wiedza tajemna.txt

(5 KB) Pobierz
Trafiła ci się strona z ksišżki ŤPisma mylicieli epoki przemianť. Słuchaj, wojowniku, i staraj się pojšć me słowa.

W przejrzystym powietrzu miękko kołysały się srebrzyste nici, jakby żyły swoim własnym życiem. Niektóre z nich nieoczekiwanie rwały się, inne splatały się ze sobš, tworzšc mocne węzły, jeszcze inne, niczym gałęzie drzewa, tworzyły wcišż nowe odrostki, które kontynuowały niekończšcy się cykl życia tej niezrozumiałej trzepoczšcej masy.
Niedaleko, w półmroku tańczšcych cieni, stała kobieta, której wieku nie znał nikt. Wielka Szeara, dzieło samego Twórcy, wcielenie ideału. Pięknych delikatnych rysów twarzy nie szpeciła ani jedna zmarszczka, za to w oczach widać było mšdroć i spokój  charakterystyczne dla starców.
Spoglšdała w zadumie na sploty, czasami poprawiajšc nieprawidłowš nić, a innym razem, zamykajšc oczy, miękko dotykała ich koniuszkami palców, jakby pieciła, kołysała.
Już od kilku epok Pajęczyna Losu zachowywała się niespokojnie. Było strasznie zrozumieć, co jš jeszcze czeka, i mieć wiadomoć, że wszystko to, co będzie  jest nieuniknione.
Szeara rzuciła szybkie spojrzenie na dziewczynkę siedzšcš przy kominku. Malutka magmarka przytulała pluszowego pchada i z zainteresowaniem, a nawet z pasjš, patrzyła na ogień. Spędzała tu każdy dzień, godzinami wpatrujšc się w czerwonozłote języki płomieni i zawsze milczała, czasami tylko głono wzdychajšc.
Czy była magmarkš? Trudno powiedzieć. Już teraz, tam gdzie padał jej bystry wzrok, rozpraszała się mgiełka Podniebia. Dla zwykłych magmarów było to ponad siły.
Od wieków, od czasów Poczštku, dusze i duchy, grzeszne i czyste, przeklęte i błogosławione trafiały tutaj lub w Góry Mroku, aby nabierajšc uwięconej siły, po wiekach znów wejć w wiat Smoków i całkowicie go sobie podporzšdkować... Podporzšdkować albo znów się poddać, pozwolić się stłamsić, wcišgnšć w cykl Koła Czasu i zniknšć już na zawsze. 
Pocišgajšc jednš z nici, Szeara zaczęła czytać przeszłoć...
Dawno, dawno temu, kiedy wiat był ogarnięty przez Chaos, ludzie i magmarowie zmuszeni zostali do zjednoczenia z innymi rasami zasiedlajšcymi Ogrium i Chair, aby pokonać armie sił nieczystych pragnšcych zdobyć ich wiat. Wówczas ani ona, ani Stwórca nie ujrzeli w splotach Pajęczyny Czasu niekończšcej się wojny, która miała rozgorzeć między dwoma rasami. Era za erš, epoka za epokš przechodziły tysišce krwawych bojów i wszyscy zapomnieli, od czego zaczęła się ta wrogoć.
Rodzili się i ginęli, walczyli coraz okrutniej i coraz bardziej nieludzko, kaleczyli dzieci zbierajšce kwiaty na polanach i odbijali portal, walczšc o nic... Dla sławy, dla pustych zwycięstw, dla niepotrzebnej już walki, powięcali wszystko, co było im drogie...
Tak było do Wielkiej Bitwy. Aż przyszedł dzień, kiedy mierć i zniszczenie osišgnęły apogeum  dzieci Stwórcy przestały podporzšdkowywać się jego woli. Nie mógł już kontrolować ich nienawici, ponieważ nienawić to nieokiełznane dzieło żywej duszy. Wydawało się, że byt odchodzi w niebyt i cykl Czasu zostanie na zawsze przerwany: Smoki traciły Moc, miasta wypełniały duchy, szczyty gór usiane były szkieletami poległych niegdy wojowników, spokojne kiedy wody bulgotały i pieniły się, cały czas próbujšc wystšpić z brzegów. I wszyscy zrozumieli  bliski jest dzień, kiedy wypełni się Przepowiednia i nastanie Nowy Czas: Legenda przestanie istnieć. 
Pajęczyna drgnęła, napełniajšc się krwawš barwš i Szeara obejrzała się na dziecko.
Malutki pchad, którego dziewczynka ciskała w dłoniach, roztopił się pod wpływem płomieni. To nie była pierwsza zabawka, którš zniszczyła przez przypadek. Z poczuciem winy 
popatrzyła na Szearę, lecz ta tylko odwróciła zamylony wzrok i wróciła do czytania Pajęczyny.
Mšdry Starzec, nazywajšcy siebie Aaronem Sprawiedliwym, zaczšł szukać wyjcia, które przywróciłoby pokój terenom Feo. Minęły długie, męczšce lata i Starzec stracił dużo Mocy, kiedy odpowied nieoczekiwanie sama do niego przyszła. Miłoć  oto, co było silniejsze od czasu, mocniejsze niż złoć, wytrzymalsze niż stal. Tego, kto walczy mieczem, można pokonać tylko... pocałunkiem!
Pewnego razu, obserwujšc wyrównanš walkę młodej magmarki i człowieka, Stwórca spętał ich niewidzialnymi nićmi, które splatały się coraz silniej i tworzyły zupełnie nowš rzeczywistoć, niezmiennš i nieuniknionš jak sama Przepowiednia  on dał im Miłoć.
Dokładnie rok póniej wygnani przez swoje rasy, pogardzani i wymiewani, uciekali do Jaskini Mroku, gdzie znaleli schronienie wród dusz Oszalałych, gdzie rodzili się wojownicy Chaosu i przychodziły umierać ginšce siły nieczyste. Dnie i noce cišgnęły się bez końca... Zamykajšc oczy i trzymajšc się za ręce, słuchali często mrożšcych duszę jęków i ohydnych szeptów, którym wtórowało monotonne echo odbite od wilgotnych cian. A po kolejnym roku tam, wród żywych skał i Ducha Ognia, wród krzyków i płaczu, wezwań i jęczenia, pojawiła się Kari  młoda ludzio-magmarka. Wcielenie strasznej Mocy i nieokiełznanej energii, ona wchłonęła wszystko to, co ukrywali i zbierali w sobie pozostali. Wchłonęła czarnš duszę, nasyciła się olepiajšcym wiatłem, stała się tym, co od samego poczštku Wielkiej Wojny odrzucali i ludzie i magmarowie. Ona  harmonia, zlepek miłoci i nienawici, spokoju i chaosu, wiatła i mroku. Ona jest Wielkš...
Szeara, bezgłonie stšpajšc, podeszła do dziewczynki. Ona już widziała ostatni bój, czuła mierć smoków i własnš mierć, wiedziała, że zniknš obie rasy: ludzie i magmarowie odejdš w niebyt... I nadejdzie nowa Era, i ukorzy się wiat przed ludzio-magmarem i nastšpi nowy Cykl, w którym Koło Czasu uplecie nowš Pajęczynę Losu. Tak bowiem głosi Przepowiednia.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin