Grabarz Polski 06.pdf

(25490 KB) Pobierz
Grabarz Polski
# 6
JODOROWSKY
GUY N. SMITH - WYWIAD
PRZEKLĘTE LATA 50. CZĘŚĆ 2
HORROR NA 100 SŁÓW
OBLICZA DRAKULI CZĘŚĆ 2
KROKODYL KONTRA KROKODYL
RECENZJE:
FILMY: Dziwolągi, Pozwól mi wejść, Eden Lake, Rovdyr, Boogeyman
KSIĄŻKI: Szatański pierwiosnek, Historia Lisey, Alchemik
ŁUKASZ ŚMIGIEL „W SŁUŻBIE JEJ KRÓLEWSKIEJ ZŁOŚCI” (OPOWIADANIE)
42629220.023.png
JODOROWSKY BOX KOLEKCJONERSKI
JODOROWSKY - BOX KOLEKCJONERSKI
MEKSYK 1968, 1970, 1973
DYSTRYBUCJA: GUTEK FILM
czas pozostawały w Polsce praktycznie
nieznane. Dopiero w 2003 roku pokaza-
no je w Cieszynie na festiwalu Era Nowe
Horyzonty. „Kret” i „Święta Góra” traiły
później do dystrybucji kinowej, a razem
z „Fando i Lis” można było je obejrzeć
również na tegorocznej Letniej Akademii
Filmowej w Zwierzyńcu. Dla tych, którzy
przegapili wszystkie te okazje, łącznie
z głośnym czerwcowym pokazem w ki-
nie Muranów (kto na nocny maraton Jo-
dorowskiego przybył nago, otrzymywał
koszulkę oraz bilet gratis) oraz dla en-
tuzjastów reżysera, AP Mañana i Gutek
Film przygotowały wydanie kolekcjoner-
skie – box z trzema odnowionymi cyfro-
wo ilmami na DVD.
REŻYSERIA:
ALEJANDRO JODOROWSKY
BOX (4 DVD + 2CD):
FANDO I LIS
KRET
ŚWIĘTA GÓRA
KONSTELACJA JODOROWSKY
2 CD Z MUZYKĄ FILMOWĄ
rękach, bądź ciągnięcia na prowizorycz-
nym wózku sprawia, że radość Fando
z powodu spodziewanego wspólnego
raju w cudownej krainie (do której po-
dobno nikt jeszcze nie dotarł) raz po
raz zastępowana jest przez napady
gniewu i agresji. Należy zwrócić uwagę
na surrealistyczną scenerię wędrówki
bohaterów i galerię napotykanych przez
nich dziwacznych postaci, zazwyczaj
zepsutych i wyraźnie kontrastujących
z przypominającymi dzieci bohaterami.
Arrabal przyznaje, że ilmu nie tylko nie
rozumie, ale nawet się o to nie stara, bo
wtedy historia przestałaby go zachwy-
cać. Nie chodzi o to by rozumieć i umieć
wytłumaczyć, ale by sobie wyobrazić
i poczuć. „Sztuka musi być przekazywa-
na z duszy do duszy”. To chyba klucz do
całej twórczości reżysera, która budziła
i budzi nadal bardzo różne emocje. Jo-
dorowski przyznaje, że nie zależało mu
by tym ilmem zachwycić publiczność.
Rzeczywiście nie zachwycił – po pre-
X
X
X
X
Choć zadebiutował w kinie pod koniec
lat 50. ubiegłego stulecia, pełnometra-
żowych ilmów nakręcił jak dotąd tylko
sześć (z czego dwa uznawane są za
niewarte szczególnej uwagi). Pozostałe:
surrealistyczne, prześmiewcze, antykle-
rykalne, bogate w nagość i okrucieństwo
(itp., bo można by tak długo), przez długi
W eleganckim opakowaniu, projektem
graicznym przypominającym wydaną
wcześniej „Macunaimę”, dostajemy trzy
pełnometrażowe ilmy reżysera (na pu-
dełku zwanego „szamanem, bluźniercą,
szaleńcem”). Najwcześniejszy z nich,
„Fando i Lis” (1968), to wolna adapta-
cja sztuki Fernando Arrabala, kręcona
tylko w weekendy i bez scenariusza.
Tytułowi kochankowie podróżują do Tar
– mitycznego miasta spełnienia marzeń
i wiecznej szczęśliwości. Związek mię-
dzy nimi jest sadomasochistyczny, pe-
łen zależności. Lis jest bowiem sparali-
żowana – konieczność noszenia jej na
X
mierowym pokazie ledwo uniknął linczu.
Wedle słów jego samego, większość
ekipy po zakończeniu zdjęć nie chciała
mieć z ilmem nic wspólnego, a grająca
Lis aktorka oskarżyła Jodo o wampiryzm
i wpędzenie jej w anoreksję. Mimo tych
skandali Fando i Lis jest, moim zdaniem,
ilmem, któremu przy nikłym udziale
dialogów udaje się pozostać przejmują-
cym i głęboko smutnym bez popadania
w sentymentalizm i banał. Sam reżyser
skromnie nazywa go „niedocenionym
dziełem sztuki” Można się nie zgodzić,
Gdy robiłem ten ilm, nie wiedziałem co chcę
zakomunikować – mówi o „Fando i Lis” jego reżyser.
Takie wyznanie Alejandro Jodorowskiego, urodzonego
w Chile mima, pisarza, scenarzysty komiksów,
tarotysty, terapeuty… (że wymienię tylko kilka
specjalności w porządku alfabetycznym) może wydawać
się strzałem w kolano. Nie jest jednak przypadkowe;
twórca celowo rezygnuje z tworzenia świadomego
na rzecz podświadomej komunikacji z widzem.
42629220.024.png 42629220.025.png 42629220.026.png
ale tylko obejrzawszy wcześniej ilm, do
czego zachęcam.
ku. Warto nadmienić, że właśnie ten ilm
zapoczątkował fenomen Midnight Mo-
vies – zafascynowany nim John Lennon
namówił swojego menedżera Allena Kle-
ina do nabycia praw, dzięki czemu przez
prawie rok mogli na nocnych pokazać
oglądać go Nowojorczycy. Niestety, albo
na szczęście, ów Klein przez ponad 30
lat nie godził się na upublicznianie Kreta.
Krążył więc ilm na bootlegach jako rzad-
kość i nabierał kultowości.
Nawet więcej scen, które, choć szokujące
i obrazoburcze, pokazują także zniewo-
lenie człowieka przez niewolnicze trzy-
manie się dogmatów i konsumpcjonizm,
pokazuje „Święta Góra”. Niezwykle gwał-
towna i bluźniercza mieszanka, z której
da się wyodrębnić opowieść o dziewięciu
przemysłowcach którzy pod przewodnic-
twem tajemniczego Alchemika wyrusza-
ją by rezydującym na tytułowej Górze
mędrcom zrabować sekret nieśmiertel-
ności, jest uznawana za najdojrzalszy
i najsprawniej zrealizowany ilm Jodo-
rowskiego. Jednak olbrzymie zagęsz-
czenie symboli, poetyk, wierzeń i ilozo-
iczno-magicznych koncepcji sprawia,
że, przy całym obecnym tu czarnym hu-
morze, Świętą Górę najłatwiej posądzić
o pretensjonalność i erudycyjność jedy-
nie fasadową. Bardzo wyraźnie jednak
zbiegają się tu bogate zainteresowania
autora, a zaskakująca końcówka przy-
nosi oddech po natłoku bodźców i sko-
jarzeń. Zależnie od nastawienia, jedni
się wizji Jodorowskiego poddadzą, inni
nie. Entuzjastą „Świętej Góry” jest na
przykład Marilyn Manson, który poprosił
Jodorowskiego o udzielenie sobie ślubu
w stroju z ilmu.
„Konstelacja Jodorowsky”. Reżyser daje
się tu poznać z innych stron – jako mistyk
prowadzący cotygodniowe spotkania
terapeutyczne, scenarzysta rysowanej
przez Moebiusa serii Incal, czy twórca
teatru pantomimy. Szczególnie intere-
sująco wypada część, w której Jodorow-
sky i Moebius opowiadają o przygoto-
waniach do ekranizacji „Diuny” Franka
Herberta – widzimy gotowe storyboardy,
poznajemy pomysły i kontrowersyjne
metody pracy. Podczas któregoś z sean-
sów, Jodorowsky wprost zwraca się do
ilmującego go dokumentalisty. Nama-
wia go do porzucenia kamery i wzięcia
udziału w oczyszczającym seansie tera-
peutycznym. Rezultaty warto zobaczyć.
Na płycie z „Konstelacją” znajduje się
również ilmowy debiut Jodorowskiego
– krótkometrażowy „Krawat” o nieśmia-
łym mężczyźnie i kobiecie handlującej
głowami.
Drugą chronologicznie pełnometrażów-
ką w kolekcji jest wykorzystujący sztafaż
spaghetti westernu „Kret” (1970). Pod-
czas napisów początkowych słyszymy z
offu charakterystykę kreta. Kopiąc pod-
ziemne tunele czasem w poszukiwaniu
słońca wydostaje się na powierzchnię
i, znalazłszy to czego szukał, ślepnie.
Może być to metafora sytuacji ilmu un-
dergroundowego, ale może też opisywać
widzów. Historia o (granym przez Jodo-
rowskiego) rewolwerowcu który, porzu-
cając syna, wybiera się na pustynię by
odszukać i zabić czterech mistrzów, nie
jest najważniejsza. Film jest w istocie
nie poddającym się jednolitej interpre-
tacji zlepkiem przesyconych symbolami
scen. Nierzadko są one otwartą krytyką
kościoła katolickiego, tudzież skorumpo-
wanego społeczeństwa i zła w człowie-
Wspominając o „Krecie” nie sposób
zignorować sporej dawki cynicznego
czarnego humoru. Jest to aspekt tak
często pomijany w analizach i interpre-
tacjach, że nie uszło to uwadze samego
Jodorowskiego: „Kultura to monstrum.
Można się śmiać, a nadal biorą cię se-
rio. Najbrudniejsze umysły to umysły
uniwersyteckie. Wszystko biorą bardzo
poważnie, wszystko badają, ale sztuka
nie potrzebuje ilozofów”.
Poza trzema długimi metrażami w skład
zestawu wchodzi również dokument
42629220.001.png
Na fascynację pantomimą wskazuje
też fakt, że w ilmach Jodorowskiego
bohaterowie mówią tylko wtedy, gdy
nie da się czegoś przekazać wizualnie.
Stąd ważna rola muzyki. W komplecie
dostajemy dwie płyty CD - z muzyką do
„Świętej góry” oraz „Kreta”. Szczególnie
soundtrack z „Kreta” wart jest uwagi -
przez wykorzystanie charakterystyczne-
go westernowego instrumentarium staje
się swoistą parodią muzyki towarzyszą-
cej ilmom tego gatunku.
ści dopełnia mały plakacik z wypisanymi
poglądami Jodorowskiego na temat reli-
gii oraz ulotka Egmontu zachęcająca do
nabycia komiksów z jego scenariuszami.
Chciałoby się jeszcze zestawu niewyko-
rzystanych scen (obecnych w wydaniu
amerykańskim) czy osobnych wywiadów
na temat każdego z ilmów, ale i tak jest
bardzo dobrze. Drażnić mogą tylko po-
jawiające się gdzieniegdzie w polskich
napisach literówki oraz fakt, że w zesta-
wie zabrakło, moim zdaniem znakomitej,
„Świętej krwi” Mam nadzieję, że i ten ilm
kiedyś się u nas ukaże.
Stawiam wysoką ocenę, ponieważ
z proponowaną przez Jodorowskiego
koncepcją kina jest mi po drodze. Tych,
którzy ciekawi są ekranowych ekspery-
mentów zachęcam jednak do osobiste-
go sprawdzenia, czy Jodo jest, jak tego
chce polski dystrybutor „bardziej surre-
alistyczny niż Buñuel, bardziej perwer-
syjny niż Lynch, bardziej enigmatyczny
niż Fellini” (i czy to dobrze, jeśli tak).
Podejrzewam bowiem, że nie zabrak-
nie i takich, którzy zdanie: „Jeżeli jesteś
wspaniały, „Kret” będzie wspaniały; jeśli
jesteś ograniczony, „Kret” będzie taki dla
ciebie” uznają za kolejny dowód na to,
że król jest nagi.
Na szczególne podkreślenie i uznanie
zasługuje jednak to, na każdej z trzech
płyt DVD z ilmem długometrażowym
znajduje się osobna ścieżka z komen-
tarzem reżysera przetłumaczonym na
język polski. Jest to, według mnie, naj-
mocniejszy punkt kolekcji. Jodorowski
okazuje się dobrym towarzyszem sean-
su. Obok ciekawostek i anegdot z planu
i okołoilmowych nie szczędzi informacji
autobiograicznych (nierzadko bardzo
intymnych). Nie cofa się przed wyjawia-
niem intencji kryjących się za ważnymi,
jego zdaniem, scenami i objaśnia zna-
czenie niektórych symboli. Oglądanie
tych ilmów z komentarzem bardzo przy-
bliża sylwetkę twórcy, czyni ilmy bardziej
przystępnymi i pokazuje zaskakującą
spójność koncepcji artystycznych. Cało-
42629220.002.png 42629220.003.png 42629220.004.png 42629220.005.png 42629220.006.png 42629220.007.png
GUY N. SMITH
Powieści KATHY REICHS
������������� ������� SERIALU „KOŚCI” ����������� � T�������� POLSAT
Guy Newman Smith (urodzony w roku 1939) należy
do grona popularnych angielskich pisarzy. Karierę
rozpoczął w stosunkowo młodym wieku - już jako
nastolatek publikował opowiadania w lokalnych
gazetach. Za namową matki, autorki poczytnych
powieści historycznych, całkiem oddał się literaturze.
Początkowo szło mu nienajlepiej, kilka jego pierw-
szych pozycji zostało dość mocno skrytykowanych,
Guy jednak nie poddawał się. Pisał dalej, aż w końcu
zaczął odnosić sukcesy. W 1976 roku sławę przynio-
sła mu książka „Noc krabów”, która w dwa tygo-
dnie po ukazaniu się na księgarskich półkach
osiągnęła status bestsellera. Podekscytowany
pisarz wiedział już, że krwiożercze skorupiaki
to świetny temat na cykl powieściowy. Dzisiaj
każdy polski fan literatury grozy doskonale
kojarzy sześciotomowe „Kraby”, podobnie jak
i całą masę innych horrorowych pozycji sygno-
wanych nazwiskiem Guy N. Smith.
W Polsce w latach 90. kilkadziesiąt książek
Smitha wydało nieistniejące już wy-
dawnictwo Phantom Press, czyniąc
tego pisarza jednym z bardziej
poczytnych twórców horrorów
w naszym kraju. Choć do dziś
jego nazwisko kojarzone jest
w Polsce z literacką ikcją,
jego książki od dawna nie
zajmują księgarskich półek.
Dlaczego? Czyżby autor
osiadł na przysłowiowych
laurach i przestał tworzyć?
A może w grę wchodzi
inna przyczyna? Na te
i na kilka innych pytań
odpowiada sam Guy N.
Smith...
Sławę autorce przyniosła książka , która stała się bestsellerem New York Timesa
i zdobyła Ellis Award dla powieści-debiutu.
Sławę autorce przyniosła książka , która stała się bestsellerem New York Timesa
Ksi ki
polecaj :
WYŁ CZNY
DYSTRYBUTOR
www.fashiondoctors.pl
WYWIAD
42629220.008.png 42629220.009.png 42629220.010.png 42629220.011.png 42629220.012.png 42629220.013.png 42629220.014.png 42629220.015.png 42629220.016.png 42629220.017.png 42629220.018.png 42629220.019.png 42629220.020.png 42629220.021.png 42629220.022.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin