Był piękny letni poranek. Królik zapukał do drzwi Puchatka. Pukał tak przez dłuższy czas, bowiem brygada leżała wewnątrz zalana w trupa po wczorajszej libacji. Królik jako jedyny nie pił, ponieważ pękł mu wrzód na żołądku i musiał iść wcześnie do domu zażyć lekarstwo.Wreszcie z domku dobiegły dziwne stękania i łoskot walących się mebli.- Kiego chuja mnie budzą w środku nocy - Puchatek na kacu był cokolwiek agresywny.- Odjebało ci ? Jest 9:00, jaka noc ? - Królik starał się wyprowadzić z błędu Kubusia.- Co mi tu kurwa pierdolisz zającu, przecież jest ciemno !!! - Wrzasnął Kubuś- Ciemno ci bo chlałeś metyl buraku - odparł Królik - I nie nazywaj mnie więcej zającem !!!!!- Wal się na ryj - mruknął Kubuś i wszedł do środka. Królik wszedł za nim i w jego nozdrza uderzył trudny do opisania odór niemytych ciał, pawiów i innych ekskrementów.- Mógłbyś tu posprzątać - rzucił Królik.- Stul pysk !!!! Porządny się znalazł, w mordę go i kijem !!! - Puchatek był już nieźle wkurzony. Królik się wycofywał w stronę drzwi, bo Kubuś drżącymi rękami szukał po omacku kija od bejsbola, gdy nagle potknął się o śpiącego Prosiaczka.- O kurwa !!!! - wrzasnął Królik i wyjebał się do tyłu jak długi.- O kurwa !!!! - wrzasnął Prosiaczek którem Królik nadepnął na ryjek.- O kurwa !!!! - wrzasnął Tygrysek, któremu Prosiaczek zasadził kopa w jajca, zupełnie zresztą niechcący.Tymczasem zdezorientowany Kubuś, któremu metylowa ćma jeszcze nie do końca przeszła, odpuścił sobie szukanie kija i usiadł na czymś miękkim.- Spierdalaj z mojego grzbietu !!! - ryknął Kłapouchy i jednym wierzgnięciem pozbył się Puchatka.Szykowała się mała wojna domowa, bo każdy był wkurwiony na kogoś innego z brygady, gdy wtem dało się słyszeć głośne UMPS-UMPS-UMPS.- Tylko mnie tak łupie we łbie, czy was też ? - zapytał rzeczowo Tygrysek.- Nie ma co, trzeba to zbadać - powiedział Kłapouchy i gromada ruszyła do wyjścia. Puchatek szedł niepewnie, ale efekt metylowy zaczął powoli mijać.Na dworze świeciło słoneczko i ćwierkały ptaszki. Tygrysek podniósł spory kamień i przypierdolił w gęstą koronę drzewa, skąd po chwili wyleciały oburzone jaskółki.- Jak nie zamkniecie tych głupich ryjów to was kurwa powybijam - rzucił przez zęby na odchodne.Odgłosy UMPS UMPS były coraz wyraźniejsze i niebawem nasza grupka ujrzała dwa ospojlerowane maluchy z których dochodziła głośna dresiarska muzyka. Przy samochodach stali czterej dresiarze. Dwóch z nich wyjęło torebki z białym proszkiem, a pozostali łuszczyli kasę z kieszeni dresów.- Panowie, jeśli oczy mnie nie mylą to oni mają LSD - kwiknął podniecony Prosiaczek.- Ale towaru... starczy na cały tydzień - grzał się Puchatek któremu powrócił już wzrok.- Nie możemy tego tak zostawić, hej szble w dłoń, hajda na wroga !!!! - ryknął Kłapouchy i ruszył z krzaków, a za nim cała banda. Szybko otoczyli dresiarzy. Tygrysek w bojowym nastroju wybił tylną szybę w maluchu i wyszarpnął półkę.- Co kurwa, myzyka ci cwelu przeszkadza ? - zapytał jeden z dresiarzy.- Jak ty kurwa odzywasz do mojego przyjaciela ? - Puchatek zaszedł drecha od tyłu i walnął z całej siły bejsbolem w zgięcie kolan. Dresiarz upadł na kolana i tak już został.- O wy skurwysyny... - dwóch pozostałych dresiarzy wyciągnęło paralizatory a trzeci sprężynowy nóż z bazaru.- I co teraz chujki ? - zapytał ten w dresie Odadis.- Gówno, pierdolony bezmózgu, giń !!!! - Kłapouchy wsadził mu w dupę lufę od obrzyna i pociągnął za spust. Reszta brygady powyciągała broń. dresiarzom opadły szczęki i potulnie rzucili paralizatory na ziemię.- Dawać kurwa LSD !!! Dawać bo was kurwy w paski rozpierdolę !!! - Kłapouchy wpadł w szał, jego pysk pokryła piana, biegał z obrzynem i strzelał dresiarzom nad uchem.- Spokojnie Kłapciu, bo ze strachu nie mogą się ruszyć - Prosiaczek był pragmatykiem. - No ruszać się cwele, wyskakiwać z towaru !!!- Jeszcze tu kurwa wrócimy... - zapiszczał ten w dresie RedBook?a i zamilkł trafiony bejsbolem Puchatka.Brygada sprawnie obszukała spętanych i zakneblowanych drechów. Łupem padło 25 kartoników z LSD z wizerunkiem Kota Grubego Freda, 6 działek amfetaminy wątpliwej jakości oraz 1234zł i 36gr którymi dresy miały zapłacić za towar swoim kumplom.- Hej guys, łi ricz - zawieśniaczył Tygrysek- Ummmpf... Ummmpfff... powiedział zakneblowany dresiarz. Jego wzrok obiecywał krwawą zemstę.- Co się chuju gapisz ? - but Tygryska zmiażdzył mu jajca. Dresiarz zamilkł i wił się na ziemi.- Panowie - odezwał się niespodziewanie Królik - nie można tu ich tak zostawić, zaśmiecają las...- No to co z nimi zrobimy ? - zapytał Prosiaczek. - Zakopiemy ich w ogródku królika ?- Nie zmieszczą się, a poza tym moj ogrodek to nie miejsce dla dresiarzy. Mam pomysł...- Jaki ???? - wykrzyknęła chórem brygada ,bo Królik nie wykazywał się pomysłowością.- Ponieważ ta amfetamina wygląda podejrzanie, naszprycujmy nią tego cwela co został w jednym kawałku, załadujmy reszte do malucha i niech spierdalają. Jak się rozbiją to będzie wyglądało na wypadek, a strata mała. Poza tym rozpęta się kampania przeciw dresiarstwu i więcej tu tacy nie przyjadą... Brygada uznała że to świetny pomysł, dwóch dresiarzy znalazło się na tylnej kanapie malucha, szczątki tego którego rozjebał Kłapouchy poszły do bagażnika, a ten co się najlepiej trzymał został przywiązany do drzewa.- Stój spokojnie, nie ruszaj się, to nie będzie bolało... - Puchatek z wrednym uśmiechem sypał do reklamówki zawartość sześciu torebek amfy.- Nieeee ja nie chcę !!!! Maaaaaaaamoooooo - darł się dresiarz- stul ryja - powiedział z uroczym uśmiechem Tygrysek, po czym wprawnie założył mu na głowę reklamówkę i zawiązał sznurek na szyi.- Dwie minuty - powiedział Królik.Po minucie dresiarz przestał się szarpać. Po kolejnej minucie brygada odwiązała bezmózga od drzewa i wsadziła do samochodu. Dresiarzowi zaczęła wracać przytomność. Brygada zaczęła go wprowadzać w nastrój:- Aaaa kurwa jakie wielkie pszczoły !!!! Uciekajmy !!!! - darł się Królik.- Atakują nas, atakują... !!!!! - ryczał Kłapouchy- Spierdalajcie stąd, bo was zjedzą !!!! - piszczał Prosiaczek zataczając się ze śmiechu.- RATUJCIE DRESY !!!!!! - wrzasnął Puchatek. To podziałało. Przerażony dresiarz odpalił silnik i ruszył z piskiem opon. Przez chwilę było widać jak jedzie zygzakiem, po czym zniknął na wzniesieniem.- OK jeden wrzód z dupy mniej - Królik zatarł łapki. - A teraz może byśmy....JEEEEEBUUUUUUUUUUUUUDDUUUUUUUUUUU !!!!!!!!!Nad wzniesieniem pojawił się ognisty grzybek.- O kurwa... ale fajny grzyb - powiedział Kłapouchy.- Olać tych cweli, najważniejsze że mamy kasę, dragi i... samochód !!!!Po chwili brygada siedziała w drugim maluchu. Za kierownicą usiadł Puchatek.- W drogę, do Baba Jagi (tm), od tego klepania dresiarstwa suszy mnie w gardle, a zresztą już 10:30 i pora na małe conieco. BabaJaga(tm) wyszła przed domek zaniepokojona odgłosem malucha.- Oooo co to to nie, wypierdalać dresiarze jebani, nie sprzedam wam mojego wina !!! - krzyknęła BabaJaga(tm) na widok dresiarskiego malucha.- Nie pierdol tylko dawaj wińsko stara ruro ! - krzyknął Prosiaczek niezbyt grzecznie.- O nie, moje wino nie jest dla dresiarzy... - zaczęła niepewnie BabaJaga(tm).- Pokurwiło cię ? Ze stadem chujów się na łeb zamieniłaś ? Przecież my nie jesteśmy zadnymi jebanymi dresiarzami, a furę zajebaliśmy jakimś cwelom !!!! - sprostował Tygrysek.- Aaaaa..... bo... no, tego... te paski mnie zmyliły... - jąkała się BabaJaga(tm)- Nie pierdol tylko dawaj wino, trzy skrzynki, jadziem na piknik nad rzeczkę !!! - piszczał podniecony Prosiaczek.- A macie pieniądze ? Bo wiecie, kredyt umarł, kryzys żyje - kto nie płaci ten nie pije... - zapytała podejrzliwie BabaJaga(tm)- Jak za 3 minuty nie przyniesiesz wina to... - Kłapouchy nie dokończył, bo BabaJagi(tm) juz nie było. Po chwili brygada pakowała wińsko do malucha. Tygrysek zapłacił za wino i nawet dorzucił 50 groszy tytułem napiwku. BabaJaga(tm) zniknęła na chwilę w domku i po chwili wyszła z butlą pod pachą.- To dla was, za to że jesteście stałymi klientami. - podała Tygryskowi butelkę.- Stolicznaja... Oryginalna ruska wóda... no, no dzięki BabaJago... - Tygrysek był szczerze wzruszony.Po godzinie ekipa dojechała nad rzeczkę w okolicę mostku. Puchatek nie zapanował nad kierownicą i wpierdolił się maluchem w krzaki. Wyskoczył stamtąd goły Krzyś i Pan Sowa.- Ej ciota, wypierdalaj mi stąd bo ci zrobię porodówkę kijem od szczotki !!! - huknął Tygrysem wysiadając z samochodu.- No co... my tylko... - zaczął Pan Sowa- Co tylko pedofilu pierdolony ? Idź ruchać gdzie indziej, pod lasem otworzyli właśnie nową podstawówkę - powiedział Prosiaczek z obleśnym uśmiechem.- Taaak ? O rety, nie wiedziałem o tym, pa Krzysiu, zadzwoń do mnie jutro wieczorkiem ! - To rzekłszy Pan Sowa odfrunął w kierunku nowej podstawówki.- A co do ciebie mały pedałku... - powiedział Kłapouchy do Krzysia - spróbuj tego !!! - i wierzgnięciem wrzucił Krzysia do rzeczki. Krzysia wyłowiła potem straż pożarna jakieś 20 km dalej ledwie żywego.- No brygada, to możemy chlać. teren czysty ! - powiedział Tygrysek i ekipa zabrała się do spożywania Alkoholu. Na rozruch poszła Stolicznaja, a potem standardowo Heracles- Classic Płońsk Aperitiff. Po kilku godzinach przyjaciele byli kompletnie najebani. Puchatek z Kłapouchym poszli na most pobawić się w grę Czyj_Bełt_Szybciej_Wypłynie_Z_Drugiej_Strony, Prosiaczek leżał na trawie na plecach i robił ?wieloryba? czyli żygał w górę, a Tygrysek próbował z pijackim uporem uruchomić malucha. Pod wieczór gdy wszyscy trochę wytrzeźwieli postanowili wrócić do domu. Zapakowali się do samochodu.- No rusz się ty do kurwy nędzy chuju na kaczych nogach - powiedział do samochodu Tygrysek i zajebał łapą w deskę rozdzielczą. Niespodziewanie włączyło się radio.?... dziś w wypadku drogowym zginęło czterech młodych ludzi, ich samochód wpadł na drzewo, kierowca był najprawdopodobniej pod wpływem alkoholu...? Trach !!!!! Kłapouchy wyłączył radio kolbą obrzyna.- Co oni pierdolą, jaki alkohol, on był naćpany, przekroczył trzy razy dawkę śmiertelną amfetaminy, a oni takie głupoty pierdolą !!! - złościł się Kłapouchy.- Zamknijcie się bo w życiu nie ruszymy ! - krzyknął Tygrysek. - Wysiadać i pchać !Po kilku minutach pchania okazało się że nie ma benzyny, więc nasi bohaterowie podpalili samochód i porzucili go w lesie. Do domu mieli bardzo daleko, ale na szczęście mieli ze sobą energetyczne kartoniki z LSD które zabrali dresiarzom, więc późnym wieczorem dotarli do domku BabyJagi(tm) do której przyszli po nowy zapas Heraclesa. Ponieważ BabaJaga(tm) usiłowała protestować z uwagi na późną godzinę, Puchatek szturchnięciem kija bejsbolowego w żebra dał jasno do zrozumienia że dla stałych klientów nie ma czegoś takiego jak późna pora.Zaopatrzeni w zapas taniego wińska ruszyli do domku Królika, bo u Puchatka nie dało się wytrzymać od smrodu, i pili do samego rana
accent7