Rozdział 6.pdf

(56 KB) Pobierz
Rozdział 6
Rozdział 6
Ostatnie dni przyniosły wiele zmian. Nadal nie mog ę uwierzy ć w to co si ę dziej ę .
Staram si ę nie słucha ć my ś li innych bo te niekiedy powoduj ą u mnie wstr ę t. Dzisiaj id ę z tat ą do
domu Edwarda na kolacj ę i sama nie wiem co mam zrobi ć . Czy im powiedzie ć czy te ż nie..
Wiem, ż e mog ę im zaufa ć i wiem, ż e dotrzymaj ą tajemnicy,ale czy b ę d ą dalej przy mnie?
Ja sama bym uciekła jak najdalej dla swojego bezpiecze ń stwa,ale ta wizja w której razem polujemy.
Tak,to musimy by ć znak, ż e zostan ą ,a przynajmniej mam tak ą nadziej ę . Postanowione,dzisiaj im
powiem.
Postanowiłam, ż e dzisiaj ubior ę si ę w moj ą ulubion ą sukienk ę . Miałam w ą tpliwo ś ci,ale
szybko znikn ę ły,gdy j ą na siebie nało ż yłam. Jest idealna na t ą okazj ę . Do tego czarne
o ś miocentymetrowe szpilki. Spi ę te włosy,ale tylko te z góry,a reszta spływała lu ź no na dół,lekki
makija ż i gotowe!
Zeszłam do Charliego,który uwa ż nie mi si ę przyjrzał i si ę u ś miechn ą ł. Zauwa ż yłam, ż e
miał na sobie eleganckie spodnie,niebiesk ą koszul ę ,krawat i marynark ę . Reszta pozostała bez
zmian. Podszedł do mnie i przytulił.
-Bello,przepi ę knie wygl ą dasz- powiedział
-Dzi ę kuj ę tato- powiedziałam,a on nagle si ę odsun ą ł i dotkn ą ł mojego policzka
-Bells,Ty jeste ś zimna- powiedział- nie spodziewałem si ę , ż e Twoja przemiana zacznie
si ę przed urodzinami. Zazwyczaj zaczyna si ę ona długo po nich,ale w Twoim przypadku to chyba
naturalne. W ko ń cu ro ś nie nam królowa- powiedział z u ś miechem
-Prosz ę ,nie mów tak. Nie chc ę by ć ż adn ą królow ą czy co ś takiego. To nie dla mnie-
powiedziałam
-Bello, dla Ciebie to dobre rozwi ą zanie. Mogłaby ś wprowadzi ć wiele zmian i mo ż e
wreszcie panowałaby w ś ród naszych pobratymców sprawiedliwo ść - powiedział- pomy ś l ile dobra
by to przyniosło- dodał
-Tak tato,to prawda. Nie mog ę jednak sobie wyobrazi ć jak to b ę dzie,gdy stan ę si ę ju ż w
pełni wampirem,a co dopiero ich przywódc ą . Daj mi si ę jako ś w tym odnale źć - powiedziałam
-Bello,a co z Cullenami? Zamierzasz im powiedzie ć prawd ę ? -spytał
-Wiem, ż e teraz nie powinnam nikomu nic mówi ć i wiem jakie ryzyko na siebie
sprowadzam je ż eli wyjawi ę im nasz sekret,ale wiem, ż e mog ę to zrobi ć - powiedziałam
-A co je ż eli ich przeceniasz?- spytał
269838045.001.png
-Tato,Oni s ą dla mnie jak rodzina,a w rodzinie nie ma tajemnic. Pami ę tasz?- spytałam
-Bello,to jest Twoja decyzja i uszanuj ę j ą jaka by nie była bo wiem, ż e podejmiesz
wła ś ciwa decyzj ę - powiedział
-Dzi ę kuj ę ,a teraz musimy ju ż i ść . Nie chcemy si ę spó ź ni ć ,prawda?- spytałam i ruszyłam
z Charliem w kierunku samochodu. Droga zaj ę ła nam kilka minut. Kiedy wysiadłam dopadła mnie
Alice i zaci ą gn ę ła za dom.
-Bello! Wiem, ż e masz nam co ś do powiedzenia i wiem z mojej wizji, ż e si ę obawiasz,ale
miałam inn ą wizj ę w której jeste ś my razem na polowaniu. Chcesz by ć jedn ą z Nas?- spytała jak
nigdy spokojna i powa ż na co u Alice to rzadko ść
-Alice,chod ź my. Chc ę wi ę c, ż eby wszyscy to usłyszeli i wiem, ż e mog ę Wam
zaufa ć ,wi ę c chod ź my do pozostałych- powiedziałam
-Dobrze,s ą w salonie- powiedziała i ruszyły ś my do miejsca,gdzie czekali najbli ż sze mi
osoby,które kochałam nad ż ycie
Weszły ś my do salonu,gdzie rzeczywi ś cie zastały ś my cał ą rodzin ę Cullenów wraz z
moim tat ą .
-Witajcie kochani. Dzi ę kuj ę , ż e jeste ś cie tu wszyscy,gdy ż mam Wam co ś do
przekazania. Chciałabym wcze ś niej powiedzie ć kilka słów prosto z serca,gdyby to co powiem
miało obróci ć Was przeciwko mnie. Jednak mam nadziej ę i wierz ę , ż e to nie nast ą pi bo jeste ś cie dla
mnie rodzin ą ,a w rodzinie nie ma tajemnic- powiedziałam i zdałam sobie spraw ę w tego jak bardzo
oficjalnie to zabrzmiało i troch ę si ę rozlu ź niłam- od kilku dni dziej ą si ę ze mn ą dziwne rzeczy jak
zauwa ż yli ś cie i nie mam na my ś li tylko tego, ż e czytam w my ś lach,ale tak ż e reszt ę o której
dowiedziałam si ę i ci ą gle dowiaduj ę w ostatnim czasie- popatrzyłam na ich twarze,które wyra ż ały
zainteresowanie i napi ę cie- Moi rodzice s ą pół wampirami jak ju ż wiecie- powiedziałam
-Bello,do czego zmierzasz? -spytał Carlisle
-Do tego, ż e nie jestem człowiekiem,ale dorastaj ą cym wampirem- powiedziałam,a
wszyscy zebrani oprócz taty spojrzeli na mnie z otwartymi ustami
-To niemo ż liwe! Przecie ż uwa ż a si ę , ż e dziecko pół wampirów rodzi si ę człowiekiem-
powiedział zszokowany Edward
-A jednak tu si ę kto ś pomylił twierdz ą c, ż e człowiekiem pozostanie,gdy ż jego przemiana
rozpoczyna si ę po osiemnastym roku ż ycia- powiedziałam
-Niesamowite,ale nadal nie rozumiem dlaczego mieliby ś my si ę od Ciebie odwróci ć -
powiedział Carlisle
-Wiecie, ż e Aro chce mnie wcieli ć do swojej armii,ale ja nigdy do niego nie doł ą cz ę
wi ę c b ę dzie próbował mnie zabi ć jak s ą dz ę - powiedziałam- mój dar,a wła ś ciwie dary,które ci ą gle
poznaje wła ś nie go przera ż aj ą i boi si ę o swoja pozycj ę - dodałam
-Bello,nie mog ę tego ogarn ąć . Jak to dary? Przecie ż wampiry maj ą zazwyczaj po
jednym darze,wi ę c jak to mo ż liwe, ż e mo ż esz ich mie ć wi ę cej ni ż jeden? I jak to mo ż liwe, ż e
zacz ę ła ś dojrzewa ć przed urodzinami?- spytał zaintrygowany Carlisle
-Nie wiem jak to mo ż liwe,ale tak jest- odpowiedziałam- podobno mam mie ć wi ę cej
darów ni ż jakikolwiek wampir przedtem i s ą dzone mi jest rz ą dzenie Volter ą ,ale to wszystko jest dla
mnie zbyt szalone i niezrozumiałe- powiedziałam,a wszyscy popatrzyli na mnie jeszcze z wi ę kszym
szokiem
-Dobra ludzie, wrzu ć cie na luz!- zawołał roze ś miany Emm- No,no Bella. To si ę
urz ą dziła ś - powiedział z rechotem i wszyscy do niego doł ą czyli
-Kochanie,nie wiem co powiedzie ć . Ciesz ę si ę , ż e ju ż zawsze b ę dziemy razem,ale Twoja
dusza..- nie dałam mu doko ń czy ć przykładaj ą c palec do jego ust,a On spojrzał na mnie
oszołomiony
-Ciii,b ę dzie co ma by ć . Dusz ę zatrzymam tak długo jak b ę dziesz przy mnie-
powiedziałam,a On nie zwracaj ą c na nikogo uwagi wpił si ę w moje usta
-Ej? Ludzie? Mo ż ecie odło ż y ć to na pó ź niej?- spytał z rechotem Emm. Tak jak zwykle
ż arty si ę jego trzymaj ą
-Bello,Twoje usta. S ą takie,s ą chłodniejsze ni ż zazwyczaj- powiedział i dotkn ą ł mojego
policzka i zdr ę twiał- wi ę c to ju ż ,tak? Ju ż przechodzisz przemian ę ? Boli Ci ę co ś ?- spytał
-Tak przechodz ę przemian ę i czuje si ę normalnie je ż eli mo ż na tak powiedzie ć . Tylko
ci ą gle obserwuje zmiany. Troch ę mnie to oszałamia- odpowiedziałam
Usiedli ś my na kanap ę i rozmawiali ś my jeszcze o mojej przemianie jakie ś dobre kilka
godzin. Zastał na ranek,a ja nadal nie czułam potrzeby snu. Czy ż bym ju ż tego nie potrzebowała?
Prawdopodobnie tak wła ś nie b ę dzie.
-Bello? Czy nie chce Ci si ę spa ć ?- spytał Carlisle
-Nie,ani troch ę - powiedziałam
-Fascynuj ą ce. Tak szybko si ę zmieniasz- powiedział z zachwytem
-Ile to zazwyczaj trwa?- spytałam
-Około trzech dni,a czasem nawet dłu ż ej. Towarzyszy temu przera ź liwy ból i jest si ę
sparali ż owanym- powiedział Carlisle
-A Ty tak po prostu si ę zmieniasz. Bez bólu,w pełni sprawna i ś wiadoma. Jestem
ciekaw czy b ę dzie Ci ę dr ę czy ć pragnienie nowo narodzonej,chocia ż mo ż liwe, ż e ta „przyjemno ść
Ci ę minie- dodał
Gdy tak rozmawiali ś my przypomniało mi si ę o szkole,wi ę c po ż egnałam si ę ze
wszystkimi i ruszyłam z Charliem w stron ę samochodu. Dojechali ś my kilkana ś cie minut pó ź niej.
Edward miał przyjecha ć po mnie o 7:30,wi ę c mam jeszcze godzin ę , ż eby si ę przygotowa ć . Wzi ę łam
szybki prysznic,ubrałam ś wie ż e ubrania,zrobiłam lekki makija ż bo wydawałam si ę bardzo blada,a
takie nagłe ukazywanie zmiany kolorów nie jest zbyt bezpieczne. Na co komu pytania i dociekania
ludzi? Dzi ś i tak b ę dzie ich jeszcze wi ę cej ni ż przedwczoraj. Pewnie ju ż niektóre hieny
dociekały,gdzie to ta nowa mo ż e by ć ,a to, ż e nie było te ż Cullenów pewnie jeszcze dodało
pikanterii. No có ż ,ludzi nie zmienisz.
Zeszłam na dół,zjadłam szybkie ś niadanie i dotarło do mnie, ż e moja wampirza rodzina
mnie zaakceptowała tak ą jak ą jestem i jak ą si ę mog ę sta ć .
Zgłoś jeśli naruszono regulamin