Hans Jonas - gnostycyzm,egzystencjalizm,nihilizm.pdf

(95 KB) Pobierz
HANS JONAS- GNOSTYCYZM, EGZYSTENCJALIZM, NIHILIZM
Hans wyróżnia 2 ruchy ogólnie, starożytny gnostycyzm i współczesny nihilizm.
Obydwa mają coś wspólnego. Wiedza o gnozie Hansowi pomogła zrozumieć mu lepiej filozofię.
Nihilizm starożytny pomógł mu zrozumieć nihilizm współczesny.
Egzystencjalizm, który dostarczył narzędzi historycznej analizy, sam został objęty przez jej
rezultaty.
Cóż łączyło egzystencjalizm i gnostycyzm, że ten pierwszy pomógł otworzyć ten drugi?
Egzystencjalizm chce rozjaśnić fundamentalne właściwości i historycznie zdeterminowaną sytuację
ludzkiej egzystencji, analogiczna sytuacja była w przeszłości i wywołała analogiczną reakcję
duchową. Hans odczytuje gnostycyzm przez pryzmat egzystencjalizmu i vice versa, żeby się
dopełniło.
Nietzsche stwierdził, że nihilizm „stoi u drzwi”. Teraz nihilizm już jest dawno w środku i nie
jest gościem. W filozofii to egzystencjalizm próbuje z nim współżyć (fuuuj). Kryzys przyszedł w
XVII wieku, wtedy ukształtowała się duchowa sytuacja człowieka epoki nowożytnej.
Najważniejsze o co kaman to, to co przedstawił Pascal: SAMOTNOŚĆ CZŁOWIEKA w
fizykalnym wszechświecie nowożytnej kosmologii. Człowiek jest „utopiony” w ogromie
przestrzeni, których nie zna i które NIE ZNAJĄ go. To ważne, że one go nie znają, bo to napawa go
grozą, że świat milczy, jest obojętny wobec człowieka i jego aspiracji. To napawa człowieka grozą i
lękiem, samotnością. Człowiek to trzcina w świecie, która może być zniszczona przez ten świat.
Trzcina ta jest jednak trzciną myśląca, to sprawia, że nie jest on częścią całości, jest radykalnie
odmienny i nieporównywalny z nią. Bo gdy świat miażdży człowieka, to on jest tego faktu
świadomy. Człowiek myśli nie dlatego, że jest częścią natury, ale pomimo tego faktu. Dlatego jest
on wyłączony ze wspólnoty bytowania w jednej całości, stąd ta zupełna OBCOŚĆ.
Nie ma już kosmosu, z którego immanentnym logosem mój własny logos mógłby być
pokrewny. Cechą istnienia jest PRZYGODNOŚĆ w tym systemie i pozbawia ona ów system
jakiegokolwiek sensu ludzkiego, który mógłby służyć jako struktura odniesień dla naszego
rozumienia samych siebie.
OBOJĘTNOŚĆ NATURY oznacza to, że nie jest ona nakierunkowana na żaden cel.
Wszechświat, w którym nieobecna jest wewnętrzna hierarchia bytów nie daje fundamentów pod
wartości i pozostawia poszukującą sensu i wartości jaźń ludzką bez reszty samej sobie. Sensu się
nie odkrywa zatem, lecz się go nadaje. Wartości się nie dostrzega w obiektywnej rzeczywistości,
lecz postuluje się je w aktach wartościowania. Cele są wyłącznie własnym tworem człowieka.
Pojawia się w nim wola o czasowym charakterze i przegania ponadczasowość „dobra samego w
sobie”.
U Pascala wszechświat był wciąż dziełem Boga, a człowiek osamotniony mógł kierować swe serce
ku pozaświatowemu Bogu, ale Bóg ten ze swej istoty jest BOGIEM NIEZNANYM- Agnostos
Theos. W jego stworzeniu nie da rady dostrzec oznak jego istnienia, nie wiemy jaki mu cel
przyświeca, a jego bogactwo i harmonijność rzeczy stworzonych nic nam nie mówi o jego dobroci,
mądrości czy doskonałości. Jeśli świat nam mówi coś Bogu, to to że jest potężny poprzez ogrom i
rozciągłość stworzenia. Potęga ta redukuje mocno świat, przygodność człowieka u Pascala jest
oparta na boskiej woli. Jest to wola nieodgadniona- nie wiemy czemu Bóg rzucił człowieka w ten
„odległy zakątek przyrody”.
Deus Absconditus, któremu można przypisać tylko WOLĘ i POTĘGĘ opuszcza scenę
historii i zostawia Homo Absconditusa, człowieka, którego charakteryzuje jedynie wola i moc.
Zmiana w postrzeganiu natury, czyli kosmicznego środowiska człowieka, dała impuls to powstania
współczesnego egzystencjalizmu i jego nihilistycznych implikacji. Tu występuję pewien
DUALIZM- wyobcowanie człowieka ze świata spowodowane utratą idei pokrewnego człowiekowi
kosmosu- ANTROPOLOGICZNY AKOSMIZM.
Ruch gnostycki- pod pewnymi względami kulturalna sytuacja w grecko-rzymskim świecie
pierwszych wieków chrześcijaństwa wykazuje znaczne podobieństwo do sytuacji zaistniałej w
czasach nowożytnych. Rozmach gnostycyzmu i jego metafizycznej fantazji wydaje się nie do
pogodzenia z bezlitosnym tępieniem złudzeniem przez egzystencjalizm, a jego religijny charakter z
zasadniczo ateistyczną, postchrześcijańską istotą, będącą wyznacznikiem nihilizmu nowożytnego.
Główna cecha gnostycyzmu to radykalnie DUALISTYCZNY KLIMAT leżący u podstaw całej jego
postawy. Jest to dualizm człowieka i świata, a zarazem świata i Boga.
W tej trójczłonowej konfiguracji- człowiek, Bóg, świat- człeka z Bogiem łączy przeciwstawność
względem świata, lecz pomimo tej wspólnoty, to co ich dzieli to właśnie świat. Fakt ten dla
gnostyka jest treścią wiedzy objawionej i wyznacza gnostycką eschatologię.
Prawdziwy Bóg jest NIEZNANY i POZAŚWIATOWY, świat fizyczny nie daje znaków
świadczącym o nim. Bóg jest od niego totalnie ODCIĘTY i OBOJĘTNY wobec niego. Doktryna
głosi, że świat nie jest tworem Boga, lecz niższej zasady, która narzuca świat swe prawo. Natomiast
PNEUMA, wewnętrzna jaźń człowieka nie jest częścią świata i tworem natury. Znajduje się w ich
obrębie, ale jest całkowicie transcendentna i niepoznawalna przy użyciu światowych kategorii tak
jak jej pozaświatowy odpowiednik- nieznany Bóg na zewnątrz. Bez względu na to kto stworzył
świat. Człek nie jest zobowiązany do posłuszeństwa ani szacunku dla jego dzieła. To, wobec czego
jaźń czuje się tak obca, nie mógł stworzyć prawdziwy Bóg, lecz demiurg niskiego pochodzenia, o
niższej niż Bóg mocy. Stworzył on ten świat z niewiedzy i namiętności. Świat zatem jest
ucieleśnieniem odwrotności wiedzy, z pragnienia by rządzić i zniewalać. Nierozumność tego
pragnienia jest duchem świata, nie mającego nic wspólnego z rozumem i miłością. Prawa
wszechświata to właśnie ta nierozumna zasada, zła siła, a nie boska mądrość. Stąd gnoza to światło
otoczone ciemnością.
Wszechświat nie posiada godności greckiego kosmosu. Jest on co prawda dalej kosmosem-
uporządkowanym, ale jednocześnie okrutnym. Twór demiurga jest pozbawiony światła wiedzy,
choć jest systemem, w którym rządzi prawo. Kosmiczne prawo, czczone niegdyś jako wyraz
rozumu, teraz w aspekcie przymusu staje na drodze ludzkiej wolności. Kosmiczny logos stoików,
utożsamiany z opatrznością, zostaje zastąpiony przez Heimarmene- przygniatający los kosmiczny.
Najbardziej boska sfera- niebiańska (czyli niebo po prostu), która dla Greków była
ucieleśnieniem rozumu w ujmowanym zmysłowo wszechświecie, teraz patrzy na człowieka
wzrokiem obcej potęgi i konieczności. Gwiazdy stały się tyranami, budzącymi przerażenie, ale i
pogardę. Nie wzbudza już ufności. Człowiek uświadamia se, że jest sam, choć otoczony przez
niebo i poddany jego potędze, to jednak z racji swej szlachetnej duszy jest przecież od nieba
wyższy.
LĘK to reakcja duszy na jej fakt bycia w świecie, odkrycie przez jaźń własnej sytuacji, gdy
budzi się ona z uśpienia i odurzenia przez świat. Gdy jaźń się sama sobie uświadomi, odkrywa, że
podlega prawom kosmosu i jest wykonawcą jego zamysłów. Ale kosmos jest przeciwny życiu i
duchowi, dlatego wiedza nie może mieć na celu integrację z kosmiczną całością (jak chcieli stoicy).
Gnostycy pragnęli wręcz większej alienacji człowieka i doprowadzenie jej do skrajności, by jaźń
zdobyła samą siebie.
Moc świata zostaje z 1 strony pokonana przez moc Zbawcy, z 2 strony przezwycięża go
WIEDZA przyniesiona przez zbawcę jako magiczna broń. Otwiera duszy ścieżkę przez groźne
szeregi siły planet.
A co ze starą istotą kosmosu, jako boskiego porządku?
Na pewno do jej upadku nie przyczynił się rozwój nauk (to miało pewien wpływ w nowoczesności.
Starożytność o której mówimy, to przecież okres gdzie wszechświat ma być totalnie
zdemonizowany. Odrzucona zostaje klasyczna doktryna „całości i części”- zgodnie z nią całość
miała poprzedzać część- aksjomat ten przestał obowiązywać w wyniku utraty swej społecznej
postawy- widać to na przykładzie polis. Zatomizowane masy Imperium nie uczestniczyły w tradycji
arete- Cnoty. Zostały bez własnego wyboru włączone w sytuację, w której jednostka wobec całości
pozbawiona była znaczenia, a całość wobec części- obca. Jednostka (patrząc z gnostyckiego punktu
widzenia) nie chciała odgrywać roli w owej całości- lecz „istnieć autentycznie”. Prawo imperium
któremu podlegała owa jednostka, była prawem zewnętrznej, nieprzystępnej siły i takiego samego
charakteru nabrało dla niej prawo wszechświata. Zaatakowane zostało samo pojęcie prawa w jego
wszystkich aspektach. Obalenie idei prawa – nomos- pociąga za sobą konsekwencje etyczne, które
ukazują nihilistyczne implikacje gnostyckiego akosmizmu oraz zbieżności z pewnymi
rozumowaniami prezentowanymi w czasach nowożytnych- chodzi Hansowi o gnostycki
antynomizm. Przez to obalenie w starożytności likwidacji uległo moralne dziedzictwo tysiącletniej
cywilizacji antycznej, a w nowożytności dwa tysiąclecia zachodniej metafizyki chrześcijańskiej.
Dla Nietzschego sensem nihilizmu jest to, że „najwyższe wartości tracą wartość”, przyczyną
tego jest, że „nie ma żadnej prawdy, żadnej absolutnej jakości przedmiotu, żadnej rzeczy samej w
sobie, żadnego celu wymaganego z zewnątrz”. „Gott ist tot” to faktyczna dewaluacja najwyższych
wartości i utrata możliwości istnienia wartości powszechnie obowiązujących.
Transcendencja nie pozostaje w żadnych pozytywnym związku ze światem zmysłowym. Nie
jest ona istotą świata a ni jego przyczyną, lecz jego negacją i unieważnieniem. Gnostycki Bóg jest
całkiem różny, odmienny od demiurga i nieznany, tak jak w w wypadku człowieka jego akosmiczna
jaźń czy pneuma, która objawia się jedynie w formie negatywnego doświadczenia inności,
nieokreśloności i otwarcie manifestowanej, nie dającej się określić wolności.
Koncepcja Boga ukrytego jest koncepcją nihilistyczną, bo nie emanuje zeń żaden nomos, żadne
prawo odnoszące się do natury, a więc i ludzkiego działania.
Sartre dowodził, że byt transcendentny milczy ponieważ nie ma znaków na świecie,
człowiek opuszczony i pozostawiony samemu sobie odzyskuje swoją wolność, a właściwie chcąc
nie chcąc bierze ją na siebie. Ową wolnością jest on sam, człowiek będący niczym innym jak swym
własnym projektem, dla którego wszystko jest dozwolone. Wolność tak jednak jest dla człowieka
rozpaczliwa i jako zadanie nieograniczone wzbudza raczej trwogę niż radość. Wolność ta nie
dotyczy duszy (psyche) będącej częścią świata, lecz jest w całości sprawą ducha (pneuma)- iskry
pochodzącej spoza świata. Dusza to część naturalnego porządku stworzonego przez demiurga, by
uwięzić w nim ducha, prawa to narzędzie kontroli nad tym, co jest własnością demiurga.
Heidegger występuję przeciw klasycznej definicji człowieka „zwierzęcia rozumnego”-
stawia ona człowieka zbyt nisko. Człowiek psychiczny (psyche) musi przestrzegać kodeksu prawa i
właściwie się dostroić do obowiązującego porządku, odgrywać wyznaczoną mu rolę w systemie
kosmicznym. Człowiek duchowy (pneumatyczny hehe) jest ponad prawem, sam stanowi dla siebie
prawo.
Słynna formuła szkoły walentyniańskiej: „to co daje wyzwolenie to wiedza co do tego kim
byliśmy, czym się staliśmy, gdzie byliśmy i gdzie zostaliśmy wrzuceni; dokąd spieszymy, od czego
jesteśmy wybawieni, czym są narodziny, a czym odrodzenie”. Formuła ta łączy w sobie antytezy,
dotyczące przyszłości i przeszłości i odnoszą się do ruchu, tego że człowiek jest gdzieś wrzucony.
W formule nie ma nic o teraźniejszości, jak teraz człowiek może powstrzymać parcie naprzód.
Istnieje przeszłość z której idziemy i przyszłość, ku której zmierzamy. To co jest teraz, to moment
samej gnosis. Choć jesteśmy rzuceni w czasowość, to początek nasz jest w wieczności i tam też jest
nasz cel. Nadaje to wewnątrzkosmicznemu nihilizmowi gnozy metafizyczne tło, którego brak w jej
nowożytnym odpowiedniku.
( A teraz coś czego nie rozumiem, więc dużo przepisuję zdań żywcem z tekstu. )
W „Sein und Zeit” Heidegger rozwija swą „ontologię fundamentalną” w związku ze
sposobami, w jakie egzystuje jaźń, konstytuuje swój własny byt w akcie egzystencji. Eksplikację
tych sposobów stanowi szereg fundamentalnych kategorii, które Heidegger nazywa
„egzystencjałami”, bo wyrażają one w pierwszym rzędzie STRUKTURY
URZECZYWISTNIANIA- nie poznawcze struktury świata danych świadomości przedmiotów, lecz
funkcjonalne struktury aktywnego ruchu czasu wewnętrznego, który umożliwia spotkanie jakiegoś
świata i powstanie jaźni jako wydarzenia ciągłego. Wszystkie egzystencjały mają przeto znaczenie
na wskroś czasowe. Muszą one ujawniać i dzielić między sobą 3 horyzonty: przeszłość,
teraźniejszość i przyszłość. Teraźniejszość jest praktycznie pusta. Egzystencjalnie „prawdziwa”
teraźniejszość jest teraźniejszością „sytuacji”, która określona jest całkowicie w kategoriach relacji
jaźni do własnej przyszłości i przeszłości.
Geworfenheit- kiedy projektowana przyszłość oddziałuje na daną przeszłość. Augenblick- to co
Heidegger nazywa „momentem”. Właśnie moment a nie trwanie jest czasowym modusem tej
„teraźniejszości”- tworu dwóch pozostałych horyzontów czasowych, funkcji ich nieprzerwanej
dynamiki, a nie niezależnego wymiaru, w którym może coś trwać. Sama teraźniejszość, oderwana
od tego wewnętrznego ruchu, oznacza wyrzeczenie się autentycznego związku z tymi dwoma
horyzontami (no czyli z przeszłością i przyszłością raczej). Verfallanheit- zanik napięcia
cechującego prawdziwą egzystencję, rodzaj egzystencjalnego bezwładu. Termin ten łączy w sobie
znaczenia degeneracji i upadku; to specyficzny „egzystencjał” właściwy teraźniejszości jako takiej,
wskazuje on, że jest ona sposobem egzystencji ułomnym i pochodnym. Wszystkie istotne kategorie
egzystencji które mają związek z możliwą autentycznością jaźni, podpadają albo pod nagłówek
przeszłość albo przyszłość i są ze sobą skorelowane parami: „faktyczność”, konieczność,
zaistnienie rzucenie, wina- to egzystencjały przeszłości. „egzystencja”, wyprzedzanie własnej
teraźniejszości, antycypacja śmierci, troska i zdecydowanie to egzystencjały przyszłości. Dla
autentycznej egzystencji nie ma <teraźniejszości> w której mogłaby się ona zatrzymać. Wyskakując
ze swej przeszłości egzystencja projektuje samą siebie w przyszłości; staje w obliczu ostatecznego
kresu- swej śmierci.
Oprócz egzystencjalnej teraźniejszości momentu, istnieje także obecność rzeczy. Heidegger
powiada, iż rzeczy są w pierwszym rzędzie zuhanden – poręczne i związane z „projektem”
egzystencji i jej troską. Przynależą więc do dynamicznej relacji przeszłość- przyszłość. Mogą zostać
zneutralizowane stając się vorhanden – przedmiotami obojętnymi. Modus Vorhandenheit stanowi
przedmiotowy odpowiednik tego, co po stronie egzystencjalnej jest Verfallenheit , fałszywą
teraźniejszością. Vorhanden to to, co obojętne, czyli natura, będąca poza kontekstem
egzystencjalnej sytuacji i praktycznej troski. To byt ogołocony i wyalienowany przez sprowadzenie
go do niemej rzeczowości. Natura to ułomny sposób bycia. Deprecjacja pojęcia natury
odzwierciedla duchowe spustoszenie, jakiego dokonały na nim nauki przyrodnicze, ma to coś
wspólnego z pogardą żywioną wobec natury przez gnostyków. Żaden kierunek nie przejawiał tak
nikłego zainteresowania naturą, jak egzystencjalizm. Ogląd natury starożytni nazywali theoria ,
kontemplacją- teraz kontempluje się ją wyłącznie jako coś co trwa i nie ma znaczenia, dlatego traci
swój szlachetny status.
Tym co udziela teraźniejszości i nadaje jej odrębny status w strumieniu przepływającego
czasu jest WIECZNOŚĆ, a nie sam czas. To utrata wieczności tłumaczy utratę autentycznej
teraźniejszości. Prawdziwy sens Nietzscheańskiego „Bóg umarł” to zanik świata ideałów i idei,
triumf nominalizmu nad realizmem (wg Heideggera). Jeśli wartości nie są oglądane w wizji jako
byty (jak Piękno i Dobro u Platona), lecz są jako projekty postulowane przez wolę wówczas istotnie
egzystencja wiąże się nieprzerwanie z przyszłością i śmiercią jako jej kresem, zaś czysto formalne
zdecydowanie aby być, któremu nie przyświeca żaden nomos, staje się projektem wychodzącym od
nicości i do niej prowadzącym.
Metafizycznym tłem nihilizmu jest dualizm między człowiekiem a physis.
Kardynalna różnica między dualizmem gnostyckim, a egzystencjalistycznym: u gnostyków
człowiek jest rzucony we wrogą, antyboską, więc i antyludzką naturę; wg egzystencjalisty- w
naturę obojętną. U gnostyków to co wrogie i demoniczne jest antropomorficzne, ma charakter
czegoś znajomego, nawet biorąc pod uwagę, że jest obce (no bo świat jest obcy dla gnostyka). Ten
kontrast nadaje egzystencji kierunek- negatywny co prawda, ale ma on oparcie w swej negatywnej
transcendencji, której jakościowym odpowiednikiem jest pozytywność świata. Tymczasem
obojętnej naturze nowożytnej nauki nie przypisuje się już nawet tego nieprzyjaznego charakteru-
nie daje ona podstaw do określenia jakiegokolwiek kierunku w ogóle. Dlatego nowoczesny nihilizm
jest kurde gorszy! Ma charakter nieskończenie bardziej krańcowy i rozpaczliwy. Fakt, że natura ma
w pupci, nie jest ani wroga ani przyjazna, stwarza prawdziwą otchłań, a człowiek jak jedyny w niej
jest kurna nieobojętny i wie, że w swej skończoności jest zwrócony wyłącznie ku śmierci.
Ta różnica, która ukazuje większą głębię nihilizmu nowożytnego, kwestionuje zarazem jego
wewnętrzną spójność, a dualizm gnostycki był przynajmniej wewnętrznie spójny, bo idea natury
demonicznej, której człowiek musi stawić czoła jest jako tako sensowna. Co powiedzieć o obojętnej
naturze, która zawiera w sobie byt naprawdę nieobojętny wobec własnego bycia? Czym jest
rzucenie w świat bez tego który rzuca? Czyż egzystencjalista nie powinien mówić, że to natura
wyrzuciła życie ponad siebie- życie, którym jest świadoma, troszcząca się i poznająca jaźń? Jeśli
natura zrobiła to ślepo, to znaczy, że zrodzenie istoty nakierowanej na cele nie miało żadnego celu.
Czyż paradoks ten nie nasuwa wątpliwości w odniesieniu do samego pojęcia obojętnej natury? Z
pojęcia natury antropomorfizm wygnany został tak dogłębnie, że nawet człowieka nie wolno już
ujmować antropomorficznie, skoro jest on tylko przypadkowym tworem. Jako twór tego co
obojętne on tez musi być obojętny. Pijmy i hulajmy w takim razie pisze Hans (ironicznie raczej
hehe)- bo nie ma potrzeby troszczyć się o coś, za czym nie stoi żaden zamysł stwórczy. Jeśli jednak
tak jak myśli Heidegger, stając wobec własnej skończoności, odkrywamy, że jako ludzie
troszczymy się nie tylko o to czy egzystujemy, ale też jak egzystujemy- wówczas sam fakt istnienia
gdzieś w świecie takiej troski najwyższej musi również określać całość, która ów fakt w sobie
mieści.
U podstaw nihilizmu leży rozdział pomiędzy człowiekiem a jego rzeczywistością.
Nielogiczność tego rozdziału (dualizmu nie opierającego się na metafizyce) nie czyni go czymś
mniej rzeczywistym, podobnie jak jego alternatywy czymś bardziej możliwym do przyjęcia:
zapatrzenie się na wyizolowaną jaźń (osobowość), na które skazuje ona człowieka, może mieć
skłonność do tego, by zmienić się w jakiś monistyczny naturalizm, który wraz z owym rozdziałem
zniósłby również ideę człowieka jako człowieka. Pomiędzy tą Scyllą a Charybdą krąży umysł
nowożytny. Uniknąć dualistycznego rozdarcia, a jednocześnie zachować dualistyczny punkt
widzenia, by utrzymać człowieczeństwo człowieka- oto zadanie, które stoi przed filozofią! ( z
filozofii mam 3)
Tyle ludzie, sorówa, że tak późno, ale jak już widziałem jakie w nocy robiłem błędy pisząc to,
to se odpuściłem do rana. Mam nadzieję, że będzie to dla Was jako tako zrozumiałe i że nie ma zbyt
wielu błędów składniowych, gramatycznych i merytorycznych;) Pozdrówki i powodzenia...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin