MatkaTeresa i Brat Roger.doc

(234 KB) Pobierz
MatkaTeresa i Brat Roger

MatkaTeresa  i  Brat Roger

 

 

Droga Krzyżowa

 

Cierpienie, samo w sobie, jest niczym; natomiast cierpienie przeżywane w łączności z męką Chrystusa stanowi wspaniały dar. Możliwość uczestniczenia w męce Chrystusa to najpiękniejszy dar, jaki człowiek kiedykolwiek otrzymał. A każdy dar jest znakiem miłości Chrystusa; przecież to właśnie w ten sposób Jego Ojciec wyraził swą miłość do świata - ofiarował swego Syna, aby umarł za nas.

Matka Teresa

              Złożyć swoje ciało na stosie ofiarnym, rozdać swoje dobra, zaangażować swoją energię w walkę o sprawiedliwość - czy na tym polega ryzyko życia? Owszem, ale to jeszcze nie wszystko. Żyje życiem prawdziwie ryzykownym ten, kto razem z Jezusem przechodzi przez wszystkie etapy męki i zmartwychwstania i kto godzi się wraz z Nim pójść na śmierć w imię miłości.

             

Brat Roger

Stacja I
JEZUS NA ŚMIERĆ SKAZANY

On, gdy Mu złorzeczono, nie złorzeczył; gdy cierpiał, nie groził, ale oddawał się Temu, który sądzi sprawiedliwie.... Krwią Jego ran zostaliście uzdrowieni

(1 Piotr 2, 23-24; zob. Izajasz 53, 7)

Ty, który, nie oglądając się za siebie, pragniesz iść za Chrystusem, przygotuj się na to, by w codziennym życiu toczyć walkę, zachowując równocześnie pokój, w sercu. Gdziekolwiek się znajdziesz, me unikaj walki w obronie uciśnionych, wierzących czy niewierzących. Poszukiwanie sprawiedliwości to wezwanie do prawdziwie solidarnego życia z ludźmi najuboższymi... Tylko w nim słowo może być jak narkotyk. Niezależnie od tego, ile to cię będzie kosztowało, przygotuj się również do walki z samym sobą, aby pozostać wiernym Chrystusowi aż do śmierci. Poprzez tę ciągłość życia powstaje w tobie wewnętrzna jedność, która pozwala wszystko przetrzymać.

Jeżeli zamierzasz walczyć, zachowując równocześnie pokój w sercu to wiedz, że znajdziesz się w centrum najsilniejszych napięć. Taka walka, daleka od stłumienia twojej energii, zmusi cię jednak do skoncentrowania twoich sił żywotnych. Twoje intencje, być może, zostaną zniekształcone. Jeżeli odrzucisz przebaczenie, jeżeli odrzucisz pojednanie, czy postanie w tobie coś jeszcze z Chrystusa? Jakież ciemności zrodzą się w tobie, jeżeli zrezygnujesz z modlitwy za twego przeciwnika! Jeżeli utracisz miłosierdzie to wiedz, że wszystko utraciłeś.

Samotny, niewiele będziesz w stanie dokonać dla drugiego człowieka. Natomiast jedność, wspólnota, dają początek drodze, która, owiana tchnieniem Chrystusowej miłości, stanowi przejście od jałowości do wspólnego działania. A gdy wspólnota staje się ziarnem pojednania w tej komunii, jaką jest Kościół, wszystko co niemożliwe staje się możliwe.  Starasz się być jak zaczyn w cieście, starasz się kochać Kościół, a tak często natrafiasz na wewnętrzne podziały, które doprowadzają aż do rozdarcia Ciała Chrystusa, do rozdarcia Jego Kościoła. Poszukujących pojednania wyróżnia to, że podobnie jak Chrystus, starają się raczej tworzyć niż niszczyć, raczej zrozumieć niż napominać. Pozostają w ukryciu aż do momentu, kiedy ulegną przemianie słabości samego Kościoła.

              Nie próbuj wzniecać słomianego ognia, ale ofiaruj całe twe życie, a ono stopniowo stanie się współtworzeniem z Bogiem.

             

Brat Roger

Gdy myślę o każdym z moich cierpiących braci, o każdej z moich cierpiących sióstr, wówczas praca wydaje mi się lżejsza, łatwiej odnajduję uśmiech. Jezus prosi, abyście nie przestawali dolewać do lampy waszego życia oliwy waszej miłości i waszej ofiary. Wy prawdziwie przeżywacie mękę Chrystusa. Wy poranieni, wyniszczeni, przytłoczeni cierpieniami, przyjmijcie Jezusa takim, jaki się zjawia w waszym życiu. Bez Niego niczego nie możemy dokonać. A właśnie na ołtarzu spotykamy się z ubogim cierpiącym. Poprzez Niego dowiadujemy się, że cierpienie może stać się znakiem największej miłości, największej szlachetności.

             

Matka Teresa

Stacja II
JEZUS BIERZE KRZYŻ NA RAMIONA

On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobny do ludzi.

(List do Filipian, 2, 6-7)

Ty, który jesteś Bogiem wszystkich ludzkich istnień. Ty nadałeś kres pomroce dziejów, znacząc w każdym, poprzez Twego Ducha, prawo miłości. Jednakże nieliczni są ci, którzy pojmują, że to na Twój obraz i Twoje podobieństwo stworzyłeś ich ludźmi wolnymi, aby mogli kochać. Ty, Boże żywy, pragnąc, aby Cię zrozumiano, poprzez Jezusa Chrystusa przyszedłeś na ziemię jako ubogi. A tego Jezusa, odrzuconego, umęczonego na krzyżu, martwym złożonego w grobie, Ty Go wróciłeś do życia.

Ty, Chryste, zarówno Twoim uczniom jak i nam wszystkim zadajesz pytanie: a dla was kim jestem?

Jesteś tym, który żyje. Zmartwychwstały, towarzyszysz w agonii każdemu, kto przeżywa ciężkie doświadczenie. Twój Duch mieszka w Tym, kto poznaje ludzkie cierpienie.

Każdego wzywasz, aby szedł za Tobą. Iść za Tobą to znaczy brać swój krzyż na każdy dzień. Ale Ty schodzisz tam, gdzie my się znajdujemy, najniżej, aby obarczyć się tym, co na nas ciąży. Stoisz przy każdym z nas. Ty odwiedzasz nawet tych, którzy pomarli zanim zdążyli Ciebie poznać (1 Piotr 3, 19-20).

              Rozważanie Twego miłosierdzia staje się źródłem dobroci w pokornym sercu, które pozwala się prowadzić Twemu Duchowi.

             

Brat Roger

Bóg utożsamił się z głodnym, chorym, nagim, z bezdomnym; ten głód to nie tylko głód chleba, ale także głód miłości, pragnienie, aby stać się dla drugiego człowieka istotą znaczącą, aby wzbudzić u innych zainteresowanie; nagość, to nie tylko brak odzieży, ale także brak współczucia, które niewielu ludzi potrafi okazać drugiemu człowiekowi; bezdomność to nie tylko brak wybudowanego z kamieni schronienia, ale także brak osoby, którą można by nazwać swoim bliskim.

Pozbawione naszego cierpienia, nasze dzieło okazałoby się wyłącznie działalnością społeczną, z pewnością dobrą i bardzo pożyteczną, ale nie byłoby dziełem Jezusa Chrystusa, nie uczestniczyłoby w dziele Odkupienia. Jezus pragnął nam dopomóc, dzieląc z nami nasze życie, naszą samotność, naszą agonię, naszą śmierć. Ażeby nas ocalić, musiał się z nami utożsamić.

              Od nas wymaga się takiego samego postępowania; zgryzota ubogich, ich niedostatek, a także ubóstwo duchowe, wszystko to powinno zostać ocalone. A my powinniśmy dzielić tę zgryzotę, gdyż po to, abyśmy mogli ich ocalić, musimy połączyć się z nimi, stworzyć z nimi jedność, wprowadzając Boga do ich życia, a ich prowadząc ku Bogu.

             

Matka Teresa

Stacja III
JEZUS UPADA POD KRZYŻEM

(...) jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic.

(Izajasz 53, 3)

Pewien chłopiec opowiada mi o wewnętrznym dramacie. Jego cierpienie nie zna granic. Nie ma nic okrutniejszego nad odrzucenie lub załamanie się miłości. Serce nie wie, jak ma zareagować i, aby uchronić się przed zbyt wielkim cierpieniem, często opancerza się. Znajduje przeciwwagę: kochać samego siebie. Z upokorzenia, którego człowiek nie chce przyjąć, rodzi się ludzka pycha i ambicja.

Chrystus, nawet odrzucony, nie buntuje się. On cierpi i kocha. Pytanie postawione przez młodego człowieka: w jaki sposób doprowadzić do pojednania, jeżeli druga strona je odrzuca?

Ta odmowa, niczym namiastka śmierci, powoduje utratę gruntu pod nogami. Powstanie z takiego upadku dla nikogo nie jest łatwe. Nic nie rani bardziej niż oziębłość i dystans utrzymane przez osobę, z którą pragniemy się pojednać. Serce jest do głębi zranione.

Zdarza się nawet, że przebaczenie wywołuje u drugiej osoby cyniczną kalkulację: dlaczego nie miałbym posunąć się jeszcze dalej w moich zamysłach? Mogę nawet podeptać drugiego człowieka: przecież i tak przebaczy mi w imię Chrystusa.

Jeżeli druga strona obstaje przy swojej decyzji odrzucenia ugody, czy znaczy to, że Bóg nie wysłuchał modlitwy? W rzeczywistości Bóg jej już wysłuchał „w nas samych”, udzielił nam swej odpowiedzi „w naszym wnętrzu”, On dokonał pojednania w nas samych.

Pisane do bliskiej osoby, w przeddzień ważnego wydarzenia:

”Gdy obudzi się w tobie człowiek upokorzony, który zapragnie zrzucić z siebie to wszystko, co uzna za ciężar, nie zapominaj, że ten ciężar może być brzemieniem Chrystusa, Jego dłonią położoną na twoim ramieniu. Gdy płomień buntu ogarnie cię tak silny, że aż zapragniesz opuścić tego Chrystusa, który wezwał cię raz na zawsze, powróć do twego wewnętrznego schronienia, twej wewnętrznej pustelni, a On, niezmordowany, powtórzy ci to samo wezwanie. Będzie od ciebie wiele wymagał, On, który ofiarował ci nieprzeliczone dary. Nie rozrzucaj na darmo tych drogocennych kamieni, tracąc twoją energię na rozpoznanie kto ma rację, a kto się myli. Niech twoje życie będzie pełną uwielbienia odpowiedzią na to, co On w tobie złożył.”

Brat Roger

Pewnego dnia znaleźliśmy na ulicy Kalkuty młodego człowieka, który padł ofiarą swoich wątpliwych przyjaciół; ukradziono mu jego dokumenty. Wcześniej, gdy mieszkał jeszcze w domu, odebrał staranne wychowanie, osiągnął liczne tytuły naukowe. Po jakimś czasie zapytałam go, dlaczego porzucił rodziców. Odpowiedział, że jego ojciec traktował go jak osobę niepożądaną: „nigdy, od najwcześniejszego dzieciństwa, nie spojrzał mi prosto w oczy. Zaczął być o mnie zazdrosny i dlatego odszedłem z domu”. Siostry gorąco modliły się za niego, a potem pomogły mu wrócić do domu, pomogły mu przebaczyć ojcu, co okazało się cenne dla obu. Oto przykład ogromnego ubóstwa.

 

Matka Teresa

Stacja IV
JEZUS SPOTYKA MATKĘ

(...) bo jak śmierć potężna jest miłość

(Pieśń nad pieśniami 8, 6)

 

Oboje zdajemy sobie sprawę, że wielką przestrzeń świata pokrywają pustynie duchowe. Tam znajdują się ludzie młodzi. Ci ludzie już poznali, co to znaczy być porzuconym, doświadczyli tej nieuchwytnej niepewności, spowodowanej załamaniami, które dotknęły ich do głębi.

Bowiem tylu ludzi młodych, nawet bardzo spragnionych życia duchowego, ogarniają wątpliwości. Nie są w stanie zaufać Bogu, nie są w stanie wierzyć, ponieważ nie znaleźli zaufania u tych, z którymi dane im było się zetknąć. Odrzucenie zraniło niewinność ich dziecięctwa albo młodości. Stąd zrodził się sceptycyzm, zniechęcenie; po cóż żyć, czy życie posiada jeszcze jakikolwiek sens?

W Kalkucie domy dla umierających stanowią konkretną, widoczną rzeczywistość... natomiast w cywilizacji Zachodu, wielu młodych ludzi przebywa w niedostrzegalnych domach dla umierających. Często rodzice, czuwający nad zabezpieczeniem strony materialnej, stają się nieobecni dla swoich dzieci.

Istnieją także inne konsekwencje rozłamu pomiędzy pokoleniami: wiele osób starszych kończy swoje życie w odosobnieniu; nawet jeżeli posiadają środki utrzymania, wydaje się, że nie pozostaje im nic innego, jak tylko czekać na śmierć. A przecież osoby starsze często potrafią wysłuchiwać innych w sposób tak bardzo bezinteresowny.

Dlatego w tych czasach rozłamów i ostrych wstrząsów . oboje ośmielamy zwrócić się z wezwaniem do wszystkich ludzi, niezależnie od ich wieku:

Po to, abyście mogli się stać ludźmi żywymi, a nie wpół umarłymi, szukajcie Jezusa, który żyje, szukajcie Go nawet jeżeli wydaje się wam, że Go utraciliście. On was kocha. Gdy Go odnajdziecie, odnajdziecie wszystko, miłość, pokój, ufność, odzyskacie chęć do życia.

Wszyscy możemy stać się orędownikami pokoju i pojednania. Niech nasz dom, choćby najbardziej skromny, stanie się podobny do domu Maryi z Nazaretu: niech się stanie miejscem gotowym na przyjęcie Jezusa Chrystusa, miejscem modlitwy, miejscem, gdzie inni ludzie znajdą wysłuchanie i towarzyszy, którzy im pomogą wyjść z aktualnego kryzysu zaufania.

              Święty Jan w starości mógł już tylko powtarzać: Bóg jest tylko miłością. Tam gdzie jest Bóg, tam jest i miłość. Gdybyście się wzajemnie miłowali, mówi Jezus, wszyscy by poznali, że jesteście moimi uczniami. Nieśmy miłość Jezusa samotnemu, zasmuconemu, choremu i przygnębionemu. Przez nią wielu ludzi dokona przejścia od zniechęcenia, od niepewności, do ufności w Ducha Boga żywego. W’ ten sposób młodsi i starsi staną się ziarnem pokoju i pojednania, tak istotnym w naszych czasach, nie tylko dla ludzi wierzących, lecz dla całej ludzkiej rodziny.

             

Matka Teresa i Brat Roger

Stacja V
SZYMON CYRENEJCZYK POMAGA NIEŚĆ KRZYŻ JEZUSOWI

Jeden drugiego brzemiona nieście i tak wypełniajcie prawo Chrystusowe.

(List do Galatów 6, 2)

Gdy byłem głodny, dałeś mi jeść, Gdy byłem spragniony, dałeś mi pić.
Wszystko, co uczynicie jednemu z braci moich najmniejszych, mnie uczynicie.
Teraz wejdźcie do domu Ojca mego. Gdy byłem bezdomny, otworzyłeś mi drzwi twego domu,
Gdy byłem nagi, oddałeś mi swój płaszcz,
Gdy byłem zmęczony, pozwoliłeś mi odpocząć,
Gdy byłem niespokojny, ułagodziłeś moje wzburzenie,
Gdy byłem mały, nauczyłeś mnie czytać, Gdy byłem samotny, ofiarowałeś mi swoją miłość,
Gdy byłem w więzieniu, odwiedziłeś mnie w mojej celi,
Gdy byłeś chory opiekowałeś się mną,
W obcym kraju, zgotowałeś mi dobre przyjęcie,
Gdy byłem bezrobotny, znalazłeś mi pracę,
Gdy mnie zraniono w walce, opatrzyłeś moje rany,
Obrzuconemu wyzwiskami, wyśmianemu, pomogłeś mi nieść mój krzyż, Gdy byłem stary, ofiarowałeś mi uśmiech, Gdy byłem zatroskany, przejąłeś się moim zmartwieniem,
Widziałeś mnie oplutym, pokrytym krwią,
Rozpoznałeś mnie pomimo potu, pokrywającego twarz,
Gdy mnie wyśmiewano, stałeś obok mnie,
A gdy byłem szczęśliwy, dzieliłeś moją radość.

 

Matka Teresa

Wybrać Chrystusa! On stawia człowieka wobec alternatywy: „Kto pragnie ocalić swoje życie, straci je; kto ofiarowuje swoje życie w imię mojej miłości, odzyska je”. Ale nie narzuca proponowanej przez Niego drogi. Pozwala każdemu, aby poprzez samodzielny wybór zaakceptował ją lub odrzucił. Nigdy do niczego nie zmusza. Po prostu cichy i pokornego serca, od dwóch tysięcy lat stoi przed drzwiami prowadzącymi do ludzkich serc i puka do nich: Czy mnie miłujesz?

Gdy człowiekowi wydaje się, iż traci umiejętność udzielenia Chrystusowi odpowiedzi, zawsze może jeszcze Go zawołać: Pozwól mi, o Chryste, ofiarować siebie, pozwól mi spocząć w Tobie duchem i ciałem.

Wybrać Chrystusa to znaczy iść jedną tylko drogą, a nie dwiema drogami naraz. Kto chciałby pójść za Chrystusem, a równocześnie kontynuować swoją własną drogę, ten musiałby gonić za swoim własnym cieniem, w poszukiwaniu uznania lub poważania w oczach ludzi.

O co Ty nas prosisz, Chryste? Przede wszystkim o to, abyśmy pomagali jedni drugim nieść swój ciężar, abyśmy Tobie go polecali w naszej zawsze niedoskonałej modlitwie.

Ty przyjmujesz człowieka, który Tobie powierza swój ciężar tak, jakbyś w każdym miejscu, o każdej porze, przyjmował go w domu w Nazarecie.

A w tym, kto zgodzi się być przyjęty przez Ciebie, cierpiącego sługę, ponad sferą jego wewnętrznego chaosu rodzi się odbicie Chrystusa Zwycięzcy, Chrystusa Zmartwychwstałego.

              Za każdym razem, gdy Ty nawiedzasz serce ludzkie wraz z Twoim Duchem św., Pocieszycielem, istota ludzka powraca do życia.

             

Brat Roger

Stacja VI
ŚWIĘTA WERONIKA OCIERA TWARZ JEZUSOWI

Szukam o Jahwe, Twojego oblicza; swego oblicza nie zakrywaj przede mną

(Psalm 27, 8-9)

Ty jesteś Bogiem.
Ty jesteś Bogiem zrodzonym z Boga.
Ty jesteś zrodzony a nie stworzony. Ty jesteś współistotny Ojcu.
Ty jesteś Syn Boga żywego.
Ty jesteś drugą Osobą Trójcy Świętej.
Ty jesteś jedno z Ojcem.
Ty jesteś w Ojcu od samego początku;
Wszystko zostało stworzone przez Ciebie i przez Ojca.
Ty jesteś Syn umiłowany, w którym Ojciec sobie upodobał.
Ty jesteś synem Maryi, poczętym przez Ducha św. w łonie Maryi.
Ty jesteś narodzony w Betlejem,
Ty byłeś przez Maryję zawinięty w pieluszki i złożony w żłobie wypełnionym słomą.
Ty byłeś ogrzewany oddechem osła, który niósł Twoją Matkę Tobą brzemienną.
Ty jesteś synem Józefa, znanego jako cieśla z Nazaretu.
Ty jesteś zwykłym człowiekiem, który, według oceny wykształconych ludzi z Izraela, nie otrzymał starannego wykształcenia.

Kim jest Jezus dla mnie?
Jezus jest Słowem, które stało się ciałem.
Jezus jest Chlebem Życia.
Jezus jest Ofiarą, złożoną na krzyżu za nasze grzechy.
Jezus jest Ofiarą, złożoną podczas Mszy św. za grzechy całego świata i za moje grzechy.
Jezus jest Słowem, które trzeba głosić.
Jezus jest Prawdą, którą trzeba szerzyć.
Jezus jest Światłem, które trzeba zapalać.
Jezus jest życiem, którym trzeba żyć.
Jezus jest Miłością, którą trzeba kochać.
Jezus jest Radością, którą trzeba dzielić.
Jezus jest Pokojem, który trzeba ofiarowywać.
Jezus jest Chlebem życia, który trzeba jeść.
Jezus jest Głodnym, którego trzeba nakarmić.
Jezus jest Spragnionym, którego trzeba napoić.
Jezus jest Nagim, którego trzeba przyodziać.
Jezus jest Bezdomnym, którego trzeba przyjąć.
Jezus jest Chorym, którym trzeba się opiekować.
Jezus jest Samotnym, którego trzeba miłować.
Jezus jest Niechcianym, którego obecności trzeba pragnąć.
Jezus jest Trędowatym, którego rany trzeba przemyć.
Jezus jest Żebrakiem, do którego trzeba się uśmiechnąć.
Jezus jest Alkoholikiem, którego trzeba wysłuchać.
Jezus jest Upośledzonym umysłowo, którego trzeba chronić.
Jezus jest Dzieckiem, które trzeba ucałować.
Jezus jest Niewidomym, którego trzeba prowadzić.
Jezus jest Niemym, do którego trzeba mówić.
Jezus jest Kaleką, z którym trzeba iść.
Jezus jest Narkomanem, któremu trzeba pomóc.
Jezus jest Prostytutką, którą trzeba wydrzeć niebezpieczeństwu i którą trzeba wesprzeć.
Jezus jest więźniem, którego trzeba odwiedzić.
Jezus jest Osobą starą, której trzeba usłużyć.
Dla mnie,
Jezus jest moim Bogiem.
Jezus jest moim Oblubieńcem.
Jezus jest moim Życiem.
Jezus jest moją jedyną Miłością.
Jezus jest dla mnie Wszystkim we wszystkim.
Jezus jest moim Dobrem.
Jezu, miłuję Cię całym sercem, całą moją istotą.
Wszystko Jemu oddałam, także moje grzechy, a On stał się moim Oblubieńcem w czułości i w miłości.
Teraz i na całe życie jestem Oblubienicą mego ukrzyżowanego Oblubieńca.
Amen.

 

Matka Teresa

Stacja VII
JEZUS UPADA PO RAZ DRUGI

Moje gardło suche jak skorupa; język mój przywiera do podniebienia, kładziesz mnie w prochu śmierci.

(Psalm 22, 16)

Wryła mi się w pamięć pewna scena zaobserwowana w Bangladeszu. W wąskiej uliczce dziecko, przykucnięte na ziemi, trzymało na ręku jedno niemowlę, a drugą ręką usiłowało podnieść drugie. Gdy podniosło oboje naraz, przewróciło się. To obraz zranionej dziecięcej niewinności. Dlaczego zaopiekowanie się takim dzieckiem jest niemożliwością? Jeszcze jeden rok zwłoki i jego serce już nigdy nie dojdzie do siebie.

Brat Roger

Nawet tutaj, w Anglii, a także w innych miastach, w Kalkucie, w Melbourne czy Nowym Jorku, dla wielu samotnych osób jedynym wyznacznikiem ich tożsamości jest numer ich mieszkania czy ich pokoju. Dlaczego nas tam nie ma? Oni znajdują się być może za drzwiami obok, czyż o tym nie wiemy? To niewidomy, który byłby szczęśliwy, gdybyś mu przeczytał gazetę; a może to człowiek bogaty, który nie ma nikogo, kto by go odwiedził: ma poza tym wszystko, jest zagrzebany w stos posiadanych rzeczy, ale brakuje mu kontaktu i to właśnie kontaktu z tobą tak bardzo potrzebuje.
Niedawno pewien bardzo bogaty człowiek odwiedził nas w naszym domu i powiedział do mnie: „Błagam Matkę, żeby Matka, albo ktokolwiek inny, przyszedł do mnie do domu. Ja jestem wpół ślepy; moja żona znajduje się na skraju choroby psychicznej; wszystkie nasze dzieci wyjechały za granicę, a my umieramy z samotności; tak bardzo pragniemy usłyszeć serdecznie brzmiący ludzki głos!”

 

Matka Teresa

Stacja VIII
JEZUS POCIESZA PŁACZĄCE NIEWIASTY

Będę patrzeć na tego, którego przebili i płakać będą nad nim, jak się płacze nad pierworodnym.

(Księga Zachariasza 12, 10)

O Boże, Ojcze każdej ludzkiej istoty, Ty prosisz wszystkich by nieśli miłość tam, gdzie ubodzy są upokarzani, radość tam, gdzie Kościół jest zniszczony, pojednanie tam, gdzie ludzie są skłóceni - ojciec z synem, matka z córką, mąż z żoną, wierzący z tym, który nie może uwierzyć, chrześcijanin ze swoim bratem chrześcijaninem. Ty otwierasz przed nami tę drogę po to, aby rozdarte Ciało Jezusa Chrystusa, Twój Kościół, stało się dla ubogich tego świata i dla całej ludzkiej rodziny, zaczynem jedności.

My oboje poczuliśmy się wezwani przez cierpienie naszego współczesnego świata. Wobec ran ludzkości, podziały wśród chrześcijan wydają się dla nas trudne do zniesienia.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin