Historia filozofii.doc

(580 KB) Pobierz
Historia filozofii - starożytność

Historia filozofii - starożytność

Etymologicznie wyraz filozofia jest połączeniem dwóch greckich słów, mianowicie filo - kocham, lubię, oraz sophia - mądrość, a więc jako taki oznacza on miłość mądrości.

Pierwszych filozofów nurtowały zagadnienia związane z przyrodą, z światem, z kosmologią. Określa się ich zwykle mianem filozofów przyrody, bądź też kosmologów, lub też filozofów presokratejskich. Punktem wyjścia dla nich stało się poszukiwanie odpowiedzi na pytanie: "z czego świat powstał?", która jednakże nie byłaby odpowiedzią mitologiczną. Nie chodziło im jednakże włącznie o odpowiedź, by tak rzec - genetyczną, ale również o uchwycenie jedności w różnorodności rzecz świata tego, pierwiastka, zasady, który by ten ogrom niejako porządkowały, nadawały mu strukturę. Ową zasad określali mianem arché, która w języku greckim może oznaczać zarówno zasadę rządzącą światem, jak i substrat, z którego był on uczyniony jak również prawo, podług którego toczą się rzeczy w świecie. Odpowiedzi na pytanie, czym jest owa arché padały różne: a to że woda, a to że ogień, powietrze, takoż bezkres, itp., itd. Przyjrzyjmy się zatem bliżej tym odpowiedziom i filozofom, którzy je udzielali.

Za pierwszego filozofa powszechnie uważa się Talesa z Miletu (VI w p.n.e.). Podstawowe wiadomości o jego filozofii znajdujemy w księdze pierwszej "Metafizyki" Arystotelesa: "Tales (…) twierdził, iż jest nim [arché, początek, zasada rzeczy, to, co z czego są one utworzone] woda (dlatego też twierdził, iż ziemia pływa po wodzie), przypuszczając tak prawdopodobnie dlatego, ponieważ widział, że wszelki pokarm jest wilgotny i że samo ciepło powstaje z wilgoci i nią żyje (a to, z czego coś powstaje, jest początkiem wszechrzeczy). Stąd powziął to przypuszczenie, jak i stąd, że zarodki wszystkiego mają wilgotną naturę (physis), woda zaś jest początkiem natury rzeczy wilgotnych.". To Tales więc jako pierwszy zaczął się zastanawiać, co stanowi naturę rzeczy, ich ostateczną podstawę, arché, dając tym samym początek filozofii przyrody (phisis). Uznał, iż ową arché jest woda. Sam ten termin (arché) został wprowadzony najprawdopodobniej przez Anaksymandra. Woda jest tym, z czego biorą swój początek rzeczy znane nam z potocznego doświadczenia. Stanowi fundament istnienia wszelkich rzeczy, sprawia, iż one w ogóle są. To właśnie w wodę przemieniają się rzeczy, których istność się rozpadła. Woda jest więc czymś, co nie ulega zniszczeniu, co trwa, pomimo tego, iż widzialna postać rzeczy przemija.

Koncepcja arché, to że najgłębszą istotę rzeczy stanowi woda, nie da się uznać za mityczną kosmogonię, gdyż w mitologii działające siły mają charakter osobowy, a takowego "zarzutu" zasadzie Talesa nie można postawić. Z tego też powodu jego myśl jest zaliczana do tradycji filozoficznej, nie zaś mitologicznej.

Kolejnym myślicielem, który odcisnął trwałe piętno na rozwoju filozofii, był Anaksymander. Podług Simplikiosa Teofrast w następujących słowach referował myśl tego filozofa: "Spośród tych, którzy twierdzą, że jest jedna, w ruchu oraz nieskończona, Anaksymander z Miletu, syn Praksjadesa, uczeń i następca Talesa, powiedział, że zasadą i pierwiastkiem istniejących rzeczy jest apeiron [nieokreślone lub nieskończone], wprowadziwszy jako pierwszy tę właśnie nazwę materialnej zasady. Uważa, że nie jest to ani wda, ani żaden inny spośród tak zwanych pierwiastków, lecz jakaś inna, apeiron natura, z której powstają wszystkie nieba i światy w nich. A z czego powstają istniejące rzeczy, w to niszczeją, "zgodnie z koniecznością; płacą bowiem sobie nawzajem karę i pokutę za niesprawiedliwość, zgodnie z postanowieniem Czasu", jak mówi w tych raczej poetyckich słowach.". Anaksymander w swej filozofii nie pytał więc już tylko o to, skąd wszelkie rzeczy, ale również o to, co rządzi światem, o czynnik, który decyduje, że zjawiska układają się w taki, a nie inny sposób. To on pierwszy odkrył, że świat, który percypujemy za pomocą zmysłów, posiada ukryta istotę, która niejako go funduje. Owym pierwiastkiem, którego nie należy utożsamiać z żadnym materialnym tworzywem typu woda bądź ogień, był apeiron - nieokreślone, bezkres. Wszakże bowiem tylko to, co nieuformowane, może być niewyczerpanym rezerwuarem dla wszystkich form istniejących w przyrodzie. Arystoteles pisał: "większość filozofów przyrody zgadza się z Anaksymandrem, gdy twierdzi, że nieskończoność jest boska, bo jest nieśmiertelna i niezniszczalna. Przekonanie o istnieniu nieskończoności wywozi się, co najmniej z pięciu źródeł, a mianowicie: 1) z natury czasu (bo jest nieskończony); 2) z podzielności (wszak matematycy posługują się również pojęciem nieskończoności) ; 3) ponadto z faktu, iż powstawanie i ginięcie nie wyczerpuj się nigdy, a to dzięki temu, iż nieskończone jest źródło, z którego bierze początek wszystko, co powstaje; 4) również z faktu, że ograniczone znajduje swe ograniczone znajduje swe ograniczenie w innej rzeczy tak, iż nie może istnieć kres, jeśli cokolwiek jest ograniczone przez coś różnego od siebie; 5) wreszcie, najważniejsze ze wszystkich źródeł, stwarzające wszystkim wspólny kłopot: zważywszy mianowicie, że w myśleniu nie ma żadnej luki, przypuszcza się, że również liczba i matematyczne wielkości, a także i przestrzeń poza niebem - są nieskończone.".

Teoria Anaksymandra spotkała się z krytyką jego ucznia, mianowicie Anaksymenesa. Podług Simplikiosa Teofrast w następujących słowach referował myśl tego filozofa: "Anaksymenes twierdził, iż leżąca u podstaw wszechrzeczy natura jest jedna i nieskończona, ale nie uważał jej, jak on [Anaksymander], za nieokreśloną, lecz za określoną i zwie ją powietrzem. Podlega ona zróżnicowaniu w zależności od rozrzedzenia czy zagęszczenia w różnych substancjach. Kiedy jest rozrzedzeniem, staje się ogniem, kiedy natomiast ulega zagęszczeniu, staje się wiatrem, następnie chmurą, a gdy jeszcze bardziej zgęstnieje, staje się wodą, potem ziemią, wreszcie kamieniem, a z tych właśnie rzeczy powstaje wszystko inne. Ruch, który powoduje zmiany, również i on uważa za wieczny. Trzeba wiedzieć, że czym innym jest to, co bezkresne i ograniczone pod względem ilości - stąd zwykło się mówić o wielu początkach - a czym innym jest to, co bezkresne i ograniczone pod względem wielkości, jak zgadzają się pod tym względem Anaksymander i Anaksymenes, przyjmując jeden element nieograniczony pod względem wielkości.".

Mówiąc w skrócie, Anaksymenes utrzymywał zatem, iż co prawda jego mistrz miał racje twierdząc, iż arché co do ilości jest nieokreślona, ale mylił się, iż jest podobnie, jeśli chodzi o określenie jej jakości. Dla niego arché to powietrze.

Anaksymander nie podał wyjaśnienia tego, w jaki sposób rzeczy skończone wyłaniają się z bezkresu (apeiron), natomiast Anksyemenes, dzięki temu iż przyjął, że apeiron można określić jakościowo, mógł bez problemu podać wyjaśnienie tego faktu. Otóż przemiana pierwotnego tworzywa, czyli powietrza, w skończone rzeczy polega na ty, iż ulega ono zagęszczeniu, bądź rozrzedzeniu (pierwszy z tych procesów odpowiada za pojawienie się wody i ziemi w świecie, natomiast drugi - ognia).

Anaksymenes utrzymuje, że jakościowe różnice pomiędzy rzeczami wynikają z ilościowego zróżnicowania arché.

Z kolei Pitagoras z Samos utrzymywał, iż zasadę rzeczywistości stanowi liczba. Sprowadzenie jej (owej zasady, arché) do liczby, szerzej matematyki, było wynikiem dokonania przez Pitagoras, lub też jego uczniów, pewnego odkrycia "akustyczno-matematyczno-harmonicznego. Oto ono: współbrzmiące interwały skali muzycznej są zależne od długości struny i odpowiadają prostym stosunkom liczbowym - 2:1 - oktawa, 3:2 - kwinta, 4:3 - kwarta. To zjawisko nazwali harmonią, sprowadzając do niego naturę liczby, i poczęli dopatrywać się jej w bycie jako takim i każdym jego poszczególnym fenomenie. Seweryn Blandzi pisał w książce zatytułowanej "Platoński projekt filozofii pierwszej": "W pitagorejskich rozważaniach dotyczących natury liczby zaznacza się przejście od praktycznego (instrumentalnego) użycia liczby, czyli czysto numerycznego podejścia do rzeczy (bo można je liczyć i używając liczb klasyfikować), do teoretycznego we właściwym sensie, w myśl którego struktura każdej rzeczy jest geometryczna, liczba zaś w jednym uogólnionym aspekcie oznacza stosunek (logos), a w drugim wewnętrzne uporządkowanie monad formy danej rzeczy."

Liczba jest więc proporcją, stosunkiem, harmonią. Można ją było tak pojąć, gdyż Pitagorejczycy traktowali ją jako formę arytmetyczno-geometryczną. Aby to sobie unaocznić przywołajmy fragment książki Koestlera zatytułowanej "Lunatycy. Historia zmiennych poglądów człowieka na wszechświat.": "(...) wszystkie rzeczy posiadają formę, wszystkie rzeczy są formą, a wszystkie formy można określić liczbowo." Przykładowo, forma kwadratu odpowiada "liczbie kwadratowej", to jest 16 = 4 x 4, podczas gdy 12 to liczba prostokątna, a 6 trójkątna.

o o o o o o o o o

o o o o o o o o o o

o o o o o o o o o o o

o o o o

Pitagorejczycy traktowali liczby jako układy kropek tworzących charakterystyczne figury, takie jak na ściankach kości do gry." Owo rozumienie liczb jako form geometrycznych owocowało tym, że oprócz wyżej wymienionych istniały również liczby sześcienne oraz, co dla nas szczególnie ważne, piramidalne.

Pośród wszystkich liczb jedna była doskonałą. To tetraktys, arcyczwórka. Wyobrażano ją sobie jako trójkąt równoboczny złożony z dziesięciu punktów:

o

o o

o o o

o o o o

Zauważmy, że jeżeli przeciągniemy linię przez dwa punkty znajdujące się w drugim rzędzie owego "trójkąta, to otrzymamy odcinek. Jeśli zaś owa procedurę powtórzymy w trzecim rzędzie, to będziemy mogli zbudować figurę płaską. W czwartym natomiast nic nie stanie nam na przeszkodzie, by stworzyć jakąś bryłę, formę trójwymiarową, formę, w którą niejako są ubrane rzeczy, które postrzegamy naszym wzrokiem.

Kosmos wyobrażał on sobie w następujący sposób: centralne miejsce we wszechświecie miała w nim zajmować ziemia, wokół której po materialnych orbitach krążyły wydrążone w środku planety. Było ich siedem (tyle właśnie planet znali starożytni; warto tu zaznaczyć, iż za planetę uznawali również Słońce), tyle samo co dźwięków w gamie. Stąd Pitagoras (bądź jego uczniowie) wysunął wniosek, iż wszechświat posiada harmoniczną strukturę. Co więcej, planety krążące wokół ziemi wydają dźwięki, tworząc w ten sposób wspaniałą muzykę, tzw. muzykę sfer, której jednak my nie możemy dosłyszeć, gdyż nazbyt do niej przywykliśmy.

Pitagoras ponadto wierzył, iż dusza ludzka jest nieśmiertelna i jako taka odradza się w coraz to nowych wcieleniach (reinkarnacja). Miałby te poglądy przejąć od kapłanów egipskich, pośród których przebywał jakoby jakiś czas. Herodot pisze o tym, jakkolwiek nie wymienia imienia Pitagorasa, w następujących słowach: "Egipcjanie ponadto pierwsi wyrazili ten pogląd, że dusza człowieka jest nieśmiertelna i po śmierci ciała wstępuje w inne stworzenie, rodząc się wówczas. A kiedy przejdzie cały cykl zwierząt lądowych, morskich oraz powietrznych, ponownie wstępuje w ludzkie ciało przy narodzinach. Ten cykl trwa trzy tysiące lat. Niektórzy Grecy przyjęli tę naukę, jedni wcześniej, inni później, jak gdyby była ich pomysłem. Znam ich imiona, lecz nie podaje.".

Pamenides z Elei w swym słynnym poemacie pisał: "Ja zatem tobie powiem, ty zaś przyjmuj me słowa słuchając, / O jakich ścieżkach dociekań można jedynie pomyśleć: / Jedna, że jest i że nie jest / Ta Przekonania jest szlakiem, gdyż z prawdą się zbiega / Druga zaś, że nie jest, i że koniecznie jest nie być, / Stanowi, jak mówię, bezdrożna ścieżynę./ Nie poznasz bowiem nie - będącego / I nie wyrazisz.". Pierwsza z tych ścieżek, którą możemy określić mianem drogi prawdy, lub też rozumu, afirmuje byt, a jednocześnie wyklucza to, iż niebyt istnieje. Druga z nich, którą z kolei możemy określić mianem drogi fałszu, lub też zmysłów, prowadzi nas do przekonania, iż rzeczywistość nie jest, lecz staje się, że byt może nie być, a niebyt być. Parmenides uznawał więc, iż niemożliwym jest, aby to, co istnieje, byt, mógł nie istnieć, żeby mógł zginąć. Gdyby bowiem było możliwym, aby to, co istnieje, byt, powstawał, to źródłem jego istnienia mógłby być albo byt, albo niebyt, a to jest w opinii Parmenidesa niemożliwe. Nie jest tedy możliwym, aby byt powstawał z bytu, skoro bowiem już by istniał, to nie możliwym by było by zaistniał. Inaczej mówiąc, byt będą nie może zaistnieć, bo po prostu już jest. Nie jest możliwy również to, aby to, co istnieje, powstało z niebytu, gdyż nie byt nie istnieje, zatem nic od niego nie może pochodzić.

Parmenides utrzymywał, iż o bycie nie można powiedzieć, iż posiada przeszłości, ponieważ gdyby ją posiadał, to oznaczałoby to, że jest tym, czego nie ma, ponieważ przeszłość jest tym, co nie istnieje. Takoż twierdził o przyszłości, gdyby bowiem byt ją posiadał, to znaczyłoby, że może być tym, czym jeszcze nie jest. W ujęciu Parmenidesa byt jawi się zatem jako wieczna teraźniejszość.

Twierdzenie: byt jest czymś jednym, a zatem i niepodzielnym, czyli, czymś co nie może się różnicować. Przesłanka: Paremnides uznaje różnicę za niebyt, gdyż różnić się od czegoś, oznacza nie być czymś.

Pomyśleć można tylko i wyłącznie byt, a zatem i wyrazić go. Niebytu nie jesteśmy w stanie pomyśleć. "Jeżeli ktoś myśli, to myśli coś, czyli jakiś byt. Jeżeli ktoś nie myśli bytu, nie myśli czegoś, a kto nie myśli czegoś, nie myśli niczego i w ogóle nie myśli." Platon podjął i rozwinął twórczo ten wątek filozofii Parmenidesa: "Jeżeli ktoś myśli o czymś, co nie jest, ten w ogóle nie myśli, ponieważ myśląc o nonsensie, pomimo że myśli, nie myśli.".

Warto tu jeszcze zaznaczyć, iż Paremnides przypisuje bytowi logiczną wartość prawdy, a niebytowi logiczną wartość nieprawdy.

Kolejnym niezwykle ważnym filozofem presokratejskim, stojącym niejako na przeciwległym biegunie niż Paremnides, był Heraklit z Efezu. Podług niego zasadą, która konstytuuje świat, jest ogień. Formy materii, które występują w świecie, stanowią jego różne, podlegające nieustannej zmianie, postacie. To podług niego właśnie w przyrodzie "wszystko płynie", a zatem ogień przechodzi w powietrze, to zaś w wodę, a ta w ziemię, po czym cykl zaczyna się od nowa. Przyczyną tej zmienności jest to, iż w rzeczach, które znajdują się w przyrodzie, zawierają się przeciwieństwa, ścierające się ze sobą nieustannie. Z tego też powodu wszelkie atrybuty, które możemy przypisać takiej, a nie innej rzeczy, mają charakter względny , to zaś co jest w nich stałym, to ciągłość zmian. Nie istniej zatem byt rozumiany jako coś trwałego, nie ulegającego zmianom, lecz jedynie stawanie się. Zasada rządząca rzeczywistością ma charakter rozumny, z tego też powodu jej ciągła przemienność, ścieranie się przeciwieństw w niej, rozwiązuje się w harmonii świata jako całości. Diogenes Laertios pisał, co następuje o filozofii Heraklita: Początek każdej rzeczy wyprowadza z oparów ziemi i morza… Opary z ziemi i morza jedne są czyste i jasne, drugie ciemne. Ogień gwiazd powstaje z tych jasnych… Najbardziej jasny i ciepły jest ogień słońca. Inne gwiazdy są bardzo oddalone od ziemi; dlatego świecą i grzeją słabiej. Księżyc zaś, który jest bliżej ziemi, nie porusza się w czystym regionie. Słońce natomiast porusza się w jasnej i czystej sferze i pozostaje w określonej od nas odległości. I dlatego silniej grzeje i świeci. (…) Słońce każdego dnia jest nowe.", natomiast Klemens: "Tego świata, jednego i tego samego świata wszechrzeczy, nie stworzył ani żaden z bogów, ani żaden z ludzi, lecz był on, jest i będzie wiecznie żyjący ogniem zapalającym się według miary i według miary gasnącym.".

Jak zatem widać filozofia Parmenidesa oraz filozofia Heraklita znacznie się od siebie różniły i wydawało się, że jako takie nie da się ich ze sobą połączyć. Jednakże Empedoklesowi z Agrygentu (Sycylia) owa sztuka się udała. Twierdził on bowiem, że co prawda Parmenides ma racje utrzymując, iż byt nie może wychynąć z niebytu, ani też się weń obrócić, niemniej jednak stwierdza, że ruchowi, różnicy, przemianie, powstawaniu i ginięciu, można, a nawet należy, przypisać pewien stopień realności. Jeżeli bowiem potraktujemy powstawanie jako mieszanie się różnych pierwiastków, które zachowują tożsamość same ze sobą, to oznacza to, iż rozpatrywane jako samodzielne byty są czymś wiecznym, tedy więc zachowują cechy parmenidejskiego bytu. Owymi pierwiastkami są: woda, powietrze, ogień, ziemia. Tym, co powoduje, iż te cztery elementy łączą się bądź rozdzielają, to siły, które określił mianem miłości i nienawiści (podobnie jak inni filozofowie przedsokratejscy nie odróżniał on sfery duchowej od sfery materialnej). Emepdokles to filozof, który wyraźnie odróżnił czynnik materialny występujący w świecie od czynnika, który sprawia, iż pomiędzy elementami materialnymi zachodzą oddziaływania (siła).

Arystoteles o jego filozofii pisał w "Metafizyce", co następuje: "Empedokles przyjmował cztery elementy, do trzech wymienionych (woda, powietrze, ogień) dodając czwarty - ziemię. Trwają one wiecznie i nie powstały, ale w większej lub mniejszej ilości łączą się w jedność i znowu w jedność rozdzielają.", natomiast Simplikos: "Będę mówił o czymś dwojakim. Raz to, co istnieje jako jedno, powstaje z wielu rzeczy, innym znów razem z jednego powstaje coś, co istnieje jako wielość, jak ogień, woda, ziemia i nieskończona wysokość powietrza, a następnie zgubna oddzielona od nich, wszędzie jednakowa silna, Niezgoda, a pośród nich Miłość… Co zresztą mogłoby ten wszechświat połączyć i skąd by miało się wziąć? W jaki sposób miałby się obrócić w niwecz, skoro nic nie jest pozbawione tych elementów?".

Empedokles twierdził również, iż dusza odradza się w różnych formach flory i fauny. Podług Diogenesa Laertiosa: "Empedokles nauczał, iż dusza wchodzi w różne postacie zwierząt i roślin.", a ponadto miał powiedzieć: "Byłem już kiedyś chłopcem i dziewczyną, i rośliną, i ptakiem, i niemą rybą rzucającą się w wodzie". Niektórzy komentatorzy uważają, iż jest to pierwsze w dziejach kultury europejskiej sformułowanie, acz, oczywiście, dalekie od naukowej precyzji, teorii ewolucji.

Emepdokles jako pierwszy stworzył teorie uczuć. Uznawał, iż przyjemność jest wynikiem oddziaływania na siebie tego, co w mieszaninie różnych żywiołów, które stanowią rzeczy, jest podobne, a przykrość z tego, co niepodobne. Człowiek również jest połączeniem różnorakich żywiołów. "Ci, w których żywioły są rozmieszczone zbyt rzadko, są tępi i łatwo się meczą; ci, w których gęsto, są impulsywni, zaczynają wiele rzeczy, a mało kończą; ci, co mają dobry układ żywiołów w rękach, są dobrymi rzemieślnikami; ci, co w języku - dobrymi mówcami".

Anaksagoras z Klazomen utrzymywał, iż wszechświat składa się z nieskończonej ilości niewielkich cząsteczek - nasion, które niejako zakorzeniają się w sobie, każda w każdej, a zatem, np. cząsteczki tworzące skórę są również obecne np. w wodzie, którą pijemy. Jego sztandarowym twierdzeniem był hasło: "Wszystko jest we wszystkim.".

Filozofia grecka zawdzięcza Anaksagorasowi również to, iż stworzył on teorię kosmicznego umysłu (nous). Według niego rzeczywistość powstała w wyniku zmieszania się różnych elementów, a które to zmieszanie zostało spowodowane przez kosmiczny, boski ze swej natury, umysł.

Charakterystyka owego umysłu: nie jest on niczym ograniczony, a zatem nie posiada żadnego kresu; nie wchodzi w skład żadnej rzeczy, nie jest częścią niczego; jest on czymś, czego natura jest o wiele subtelniejsza niż innych istniejących rzeczy; jest czymś prostym, niezłożonym, inaczej mówiąc nie posiada żadnych części.

Nie należy jednak z powyższej charakterystyki koncepcji umysłu kosmicznego Anaksagorasa wnosić, iż jest on czymś materialnym, wręcz przeciwnie, jest to materia, ale w swej najczystszej, niezłożonej postaci.

Simplikos charakteryzuje jego filozofie w następujących słowach: "W każdej rzeczy jest część wszystkiego z wyjątkiem ducha. W niektórych jednak rzeczach jest także i duch. Wszystkie inne rzeczy mają udział we wszystkim, duch natomiast jest bezkresny i samowładny, i nie zmieszany z żadną rzeczą, lecz istnieje tylko jeden sam przez się. Gdyby bowiem nie istniał sam przez się, lecz był zmieszany z czymś innym, wtedy miałby udział we wszystkich rzeczach, gdyby był zmieszany z czymś innym. W każdej bowiem rzeczy jest część wszystkiego, jak to powiedziałem powyżej.".

Demokryt z Abdery, (ok. 460 - 370 p.n.e.) Uczeń Leukipposa, reprezentant materializmu atomistycznego. Uznawał on, iż natura świata jest na wskroś materialna i zmienna, nie należy więc doszukiwać się w nim jakiegoś niezmiennego, niemożliwego do uchwycenia zmysłami bytu, który postulował Parmenides oraz Eleaci. Podstawą istnienia wszelkich rzeczy są atomy ("atomos" - niepodzielny), czyli niepodzielne, nie posiadające części składowych, elementy, które mogą się ze sobą łączyć w różnego rodzaju agregaty, jawiące się nam w poznaniu zmysłowym jako rzeczy. Oprócz nich istnieje również próżnia, w której się poruszają. Atomy mogą się różnić względem siebie zarówno kształtem, jak i szykiem, w jaki się układają, oraz położeniem.

Arystoteles charakteryzował w następujących słowach doktrynę Demokryta i jego mistrza: "Leukippos i jego uczeń Demokryt twierdzą, że elementami są pełnia i próżnia [to pleres kai to kenón], uważając pierwszą za byt [to on] drugą za niebyt [to me on]. Dlatego utrzymują, że byt nie istnieje bardziej niż niebyt, ponieważ próżnia nie istnieje mniej niż [pełne] ciało. Są one [pełnia i próżnia] materialnymi przyczynami rzeczy istniejących. I podobnie jak ci filozofowie, którzy przyjmują jedną tylko podstawową substancję, a powstanie innych rzeczy wyprowadzają z jej zmian, uważając zgęszczenie i rozrzedzenie za podstawę tych zmian, tak też i oni są zdania, że różnice [atomów] są przyczynami wszystkich innych rzeczy. Powiadają, że są trzy różnice: kształt, szyk i położenie… "A" różni się od "N" kształtem, "AN" od "NA" - szykiem, "Z" od "N" - położeniem." Z kolei Aetius pisał o wizji wszechświata Demokryta, co następuje: "Świat, który ma postać okrągłą, ukształtował się w sposób następujący: ponieważ atomy, których ruch jest bezplanowy i przypadkowy, poruszały się z coraz większą szybkością, wiele z nich, wykazujących bogate zróżnicowanie pod względem wielkości i kształtu, zderzył się w jednym miejscu. Kiedy się zatem złączyły w jednym miejscu, te z nich, które były większe i cięższe, opadły na dół, wszystkie zaś inne - małe, okrągłe, gładkie i śliskie, zostały wskutek zderzenia wyparte i poszybowały do góry".

Jeśli zaś chodzi o teorie poznania, to Demokryt przedkładał poznanie rozumowe nad poznanie zmysłowe. Sextus Empiryk donosi na ten temat, co następuje: "Demokryt mówi, że są dwa rodzaje poznania: jedno przy pomocy zmysłów, drugie przy pomocy rozumu. Poznanie rozumowe nazywa prawdziwym, przyznając mu wiarygodność w rozpoznawaniu prawdy, natomiast poznanie przy pomocy zmysłów nazywa ciemnym, odmawiając mu pewności w rozpoznawaniu prawdy.".

Twierdził ponadto, iż, co prawda, człowiek posiada duszę, ale opisywał ją w kategoriach cielesnych. Według niego nasze akty psychiczne, to nic innego jak specyficzne układy oraz poruszenia atomów. Tym, co psyche od ciała, to to, iż atomy składające się nań są o wiele bardziej ruchliwe. Rozróżniał uczynki moralne od tych, które czynie się w wyniku przymusu, bądź też służalczości lub też chęci zysku. Powiedział: "nie z bojaźni, lecz z obowiązku należy się wystrzegać błędów".

Według niego dobrem stojącym na szczycie hierarchii wartości jest zadowolenie, a tym, dzięki czemu je osiągamy, rozum. Zadowolenie definiował jako stan spokojności duszy, poczucie harmonii wewnętrznej w człowieku. Osiągamy je, jak już zresztą było wspomniane, stosując się do zaleceń rozumu, który podszeptuje nam by we wszystkich rzeczach, które czynimy zachować umiar. W opinii Demokryta rozkosze, które dostarcza nam umysł, są wieczne, natomiast te, która podsuwa nam nasz aparat zmysłowy, ulotne, nietrwałe. Etyka mędrca z Abdery miała charakter eudajmonistyczny i intelektualistyczny.

Aetius pisze: "Demokryt [uważa duszę] za ognisty konglomerat uchwytnych tylko myślą [atomów], które ma kształt kuli, moc zaś ognistą. [Konglomerat ten] jest ciałem.".

Drugą tradycją, obok tradycji filozofów przyrody, z której swój początek bierze filozofia, jest sofistyka. Mianem sofistów początkowo określano po prostu nauczycieli jakiejś umiejętności, jakkolwiek już u swego zarania byli to przede wszystkim mistrzowie wiedzy teoretycznej.

Sofiści nieco inaczej niż kosmologowie ujmowali istotę tego, czym człowiek myślący powinien się zajmować. Dla nich bowiem nie natura, przynajmniej nie tak pojmowana jak u presokratyków, lecz człowiek i jego sprawy, szczególnie zaś nauczanie dzielności, stały w centrum zainteresowania. Protagoras (sofista postawiony w stan oskarżenia ok. roku 420 w Atenach; zarzucano mu ateizm; wyrok skazujący) miał powiedzieć: "Człowiek jest miarą wszechrzeczy (tzn. każdy poszczególny człowiek) istniejących, że są, jakie są, nieistniejących, że nie są.". Oczywiście, nie byłoby możliwe przeniesienia ciężaru refleksji z zagadnień kosmologicznych na ludzkie, gdyby sprawy człowieka, świat relacji, który tworzymy między sobą, sfera praktyczna naszej działalności, nie były również jakąś physis, którą można by było ustanowić przedmiotem refleksji teoretycznej. Z tym, że nie traktowali oni natury (physei) jako coś danego człowiekowi i odeń niezależnego, lecz jako thesei, czyli coś ustanowionego przez ludzi lub też prawa (nomo). Sofiści uznawali tedy, że religia, wszelkie instytucje życia społecznego, państwa, mowa są produktem ludzkim i ich powstanie i istnienie nie sankcjonuje jakakolwiek transcendentna rzeczywistość bez względu na to, czy by ją ujmować jako świat bogów, czy też bezosobową arché. Oczywiście, taka postawa mocno kolidowała z zastanym systemem wyobrażeń i wartości Greków, dlatego też los Protagorasa, który został postawiony przed sądem i skazany za ateizm, nie był czymś odosobnionym, o czym może świadczyć choćby sprawa Sokratesa.

Ów zwrot ku temu, co ludzkie, ku sferze praktycznej naszego istnienia, acz nie można powiedzieć, że sofiści odeszli od teorii, zwykle określa się w literaturze przedmiotu mianem "sofistycznego oświecenia". Warto tu jednocześnie zauważyć, iż jeśli przyjmiemy, że każdy następny krok na drodze rozwoju poznawczego będziemy nazywać "oświeceniem", to i filozofia presokatyczna (kosmologiczna) jak najbardziej zasługuje na takowe miano, gdyż postępem tego rodzaju było porzucenie mythosu na rzecz logosu. Jednakże o wiele sensowniejszym wydaje się nadawanie tej nazwy (oświecenie) tym tendencjom w ludzkiej myśli, które nakierowują się na człowieka jako takiego i jego sprawy. Jeśli zaś teraz zestawimy sofistykę oraz kosmologię, to po raz pierwszy w dziejach Europy spotkamy się z podziałem na filozofię jako naukę oraz filozofię jako oświecenie. Możemy również ów podział odnieść do wcześniej zresztą już wspomnianego rozranienia na filozofię teoretyczną i filozofie praktyczną, jakkolwiek należy pamiętać, iż nauka może bezpośrednio odnosić się do ludzkiej praxis, a theoria stanowić dla człowieka swego rodzaju oświecenie.

Sokrates. Rozważania o jego filozofii zacznijmy od pytania: czy należy zaliczyć go do grona sofistów? Współcześni mu Ateńczycy nie mieli raczej wątpliwości, jeśli o to chodzi. "Sokrates, po pierwsze, postępuje wbrew prawom, ponieważ nie wierzy w bogów, których uznaje państwo, ale wprowadza nowe bóstwa; po drugie postępuje wbrew prawom, ponieważ gorszy młodzież (Platon, "Obrona Sokratesa XI C"; Ksenofont, "Wspomnienia o Sokratesie). Oskarżenie o ateizm oraz sprowadzanie młodzieży na manowce, to stały repertuar zarzutów wysuwanych przeciw sofistom. Ponadto sam Sokrates stwierdza, że nie interesują go problemy natury kosmologicznej, ale ludzie oraz arete (cnota, dzielność). To, oczywiście, wskazuje na jego związki sofistami, czy raczej sofistyką jako taką. Jednakże postawa Sokratesa w wielu swych aspektach, i to tych najbardziej istotnych, różniła się wyraźnie od postawy jego domniemanych konfratrów.

Otóż nasz filozof wychodził w swym myśleniu od tego, że wie, że nic nie wie, co go wyraźnie różniło od sofistów, którzy uważali się za ludzi, którzy wiedzą. I to podług wyroczni delfickiej dowodziło w niezbity sposób, że Sokrates jest najmądrzejszym z ludzi. Wiedząc, że nie wie, mistrz Platona nie zaczynał więc od rzucania jakichś stwierdzeń, lecz od pytania, nawiązania dialogu z tym który uważał, iż posiadł jakąś wiedzę, jakąś mądrość, przy tym zawsze zakładał, iż ów kto wie, o czym wie. Nasz filozof mówi ("Obrona Sokratesa"): "Wróciwszy do domu zacząłem miarkować, że od tego człowieka jednak jestem mądrzejszy. Bo z nas dwóch żaden, zdaje się, nie wie o tym co piękne i dobre, ale jemu się zdaje, że coś wie, choć nic nie wie, a ja, jak nic nie wiem, tak mi się nawet i nie zdaje. Więc może o tę właśnie odrobinę jestem od niego mądrzejszy, że jak czego nie wiem, to i nie myślę, że wiem.". Zwykle dość szybko okazywało się, że było to zbyt optymistyczne założenie, prawdopodobnie zresztą Sokrates już na początku rozmowy wiedział, iż tak jest (tzw., ironia sokratyczna, ironia od gr. eironeia - przywdziewanie masek). Jako takowego "ironistę" zaprezentował naszego filozofa we swych wczesnych dialogach Platon.

Ponadto Sokratesa odróżniało od sofistów to, iż ona za swe nauczanie, czy raczej za dyskusje, jakie przeprowadzał z ludźmi, którzy chcieli z nim rozmawiać, nie pobierał żadnych płat. Nie była to raczej często spotykana postawa pośród jego domniemanych konfratrów. W "Obronie" mówi o sobie: "Ja nie byłem nigdy niczyim nauczycielem. Tylko jeśli ktoś ma ochotę słuchać, jak ja mówię i swoje robię, to czy to młody, czy to stary, żadnemu tego nigdy nie broniłem; i ja nie rozmawiam za pieniądze, a bez pieniędzy nie, tylko zarówno bogatemu, jak i ubogiemu pozwalam, żeby mi pytania stawiał albo słuchał i odpowiadał, kiedy o czymś rozmawiam.".

Jeśli zaś chodzi o sam jego proces, to wydaje się, że Sokrates nie został napiętnowany jako ktoś, kto sprowadza młodzież na manowce, lecz jako człowiek, który zachęca innych, aby podejmowali trud myślenia na własna rękę, aby szukali prawdy o sobie w myśl zasady "Poznaj samego siebie!" wyrytej na frontonie świątyni delfickiej. Jak pokazują jego losy, nie był to zbyt sprzyjający czas na głoszenie tego rodzaju idei, wszak Ateńczycy byli wciąż w szoku po porażce, jakiej doznali we wojnie peloponeskiej, co nie usposabiało ich zbyt życzliwie do "wichrzycieli" głoszących niezależność myśli.

Warto w tym miejscu napomknąć, iż dodatkowo naszego filozofa oskarżono o chęć wprowadzenia w Atenach kultu jakiegoś nowego boga, gdyż nieraz słyszano jak powoływał się w swych rozmowach na tajemniczego daimoniona, który jakoby miał mu podpowiadać, czego absolutnie nie należy czynić. Oczywiście, ów daimonion nie miał nic wspólnego z bogami, był to raczej głos wewnętrzny, przy tym raczej nie sumienie, a intuicja intelektualna. "Gdyż nie tylko teraz, ale zawsze postępuję tak, że nie słucham niczego innego, jak tylko zdania (logos), które wydaje mi się najlepsze, kiedy je badam" (Platon, "Obrona Sokratesa" 46 b).

Sokrates jest wędrowcem, który przemierzając otchłanie logosu szuka w nim postawy (cnoty, dzielności) życiowej, która ufundowana byłby na wolnych od jakichkolwiek presupozycji, czy to natury mitycznej, czy to kosmologicznej, wynikach samodzielnie prowadzonych badań. To właśnie owo dążenie do autonomicznej dziedziny wiedzy było tak naprawdę głównym powodem wydania nań wyroku skazującego, gdyż, jak to zresztą już zauważył Hegel, taka subiektywistyczna postawa godziła w istotę porządku moralnego panującego w Atenach. Sokrates chciał odkryć jak najdoskonalszy logos, a następnie, o czym donosi nam Arystoteles, a następnie wyrazić go za pomocą ogólnych definicji. Z tych rozważa wynika, iż Sokrates był pierwszy filozofem, który w swym myśleniu pragnął połączyć, z jednej strony, "filozofię jako naukę", z drugiej zaś, "filozofie jako oświecenie". Filozofia tedy winna być poznaniem, co czyniłoby ja nauką, a równocześnie procesem, który kierowałby myślenie człowieka ku własnemu wnętrzu. Rozumienie filozofii w sensie, który podsuwa źródłosłów tej nazwy, czyli jako miłosne dążenie do mądrości, imputuje Sokratesowi Platon w swym jednym z późniejszych dialogów, mianowicie "Fajdrosie", ale jest mało prawdopodobne, aby mistrz autora "Fedona" kiedykolwiek w ten sposób pojmował ów termin.

Jeśli zaś chodzi o poglądy filozoficzne, a właściwie etyczne, Sokratesa, to można ująć w trzy krótkie twierdzenia: 1) cnota jest wartością najwyższą i nieuwarunkowaną, gdyż ma charakter powszechny i zgodny z istotą rzeczy; 2) pożytek i szczęście nieodzownie łączą się z cnotą, gdyż do ich natury należy dążenie do tego, co dobre; 3) cnota jest wiedzą, gdyż skoro dobro jest tym, co przynosi pożytek, to nie istnieje żadna racja, aby ten, kto je zna, nie uskuteczniał go.

Ostatnie z tych trzech twierdzeń stanowi wyraz intelektualizmu etycznego Sokratesa, tj. stanowiska etycznego utrzymującego, iż wiedza to warunek dostateczny i wystarczający wszelkiego działania, które można określić mianem moralnego. Płynie stąd wniosek, że osoba, która czyni zło, postępuje w ten sposób, gdyż nie posiada wiedzy. Rodzi się tu, oczywiście, pytanie, czy sprowadzeni moralności do kwestii wiedzy i braku wiedzy, jest uzasadnione, wszakże człowiek to nie tylko intelekt, ale również emocje i akty wolicjonalne.

Platon. Najsłynniejszy uczeń Sokratesa. Po tym, jak jego mistrz wypił cykutę, wypełniając w ten sposób wyrok, jaki nań wydano, opuścił on Ateny. Przebywał między innymi w Syrakuzach, gdzie pragnął w prowadzić w życie idee państwa, której dał wyraz w jednym ze swych najsłynniejszych dialogów ("Państwo"). Platon wielce bolał nad upadkiem moralnym oraz politycznym swego rodzinnego miasta. Niechętnie odnosił się on do polityki, która uznawała za swój jedyny cel umożliwienie wzbogacenia się obywateli tworzących daną polis. Uważał, iż prawdziwa polityka realizuje cele, które wynikają z idei dobra, do osiągnięcia którego każdy człowiek winien dążyć. Wróciwszy do swego rodzinnego miasta założył w gaju Akademosa szkołę filozoficzną, której celem było dążenie do bezinteresownej wiedzy.

Platon dokonał wielkiego przewrotu w greckiej myśli filozoficznej, wykazując, że oprócz świata, który postrzegamy za pomocą zmysłów egzystuje jeszcze jeden, który możemy "oglądać" dzięki intelektowi. W "Timajosie" pisał, co następuje: "Trzeba się pogodzić z tym, że pierwszy rodzaj bytu przedstawia się zawsze w ten sam sposób, nie rodzi się, ani nie ginie, nie przyjmuje w siebie znikąd czegoś innego, nie przechodzi nigdy w żadną inną rzecz, jest niedostrzegalny wzrokiem ani innymi zmysłami, sam tylko rozum jest w stanie go oglądać. Istnieje jeszcze drugi rodzaj, który nosi tę samą nazwę; jest podobny do tamtego, lecz jest postrzegalny zmysłowo, jest zrodzony, zawsze w ruchu, rodzi się w pewnym miejscu i z nów z niego znika, jest przystępny mniemaniu złączonemu z postrzeganiem zmysłowym.".

Autor "Państwa" wyróżniał dwie sfery bytu i odpowiadający im rodzaj poznania: byt rzeczywiście istniejący, inaczej mówiąc, świat inteligibilny (poznanie intelektualne) , oraz byt posiadający istność niepełną, ułomną, inaczej mówiąc, świat zmysłów (poznanie zmysłowe). W każdej z tych sfer wyróżnił po dwa rodzaje przedmiotów, którym to każdemu z osobna przysługuje inny rodzaj poznania. W świecie inteligibilnym istnieją zatem idee, które poznajemy dzięki intelekcji (noesis), oraz przedmioty matematyczne, które poznajemy dzięki poznaniu pośredniemu (dianoia), natomiast w świecie zmysłowym przedmioty zmysłowe, które poznajemy za pomocą wiary (pistis), oraz obrazy zmysłowe, które poznajemy za pomocą wyobrażenia (eikasia). Najlepiej ową koncepcję oddaje metafora odcinka, którą posłużył się Sokrates w "Państwie". " - Otóż pomyśl sobie - ciągnąłem - że, jak mówimy, istnieją te dwa i królują, jedno nad rodzajem przedmiotów myślowych i w świecie myśli, a drugie w świecie widzialnym; ja nie mówię, że podniebnym, abyś nie myślał, że się bawię w etymologie. Więc masz te dwie postacie: widzialną i myślową? Mam. - Więc weź sobie jakby linę przeciętą na dwie nierówne odcinki i każdy jej odcinek przedziel znowu w tym samy stosunku, zarówno odcinek rodzaju widzialnego, jak i rodzaju myślowego, a będziesz miał przed sobą ich wzajemny stosunek ze względu na jasność i niejasność. W rodzaju widzialnym jeden z dwóch odcinków, to będą obrazy. Mówiąc o obrazach mam na myśli naprzód cienie rzucone, potem odbicie w wodach i w przedmiotach stałych a gładkich i świecących, i wszelkie odwzorowania tego rodzaju, jeżeli rozumiesz. - Ja rozumiem. - Jako drugi odcinek rodzaju widzialnego weź to wszystko, do czego tamte rzeczy są podobne, a więc zwierzęta, które nas otaczają, i wszelkie rośliny, i cały wytwór ręki ludzkiej. (…)". Jeśli zaś chodzi o podział świata myśli, to najpierw mamy do czynienia z przedmiotami matematycznymi. "I to, że posługują się [matematycy i geometrzy] przy tym [przy przeprowadzaniu operacji matematycznych] postaciami widzialnymi i mówią o nich, jednakże nie te widziane postacie [np. jakiś narysowany trójkąt, czy kwadrat] mając na myśli, tylko tamte, do których widziane są tylko podobne; oni myślą o Czworoboku samym i o Przekątnej samej, ale nie o tej, którą właśnie rysują, i o innych tak samo; te rzeczy oni rękami wykonują i kreślą, i one potrafią rzucać cienie i dawać odbicia w wodach, ale oni się nimi posługują znowu tylko tak jak obrazami, a starają się dojrzeć tamte rzeczy same, których nikt nie potrafi dojrzeć inaczej, jak tylko myślą. - Prawdę mówisz - powiada. - Więc ja mówiłem o tym rodzaju przedmiotów myśli i że dusza się założeniami pewnymi musi posługiwać, kiedy je badać zechce, i nie do szczytu i początku wtedy zmierza, bo nie potrafi wyjść z tego w czym tkwi, i wnieść się ponad założenia; jako obrazów używa wtedy dusza tych przedmiotów, które się odwzorowują w jeszcze niższych, bierze je za rzeczy same i ceni je jako naoczne i wyraźne. - Ja rozumiem, że ty mówisz o geometriach i umiejętnościach pośrednich. - Więc i ten drugi odcinek świata myśli żebyś zrozumiał. Ja przez ten odcinek rozumiem to, co czego myśl sama dotyka moc dialektyki, kiedy też pewne założenia przyjmuje, ale nie jako szczyt i początki, tylko naprawdę jako szczeble pod stopami, jako punkty oparcia i odskoku, aby się wznieść do szczytu i do początku wszystkiego, dotknąć go i w końcu zejść znowu w dół, trzymając się tego, co się samo szczytów trzyma, a nie posługując się przy tym w ogóle żadnym materiałem spostrzeżeniowym, tylko postaciami [ideami] samymi poprzez nie same i do nich samych dochodząc i na nich kończąc.".

Dosadniejsza charakterystyka idei przedstawia się w sposób następujący. Są one:

Idee są:

- INTELIGIBILNE (intelligibilitas- pojmowalność intelektualna) - idee są nam dostępne wyłącznie w oglądzie intelektualnym.

- NIEZMIENNE -Platon przeciwstawiając świat idei światowi, który możemy poznać za pomocą zmysłów, wskazał jednocześnie na konstytutywną cechę, która funduje pierwszy z nich, a jednocześnie odróżnia go od drugiego - idee są niezmienne w przeciwieństwie do rzeczy świata tego, które podlegają ciągłej zmianie. Tak na przykład w "Uczcie" udawania, że idea piękna jest wieczna i niezmienna, gdyż gdyby było inaczej, to nie istniałyby rzeczy, które można byłoby określić mianem pięknym, wszak ich piękno nie wypływa z nich samych, ale jest niejako wynikiem ich partycypacji, udziału, w idei piękna.

- REALNE (ISTOTNIE ISTNIEJĄCE) - idee istnieją w sposób samoistny, są dla siebie, posiadają absolutna istność w przeciwieństwie do świata postrzeganego za pomocą zmysłów, którego istnie zależy od istnienia idei.

Można powiedzieć, że w swej teorii Platon pogodził dwie koncepcje metafizyczne: Parmenidejską, która utrzymywała, iż istnieje wyłącznie niezmienny, niepodzielny byt, i Heraklitejską, która utrzymywała, iż nic nie istnieje, lecz staje się. Świat idei odpowiadał by bytowi Parmenidesa, natomiast świat percypowany za pomocą zmysłów świ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin