bajki.doc

(48 KB) Pobierz
BAJKA O PEWNYM CHŁOPCU, PSIE I OGRODZIE

BAJKA O PEWNYM CHŁOPCU, PSIE

I OGRODZIE

 

Był duży, piękny ogród. Wśród drzew       i krzewów biegał radośnie pies. Wabił się Bajuś. Obok płotu przechodził mały chłopiec. Sprawiał wrażenie cichego, spokojnego i grzecznego. Nagle, zupełnie niespodziewanie, zaczął strzelać do biegającego psa z procy. Wystraszony pies uciekł w kierunku domu. Chłopiec wziął do ręki kamień i rzucił nim w kierunku uciekającego psa. Pies żałośnie zaskowyczał. Całej sytuacji przyglądała się Bajusiowa pani; właśnie wracała z zakupami do domu. W pierwszej chwili miała ochotę krzyknąć i ukarać chłopca. Od tego zamiaru odwiodła ją przerażona twarz dziecka. Pani podeszła do chłopca i spokojnie zapytała jak ma na imię. Chłopiec odpowiedział strwożonym głosem: ,,Mam na imię Jurek ‘’Pani zaczęła rozmawiać z Jurkiem                   o zwierzętach. Po chwili zaprosiła Jurka do domu i opowiedziała mu bajkę o kotku, który miał jedną krótszą nóżkę. Była to bardzo smutna bajka. Jurek też posmutniał  i  spojrzał przez okno na leżącego Bajusia. Pani powiedziała uspokajająco: - Nie martw się. Bajusiowi na pewno nic  się tym razem nie stało, a co byś powiedział na to, gdybyśmy razem spróbowali pobawić się  z pieskiem? Zobaczysz jak on świetnie aportuje.


BAJKA O ZBYSZKU.

 

W pewnej niewielkiej wiosce mieszkał chłopiec imieniem Zbyszko. Był chłopcem cichym, spokojnym, zamkniętym w sobie. Największym jego problemem było to, że nie mógł porozumieć się z innymi- nie umiał mówić. Potrafił wypowiedzieć tylko pojedyncze słowa, nikt chłopca nie rozumiał. Jedynie rodzice potrafili odgadnąć z gestów i półsłówek jego potrzeby. Nie miał przyjaciół, nikt nie chciał się z nim bawić. Siedząc samotnie w domu, najchętniej lepił różne figurki i przedmioty z plasteliny, wycinał zwierzątka z kolorowego papieru. Pewnego dnia na podwórku znalazł kawałki drewna, które przyniósł do domu. Małym nożykiem wystrugał szopkę. Rodzicom bardzo spodobała się praca dziecka, ale nikt poza nimi jej nie oglądał. Zbyszko żył w przekonaniu, że każdy potrafi wykonać podobne rzeczy. Pewnej niedzieli rodziców odwiedzili chrzestni chłopca. Ojciec chrzestny z dużym zdziwieniem i zachwytem przyglądał się szopce. Oczarowały go również plastelinowe ludziki i zwierzątka wykonane przez Zbyszka. Nie miał wątpliwości, jego chrześniak był bardzo utalentowanym chłopcem. Popatrzył na niego i rzekł: Synku, nigdy nie widziałem takich pięknych rzeczy. Twoje ludziki i zwierzęta wyglądają jak żywe. Żaden chłopiec w twoim wieku nie zrobiłby takich cudeniek”.

Po wsi szybko rozeszła się wieść              o utalentowanym chłopcu. Odtąd dom Zbyszka odwiedzali sąsiedzi prosząc go         o wykonanie różnych figurek. Od tego czasu zyskał wielu kolegów, którzy chętnie odwiedzali go i bawili się z nim.


BAJKA O KAKTUSIE

 

Na pięknym, nowym parapecie w dużym pokoju stał dorodny kaktus. Był on pękaty, bo dobrze mu się powodziło, choć miał bardzo dużo kolców. Każdego dnia podchodził do niego Jasiu i martwił się, że nie kwitnie. Postanowił go systematycznie podlewać i wystawiać na działanie promyków słonecznych. Trwało to bardzo długo.

Pewnego dnia Jasiu wypatrzył mały pączek. Ucieszył się bardzo i postanowił         z jeszcze większą troską go pielęgnować. Kaktus odwdzięczył się mu pięknymi kwiatami, które wszyscy w domu podziwiali.


BAJKA O KRASNOLUDKACH

 

Za górami, za lasami żyły sobie swawolne i radosne krasnoludki i chciały się dobrze zabawić. Pewnego dnia przybył do nich inny, bardzo zmęczony i śpiący krasnoludek. Był on bardzo zdziwiony, co tu się dzieje. I powiedział do nich: „Mam nadzieję, że tu miło spędzę z wami czas. Nareszcie zwolnię tempo i odpocznę, gdyż czuję tutaj dobrą energię. Warto czasami poszerzyć horyzonty ‘’.


PIÓRO

 

Było sobie piękne pióro. Jego złota stalówka błyszczała i pozostawiała za sobą na papierze cieniutkie atramentowe linie. Piórem tym pisano listy do przyjaciół i wypełniano ważne dokumenty. Dzieci traktowały go z wielkim szacunkiem i z dumą czyniły nim wpisy do szkolnych pamiętników. Jednak pewnego dnia z piórem zaczęły się dziać niepokojące rzeczy. W czasie pisania nie tylko skrzypiało, ale też raz po raz pozostawiało na papierze duże kleksy. Początkowo użytkownicy znosili to z pobłażaniem, potrząsali nim, postukiwali nim o blat biurka. Bez skutku.

Wreszcie zniecierpliwieni i rozzłoszczeni zepchnęli pióro w najdalszy kąt - pomiędzy stare, tępe ołówki i poplamione tuszem gumki do mazania. Pióro zastąpiono długopisem, który co prawda nie pisał tak pięknie ale był znacznie wygodniejszy w życiu. Nie trzeba było pamiętać o atramencie i bibułach.

Pewnego dnia przyjechał do dzieci ukochany dziadek. Zabierał je na wspaniałe spacery, barwnie opowiadał o czasach swojej młodości, pomagał w odrabianiu lekcji. W trakcie porządkowania biurka dziadek spostrzegł zapomniane pióro. Od razu zwrócił uwagę na jego piękny kształt i kolor. Zapytał dzieci, dlaczego pióro leży w kącie biurka a nie w piórniku. Wnuki opowiedziały o kleksach i skrzypieniu. Dziadek z uwagą przyjrzał się wszystkim elementom pióra i stwierdził, że trzeba wymienić stalówkę. Nazajutrz razem z wnukami wybrał się do sklepu. Wspólnie wybrali dwie nowe stalówki i butelkę pięknego atramentu. W domu dziadek pouczył dzieci jak należy dbać o pióro aby dobrze służyło. I znów nastały dla pióra czasy świetności. Zapełniało kształtnymi literami papier listowy, karty pamiętnika i ważne dokumenty.

Odtąd dzieci często sprawdzały jego stalówkę a po skończonym pisaniu układały je troskliwie w miękkim futerale.


NIE SZATA ZDOBI CZŁOWIEKA

 

W sobotnie piękne przedpołudnie zgodnie z obietnicą rodzina wybrała się do cukierni ,,Beza‘’. Wszystkie wyroby były w niej pierwszej świeżości. Dziewczynki wybrały sobie smakołyki. Marysia poprosiła o ciasto drożdżowe z kruszonką, natomiast Klaudia poprosiła o tort czekoladowo- waniliowy. Obie dziewczynki zajadały ze smakiem. Jednak Klaudia z trudem kończyła swój kawałek, Marysia natomiast, z wdziękiem uniosła się z krzesła, powiedziała jaka szkoda, że się jeszcze nie najadłam. W drodze do domu Klaudia wyraźnie zaczęła narzekać, że ją boli brzuch, a wezwany lekarz orzekł, że się przejadła.


BAJKA O ZŁOŚCI

 

Był sobie chłopczyk, który marzył            o podróżach do dalekich krajów, ale ponieważ był biedny, jego rodzice mieli mało pieniędzy, nigdy nigdzie nie wyjeżdżał. Pewnej nocy, gdy leżał w łóżku przyszła wróżka i powiedziała, że spełni jedno życzenie, jeśli oswoi tygrysa, którego spotka w swojej podróży. Wróżka przeniosła chłopca do dżungli gdzie spotkał tygrysa. Tygrys był bardzo nieprzyjazny dla chłopca, ryczał, atakował, pokazywał pazury. Chłopiec nie mógł sobie z nim poradzić próbując oswoić go na siłę. Wpadł na pomysł żeby na chwilę odejść i pomyśleć, co może zrobić dla tego zwierzęcia, aby był mu przyjazny. Odszedł na bok i poprosił o pomoc mądrego pawiana. Zapytał go, dlaczego tygrys nie daje się oswoić. Pawian powiedział: ,,Tygrys się złości, bo jest głodny. Nakarm go najpierw a później spróbuj się z nim zaprzyjaźnić’’.

Chłopiec podzielił się z tygrysem znalezioną w kieszeni kanapką i tygrys się uspokoił. Wtedy zaczął z nim rozmawiać. Tygrys opowiedział mu o sobie, skąd się tu wziął, dlaczego był głodny. Chłopiec poznał zwyczaje tygrysa to pozwoliło mu na zbliżenie się do zwierzęcia i zaprzyjaźnienie się z nim. Od tej chwili chłopiec spotykał się z tygrysem tylko wtedy, kiedy tygrys był syty i zadowolony.


ZAJĄCZEK

 

Był sobie zajączek. Jego sierść była lśniąca o nietypowym srebrzystym odcieniu. Lubił siedzieć na łące pod krzaczkiem i obserwować inne zwierzęta. Czasami z nimi rozmawiał, czasami bawił się a czasami zajmował się swoimi sprawami: czytał ciekawe książki, grał na komputerze. W dniu święta lasu deklamował wiersze przed leśną widownią i wszyscy się nim zachwycali. Czasami wymyślał nowe zabawy i dzielił się swoimi poradami z innymi zwierzętami. Pomagał innym zwierzętom rozwiązywać zadania matematyczne, z którymi dobrze sobie radził. Zwierzęta ceniły w nim spokój, otwartość, przyjacielskość. Zwierzęta lubiły z nim spędzać czas. Pewnego dnia zajączek opuścił leśną polanę zostawiając swoich przyjaciół i nikt nie wiedział, dlaczego tak się stało. Jednak wszyscy byli przekonani, że kiedyś do nich wróci.

BAJKA O TAJEMNICZYM PRZEJŚCIU

 

W pewnym starym domu mieszkał mały chłopiec. Powiedzmy, że miał na imię Piotruś. Chłopiec znał prawie wszystkie kąty domu, czuł się w nim bezpiecznie i nie lubił go opuszczać. Jedynym miejscem, w którym nie bywał był strych. Prowadziły do niego wysokie, kręte schody zakończone żelaznymi drzwiami. Piotruś nigdy tam nie zachodził, bał się tego, co może tam zastać. Kiedyś jednak zauważył, że dom stał się trochę nudny, irytowały go codzienne: jadł te same płatki na śniadanie, oglądał te same książeczki z obrazkami, bawił się tymi samymi zabawkami. Rodzice zajmowali się swoimi sprawami i czasem zostawiali chłopca pod opieką zaprzyjaźnionej sąsiadki. Sąsiadka - nazwijmy ją panią Gracjanną - była miłą osobą, przynosiła z sobą nowe gry, uczyła Piotrka jak gotować budyń i nie krzyczała, gdy nachlapał na stół.

Pewnego dnia opiekunka zaproponowała chłopcu wyprawę do tajemniczego miejsca na poddaszu. Ten od razu odpowiedział, że za nic tam nie wejdzie, bo bardzo się boi i nie potrafi otworzyć żelaznych drzwi. Sąsiadka uśmiechnęła się tylko, wzięła go łagodnie za rękę i zaproponowała, że będą wchodzić tam razem licząc po kolei stopnie. Chłopca zaciekawił ten sposób, szedł po schodach robiąc raz krok do przodu, a czasem do tyłu. Kiedy doszli pod drzwi, okazało się, że wystarczy pchnąć je lekko palcem by się otwarły. Piotruś najpierw ukrył za sobą ręce, potem jednak zdobywszy się na odwagę przekroczył próg. Stał przez chwilę                z zamkniętymi oczami, aż ze zdziwieniem stwierdził, że czuje światło i ciepło. Kiedy otworzył oczy, zobaczył przed sobą duże, jasne pomieszczenie, a w nim kilka podniszczonych mebli i starą skrzynię, która wydała mu się dziwnie znajoma. Piotruś zajrzał do środka i z radością wyciągnął z niej swoją starą, drewnianą ciężarówkę. Oprócz niej, w skrzyni było jeszcze mnóstwo ciekawych rzeczy. Chłopcu najbardziej spodobały się wielkie, kolorowe książki z obrazkami przedstawiającymi ludzi i zwierzęta z dalekich krajów. Piotrek nie znał jeszcze wszystkich liter i nie potrafił przeczytać wszystkich wyrazów. Pani Gracjanna odczytywała mu więc trudniejsze fragmenty książek. Z czasem chłopiec czytał coraz lepiej i pomoc sąsiadki przestała mu być potrzebna. Pani Gracjanna opiekowała się nim coraz rzadziej, aż pewnego dnia powiedziała, że właściwie Piotruś może bawić się za żelaznymi drzwiami sam, bo całkiem dobrze sobie radzi. Od tej pory Piotr chodził na strych, kiedy tylko miał na to ochotę, zauważył ponadto, że nudne dni zdarzały mu się coraz rzadziej.

 

Inne zakończenie: ( od słów, kilka podniszczonych mebli......’’) i swoje stare, zapomniane zabawki. Natychmiast wskoczył na kraciastego konia na biegunach i zakołysał się na nim leciutko. Od tej chwili strych przestał być straszny, a Piotruś przychodził tam, kiedy tylko miał na to ochotę.

6

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin