Zębowa wróżka
Bajka z Bajdulkowa.
Albercik kładł się już spać. Ułożył poduszeczkę pod głową, naciągnął na stopki kołdrę, a mama swoim zwyczajem przyniosła mu do łóżka ciacho na dobranoc. Malec od razu wbił się w nie ząbkami, bo nic tak nie pomaga zasnąć jak słodki smak w ustach..Nagle jęknął przejmująco.-Auuuuuuuuu mój ziąbek!!!Mama przybiegła niczym szybkie pogotowie:-Co się stało w ząbek Alberciku? -czule spytała.-Boli, źłamał się chyba.-popłakiwał chłopczyk.Mam przytuliła go mocno i zaprowadziła do łazienki, by wypłukał buzię. Przez to pogryzione ciacho w ogóle nie było widać, co tam się w buziuni stało.-O nie jest tak strasznie-uspokoiła mama, oglądając uważnie ząbki Albercika - Masz już synku swoje lata i mleczaczki zaczynają być słabe. Pewnie niedługo ci wypadną wszystkie. Musimy jutro iść do dentysty, niech Pani Krysia to obejrzy. A teraz, synciu kochany, idź spać i śnij kolorowo.
***Albercik leżał w łóżeczku długo nie móc zasnąć. "Śnij kolorowo" było dziś kompletnie nie na miejscu.-Dentyśta-myślał - Dentyśta to nić doblego.Szkoda, że zanim mama zasnęła, nie zapytał jej o jakieś szczegóły. Gdyby wiedział coś więcej o dentyście, nie byłoby to dla chłopca takie przerażające.Pamiętał dobrze, jak przychodziły do mamy koleżanki, ciotki, wujkowie, dziadkowie i wszyscy czasem mówili o dentyście. Z tego, co słyszał, to jakiś potworny Krzywdziciel. -Po cio ludzie chodzią do takiego Krzywdziciela? - zastanawiał się chłopiec, a jego myśli płynęły coraz wolniej.
***-Dzień dobry Alberciku - usłyszał znów milutki głos mamy.Tak szybko wczoraj zasnął, że nawet nie zauważył.-Nie wiem, ci taki dobly... dziś musię iść do Krzywdziciela.-pomyślał Albercik - Najlepiej będę udawał, ze jeście śpię - postanowił pomysłowy chłopiec i wsunął główkę pod kołdrę.-Wstań Kochanie, umówiłam Cię na wizytę u Pani Krysi, wstawaj szybciutko-mama pochyliła się nad łóżkiem i odgarnęła kołdrę.-Ach ty cwaniaczku mamuni, ty już nie śpisz , chodź, umyjesz się, zjesz śniadanko i jedziemy do lekarza.-Mamo ja nie chcię! Boję się! Mamo, plosię , tylko nie do Krzywdzicielaaaaaaa - rozkrzyczał się wniebogłosy synek. Nic nie mogło go teraz uspokoić. Krzyczał ile sił w małych płuckach a mama tylko tuliła go mocno. W końcu chłopiec się trochę zmęczył i ucichł.-Alberciku, są różni lekarze na świecie. Ale najważniejsze jest to, że ci, którzy leczą dzieci, są specjalnie do tego przygotowani. Zdają taki poważny egzamin w świecie baśni u Królowej Wróżek, która nazywa się Medicinella. Jedni lekarze zostają wtedy Zębowymi Wróżkami, inni Uszkowymi, jeszcze inni Gardziołkowymi. Są jeszcze Wielcy Magowie Szpitalowi.A Pani Krysia jest właśnie taką Zębową Wróżką
. Teraz pójdziemy do niej na spotkanie, bo przyszedł czas, gdy Zębowa Wróżka powinna cię poznać. - I powiem ci syneczku w tajemnicy - mówiła dalej mama ściszonym głosem - że Pani Krysia lubi dawać dzieciom upominki a dodatkowo ma wiele magicznych psikaczy i różdżek, które zaczarowują ząbki.Mama przytuliła zaciekawionego synka jeszcze mocniej i dodała już całkiem szeptem:-Tylko nie mów Pani Krysi, że zdradziłam ci tyle jej tajemnic.
***Weszli razem do czyściutkiego błękitnego gabinetu.-Dzień dobry - przywitali się z Panią Dentystką.-Czy to jest Albercik, którego ząbek ma małą awarię? - Spytała z uśmiechem Pani.Albercik zrobił krok w tył chowając buzię za mamą.-Tak-cichutko potwierdził.-Proszę, usiądź na tym fotelu i zobaczymy, dlaczego ząbek protestuje - Pani Krysia zaprosiła chłopca na wielki fotel, który się unosił i opadał niczym bajkowy tron.Albert usiadł i nieśmiało otworzył buzię.Zębowa Wróżka założyła magiczne rękawiczki i jeszcze magiczniejsze okulary, przez które jej oczy wydawały się przeogromne. Albert miał wrażenie, że tymi oczami widzi wszystko, co on myśli.Obejrzała ząbek. Psiknęła z tajemniczej różdżki, potem wyczarowała w buzi chłopca wiaterek, a na koniec wyjęła resztki ząbka, który pękł.- To dla ciebie na pamiątkę - powiedziała, podając chłopcu w watce jego ząbek.- Ojej to mój ziąbek - z niedowierzaniem szepnął Albercik.Nić nie bolało!Zębowa Wróżka podeszła jeszcze do szuflady, wyjęła coś i wróciła do chłopca.- A to są dla Ciebie naklejki. Weź sobie na dobry humor albo podziel się z kolegami w przedszkolu.- Na pewno opowiem w psiećkolu jutlo - odparł chłopiec z uśmiechem.
***-Jestem z ciebie bardzo dumna, syneczku-powiedziała mama w drodze powrotnej.Albercik czuł się wspaniale. Spotkanie z magią, która naprawdę istnieje, dodało mu wiele odwagi. Dobrze, że mama była blisko.Najwięcej jednak zajmowało go w drodze do domu zastanawianie się, jak jutro opowie dzieciom w przedszkolu o swoim ząbku i wielkiej dzielności.
rose58