JOHN JAKES
Bezprawie
Pamięci mojego ojca
„Pistoletów mamy prawie tyle, ile ludzi. Odebranie życia drugiej osobie nie jest już uważane za czyn szczególnej wagi".
13 pażdziernik a 1868
Nalhan A. Baker felieton w „The Cheyenne Leader"
„Jakiż jest główny cel człowieka? Wzbogacić się. Ale jak? Nieuczciwie, jeśli się nam powiedzie; uczciwie, jeśli musimy. Kim jest Bóg, jedyny i prawdziwy? Pieniądz jest bogiem. Złoto, zielone banknoty i akcje - ojciec, syn i duch, trzy osoby w jednej - oto nasz bóg potężny i wszechmocny..."
27 września 1871 Nowy katechizm Samuel Clemens, w „The New York Tribune"
Spis treści
Prolog
Księga pierwsza Kochanka Matthew
Rozdział pierwszy „Pieski zawód" / 27
Rozdział drugi Prusak / 37
Rozdział trzeci Spotkanie / 44
Rozdział czwarty Tajemnica Dolly / 51
Rozdział piąty Ucieczka Strelnika / 57
Rozdział szósty W atelier Cebuli / 66
Rozdział siódmy Pod obserwacją / 74
Rozdział ósmy Odwiedziny / 81
Rozdział dziewiąty Pułkownik Lepp nalega / 89
Rozdział dziesiąty Cień śmierci / 95
Rozdział jedenasty Ukryty pokój / 101
Rozdział dwunasty Schronienie / 111
Rozdział trzynasty Na nabrzeżu Chelsea / 121
Rozdział czternasty Dar Dolly / 127
Interłudium „... Pobijesz Madianitów jak jednego męża" / 136
Księga druga Sprawa Gideona
Rozdział pierwszy Nocna napaść / 151 Rozdział drugi Zniszczenia / 164
Rozdział trzeci Beczka prochu / 174
Rozdział czwarty Dom Julii / 184
Rozdział piąty „Burdel Lucy Stone" / 192 Rozdział szósty Najazd na Ericssona / 201 Rozdział siódmy Zapałka Lucyfera / 213 Rozdział ósmy W piekle / 221
Rozdział dziewiąty Poczucie winy / 229 Rozdział dziesiąty Nieproszony gość / 239
Rozdział jedenasty Decyzja w deszczu / 251
Interludium Strzelanina na Texas Street / 259
Księga trzecia
Furia Margaret
Rozdział pierwszy Molly / 279
Rozdział drugi Gazety / 286
Rozdział trzeci Twardy szef / 292
Rozdział czwarty Serca trzech kobiet / 300,
Rozdział piąty Tompkins Square / 312
Rozdział szósty W Bostonie / 321
Rozdział siódmy Wśród poszukiwaczy złota / 329
Rozdział ósmy Śmierć w Deadwood / 339
Rozdział dziewiąty Dom gniewu / 348
Rozdział dziesiąty Wolne duchy / 359
Rozdział jedenasty Człowiek z Hali Maszynerii / 372
Rozdział dwunasty Wizja Ameryki / 382
Rozdział trzynasty W domu krzywd / 388
Rozdział czternasty W Stowarzyszeniu Bootha / 395
Rozdział piętnasty Urodziny / 403
Rozdział szesnasty Dom szaleństwa / 415
Rozdział siedemnasty Podróżnik / 427
Interludium Letnia błyskawica / 439
Księga czwarta Eleanor
Rozdział pierwszy „Stulecie" / 457
Rozdział drugi Uwięziona / 463
Rozdział trzeci „Tom" / 472
Rozdział czwarty Otwarte wrota piekieł / 482
Rozdział piąty Kara / 490
Rozdział szósty Nienawiść / 498
Rozdział siódmy Modlitwa o przebaczenie / 510
Rozdział ósmy Poszukiwanie odwagi / 517
Rozdział dziewiąty Ocalone z płomieni / 525
Rozdział dziesiąty Dwa pożegnania / 536
Rozdział jedenasty Rozgwieżdżone niebo / 548
Rozdział dwunasty Julia / 559
Rozdział trzynasty Prawo i bezprawie / 564
I
Polowali na bizony, koczując pod gołym niebem, z dala od ludzkich osad. Takie życie dawało zdrowie i siłę, ale czasem nawet najsilniejsi nie byli w stanie przeciwstawić się złej aurze. To właśnie przydarzyło się Jeremiaszowi Kentowi w kwietniu 1869 roku.
Po trzech dniach przebywania na bezlitosnym wietrze i w lejącym deszczu nabawił się silnego kataru. W dwa dni później Jeremiasz złożony gorączką obozował w hikorowym zagajniku. Pilnował go Kola, Siuks ze szczepu Oglala, przyjaciel z którym podróżował od roku 1866.
Po przespaniu niemal bez przerwy dwóch dni, Jeremiasz obudził się późną nocą. Kola siedział w kucki po przeciwnej stronie ogniska z bawolego nawozu. Miał ponury wyraz twarzy. Obok niego leżały karty pasjansa, którego zaczął układać dla zabicia czasu. Przez ostatnie lata Jeremiasz nauczył Indianina wszystkich gier, jakie znał. Kola lubił karty, umiał tasować i rozdawać z wprawą równą niemal zręczności swego nauczyciela.
Jeremiasz z trudem uniósł się na łokciu. Gorączka trzymała go w dalszym ciągu i miał trudności w rozpoznawaniu docierających doń dźwięków: szelestu młodych liści na wietrze, cichego gulgotania wody wypływającej z wapiennych skał nieopodal zagajnika, tupnięć i prychnięć łaciatych kuców, na których podróżowali. Jeremiasz domyślił się z wyrazu twarzy Koli, że wydarzyło się coś złego.
Oblizał wargi. Wskutek gorączki wydawało mu się, że ma ogromne zęby i coś rozsadza mu czaszkę.
- Powinieneś się przespać powiedział do Indianina.
- Choroba nie minęła. Będę czuwał.
- Tylko to cię tak denerwuje? Moja choroba?
Indianin, o trzy lata starszy od Jeremiasza, był jego prawdziwym kola -przyjacielem na całe życie. Jeremiasz spotkał go na prerii, pobitego niemal naśmierć przez własne plemię. Taką karę wymierzono mu za cudzołóstwo.Opiekował się Indianinem aż do jego wyzdrowienia, tak jak teraz Kolazajmował się nim.
Jeremiasz wlepił w niego wzrok.
10 BEZPRAWIE
- No więc, co? Kola westchnął.
- Spałem dzisiaj trochę. Podczas snu miałem wizję.
Siuksowie przywiązywali dużą wagę do marzeń sennych. Najwyraźniej sen zmartwił Kolę. Jeremiasz chciał rozpogodzić przyjaciela.
- Hej, to ja mam gorączkę i przywidzenia.
- Sny? Co ci się śniło? - zapytał natychmiast Kola.
- Kobiety. Pulchne kobiety - uśmiechnął się Jeremiasz.
- Miałeś lepsze sny od moich - burknął Siuks. - Mnie się śniło coś bardzo złego.
- Opowiedz mi.
- We śnie widziałem cię z bronią w ręku - powiedział Kola, patrząc na niego ponuro. - Widziałem rewolwer w twojej ręce.
Jeremiasz zadrżał ze strachu i złości. Odruchowo zerknął w ciemności, w stronę, gdzie znajdowały się spętane konie. Rewolwery były owinięte w natłuszczone skóry i schowane w jukach. Tam też znajdowała się reszta pieniędzy, skradzionych w źle zaplanowanym napadzie na pociąg wiozący wypłaty. Jeremiasz zrobił to ponad rok temu. Znano go wówczas jako Josepha Kingstona.
- Tym razem twój sen się nie sprawdzi. Zeszłej zimy odłożyłem broń nadobre. Zabiłem ośmiu mężczyzn i jedną kobietę, zanim zrozumiałem, żerozwiązywanie sporów strzałami było szaleństwem. Chorobą, która pewnegodnia może mnie wykończyć, jeżeli nie pokonam jej wcześniej - w jego myślachzaroiło się od twarzy zabitych. Tego obrazu nigdy nie będzie w staniezapomnieć. Niektóre twarze należały do ludzi z plantacji w Georgii, gdziewłaścicielem był jego dawny dowódca podpułkownik Rosę. Człowiek tenzginął na przedmieściach Atlanty, lecz zanim umarł, błagał Jeremiasza, byudał się prosto na plantację Rosewood i obronił jego rodzinę przed hordamigenerała Shermana. Wykonanie polecenia oznaczało dezercję w ostatnich,tragicznych dniach wojny.
Jeremiasz spełnił prośbę swego dowódcy, a raczej próbował to uczynić. W Rosewood rozpoczęła się seria morderstw. Najpierw zabił Skimmerhorna, jankeskiego włóczęgę. Później Price'a, byłego niewolnika, który zaczął sprawiać kłopoty. I wreszcie Serenę, córkę swego dowódcy. Zamordowanie jej dało mu największą satysfakcję, ale także było źródłem bólu. Serena okłamała go. Mówiła, że kocha, podczas gdy naprawdę chodziło jej tylko o bogactwo Kentów. Opowiadał jej. o majątku, który miał pewnego dnia odziedziczyć...
Powrót,do domu okazał się niemożliwy po zbrodni popełnionej w Rosewood. Uciekł więc na. Zachód.
Niektóre twarze zabitych pochodziły z Fort Worth. Krupier przy pokerze, próbujący go oszukać, Stróż prawa, który chciał zaaresztować Jeremiasza za morderstwo.
PROLOG 11
Kolejne ofiary napotkał, wędrując przez prerię. Major Cutright, pechowy poganiacz bydła. Pomocnik majora, Darlington, i chłopiec imieniem Timothy, którego puścił wolno. Wciąż jednak widział przerażoną i rozzłoszczoną twarz chłopca, który przysiągł, że nigdy go nie zapomni. Będzie pamiętał o zabitych, odnajdzie Jeremiasza pewnego dnia i zemści się.
Były jeszcze morderstwa popełnione na trasie budowy kolei Union Pacific. Cwaniak Butt Brown i jego przygłupi pomocnik. Wszystkie ofiary to ludzie bez honoru, nie zasługujący na nic lepszego niż śmierć. Jednakże wymierzanie sprawiedliwości rodziło zbyt wiele problemów. Z tego powodu Jeremiasz postanowił się zmienić i zwalczyć w sobie wolę bezwzględnego zabijania.
- Do licha, przecież nawet nie groziłem nikomu bronią od czasu, jak napadliśmy na stację w Nebrasce - powiedział. Mówienie przychodziło mu z trudem. - Ustaliliśmy, że ta zabawa jest zbyt niebezpieczna.
- Słyszałem twoje słowa - skinął Kola - a jednak śniłeś mi się z rewolwerem.
- To już skończone! - Jeremiasz uśmiechnął się z goryczą. - Chociaż czasem wydaje się mi, że nikt prócz mnie w to nie wierzy. Moja matka często m...
StarszyPan