Camp Sprague - Szalony demon.pdf
(
582 KB
)
Pobierz
Camp Sprague - Szalony demon
L. Sprague De Camp
Szalony Demon
Przełożył Stefan Kasicki
The Fallible Fiend
En - 1973
Pl - 1996
Isaacowi Asimovowi,
który choć zaczął później ode mnie,
tym niemniej napisał więcej książek.
Ego te olim assequar!
I - Doktor Maldivius
Pierwszego dnia miesiąca Kruka, w piątym roku panowania króla Tonią z
Xylaru (według kalendarza novariańskiego) dowiedziałem się, że zostałem powołany
do odbycia rocznej służby na Pierwszym Planie, jak chełpliwie nazywają go jego
mieszkańcy. Nasz plan jest określany przez nich jako dwunasty, gdy my uważamy, że
to nasz plan jest pierwszy, a ich dwunasty. Jednak ze względu na fakt, że niniejsza
historia jest opisem mej służby na planie, którego częścią jest Novaria, zastosuję się
do ich terminologii.
Natychmiast udałem się na dwór burmistrza Ning. Znaliśmy się, zanim
jeszcze został wybrany na to stanowisko. To znaczy jako demonięta ganialiśmy
wspólnie za dmuchawcami na bagnach Kshaku, miałem więc nadzieję, że uda mi się
uzyskać zwolnienie ze względu na starą przyjaźń.
Gdy stanąłem przed burmistrzem, powiedziałem:
- Mój drogi, kochany Hworze, cieszę się, że cię znowu widzę! Jak ci leci?
Mam nadzieję, że wszystko w porządku?
- Zdimie, synu Akhy - odezwał się do mnie surowo Hwor - powinieneś już
wiedzieć, jak należy się zwracać do demona, który piastuje stanowisko burmistrza.
Dbajmy o dobre maniery.
- Eee, oczywiście... - zająknąłem się. - Proszę o wybaczenie, panie burmistrzu.
Mam nadzieję, że mogę jednak prosić o odroczenie powołania.
- Na jakiej podstawie? - zapytał burmistrz swym najbardziej przykrym,
oficjalnym tonem.
- Primo, na tej podstawie, że moja małżonka Yeth, córka Ptyga, właśnie
złożyła jaja i potrzebuje mnie w domu, bym jej pomógł zajmować się nimi. Secundo,
mając filozoficzne i logistyczne wykształcenie nie nadaję się do swego rodzaju
bezplanowego, pełnego przygód życia, które, jak mi opowiadano, oczekuje nas na
Pierwszym Planie. Tertio, filozof Khrum, którego jestem terminatorem, udał się na
dwa tygodnie na ryby, zawierzywszy mej pieczy swój majątek, korespondencję i
uczniów. I quarto, nasza rapusta już niemal dojrzała i będę musiał ją zebrać.
- Prośbę odrzucam. Primo, wyślę pomocnika szeryfa, by pomógł twej
małżonce opiekować się jajami i zebrać plony. Secundo, niezależnie od wykształcenia
filozoficznego, znasz dobrze historię i biografię Pierwszego Planu, więc jesteś lepiej
przygotowany do tego by sobie poradzić z wymogami tamtego świata, niż większość
wysyłanych do niego demonów. Tertio, kilka wolnych dni nie zaszkodzi uczniom i
korespondentom czcigodnego Khruma. I quarto, potrzebujemy kogokolwiek, a
właśnie twoje imię zostało wylosowane. Nasze powiększające się społeczeństwo i
wzrastający standard życia wymagają coraz więcej żelaza, więc względy osobiste
muszą ustąpić przed dobrem ogółu. Zgłoś się za trzy dni na seans wywoływania
duchów.
Trzy dni później ukąsiłem na pożegnanie Yeth i wróciłem na dwór burmistrza.
Hwor udzielił mi na pożegnanie rady:
- Przeciętny mieszkaniec Pierwszego Planu jest delikatną, słabą istotą. Nie
uzbrojony nie stanowi żadnego zagrożenia. Jednak ludy tego planu wymyśliły całą
gamę śmiercionośnych broni, za pomocą których uprawiają barbarzyńską sztukę
wojny. Nie wystawiaj się więc niepotrzebnie na ryzyko i nie stań się celem dla takiej
broni. Choć my, demony, żyjemy dłużej niż ludzie z Pierwszego Planu i jesteśmy od
nich mocniejsi i bardziej odporni, to jednak nie ma pewności, czy mamy duszę, która
po śmierci przenosi się do innego wymiaru, tak jak dusze mieszkańców Pierwszego
Planu.
- Będę ostrożny - odparłem. - Khrum opowiadał mi, że zaświaty Pierwszego
Planu są wyjątkowym miejscem, gdzie bogowie są słabymi duchami, magia jest
praktycznie bezsilna, a większość prac wykonują maszyny. Zapewniał też, że dla
zachowania prawa symetrii w kosmosie powinny, zgodnie z logiką, istnieć również
zaświaty związane w taki sam sposób z naszym planem.
- Powiedzmy - przerwał mi Hwor. - Wybacz, ale mam bardzo napięty rozkład
dnia. Uważaj na siebie, bądź wiernym sługą i przestrzegaj praw Pierwszego Planu.
- A jak mam postąpić, gdy prawa te będą sprzeczne? Lub gdy mój pan rozkaże
mi popełnić czyn nielegalny?
- Będziesz musiał sam sobie radzić, najlepiej jak potrafisz. - Wskazał palcem.
- Bądź uprzejmy stanąć na pentagramie.
Wstąpiłem na środek rysunku, a technik zamknął krąg kawałkiem węgla
drzewnego. Czekałem tam przez następne pół godziny, zgodnie z tym co pokazała
odmierzająca czas świeca.
Wreszcie linie pentagramu rozjarzyły się czerwienią. Zrozumiałem, że ten,
który mnie zakontraktował, wymruczał wreszcie zaklęcie. W tym też momencie -
siup! - dwór burmistrza zniknął, a ja znalazłem się w podziemnej, grubo ciosanej
komorze, na takim samym pentagramie, jak w mym własnym świecie. Wiedziałem, że
stukilogramowa sztaba żelaza, która spoczywała przed chwilą na pentagramie
zajmowanym teraz przeze mnie, znalazła się na pentagramie na Dwunastym Planie.
Przeklęty brak żelaza zmusza nas do oddawania naszych obywateli na służbę
mieszkańcom Pierwszego Planu.
Pomieszczenie było okrągłe, miało około sześciu metrów średnicy i trzy metry
wysokości. W jego ścianie znajdowało się wejście do ciemnego tunelu. Powietrze
było stęchłe i wilgotne.
Komorę oświetlała para ozdobnych lamp mosiężnych. Półki wokół ścian były
zawalone książkami. Umeblowanie stanowiły krzesła, stoły i otomanka, wszystko
zużyte i sponiewierane. Stoły były zarzucone miskami, kociołkami do palenia ognia,
wagami, moździerzami i innymi instrumentami używanymi przez czarownika. Na
małym stoliku leżała podstawka, na której spoczywała błękitna kula wielkości
ludzkiej pięści. Bez wątpienia był to magiczny kamień, gdyż jarzył się migotliwym
światłem.
W pomieszczeniu znajdowało się dwóch ludzi. Starszy był chudym,
przygarbionym mężczyzną, niemal tak wysokim jak ja, co na mieszkańca Pierwszego
Planu jest słusznym wzrostem. Miał krzaczaste wąsy, siwe włosy i brwi, ubrany był w
połataną czarną szatę.
Drugi człowiek był niskim, silnym, śniadym i czarnowłosym chłopakiem w
wieku około piętnastu lat, noszącym kamizelkę i pończochy, trzymającym jakieś
przybory czarownika. Nozdrzami wyczułem wrogą sobie wibrację ze strony chłopca,
choć w owym czasie nie znałem jeszcze mieszkańców Pierwszego Planu dostatecznie
dobrze, by umieć interpretować ich emocje. Jednak ze sposobu, w jaki młodzik
wzdragał się na mój widok, wywnioskowałem, że strach miał w nich znaczny udział.
- Kim jesteś? - zapytał starszy po novariańsku.
- Ja... Zdim, syn Akhy - odpowiedziałem powoli. Choć uczyłem się tego
języka w szkole, nigdy jeszcze nie rozmawiałem z rodowitym Novariańczykiem.
Biegłość uzyskiwałem więc powoli. - Wy... kto?
- Zwą mnie doktorem Maldiviusem, jestem zaś wróżbitą - przedstawił się
mężczyzna. - A to jest Grax z Chemnis, mój uczeń. - Wskazał na chłopca.
- Zębacz! - powiedział Grax.
- Bacz na swe maniery! - upomniał go surowo Maldivius. - To, że Zdim został
oddany do terminu, nie daje ci żadnego prawa, by się nad nim znęcać.
Plik z chomika:
ssaaggaa
Inne pliki z tego folderu:
Camp Spraque - Tego nie ma w regulaminie.pdf
(167 KB)
Camp Sprague - Szalony demon.pdf
(582 KB)
Inne foldery tego chomika:
Cabot Meg
Cadigan Pat
Caidin Martin(McCoy Max)
Caldwell Erskine
Callison Brian
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin