Weis Margaret & Hickman Tracy - Dragonlance - Kroniki Tom 1 - Smoki Jesiennego Zmierzchu.pdf

(2466 KB) Pobierz
Dragonlance - Kroniki t.I -Smoki jesiennego zmierzchu
Margaret Weis, Tracy Hickman
Kroniki Smoczej Lancy – Tom I
Smoki jesiennego zmierzchu
(Przekład: Dorota śywno)
12828011.002.png
Dla Laury,
Prawdziwej Laurany
Tracy Hickman
Dla moich dzieci,
Dawida i Elizabeth Baldwin,
Za ich odwagę i wsparcie
Margaret Weis
12828011.003.png
KANTYCZKA SMOKA
Usłyszcie mędrca, gdy jego pieśń zstępuje
jak niebios deszcz lub łzy
i zmywa lata, kurz wielu historii
Z szlachetnej opowieści o Smoczej Lancy.
Bowiem w odległych wiekach, obcych pamięci i słowu,
o pierwszej zorzy świata, gdy trzy księŜyce wzniosły się znad łona lasu,
smoki, straszliwe i wielkie wydały wojnę temu światu Krynn.
Lecz wśród ciemności smoków,
wśród naszego wołania o jasność
do pustej twarzy wznoszącego się wysoko czarnego księŜyca,
rozbłysło światło w Solamnti,
rycerz prawy i mocny,
który wezwał samych bogów
i wykuł potęŜną Smoczą Lancę, przeszywając duszę
smoczego rodzaju, przepędzając cień jego skrzydeł
znad rozjaśniających się brzegów Krynnu.
Tak oto Huma, rycerz sołamnijski,
zwiastun światłości, pierwszy lansjer,
wiedziony swym światłem dotarł do podnóŜa gór Khalikst,
do kamiennych stóp bogów,
do przyczajonej ciszy ich świątyni.
Wezwał stwórców lancy, wziął
ich straszliwą moc, by zgnieść straszliwe zło,
by wepchnąć wijącą się ciemność
Z powrotem w głąb tunelu smoczej gardzieli.
Paladine, wielki bóg dobra
lśnił u boku Humy,
dodając sił lancy jego silnego prawego ramienia
i Huma, w blasku tysiąca księŜyców,
12828011.004.png
przepędził Królową Ciemności,
przepędził rój jej wrzeszczących zastępów
z powrotem do nieczułego królestwa śmierci, gdzie ich przekleństwa
spadały na nicość i nicość
w głębiach pod rozjaśniającą się ziemią.
Tak skończył się grzmotem wiek snów
i rozpoczął wiek potęgi,
Gdy Istar, królestwo światła i prawości, powstało na wschodzie,
gdzie białe i złote minarety
wznosiły się ku słońcu i chwale słońca,
ogłaszając odejście zła,
a Istar, które niańczyło i matkowało długim latom dobra,
lśniło jak meteor
na białym niebie sprawiedliwych.
A jednak w pełni słońca
król-kapłan Istar ujrzał cienie:
W nocy widział drzewa jako istoty ze sztyletami, strumienie
poczerniałe i zgęstniałe pod milczącym księŜycem.
Szukał w księgach ścieŜek Humy,
zwojów, znaków, zaklęć,
oby i on teŜ mógł wezwać bogów, mógł uzyskać
ich pomoc w swych świętych celach,
mógł oczyścić świat z grzechu.
I wtedy nadszedł czas mroku i śmierci,
gdy bogowie odwrócili się od świata.
Ognista góra spadła na Istar jak kometa,
miasto rozpękło się niczym czaszka w płomieniach,
góry wystrzeliły z śyznych niegdyś dolin,
morza zalały groby gór,
westchnienia pustyń rozległy się na opuszczonych dnach mórz,
trakty Krynnu rozpadły się
12828011.005.png
i stały się ścieŜkami zmarłych.
Tak oto rozpoczął się wiek rozpaczy.
Splątały się drogi.
W zgliszczach miast zamieszkały wichry i burze piaskowe,
równiny i góry stały się naszym domem.
Kiedy starzy bogowie stracili swą moc,
wznieśliśmy wołanie do pustego nieba
ku zimnej zasłonie szarości, do uszu nowych bogów.
Niebo jest spokojne, ciche, niewzruszone.
Jeszcze nie usłyszeliśmy ich odpowiedzi.
12828011.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin