full scan.pdf

(11080 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
865423969.006.png
Iwona Sobolewska
PERFEKCJONISTKA
© Copyright by Iwona Sobolewska & e-bookowo 2010
ISBN 978-83-62480-05-0
Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości
bez zgody wydawcy zabronione
Wydanie I 2010
I w o n a S o b o l e w s k a : P e r f e k c j o n i s t k a | 40
Zostawić wspomnienia.
Zbudować je od nowa.
I zmierzyć się z kolejnym dniem.
4 stycznia
Jak zwykle pierwsza stałam na przystanku, czekając na autobus. Nic nie pora-
dzę na to, że tak szybko wstaję. Kiedy wiem, że zaczyna się szkoła zapala mi się w
głowie jakaś lampka, która budzi mnie o szóstej rano. W końcu trochę czasu zaj-
muje moja poranna toaleta i ćwiczenia, więc nawet dobrze się składa, że tak
szybko się budzę.
– Hejo. – Kaśka właśnie przyszła. Widać było, że jakaś niedospana.
– Cześć. A ty, co? Pod autem się przeczołgałaś? – spytałam.
– Ha, ha, ha. Bardzo śmieszne – wytknęła. – Co chcesz, jest siódma rano, o tej
porze normalnie przewracałabym się na drugi bok, a nie marzła na przystanku.
– Oj, tak. Biedna Kasia.
– Żebyś wiedziała, że biedna. Mendi zapowiedziała nam na dzisiaj sprawdzian z
Niemca na dzień dobry.
– Uuu. No tak, nie zazdroszczę – przyznałam. Nie rozumiem tego, kto normalny
zaraz po świętach robi sprawdziany? To niedorzeczne. Jednak dobrze, że nie mam
niemieckiego. Za to rozszerzony francuski mnie dobija czasami, ale da się wy-
trzymać. Skoro chcę tam kiedyś pojechać i dobrze wypaść, muszę się przykładać
jeszcze bardziej niż inni. Zawsze marzyłam, że wyrwę się stąd. Pojadę do Paryża,
zwiedzę Luwr. O, tak, tą cudowną rezydencję. Dzięki książkom Aleksandra Du-
masa, głównie o Trzech muszkieterach zakochałam się w tym miejscu. W jego
komnatach i murach skrywających tyle intryg i zagadek. To byłoby coś wspania-
łego, przekonać się o potędze tego miejsca na własnej skórze.
– Ej, marzycielka, autobus już jest. – Oczywiście z mojego idealnego świata wy-
rwał mnie Maciek. Przeżyć ten dzień – pomyślałam. – I nie dać się sprowokować.
– Jesteś jak badziewny horror – podsumowałam go.
www.e-bookowo.pl
865423969.007.png 865423969.008.png 865423969.009.png 865423969.001.png
 
I w o n a S o b o l e w s k a : P e r f e k c j o n i s t k a | 41
– No, no, tej wersji jeszcze nie słyszałem. Co tym razem, księżniczko? – To był
mój największy błąd. Maciek od razu wpadł w doskonały humor.
– Mam cię dość, właź. – Popchnęłam go do drzwi wejściowych.
– I tak, czy tego chcesz, czy nie, jestem coraz bliżej ciebie – powiedział i poszedł
na sam tył autobusu.
– Co ty znowu bredzisz? – spytałam, ale równie dobrze mogłabym mówić do
ścian. Miał chyba nadzieję, że jakoś się przejmę jego inteligentną wypowiedzią, ale
szczerze mówiąc spłynęło to po mnie. Przyzwyczaiłam się do tego, że lubił dużo
mówić, a niewiele robić, więc teraz na pewno było tak samo. Ale przynajmniej na
tę chwilę miałam go z głowy. W środku jak zwykle przeludnienie. Poszłam na sam
środek i usiadłam na schodach przy drugim wyjściu. Lepsze to niż stanie całą
drogę. Włożyłam do uszu słuchawki od mp4 i wpatrzyłam się w widok za oknem.
Wciąż przed oczami miałam tę samą twarz, ten sam uśmiech. Nie rozumiem tego,
dlaczego akurat ten facet zaprząta mi myśli. Nawet, kiedy byłam z Maćkiem nic
podobnego się ze mną nie działo. Najśmieszniejsze jest to, że powinno być od-
wrotnie, w końcu był moim chłopakiem. To wszystko nie ma sensu. Przecież ja nie
cierpię facetów. Trafia mnie, jak tylko jakiegoś widzę, czemu Dawid miałby być
wyjątkiem? No nie, dobra, jest jeden wyjątek, a właściwie dwa. Mój tata i Wojtek,
ale Wojtek jest jak brat, więc to trochę wyjaśnia. Znamy się od paru lat, głównie
przez naszych rodziców i miał szczęście, że znał mnie, zanim rzucił mnie Maciek,
w innym wypadku pewnie też zaszufladkowałabym go pod nazwą tych złych. Na
szczęście, chyba na szczęście już go więcej nie zobaczę. On nie będzie szukać
mnie, a ja jego i wszyscy zadowoleni. Żadne z nas nie będzie sobie wchodzić
w drogę, zresztą jakby to niby wyglądało? Co, idealna para na dwa tygodnie, bo
dłużej by mu się znudziło? O, nie, ja sobie nie dam, już nigdy więcej. Tak ma być
i będzie.
– Zgadnij, kotku, co mam w środku. – Rozbrajająca radość Wojtka i tradycyjny
tekst, kiedy ma coś dla mnie. Oczywiście to nie jego własny, ale powtarzany z my-
ślą o reklamie naszej ulubionej czekolady.
– Jaka dzisiaj? – Ucieszyłam się.
– Hmm. A jaki mamy humor?
www.e-bookowo.pl
865423969.002.png 865423969.003.png 865423969.004.png 865423969.005.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin