Zestawienie Filozofów.doc

(1371 KB) Pobierz
Zestawienie Filozofów

Zestawienie Filozofów

 

ANAKSYMANDER I ANAKSYMENE                                                        -2

SOKRATES                                                                                                                -5

PLATON                                                                                                                 -11

ARYSTOTELES                                                                                                  -29

ŚW. AUGUSTYN                                                                                                  -45

ŚW. TOMASZ Z AKWINU                                                                      -54

KARTEZJUSZ                                                                                                  -64

PASCAL                                                                                                                -74

HOBBES                                                                                                                -77

SPINOZA                                                                                                                -80

LEIBNIZ                                                                                                                -84

ROUSSEAU                                                                                                                -92

LOCKE I PODSTAWY EMPIRYZMU                                                        -95

BERKELEY                                                                                                                -102

HUME                                                                                                                -106

KANT                                                                                                                              -113

MARKS, ENGELS I MATERIALIZM DIALEKTYCZNY              -133

COMTE I POZYTYWIZM                                                                      -140

NIETZSCHE                                                                                                                -149

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

ANAKSYMANDER I ANAKSYMENES

 

Anaksymander pochodził z Miletu, tak samo jak Tales, którego był uczniem. Urodził się zapewne w 609 lub 610 r., a umrzeć miał wkrótce po r. 547 lub 546, mniej więcej jednocześnie z Talesem. Miał napisać pierwsze w Grecji dzieło filozoficzne; traktowało ono O przyrodzie i pod tym tytułem znane było późniejszym. Wszystkie informacje, jakie o nim posiadamy, przemawiają za tym, że był najświetniejszym umysłem wśród wczesnych filozofów Grecji. - Anaksymenes był trzecim w szeregu filozofów z Miletu. Koleje jego życia nie są znane. Żył prawdopodobnie między 585 a 525 r. Dzieło jego, również traktujące O przyrodzie, pisane było prostą, niewyszukaną prozą. Umysłowością swą różnił się od Anaksymandra: miał się doń jak fizyk do metafizyka.

POGLĄDY. 1. «ZASADA» i «NATURA». Tales rozmyślał nad początkiem świata, ale dopiero Anaksymander zaczął używać terminu "początek" (arche). Był to wyraz potoczny, ale użyty przez filozofa zmienił swe potoczne znaczenie. Początek był dla Ana-ksymandra już czymś więcej niż pierwszym momentem w rozwoju rzeczy; a to dlatego, że był przekonany, iż to, co było na początku, nie przestaje istnieć, tylko przybiera inne kształty. Tales szukał materii, która była na początku, ale przestała istnieć, bo przetwo-rzyła się w inne rodzaje materii; Anaksymander szukał również pierwotnej materii, ale z przekonaniem, że skoro była, przeto jest i będzie. Pierwotne własności rzeczy pojmo-wał zarazem jako trwałe, istotne, zasadnicze: "arche" była dlań już nie tylko początkiem, ale "zasadą" rzeczy; nie tylko ich pierwotną, ale też właściwą naturą. Przy takim założeniu główne zagadnienie filozoficzne uległo przemianie: chodziło w nim już o coś więcej niż o początek. Wyraz "arche", który znaczył tyle, co początek, zaczął oznaczać, gdy został zastosowany w filozofii - zasadę (uległ analogicznej przemianie, jak później łaciński wyraz "principium", pierwotnie znaczący tyle, co "początek", a potem tyle, co "zasada"). I w znaczeniu "zasady" wyraz ten stał się naczelnym terminem greckiego słownika filo-zoficznego.

W tych samych czasach, może też dzięki Anaksymandrowi, przekształciło się w analo-giczny sposób znaczenie drugiego podstawowego filozoficznego terminu: "przyroda", czyli "natura". Etymologicznie ten grecki termin oznaczał to, co staje się, roz-rasta i rozradza. Podczas gdy Tales szukał początku natury, to następcy jego zastanawiali się już nie tyle nad jej początkiem, ile nad tym, co w niej jest od początku; i to, co od początku było, jest i będzie, zaczęto nazywać "naturą". W tym znaczeniu, w jakim dziś mówi się o "naturze" rzeczy, w tym filozofowie greccy używali tego wyrazu od wczesnych czasów. Termin, który potocznie oznaczał rzeczy ulegające zmianie, w filozofii zaczął oznaczać to właśnie, co w rzeczach zmianie nie ulega.

Przemiana terminologiczna była symptomem pojawienia się nowej myśli filozoficznej. I żadna może z wczesnych myśli nie była bardziej godna podziwu od tej, że zmienne zja-wiska posiadają stałą naturę. Że to Anaksymander był jej twórcą, co do tego są tylko poszlaki; ale jeśli nie on, to ktoś bliski mu czasowo, bo nie ulega wątpliwości, że pierw-szym pokoleniom filozofów myśl ta była już znana. Wyraz "natura" nie oznaczał u Gre-ków całokształtu przyrodzonych zjawisk (które przeważnie oznacza w czasach nowych), lecz tylko prawo, które nimi rządzi, ich ogólną zasadę, ład kosmiczny, to, co czasy nowe nazywają "naturą rzeczy". Zjawiska są dostępne zmysłom, a natura jest ukryta, trzeba jej szukać; zjawiska są różnorodne, a natura jedna; zjawiska są przypadkowe, a natura konieczna. W szczególności zaś przeciwstawiali naturę temu, co stworzone i ustanowione przez człowieka, co nie jest konieczne, co mogłoby być inaczej. W przeciwieństwie do tego, o tym, co konieczne, powszechne, od człowieka niezależne, mówili, że jest "z natury". Natura z jej koniecznością była dla nich najwyższą doskonałością. Zawierała też najwięk-sze piękno, z którym piękno sztuki nie mogło się - w przekonaniu Greków - równać.

2. BEZKRES. Wraz ze zmianą zagadnienia nastąpiła zmiana odpowiedzi. Anaksy-mander, jak pisze Arystoteles, "rozumiał przez zasadę nie wodę ani żaden inny z tzw. żywiołów, lecz jakąś inną naturę bezgraniczną, z której powstają wszystkie niebiosy i świa-ty w nich zawarte". Wskazuje to, że inną metodą potraktował zagadnienie: mianowicie, w poszukiwaniu zasady wyszedł poza to, co dawała obserwacja. "Widząc, jak jeden żywioł przemienia się w drugi, nie uważał za słuszne jeden z nich przyjąć za zasadę, lecz przyjął coś poza nimi". Przypuszczał, że to, z czego poczęły się wszystkie gatunki materii, nie może być jednym z nich; był śmielszy od Talesa i większości jońskich fizjologów, którzy pierwotną materię umieli jedynie wybierać wśród znanych jej gatunków.

Jakaż była ta inna zasada Anaksymandra? Był to "bezkres" (apeiron). Odpo-wiedź ta wymieniała tylko ilościową własność pierwotnej materii: jej bezgraniczność. Nie wymieniała jakości, gdyż z bezgranicznością łączyła jakościową nieokreśloność, w bezkresie bowiem wszystko jest zmieszane. Z bezkresu przyroda ciągle powstaje, jakby z rezerwuaru materii, bezkres istniał na początku i istnieje nadal, a tylko traci swą nieokre-śloność w miarę tego, jak kształtuje się zeń przyroda.

Co skłoniło do przypuszczenia, że zasada jest bezgraniczna? Anaksymander mówił: Musi być bezgraniczna, gdyż inaczej wyczerpałaby się. Nieograniczony rozrost przyrody wskazywał mu, że i zasada przyrody musi być nieograniczona. Więc własności zasady ustalał nie na podstawie obserwacji, jak Tales, lecz na drodze dedukcji; przez rozumowanie

dochodził do tego, jaka zasada być musi, aby mogła z niej powstawać przyroda. Wynik rozumowania wydaje się śmiały, koncepcja bezkresu zadziwia w tak wczesnej fazie myśli filozoficznej. Jednakże nie była na owe czasy wyjątkowa; nawet mitologiczne kosmogonie wywodziły świat z bezkresu, bezgranicznego chaosu. Wczesna myśl grecka, może pod wpływem Wschodu, operowała pojęciem bezkresu i nieskończoności. Później zaś, gdy stała się samodzielna, zaczęła skłaniać się do twierdzenia, że zasada bytu jest właśnie skończona i określona.

3. POWSTANIE PRZYRODY. Przyroda powstaje z bezkresu - ale w jaki sposób powstaje ? Jak odbywa się przekształcanie się materii? To było drugie wielkie zagadnienie Anaksymandra i innych filozofów z Miletu. Tales, choć nie ma na to wyraźnych świadectw, wyo-brażał sobie zapewne rzecz w sposób najprostszy, jako proces przemiany, transformacji jednej rzeczy w drugą; woda, która była na początku, przemieniła się w ziemię, powietrze i wszystko inne. Anaksymander rozumiał sprawę w bardziej uczony sposób; starożytny historyk filozofii powiada, iż "przypuszczał, że stawanie się odbywa się nie przez przemianę żywiołów, lecz przez wyłanianie się przeciwieństw". Należy to tak rozumieć: w pierwotnym bezkresie zawarte były wszelkie przeciwieństwa; w przyrodzie zaś są już wzajem oddzielone; zatem - oddzieliły się w procesie powstawania przyrody; proces ten polega tedy na wyłanianiu się przeciwieństw.

Co powoduje ten proces? Powoduje go wieczny ruch. Ruch (był to znamienny pogląd hilozoistów) jest nieodłączny od materii. Przebiega on według właściwego sobie prawa. Pisze o tym Arystoteles: "Z czego powstało to, co istnieje, w to samo się też obraca przez zniszczenie według koniecznego prawa; Anaksymander wyrażając myśl tę w swym poe-tyckim języku mówił, że jedno drugiemu płaci karą i pokutą za niesprawiedliwość w po-rządku czasu".

Anaksymander nie tylko sformułował ogólne prawo przekształcania się pierwotnej materii, ale także opisał szczegółowo, w jakim porządku odbywały się przekształcenia. Posługując się przyjętą przez siebie ogólną zasadą, usiłował wytłumaczyć, dlaczego przy-roda ma taką a nie inną postać, dlaczego np. ziemia jest pośrodku, a niebiosa dookoła. Opis Anaksymandra jest pierwszą niemitologiczną kosmogonią, jaką posiadamy: nie odwołuje się do bogów, lecz kolejne etapy świata wywodzi z przyjętej zasady. Wydzieliły się na początku przeciwieństwa, zimno i ciepło, a przez zimno i ciepło wytworzyły się różne stany skupienia, poczynając od ziemi, która jest najgęstsza, poprzez wodę i powietrze aż po lotny ogień. Ziemia, jako najcięższa, znalazła się pośrodku, a tamte otoczyły ją kon-centrycznymi, coraz to lżejszymi i gorętszymi sferami. Sfera wody częściowo wyparowała i przeto w niektórych tylko miejscach znajduje się między ziemią a powietrzem. Zewnętrzna ognista sfera, otaczająca świat "jak kora otacza drzewo", rozerwała się, a części jej, odrzucone siłą odśrodkową; potworzyły ciała niebieskie. Oto opis, który przez swą dąż-ność do mechanicznego wyjaśnienia świata podobny jest do teorii tworzenia się systemu planetarnego, które głoszone były w dwadzieścia kilka wieków później.

Jak wszyscy wcześni filozofowie greccy, Anaksymander zajmował się również, specjal-nymi kwestiami z zakresu przyrodoznawstwa. Był, jak się zdaje, pierwszym Grekiem, który wykonał mapę; obliczał odległość i wielkość gwiazd; miał zaawansowane poglądy kosmograficzne. Zajmował się też istotami organicznymi i wyprowadzając zwierzęta lądowe od morskich, a ludzi od zwierząt innych gatunków, stworzył coś w rodzaju pier-wotnej teorii descendencji. Ale na większą skalę zastosowania jego pomysłów filozoficznych

do szczegółowych zagadnień przyrodoznawstwa dokonał dopiero uczeń jego, Anaksy-menes.

4. ZMODYFIKOWANIE ZASADY PRZEZ ANAKSYMENESA. Anaksymenes zachował zasad-niczy pogląd swego poprzednika: że świat jest bezkresny i że ruch jest wieczny. Lecz gdy tamten zasady bezkresnej rozmyślnie nie określił bliżej (zapewne w przekonaniu, że jeśli materia jest bezkresna, to jest też nieokreślona), ten utożsamił ją z pewną okre-śloną i znaną z doświadczenia materią: z powietrzem. Powietrze zajęło w poglądach Anaksymenesa miejsce analogiczne do tego, jakie woda zajmowała u Talesa.

Dlaczego właśnie powietrze? Bo ono jedno wśród wszystkich rodzajów materii zda-wało się być ilościowo nieskończone. Wydawało się, że wypełnia bezkres. Po drugie, musiało wpłynąć na wybór greckie przekonanie, że dusza (objawiająca się jako tchnienie) nie jest z natury swej różna od powietrza; jeśli więc dusza utrzymuje ciała przy życiu, to znaczy, że utrzymuje je przy życiu powietrze. A łiilozoistyczny sposób myślenia wymagał od zasady, aby stanowiła nie tylko masę wszechświata, ale też i siłę, która go ożywia. Trzecim wreszcie i zapewne głównym argumentem za tezą Anaksymenesa musiała być łatwa zmienność powietrza, pozwalająca względnie najłatwiej wyobrazić sobie, że po-wstały z niego wszystkie przedmioty.

5. ZASTOSOWANIE ZASADY. Pogląd Anaksymenesa na zasadę świata nie zawiera nic szczególnego; ale nie w tym leżał punkt ciężkości jego filozofii. Miał temperament raczej fizyka niż filozofa, więcej niż ogólną teorią zajmował się szczegółowymi zastosowaniami. I w tym zakresie dokonał rzeczy godnych pamięci.

Rozumiał, że powietrze może mieć różną gęstość. Gdy jest równomiernie rozproszo-ne, jest niewidzialne, widoczne staje się przez rozrzedzanie i zgęszczanie się; wtedy przyjmuje inny wygląd i przechodzi w inny stan skupienia. Przez rozcieńczanie staje się ogniem, a przez kondensowanie wiatrem, chmurą, potem wodą, ziemią i nawet kamieniem.

Te fizykalne rozważania umocniły jeszcze przekonanie o jedności przyrody: wszy-stkie przedmioty stanowią jedność, skoro zbudowane są z tej samej powietrznej materii i mogą przechodzić w inny stan skupienia, w dowolną inną postać materii.

Anaksymenes rozważał również przyczyny, które powodują przemiany w przyrodzie. Przede wszystkim ruch, nieodłączny od materii, powoduje zgęszczanie i rozrzedzanie powietrza, zbliżając i oddalając jego części. Po wtóre zaś, ciepło i zimno powodują zmiany w stanie powietrza; Anaksymenes zauważył związek między temperaturą a stanem skupienia materii; ogień był dlań ciałem najgorętszym i najrzadszym, kamień zaś - najbardziej gęstym i najzimniejszym. Tymi rozważaniami myśliciel grecki wszedł na drogę, którą poszła nowożytna fizyka.

Wszechstronnie stosował swą teorię do wyjaśniania zjawisk. Przede wszystkim do zja-wisk meteorologicznych: te bowiem zaciekawiały Greków więcej niż zjawiska ściśle fizykalne, i ówczesny uczony obowiązany był wyjaśnić te zjawiska przed wszystkimi innymi. Nie była to oddzielna nauka, lecz zastosowanie filozofii i niejako wypróbowanie jej zasad. Anaksymenes tłumaczył tedy, że wiatry powstają, gdy zgęszczone powietrze wprowadzane jest w ruch; przy dalszej kondensacji powstają chmury i woda; grad two-rzy się, gdy woda opadająca z chmur marznie, śnieg - gdy marzną chmury pełne wilgoci; błyskawice - gdy chmury zostają gwałtownie rozerwane przez wiatr; tęcza - gdy pro-mienie słońca padają na zgęszczone powietrze, trzęsienie ziemi - gdy w ziemi dokony-wają się zmiany dzięki rozgrzewaniu i ochładzaniu.

Drugą dziedziną, która również domagała się wytłumaczenia od ówczesnego filozofa, były zjawiska astronomiczne: te intrygowały swoją stałością, jak tamte niepokoiły zmiennością. W tej dziedzinie zasady Anaksymenesa zawiodły; tu raczej cofnął wiedzę, niż ją posunął naprzód. Twierdził, że Ziemia jest płaska jak stół. Gwiazdy są ciałami ognistymi, a towarzyszą im ciała stałe, których istnienie objawia się w zaćmieniach.

WPŁYW FILOZOFÓW JOŃSKICH. Filozofia następnych generacji greckich wy-rosła na podłożu pojęć i zagadnień stworzonych przez fizjologów jońskich. Znalezienie "arche", tj. początku czy zasady świata, pozostało naczelnym zadaniem filozofii.

Wszakże nie tylko zagadnienia, ale i prymitywne ich rozwiązania, dane przez Jończy-ków, znajdowały zwolenników w późniejszych czasach. Jeszcze za czasów Peryklesa Hippon z Samos uważał wraz z Talesem wodę za zasadę, a Diogenes z Apolonii wraz z Anaksymenesem miał za zasadę powietrze; od Anaksymandra był znów zależny poeta kosmogoniczny Ferekydes z Syros. W późniejszym zaś okresie starożytności stanowisko hilozoistyczne odnowili stoicy.

 

SOKRATES

 

ŻYCIE. Sokrates (469 - 399) urodził się w Atenach i w Atenach spędził całe swe życie. Był człowiekiem, w którym myśliciel w nierozerwalny sposób zespolił się z działaczem. Gdy tego wymagały potrzeby kraju, służył mu jako żołnierz i jako urzędnik - prytan; podczas wojny dawał dowody męstwa, podczas pokoju - rozwagi i odwagi cywilnej, występując sam jeden przeciw roznamiętnionemu tłumowi. Na ogół jednak nie brał udziału w sprawach państwowych; całkowicie bowiem poświęcił się działalności innego rodzaju: działalności nauczycielskiej. Przypominała pod wieloma względami czynności sofistów i współcześni traktowali Sokratesa jak sofistę; jednakże dzieliło go od sofistów nie tylko to, że uczył bezinteresownie, ale też i cała treść nauki. Działanie jego polegało na tym, że uczył ludzi cnoty, a ściślej mówiąc, uczył ich rozumu, aby przez to doprowadzić do cnoty. W tej działalności widział sens swego życia. Absorbowała go tak, że o własnych sprawach nie myślał: żył wraz z rodziną w niedostatku. Był wszędzie tam, gdzie mógł znaleźć rozmówców, zatrzymywał ludzi na rynku, w palestrze czy na biesiadzie, by mówić z każdym o jego sprawach i zmuszać do zastanawiania się nad nimi, nad umiejętnością i cnotą. Zyskał sobie koło zwolenników i uczniów: najwykwintniejsza młodzież ateńska, jak Alcybiades, Krycjasz, Platon, Ksenofont, przestawała z nim stale. Ale obok zwolenników miał i surowych krytyków. Zyskał popularność, ale popularność jego nie była połączona z uznaniem. Ogół widział w nim tylko dziwaka; przeciętny Ateńczyk nie traktował na serio człowieka, który zaprząta sobie głowę cudzymi sprawami, a nie może się zdobyć na nowy płaszcz: z tego stanowiska wydrwił go w swej komedii Ameipsjas. Inni widzieli w nim osobistość wręcz niebezpieczną: uprawiana przezeń analiza i krytyka przekonań i stosunków wydawała się groźna dla istniejącego porządku rzeczy. Arystofanes, który w 423 r. przed-stawił Sokratesa w Chmurach, widział w nim ucieleśnienie bezcelowych rozważań, szkodli-wej wolnomyślności, pychy, wymyślnych oszukaństw i braku szacunku dla tradycji. Pomimo takich o nim opinii mógł jednak jeszcze Sokrates przez ćwierć wieku czynić dalej swoje. Dopiero gdy doszedł do 70 roku życia, spotkało go publiczne oskarżenie, że działalność jego jest szkodliwa. Może działały tu przyczyny polityczne, poczucie za-czynającego się upadku Aten kazało szukać jego winowajców. Dość, że w r. 399 fabrykant Anytos, mówca Likon i poeta Meletos wnieśli przed sąd przysięgłych skargę na Sokratesa, że winien jest bezbożności oraz demoralizacji młodzieży. Sąd uznał winę Sokratesa. O karze śmierci nie myśleli zapewne ani oskarżyciele, ani sędziowie; tak ciężki wymiar kary wy-wołała postawa Sokratesa, który winy swej nie uznał, przeciwnie, kładł nacisk na doniosłość swej działalności. Z powodów religijnych wyrok nie mógł być wykonany zaraz i Sokrates spędził 30 dni w więzieniu. Mógł łatwo uniknąć śmierci, uczniowie chcieli mu ułatwić ucieczkę, lecz nie zgodził się stojąc na stanowisku posłuszeństwa prawu. Ostatnie dni spędził w rozmowach z uczniami; Platon, choć wówczas z powodu choroby nieobecny, opisał w Fedonie na podstawie relacyj, ostatnie chwile Sokratesa. "Wszyscy jednozgodnie przyznają, że żaden jeszcze człowiek, ile pamięć nasza sięga, nie zajrzał w oczy śmierci z większą godnością", napisał uczeń Sokratesa, Ksenofont (IV, 8).

Potomność po wszystkie czasy widziała w Sokratesie ideał filozofa, a w jego życiu i śmierci doskonałe wypełnienie obowiązków filozofa. Chłodny umysł łączył się w nim w przedziwny sposób z gorącym sercem. Silna, raczej zmysłowa natura była opanowana przez silną duszę. Brzydota przysłowiowa jego postaci była jakby symbolem wyższości ducha. Cechowała go równość i pogoda usposobienia, humor i łagodność. "Wydawał mi się najlepszym i najszczęśliwszym z ludzi", pisał Ksenofont.

PISM nie zostawił, uczył tylko ustnie. O nauce jego wiemy z pism uczniów, głównie z dialogów Platona i Wspomnień o Sokratesie Ksenofonta. Również i Arystoteles informuje o jego zasługach dla filozofii.

POGLĄDY   SOKRATESA. Sokrates, podobnie jak sofiści i większość ludzi jego epoki, zajmował się tylko czło-wiekiem. W człowieku zaś interesowało go jedynie to, co uważał za najważniejsze, a za-razem mogące być przedmiotem reformy i ulepszenia: "Zajmował się" - jak podaje Arystoteles - "jedynie sprawami etycznymi, całą zaś przyrodą nie zajmował się wcale". Mówił, że drzewa niczego nie mogą go nauczyć, uczą natomiast ludzie w mieście. I pracował na dwóch tylko polach: na polu etyki oraz logiki, którą uważał za niezbędną dla etyki.

I. POGLĄDY ETYCZNE Sokratesa dadzą się sformułować w trzech głównych tezach:

1. CNOTA JEST DOBREM BEZWZGLĘDNYM. "Cnota" była starodawnym pojęciem Greków, ale rozumiana była ogólnikowo, jako tężyzna życiowa, dzielność, sprawność w spełnianiu zawodowych czynności. Jeszcze sofiści tak rozumieli cnotę i stwierdzali, że jest to zaleta całkowicie względna, różna dla mężczyzny i dla kobiety, młodzieńca i dojrza-łego męża. Sokrates zaoponował przeciw temu relatywizmowi, wskazał na zalety, które są jedne dla całego rodu ludzkiego: sprawiedliwość, odwaga czy panowanie nad sobą są zaletami zawsze i wszędzie. Nazywając te zalety "cnotą", dał temu wyrazowi bardziej specjalne, a właściwie zupełnie nowe znaczenie. Wytworzył nowe pojęcie cnoty przez to, że spośród zalet człowieka wyodrębnił specjalnie zalety moralne.

Prawa dotyczące cnoty moralnej są "niepisane", w kodeksach ich nie ma; niemniej są trwalsze od pisanych. Wywodzą się bowiem z samej natury rzeczy, a nie z ustano-wienia ludzkiego; jakże mogłyby być ustanowione, skoro są powszechne, jednakowe dla wszystkich ludzi? - wszak (tak rozumował Sokrates) wszyscy ludzie nie mogli zejść się razem i ustanawiać praw. Na powszechność praw moralnych Sokrates kładł szczególny nacisk, stojąc w opozycji do relatywizmu sofistów; powszechność była zasadniczą cechą cnoty w jej nowym znaczeniu.

Ta dopiero co wyodrębniona zaleta wysunęła się od razu dla Sokratesa na szczyt dóbr. Wszystko inne, co ludzie zwykli uważać za dobro - zdrowie, bogactwo, sława - niejednokrotnie w skutkach okazuje się złe. Człowiek powinien zabiegać o dobro naj-wyższe, nie licząc się nawet z niebezpieczeństwami i śmiercią. Dla dóbr moralnych powi-nien poświęcić dobra niższe i pozorne: "Czyż nie wstydzisz się dbać o pieniądze, sławę, zaszczyty, a nie o rozum, prawdę i o to, by dusza stała się najlepsza?"

Sokrates był tedy pierwszym, który wyróżnił dobra moralne, właściwy przedmiot etyki (za to nazwano go "twórcą etyki"); a także był pierwszym przedstawicielem sta-nowiska - nazwijmy je moralizmem - wynoszącego dobra moralne ponad wszystkie inne.

2. CNOTA WIĄŻE SIĘ z POŻYTKIEM i SZCZĘŚCIEM. Sokrates mawiał, że rad by posłać do piekieł tego, kto pierwszy rozdzielił dobro i pożytek. Ale związek obu widział nie w tym, iż dobro zależne jest od pożytku, lecz, przeciwnie, iż pożytek zależny jest od dobra. Tylko to, co dobre, jest naprawdę pożyteczne. Ludzie dlatego często błądzą i działają wbrew własnemu pożytkowi, że nie wiedzą, co jest dobre. Sokrates był tedy przeciwieństwem utylitarysty; ale stojąc na stanowisku nierozdzielności dobra i pożytku często wyrażał się tak samo jak utylitaryści: twierdził, że czyn jest niezawodnie dobry, gdy wypływa zeń pożytek, a zalecając sprawiedliwość czy lojalność, wysiłek w pracy czy kompetencję w za-wodzie, powoływał się na płynącą stąd korzyść.

A podobnie rozumiał również stosunek dobra do szczęścia: szczęście związane jest z cnotą, bo z cnoty wynika. Szczęśliwy jest bowiem ten, kto posiada największe dobra, a największym dobrem jest cnota.

3. CNOTA JEST WIEDZĄ. Wszelkie zło pochodzi z nieświadomości: nikt umyślnie i z świa-domością zła nie czyni. I nie może być inaczej: skoro dobro jest pożyteczne i gwarantuje szczęście, nie ma powodu, aby ktoś, kto je zna, nie czynił go. Wiedza jest tedy warun-kiem dostatecznym cnoty, a mówiąc językiem jaskrawym, jakiego Sokrates używał: jest tym samym, co cnota. "Jest to jedno i to samo wiedzieć, co jest sprawiedliwe, i być sprawiedliwym". To była definicja Sokratesa: cnota jest wiedzą.

Na zarzut, że w działaniach ludzkich nieraz przejawia się rozdźwięk między wiedzą a czynem, między tym, co dyktuje rozum, a tym, do czego pcha namiętność, że do cnoty, oprócz wiedzy, potrzebna jest jeszcze wola - na to Sokrates odpowiedziałby, że jeśli wiedza nie wystarcza do cnoty, to musi być powierzchowna i niezupełna. Kto natomiast posiada wiedzę prawdziwą i pełną, ten nie może nie przejąć się nią do głębi i nie może czynić inaczej niż dobrze. Wiedza potrzebna do cnoty jest oczywiście innego rodzaju niż ta, którą zbierali filozofowie greccy: to nie wiedza o żywiołach, gwiazdach, o kosmosie, lecz o sprawiedli-wości i odwadze, nie przyrodnicza, lecz etyczna. Opiera się nie na czysto teoretycznym roztrząsaniu, lecz na praktycznym rozsądku.

Stanowisko takie nazywa się intelektualizmem etycznym. Sokrates nie był zresztą odosobniony na tym stanowisku. Grecy mieli w ogóle skłonność do intelektualnego pojmowania życia, a już szczególniej było ono rozpowszechnione w V w. w Atenach, w dobie greckiego oświecenia. Że Sokrates zajmował stanowisko intelektualistyczne, to miało jeszcze specjalne powody: najpierw, sam był typem refleksyjnym, powodującym się w życiu namysłem, nie działającym odruchowo, a przy tym posiadającym wolę tak silną i pewną, że nie znał jej waha...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin