Pragnienie pomagania innym, a realizacja swojej „ścieżki”.txt

(6 KB) Pobierz
Pragnienie pomagania innym, a realizacja swojej ��cie�ki�.
(Dzia� Rozw�j Duchowy)

Tekst ten napisa�em na pro�b� przyjaci�ki, kt�ra porosi�a mnie o "kilka m�drych s��w" w kwestii pomagania innym. Temat wyj�ciowy brzmia�: Czy "pragnienie pomagania innym jest najlepszym sposobem osi�gni�cia prawdziwego szcz�cia". W efekcie powsta� krotki spontanicznie napisany tekst poruszaj�cy kwestie �wiadomo�ci dzia�a�, ilekro� odczuwamy ch�� "pomagania innym" w ramach w�asnego rozwoju i samorealizacji...

Pragnienie pomagania innym, tak szczytne, tak szlachetne - zdawa� by si� mog�o - synonim "�wi�to�ci" jaki lansuje wiele religii, w tym r�wnie� najbardziej rozpowszechnione chrze�cija�stwo. Czym jest? Z czego wynika ta ch��, uznawana powszechnie za szczytn�, podczas gdy jej "owoce" nie zawsze s� tak do ko�ca brane pod uwag� jak to przecie� by� powinno. Po owocach ich czyn�w ich poznacie...
Cz�owiek napotykaj�cy na drodze swego osobistego rozwoju drug� osob� "w potrzebnie" ma zawsze wyb�r, a jednak wi�kszo�� ludzi nie kieruje si� w pe�ni �wiadomymi wyborami w danej sytuacji, lecz o wiele cz�ciej czystym przyczajeniem wynik�ym z danego pogl�du, b�d� uwarunkowania kulturowego. Pogl�d taki mo�e m�wi� o szlachetno�ci i "�wi�to�ci" pomagania innym, lub te� mo�e by� zaprzeczeniem tego� i podpowiada� "tylko frajerzy zawracaj� sobie g�ow� innymi".
A przecie� ka�da sytuacja jest inna, tak jak r�ni s� ludzie i ich dzia�ania.
Pomaganie jakkolwiek szlachetne i dobre, nie zawsze wychodzi na dobre, tak pomagaj�cemu jak i temu komu si� pomaga. We�my na ten przyk�ad ucznia, postanawiamy "pom�c mu" - i rozwi�zujemy za niego wszystkie prace domowe - w ko�cu przychodzi jednak dzie� matury, b�d� innego egzaminu sprawdzaj�cego i nagle okazuje si� ze nasza "szlachetna pomoc" doprowadzi�a do tego, i� ucze� nie przyswoi� potrzebnej mu wiedzy do zdania egzaminu, obla� matur�, w konsekwencji nie dosta� si� na �adne przyzwoite studia, w ko�cu nie dosta� pracy i sko�czy� w stanie post�puj�cej depresji i schizofremi w rynsztoku. Oto do czego mo�e doprowadzi� pomoc wielu bezrefleksyjnych "samarytan". Inny przyk�ad - "mi�osierny samarytanin" idzie ulic� i widzi strzelanin�, w kt�rej dw�ch m�czyzn atakuje jednego. Bez namys�u rzuca si� na ratunek nie zwa�aj�c na �wiszcz�ce w obie strony pociski. Udaje mu si� jakim� cudem pom�c wspomnianemu osobnikowi, pech jednak polega na tym, �e okaza�o si�, i� osobnik by� zbieg�ym z wiezienia wielokrotnym morderc�, a dwaj osobnicy to tajni funkcjonariusze policji ubrani po cywilu - "mi�osierny samarytanin" w�a�nie udaremni� po�cig, a do tego ju� po wszystkim w nagrod� za sw� dobra� i ryzykowanie w�asnego �ycia - dosta� kulk� od zbiega, aby go nie rozpozna� na ewentualnym przes�uchaniu. Oto owoce bezmy�lno�ci ludzkiej i bezrefleksyjnego podejmowania jak�e odpowiedzialnych decyzji. To jest skrajno��, lecz podobne skrajno�ci dziej� si� r�wnie� po drugiej stornie - tam gdzie uwa�a si� powszechnie, i� pomoc drugiemu cz�owiekowi to oznaka s�abo�ci. No bo przecie� "niech wygra silniejszy" - i tak w�a�nie post�puj�c w naszej Polsce - zak�ad pracy A wyka�cza (eliminuje z rynku, swoim post�powaniem) zak�ad pracy B, tylko z powodu faktu "konkurencji", a nawet nie tyle konkurencji, co samego faktu istnienia tego� - tak jednak zupe�nie przypadkiem zak�ad B by� wa�nym dostawc� surowc�w i komponent�w do zak�adu A, wiec po wyeliminowaniu go zak�ad A zacz�� niedomaga� i w ko�cu zmuszony by� og�osi� upad�o��... Chore - prawda?
�wiadomo�� wyboru - wolnego wyboru, kt�ry posiada ka�dy z nas w ka�dym niemal momencie swojego �ycia jest zwykle niedoceniana i s�ysz�c s�owa "masz wolny wyb�r" wi�kszo�� przechodzi beznami�tnie nad tymi s�owami do porz�dku dziennego kiwaj�c tylko g�ow�. 
Pomoc innym jest dobra, pami�tajmy jednak, �e nie zawsze to co w naszym subiektywnym poj�ciu b�dzie pomaganiem - nie oka�e si� szkodzeniem. Jest jednak na to rada - czyste intencje, oraz �wiadomo�� podejmowanych decyzji. 
Kochaj bli�niego swego - jak siebie samego. Te s�owa chyba nie do ko�ca docieraj� do ludzi i to nie tylko w t� jedn�, oczywist� stron�. Mi�o�ci bli�niego jest bowiem has�em wielce rozdmuchiwanym, ale kto� chyba zapomina o tym - jak siebie samego?
A jak siebie samego kocha osoba, kt�ra chce si� na ka�dym kroku po�wi�ci� dla innych? Swoje �ycie, swoj� karier�, swoje marzenia? Od czasu �mierci niejakiego Jezusa, kt�ry zawis� na krzy�u za swoje pogl�dy, o kt�rych nie ba� si� otwarcie m�wi� - przyj�o si� blednie, i� postawa cierpi�tnicza i po�wi�canie swojego �ycia dla innych jest wyrazem najwy�szej mi�o�ci. Kt� my�li o �yciu Jezusa, tyle co o jego m�ce i �mierci na krzy�u? Na pewno nie wi�kszo�� Katolik�w, oni upodobali sobie samopo�wi�cenie i um�czenie swojej istoty w imi� "wy�szych cel�w" za co pono� ma spotka� ich nagroda w niebie.
Kochaj bli�niego swego jak siebie samego - jaka� wiec jest ich w�asna mi�o�� i poszanowanie w�asnego �ycia (nie zabijaj, m�wi nie tylko o natychmiastowym u�miercaniu, wszak, a o poszanowaniu �ycia w�a�nie, w tym swojego!) - Ano - o�miel� si� twierdzi�, �e ich mi�o�� do siebie jest znikoma. Jak wi�c maj� kocha� bli�niego, skoro nie kochaj� siebie? I ilu z nich tak naprawd� nie zna prawdziwej Mi�o�ci, znaj� tylko co�, co jest w istocie ich w�asnym wyobra�eniem o mi�o�ci, kt�re m�wi - po�wi�� siebie dla innych...
Mi�o�� do bli�nich - w takim wypadku przyznacie - nie rysuje si� kolorowo. 
A mia�o by� tak pi�knie... I mo�e by� pi�knie, przy zachowaniu �wiadomo�ci wyboru w ka�dej sytuacji, oraz poszanowania nie tylko dla innych, ale dla siebie, bo to od siebie trzeba zacz��. Chory lekarz nie pomo�e innym, tylko zarazi ich swoj� chorob�, a w najlepszym wypadku jego pomoc b�dzie ograniczona z uwagi na jego z�y stan zdrowia. 
Pomaganie jest pi�kne, je�li nie robimy tego czyim� kosztem - w tym swoim. Pomoc, kt�ra odbywa si� czyim� kosztem jest tylko innym sposobem szkodzenia.
Czy jest wi�c w og�le jaki� spos�b pomagania, kt�ry b�dzie nadawa� si� do zdrowego i �wiadomego wykorzystania - zapytacie? Tak i to w�a�nie przytomna ocena sytuacji, pozbawiona kulturowych nalecia�o�ci i przyzwyczaje�, jest jednym z najlepszych spos�b by tego dokona�. Pomoc, kt�ra b�dzie wnosi� pozytywne cechy do naszego w�asnego �ycia, jak i do �ycia osoby kt�rej pomagamy - jest prawdziw� pomoc� i dobrem.
Ale to mo�na tylko osi�gn�� szanuj�c i ceni�c swoj� osob� przede wszystkim, a dopiero potem rozwa�aj�c odpowiednie rozwi�zania maj�ce na celu pomoc drugiej osobie.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin