dawczyni śmierci_18.pdf

(353 KB) Pobierz
298502258 UNPDF
ROZDZIA Ł OSIEMNASTY
Pierwszą rzeczjakąujrzałambyłakrew Jejszkarłatnerozbryzgibyły wszędzie
jaskrawykontrastnatlenieskazitelniebiałejścianyAndorstałwpełnejpostaciorła
znaczniewiększyniżzapierwszymrazem gdypokazałmiswojązwierzęcąformę
Walczyłzczymśczegomojeoczyniepojmowały. Nie zatrzymałamsię jednak by
pomyśleć nad stworzeniem krwawiącym pod jego szponami Słyszałam grzechot
wężowejgrzechotkigdybiegłamdo znajdującychsię przedemną zaryglowanych,
metalowych drzwi. Zdjęłamkłódkęiszarpnęłamzaciężkiedrzwizcałychsiłotwierając
jejedynienatylebywślizgnąćsiędośrodka
Znalazłamsięwprzestronnympokoju wypełnionympobrzegi metalowymi
klatkami. Wypolerowanynapołyskmetalbłyszczał przy surowym, fluorescencyjnym
świetle. KażdyrządróżniłsięwysokościąodtrzechdoośmiustópPodeszłamdo
najniższegoznichwiedząc żezapachmojegostrachuizdenerwowaniawyprzedzimoje
nadejścieNiebyłożadnegosposobubyukryćmojąobecnośćwięcnietraciłamczasu
aniwysiłkupróbując
Rozważałam rozejrzenie się za bronią lecz nie było nic poza drewnianym
krzesłem, któredałobysięwykorzystaćPostanowiłamsiętymnieprzejmowaćEmily
byłaprawdopodobniewjednejztychklatekaAndorpowiedział, żecierpiMusiałamją
znaleźćisamaosądzićjejstanAndorliczyłnamnieizdałam sobie sprawę, żenie
chciałamgozawieść
Pierwszaklatkabyłapusta, lecz od niedawnabiorącpoduwagęświeżąplamę
krwinajejdniePrzeszłamdonastępnej iszybkoodkryłamtosamowcałymrzędzie
klatekUsłyszałamruchgdzieśwpokojuimodliłamsiębytendźwiękdobywałsięz
jednej z nich, anieodnadchodzącychstrażnikówTęskniłamzaswojąbronią
Przyspieszyłamkroku, gdypodchodziłam doprzejściapomiędzyrzędamiKlatki
sięgałymojejtaliiiprzetrzymywałyrożnegorodzajuzwierzętadomoweWwiększości
byłytopsowatetuiówdziepojawiałsiękotWszystkiewydawałysięspaćichpłytkie
wdechybyłyjedynymznakiemżyciaMiałamwłaśniepodejść donastępnegoprzejścia
298502258.002.png
gdzieklatkisięgałymojejpiersikiedyusłyszałamdźwiękktóryzmroziłmikreww
żyłach
Zbyt znajomy grzechot stworzenia zza drzwi, pobrzmiewał przez pokój
złowieszczo Pobiegłam z powrotem do pierwszego rzędu najmniejszych klatek
decydującsięnaużycie jednej z nichjakobronijeżeliokazałabysięwystarczającolekka.
Złapałamnajbliższąizaśmiałam sięzulgigdyniebyłaciężkaawydawałasięsolidna.
Grzechot zabrzmiał ponownie bliżej niż ostatnio i podbiegłam do następnego
przesmyku.
Wspięłam sięnaklatkę czegoś, cowyglądałonapsa rasy Chow Chowalebyło
ogolone do skóry i pokryte pręgami Zwierzę uniosło głowę, gdy niechcący
zagrzechotałamjegoklatkąwjegospojrzeniu ujrzałamnicpozadesperacjąwupiornie
ludzkichoczachStałamprzezmomentnieruchomouwięzionaprzezjegozdesperowany
wzrokaższybkiruchktóryzauważyłamkątemokazmusiłmniedoinstynktownego
działaniaPrzeturlałamsięnaplecynaszczytkolejnejklatkigdygłowadużegostwora
wystrzeliławmiejscewktórymjeszcze przedchwiląstałam
- Cholera!
Bestiazasyczała wodpowiedzicofającsięwprzygotowaniudonastępnego
ataku.
-Omójbożeomójboże– mamrotałamgdystrachgroziłparaliżem
Jak ten w korytarzu górna część tej potworności odzwierciedlała dużego
grzechotnikaOdpasawgóręwyglądałniemaljakczłowiekchoćbezżadnychczłonków
Głowa była pokryta ciemnymi szorstkimi włosami które w pewien sposób
przypominałygrzywęlwaAletatwarzTwarzpochodziła prosto z koszmaru. Czarna i
zmarszczona jakstarausztywnionaskóra małepaciorkowateoczycałkowiciesrebrne
Usta wypełnionezębamiprzypominającymiostrza, zajmowałycałądolnączęśćgłowy.
Drżałam
Walczyłamztymwykorzystującostatniedwalatatreningubysięzatrzymaći
pomyślećjakprzejśćobokpotworaKlatkawmojejręcebyłajedynieciutwiększaod
jegogłowyiniewiedziałamjakjąwykorzystaćbyzyskaćprzewagęNiestetybyłato
298502258.003.png
jedyna broń jaką miałam więc otworzyłam drzwiczki i skierowałam ją w stronę
dziwoląga.
- Hejbrzydaluchceszsięzabawić?– spytałampróbującbrzmiećnaznacznie
odważniejsząniżsięczułam
Syczenie wdużejmierzeprzypominałośmiechWyszczerzyłamzębywuśmiechu
i próbowałamprzygotowaćsięnajegoatakPoruszał swoimłbemnabokidroczącsięze
mnągdypodążałamzajegoruchamizklatkąTakbardzosiękoncentrowałamnajego
głowieżezapomniałam oogonieCzegokonsekwencjepoczułam, gdy owinąłsięwokół
własnejosi iuderzyłmniewplecypopychającwstronęjegootwartychust
Dominującybólprzeszyłmójkręgosłupleczwciążposiadałamwystarczająco
rozumubypchnąćklatkędoprzodu idealnie więżącjegogłowęwewnątrzZaczęło
dziko rzucaćsięnabokiniemalżeunoszącmojeciałodogórygdytrzymałamgoz
całychsiłObjęłam nogamijegotorsmodlącsięaby byłowystarczającoludzkiebymieć
kręgosłupszarpnęłamklatkę wlewoCzułamjak spazmwyginajegociałowłuknim
znieruchomiałoi upadłodoprzoduZnalazłamsiępłaskonaplecachnaszczycieklatki
ChowChowzmartwymstworemleżącymnamnie
Trzebabyłocałejmojejsiłybyzepchnąćgo z siebieleczgdytylkotozrobiłam
zeskoczyłam z klatki Zerknęłam na Chow, lecz nie wydawał się być przytomny.
Rozważałamotworzenieklatkialeobawiałamsiężeuczyniłobytowięcejszkodyniż
dobrajeżelicośjeszcze pełzałowpobliżuMojeciałobolałoodczubkapalcaażpokońce
moichwłosówczułamjednakjeszczewiększypośpiechbyodnaleźćEmilyterazgdy
wiedziałamoistnieniustrażnikówPrzykulałam donastępnegokorytarzaklateko
wysokościpięciustópktórebyłynatylewysokie by przechowywaćwielezwierzątna
razPierwszetrzystałypusteibrudneodkrwiiodchodówleczczwartazawieraław
sobiecoś, cowyglądałonamałądziewczynęzwiniętąwpłodowejpozycjiLeżałanagai
pokryta świeżymi siniakamiSkomlała idrżałajakmaltretowanezwierzę
PodeszłamdoprętówipróbowałamznaleźćwejściedoklatkiDrzwibyłyna
szczycie izawierałyzwyczajnązasuwęZastanawiałamsięczemuniepróbowała uciec i
dotknęłamostrożniemetaluobawiającsię porażeniaprądemleczniebyło żadnej
reakcjiSpojrzałamponownienadziewczynęJejciemnewłosyścięteażdoskórylecz
298502258.004.png
nie zgoloneWyglądałona to, żektośwziąłtępynóżi odciąłjewyciągając kępkitui
ówdzieby uciąć ażdoskóryKrwawiłazróżnychmiejscna cielewłączającwtojej
głowęwidziałamrównieżwbiciapoigłachnajejnogach
- Hejjestemtużeby cipomócMożeszwstać?– szepnęłam
ŻadnejwidocznejreakcjinadźwiękmojegogłosuPrzestałammówićisięgnęłam
do zasuwki. GdytylkootworzyłamdrzwiznieruchomiałaWidziałambezruchjaki
jedyniezmieniaczeopanowaliimodliłamsiębyzdałasobiesprawę, żejestemjej
przyjacielemaniewrogiemPokilkusekundachniepewnościpodczasgdyonawciąż
niedrgnęłapostanowiłamwspiąćsięnaszczytklatkiiwskoczyćdośrodkabyją
wyciągnąćTen ruchuratowałmiżycie
W momencie, gdybyłamwśrodku poczułam jakświat pod moimi stopami
przechyla sięnabokgdyciężkieciałouderzyłowprzódklatkiDziewczynawylądowała
namnieizdałamsobiesprawężebyławiększaniżmisięwydawałoPatrzyłamnaglew
złoteoczyprzerażonegozmieniaczaiuświadomiłamsobie, żeznalazłamEmily
- ndorze,onażyje!
Miałamjedynietyleczasubywysłaćtąmyślnimklatkazostałazaatakowanai
spojrzałamzaEmilybyujrzećogromnyłebpełenostrychzębówiparęczerwonychślepi
gapiącychsięnamnieNiemogłamsiępowstrzymaćkrzyknęłam Wilkołakodrzucił
głowędotyłuizawyła ja niewiemjakimcudemsięwtedyniezsikałamZepchnęłamz
siebie Emily, która zwinęłasięwkącieklatkigdyjawstałamPorazkolejnybyłam
całkowiciebezbronnapatrzącna wielkiego czarnego wilkamierzącego mnie wzrokiem
jaknajulubieńsząprzystawkęStałamnieuzbrojonazposzkodowanądziewczynąktórą
miałamchronić iniemiałampojęcia, jak wyprowadzić nas stądżywe
Wilkstanąłnaswoichtylnichnogachipołożył swojeprzedniełapynaszczycie
klatkiGdybysięwyprostowałmiałbyz osiemstópskorosięgałdrzwiztakąłatwością
PrzykucnęłamniskoosłaniającEmilyswoimciałemgdyprzyglądałamsięjakwilk
otwieradrzwiswoimizębamiSłyszałam jak serce wali mi w piersi. Poprzez kraty,
czułamkrewwgorącymoddechuzwierzęciaSłyszałampłaczEmilygdydrżałapode
mnąJaczułamodrętwienieMójumysłprzekroczyłjużracjonalnystrachiwkroczyłw
domenęcałkowitego terroruWiedziałamżestojętwarzą wtwarzzwłasnąśmiercią
298502258.005.png
Jedynymostrzeżeniem o przybyciu kawalerii jakie dostałambyłwilkktóry
znieruchomiałnademnąpoczymponowniezawyłNamoichoczachpomarańczowa
strzałkapojawiłasięnajegoszyiucinająchałasisprawiając, żestraciłrównowagę
Zsunąłsięzklakiiwylądowałnapodłodzeszamocącsięwpróbieodzyskaniawładzy
nadnogamiSłyszałamdźwiękbutówuderzającychoposadzkęi kierującychsięwnaszą
stronę więc wstałam by spojrzeć ponad rzędy klatek Emily milczała i niejasno
zastanawiałamsięczystraciłaprzytomność
- CholeraLex!Wpadłaśwkolejnekłopoty!
- Lance?
NiemogłamuwierzyćmoimoczomgdyLancezewszystkichmożliwychludzi
podbiegł do mnie ubrany w garnitur i krawat trzymając swój pistolet. Niemal
wybuchłampłaczemJeszczenigdyniebyłamtakszczęśliwajegowidokiemProwadził
zasobącałądrużynęludziwstandardowychuniformachZLleczżadnegoznichnie
rozpoznałamStałamzmrożonagdyschowałbrońdokaburyiwspiąłsięnaklatkę
zeskakującobokmnieOdrazupodszedłdoEmilyizacząłbadaćzdokładnościąjakiej
nigdywcześniejuniegoniewidziałamCałkowiciezabrakłomisłów
- WciążżyjeNiechktoślepiejpowieotymorłowinimrozniesiecałetomiejsce–
powiedziałLancedonikogowszczególności
- Jużtozrobiłam– odparłamzarabiająctymsamym zaskoczone spojrzenie z jego
stronygdyrozważałjaktozrobiłam
- UchtodobrzeWyciągnijmywasdwiestądOnapotrzebujelekarza
UniósłEmilywswoichramionachwykazując więcejdelikatnościniżprzezcały
tenczaswktórymgoznałamJedenzjegoludziwspiąłsięnaklatkęzkocemLance
patrzył na Emily z taką czułością, iż niemal czułam się jak podglądacz Byłam
zszokowanagdywydawałsięwahaćczyprzekazaćjądrugiemumężczyźnie Gdy tylko
drugi żołnierz uniósłjązklatkiiotoczyłkocemLancewspiąłsięnazewnątrzizeskoczył
na ziemięPoczymwziąłEmilyzpowrotemwramionaiodszedłtrzymającjąmocno
przy piersi.
298502258.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin