Agnosiewicz Mariusz - Płeć, socjobiologia i gender studies cz. I.pdf

(169 KB) Pobierz
61591028 UNPDF
Płeć, socjobiologia i gender studies [1]
Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
S pis treści:
I. Socjobiologia
Definicja
Ojciec socjobiologii
Emocje i kontrowersje
Socjobiologiczna reinterpretacja ewolucji
Ingerencja genów
II. Gender Studies
Definicja
Emocje i kontrowersje
Feministyczno-postmodernistyczna reinterpretacja nauki
Ingerencja w płeć
III. O płci bez uprzedzeń
Stereotypy płci
Mit kulturowego konstruktu płci
Kibucowy eksperyment izraelski
Niereprodukcyjny aspekt seksu
*
Przedmiotem niniejszego opracowania-eseju jest kwestia, w której nie mogę się zgodzić z autorem
„Obrony Postmodernizmu" (zamieszczonej w Racjonaliście, str. 2525), mianowicie ocena gender
studies , wspomnianych w pozytywnym aspekcie nowego powiewu, jaki przyniósł nam Postmodernizm,
oraz socjobiologii, wspomnianej w kontekście krytyki E. O. Wilsona (krytyka Postmodernizmu, str.
2510), z radykalnie odmienną oceną: "jedna z najbardziej prymitywnych konstrukcji, której zresztą
bardzo duża ilość ośrodków akademickich zupełnie nie traktuje serio, ze względu na to, że więcej jest
w niej interpretacji dawno opisanych faktów niż porządnej empirycznej roboty" . Chciałbym omówić te
dwie dziedziny refleksji teoretycznej łącznie nie tylko z uwagi na tak kontrastujące oceny, ale i dlatego,
że obie odnoszą się do płci (socjobiologia — w tle szerszych rozważań). Przy czym moja ocena tych
nauk jest odpowiednio przeciwstawna.
Gender to pojęcie płci kulturowej. Gender studies w kulturze widzi zakotwiczenie dla wzorców
i stereotypów dotyczących płci. Socjobiologia wyjaśnia płeć odwołując się do biologii, jako podstawy.
Biologia tłumaczy również kulturowe i społeczne korelaty płci.
Zupełnie przeciwstawne jest też zaplecze ideologiczne obu nauk. Gender studies określiłbym mianem
„naukowego feminizmu". Socjobiologia zaś była oskarżana o propagowanie seksizmu, co samo
w sobie ma wydźwięk obelgi, moim zdaniem nonsensownej. W pewnym sensie gender studies są tak
sprzeczne z socjobiologią jak „naukowy kreacjonizm" z nauką o ewolucji.
Jeśli gender studies przyporządkujemy do Postmodernizmu, socjobiologię przypiszę do Oświecenia.
I. Socjobiologia
"Słowa prawdziwe nie są piękne
Piękne słowa nie są prawdziwe."
61591028.003.png
Lao-tse
Definicja
Socjobiologia jest nauką zajmującą się badaniem biologicznych podstaw zachowań socjalnych.
W wyjaśnieniach ewolucji zachowań odwołuje się do dorobku genetyki populacyjnej: zachowania
osobników dążą do rozprzestrzeniania własnych genów w populacji (dążenie do ekspansji
indywidualnego genotypu jako kryterium doboru naturalnego). Wbrew deformującym interpretacjom
socjobiologia nie zakłada, że wszelkie formy zachowania są zdeterminowane genetycznie (10% dla
racjonalizmu!), wprowadza jednak pojęcie „genów samolubnych" [ 1 ] . Podwaliny socjobiologii położył
nowozelandzki biolog W.D. Hamilton, jednak za jej „ojca" uważa się amerykańskiego entomologa E.O.
Wilsona. Za datę narodzin socjobiologii uważa się rok 1975, kiedy została wydana książka Wilsona:
Socjobiology. The New Synthesis . Ważnym przedmiotem badań socjobiologii jest altruizm i dobór
krewniaczy.
Ojciec socjobiologii
"Kiedy Edward O. Wilson ma nowy pomysł,
ludzie słuchają, a później zaczynają bitwę."
Los Angeles Times
E.O. Wilson przedstawiony jako napuszony, bełkoczący, zaślepiony, naiwny i szorstki twórca
„najbardziej prymitywnej konstrukcji" naukowej, został przez mojego Drogiego Kolegę ukazany
niesprawiedliwie. Wilson jest z pewnością jednym z naukowców wzbudzającym największe emocje
w XX w., ale i jest też jednym z najwybitniejszych naukowców, co przyznają nawet jego krytycy (np.
Antoni Hoffman pisał w 1983 r. we wstępie do krytyki socjobiologii: „niewątpliwie jeden
z najwybitniejszych biologów naszych czasów"). Jest laureatem nagrody Puliztera. Magazyn Time
uznał go za jednego z 25 najbardziej wpływowych ludzi Ameryki XX w. Jego publikacje i książki
wzbudzały zawsze wiele emocji i debat, nie tylko w świecie nauki, ale i wśród szerokich rzesz laików.
Ostatnia z książek: Konsiliencja (1998), znów wywołała kolejną falę dyskusji. Jednak ogólna sytuacja
Wilsona jest dziś diametralnie różna. "W zawierającej około 400 stron Socjobiologii Wilsona
problemom ludzkich zachowań poświęconych było zaledwie 29 stron. To ten właśnie krótki rozdział
stał się przyczyną kontrowersji i ostrych protestów politycznych ze strony marksistów, feministek,
politycznych radykałów z obu krańców ideologicznej sceny — a także niektórych uczonych. (...)
W swej niedawno wydanej nowej głośnej książce zatytułowanej Consilience powtarza on, niczym nie
zrażony, swe dawne najbardziej radykalne poglądy na temat przyszłości nauki. Tym razem zamiast
krytyki i wrogich demonstracji spotykają go respekt i podziw." (Krzysztof Szymborski, „Psychologia
ewolucyjna").
Emocje i kontrowersje
"Rozum ludzki nie odznacza się trzeźwym spojrzeniem,
lecz podlega wpływom woli i uczuć; tak powstają nauki
budowane wedle upodobań człowieka. Albowiem człowiek
łatwiej wierzy w to co wolałby, aby było prawdziwe.
Stąd to pochodzi, że dorzuca: rzeczy trudne, gdyż brak mu
cierpliwości w prowadzeniu badań; rzeczy trzeźwe, ponieważ
ograniczają nadzieję; głębię przyrody z powodu przesądów;
(...) poglądy przeciwne pospolitemu mniemaniu ze względu
na opinię gminu. Niezliczone są wreszcie, a niekiedy
nieuchwytne sposoby, którymi uczucia zabarwiają
i zarażają rozum."
Francis Bacon, Novum Organum , 1620
Na początku chciałbym odrzucić argument dyskredytujący socjobiologię dlatego, że nie wszędzie jest
wykładana. Nie jest to żadne kryterium oceny nauki (notabene, gender studies wykładane jest tylko
w Warszawie i Krakowie, czy więc mamy stosować ten sam klucz?). W świecie biologii Wilson
dokonał przewrotu i jest dziś poważany, a to że przedstawiciele nauk społecznych bronią się rękami
i nogami przed socjobiologią akurat nie powinno nas specjalnie dziwić. Opór ten maleje na ogół wprost
proporcjonalnie do przezwyciężania przez tychże uczonych ich „biofobii", jak określa się czasami ten
syndrom związany z niechęcią do hard sciences . O znaczeniu socjobiologii dla tych ostatnich profesor
antropologii na Uniwersytecie Harvarda pisał kilka lat temu: "w latach siedemdziesiątych... powstała
nowa teoria ewolucyjna, teoria samolubnego genu w doborze naturalnym, różnie nazywana: teorią
dostosowania włącznego, socjobiologią lub szerzej ekologią behawioralną. Wędrując przez sale
uniwersytecie zrewolucjonizowała darwinowskie myślenie, uparcie dowodząc, że ostateczne
wyjaśnienie zachowań jednostki bierze pod uwagę tylko to, w jaki sposób zachowanie przyczynia się
do zmaksymalizowania sukcesu genetycznego: przekazania genów danego osobnika następnym
pokoleniom. Ta nowa teoria, elegancko spopularyzowana w Samolubnym genie Richarda Dawkinsa,
jest teraz powszechnie przyjętą wiedzą w naukach biologicznych, ponieważ tak dobrze wyjaśnia
zachowanie zwierząt. Tłumaczy z łatwością egoizm, nawet zabijanie. A w końcu zaczęto stosować ją
coraz śmielej do wyjaśniania ludzkiego zachowania, chociaż nadal toczy się gorący spór, wciąż
nierozstrzygnięty." [ 2 ]
Główną barierą akceptacji socjobiologicznego punktu widzenia była bariera psychologiczna i emocje
z tym związane. Socjobiologia jest nauką bardzo „nieprzyjemną", bowiem sprowadza wiele naszych
zachowań, nawet te uznawane za najbardziej wzniosłe, do uwarunkowań biologicznych, do genów,
ogranicza nam tak upragnioną wolną wolę. Jest uznawana za sprzeczną z wieloma ideologiami (a to
może być zabójcze). Po zapoczątkowaniu tej nowej perspektywy badawczej, jej twórcę „w brutalny
i niewybredny sposób zaatakowano zarówno na gruncie nauki, jak i ideologii. Studenci i doktoranci
Wilsona, aktywnie zresztą wspomagani przez jego kolegów, a często niedawnych przyjaciół,
profesorów Uniwersytetu Harvarda, obrzucili go zgniłymi jajami i puszkami po piwie i coca-coli" [ 3 ] .
Opublikowany wkrótce list kilkudziesięciu biologów, psychologów i socjologów (m.in. R. Lewontin,
R. Levins, S. Gould, L. Kamin) oskarżał Wilsona i jego naukę o różne „zbrodnie", czyli rzekome
propagowanie seksizmu, eutanazji i ideologii ultraprawicowej ocierającej się wręcz o nazizm.
Krzysztof Szymborski zauważa: "Pewne twierdzenia Wilsona były rzeczywiście dość śmiałe i ich
nieprzychylne przyjęcie w wielu kręgach nie powinno zbytnio dziwić. Przewidywał on, na przykład, że
socjobiologia wchłonie w przyszłości i zastąpi psychologię (co nie mogło być w smak wielu
psychologom), a także utrzymywał, iż proponowane przez niego podejście pozwoli w sposób naukowy
wytłumaczyć takie zjawiska, jak kultura, religia, etyka czy estetyka. Gwałtowna reakcja na
Socjobiologię była jednak w głównej mierze skutkiem braku zrozumienia koncepcji Wilsona przez
wielu jego krytyków, w szczególności wywodzących się z grona humanistów. Niektórzy z nich
twierdzili niezgodnie z prawdą, że Wilson utrzymuje, iż wszelkie ludzkie zachowania są genetycznie
zdeterminowane; iż ewolucyjnie ukształtowane cechy i skłonności są oporne na jakiekolwiek zmiany;
iż socjobiologiczna koncepcja człowieka wymaga od naszego mózgu nieprawdopodobnych zdolności
rozwiązywania problemów matematycznych; i wreszcie, iż jedyną motywacją ludzkiego działania jest
maksymalne rozprzestrzenienie własnych genów." Była to bitwa, którą porównywano z tym fermentem
jaki w XIX w. wywołało dzieło O powstaniu gatunków Darwina. Wbrew formułowanym wówczas
zarzutom, że jego teoria nie wnosi właściwie niczego nowego, przeciwnik socjobiologii
61591028.004.png
 
w komunistycznej Polsce, A. Hoffman, pisał już w roku 1983: „...ma Wilson całe rzesze zwolenników,
na całym świecie powstają ośrodki badań socjobiologicznych i niemal dla żadnego biologa-
ewolucjonisty nie ulega wątpliwości, że rok 1975, data ukazania się wielkiej syntezy Wilsona,
wyznacza kulminacyjny punkt zasadniczego przewrotu w myśleniu o ewolucji". Obecnie ocenia się, że
wyklinany dawniej Wilson ostatecznie zatriumfował: „Dziś, po 25 latach, powiedzieć można, że na
dłuższą metę z konfrontacji tej zwycięsko wyszedł Wilson, a nie jego krytycy" (Szymborski).
Czy więc można dziś zarzucać socjobiologii, że więcej w niej „interpretacji dawno opisanych faktów
niż porządnej empirycznej roboty"? Zdaje mi się, że nie jest to uzasadnione, bowiem czasami
reinterpretacja dawnych błędnych poglądów może wnieść znacznie więcej do nauki niż gromadzenie
kolejnych obserwacji. A „porządna empiryczna robota" w istocie nabiera coraz większego rozpędu. Jak
pisał w roku 2001 January Weiner, profesor w Instytucie Biologii Środowiskowej UJ: "Od 30 lat
socjobiologia rozwija się nieprzerwanie, gromadząc coraz więcej przekonujących argumentów, iż
cechy behawioralne, również cechy prospołeczne, ewoluowały w drodze doboru. Co więcej,
socjobiolodzy potrafią testować swoje hipotezy w eksperymentach lub odpowiednio ukierunkowanych
obserwacjach i dotyczy to również cech gatunku Homo sapiens . Chociaż na marginesie socjobiologii
grasują dyletanci, a dorobek tej dziedziny nigdy nie był wolny od błędów i mistyfikacji, to jednak jej
rdzeń pozostaje na terenie ścisłych, hipotetyczno-dedukcyjnych nauk przyrodniczych, których
konkluzje trudno obalić. " [ 4 ]
Socjobiologiczna reinterpretacja ewolucji
"To właśnie osoby, których znajomość nauki jest niewielka,
a nie te, które posiadają o niej rozległą wiedzę, są tak
absolutnie przekonane o tym, że ten lub ów problem
nie zostanie nigdy rozwiązany przez naukę."
Karol Darwin, O pochodzeniu człowieka , 1871
Po sformułowaniu teorii ewolucji pojawiło się pytanie o to, czy darwinowski dobór naturalny działa
również na poziomie cech społecznych. Pierwsze teorie darwinizmu społecznego, wykorzystywane
w wypaczonej postaci przez nazistów dla podbudowy ideologii narodowego socjalizmu, głosiły, że
dobór naturalny działa na poziomie całych grup. „Dobór grupowy" został zakwestionowany dopiero
ponad sto lat od ogłoszenia O powstaniu gatunków . Do tego czasu przyroda jawiła się jako arena
śmiertelnej walki wszystkich przeciwko wszystkim (to w istocie słowa z teorii społecznej T. Hobbesa),
przeżywanie najlepiej dostosowanego rozumiano zwykle jako zwycięstwo osobników najsilniejszych,
najbardziej agresywnych i podstępnych. Przełomem było włączenie w obręb doboru naturalnego
i „zracjonalizowanie" przez podanie ewolucyjnego wyjaśnienia — „z matematyczną ścisłością" —
zachowań altruistycznych (W.D. Hamilton, 1964). Altruizm uzyskał swój biologiczny sens dzięki
zmianie paradygmatu: to indywidualne geny a nie całe organizmy „walczą" o swe przetrwanie
i rozprzestrzenienie się w populacji, należy zatem mówić o doborze krewniaczym (opartym na
wspólnocie genów) a nie grupowym. Teorię Hamiltona spopularyzował G.C. Williams [ 5 ] , który
jednocześnie zakwestionował dobór grupowy. Zachowania, które nie mogły być wyjaśnione ani
doborem indywidualnym, ani krewniaczym, wyjaśniono w odwołaniu się do teorii gier (potwierdzonej
obserwacyjnie). Systematykę nowych teorii, odniesionych również do ludzi, ujętą w nową gałąź nauki
podał Wilson (podtytuł jego dzieła: Nowa Synteza). Tak narodziła się socjobiologia.
Już Darwin twierdził, że musi powstać psychologia odwołująca się do ewolucji. Powstała ona głównie
za sprawą Wilsona. Jego socjobiologia funkcjonuje dziś w ramach tzw. psychologii ewolucyjnej [ 6 ] ,
która jest sposobem badania reguł epigenetycznych dotyczących ludzkich zachowań (czyli
zdeterminowanych przez geny „prawidłowości obserwowanych w postrzeganiu zmysłowym i w
61591028.005.png 61591028.001.png
 
rozwoju umysłu, które pobudzają i ukierunkowują proces przyswajania kultury"), dzięki połączeniu
psychologii z perspektywą ewolucyjną. Nazwa uzasadniona przede wszystkim dawnym napadem na
socjobiologię, która do dziś u wielu podnosi ciśnienie. Wilson, zapewne dla podkreślenia swego
triumfu, wciąż domaga się nazwy „socjobiologia". W Konsiliencji "radzi": „Biorąc wszakże pod uwagę
stałe postępy w poznawaniu mechanizmów koewolucji genetyczno-kulturowej, wydaje się, że najlepiej
będzie, jeśli w interesie prostoty i jasności — a czasem także intelektualnej odwagi w obliczu
ideologicznej wrogości — nazwiemy psychologię ewolucyjną po prostu socjobiologią człowieka."
Oczywiście psychologia ewolucyjna/socjobiologia człowieka wciąż ma krytyków. Buss wspomina
o ruchu feministycznym. W protokole rozbieżności czytamy m.in.: „Konkluzje feministek
i ewolucjonistów są zbieżne co do tego, że u podłoża męskich skłonności do monopolizowania
zasobów leży pragnienie pozyskania kontroli nad seksualizmem kobiet. Myślenie ewolucjonistyczne
wyjaśnia przyczyny, dla których tak właśnie jest i dlaczego kontrola kobiecego seksualizmu jest
centralnym problemem mężczyzn. Wszyscy jesteśmy potomkami tych pradawnych mężczyzn, którzy
odnieśli sukces w zazdrosnym strzeżeniu dostępu seksualnego do swoich partnerek i próbach
kontrolowania ich zachowań seksualnych, którzy potrafili także dostarczyć im wystarczająco wiele
zasobów, by móc je przy sobie utrzymać. Jesteśmy też potomkami pradawnych kobiet, które użyczały
dostępu seksualnego jedynie takim właśnie mężczyznom. Podejście feministyczne przedstawia czasami
mężczyznę jako istotę sprzymierzoną z wszystkimi innymi mężczyznami celem poddania kobiet
skutecznej opresji. Myślenie ewolucjonistyczne przekonuje jednak, że taki scenariusz wydarzeń jest
mocno nierealistyczny, ponieważ zarówno mężczyźni, jak i kobiety rywalizują przede wszystkim
z członkami własnej płci" (s. 250-251).
Różnice sięgają jednak znacznie głębiej. Natalie Angier, autorka głośnej (przywitanej hucznie również
na polskim podwórku) książki: Kobieta. Geografia intymna (Warszawa 2001), zwanej „manifestem
feministycznym", na zwalczanie psychologii ewolucyjnej poświeciła kilkadziesiąt stron rozdziału
„Psychologia ewolucyjna na kozetce". Zaraz po tym, kończący książkę rozdział otrzymał tytuł:
„Sceptyk w raju. Wezwanie do psychologii rewolucyjnej". Pani Angier, na co dzień dziennikarka
popularnonaukowa New York Times'a , uznaje się za przedstawicielkę tzw. biologii wyzwolenia
( liberation biology ). W tej niezwykle emocjonalnie i soczyście napisanej książce [ 18 ] , Natalie Angier,
autorka książki o biologii i ludziach opętanych pragnieniem wiedzy ( Natural Obsessions ), pilnie dbając
„by nie pogrążyć się w bagnie biologicznego determinizmu", ciska gromy w psychologów
ewolucyjnych, których obrzuca takimi epitetami jak „ewo-psychole", wzywając do rebelii przeciwko
„betonowi psychologii ewolucyjnej — modzie, która na koktajlach zastąpiła freudyzm jako ulubioną
metodę analizy postępków nieznośnych kochanków", gdyż oni „nie mają pojęcia o większości nas,
dziewczynek, oraz że chcemy i zasługujemy na coś więcej niż komiksowe stereotypy". Oczywiście tak
krzykliwie uprawiana polemika, na dodatek bardzo poprawna politycznie, musi „porywać serca
i umysły"… [ 7 ] Autorka, określająca się mianem „żeńskiej szowinistycznej świni", polemizuje np.
z tezą o męskiej agresji i kobiecej łagodności, twierdząc, że to nieprawda, bo kobiety też są agresywne.
Po lekturze książki można uznać konieczność zmiany paradygmatu: kobiety są zasadniczo łagodniejsze
od mężczyzn, z wyjątkiem niektórych feministek.
Ingerencja genów
Według Wilsona program genetyczny wyznacza pewne uniwersalia, jak to nazywa, które nakładają
ograniczenie kulturze i wpływają na jej rozwój. Z drugiej strony również kultura oddziaływuje na geny,
modyfikując program. Oczywiście jest to tylko pojęciowe przedstawienie tego co Wilson określa
mianem „koewolucji genetyczno-kulturowej", której rozsupływanie stanowi wielkie zamierzenie
wyjaśnienia jego hasła: „od genów do kultury". Nazbyt powszechne było i jest deformowanie tej
koncepcji, np. przez ukazywanie jej w postaci zależności ściśle deterministycznej. Wilson wyjaśnia:
61591028.002.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin