LizziElizabetH_Wojna Nieśmiertelnych_Tom 1_Dziedziczka Czarownicy.pdf

(608 KB) Pobierz
przekleta przez wampiry
Wojna
Nieśmiertelnych
Tom 1
„Przeklęta przez Wampiry”
[XXT{XPQTW
1
PROLOG
Anna ruszyła do ataku, nie zastanawiając się dłużej. Tego samego oczekiwała od reszty.
Znajdowała się w klubie wampirów, na ich terenie. Shadow. Było to miejsce niebezpieczne
dla ludzi. Tym bardziej dla czarownic.
Była jedną z nich. Najstarszą z obecnych. Dlatego, to ona im przewodziła.
W kręgu, oprócz niej, znajdowała się jej młodsza siostra, Monika, oraz dwie najlepsze
przyjaciółki, Angela i Julka. Wszystkie znały się od dzieciństwa, a teraz…
Teraz walczyły z wampirami. Jak ich rodzice. Tak trwało od pokoleń.
Anna miała coraz większą nadzieję, że Dziedziczka rzeczywiście istnieje. Chciała, żeby je
ocaliła, chciała walczyć u jej boku, chciała, żeby to ona im przewodziła. Anna nie chciała już
dłużej ponosić konsekwencji swoich czynów.
Zawsze chciała być zwykłym człowiekiem, mieć normalną rodzinę i przyjaciół, a
tymczasem musiała walczyć z krwiożerczymi bestiami w nocnym klubie.
Shadow. Wszystko tu przywodziło na myśl wampiry, wystrój, muzyka, serwowane
jedzenie.
To tutaj większość miała swoją kryjówkę.
Została ona odnowiona po pożarze. Spowodowała go pewna czarownica, jedna z Wielkich
Przywódczyń, Karolina Losille, ale potem słono za to zapłaciła.
Została spalona żywcem przez wampiry, którym udało się uciec z pożaru. Była to jedna z
czarownic, która zabiła najwięcej wampirów w historii.
Anna przestała już dłużej rozmyślać i skupiła się na walce.
Widziała, że ktoś zaszedł ją od tyłu, więc szybko się odwróciła i zaatakowała przeciwnika
kołkiem. Wampir zaczął przeraźliwie wrzeszczeć, kiedy jego skórę przebiło drewno.
Drewno. Była to jedna z niewielu rzeczy, które szkodziły wampirom.
2
Anna usłyszała za sobą krzyk Moniki.
Była ona najmłodsza i jeszcze nie skończyła kursu walki.
Obejrzała się poszukując siostry, a gdy ją dostrzegła, ruszyła jej na pomoc.
Monikę zaatakował wampir, oczywiście. Złapał ją za rękę i zaczął łapczywie pić jej krew. Tyle
widziała Anna.
Wbiła kreaturze kołek od tyłu. Wampir zatoczył się, ale puścił Monikę.
- Dzięki.- szepnęła jej siostra i chciała już odejść, ale Anna ją powstrzymała.
- Nie będę cię ratowała za każdym razem, kiedy masz kłopoty. Nie mogę się rozdwoić.-
powiedziała Anna i po chwili dodała.- Idź do samochodu, uciekaj stąd.
- Nie.- odpowiedziała uparcie Monika i rzuciła kołkiem.
Wbił się on w serce jednego wampira.
- Umiem sobie radzić. Widzisz?- oznajmiła Monika i wymknęła się z uścisku siostry.
Anna westchnęła patrząc za Moniką.
Przecież to jeszcze dziecko… Powinna teraz oglądać głupie filmy z przystojnymi aktorami,
a nie uganiać się z kołkiem za wampirami.
Anna raz jeszcze westchnęła i ruszyła do ataku, ale nie była wystarczająco szybka.
Wampir uchylił się i złapał ją za nadgarstek. Podniósł z łatwością do góry, a potem rzucił o
ścianę.
Anna poczuła ogromny ból, gdy jej głowa walnęła o gładką powierzchnię ściany. Nie miała
siły nawet krzyknąć.
Wampir w mgnieniu oka zjawił się obok niej. Znów złapał ją za nadgarstek. Tym razem jej
kość nie wytrzymała kolejnego. Usłyszała jak pęka.
Ból przeszył całą jej rękę. Anna zacisnęła zęby.
Wampir najwidoczniej nic nie zauważył, bo znów rzucił ją na ścianę. Anna odbiła się od niej i
opadła na podłogę zwinnie jak kot.
Nie miała już siły walczyć. Była zmęczona.
Próbowała się podnieść, ale złamana ręka jej to uniemożliwiała.
Nagle poczuła ostry ból w plecach. Dostała nożem. Wampiry lubią się czasem posłużyć
jakąś bronią. Wiedzą, że czarownice może zabić to, co zwykłych ludzi.
Na przykład nóż. Ból był tak nieznośny, że nic więcej nie miało znaczenia. Zacisnęła zęby i
starała się go stłumić.
Wiedziała, że nie zdąży dojechać do domu, gdzie wyleczy ją Sensel. Było już dla niej za
późno.
Umierała.
Powoli zaczęła pogrążać się w ciemności. Ból już ustał.
Ciemność zaczęło rozjaśniać światło, a Anna do niego szła.
3
Rozdział 1
Klara szła chodnikiem w stronę domu, w którym miała zamieszkać. Ciemne włosy wpadały
jej w oczy. Szła właśnie ulicą Świtu, a z niej skręciła w prawo do jeszcze bardziej
zaciemnionej alejki niż ta, którą szła przed chwilą. Ulica Kręgu 1. To jej nowy adres.
Rashacam nie był wcale taki mały jak jej się zdawało. Fakt, że nie ma go na żadnej mapie
dodawał mu uroku. Klara spodziewała się jakiejś małej wioski, a tu zastaje całkiem spore
miasteczko.
Niestety pozostały jej tylko dwa dni, żeby się zadomowić i zwiedzić miasto. Potem pójdzie
do szkoły…
Była bardzo zaskoczona, gdy dostała propozycję wstąpienia do tej szkoły. Nie składała do
niej żadnych papierów, ani nawet o niej nie słyszała. Chociaż musi przyznać, że bardzo się
ucieszyła, bo program tej szkoły był dobry, a poziom wysoki. Była to najlepsza propozycja
jaką dostała, a na nic lepszego nie mogła liczyć- w ostatnim roku nie szło jej najlepiej.
Koniec tych rozmyślań o szkole, skarciła się w myślach, przecież to i tak nie ma znaczenia!
Ważne, że nie musi już mieszkać z rodzicami- i to w takim wieku! Przecież ma tylko
szesnaście lat- prawie siedemnaście, ściśle rzecz ujmując.
Klara stała na werandzie domu już od dobrych kilku minut, a nawet mu się nie przyjrzała.
Był stary, ale piękny. Ogromny. Nie mogła uwierzyć, że tu zamieszka. Dom wyglądał jak z
bajek, które oglądała, kiedy była mała. Stanęła przy drzwiach. Były z ciemnego drewna. Miały
liczne drewniane zdobienia, ale w równie licznej ilości pokrywały je nadpalenia i rysy. Można
pomyśleć, że pod najlżejszym dotykiem można je popsuć.
Klara nawet bała się zapukać, w obawie, że może je popsuć. Okazało się, że nie musiała.
Gdy drzwi się otworzyły, stanęła w nich jakaś dziewczyna.
Wysoka blondynka. Jej cera była kremowa, a rysy klasyczne. Swoimi błękitnymi oczami
przyglądała się nowoprzybyłej. Spojrzenie miała pewne, ale łagodne. Zmierzyła Klarę
wzrokiem od stóp do głów, a potem się uśmiechnęła.
- Ty musisz być Klara.- przywitała się.- Ja jestem Monika. Proszę, wchodź do środka. Na
dworze zaraz zrobi się zimniej.
To powiedziawszy Monika szerzej otworzyła drzwi.
- Cześć.- odpowiedziała Klara, poczym weszła do środka.
4
Już od progu uderzył ją silny zapach ziół. W holu, w którym się znalazła było troje drzwi, a
jedne były otwarte na całą szerokość. Dochodził stamtąd szmer rozmowy.
- Twoje rzeczy przywieźli wczoraj. Zaniosłyśmy je na górę, do twojego pokoju.- powiedziała
po chwili ciszy Monika.
- Zaniosłyście?
- Tak. Oczywi… a o to pytasz. Bo widzisz mieszkają tu jeszcze dwie osoby, oprócz mnie i
ciebie. Chodź. Przedstawię cię.- powiedziawszy to wyszła przez pierwsze drzwi od lewej- te
otwarte- nawet nie ogląda wszy się czy Klara za nią idzie. Poszła.
W pokoju, w którym się znalazła, albo raczej salonie, który był wprost ogromny, na dwóch
fotelach przy stoliku do kawy siedziały dwie dziewczyny mniej więcej w jej wieku. Gdy
weszła, obie podniosły na nią wzrok.
Pierwsza była brunetką. Jej czarne włosy okalały jej szyję i ramiona. Silnie kontrastowała z
nimi blada cera i zielone oczy, które w nią wlepiła. Ubrana była w czarną sukienkę, która
podkreślała jej bladą cerę.
Druga dziewczyna miała włosy koloru ognia, które płynnymi falami opadały jej na
ramiona. Ona również była blada. Patrzyła na nią zielonymi oczami, których głębię
podkreślała bluzka na ramiączka, w tym samym kolorze.
- To Klara.- przedstawiła ją Monika.
- Cześć.- powiedziały obydwie naraz.
- Hej.- odpowiedziała, uśmiechając się do nowych koleżanek.
- Jestem Angelika.- przedstawiła się brunetka.- A to Julia.- wskazała na dziewczynę z rudymi
lokami.
- Miło mi was poznać.- odpowiedziała mechanicznie Klara.
Po jej słowach zapadła niezręczna cisza. Przełamała ją po jakiejś minucie Monika:
- Na pewno jesteś zmęczona po podróży. Z daleka przyjechałaś?
- Z Warszawy.
- To spory kawałek stąd.- przyznała Julia.- Jak tu dotarłaś? Pociągiem? Autobusem?
- Ktoś z rodziny cię przywiózł?- dodała Angelika.
- Nie. Przyjechałam taksówką. Moi rodzice nie mieli pojęcia, gdzie w ogóle jest Rashacam.
Zresztą taksówkarz też miał problem ze znalezieniem drogi.
- Fakt, ciężko tu trafić.- przyznała Monika.
- Napijesz się czegoś? Może herbaty?- zapytała Julia.
- Nie dziękuję.- odpowiedziała Klara.- Chyba rzeczywiście jestem zmęczona. Poszłabym
spać…
- Oczywiście.- odpowiedziała Julia.- Monika zaprowadzi cię do pokoju.
- No to… dobranoc.- powiedziała Klara.
- Dobranoc. Miłych snów, Klaro.- odpowiedziała Angelika.
Monika, która wydawała się Klarze najnormalniejsza, poprowadziła ją schodami na piętro.
W holu znajdowało się pięcioro drzwi. Monika skierowała się do ostatnich i tam przystanęła.
- To twój pokój.- powiedziała, uśmiechając się przy tym promiennie.
Stały tak jeszcze chwilę w milczeniu, po czym Klara głęboko odetchnęła i otworzyła drzwi.
W pokoju było ciemno, toteż poszukała na ścianie włącznika światła, ale
go tam nie znalazła. Zmrużyła oczy, gdy pokój zalał oślepiający blask.
- Jak chcesz zapalić światło, musisz klasnąć. Jak chcesz zgasić, robisz to samo.-
wytłumaczyła Monika.- Spróbuj.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin