Wampiry z Morganville 6 - Pan złych rzadów.txt

(306 KB) Pobierz
Wampiry z Morganville - Pan z�ych rz�d�w

Zdarzy�o si� wcze�niej...
Claire Danvers chcia�a studiowa� na Caltech. A mo�e na MIT. Wybra�a kilka �wietnych uczelni, ale, �e mia�a tylko szesna�cie lat, jej rodzice wys�ali j� na rok, w przypuszczalnie bezpieczne miejsce, do Texas Priarie University- ma�ej uczelni w Morganville w stanie Texas.
Jest jeden problem: Morganville nie jest zwyczajne. Jest to ostatnie, bezpieczne miejsce dla wampir�w, przez co bardzo nieodpowiednie dla ludzi pr�buj�cych tu pracowa� lub uczy� si�. Wampiry rz�dz� miastem... i wszystkimi mieszkaj�cymi w nim.
Drugim problemem Claire jest to, �e posiada wrog�w zar�wno w�r�d ludzi jak i w�r�d wampir�w. Obecnie mieszka z Michaelem Glassem (niedawno stworzonym wampirem), Eve Rosser (dziewczyn�- Gotk�) i Shanem Collinsem (kt�rego chwilowo nieobecny ojciec para si� zabijaniem wampir�w). Claire jest t� normaln�� albo by�aby, gdyby nie to, �e zosta�a wsp�pracownic� Za�o�ycielki miasta- Amelie, i zaprzyja�ni�a si� z najniebezpieczniejszym, a jednocze�nie najbardziej bezbronnym wampirem ze wszystkich �Myrninem- alchemikiem. 
Teraz, ojciec Amelie- Bishop, przyjecha� do Morganville i zniszczy�, i tak ju� kruchy, pok�j. Obr�ci� wampiry przeciw sobie, tworz�c nowe niebezpieczne uk�ady i cz�ci w mie�cie, tak, �e ma w ju� w nim du�o zwolennik�w. 
Morganville zmienia si�. Claire i jej przyjaciele podj�li wyb�r. Zostaj� z Za�o�ycielk�� ale to mo�e znaczy� prac� z wrogiem i walk� z przyjaci�mi.

1

Claire wyrwa�a si� z transu, odwr�ci�a i rozejrza�a. Amelie- Za�o�ycielka i najgorszy wampir w mie�cie (mo�na to by�o us�ysze� od wi�kszo�ci wampir�w w Morganville), wygl�da�a krucho i blado, nawet jak na wampira. Zmieni�a kostium, kt�ry mia�a na balu maskowym Bishopa. Nieby�o to z�ym pomys�em, bo kiedy dziura w klatce piersiowej (po ko�ku) krwawi�a, str�j ten strasznie si� wybrudzi� i wygl�da� strasznie. Je�li Claire potrzebowa�a dowodu na to, �e Amelie by�a twarda, na pewno dosta�a go dzisiaj wieczorem. Prze�ywanie pr�by morderstwa zdecydowanie da�o dobry punkt widzenia.  
Wampirzyca za�o�y�a blado-szary mi�kki sweter i legginsy. Claire zwr�ci�a na to uwag�, bo Amelie nie nosi�a takich rzeczy. Nigdy. To by�o poni�ej jej godno�ci, albo co� takiego. My�l�c Claire u�wiadomi�a sobie, �e nigdy nie widzia�a jej w szarym kolorze. 
- Pami�tam kiedy p�on�o Chicago. � powiedzia�a Amelie- I Londyn i Rzym. �wiat si� nie ko�czy, Claire. Rano, ci kt�rzy ocalali zaczn� budowa� odnowa. Taki jest bieg rzeczy. Ludzka droga. 
Claire nie szczeg�lnie chcia�a si� w��cza� do tej gadki. Wcale nie tak mia�o by�. Jej ��ko aktualnie by�o zaj�te przez Mirand�- zbzikowan� nastolatk� maj�c� zaburzenia psychiczne. A je�li chodzi o Shane�a� 
Shane by� zwi�zany z odej�ciem.
- Dlaczego?- wyrzuci�a Claire- Dlaczego go tam wysy�asz? Przecie� wiesz co mo�e si� sta�.
- Znam wi�cej rzeczy o Shane Collinsie ni� ty.- Amelie przerwa�a- On nie jest dzieckiem i du�o ju� prze�y� w swoim m�odym �yciu. Prze�yje i to. 
Amelie wys�a�a Shane�a w ciemno�ci przed�witu wraz z kilkoma wybranymi wojownikami. Byli w�r�d nich zar�wno wampiry jak i ludzie. Mieli obj�� Krwiobus- ostatnie wiarygodne i dost�pne miejsce przechowywania krwi w Morganville. By�a to ostatnia rzecz, kt�r� Shane chcia�by zrobi�. Claire te� nie cia�a tego dla niego. 
- Bishop nie b�dzie chcia� Krwiobusa dla siebie.- powiedzia�a Claire- On chce go zniszczy�. Morganville jest pe�ne chodz�cych, �ywych bank�w krwi. O to si� nie martwi. Ale to zrani�oby ciebie, je�li straci�aby� go. Wi�c on przyjdzie po niego. Prawda?
Surowa, cienka linia ust Amelie zrobi�a si� wyra�niejsza. Za�o�ycielka nie lubi�a domy�la� si� jako druga. To zdecydowanie nie mo�na by�o uzna� za u�miech. 
- O ile Shane ma ksi��k�. Bishop nie o�mieli si� zniszczy� pojazdu z obawy przed zniszczeniem wraz z nim jego wielkiego skarbu.
Czytaj: Shane zosta� przyn�t�, bo ma t� przekl�t� ksi��k�. Claire nienawidzi�a jej. Przynosi�a jej same k�opoty odk�d dowiedzia�a si� o jej istnieniu. Amelie i Oliver, dwa najwi�ksze wampiry w mie�cie, robili wszystko �eby j� zdoby�. Zamiast do nich ksi��ka trafi�a do Claire. Chcia�aby mie� tak� odwag� jak� teraz musi mie� Shane. Wybiec z domu, podrzuci� ksi�g� do jakiego� p�on�cego budynku i pozby� si� jej na zawsze. O ile mog�a tak powiedzie�, nie zrobi�a ona nigdy nic dobrego- wliczaj�c Amelie. 
- On zabije Shane�a kiedy zdob�dzie j�.- powiedzia�a Claire.
Amelie wzruszy�a ramionami. 
- Zak�adam, �e zabicie Shane�a jest o wiele trudniejsze ni� zrobi�by to czas. M�j ojciec pozwoli�by p�j�� daleko tylko mnie samej. Nie mam wobec ciebie �adnych zobowi�za� i do innych w tym mie�cie, kt�rzy s� lojalni wobec mnie. � jej oczy zw�zi�y si� � Nie b�d� tego rozwa�a�a ponownie.
Claire mia�a nadziej�, �e nie wygl�da�a tak buntowniczo jak si� czu�a. Skupi�a si� na robieniem mi�ego wra�enia i pokiwa�a g�ow�. Oczy Amelie zw�zi�y si� jeszcze bardziej. 
- B�d� przygotowana. Za 10 minut wychodzimy.
Shane nie by� jedynym cz�owiekiem z brudn� robot� do wykonania; innym zosta�y przydzielone rzeczy, kt�re nieszczeg�lnie lubili. Claire posz�a z Amelie uratowa� innego wampira- Myrnina. Claire polubi�a go i podziwia�a sporo jego sposob�w. Nie by�a jednak podekscytowana pokonaniem- zn�w- wampira, wyczekuj�cego na nich w wi�zieniu, strasznego Pana Bishopa.
Eve by�a w kawiarni, Common Grounds, z tylko- jako- strasznym  Oliverem jej by�ym szefem. Michael wraz z Richardem Morrellem, synem burmistrza, stali na stra�y uniwersytetu. Jak oni mieli ochroni� kilka tysi�cy student�w? Claire nie mia�a zielonego poj�cia. Pomy�la�a, �e wampiry naprawd� mog�yby zamkn�� miasto, gdyby tylko chcia�y. Ale z drugiej strony, utrzymanie student�w w miasteczku uniwersyteckim by�oby niemo�liwe- dzieci dzwoni�ce do domu, wskakuj�ce do samochod�w, robi�ce istne piek�o.
Chyba, �e wampiry skontrolowa�yby linie telefoniczne, telefony kom�rkowe, Internet, telewizj� i radio. Ludzie uciekaj�cy w samochodach albo by poumierali albo rozbili si� na obrze�ach miasta. Wampiry nie chcia�y, �eby kto� opu�ci� miasto. Tak naprawd�, to tylko kilka os�b wyjecha�o poza Morganville. Shane by� jednym z nich, ale wr�ci�. 
Claire dalej nie mia�a pomys�u jakiego rodzaju odwagi u�y� rozpoznaj�c to co na niego tutaj czeka�o. 
- Hej. � powiedzia�a Eve, wsp�lokatorka Claire. Zatrzyma�a si�, r�ce mia�a pe�ne czerwonych i czarnych ubra�, wi�c pewnie ju� zaj�li jej gotycki, cichy pok�j. Zmieni�a sw�j zwyk�y str�j na praktycznie bojowy - par� opi�tych czarnych d�ins�w, ciasn� czarn� bluzk� z czerwon� czaszk� i grubo podzelowywane buty. Za�o�y�a nawet nabijany �wiekami naszyjnik, kt�ry prawie m�wi� wampirom, Gry� to! 
- Cze��. � powiedzia�a Claire. � Czy to naprawd� dobry moment na pranie? 
Eve pu�ci�a jej oczko. 
- S�odkie. Tak, jacy� ludzie nie chcieli zosta� schwytani w tych g�upich balowych kostiumach, o ile wiesz co mam na my�li. A co u ciebie? Gotowa, by to �ci�gn��?
Claire spojrza�a na siebie. Nie�le si� zaskoczy�a, gdy zrozumia�a, �e dalej ma na sobie obcis�y czerwony kostium Arlekina. 
-   Och. Tak. � westchn�a- Dostan� co�, no wiesz, w czaszki?
- Co jest z�ego w czaszkach? I to nie by�oby �adne a propos. � Eve rzuci�a rzeczy na pod�og� i zacz�a w nich grzeba�. Ze sterty ubra� wyci�gn�a prost� czarn� koszulk� i par� niebieskich d�ins�w. � D�insy s� twoje. Przepraszam, ale segreguj� zaatakowane rzeczy. Wszystkich. Mam nadziej�, �e bielizn� masz, bo nie przegl�dn�am twoich szuflad. 
- Boisz si�, �e mog�oby ci� to wszystko zmieni�? � spyta� Shane nad jej ramieniem- Prosz�, powiedz tak.- Wyci�gn�� ze stosu par� swoich d�ins�w.- I prosz� trzymaj si� z daleko od mojej szafy. 
Eve pokaza�a mu palec. 
- Je�li martwisz si� o mnie, znajduj�c� twoje schowane pornosy, nie musisz tego robi�. Masz naprawd� z�y gust. � chwyci�a koc z kanapy i skin�a g�ow� na k�t pokoju.  � �adnej prywatno�ci dzisiaj, gdziekolwiek w tym domu. Chod�. Ustalimy przebieralni�. 
Trzech z nich przepycha�o si� przez ludzi i wampiry st�oczone w domu Glass�w. Sta� si� on nieoficjalnym centrum batalii wojennej z znacz�cym mn�stwem ludzi kr�c�cym si� w k�ko, gadaj�cym bzdury. Kt�rzy w normalnych okoliczno�ciach nie przekroczy�oby progu tego domu. 
We�my Monic� Morrell. C�rka burmistrza �ci�gn�a ju� kostium Marii Antoniny i z powrotem  sta�a si� blond- w�os�, atrakcyjn�, �adn�, o�lizg�� dziewczyn�, kt�r� Claire zna�a i nienawidzi�a. 
- O, m�j Bo�e!- Claire zgrzytn�a z�bami- Czy ona nosi moj� bluzk�?- To by�a jej najlepsza bluzka. Jedwab. Kupi�a j� w zesz�ym tygodniu. Nigdy nie b�dzie wstanie ubra� jej ponownie. � Przypomnij mi, �ebym j� p�niej spali�a.- Monica zauwa�y�a jej wzrok, dotkn�a ko�nierza i pos�a�a jej z�o�liwy u�mieszek. Wykrzywi�a si�. Dzi�ki. � Przypomnij mi, �ebym spali�a j� dwa razy. I zadepta� popi�. 
Eve chwyci�a Claire za r�k� i pchn�a do pustego pokoju, gdzie zatrz�s�a kocem trzymanym na d�ugo�� r�ki. Mia� on dostarcza� tymczasowego schronienia.   
Claire zdar�a przepocony kostium Arlekina z westchnieniem ulgi. Zadr�a�a, bo ch�odne powietrze uderzy�o w jej zar�owion� sk�r�. Poczu�a si� niezr�cznie, bo by�a rozebrana do bielizny, a od t�umu ludzi i tych kt�rzy prawdopodobnie chcieli j� zje��, odgradza� j� tylko trzymany  w g�rze koc. 
- Sko�czy�a�?- Shane zajrza� przez koc. Claire pisn�a i rzuci�a w niego �ci�gni�tym kostiumem. Z�apa� go i poruszy� brwiami. Wskoczy�a do d�ins�w i szybko zapi�a koszulk�. 
- Gotowe! � oznajmi�a. 
Eve opu�ci�a koc i pos�a�a s�odki u�miech Shaneowi.  
- Twoja kolej, sk�rzany ch�opcu. � powiedzia�a- Nie martw si�. Nie przeszkodz� ci przypadkiem.  � Twarz Eve by�a nieruchoma i napi�ta i po raz pierwszy, Claire zauwa�y�a, �e blask w jej oczach nie by� komiczny. To by� mocno skontrolowany rodzaj paniki. � Tak. � powiedzia�a- Wiem. B�dziemy musia�y si� rozdzieli� Claire. Nie chcia�abym tego robi�. 
Pod wp�ywem impulsu, Claire u�ciska�a j�. Eve pachnia�a proszkiem i  jakimi� ciemno kwiatowymi perfumami z lekkim tonem potu.
- Hej!- ura�ony krzyk Shane�a spowodowa�, �e obie...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin