Zdumiewajce bliskie spotkanie na wyspie Blount.txt

(21 KB) Pobierz
Ann Slate

Zdumiewaj�ce bliskie spotkanie na wyspie Blount

UFO nr 18 (kwiecie�-czerwiec 1994)

W pa�dzierniku 600 rozczarowanych ludzi musia�o odej�� z kwitkiem sprzed zape�nionego po brzegi audytorium Florida Junior College w Jacksonville. Wszyscy oni pragn�li wys�ucha� prelekcji fizyka j�drowego Stantona Friedmana zatytu�owanej "Lataj�ce spodki istniej� naprawd�".

Norman R. Chastain, mieszkaniec Jacksonville, przyszed� wcze�niej, aby zaj�� siedz�ce miejsce. Jego zainteresowanie t� prelekcj� wynika�o z czego� wi�cej ni� tylko zwyk�ej ciekawo�ci. Nosi� w sobie od roku sekret, kt�rego nikomu do tej pory nie ujawni�, sekret dotycz�cy dziwnego zdarzenia, kt�ry zamierza� wyjawi� dopiero odpowiedniemu autorytetowi naukowemu, kt�ry zgodzi�by si� zbada� t� spraw� "rzetelnie".

Wieczorem po prelekcji zacz�� pisa� list do Stantona Friedmana do UFO Research Institute w Kalifornii. Zaczyna� si� on od s��w: "Jestem zwyk�ym elektrykiem kolejowym i mam za sob� 35 lat pracy w zawodzie". Jego tre�� oraz badania, kt�re zainicjowa�, mog� sprawi�, �e prze�ycie Normana Chastaina mo�e okaza� si� jednym z najniezwyklejszych przypadk�w w historii zjawiska NOLi.

Chastain by� zapalonym w�dkarzem i w pi�tek wieczorem pod koniec stycznia 1972 roku pojecha� samochodem z przyczep� kempingow� i ��dk� kabinow� w rejon wyspy Blount po�o�onej w uj�ciu rzeki St. Johns p�yn�cej na wsch�d od Jacksonville.

Na wyspie znajduj� si� g��wnie obiekty przemys�owe - miejskie doki, elektrownia oraz liczne s�upy przesy�owych linii energetycznych. Nied�ugo potem Towarzystwo Audubon wytoczy�o w s�dzie proces o anulowanie decyzji zezwalaj�cej na lokalizacj� na niej elektrowni j�drowej.

Dla Chastaina Blount by�a skrawkiem spokojnej wody i miejscem, w kt�rym mo�na jeszcze by�o z�owi� du�ego czerwonego okonia. Zakotwiczy� swoj� ��d� Sea Camper w odleg�o�ci oko�o 15 metr�w od brzegu. By�a pora przyp�ywu. Po drugiej stronie wyspy sta� na kotwicy opuszczony statek pasa�erski Constitution.

Noc tej �agodnej zimy by�a tak spokojna, �e s�ysza� nawet "male�k� �ab� p�yn�c� w poprzek rzeki". Rozpocz�� �owienie i czas ucieka� mu szybko. Oko�o trzeciej w nocy dostrzeg� pomara�czowe i niebieskie b�yski ponad Narodowym Pomnikiem Fortu Karoliny.

"To pewnie �wiat�a ostrzegawcze Mosquita" - pomy�la�, lecz po chwili zmieni� zdanie. �wiat�a by�y stacjonarne i unosi�y si� na wysoko�ci oko�o 100 metr�w nad pomnikiem cz�sto zmieniaj�c kolor.

"Mo�e to helikopter policyjny"? - pomy�la� nast�pnie, lecz i to przypuszczenie wyda�o mu si� w�tpliwe, poniewa� nie s�ysza� charakterystycznego warkotu ani innego odg�osu.

Nagle �wiat�a zacz�y zbli�a� si� do niego, po czym zatrzyma�y si� na wysoko�ci oko�o 50 metr�w nad �odzi�. Znajdowa�y si� na okr�g�ym obiekcie z kopu��, kt�ry by� teraz wyra�nie widoczny. Widz�c go, Chastain wiedzia�, �e to na pewno nie jest pojazd ziemskiego pochodzenia. Mia� �rednic� oko�o 25 i wysoko�� 2,5 metra, a tak�e kopu�� wysoko�ci 1,5 m i mrugaj�ce �wiat�a na obwodzie.

- Kiedy zobaczy�em to, wiedzia�em, �e to UFO, pierwsze w moim �yciu, no i by�em oczywi�cie do pewnego stopnia przestraszony - powiedzia�. - Nie wiedzia�em, co robi�, i nie wiedzia�em, co to co� mo�e zrobi�!

Otrz�sn�wszy si� z pierwszego wra�enia, pomy�la�, �e by� mo�e wzi�to ruchome �wiat�a jego �odzi za inny pojazd tego typu. Sea Camper mia�a dodatkowe mrugaj�ce czerwono-zielone �wiat�a pozycyjne zainstalowane przez samego Chastaina, b�yskaj�ce bia�e �wiat�o na dziobie oraz kilka innych reflektor�w. Zamontowana na szczycie kabiny dwupalnikowa latarnia Colemana by�a r�wnie� zapalona.

Pojazd unosi� si� bezg�o�nie nad �odzi� przez oko�o pi�� minut, dop�ki Chastain nie przekr�ci� g��wnego wy��cznika i nie wy��czy� latarni. Niemal natychmiast NOL zacz�� si� oddala�, za� Chastain obserwowa� jego ciemn� sylwetk� nikn�c� na tle ska�, sk�d nadlecia�.

Uzna� w tym momencie, �e jego dziwnie spotkanie sko�czy�o si� i �e nie zobaczy ju� wi�cej tego pojazdu. Mia� teraz inne zmartwienie, poniewa� w podnieceniu wywo�anym obserwacj� nie zauwa�y�, �e przyp�yw wyrzuci� go na brzeg. Zeskoczy� na brzeg wyspy i ruszy� w poszukiwaniu kawa�ka drewna, kt�rym m�g�by zepchn�� ��d� z mielizny na g��bsz� wod�. Mia� ze sob� siln� latark� i �wieci� sobie pod nogi, aby nie wpa�� do jakiej� przypadkowej dziury. Po pewnym czasie znalaz� trzymetrowy dr�g i ruszy� w drog� powrotn�.

- Zatrzyma�em si� w odleg�o�ci oko�o 25 metr�w od �odzi, aby odsapn�� przez chwil�, jako �e dr�g by� ci�ki - powiedzia�. - Unios�em znad ziemi �wiat�o latarki, aby sprawdzi�, czy ��d� nadal tkwi w przybrze�nym mule, i w�wczas dostrzeg�em na skraju zaro�li najdziwniejsze stworzenie, jakie mo�na tylko sobie wyobrazi�!

By�a to obca istota ubrana w obcis�y str�j przypominaj�cy staro�wieck�, m�sk� zimow� bielizn�, z t� r�nic�, �e by�a ona "ciemnosrebrzystego koloru i lekko �wieci�a". Sta�a w wysokich do pasa zaro�lach, mia�a 1,5-1,7 metra wzrostu, kr�tkie r�ce i du�� g�ow� z w�skimi uszami i lekko zaostrzonym podbr�dkiem, zwie�czon� wydzielaj�cym po�wiat� dyskiem. Mia�a lekko otwarte, wyra�ne usta, nieproporcjonalnie du�e, wypuk�e oczy, kt�re w �wietle latarki sprawia�y wra�enie szklanych.

- Zupe�nie nie przypomina�a cz�owieka! - powiedzia�.

Przez d�u�sz� chwil� przygl�dali si� sobie tkwi�c w bezruchu. Potem istota podnios�a lew� r�k�, w kt�rej trzyma�a jaki� przyrz�d o �rednicy oko�o 10 centymetr�w. Nast�pi� b�ysk bia�ego �wiat�a, kt�ry niemal go o�lepi�. Po chwili jego cia�o zacz�� ogarnia� parali� rozprzestrzeniaj�cy si� stopniowo od szyi w d� ca�ego cia�a.

- Zatacza�em si� nie mog�c usta� na nogach, w zwi�zku z czym po�o�y�em si� w wysokiej trawie. R�ce i nogi zdr�twia�y mi i sta�y si� bezw�adne, tak jak to si� czasami dzieje po d�u�szym ucisku kt�rej� z ko�czyn. Chcia�em wo�a� o pomoc, maj�c nadziej�, �e jest jeszcze kto� na wyspie opr�cz mnie i �e b�dzie m�g� mi przyj�� z pomoc�, lecz po namy�le uzna�em, �e lepiej b�dzie jednak le�e� cicho, poniewa� przysz�o mi na my�l, �e to do diab�a podobne stworzenie mog�oby podej�� do mnie i mnie wyko�czy�.

Po tym, jak jasny b�ysk z broni tej istoty o�wietli� mu twarz, do w�os�w i jego ubrania przylgn�� bardzo silny, przyprawiaj�cy o nudno�ci smr�d, kt�ry "by� znacznie silniejszy od smrodu wydzielanego przez skunksa"! Chastain nie mia� pewno�ci, czy ten obrzydliwy zapach by� cz�ci� sk�adow� b�ysku, czy te� jednym z jego nast�pstw.

- Przez pierwsz� godzin� my�la�em, �e zgin�, ale ca�y czas modli�em si�. W ko�cu parali� zacz�� ust�powa�. Stan��em na czworaka i poczo�ga�em si� do �odzi. Nazajutrz, oko�o po�udnia, os�abienie ust�pi�o i znowu mog�em chodzi�. Dzie� by� ciep�y. Zobaczy�em ��dk� na wodzie - ko�ysa�a si� w odleg�o�ci oko�o 15 metr�w od brzegu. Drzwi do kabiny by�y otwarte, a w �rodku nie by�o nikogo.

Niezno�ny smr�d wci�� si� na nim utrzymywa�. Podp�yn�� do �odzi, w�o�y� k�piel�wki i wysuszy� ubranie, lecz smr�d nadal si� utrzymywa�. Wymy� w�osy �rodkiem dezynfekcyjnym i w drodze do domu wyrzuci� ubranie do przydro�nego rowu. Czu� si� prawie normalnie z wyj�tkiem uczucia szczeg�lnej lekko�ci, tak jakby unosi� si� w powietrzu. Jego dziwny wygl�d i zachowanie nie usz�y uwadze jego �ony.

- Co z tob�, Norman? - zapyta�a, gdy tylko wszed� do domu. - Co si� sta�o?

Nie chcia� jej niepokoi� opowiadaniem szczeg��w swojej przera�aj�cej przygody, poniewa� by�a lekko schorowana.

- Na�ga�em jej troch�. Powiedzia�em, �e by�y du�e fale i dosta�em morskiej choroby. Co wi�cej, nie powiedzia�em o tym zdarzeniu nikomu, poniewa� ba�em si�, �e mnie wy�miej� lub pomy�l�, �e dosta�em bzika!

Nie wiedzia�, �e to jeszcze nie by� koniec tej przygody. Nazajutrz poszed� do lekarza zrobi� na wszelki wypadek badania kontrolne, boj�c si�, �e to �wiat�o, kt�rym zosta� pora�ony, mog�o dokona� jakich� trwa�ych uszkodze� w jego organizmie albo �e ten parali� m�g� by� wynikiem lekkiego zawa�u serca. Lekarz rozwia� jednak jego obawy, stwierdzaj�c, �e jest ca�kowicie zdrowy.

Wr�ci� na wysp� i za dnia przeczesa� tamto miejsce w poszukaniu �lad�w, kt�re by potwierdzi�y, �e to nie by�o przywidzenie, jednak nic nie znalaz�. W�cha� traw� i krzaki w miejscu, w kt�rym upad�, lecz ten wstr�tny od�r ulotni� si�. Drewniany dr�g le�a� w tym samym miejscu, w kt�rym go zostawi�. Nast�pnie wr�ci� do pracy i zachowywa� si�, jak gdyby nic si� nie sta�o.

Lecz jego noce nie by�y ju� normalne. Zacz�a mu si� �ni� obca planeta zamieszka�a przez dziwnie wygl�daj�ce stworzenia, poro�ni�ta olbrzymimi kwiatami, posiadaj�ca linie produkcyjne, z kt�rych schodzi�y talerzokszta�tne pojazdy. Nie wspomnia� o nich nikomu, podobnie jak o swoim prze�yciu na wyspie Blount.

Nie wiedz�c zbyt wiele na temat zjawiska NOLi, nie by� �wiadom, �e wiele tego typu obiekt�w cz�sto widywano nad liniami energetycznymi, elektrowniami i instalacjami atomowymi. Nie s�ysza� te� o zdarzeniach, podczas kt�rych dochodzi�o do spotka� z humanoidami, w zwi�zku z czym nie m�g� wiedzie�, �e istota, kt�r� widzia�, wcale nie by�a czym� wyj�tkowym, zar�wno pod wzgl�dem wygl�du, jak i sposobu zachowania. Szarosrebrzyste, obcis�e kombinezony, wydatne po�yskuj�ce oczy, ostro zako�czone uszy, tajemnicze promienie, kt�re o�lepia�y i parali�owa�y �wiadk�w - wszystko to by�o dobrze znane z obserwacji wiarygodnych �wiadk�w odnotowanych przez badaczy zjawiska NOLi na ca�ym �wiecie.

Klasycznym przypadkiem tego typu jest zdarzenie z Hopkinsville w stanie Kentucky. Widziane tam istoty wywo�a�y podobne zjawiska do tych, kt�re wyst�pi�y na wyspie Blount. To jedno z najbardziej klasycznych zdarze�, jakie mia�y miejsce na terenie Stan�w Zjednoczonych, wydarzy�o si� w roku 1955 i figuruje w oficjalnych dokumentach si� powietrznych jako "niezidentyfikowane". Jest cz�sto przytaczane i opisywane w r�nych ksi��kach i czasopismach. Jego opis przedstawiony przez Jacquesa Vall�e w Anatomy of a Phenomenon (Anatomia zjawiska) zawiera wiele szczeg��w pomini�tych w innych opracowaniach. Vall�e stara� si� przede wszystkim zwr�ci� uwag�...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin