Wybór baśni, legend, podań i mitów - Lidia i Jan Malczewski.txt

(458 KB) Pobierz
WYB�R BA�NI, LEGEND, PODA� I MIT�W
Wybrali i wst�pem opatrzyli Lidia Malczewska i Jan Malczewski
FUNDACJA �POMOC SZKOLE" Wydawnictwo �O�wiata" Warszawa 1991
Projekt ok�adki Jan Sarnecki
Ksi��ka zalecona do u�ytku szkolnego
przez
Ministerstwo Edukacji Narodowej
� Wydawnictwo �O�wiata" Warszawa 1991
Wsp�praca techniczno-produkcyjna Agencja Wydawnicza �Yademecum"
WST�P
Oddajemy do r�k nauczycieli i uczni�w szk� podstawowych pierwsz� publikacj� z planowanej serii wydawniczej ,,Lektury szkolne". Celem tej inicjatywy wydawniczej jest uzupe�nienie brak�w w stanie wyposa�enia w lektury szkolne uczni�w i bibliotek szkolnych.
Zar�wno ten tomik jak i nast�pne z serii zawieraj� wyb�r tekst�w utwor�w literackich lub ich fragment�w, kt�re znalaz�y si� w programie nauczania j�zyka polskiego zatwierdzonym do realizacji w klasach IV- VIII szko�y podstawowej.
,,Wyb�r ba�ni, legend, poda� i mit�w" -jest to zestaw utwor�w, przeznaczonych do realizacji programu j�zyka polskiego w klasach czwartych i pi�tych. Te ba�nie, kt�re znalaz�y si� w tym wyborze ukazuj� tylko niewielk� cz�� w�tk�w ba�niowych wyst�puj�cych w przekazach ludowych narodu polskiego i innych narod�w. W tym wyborze r�wnie dobrze mog�yby si� znale�� inne ba�nie i to zar�wno pisarzy tutaj uwzgl�dnionych, jak i pomini�tych. Ograniczone ramy publikacji spowodowa�y konieczno�� zamieszczenia jedynie utwor�w wr�cz niezb�dnych w procesie nauczania j�zyka polskiego.
I tak rozdzia� pierwszy zawiera ciekawsze ba�nie autor�w polskich, od najdawniejszych, jak np. K. W. W�jcickiego, po p�niejsze jak np. ,,Legenda o pie�ni" J. Korczaka, kt�re wywodz� si� z ludowych �r�de� rodzinnych, jak i te, kt�re przyw�drowa�y do nas z daleka. Kiedy i gdzie bowiem narodzi�a si� dana ba��, tego nikt nie wie na pewno. Wyb�r dokonany w rozdziale drugim szerzej reprezentuje ba�nie klasyczne Hansa Christiana Andersena oraz braci Jakuba i Wilhelma Grimm�w, a ponadto zawiera po jednej ba�ni innych narod�w. Wyb�r mit�w greckich dokonany w trzecim rozdziale    wynika   przede    wszystkim    z    obowi�zuj�cego
Wst�p
programu nauczania, rozszerzonego tylko o mity o Ahtygonie, o Niobe i o Tu�aczk� Odyseusza Jana Parandowskiego.
Zaprezentowane w tej publikacji utwory ba�niowe � jak s�dz� autorzy ich wyboru -pozwol� uczniom klas IV i V wej�� w urocz� krain� ba�ni narodu polskiego i innych narod�w, a wi�c w krain� fantazji, dobra, pi�kna i t�czowych marze�. W krainie ba�ni bowiem jest pe�no kr�lewien, kr�lewicz�w, wr�ek, krasnoludk�w, wielkolud�w, si�aczy, czarnoksi�nik�w, diab��w, smok�w, potwor�w i innych straszyde�. Ale jest w tej krainie tak�e Dobro i Zlo, stale tocz�ce ze sob� walk�, w kt�rej prawie zawsze zwyci�a Dobro.
Druga publikacja serii,,Lektury szkolne", kt�ra uka�e si� w najbli�szym czasie, b�dzie zawiera�a wyb�r nowel programu nauczanie w klasach IV- VI szko�y podstawowej.
I. Ba�nie, legendy i podania polskie
STANIS�AW �WIRKO
Fragment ksi��ki �Orle gniazdo"
Orle gniazdo
Up�yn�o ju� wiele d�ugich miesi�cy, jak bratnie plemiona s�owia�skie opu�ci�y dawne swe siedliska szukaj�c nowych siedzib dla swego dobytku. Du�o ich by�o, mnogie tysi�ce. Na czele jecha�y zast�py konnych woj�w odzianych w sk�ry dzikich zwierz�t i zbrojnych w �uki, oszczepy i okr�g�e tarcze oci�gni�te sk�r� bawol�. U pas�w po�yskiwa�y im kr�tkie miecze �elazne. Za nimi, na wozach zaprz�onych w wo�y i krytych zgrzebnym p��tnem, jecha�y niewiasty, dzieci i starcy, i sprz�t domowy, i �ywno��, a dalej stada koni jucznych, i kr�w mlecznych, i tabuny baran�w. Poch�d zamyka�y zbrojne oddzia�y pieszych tucznik�w i oszczep-nik�w. Podobna stra� ubezpiecza�a obie strony w�druj�cych plemion.
I tak szli dzie� za dniem, niepowstrzymani jak mrowie, toruj�c sobie toporami drog� w�r�d puszczy i przeprawiaj�c si� w br�d przez wszystkie napotkane rzeki. Zawieje �nie�ne wymrozi�y ich zim�, wiosenne deszcze wysiek�y, a teraz piek�o upalne s�o�ce lipcowe.
Na czele konnej dru�yny jechali wodzowie plemienni, trzej bracia rodzeni: Lech, Czech i Rus. Ka�dy z nich, cho� na sw�j spos�b dorodny, inny prezentowa� wygl�d i natur�: Lech szczery i pogodny, Rus milcz�cy i zamkni�ty w sobie, Czech niespokojny, bystry i ruchliwy.
W po�udnie ca�e plemi� przeprawi�o si� przez niewielk� rzek�, kt�ra srebrzyst� wst�g� ��czy�a z sob� �a�cuch drobnych, malowniczych jezior przeb�yskuj�c w�r�d drzew w pra-
Ba�nie, legendy i podania polskie
wo i w lewo. Puszcza rzed�a coraz bardziej i wreszcie urwa�a si�, jakby uci�ta toporem.
Przed oczyma id�cych roztoczy�a si� pi�kna i rozleg�a dolina, a w g��bi wznosi�o si� kilka niezbyt wysokich pag�rk�w oblanych wok� wie�cem niewielkich jezior. Na najwy�szym wzg�rzu wznosi� si� pot�ny, stary d�b. Lechowi a� oczy roze�mia�y si� na widok tej uroczystej krainy i wstrzyma� bezwiednie konia.
A oto od strony najbli�szego jeziora wzbi� si� nagle w g�r� srebrnopi�ry ptak, pot�ny bia�y orze�, nios�cy zdobycz w szponach, i zatoczywszy szerokie ko�o nad samotnym d�bem na wzg�rzu osiad� na jego szczycie witany radosnym kwileniem piskl�t. Rus porwa� �uk i wspi�� konia do galopu, ale Lech po�o�y� mu �agodnie d�o� na cuglach.
- Zaczekaj, m�j bracie! Oto sam B�g najwy�szy, gromow�adny i wszystkowidz�cy �wiatowid zsy�a nam znak sw�j widoczny. Tego or�a bia�ego przyjmuj� za god�o ludu swego, ;i wok� dcbu /buduj� gr�d sw�j ksi���cy i od orlego gniazda i itiif/dnnn go na/we.
W(i|<iwu- i starszyzna wznie�li na znak zgody trzykrotne , Inu.i". .ile brat ksi���cy, Rus, zmarszczy� sokole brwi i po namy�le lak olo odpowiedzia�:
1'ickna to jt-st dolina, ale nas jest mnogo jako piasku w tych jeziorach, nie wy�ywi wszystkich ta ziemia.
Wiec /.robili wiec wszystkich woj�w i starszyzny rod�w i uradzili zgodnie, i� Lech zostanie tu ze swym ludem, a ('/ech i Rus p�jd� dalej szuka� dla swych plemion innych dziedzin. Nazajutrz, po�egnawszy si�, Czech i Rus odjechali ze swymi wojami.
A tymczasem na rozkaz knezia Lecha w okolicznej puszczy co dzie� dudni�y topory i posz�stne zaprz�gi wo��w zwozi�y na wzg�rze z orlim gniazdem pot�ne pnie d�bowe, strzeliste sosny �ywiczne i wysmuk�e, twarde buki. Nim jesie� uz�oci�a okoliczne bory, ju� gr�d ksi���cy, Gniezdno, sta� na najwznio�lejszym wzg�rzu.
A para bia�ych or��w, jakby wyczuwaj�c, i� s� dla tego ludu �wi�tymi ptakami, zaprawia�a spokojnie swe m�ode piskl�ta do lotu.
I
KAZIMIERZ W�ADYS�AW W�JCICKI
Walig�ra - Wyrwid�b
�ona jednego my�liwca, zbieraj�c w lesie jagody, porodzi�a tam bli�ni�ta; a obadwa byli ch�opcy; sama zaraz wnet umar�a.
Zostawione niemowl�ta nie karmi�a �adna z niewiast; jednego karmi�a wilczyca, a drugiego nied�wiedzica. Co wykarmi�a wilczyca, ten si� nazwa� Walig�ra; drugi Wyrwid�b si� nazwa�. Pierwszy si�� wali� g�ry, drugi, jakby k�osy zbo�a, najt�sze wyrywa� d�by.
�e si� kochali wzajemnie, wychodzili na w�dr�wk�, by obchodzi� �wiat szeroki. Id� przez puszcz� ciemn� dzie� jeden i drugi; w dniu si� trzecim zatrzymali, bo drog� zapar�a g�ra i skalista, i wysoka.
-  Co my zrobiem teraz, bracie?! - Wyrwid�b smutnie zawo�a.
- Nie troskaj si�, bracie mi�y, ja t� g�r� precz odrzuc�, by nam droga woln� by�a.
I podpiera j� plecami, i przewraca g�r� z trzaskiem; odsun�� j� na p� mili. Poszli sobie zatem dalej.
Id� prosto, a� d�b wielki stoi na �rodku drogi; zatrzymuje ich w pochodzie. Wyrwid�b wi�c naprz�d idzie, obejmuje go r�koma, wyrywa z ca�ym korzeniem i rzuca na blisk� rzek�.
Ale chocia� tacy mocni, nogi przecie� utrudzili; wi�c pod lasem odpocz�li. Jeszcze sen nie sklei� powiek, patrz�, a� ma�y cz�owieczek leci ku nim, lecz tak pr�dko, �e ptak �aden ni zwierz �aden nie potrafi�by go zgoni�.
Zdziwieni, wstaj� na nogi, gdy on cz�eczek w ptasim locie zatrzymuje si� przed nimi.

10
Ba�nie, legendy i podania polskie
-  Jak si� macie, parobczaki! - rzek� weso�o i rado�nie
- widz�, �e�cie utrudzeni; je�li wola wasza b�dzie, w jednej chwili was zanios� tam, gdzie jeno za��dacie.
Rozwin�� pi�kny kobierzec.
- No, siadajcie spo�y ze mn�!
Wyrwid�b wi�c z Walig�r� usiedli wygodnie na nim. Cz�eczek klasn��, a kobierzec niesie ich by ptak na skrzyd�ach.
- Zapewne was to dziwi�o? - cz�eczek ma�y znowu rzeknie
- �em tak pr�dko bieg� po ziemi: widzicie, oto trzewiki, com dosta� od czarownika; kiedy wdziej�, wtedy biegn�: co krok
- to mila; co skocz� - to dwie.
Walig�r� prosi tedy, Wyrwid�b ��czy swe pro�by, by da� po jednym trzewiku, bo chocia� s� tacy mocni, jednak droga nogi trudzi. Poruszony wi�c pro�bami, podarowa� im trzewiki. Gdy niema�o ulecieli, zsadzi� ich pod wielkim miastem, a w tym mie�cie by� smok wielki, co dzie� wiele ludzi zjada�.
Kr�l og�osi�:
..Kici sie znajdzie, �e lego smoka zabije, dwie mam c�ry do wytium   |i-iln;) oddam mu za �on� i po �mierci tron sw�j
iuld.ni
Sla|;) wiec hiacia przed kr�lem, o�wiadczaj� sw� gotowo��, �e zabij� lepi smoku. Pokazano im jaskini�, gdzie ten polw�r zamieszkiwa� ld;| �mia�o; na p� drogi on si� ma�y cz�eczek /|,iwia
-  Juk si� nuicic   pizyjiiciele! Wiem, gdzie kres jest waszej ilrogi,  lecz poshu h.iicie  mej  rady: w�� ka�dy na nog� If/ewik. bo siMnk |.ik wyskoczy nagle, nie da nawet machn�� rckt|
1'onIir-IiiiIi m.jiliej rady. Wyrwid�b stan�� przed jam�, wzni�s� z zamachem d�b ogromny, by jak tylko �eb uka�e, lettnym ciosem smoka zg�adzi�. Walig�r� zaszed� z ty�u i jaskini;) z szczerej ska�y trz�sie jakby snopen �yta.
Smok wypada z jamy nagle, a Wyrwid�b, przestraszony, zapomniawszy i o k�odzie, co j� trzyma� w obu r�kach, szcz�ciem, �e wdzia� dany trzewik, bo uskoczy� na dwie mile. Smok go nie mog�c dogoni�, obr�ci� na Walig�r�; ten w przestrachu ska�� podni�s� i z zamachem silnie rzuci�,
Walig�r� - Wyrwid�b
11
a g�az �wiszcz�c pad� na ziemi� i przycisn�� ogon smoka. Walig�r�, cho� tak mocny, w ty� uskoczy� na dwie mile i zobaczy� brata swego.
- Id�my teraz, bracie, razem; smok si� z miejsca nie poruszy, ty go uderz k�od� d�bu, a ja go przywal� g�r�.
Id� naprz�d wi�cej �mia�o; jeden w r�ku niesie g�r�, a drugi d�bem wywija. Zawy� smok jak stado wilk�w, widz�c obu przeciwnik�w; ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin