Przeglądając każdą historię architektury, obrazującą ciągłość jej rozwoju od samego początku aż do naszych dni, skonstatujemy na pewno, że pierwsze jej rozdziały będą poświęcone sztuce narodów osiadłych nad Tygrysem, Eufratem i Nilem. Tak się dzieje zawsze i nie bez kozery.
Po rozdziałach omawiających sztukę Sumeru, Babilonu, Asyrii, Egiptu nastąpią z kolei opisy dziejów rozwoju architektury Greków, Rzymian, a później krajów i narodów Europy zachodniej i środkowej... Obejrzawszy mapę łatwo zauważyć, że mniej więcej środek tych terytoriów stanowi Morze Śródziemne. Uszeregowawszy powstawanie kolejnych kultur według dat powstania można prześledzić kierunek przesuwania się ich w czasie — od południowego ws-chodu (Sumer) na północny zachód (Rzym). Dlaczego tak skrupulatnie i wszechstronnie studiujemy dzieje, literaturę i sztukę Grecji i Rzymu? Jasne! Gdyż nasza kultura i nasza sztuka powstawały pod wpływem rozkwitłej tam niegdyś cywilizacji. Nie tylko nasza. Cała kultura europejska wywodzi się z wybrzeży Morza Śródziemnego! A że nic w tworzeniu się kultur nie powstaje w oderwaniu, samo z siebie, więc i Grecja (a przez nią Rzym) rosła pod wpływem tych dzieł i zdobyczy cywilizacyjnych, których początków należy szukać w Mezopotamii i dolinie Nilu. Stąd się też bierze tradycyjna kolejność w omawianiu zagadnień.
Egipt i Mezopotamia. Czy jest coś, co natychmiast kojarzy się z tymi nazwami? Tak! Wspomnienie tych krajów wywołuje natychmiast w wyobraźni obraz wielkich rzek. I nie może być inaczej, gdyż podstawą istnienia i rozwoju osiadłych tam narodów są wody Nilu, Tygrysu i Eufratu. Nieprzypadkowo też państwa powstałe nad ich brzegami przerosły potęgą polityczną i kulturalną inne państwa Środkowego i Bliskiego Wschodu.
Znowu należałoby zadać sobie pytanie: od czego się właściwie zaczęło? Jeżeli zechcemy sięgnąć aż do prapoczątków formowania się osiadłego życia w omawianym rejonie, to odpowiedź będzie prosta — trzeba cofnąć się aż do ostatniego okresu lodowcowego, a właściwie do zmian które zostały spowodowane jego kończeniem się. Umiarkowany klimat epoki lodowcowej zmieniał się w klimat tropikalny, a bujny step stawał się na poły pustynnym krajem. Przecinały go gdzieniegdzie łożyska wielkich rzek i grupy zielonych oaz.
Zmienił się kraj — musieli zmienić się ludzie i sposób ich życia. Koczujący dotychczas na ogromnych terytoriach łowcy i zbieracze nie mieli już dostatecznej „przestrzeni życiowej" dla dawnego procederu i twarda konieczność kazała im przystosować się do zmienionych warunków. Skurczyły się połacie ziemi, które karmiły tych ludzi, pozostałe musiały więc intensywniej „produkować" żywność, żeby sprostać zadaniu. Tak narodziła się hodowla bydła i uprawa roli.
Uprawa roli nieodmiennie związana jest z życiem osiadłym. Powstają pierwsze skupienia osiadłej ludności — wsie. Liczba ludności rośnie, rośnie ilość wsi, rośnie popyt na ziemię zdatną do uprawy. Pech (a może raczej szczęśliwy traf) chciał, żeby najżyźniejsze, rokujące nadzieję na fantastycznie wprost bogate zbiory tereny były najtrudniejsze do „ugryzienia". Zalewane wylewami nadbrzeża rzek, bagniste i zarośnięte gęstą roślinnością, mogłyby wykarmić całą ówczesną ludność, gdyby... Właśnie! Gdyby nie to, że wymagały technicznego przysposobienia przekraczającego możliwości ówczesnych ludzi. Wymagały dwóch rzeczy — melioracji i organizacji, która by potrafiła ją przeprowadzić i... utrzymać.
Wprawdzie osiadły sposób życia, rolnictwo i hodowla stały się przyczyną powstania wielu ubocznych rzemiosł i technik (garncarstwo, tkactwo itd.) i zrodziły wiele doniosłych i wiekopomnych wynalazków, że wymienimy choćby taką motykę do spulchniania ziemi, ale to jeszcze nie wystarczyło. Wyposażenie techniczne tamtych czasów nie pozwalało na podjęcie wielkich i planowych prac, potrzebnych dla wyzyskania żyznej gleby aluwialnej. Potrzeba jest matką wynalazków. Rzadko kiedy to oklepane powiedzenie znajduje tak dobrą ilustrację, jak w omawianym wypadku.
Rosła stopa życiowa wiejskiej ludności i rosła jej liczba. Zajęto już każdy skrawek zdatnej pod uprawę ziemi. Zrodziła się konieczność zdobycia nowych terenów. Ta konieczność doprowadziła do powstania organizacji zdolnej do zaplanowania i przeprowadzenia wielkich zadań. Kanały połączyły dopływy rzek — odprowadzały nadmiar wody i dostarczały ją w razie niedostatku.
Nie dokonała tego ludność zamieszkała w drobnych skupiskach i osiedlach wiejskich — powstało miasto, rozwinął się handel wymienny (miasto — wieś), rósł dobrobyt i rosły udoskonalenia techniczne i organizacyjne. Tych ostatnich konsekwencją była organizacja państwowa. Odtąd możemy mówić o państwie egipskim i państwach w dorzeczu Eufratu i Tygrysu.
Dlaczego tu powstało jedno państwo, a tam cały szereg państw--miast? Uczeni wyjaśniają tę sprawę w sposób prosty i przekonywający. Egipt to, bez przesady, jedna rzeka, która corocznie zalewa kraj i użyźnia go. Nil płynie przez wiele tysięcy kilometrów i wylew spowodowany opadami gdzieś w dalekiej Abisynii dociera jedną wielką falą aż do Morza Śródziemnego. Opanowanie tego wylewu — dostarczenie każdemu rolnikowi dostatecznej ilości wody, a jednocześnie chronienie go od jej nadmiaru — słowem, opanowanie rzeki, nie mogło być osiągnięte w sposób cząstkowy, odcinkami. Trzeba było czuwać i działać na całej długości koryta. Mogła to robić tylko jedna organizacja — jedno państwo. Dlatego w Egipcie musiało powstać jedno państwo.
W Mezopotamii dwie rzeki główne i ich dopływy połączone kanałami tworzyły sieć nie wymagającą opanowania jednocześnie całego terenu. Kraj pozwalał na organizowanie go w obszary wzajemnie od siebie niezależne. Skutek: powstanie całego szeregu miast-państw.
Państwa te zresztą zaciekle ze sobą walczyły i rywalizowały, co w konsekwencji — w wyniku innych konieczności politycznych — doprowadziło do zjednoczenia ich pod władzą Babilonu. No, ale to już późniejsza sprawa.
Dziś, kiedy patrzymy na mapę Mezopotamii odnajdujemy gdzieniegdzie drobne znaczki oznaczające ruiny kwitnących miast starożytności: zagrzebane w pustynnym piasku Babilon, Niniwa, Ur.. Warto zwrócić uwagę na miasto Ur. Leży dość daleko od brzegów Zatoki Perskiej.
Ale niegdyś było inaczej. Wielkie i bogate Ur leżało blisko brzegów morskich nad potężną rzeką i było najpotężniejszym grodem starożytnej Mezopotamii. Później, ze zmienną losów koleją, piasek przykrył ogromne świątynie, fortyfikacje i domy, morze odsunęło się daleko na południe i na miejscu wielkiej metropolii na długie setki lat zagościła pustka.
Cofnijmy się jednak o kilka tysięcy lat, do początku trzeciego millenium przed naszą erą. Brzegi Eufratu nad jego ujściem do morza zamieszkiwał lud, zwany Sumer. Skąd się tam wziął, jakie było jego pochodzenie i najbliższe koligacje — to zagadnienie, co do którego trwają jeszcze dyskusje pomiędzy najwybitniejszymi specjalistami od badania rodowodów ludzkości. W każdym razie lud ów reprezentował wysoki poziom rozwoju kulturalnego i cywilizacyjnego. Tak wysoki, że szczątki jego dzieł, odsłonięte przez archeologów, budzą nawet w nas, zblazowanych wielkimi osiągnięciami technicznymi, podziw i szacunek.
Słynny jest ziggurat w Ur (na rys. poniżej), a z dziedziny rzeźby i rzemiosła — posągi patesiego Gudei, sprzęt i biżuteria z grobowca księżniczki Sub-Ad... Czy choćby taki byczek ze złota i lapis-lazuli z królewskiego grobu w Ur, jakiego widzimy obok.
Co to jest zigguTat? O tym nieco później. Zanim przejdziemy do najwyższych osiągnięć, zadamy sobie pytanie: jak do nich doszło, jakie były najskromniejsze zalążki tak wspaniałego rozwoju? Pamiętamy, że podstawowym zadaniem człowieka czasów zamierzchłych była konieczność zdobycia „dachu nad głową". Pomieszczenie mieszkalne jest protoplastą wszystkich późniejszych cudów architektury, a historia architektury jest
właściwie historią domu mieszkalnego, komplikującego się i zmieniającego przeznaczenia i formy w miarę rozwoju i komplikowania się warunków społecznych.
Sumeryjczycy przybyli do okolic nadeufratowych rozporządzając dużym, jak na owe czasy, zasobem wiadomości technicznych. Umieli też wykorzystać warunki naturalne, jakie zastali na terenie nowych siedzib. Warunki z punktu widzenia budowlanego łatwo scharakteryzować: brak kamienia nadającego się do większych konstrukcji, mało drewna i wielkie zasoby tłustej gliny. Z konieczności wykorzystania tych zapasów narodziła się cegła.
Pierwsza cegła użyta przez Sumeryjczyków była niezbyt kształtna — ot, bryła gliny wymacerowana rękami i wysuszona na słońcu. Z czasem ten sztuczny kamień budowlany doskonali się — cegła jest starannie uformowana, kształt ma prostopadłościenny, bywa wypalona, a nawet pokryta kolorową polewą.
Pierwsze domy sumeryjskie to cztery gliniane ściany z otworem wejściowym, przykryte wspartą na topolowych beleczkach, obrzuconą gliną plecionką. Przyjrzyjmy się umieszczeniu drzwi. Otwór wejściowy pozostawiono w dłuższej ścianie budyneczku, i to nie pośrodku, ale wyraźnie zsunięty na bok. Angielski uczony Hugh Braun widzi w takim ustawieniu wejścia zarysowującą się wyraźnie tendencję do podziału wnętrza na część mieszkalną — intymną — i na część dostępniejszą dla wszystkich — niejako oficjalną. Najprymitywniejsza świątynia wcale prawie nie odbiega od schematu mieszkalnego domu — jest po prostu domem boga w dosłownym znaczeniu.
Tam gdzie w ludzkim mieszkaniu ustawia się legowisko pana domu, w świątyńce, w niszy, znajdziemy posąg boga. Wiele pokoleń żyło w jednoizbowych domkach, zanim na tyle zmieniły się warunki, że szczupłe pomieszczenie przestało mieszkańcom
wystarczać. Dobudowywano więcej izb, bądź to w celu pomieszczenia liczniejszej rodziny, służby, bądź też po prostu bydełka (które dawniej gnieździło się razem z ludźmi). Rosło bogactwo, rosły wymagania i możliwości — rosły ,,wielkie domy", aż wykształcił się typ sumeryjskiej siedziby.
Jest to zespół odrębnych izb, otaczających niewielki dziedziniec - ogródek. Domy grupują się w miasta. Miasta są coraz wspanialsze. Dla ochrony ich wspaniałości otacza się je niewiarygodnie grubymi i wysokimi murami z cegły... Bogactwo i splendory osiadłego życia budzą jednak apetyty biedniejszych, ale za to ruchliwych i przedsiębiorczych konkurentów. Koczownicze plemiona semickie kolejnymi falami atakują pracowity lud krainy Sumer. Niejedna fala ogarnia państwo i podporządkowuje prawu najeźdźcy. Ale wysoka cywilizacja zwycięża. Zdobywcy ulegają kulturze podbitego ludu, mieszają się z nim i kontynuują posłusznie nieprzerwaną nić tradycji. Co się zmienia w efekcie tych kataklizmów dziejowych? Dziś nam się wydaje, że niezbyt wiele. Akadyjczycy podbijają Ur, Sargon zasiada na wspólnym tronie, kulturę południa Mezopotamii nazywamy od tego czasu sumero--akadyjską.
Państwo kwitnie, bogacą się obywatele, rosną dcmy i zmieniają się w prawdziwe pałace. Mieszkanie pana domu składa się teraz z „antyszambru", który służy jako sala przyjęć, i z apartamentu prywatnego, położonego za nią. Okazały portal w ścianie ogrodu podkreśla ważność lokalu pana domu. Mimo wielkiej okazałości takich siedzib pokoje są wąskie i małe. Dlaczego? Prosta sprawa. Materiał drzewny używany na stropy jest lichy. Beleczki cienkie i kruche mogą przykryć wyłącznie szczupłą przestrzeń. Ani marzyć o wielkich salach. Sufit ugiąłby się i zawalił. Toteż nawet olbrzymie pałace królów i świątynie bogów mimo kolosalnych zewnętrznych wymiarów składają się w środku z małych pomieszczeń. Tak jakby najdawniejszego prasumeryjskiego domku użyto jako klocka i zestawiono ściana w ścianę z wielką ilością takich samych klocków. W pałacach królewskich izba poprzedzająca prywatny apartament staje się salą tronową, a część mieszkalna rozrasta się poza nią do dużego kompleksu pomieszczeń, otaczających drugi dziedziniec.
W największych świątyniach system ten był jeszcze bardziej rozbudowany i skomplikowany. Aby dojść do miejsca najświętszego, gdzie był posąg boga, trzeba było przekroczyć szereg wspaniałych portali, przejść. przez liczne dziedzińce... Umiejętne stopniowanie wrażeń w czasie tej drogi potęgowało nastrój i wierny przybywał przed oblicze bóstwa dostatecznie skruszały na duchu i podporządkowany najwyższej woli.
Najdziwniejszą i najbardziej monumentalną formą architektoniczną jest ziggurat. Wiemy, jak wyglądał. Ale czemu służył i skąd się wywodzi? Na to pytanie trudniej jest odpowiedzieć. Niewątpliwie były to budowle poświęcone kultowi, gdyż na szczycie każdego z nich tkwiła świątynia. Ale czy tylko kultowi? Być może służyły zigguraty jako obserwatoria astronomiczne, gdyż astrologia była dziedziną, w której kapłani sumero-akadyjscy doszli do znamienitych rezultatów i cieszyli się sławą i autorytetem u wszystkich ludów starożytności.
Gdzie należy szukać rodowodu zigguratów? Tarasowało uformowane nasypy, utrzymywane przez masywne, ceglane mury oporowe, z licznymi schodami, prowadzącymi z tarasu na taras, zwieńczone świątynią — to w gruncie rzeczy nic innego, jak sztuczne wzgórze. Bóg mieszkający na szczycie góry to znane i codzienne zjawisko. Tradycje licznych ludów wskazują na to, że bogowie lubili zamieszkiwać na szczytach. Wystarczy wspomnieć Olimp czy Parnas. Czasami góra po prostu była bogiem, tak jak Kilimandżaro...
Być może Sumerowie przywędrowali na płaskie nadbrzeża Eufratu z górzystych okolic i przynieśli ze sobą z dalekiej ojczyzny przekonanie o tym ulubionym przez bóstwa sposobie mieszkania. Nie znaleźli wzgórz w nowej siedzibie i dlatego postarali się stworzyć sztuczne wzniesienia. Być może. W każdym razie efekt ostateczny ich działalności architektonicznej — sumeryjskie miasto — był świetny i imponujący.
Rok 1900 p.n.e. — król Hammurabi podbija Ur i podporządkowuje nowo powstałemu imperium babilońskiemu, obejmującemu całą Mezopotamię. Babilon rozrasta się, potężnieje, gasi sławą i znaczeniem wszystkie ówczesne państwa. Stolica osiąga gigantyczne rozmiary (rys. obok). Techniczna doskonałość, komfort i bogactwo najwyższych klas osiągają szczyty ówczesnych możliwości. Pałace, wiszące ogrody i świątynie (rys. poniżej) — wszystko to okazuje się konsekwentną kontynuacją sumeryjskiej myśli architektonicznej. Babilon okazał się zdolnym spadkobiercą pokonanych mistrzów. Po Babilonii nastąpiło władztwo Asyryjczyków. Wysunięte daleko na północ miasto Assur w ciągłych walkach z sąsiadami rosło w siły i znaczenie, aż urosło na najwyższą potęgę Wschodu. Rywalizuje z Hetytami, z Babilonem... z Egiptem zmaga się o władztwo nad Syrią.
Są to dzieje długich stuleci — dramatyczne i pasjonujące. Giną państwa i giną narody. Nowe ludy wstępują na widownię historyczną. Niestety, nie miejsce tu na pobieżne nawet relacjonowanie zdarzeń. Zanotujemy tylko ostatni symboliczny niejako fakt. Jest rok 689 p.n.e. Sennaherib, król asyryjski, zdobywa i burzy Babilon. Wprawdzie w niecałe sto lat później nastąpi odrodzenie i odbudowa miasta i państwa (zwanego w historii nowobabilońskim), ale jest to ostatnie, krótkotrwałe, choć świetne, rozbłyśnięcie gasnącej gwiazdy.
Asyryjczycy mają na ogół ,,dobrą prasę" w historii. Podziwia się ich organizację państwową, talent militarny, energię w polityce, wspaniałość, bogactwo i... okrucieństwo w stosunku do podbitych ludów. W dziedzinie architektury znacznie mniej im się należy komplementów. Poza znakomitą rzeźbą — budowle ich są sprymitywizowaniem twórczej myśli architektów Sumeru i Babilonii. Imponują jedynie wielkością i niebywałym — aż barbarzyńskim — przepychem. A prymityw, choćby najbardziej bogaty i rozdęty do najpotworniejszych rozmiarów, nie przestaje być prymitywem. Można przyjąć jako zasadę przy ocenianiu dzieł sztuki, że nigdy wielkość ich nie zależy od rozmiarów. Istnieje jednak dziedzina budownictwa, w której wojowniczy naród także osiągnął postęp. Państwo powstawało w nieustannych walkach. W ciągu tych walk rosła i doskonaliła się sztuka budownictwa wojsko...
wiesiud