Historia toalety - 1.pdf

(130 KB) Pobierz
Historia toalety - 1 - Notatnik
Historia toalety - 1
Historia łazienki sięga starożytności.
Historia łazienki sięga starożytności. Z łaźni jeszcze na długo przed narodzeniem
Chrystusa korzystali m.in. Rzymianie, Egipcjanie, Grecy oraz Chińczycy, którzy wynaleźli
dodatkowo spłuczkę toaletową.
Starożytni jako pierwsi podłączali też toalety do odrębnego systemu kanalizacyjnego.
Co ciekawe, oprócz swojej podstawowej funkcji, łazienki były wówczas miejscem spotkań
towarzyskich. W Grecji marmurowe ławy z otworami mogły pomieścić nawet kilkadziesiąt
osób i nikt nie czuł wstydu w trakcie odbywanej rozmowy.
Codzienna dbałość o higienę wyglądała, niestety, dużo gorzej w okresie średniowiecza.
Kanalizacja zaczęła się upowszechniać dopiero od przełomu XVIII i XIX wieku, kiedy to
rozpoczęto masową produkcje rur żeliwnych i stalowych. Wcześniej w warownych
zamkach za toalety służyły najczęściej otwory w podłodze prowadzące do podziemi lub
fosy. Nie przeszkadzało to ich mieszkańcom oraz gościom w załatwianiu potrzeb
fizjologicznych wszędzie gdzie to było możliwe - nawet w kominkach. Dzisiaj
niewyobrażalne jest dla nas także to, że wszystkie nieczystości wylewano na ogół przez
okno na niczego nie spodziewających się spacerowiczów.
Z biegiem lat charakter łazienki i stosunek do higieny uległy przemianie. W XIX wieku
pojawiła się nowoczesna miska ustępowa ze spłuczką oraz papier toaletowy (wcześniej
zastępowany liśćmi, mchem, gąbką lub jedwabnymi chusteczkami wielokrotnego użytku).
W pamięci Polaków zapisał się generał Felicjan Sławoj- -Składkowski, który z racji
swojego wykształcenia (był lekarzem) i w trosce o higienę obywateli nakazał w drodze
rozporządzenia budować na wsi klozety, zwane od jego imienia "sławojkami".
Na szczęście, wraz z rosnącym poziomem życia, do przeszłości odchodzą zarówno one
jak i wspólne toalety w kamienicach. O zmianie naszych przyzwyczajeń przekonali się
właściciele pensjonatów, w których oddzielna łazienka powoli staje się standardem.
- W budownictwie jednorodzinnym odchodzi się od tradycyjnej małej łazienki, na rzecz
większego salonu kąpielowego, wyposażonego nie tylko w prysznic, wannę z
hydromasażem, ale także w stylowe kanapy i fotele, w których możemy się zrelaksować
po ciężkim dniu - mówi Andrzej Durda, dyrektor ds. technicznych w TECE, firmie
produkującej inteligentną technikę domową.
Pomagają nam w tym nowoczesne umywalki, ekskluzywne krany, szklane przyciski do
spłuczek, nowoczesne systemy prysznicowe, a nawet pojemniki na przybory toaletowe,
które przypominają częściej dzieła sztuki niż elementy wyposażenia.
W przeciwieństwie do starożytnych Rzymian, którzy bez oporu korzystali z publicznych
łaźni, dla nas łazienka stała się jednak miejscem intymnym, w którym odpoczywamy w
samotności. Może w niedalekiej przyszłości zmienimy także i to przyzwyczajenie?
------------------------------------------------------------------------------------
Temat z brzydkim zapachem: Historia toalety
Od greckich marmurów po japońską elektronikę
Generał Felicjan Sławoj-Składowski zasłynął z tego, że kazał budować i utrzymywać w
Strona 1
Historia toalety - 1
czystości klozety, od jego nazwiska nazwane "sławojkami". Było to przed II wojną
światową, kiedy na polskiej wsi panował zwyczaj załatwiania potrzeb naturalnych w polu
za stodołą. Generał był w wykształcenia lekarzem, w wojsku pełnił funkcję szefa służb
sanitarnych, więc wiedział, jakie znaczenie ma higiena. A z tą Polacy zawsze byli na
bakier. Niestety, "sławojki" szybko stały się obiektem wielu dowcipów, a satyrycy w
niemiłosierny sposób wyśmiewali się z generała, który w latach 1936 - 39 pełnił funkcję
premiera. Sławoj przeszedł do historii jako fatalny szef rządu - ale pozostawił po sobie
przynajmniej zwyczaj umieszczania przy każdej wiejskiej zagrodzie latryny. Ponieważ zaś
nieliczne tylko wsie posiadają kanalizację, stoją one tam do dziś. Polska latryna to zbita z
desek budka, ustawiona nad wykopaną w ziemi dziurą. Dalszych szczegółów czytelnikom
oszczędzę.
Dość powiedzieć, że polska kultura toaletowa rozkwitła dopiero w ostatnich latach. Rychło
w czas Polacy zrozumieli, że brudny i śmierdzący ustęp odstrasza klientów nawet na
stacji benzynowej. Przynajmniej w miastach, polskie toalety nie odbiegają już zbytnio
standardem od zachodnich. Przed nami jednak jeszcze bardzo długa droga, a
zapóźnienia gigantyczne.
Już 2000 lat temu, w Chinach istniały toalety, wyposażone w spłuczkę i solidne siedzisko.
Około 1350 lat przed Chrystusem budowano w Egipcie toalety podłączone do kanalizacji.
Ponieważ starożytni Egipcjanie byli fanatykami czystości, najczęściej umieszczano je tuż
obok publicznych łaźni. W zależności od liczby mieszkańców, nieczystości odprowadzane
były do rowów, lub do dołów asenizacyjnych. Starożytni Grecy cenili sobie toalety jako
miejsce spotkań. W niektórych ich miastach, archeolodzy odkryli urządzenia, służące
nawet 50 osobom na raz. Załatwianie potrzeb fizjologicznych nie było najwidoczniej
niczym wstydliwym, skoro na marmurowej ławie z otworami siedziało obok siebie
kilkadziesiąt osób. Ta "społeczna" rola toalety przetrwała do naszych czasów. Także i
dziś, w każdym szkolnym kiblu spotkać można dyżurujące towarzystwo, popalające
papierosy i dzielące się plotkami. Rzymianie udoskonalili technikę budowania sieci
kanalizacyjnej. W Wiecznym Mieście oglądać można resztki Cloaca Maxima, czyli
kolektora, do którego spływały nieczystości. Kanał ten był w całości przykryty, co
eliminowało nieco straszliwy smród, trudny do wytrzymania szczególnie w upalne lato.
Cloaca Maxima wpadała do Tybru, więc jakość wody w tej rzece nie była najlepsza. W tej
materii, dzisiejsza Polska dorównuje Rzymowi sprzed 2000 lat, bowiem położone wzdłuż
biegu Wisły duże miasta - począwszy od Krakowa, przez Warszawę a na Trójmieście
skończywszy - w dalszym ciągu wpuszczają do wody ścieki "jak leci."
Średniowiecze było dla rozwoju higieny okresem niezwykle ponurym. Uważano, że kąpiel
jest szkodliwa dla zdrowia a Święty Hieronim głosił, że mycie ciała jest profanacją chrztu.
Kiedy słynny podróżnik Marco Polo dotarł do Japonii, zaproszony został wraz z
towarzyszami do łaźni. Dzielny odkrywca doszedł do wniosku, że skośnoocy gospodarze
dybią w ten sposób na jego życie. Co tu dużo mówić - w arcykatolickiej (wówczas) Europie
Zachodniej panował brud i smród. A pogański władca Litwy Jagiełło, któremu swatano
polską królową Jadwigę, zaprosił wysłannika z Krakowa do... łaźni, by ten mógł przyjrzeć
się jego ciału. W warownych zamkach za toalety służyły otwory w podłodze prowadzące
gdzieś do podziemi. W najlepszym wypadku instalowano kanał, który kończył się otworem
w murze. Resztę drogi, fekalia przebywały w swobodnym locie w dół, zgodnie z prawem
grawitacji. Na brak toalet uskarżali się nawet mieszkańcy Wersalu, luksusowej rezydencji
królów Francji. Niejeden przyparty potrzebą strojniś opróżniał zawartość pęcherza prosto
na ścianę lub framugę drzwi. Damy miały o wiele łatwiej, ponieważ pod potężnym
Strona 2
Historia toalety - 1
stelażem, na którym rozpięta była suknia nie nosiły majtek. Wystarczyło więc krótko
zatrzymać się w miejscu i... Wniosek z tego, że Wersal nie pachniał fiołkami, chyba że
służba rozpyliła wonności dla zabicia natarczywego smrodu fekaliów i brudnych ciał.
Ponieważ średniowieczne miasta nie posiadały kanalizacji, istniał w nich ogromny
problem z usuwaniem śmieci i nieczystości. Zawartość nocników wylewano prosto na
ulicę - czasami w wyższych pięter. Przechodnie musieli więc bardzo uważać, by na głowę
nie spadło im coś brzydkiego. Polskie słowo "kibel" pochodzi od niemieckiego "Kübel" i
oznacza "kubeł" lub "wiadro". Z czasem, zaprowadzono zwyczaj wyrzucania śmieci na
ulicę z wybiciem godziny dziesiątej wieczorem. Działo się tak nawet w oświeconym wieku
osiemnastym! Dopiero król pruski Fryderyk Wilhelm I wpadł na pomysł, by obowiązkiem
wywożenia śmieci z miast obciążyć chłopów, którzy przybywali rankiem na targ i wracali
wieczorem do domu pustymi wozami. Ten właśnie królewski edykt traktowany jest jako
początek praktyki wywożenia śmieci na wysypisko. Z pewnością wielu z Was było w
Krakowie i widziało na rynku niewielki kościółek Św. Wojciecha. Żeby do niego wejść,
trzeba zejść schodkami kilka metrów w dół. Bierze się to właśnie stąd, że nie sprzątane
nigdy śmieci znacznie podniosły poziom Rynku.
Nie wiadomo dokładnie kiedy w Europie pojawił się pierwszy sedes wyposażony w
spłuczkę. W każdym razie, jego popularna nazwa WC pochodzi z języka angielskiego i
oznacza "Water Closet." Przypuszczalnie, pierwsze takie urządzenie posiadał w swoim
pałacu chrześniak brytyjskiej królowej Elżbiety I. Było to w roku 1596! Natomiast jest
pewne, że pierwszy nowoczesny klozet ze spłuczką skonstruował Thomas Crapper pod
koniec XIX wieku. W zasadzie nie ma większej różnicy między nim, a ostatnim krzykiem
mody japońskich konstruktorów z firmy Matsushita. Japoński futurystyczny sedes oferuje
co prawda w pełni elektroniczny proces usuwania fekaliów, zintegrowany prysznic analny
i suszarkę wraz z rozpylaczem substancji dezynfekującej, ale zasada działania pozostała
niezmieniona. Dodatkowo, japoński sedes przeprowadza przy okazji kontrolę stanu
zdrowia, której wynik komunikuje za pośrednictwem generatora mowy ludzkiej.
Pisząc o "kulturze toaletowej" i rozwoju higieny, warto wspomnieć o historii artykułu tak
dziś powszechnego, jak papier toaletowy w rolce. Wynalazł go pracownik banku, Niemiec
Hans Klenk. W wynajętych magazynach Urzędu Prowiantowego w Ludwigsburgu
rozpoczął produkcję legendarnej "rolki z gwarantowanymi 1000 listkami." Firma HaKle
istnieje do dziś, a jej najnowszym produktem są chusteczki toaletowe, nasączone
roztworem mydła i środków pielęgnujących. Co było przedtem? Rzymianie używali gąbek,
które czekały na użytkowników nadziane na szpikulce. Prosty lud musiał zadowolić się
mchem, suchą trawą lub słomą. Nieco bardziej wyrafinowane były rozmoczone w wodzie
kaczany kukurydzy. Królowa Maria Antonina posiadała kolekcję koronkowych chusteczek.
Wytworna szlachta europejska posługiwała się wełną z merynosów. Papier, jako
nieodłączny rekwizyt każdej toalety, pojawił się dopiero wraz z rozwinięciem przemysłowej
produkcji celulozy.
Interesujące jest, że toaleta od niepamiętnych czasów była miejscem spotkań, pogawędek
i przekaźnikiem informacji. Także w starożytności na ścianach toalet publicznych
pojawiały się napisy, wyznania miłosne, ogłoszenia o charakterze erotycznym lub hasła
polityczne. W społeczności gejowskiej, służyły one przez długie dziesięciolecia jako
miejsca intymnych spotkań. Nie potępiajmy za to naszych przodków. Nie istniały wtedy
lokale gejowskie, homoseksualizm był zakazany i karany. A ludzie - tak jak dziś - starali
Strona 3
Historia toalety - 1
się jakoś ułożyć sobie życie. Nawet w toalecie.
---------------------------------------------------------------------------------------
Historia toalety, czyli opowieść, która nie śmierdzi
Historia ubikacji zaczyna się na długo przed Rzymianami, ale to właśnie cesarz
Wespazjan przeszedł do niej jako pierwszy, który wyraził pogląd na sprawy lokali, do
których król chodzi sam. „Pecunia non olet” (Pieniądz nie śmierdzi) rzec miał Wespazjan
do swego syna Tytusa, który zarzucał mu, że chce czerpać zyski z publicznych toalet.
Cesarz Wespazjan - pierwszy, który dostrzegł, że na toaletach można zrobić pieniądze.
Cesarz Wespazjan - pierwszy, który dostrzegł, że na toaletach można zrobić pieniądze.
Wespazjan zwrócił jednak uwagę na aspekt ekonomiczny. Na to, żeby wygodnie
korzystać potrzebne są pieniądze. Trzeba mieć na higienę, na niewolników, którzy myją,
na majstrów, którzy naprawią. Cesarzowi były potrzebne pieniądze na utrzymanie
miejskich szaletów oraz oczywiście niewielka, bezzapachowa nadwyżka.
Historia toalet jest fragmentaryczna i praktycznie niespisana. Uczy jednego. Tak, jak
pozornie zanika wstydliwy temat na całe epoki zanikają toalety, a nawet podstawowe
zwyczaje higieniczne.
Cywilizacja Indusu – początek toalety, początek kanalizacji
Jeśli przez toaletę rozumiemy miejsce, w którym można usiąść zrobić swoje, a następnie
usunąć to za pomocą wody, wtedy pierwsza znana toaleta powstałaby 4500 lat temu w
Mohendżo Daro, czyli w dolinie Indusu. W ubikację zaopatrzony był każdy dom, a każde
starożytne WC połączone było z całkiem współczesną siecią wodociągową.
Można wysnuć ciekawą teorię, że założyciele pierwszych cywilizacji byli „bardziej z
naturą”. Mniej było niepotrzebnej i naciąganej wstydliwości. Toaleta spłukiwana kubłem
wody oraz ściek płynący podobnie do dzisiejszej kanalizy były czymś naturalnym. Jak się
później przekonamy – im więcej unikania toaletowych tematów – tym mniej higieny i tym
większe zacofanie miejsc gdzie król niby chodzi sam.
Kreta – kolebka toaletowej ergonomii
Na podobnych jak w dolinie Indusu Sedesach zasiadano też na Krecie – Minojczycy
jednak dodali do toalet kilka wynalazków dostosowujących ubikację do jej użytkownika.
Usprawnieniem najbardziej znanym i robiącym ponowną karierę dopiero teraz jest
podnóżek. Bowiem z jedną nogą wyżej jest łatwiej i szybciej.
Kreteńska toaleta króluje aż do początków średniowiecza. Przynajmniej w Europie. Trochę
dłużej używa jej Bizancjum.
Strona 4
Historia toalety - 1
W międzyczasie sprawę przejmują Rzymianie i czynią z toalet system publiczny, część
swej sieci wodociągowo-kanalizacyjnej, aby na koniec uczynić toalety nieźle
prosperującym cesarskim (biznesem. Oops! Przepraszamy – oczywiście nie „cesarskim”,
a „publicznym” biznesem – przecież żaden władca nie czerpie zysków ze swoich rządów.
Mroki średniowiecza, mroki rokoko
To nieprawda, że toaleta znika w Europie Zachodniej zupełnie. Popularne są w tym
okresie wielooczkowe wychodki dworskie i klasztorne, ale nie ma kabin. Załatwiający się
siedzą obok siebie i oddają konwersacjom, negocjacjom i plotkom.
Nawet król wbrew porzekadłu nie chodzi sam, ale z dworem. Monarcha siedząc na
sedesie odbywa narady, przyjmuje audiencje.
Jest jednak ziarno prawdy w stwierdzeniu, że król do wychodka chodzi sam. Kilku królów
zamordowano właśnie wtedy, gdy się załatwiali. Toaleta to wymarzona sytuacja dla
zabójcy.
Henryk Walezy - król Polski, a póżniej Francji. Jak wielu władców zginął... na toalecie.
Henryk Walezy - król Polski, a póżniej Francji. Jak wielu władców zginął... na toalecie.
W XVI wieku zanika okres względnej higieny. Zaczyna się czas czegoś co określilibyśmy
jako bycie cool, trendy, czy na fali. Modne damy i kawalerowie są tak trendy, a toalety…
wychodza z mody. Nikt ze światowców z nich nie korzysta. Ale przecież gdzieś musi isę
załatwić! Robi to gdzie popadnie – za kotarami, na balkonach, do wygasłych kominków.
Rządzi nocnik, a gdy go brak, anarchia.
Ta ostatnia groźna jest nie tylko w pomieszczeniach zamkniętych. Nocniki opróżnia się
przez okno. Zrozpaczeni przechodnie jeszcze w osiemnastym wieku idąc ulicą krzyczą
„Chodzi się!”, by nie dostać z góry chlustem z nocnika.
Najgorsze jest to, że zanika spłukiwanie.
W miastach będzie tak praktycznie do końca XIX wieku, kiedy to każde mieszkanie, lub
przynajmniej piętro wyposażone zostaje w oddzielną toaletę. By to stało się możliwe musi
jednak ponownie od czasów starożytnych ruszyć…
Machina wynalazcza
Prym wiodą Anglicy. Prym, jest tak silny, że nazwać należy go po imieniu: monopolem.
Wyspiarze zaczynają wcześnie. Już w 1596 John Harington, chrześniak Elżbiety I, opisuje
urządzenie, które mogłoby stać się współczesną, spłukiwaną toaletą. Jego wynalazek nosi
nazwę Ajax. Jednak pomysł jest zbyt ekstrawagancki i nie przyjmuje się. Spłukiwaną
toaletę wynajduje ponownie J. F. Brondel. Dzieje się to w roku 1738, a w 1775 Alexander
Cummings wynajduje kolanko pod muszlą (S-trap). Dzięki niemu zapach z kanalizy nie
dociera do naszych nozdrzy do dziś. Pieniądz naprawdę przestaje śmierdzieć –
zwłaszcza, że znika. Czy ktoś dziś płaci za wykorzystanie tego patentu?
Strona 5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin