Sz. Zimorowic - Roksolanki, to jest ruskie panny.docx

(73 KB) Pobierz

HLP   z dr Zimek   20, 27-03-13

 

Zimorowic

brat autora tekstu pośmiertnie wydał te teksty (1952), 25 lat po dacie powstania tych utworów (1928 –data ślubu jego brata także, autor umiera w tym samym roku, żyjąc 20 lat). Roksolanki są prezentem ślubnym – gatunek poezji okolicznościowej, powstałej (talamos – łoże) z okazji zaślubin.

 

Wyraz „roksolanki” nawiązuje do grec. zbioru kwiatów, roskolania – Ruś Czerwona. Rodzima kraina Zimorowica, mieszkanki okolicy Szymona. Jaki ma to związek (mieszkanki ruskiej wsi) ze ślubem brata?

Sielanka u Zimorowica  oznacza mieszkankę wsi (wieśniaczka – Szymonowic), dalej utworzona z tego została rodzima nazwa gatunku.

 

Idylliczne epitalanium – „Roksolanki”.

Składa się z 71 utworów (20 (w tym dwa dedykacyjne) pierwszy chór – 31 wtóry chór – 20).

Środkowym utworem zbioru jest Narcyz – jego postać odsyła nas do próżności, motyw odbicia/zwierciadła, symetrię zbioru stanowi motyw odbicia – fucking interesting.

(2 wtórego) – (22 od początku) Amarant

(30 wtórego) – (50, a od końca 22) Hiacynt

 

Złote cięcie (stosunek mniejszej części jest taki jak do większej, a większej do całości), złoty podział renesansowy – ok. 1,6. Wg Pawła Stępnia jest tak i tu.

 

5 imion zaczynających się na „a” – (22) Amarant, (22+5) Aurelii, (27+5) Anzelm, (32+5) Andrinuk, (37+5) Aleksy – symbolika pentagramu. Człowiek jako mikrokosmos wpisany w figurę pięcioramiennej gwiazdy, gdzie punkty przecięcia odpowiadają miejscom złotego cięcia.

 

Pentagram inaczej pentalfa – kont ostry podobny jest do litery A, co łączy się ze symboliką 5 imion, którą łączy z tematyką małżeńską.

 

 

 

UKOCHANYM OBLUBIEŃCOM                                                   utwór dedykacyjny – nadawca, to autor.

B. Z. i K. D. (Katarzyna Duchnowica, Bartłomiej Zimorowic)     Oblubieńcy – „Pieśń nad pieśniami”, duchowa      miłość

 

Pola Kastalijskie, poświęcone muzą. Zapach lilii i czystej róży (dwa kolory biel i czerwień, dwa kwiaty), związane z tradycją erotyczną. Piękna metaforyka.

Te kwiatki zbioru mego, na polach uszczknione      utożsamia utwory z kwiatami, antologia – zbiór kwiatów,       

Kastalijskich, niech będą tobie poświęcone,         jego zbiór utworów jest bukietem weselnym. Zwraca Ucieszny Rozymundzie z Lilidorą, który          się głównie do brata: jako przewodnik aspiańskie

Chciałeś mię był wprowadzić na askrejskie góry,         to Helikon – siedziba muz, sięgnięcia wyżyn poezji

Kędy pod lasem siadszy Kalliroe śliska                

Z piersi nabrzmiałych wody obfite wyciska.                 Umiera.

Lecz daremnie, abowiem w pół zaczętej drogi       Śmierć chce pogrążyć go w zapomnieniu, a brat wznieść na

Wściekła Lachezis kosą podcina mi nogi            wyżyny, ocalić jego twórczość.

I pierwej w niepamiętnym chce mię kąpać zdroju,   rzeka zapomnienia (Lete), dawała zapomnienie ludziom,

Niżbym wiekopomnego skosztował napoju;             on mówi, że go zapomną, jeżeli się stamtąd napije.

Stąd jako zgruchotany garniec wodę leje,           Źródło na Helikonie, które daje nieśmiertelność w kulturze.

Tak znacznie we mnie siła wrodzona niszczeje.             Zgruchotany garniec metafora odnosi się do ciała

Przetoż póki się młodość moja nie przesili         symbolika wody żywioł życia, który z niego wypływa, niczym

A dnia mego ku nocy wieczór nie nachyli,              z garnka. Brak tutaj jednak desperacji, czy przerażenia

Cokolwiek-em kwiateczków zebrał na Aonie          śmiercią.

I jakom wiele słyszał pieśni w Helikonie,               Część kwiatów zebrał – zbiór zawiera część utworów,

Do ciebie chętnie niosę. Ty, siedząc za stołem       istniejących już.

Godowniczym, przyjmi je niezmarszczonym czołem.    topos modesti - skromności

Ja nie dbam, choć ta praca do drukarskiej prasy    Wizja przerwanej drogi nawiązuje do Lekcyji (1617)

Nie przyjdzie ani przyszłe obaczą jej czasy;       Twardowskiego. Motyw skał, gigantomachia – walka bogów,

Jeśli ty przeczytawszy dasz łaskawe zdanie       Venus prowadzi pisarza (pij z mego zdroju), inspiracja

I pochwalisz, dosyć się mej żądości zstanie.       twórczości pisarza. Morsztyn – niezwykle ceniony, najdoskonalszy twórca erotycznej poezji.

 

Ale próżna ma chluba - tylko to przebiera               

N[a]wdzięczniej łabęć gardłem, gdy prawie umiera,    (prawie – prawdziwie). Lęk: Łabędź jest symbolem do-

Ja zaś cichuchno więdnę jako letnie siano,         skonałości, wątek umierającego łabędzia obraz, który

Które strąciła ze pnia ostra stal porano.    najbliżej odpowiada jego sytuacji, ale obawia się, że umiera cicho, jak

Namilsi oblubieńcy, dusze ulubione,                     siano, a nie jak śpiewający łabędź. (porano-wcześnie)

Żyjcie za mnie, a ile blada Persefone               Siano a kwiaty – on a narzeczeni.

Dni mi skróci, pędząc mię za słoniowe wrota,      

Niechaj wam Bóg przedłuży tyl[e] lat żywota.        Ile lat Persefona odbierze autorowi, niech tyle doda bratu i

Ja, choć od was odejdę w elizyjskie błonie,    jego żonie.

I tam kwiatki na wasze przątać będę skronie.    ”więc i Wy pamiętajcie o mnie, jak ja będę pamiętał o Was”.


DZIEWOSŁĄB -       

Owoż ja, HYMEN, do was, wdzięczni oblubieńcy,      patron miłości małżeńskiej,

Przychodzę na biesiadę. Panny i młodzieńcy,

Nie rozrywajcie moim dobrej myśli przyściem:

Na tom skronie obtoczył wawrzynowym liściem,

Że nigdy krotochwili wesołej nie psuję,

Owszem, w małżeńskich godach chętnie ulubuję.

On ci ja jest bożeczek młodziuchny, pieszczony,

Syn ida[li]jskiej matki, wnuk krasnej Dyjony, syn bogini Venus, przyrodni brat Kupidyna, od którego się odcina

Przyrodny Kupidynów, nie Kupido przecię.

Aby ludzie samopas nie żyli na świecie,    Misja: by małżeństwo miało dzieci – obowiązek, aby nie było pusto.

Żeby ziemskie nie stały pustyniami kraje,

Mężom nieunoszonym płodne żony raję,

Panienkom sromieźliwym panicze ochotne

Sposabiam w towarzystwo często dożywotne.

Stąd mię starzy ojcowie nazywali sprawcą

Małżeńskiego przymierza abo ślubodawcą.

Nie dziwujcie, że jestem na postaci młody     Hymen w nawiązaniu do teogonii Hezjoda, przedstawia siebie

Anim statkiem osypał młodziuchnej jagody:                jako to najstarsze bóstwo, nim został stworzony świat

Jeszczem ja świata tego dziecinne pieluchy

Z pierwocinami oddał matce złotoruchéj;

Nadto, gdy pokolenia następne rozpładzam,  

I sam coraz młodnieję, coraz się odradzam.

Jako winna macica płód swój wielomnogi

Przez każdoroczne zwykła rozkrzewiać połogi,

Z której na miejsce macior młódź wynika nowa,

Tak też nienaganione one Boskie słowa:

"Rozrastajcie się, ludzkie rozmnażajcie plemię"

Mieszkańcami żywymi napełniły ziemię.

Cokolwiek świat okrągły swym kołem zamyka

I kędy słońce gaśnie, i kędy wynika,

Wszytkim obywatelom daję pomnożenia.

I tu do was przybyłem nago, bez odzienia,

Nie bojąc się sytońskich śniegów ani osi

Arktowej, którą Wodnik ilijacki rosi:

Ogień mię przyrodzony i ze wnątrz zagrzewa,

I z wierzchu swym płomieniem ciało mi odziewa.

Jeśli mię też spytacie, na co łuk napięty

Z sercowładnymi noszę w mym kołczanie pręty,

Czemu mi w ręku ogniem pała lana świéca,

Temu: skoro krnąbrnego napadnę panicza,

A on wysoko buja nad ziemskimi stany,

Zaraz mu w serce sieję z tego łuku rany;

Także i was, panienki, kiedy szyje wasze

Ukrywacie przed jarzmem, tą pochodnią straszę.

Bo niesłusznie do spółku ludzkiego przychodzą      aspekt metaforyczny – ostrze krytyki jest skierowane

Ci, którzy mogąc, sobie podobnych nie rodzą;        ku tym, którzy nie mają dzieci, ci są sługami ciemności/

Owszem, światłości dziennej zażywać niegodni,                 śmierci, bo nie przekazują światła życia dalej.

Że drugim nie podają żywotniej pochodni.

Przetoż niechaj przede mną, kędy chce, kto stroni,

Ujźrzy, jeśli hardego pióra nie uroni.

Doznał mię Polifemus, niegdy syn Neptunów,

Chociaż się bogów nie bał ani ich piorunów.

Skorom mu tylko gładką Galateę schwalił,

Wszytek się jako Etna siarczysta rozpalił,

Że z jamy jego ciemnej gęsty dym wypadał,

Że też on krwawożyrca, który ludzie jadał,

Galantować się umiał: wpojśrzód oceana

Ciało olbrzymskie kąpał stojąc po kolana,

Nauczył się grabiami poczesać czupryny,

Sierpem brody przystrugać. Dla młodej dziewczyny

Często z stodziurnej surmy piszczek jednooki

Ogromne głosy na wiatr wypuszczał szeroki.

Niejednego niedźwiedzia dla kożucha zabił,

Żeby tylko do siebie Galateą zwabił.

Wtąż mężnemu Pelidzie Pryjamowa cora

Podobała się. Chociaż brata jej, Hektora,

Na placu położywszy, trupokupcą został,

Starał się, aby grzecznej Polikseny dostał.

Ociec był nie od tego, dlategoż pan młody

Bezbronny do Cyntego kościoła na gody

Przyszedł, ale niż wiarę Pryjamównie ślubił,

Przy ołtarzu go Parys niemęski zagubił.

Nie wspominam dziewoi twojej, Enomanie,

Uchodzącej zalotów na prędkim rydwanie:

Wszak jej nie ratowały woźniki obrotne

Ani poszosne, ani wozy bystrolotne,

Kiedy własny forytarz wydał ją na jatki,

Skoro do niej wyjachał Tantalowic gładki.

Wszak i ty, Rozymundzie, zaledwieś wyczytał      charakterystyka Kupidyna szatan: okrucieństwo, obraz

Imię półbrata mego, kiedyś się go chwytał,       kuźni, wyziewów piekielnych. Określenie : niemiłosierny

Jeszcześ go z twarzy nie znał aniś jego krzywych    zabójca - ten, który stoi po stronie śmierci.

Słuchał obietnic, ani fortelów zdradliwych,

A już w niewinnych latach zamysłami twymi            Po jednej stronie śmierć a po drugiej Bóg, Hymen a Kupidyn.

Bujałeś równo z jego pióry pierzchliwymi.    Hymen sprzymierzeńcem Boga.

On się nad tobą pastwił za twą ludzkość srodze,

Oczy twoje dał ślepej chciwości za wodze.

Ilekroć się do serca wemknął on gość chytry,

Wznieciwszy gorzki ogień z smrodliwej salitry,

Kuźnie swoje założył - tam swe strzały kował,

Tam je ostrzył, tam twoją krwią one hartował.

Ty zasię swej krewkości zostawszy rozrutnym,

Obrałeś z towarzyszem przestawać okrutnym;

Wolałeś swe zabawy mieć z niemiłosiernym

Zabójcą niżli ze mną, przyjacielem wiernym.

Jam tobie kwiatki zbierał po świętym Syjonie,

Jam na Libanie wieniec składał na twe skronie,

Jam dostawał balsamu z raju twej młodości,

Jam owoc z palmy zrywał dla twojej wieczności,

A ty ode mnie spieszno na attyckie gory

Uchodziłeś do mądrej rzkomo Terpsychory.

Przecię jednak musiałeś minąć Terpsychorę,

A otrzymać tysiąckroć wdzięczną Lilidorę;

Prawda, mało pomogą muzy miękkoliczne,

Kiedy moje dochodzą strzały sercotyczne.

Nie wiedział przedtym Febus, syn wielkiej Latony,

Co by za władzą miała królowa z Ankony.

Wszytkie lata młodości swojej i godziny

Poświęcił wiecznośpiewnym pannom M[nem]ozyny.

Z nimi usiadszy blisko askrejskiej fontany,

Na głośnotwornej arfie waleczne hetmany,

Nieużyte bojary, hardomyślne grofy

Wychwalał, zawięzując gładkim rymem strofy.

Milej mu było, siedząc u aońskiej studnie,

Płaskim głosem wykwintnie zaśpiewać w południe

Abo trąbę i stalną wziąwszy rohatynę,

Bieżeć z myśliwą siostrą w moskiewską krainę

I ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin