Bądź hedonistą.doc

(29 KB) Pobierz
Bądź hedonistą: to jest naturalny sposób czynienia dobra w świecie

Bądź hedonistą: to jest naturalny sposób czynienia dobra w świecie

 

Autor tekstu: Anthony C. Grayling

 

Tłumacze: Małgorzata Koraszewska, Małgorzata Koraszewska

 

Nie daje się nie zauważyć, że między religią i jej przeciwnikami odbywa się głośna kłótnia. Sukces książki Richarda Dawkinsa Bóg urojony podniósł stawki w sporze między tymi, którzy uważają, że religia jest ważną częścią życia, a tymi, którzy widzą w niej przeszkodę na drodze postępu i prawdy. Z drugiej strony różne wyznania stawały się w ostatnich latach coraz bardziej aroganckie, domagając się publicznego finansowania swoich opartych na wierze szkół i nowych praw chroniących je przed satyrą i krytyką.

 

Jeden z najważniejszych aspektów tej kłótni między ludźmi religijnymi i niereligijnymi dotyczy moralności. Ludzie religijni uważają, że moralność zostaje podważona, jeśli nie opiera się solidnie na wierze w Boga. Bardziej surowi spośród nich sądzą, że dążenie do przyjemności i pragnienie posiadania dóbr promuje egoizm i frywolność kosztem zasad moralnych: "dobre życie" powiadają, zastąpiło "życie w dobroci".

 

Czy to prawda? Czy "dobre życie" jest nie do pogodzenia z dobrym życiem? Większość ludzi chce w swoim życiu przyjemności, osiągnięć i wygód materialnych, ale przecież chce także żyć moralnie "dobrym" życiem: stąd sukces powieści Nicka Hornby'ego How to be Good (Jak być dobrym) i nasz entuzjazm do ratowania planety. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że nie ma przyczyny, dla której te ambicje miałyby przeczyć sobie wzajemnie, a jednak przeważa pogląd oparty na religii, że "dobre życie" nie może być moralnie dobre w myśl zasady, że przyjemność i pragnienie dóbr materialnych podważa nasz moralny charakter - jest to pogląd ukochany przez bardziej konserwatywne grupy muzułmanów i ewangelikalnych chrześcijan.

 

Tak się składa, że ludzie, którzy dążą do przyjemności i wygód materialnych często dawali religijnym moralistom powód do zatroskania - pomyślmy o rzymskich ucztach, bankietach w czasach Odrodzenia i ekscesach regencji - ale czy potrzebujemy religii, by nam powiedziała, czym jest dobro? Przez większość historii ludzie wierzyli, że istoty ludzkie różnią się całkowicie od reszty natury, ponieważ mają rozum i język. Ślepo zakładali, że ludzkość została stworzona przez Boga, który dał każdemu człowiekowi nieśmiertelną duszę. W czasach Średniowiecza widziano ludzkość jako istoty znajdujące się pomiędzy Bogiem a resztą stworzeń, aż do najmarniejszego robaka włącznie.

 

Przy takim poglądzie nic dziwnego, że za dobre uważano wszystko, co uratowałoby człowieka przed jego zwierzęcą, fizyczną naturą i jego zwierzęcymi apetytami, w celu przygotowania go do szczęśliwości życia po śmierci. Przyjemności i dobra materialne były więc niebezpieczne, ponieważ odciągały jego uwagę od niebiańskiego celu.

 

Jest olbrzymia różnica między tym poglądem, a tym, który widzi ludzkość jako część natury. To był sposób myślenia starożytnych Greków, takich jak Arystoteles. Chwalili przyjaźń, dążenie do wiedzy i cenienie piękna jako największe ludzkie przyjemności. Skupiali swoją uwagę na tym świecie i jego korzyściach i inteligentnie dyskutowali o tym, jak najlepiej użyć życia.

 

Główna część ich cieszenia się ziemskimi przyjemnościami nie była oczywiście miła dla religijnych umysłów, musiała więc czekać do aż Odrodzenia na ich ponowne odkrycie. Myśliciele Odrodzenia twierdzili, że człowiek jest częścią natury i że jest dla niego naturalne świętowanie tego, co przyjemne dla pięciu zmysłów: kolory i smaki, zapachy i wrażenia, muzyka i dotyk kochanka.

 

Nauka potwierdziła tę intuicję Odrodzenia. Z biologii i genetyki wiemy jak bardzo jesteśmy częścią natury i jak bardzo wszystko, co kiedyś uważano za odróżniające ludzkość od innych zwierząt, w rzeczywistości mamy z nimi wspólne.

 

Pierwsze pełne zrozumienie tej prawdy przyszło z Darwinem i od tego czasu zdobyło przytłaczający atest tysięcy rozmaitych dowodów. Mówi nam ono, że wachlarz ziemskich rzeczy, które ludzie cenią w życiu, które dają im przyjemność i satysfakcję, jest dla nich tak naturalny jak pragnienie jedzenia i picia.

 

To dlatego nie ma nic złego w przyjemnościach i dobrach materialnych lub w "dobrym życiu"; ludzie szukają tego naturalnie i wręcz potrzebują (pod warunkiem, że nie zdobywają tego kosztem innych i że zdobywanie ich nie staje się obsesyjnym celem samym w sobie).

 

Tak więc, wbrew religijnym lękom przed "dobrym życiem", można twierdzić, że przyjemności i dobra nie tylko umilają życie, ale umożliwiają także inne pozytywne rzeczy. Im lepiej sprawy układają się we własnym życiu, tym więcej dobra można uczynić dla innych. Jedną z najlepszych rzeczy, jaką ktokolwiek może mieć, są udane relacje z przyjaciółmi, rodziną i społecznością. Jest to zupełnie inne niż błędny obraz "dobrego życia" jako czegoś egoistycznego lub zdeprawowanego.

 

Tutaj jest więc sposób podjęcia decyzji między religijnym i niereligijnym poglądem na moralność. Bogata tradycja myśli wywodzącej się od starożytnych Greków uczy, że nie ma konfliktu między "dobrym życiem", a życiem, które jest moralnie dobre. Odwrotny pogląd nie zgadza się z tym, ponieważ powiada, że ludzkość powinna unikać bycia częścią natury. Tu leży klucz do niezgody w debacie o moralności, religii i dobrym życiu, która nadal toczy się między pobożnymi i resztą z nas. Pytanie, które każdy z nas musi sobie zadać, brzmi: po której stronie jestem?

 

 

 

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin