Joanna Ostrowska - Prostytucja_w_getcie.doc

(107 KB) Pobierz
Prostytucja w getcie/ Łódź i Warszawa

12

 

Prostytucja w Polsce w czasie II Wojny Światowej/przypadek gett.

 

Za pomoc w gromadzeniu materiałów i interesujące uwagi merytoryczne oraz tropy interpretacyjne dziękuje dr Marcinowi Zarembie i Konradowi Wójcikowi.

 

„Przyzwyczaisz się (…) Sama widzisz. Zresztą, co tam … co się przejmować. Śmierć stoi za plecami…”[1].

 

Prostytucja kobiet żydowskich w czasie wojny należy do zapomnianej sfery historii. Figura gettowej prostytutki została wyparta z powszechnej świadomości historycznej. Badania dotyczące tego zjawiska ogniskują się przede wszystkim na poszukiwaniu śladów w dostępnych relacjach, wspomnieniach, oraz nielicznych dokumentach. Tekst mojego autorstwa jest próba interdyscyplinarnego opisu tematu. Chciałabym się przede wszystkim skoncentrować na odtabuizowaniu i destygmatyzacji zjawiska, poprzez zaznaczenie jego istnienia i wstępną interpretację pewnych faktów.

 

Pierwszy rozkaz dotyczący zorganizowanej prostytucji na terenie ziem polskich pochodzi z 9 września 1939 roku. Jego adresatem jest policja bezpieczeństwa, której zadaniem ma być wprowadzenie niemieckiego prawa dotyczącego prostytucji na nowo zajętych terenach. Wspomniane w tekście dokumentu „specjalne domy” to burdele dla żołnierzy Wehrmachtu, w których miały pracować Polki i Czeszki. Kontakty seksualne niemieckich żołnierzy z kobietami innych narodowości są wykluczona poza specjalnie do tego wyznaczonymi miejscami. Nadzór nad prostytucją na nowo zajętych terenach miała przejąć policja kryminalna.

W tym samym dokumencie zostaje dokładnie wyodrębniony podział na prostytucję jawną i skrytą. Ten drugi rodzaj należy zgodnie z nowymi dyrektywami zwalczać. W okresie od września do grudnia 1939 roku policja kryminalna miała za zadanie stworzyć ewidencję wszystkich pracujących czynnie prostytutek, które następnie miały być kontrolowane przez stałe badania lekarskie. Prostytucja uliczna została surowo zakazana, czego konsekwencją była całkowita kontrola tego zjawiska przez policję kryminalną.

Żydówki-prostytutki zostały wykluczone ze względu na prawa rasowe. Ich liczba przed wojną w Warszawie wynosiła około 500 (ilość wszystkich warszawskich prostytutek 1500-1600). Ze względu na obostrzenia rasowe w sprawie przeciwdziałania żydowskiej prostytucji, działania policji miała wspomagać gmina żydowska. Dodatkowo zaznaczono, iż powinna ona ponieść wszystkie koszta pracy policji.

W okresie od końca września do grudnia 1939 roku policja obyczajowa patrolowała ulice miast w celu spisania jak największej ilości prostytutek. Kobiety pochodzenia żydowskiego miały być aresztowane, a następnie pouczone, iż nie wolno im wykonywać zawodu i zwolnione z aresztu.

Utworzone przez Niemców domy publiczne były przeznaczone dla żołnierzy Wehrmachtu, oficerów, członków SS, czy ludności cywilnej, głównie robotników przymusowych. Prostytucja kobiet żydowskich została całkowicie zakazana.

 

Zgodnie z wyżej cytowanymi aktami w getcie (w tym przypadku warszawskim) nie było formalnej/zinstytucjonalizowanej prostytucji. Nie istniały domy publiczne założone przez Niemców, bądź Gminę Żydowską. W Dzienniku Adama Czerniakowa[2] pojawia się jednakże fragment dotyczący Henryka Szoskiesa, który wyemigrował z Polski w styczniu 1940 roku. Jednym z powodów wyjazdu był rozkaz niemiecki nakazujący Szoskiesowi zorganizowanie burdelu dla żołnierzy niemieckich, w którym miałyby pracować Żydówki. Jest to dotychczas jedyna znaleziona informacja na ten temat.

 

Zjawisko prostytucji w getcie łączy się bezpośrednio z szeroko pojmowaną moralnością, której upadek był jednoznacznym rezultatem istnienia getta, jako specyficznie zorganizowanej komórki społecznej („skrzyni śmierci”-okreslenie Goeringa). Powszechnie panująca sytuacja zagrożenia życia powodowała, że tolerancja w stosunku do zachowań powszechnie uznanych za hańbiące w wielu przypadkach wzrastała. Oskar Singer w swoich reportażach dotyczących życia w getcie Litzmannstadt pisze:

 

Nie wszystko, co się tutaj dzieje da się sprowadzić do prostej formuły: wojna. Przeżyliśmy wojnę i wiemy, jak zmienia się życie, jeśli naraz głos zabierają armaty. (…) Na moralności pojawiły się rysy, ale etyka została. Prawa życia społecznego nie zostały unieważnione. Najwyżej w najgorszym wypadku, zostały znowelizowane[3].

 

Owa, wyżej wspomniana przez Singera nowelizacja praw życia społecznego dotyczy także szerzącej się w getcie prostytucji. Zjawisko prostytucji wśród żydowskich kobiet istniało przecież także przed wojną[4]. Novum stanowią jednakże motywy podjęcia decyzji, a także kwestia „dobrowolności” w sytuacji zagrożenia ludzkiego życia. Pod pojęciem „rysy na moralności” można dostrzec figurę gettowej prostytutki.

 

„Damulki”

 

Gettowa prostytutka to figura przemilczana, zasłonięta, w pewien sposób także zapomniana. Bogata literatura wspomnieniowa dotycząca życia w gettach jest doskonałym przykładem tego, jak mocno działa tabuizacja pewnych zjawisk, które są powszechnie rozpoznane, z drugiej strony jednak wyparte i „niechciane”. Badania dotyczące opisywanego zjawiska polegają, zatem na poszukiwaniu strzępków informacji, kilku zdań, które jeśli się nawet pojawiają, charakteryzują się jałowością, a co najważniejsze brakiem podmiotowości samych prostytutek.

Emanuel Ringelblum w swojej Kronice getta warszawskiego pisze:

 

Ostatnio widać prostytucję na ulicach. Wczoraj zaczepiła mnie – sądząc po wyglądzie – bardzo porządna kobieta. Nędza pcha do wszystkiego[5].

 

Trzy krótkie zdania pełnią jedynie funkcję informacyjną, wskazują na zmianę, jaka dokonała się na początku roku 1941. Zjawisko prostytucji, które wcześniej było marginalne, bądź po prostu ukryte stało się widoczne. Widoczne w tym przypadku oznacza egzystencję - pojawienie się czegoś, co wcześniej nie istniało w świadomości mieszkańców getta.

Ostatnia część przytoczonej relacji jest zwięzłym wyjaśnieniem przyczyn takiego stanu rzeczy. Ringelblum kategorycznie podkreśla, że motywacja prostytuowania się jest związana z wszechogarniającą nędzą, która przesuwa granice moralności. Dla wywołania kontrastu zaznacza dodatkowo, że opisywana kobieta wygląda „bardzo porządnie”, co automatycznie łączy się z przekonaniem, iż prawdopodobnie pochodzi z wyższych sfer społecznych. Ciekawy jest mechanizm wyparcia, dostrzegalny „pomiędzy zdaniami”. Ringelblum powstrzymuje się od opisania całego wydarzenia; jego wypowiedź jest bardzo lakoniczna i powoduje, że odbiorca sam, zgodnie z własnym sumieniem dopowiada sobie resztę historii.

 

Zupełnie inny obraz gettowej prostytutki wyłania się z opisu Mary Berg:

 

Ulubionym miejscem rozrywki w sercu getta jest „Cafe Hirschfeld”. (…) Można tu dostać wszystko, czego tylko dusza zapragnie (…) Kawiarnia ta jest miejscem spotkań największych szmuglerów i ich ukochanych; tu kobiety sprzedają się za dobry posiłek. Szesnastoletnie dziewczyny przychodzą ze swoimi kochankami, kilkoma łajdakami, którzy pracują dla gestapo. Te dziewczyny nie myślą, co się z nimi stanie w przyszłości – są na to zbyt młode. Przychodzą tu, by dobrze zjeść. Następnego dnia mogą być zastrzelone wraz ze swoimi kochankami. Zorganizowana młodzież getta jest bezwzględna dla zdrajców[6].

 

Młodziutka Mary wystawia bardzo kategoryczną i ostrą diagnozę kobietom „sprzedającym swoje ciała gettowym łajdakom”. W jej relacji pojawia się bardzo ciekawy koncept kolaboracji poprzez ciało. Motywacja prostytutek jest podsumowana jednym zdaniem: chodzi przede wszystkim o jedzenie. Dodatkowo podkreślony zostaje fakt niedojrzałości kobiet, które nie mają świadomości swojego przyszłego losu, z góry naznaczonego piętnem kary. Kolaboracja kobiet była, jest i będzie związana z sferą seksualną i cielesną.

Zastanawiające jest także uprzedmiotowienie prostytutek, które jawią się w opisie Mary, jako bezwolne istoty, pozbawione perspektyw, w pewnym sensie już stracone; dla których nie ma ratunku. W innym fragmencie wspomnień Mary Berg pisze o nadzwyczajnym przywiązaniu mężczyzn i kobiet w getcie, które w pewien sposób pomaga przezwyciężyć własną słabość i samotność. Dookreśla swoją wypowiedź zdaniem: A jednak moralność w getcie jest równie silna jak w czasach przedwojennych[7]. Owo podsumowanie wprowadza bardzo ścisły podział na dwie grupy mieszkańców getta: tych, którzy mają szansę przeżyć i nadal istnieć, których tożsamość nie została skażona wojenną moralnością i tych, którzy są straceni. Prostytutki zaliczają się do drugiej grupy.

 

Primo Levi w swojej książce „Pogrążeni i ocaleni”[8] wspomina o tzw. szarej strefie, charakterystycznej dla społeczności obozowej. Przymiotnik szara konotuje sferę ukrytą, niebezpieczną, moralnie podejrzaną. Prostytutki były zaliczane do ciemnych stron getta, stąd właśnie wynikał ów, wyżej wspomniany motyw „stracenia”. Podobny schemat obserwujemy w relacji Henryka Makowera:

 

Wielki kabaret – dansing na miarę europejską. Obszerny, długi, mimo to dość ponury lokal. Tu [Melody Palace – J.O.] bawili się bogacze gettowi, spekulanci, łapownicy, kombinatorzy, robiący interesy z Niemcami i dla Niemców, przemytnicy, wzbogaceni panowie ze Służby Porządkowej ze swoimi damulkami [zaznaczenie – J.O.][9].

 

„Damulki” występują zawsze w towarzystwie mężczyzn, kolaborantów, gettowych łajdaków. Ich wina, ich kolaboracja opiera się nie tylko na sferze seksualnej, lecz także na samym kontakcie z elementem podejrzanym. Kobieta jest, zatem postrzegana przez pryzmat swojego towarzysza. Tak jak twierdziła Mary Berg, poniesie ona podobną karę jak jej kochanek, niewspółmierna jest jednak wina.

 

Zupełnie inaczej przedstawia prostytutki Marek Edelman w „Strażniku”:

 

Bardzo lubiłem gettowe prostytutki, trotuarówki. Chcecie wiedzieć, kim były prostytutki z getta i ich klienci? To były dziewczyny, które co rano dawały mi świeżą bułkę. Te dziewczyny, bardzo ładne, miały swoją kwaterę na Krochmalnej, pracowały z rana, bo wieczorem była godzina policyjna. Były też prostytutki lepszej kategorii, pracowały w hotelu „Brytania”. Miały klientów w tamtej strony muru[10].

 

Zacytowana wyżej wypowiedź pokazuje zupełnie inny stosunek do gettowych prostytutek. Edelaman na pierwszy rzut oka nie ocenia tych kobiet, zaznacza jedynie ich obecność, stara się w miarę możliwości „dookreślić”, kim były, jaki były ich los. Niezwykle ważna wydaję się być informacja o ulicy Krochmalnej, na której kobiety pracowały w czasie dnia. Można wnioskować zatem, iż były stałym, nieodłącznym elementem życia getta, były widoczne.

Motyw „świeżej bułki” ma prawdopodobnie być zawoalowaną odpowiedzią na wcześniej postawione przez Edelmana pytanie. Gettowe prostytutki były normalnymi kobietami, które podobnie jak wszyscy mieszkańcy getta cierpiały, umierały, pomagały; z których każda miała swój własny, indywidualny los. Etykietka prostytutki nie czyniła z nich nikogo wyjątkowego. Zresztą analizowana wyżej wypowiedź Edelmana zainteresowała także Hannę Krall:

 

- Nie wiem czy powinniśmy o tym pisać (…) Tandetna literatura. Ciebie w ogóle trzymają się kiczowate historie. Te prostytutki na przykład, które dawały ci dzień w dzień bułkę. Czy zresztą wypada pisać, że w getcie były prostytutki?

- Nie wiem. Pewnie nie. W getcie powinni być męczennicy i Joanny d’Arc, prawda? Ale jak chcesz wiedzieć, to w bunkrze na Miłej z grupą Anielewicza było kilka prostytutek i nawet jeden alfons. Taki wytatuowany, wielki, z bicepsami, który nimi rządził. Były to dobre, gospodarne dziewczyny. Przedostaliśmy się do ich bunkra, kiedy nasz teren zaczął się palić, i byli tam wszyscy – Anielewicz, Celina, Lutek, Jurek Wilner – tak cieszyliśmy się, że jeszcze jesteśmy razem… Tamte dziewczyny dały nam jeść, a Guta miała papierosy „juno”. To był jeden z najlepszych dni w getcie. Kiedy później przyszliśmy (…) te dziewczyny były w sąsiedniej piwnicy. Nazajutrz schodziliśmy do kanałów. Wszyscy weszli, ja byłem ostatni, i jedna z dziewczyn zapytała, czy mogą z nami wyjść na aryjską stronę. A ja odpowiedziałem: „nie”. No widzisz. Bardzo cię proszę, nie każ mi dzisiaj tłumaczyć, dlaczego wtedy powiedziałem nie[11].

 

Ta dłuższa wypowiedź tak naprawdę mogłaby się ograniczyć tylko do jednego zdania. Wizerunek mieszkańca getta jest ściśle sprecyzowany po dzień dzisiejszy. Męczennicy-mężczyźni i walczące żelazne dziewice stanowią rodzaj doskonałej maski zasłaniającej to, co współcześnie „niechciane”, „nieprzyjemne” i wyparte. Owa maska wskazuje na tabu, które wytworzyło się w współczesnym dyskursie zagłady i opiera się z gruntu na wyżej wspomnianej binarności ofiar getta. Wciąż pojawiające się dyskusje na temat wojennej moralności ogniskują się jedynie na stwierdzeniu, iż „coś prawdopodobnie było nie tak”. W końcu wypada, czy nie wypada pytać…

 

Prostytucja wśród Żydówek w gettach pojawia się także w responsach Rabbiego Ephraima Oshriego[12]. Jeden respons został w całości poświęcony prostytutkom wykorzystywanym przez Niemców. Oshry na wstępie zaznacza, iż opisywana przez niego kwestia stanowi nadal bardzo duży problem, mimo iż getta już nie istnieją, a wojna dobiegła końca. Przytoczona przez niego historia jest historią Żydówki z Kowna, która została złapana przez Niemców i zmuszona do prostytuowania się. Oprawcy poprzez swoją władzę nad życiem kobiety zmusili ją do współżycia, dodatkowo wytatuowali jej na ciele napis: prostytutka żołnierzy Hitlera. Tatuaż[13] stanowił po wojnie znak, stygmę, której nie potrafił zaakceptować mąż kobiety. Był on zdania, że jeśli żona choć raz zgodziła się dobrowolnie na stosunek z Niemcem, nie powinna być nadal jego małżonką. Przykład ten pokazuje dobitnie, jak mocno funkcjonował i prawdopodobnie nadal funkcjonuje mit dobrowolności związanej z prostytucją w okresie wojny. Ten problem dotyczy także puffów w obozach koncentracyjnych, czy burdeli dla żołnierzy Wehrmachtu, w których to kobiety były i są „posądzane” o tzw. dobrowolny meldunek. Ponownie wracam do kwestii dobrowolności w sytuacji zagrożenia życia[14], o której w moim przekonaniu nie mogło być mowy.

 

„Po prostu Lili”

 

Postać prostytutki z aryjskiej strony pojawia się w wielu wspomnieniach byłych mieszkańców getta[15]. Najczęściej historia dotyczy sytuacji, w której uciekinierzy z zamkniętej dzielnicy są przez jakiś czas ukrywani w mieszkaniu „kobiety lekkich obyczajów”. Tego typu wspomnienia na pierwszy rzut oka są w pewien sposób „niezwykłe”. Przede wszystkim stanowią świadectwo istnienia wojennej prostytucji, która również została wyparta z powszechnej świadomości, po drugie są dowodem na to, iż etykietka „kobiety lekkich obyczajów” nie jest jednoznaczna moralnie.

Tytułowa Lili jest jedną z wielu postaci w książce Janiny Bauman „Zima o poranku”[16]. Po ucieczce z getta główna bohaterka wraz z matką i siostrą zatrzymuje się w mieszkaniu niemieckiej prostytutki i jej brata Reichdeutscha.

 

Zaniepokojona mama spytała ją nieśmiało, czy zechce robić dla nas zakupy. W odpowiedzi Lili zachichotała. „Fujara ze mnie, jeśli o te rzeczy idzie – wyznała. – Ale jeżeli wam na tym zależy, kochane… Lili zrobi wszystko dla każdego, kogo lubi. A ja was lubię, kochane, naprawdę szczerze was lubię, wszystkie trzy”[17].

 

Kobiety spędzają w mieszkaniu Lili tylko kilka dni, ponieważ klientami prostytutki są Niemcy, poza tym brat kobiety stanowi pewne niebezpieczeństwo dla głównej bohaterki. Lili w tym kilkustronicowym opisie jest doskonałym przykładem paradoksu ideologii narodowosocjalistycznej. Jej stosunek do przechowywanych Żydówek jest bardzo przyjazny. Z drugiej strony można przypuszczać, iż nie ma ona zielonego pojęcia, kim są nowe lokatorki. Jednakże, nawet w takiej sytuacji Lili nie zadaje zbędnych pytań, pomaga na tyle na ile może.

 

Wiedziałyśmy już wszystkie: ugrzęzłyśmy w niemieckim burdelu. Nie wspominałyśmy już o tym słowem, gdy z rana – a raczej około południa – Lili wychynęła ze swojej sypialni, równie przyjazna i gadatliwa jak poprzedniego dnia[18].

 

Historia Lili jest żywym dowodem na to, iż wojna jest sytuacją, w której prócz tego, że moralność została „znowelizowana”, żadne etykietki nie mają racji bytu. Pomagać mógł każdy, podobnie jak każdy mógł zadenuncjować.

 

Postać prostytutki pojawia się także we wspomnieniach Stefana Chaskiewicza:

 

Ojciec tej krakowianki (…) opowiedział mi jedną ze swych przygód, które warto powtórzyć. Otóż, gdy w wyniku jakiejś wpadki stracił w roku 1943 mieszkanie i wraz z żoną wędrował ulicami Warszawy nie mając gdzie się schronić, a zbliżała się godzina policyjna, zdecydował się na zaczepienie prostytutki, która kręciła się po ulicy i zaproponował jej zapłatę za spędzenie u niej nocy ze swą żoną. Bez żadnych zastrzeżeń i oporów uzyskał zgodę i tak uratował się z niebezpieczeństwa[19].

 

Zacytowana wyżej relacja stanowi potwierdzenie wcześniejszych wniosków. Przygoda warta powtórzenia i opisania „oswaja” figurę prostytutki z okresu II Wojny Światowej. Poprzez przytoczenia tej historii „kobiety lekkich obyczajów” zaczynają egzystować w pamięci czasu zagłady. Obserwujemy zatem mechanizm odtabuizowania zjawiska i w pewien sposób jego destygmatyzacji.

 

Widzialne-istniejące

 

Odwołując się raz jeszcze do wypowiedzi Marka Edelmana dotyczącej prostytutek, które w czasie dnia pracowały na ulicy Krochmalnej chciałabym zwrócić uwagę na fakt ich nieistnienia w dokumentach fotograficznych z getta.

 

Jako dokumentacja fotograficzna posłużyły mi dwa albumy z getta warszawskiego i łódzkiego[20]. W każdym z nich wyodrębniono działy zdjęć, które miały pokazywać, jak dzielnica zamknięta funkcjonowała od momentu jej założenia. Na wybranych fotografiach obserwujemy moment przesiedleń, zamykania getta. Doskonale zobrazowana jest także praca przymusowa w getcie, oraz głód i śmierć. Na wielu z nich dostrzegamy pojedynczych ludzi: dzieci, ortodoksyjnych Żydów, handlarzy, czy zwykłych przechodniów. W albumie Warszawskie getto wyróżniono nawet cykl Ecce homo, w którym głównym motywem jest najczęściej pojedynczy człowiek. Fotografie wzbudzające najwięcej emocji przedstawiają ludzkie zwłoki, łapanki uliczne i wszechobecny głód.

Próba odnalezienia prostytutki gettowej w tym anonimowym tłumie jest praktycznie niemożliwa. Można byłoby się zastanowić, w jaki sposób szukać tych kobiet, co byłoby znakiem rozpoznawczym, znakiem szczególnym. Zdjęcie przedstawiające dwie, sądząc po wyglądzie, bardzo porządne[21]/ładne[22] kobiety jest anonimowe[23]. Nie można więc zaryzykować i przypisać im określonej z góry tożsamości. W tym przypadku dokumentacja fotograficzna przekonuje jedynie o bezcelowości poszukiwania wizerunku gettowej prostytutki. Jeśli zatem nie istnieją one na zdjęciach, łatwiej jest o nich zapomnieć, łatwiej jest ich nie dostrzegać. Widzialne oznacza w pewnym sensie istniejące, w takim razie podobnie jak nie istnieją one na fotografiach, nie istnieją także w powojennym dyskursie. Damulki, Lilis, „kobiety lekkich obyczajów” są traktowane jak margines, o którym nie wypada mówić, których nie wypada dostrzegać.

 

Perła Sch. i Elżbita Elsner

 

Historia gettowej prostytutki, jako główny wątek narracyjny pojawiła się w dwóch całkowicie różniących się od siebie książkach. Pierwsza z nich jest stylizowana na dziennik siedemnastoletniej Perły, mieszkanki getta w Terezinie, druga to zbiór siedmiu listów dorosłej kobiety Elżbiety Elsner, która poprzez tę korespondencję opowiada swoje życie. Obie książki wykorzystują motyw prostytutki i na jego podstawie budują obraz getta widzianego trochę „innymi oczami”.

 

Niekochana Arnošta Lustiga[24], więźnia getta w Terezinie i obozu w Auschwitz opowiada historię młodej prostytutki Perli w okresie od sierpnia do grudnia 1943, do momentu wywiezienia bohaterki z getta. Narracja została podzielona standardowo na poszczególne dni, dodatkowo wskazano ilość odwiedzin klientów Perli i zapłatę:

 

Raz. Czerwona ażurowa torba. Trzy razy. Otwieracz do konserw. Srebrny automatyczny ołówek. Podkowa na szczęście. Pięć razy. Wieczne pióro. Chustka z białego jedwabiu. Pięć surowych kartofli. Orzech włoski. Szczotka do ubrania[25].

 

Ten zabieg formalny szokuje już na samym początku tekstu, nie tylko ze względu na skrupulatność, lecz także z powodu absurdalności przedmiotów, które często pojawiają się w wyliczeniach. Perlą w getcie opiekuje się pan L., jeden z członków Gminy Żydowskiej, który nie dopuszcza, aby jej nazwisko znalazło się na liście osób wywożonych z getta. Ceną za uratowanie życia dziewczyny jest tak naprawdę jej ciało, niewinność i zaufanie.

 

Właściwie to mnie się nie chce umierać, zanim nie przeżyje wszystkiego, co człowiek powinien przeżyć[26].

 

Wola życia jest tak naprawdę dostrzegalna w każdej wypowiedzi młodej Perli. Opisuje ona własne sny, marzenia, które są przeplatane obrazami głodu, strachu i śmierci w getcie. Dodatkowo praktycznie wszędzie dziewczyna ustosunkowuje się do swojego losu; sfera seksualna jest wszechobecna w bardzo intymnych ale szczegółowych opisach. Perla twierdzi, że mimo ciężkiej sytuacji wojennej staje się kobietą. Z jej słów wynika, że w getcie ciało jest najlepszą bronią, służącą do przetrwania. Mężczyźni zgodnie z opisem Perli mogą grać w piłkę w meczach organizowanych przez SS, kobiety radzą sobie w innym sposób, w końcu jak mówi jedna z koleżanek dziewczyny:

 

To [piłka nożna – J.O.] nie dla dziewczyn. (…)Podziwia świat mężczyzn, do którego jeszcze nie weszła. (…) Odczuwa radość i przygnębienie. Myśli o dziewczęcych utrudnieniach[27].

 

Perla ma wyrzuty sumienia, wie że dzięki Panu L. żyje czyimś kosztem, kosztem anonimowej osoby, która pojechała w transporcie zamiast niej. Jest jednak przekonana, ma nadzieje i wierzy, że powinna żyć za wszelką cenę z powodu swojej młodości: Jestem wstrętna, ponieważ się cieszę, że żyję[28]. Z jej wypowiedzi można wnioskować, iż zaakceptowała fakt, że jest prostytutką. Według niej, moment w którym przyszło jej żyć zmusza człowieka do radykalnych wyborów, które trzeba zaakceptować, aby przetrwać.

 

Jednym z klientów Perli jest niemiecki oficer lotnictwa, który mimo Rassenschande odwiedza dziewczynę co jakiś czas. Bohaterka tak opisuje paradoks ideologii narodowosocjalistycznej:

 

Jest to poza pojęciem winy i wstydu, jakbyśmy byli czymś w rodzaju cienie, przez który człowiek przekracza, chociaż może określić jego miejsce, kształt, wielkość.(…) Zresztą, jak napisał Adolf Hitler, sumienie jest tylko żydowskim wynalazkiem, kaleczącym ludzką jednostkę tak samo, jak obrzezanie kaleczy jej ciało (…)[29].

 

W historii Perli nie ma słowa o kolaboracji, współpracy z wrogiem poprzez ciało. Dziewczyna w taki sam sposób traktuje wszystkich mężczyzn, ich narodowość nie ma tu znaczenia. Perla jest w zadziwiający sposób świadoma żydowskiego losu, obawia się przede wszystkim głodu i ewentualnej sterylizacji, w końcu myśli o przyszłości, chce mieć wybór:

 

W ten sposób dążą [naziści – J.O.] do tego, by na świecie żyli tylko ci najpiękniejsi (…) Tym najpiękniejszym będzie wolno robić dzieci, ale z tymi najczystszej rasy. (…) A my będziemy się tylko zazdrośnie gapić i wstydzić choćby na sekundę przyjrzeć się sobie w lustrze, bo takiego piękna, czystości rasy i wszystkiego zgodnie z najsurowszymi przepisami byśmy nie stworzyli nigdy, nawet gdyby nas wyżymali albo siekali na kawałki[30].

 

W wielu miejscach dziennika wyłania się także obraz niewinnej młodej kobiety, pełnej stereotypów, która za szybko dojrzewa, która pragnie natychmiast doświadczyć jak najwięcej i jak najmocniej. To co najpiękniejsze, jest prawie zawsze zakazane – w przypadku Perli tym czymś jest życie.

W grudniu 1943 roku Perla zostaje wpisana do transportu, na sam koniec swoj...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin