dawczyni śmierci_14.pdf

(379 KB) Pobierz
290752445 UNPDF
ROZDZIA Ł CZTERNASTY
NastępnegodniaporazkolejnydyskutowaliśmynatematTeodoraCastorai
zdałamsobiesprawę,żeAndorwiedziałonimznaczniewięcejodemnieWidziałgo
kilka razy na konferencjach rząduFNT,alenigdysięznimosobiścieniespotkał Ja
natomiast, niewiedziałam nawet jaktenfacetwygląda.
- PewnieminęłaśgonaulicywGeorgetownniezdającsobieztegosprawy. –
powiedziałAndorzuśmiechem– Wyglądajakprzeciętny, ludzkimężczyzna
Roześmiałamsię
- Dlaciebiekażdyludzkimężczyznawyglądaprzeciętnie
Uśmiechnąłsię,alenieodpowiedział
Otworzyłamustabyzadaćmupytanie,gdyznieruchomiałwpół kroku do kuchni.
Obserwowałamgoz obawą, podczasgdyonpatrzyłsięwstronędrzwiprowadzącychna
górę i przechyliłlekkogłowęnasłuchującChciałamspytaćco takiego usłyszałale
postanowiłamnieprzerywaćjegokoncentracjiizamiasttegosięgnęłampobroń
- Alexio,boiszsięgadów?
Zastanawiałamsiędlaczegoprzemówiłwmojejgłowiezamiastna głosale
odpowiedziałampodobniebez zastanowienia.
- Nie bardzo.
- TodobrzeZarazzłożynamwizytęmójpewienstaryprzyjacielNiemartwsięWie
kimjesteśalewporównaniudoBjornaniemauprzedzeń
- Uch, okej.
Założyłam nasiebiekaburęiwsunęłamdośrodkapistolet, stanęłam na tyle
blisko Andora by pomócmu gdyby mnie potrzebowałMijałysekundy, ajabyłambliska
tupania w zniecierpliwieniunogą,kiedyusłyszałamdźwiękczegoś przesuwającegosię
wdółposchodachDobrzesięstało, żeAndorostrzegłmnieczegomogęoczekiwać,gdyż
290752445.002.png
inaczejwpełzającydopokojudwudziestostopowypytonstanowiłbyproblem,atak
mogłamzachowaćspokójCofnęłamsięjednakokrok
- Alexio,pozwólżeciprzedstawięmojegodobregoprzyjacielaTo jest Toril,
pyton tygrysi, jak sama widzisz.
Przytaknęłamniewydającżadnegodźwięku, pytonuniósłswójłeb iprzyglądał
misięprzezmomentWswojejszczęce niósłzwój, któryAndornonszalanckowyjął mu z
pyska,podczasgdyjagapiłamsięnajegoogromnekłyOddech późniejstałprzedemną
młody Indianin zkrótkimi,ciemnymiwłosamiorazbursztynowymioczamiPatrzyłna
mnieznierozróżnialnym wyrazem twarzy,ajapróbowałamzignorowaćjegonagość
PorównująctowyzwaniedonieprzyglądaniasięciałuAndora,niebyłototrudneNie
żebyTorilniemiałprzyjemnej dla oka formy. Nie byłjednaktakdobrzezbudowanyja
AndorJegowysokie,patykowateciałomiałomięśnieiżadnegowidocznegotłuszczu,ale
wyglądał bardziej na nastoletniego chłopca niż mężczyznę Modliłam się by moje
mentalnebarieryzostałynamiejscuipróbowałamnietaksowaćgowzrokiemzbyt
dokładnie
- Alexia Williams, to dla mnie zaszczyt.
Wyciągnąłrękęwmojastronę, więcpodeszłambliżejbypodaćmuwłasną,
utrzymującspojrzenienajegotwarzy
- DziękujęMirównieżmiłociępoznać– odparłam
SpojrzałamprzezramiębyzobaczyćjakAndoruśmiechasiędomnieukazując
zęby, nim odwróciłsięipodszedłdoswojejszafyWyciągnąłparędresowych spodni
oraz t-shirtirzuciłjewkierunkuTorilaPytonzłapałjeniepatrzącwjegostronę,wciąż
utrzymującna mnie swójwytrącającyzrównowagiwzrok.
- Teraz,gdyjużsięspotkaliście,możesięubierzesz?A janalejęwina
Rozbawienie zniknęło zgłosuAndoraTorilprzytaknąłniespuszczajączemnie
wzroku,poczymodwróciłsięiwszedłdołazienkiZadrżałamipotarłamdłońmipo
swoich ramionachAndorpodszedłdomnieiprzyciągnąłwswojeobjęcia,położyłam
głowęnajegopiersi
290752445.003.png
- Ma informacje,którychuważażepotrzebujemy
- O Castorze?
- Tak,orazozaginionychNiepokoicięjegoobecność?
PomyślałamowejściuTorilaipowstrzymałamdrżenie
- NieJestniecoprzerażającywzwierzęcejformie
Usłyszałamzasobąchichotiodwróciłamsięnagle, wyszłamzramionzmieniacza
istanęłam przednim,trzymającrękęnabroniAndorpołożyłdelikatnieswojądłońna
mojejisięrozluźniłamPyton usiadłnajednejzkanapobserwującnasWiedziałam, że
Andor widział jego nadejście, a jednak wciąż czułam się rozdrażniona jego
wtargnięciem
- Alexio,podobacisiętwojawizytanaziemiach zmieniaczy? – spytałToril.
- Cóż,niewielewidziałamOd naszego przyjazdu pozostawaliśmywśrodku.
Uniósłbrew,alenieskomentował
- Wieowszystkimcorobiliśmyodmomentu, gdysiępojawiliśmy,czyżnie,Toril?
PatrzyłamjakAndorprzynosiwinodo„salonu”ipodajeTorilowikieliszek. Ten
wciążmisięprzyglądałizaczynałomnie to wkurzaćPrzyjęłamswojewinood Andora z
uśmiechemiupiłamłyczek,próbujączignorowaćuważne spojrzenie Torila.
- Obserwowałemtendomodwaszegoprzybycia– przyznał
Spojrzałamzpowrotemnaniegoiodkryłam, żejegospojrzeniespoczywałona
Andorze. Teraz mogłamłatwiejoddychać
- Wydarzyłosięcośwartegouwagi?– spytałAndorodniechcenia
- NiePozatwojąpotyczkązBjornem,nicsięniedziałoJednakże,twojażonabyła
tudwamiesiące temu.
Anitrochęniepodobałmisięnaciskjakipołożyłnasłowo „żona”
290752445.004.png
- EksżonaCoturobiła?
ZatopodobałmisięnaciskjakiAndorpołożył nasłowo „eks”
- ZabrałapozostałemebleiporozmawiałazAlfą,aleonnigdynieprzekroczył
progu tego domuByłatuniecałydzień
Andorupiłswojewinoiwydawałsięrozważaćnad nowymi informacjami.
Walczyłamzchęciąbysięoniegooprzeć, więczmieniłamswojapozycjętak,bynasze
udasiędotykałyWyciągnąłrękęipołożyłjąnamojejnodzeZaskoczyłamsamąsiebie
nietylkopozwalającnato,leczrównieżcieszącsięztegociepłegodotyku
- Jakieinneinformacjemożesznamprzekazać?– spytał
Torilskończyłswojewinoipołożył kieliszek nastolepomiędzynami,poczym
ponowniezacząłsięwemniewpatrywać
- Czy pamiętasz chłopca, którego uratowałaś ostatniego roku, Alexio? Ten
człowiek,Jack,schwytałgo, a ty mu przeszkodziłaś. ZostałodesłanydoCircejedynieze
złamanąręką
Pomyślałam wstecz i zdałam sobie sprawę, że rzeczywiście pamiętam Był
jednymzniewieludoktórychudało misiędotrzeć, nim Jack zdążyłwyrządzić mu
poważnąkrzywdęByłamwdzięczna, żechłopiecmiałsiędobrzenatylebyodejśćbez
niczyjej pomocy.
- PamiętamByłgadzimzmieniaczem– odparłam
- Jest moim bratem Dzięki twojej ingerencji, dzisiaj to ja pomagam tobie,
rozumiesz?Andorijaznamysięodwielulat,lecztasprawazzaginionymizmieniaczami
zamykawieledrzwiirównieszybkozamieniaprzyjaciółwewrogówWieleryzykuję
będąctutaj,jednakwykupiłaśtą informację, ratującżyciemojegobrata
Niewiedziałamcopowiedzieć,więczwyczajnieprzytaknęłamiupiłamwina
Torilschyliłgłowęwuznaniu,jakbyśmydoszlidoporozumieniaiz powrotem zwrócił
swojąuwagęna Andora.
290752445.005.png
- Wiesz o tym, żeAlfajest ostatnio dośćzniecierpliwiony? Osobiścieściga
buntowników,zamiastpozwolić by zajęli siętym jego ludzie. Istniejąrównieżpewne
plotki pośródtych, którym ufa najbardziej - nie wiemy jaki jest prawdziwy problem, ale
istniejepewnaróżnicazdań, którawskazuje wstronęna ludzi. TenCastorwyzywaAlfę,
jakgdybytoonmiałwładzęSandulfnatopozwala, jednak nikt nie wie dlaczego. Emily
niebyłapierwsząktórazniknęła. Alfa jestświadomjejnieobecności, a mimo to opóźnia
wszystko z niewiadomych powodów Dlatego też wszyscy wciąż siedzą wewnątrz
laboratorium.
- Ktobyłpierwszy?Mamyaktanaosiemnaściezmieniaczy,czytowszyscy?–
spytałam
- WieszczyEmilyjestwewnątrztychścian?– wtrąciłAndor
TorilutrzymywałswojespojrzenienaAndorze,odpowiadającnamojepytanie
- Przez ostatnie dwadzieściamiesięcyzostało zarejestrowanychdwadzieścia
zniknięćJakwzegarku,jednonamiesiąc,choćnigdytegosamegodniaczywtym
samym miejscu. Circe nie jest jedynym miastem, któregoużywająbyprzekroczyć
granicę,choćtowłaśnie wnimznajdujesię laboratorium.
- Mamypewność, żetrafiająwłaśnietam? – naciskałam
Niemal żałowałam, żezadałamtopytanie, gdytebursztynoweoczyspojrzały
znowuwmojąstronę
- TakWewnątrzinstytutumamynaszegoczłowieka, którytopotwierdziłSam
ichwidział,ale dopieropotymgdyskończyliichwykorzystywać
CzułamjakAndorzesztywniałiwiedziałam, żemyślioEmily
- Wykorzystywać?– spytałam
TorilspojrzałnaAndora
- Cośimrobiąwtymlaboratorium,leczniejesteśmywstaniepowiedzieć co.
290752445.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin