Chastain Sandra - Kochankowie z Dark River.pdf

(662 KB) Pobierz
115438595 UNPDF
KOCHANKOWIE
Z
DARK RIVER
ROZDZIAL PIERWSZY
Spotkajmy siQ o polnocy, tarn gdzie kiedyL
Na kopercie nie bylo znaczka. List nie m<5gl przyjs'c' poczta,. Nie
bylo podpisu, ale Katherine Sinclair i tak wiedziala, kto jest
nadawca..
Powoli zgniotla w dloni kartke. Chrzest papieru za-kl6cil poranna.
cisze.
Przez werande widziala Mike'a stoja.cego na trampo-linie. Widziala,
jak wygina odwaznie swe dziewiecio-letnie cialo w luk, potem
rezygnuje i skacze do wody na nogi. Wyplynal na powierzchni?,
zauwazyl jej spojrze-nie i us"miechnal si? szeroko w typowy dla
siebie spo-s6b.
Wyszedl z wody i ponownie ruszyl na trampoline. Katherine
poczula przyplyw milos'ci. Mike, jej syn. Syn, kt6rego utracila na
znaczna. czeic' zycia, zn6w byl jej dzieckiem. Nawetjesli on sam
jeszcze o tym nie wie.
Danny wraca, teraz. Strach przeszyl jej serce, wywo-luja.c drza,ce
wspomnienie minionych lat. Usiadla w bu-janym fotelu i zaczela si?
kolysac" rytmicznie. Tak bar-dzo chciala odrzucic" mysl o kolejnej
zmianie w zyciu.
Na poczajku przyszla wiadomoSc" od adwokata, ze przybrani
rodzice Mike'a zgineii w wypadku. Teraz, po szeSciu miesiacach,
gdy w koricu odzyskala swego utra-conego przed laty syna,
przychodzi tajemniczy list od ojca dziecka.
- Co sie stalo, Katherine?
Katherine obejrzala si? na swoja. ciotke Victorie, kt6-ra przegladala
poranna. poczte. Przez chwile nie mogla si? zdobyd na
odpowiedz". Nie byla gotowa. Nie oczeki-wala, ze kiedykolwiek
znowu zobaczy lub uslyszy Danny'ego.
- Danny Dark wr<5cil. Chce sie zobaczyd ze mna. dzis"
wieczorem - odpowiedziala w koricu.
Chodzila po pokoju od sciany do sciany. Utkwila nie-obecny wzrok
w zieleni ogrodu. Przeczesywala wlosy koniuszkami palctiw,
zmieniaja.c schludna. fryzure w srebrna burze otaczaja.ca. twarz.
Wygla.dala teraz jak szeScioletnia dziewczynka - mala Katherine
pedz^ca na rowerze w popoludniowym sloricu.
Ciotka Vic ufala jej. Nie zwracala uwagi na drobiaz-gi ani nie
przekonywala za wszelka, cene do swych po-gla.ddw. Wtedy,
dziesied lat temu, bez jej pomocy mogla nie znalezd doSd sil, by
przezyd szok. Szok, jakim byla koniecznoSd oddania wlasnego
dziecka do adopcji.
Chociaz rana, kt6ra. od tamtego czasu nosila w sercu, nigdy sie nie
zagoila, byla przekonana, ze zapewnienie zycia w ustabilizowanej
rodzinie z dwojgiem kochaja.-cych rodzicdw jest najlepsza. rzecza.,
jaka. moze dad swemu synowi. Dokonanie takiego wyboru, decyzja
o rezygnacji z dziecka, niemal zabily jej dusze. Jednak zrobila to.
115438595.002.png
Stworzyla takie zycie dla siebie. Zycie bez-pieczne, samotne. Zycie
z oczekiwaniem na nowa. szanse.
Byla przekonana o slusznos'ci decyzji o sprowadze-niu Mike'a do
domu. Nie potrafila jednak znalezd spo-sobu wyjawienia przed nim
prawdy. WyjaSnienie, ze
rodzice, ktcjrych zawsze kochal, nie byli jego prawdzi-wa. rodzina..
Na to cia.gle bylo za wczesnie.
Nie mam zamiaru spotykad sie z nim, ciociu. Nie potrafie. Za kogo
on si? uwaza? Dziesied lat temu cze-kalam. Nie przyszedl ani
wtedy, ani przez nastepne lata. Teraz wpada do miasta i oczekuje,
ze do niego pobiegne?
To jego zarozmialos'd - zgodzila sie Victoria. - Zawsze byl pewny
siebie w stosunkach z toba..
Tym razem bedzie inaczej - westchnela Katherine. - Nie mam
powodu spotykad sie z nim o p61nocy. Nie mam powodu w ogole
sie z nim spotkad.
Katherine, nie chce sie wtra.cad, ale czy nie powin-nas"
powiedzied mu, co sie stalo? Mam na mysli Mike'a.
Absolutnie. Przez wiele lat chcialam mu to powie-dzied, ale stracil
juz prawo do poznania prawdy. Nie zasluzyl na nia.. Och, ciociu,
dlaczego on wr6cil? Nie przemyslalam jeszcze, jak powiedzied
Mike'owi, ze je-stem jego prawdziwa. matka.. Spotkanie z Dannym
moze tylko skomplikowad sytuacje.
Masz racje. Oczywiscie. Wymykanie sie w sYodku nocy na
spotkanie z Dannym byloby teraz tak samo glu-pie, jak bylo kiedyS.
Ale dlaczego nie spotkasz sie z nim w swoim biurze? Jezeli
bedziesz uwazad na to, co m6-wisz, jezeli bedziesz ostrozna...
„Jezeli bede ostrozna?" Ironia s!6w Victorii za-
chwiala zamyslem ponownego ujrzenia Danny'ego.
Deszcz strachu i niepohamowanego podniecenia prze-
biegl przez cialo Katherine, mieszaja.c sie z uczuciem
rozpaczliwej udreki. Jegli gwaltowne bicie serca moze
( byd wskazdwka., to spotkanie z Dannym byloby wielka.
pomylka., gdziekolwiek by do niego doszlo.
Dlaczego wr6cil? Dlaczego nie przyslal tego listu dziesied lat
wczeSniej? Czekala, wypatrywala go, az do tx31u oczu, do chwili,
gdy umysl przestal wymys"lad po-wody dalszego oczekiwania. Nie
wr6cil, gdy tak bardzo go pragnela. Pojawia sie teraz, nagle, bez
zadnego ostrzezenia.
Wygladzila list, zlozyla papier i wlozyla do koperty. Jezeli wszystko
ma sie teraz rozstrzygna.c\ musi trzy-mac" swoje zmysiy na wodzy.
Jezeli Danny przyjechal do Dark River w interesach, to nie maja.
sobie nie do powiedzenia. O interesach rozmawia sie w biurach, a
nie w opustoszalych miejscach o p61nocy. Minelo zbyt wiele lat, by
wierzyd, ze cos" moze ich jeszcze la.-czyd. Nie jest juz
siedemnastolatka.
C6z! - Victoria przybral obojetny ton. - Jezeli Danny jest w mieScie,
to nie wyobrazam sobie, w jaki spos<5b mozesz uniknad spotkania
z nim. Bye" moze naj-lepszym wyjs"ciem bedzie podjecie szybkiej
decyzji. -Wlozyla reszte. poczty do kieszeni w fartuchu i konty-
nuowala: - Chce powiedzieC, ze kobieta, ktdrajest bur-mistrzem
Dark River, moze sama dokonad wyboru. Chociaz, jezeli chce
115438595.003.png
zda,zyd na lunch do Garden Club, powinna si? poSpieszyd
Uf! Znowu kurczak i galareta. - Katherine wrdcila mys'lami do
rzeczywisto^ci.
Przykro mi, kochanie. Kiedy odrzucili moje propo-zycje co do
zmiany menu, zrezygnowalam. OsobiS'cie mys"lalam, ze mala
odmiana bedzie dobra dla duszy, nie m6wiac o ciele.
Ciociu Vic! - Katherine zignorowala uwage ciotki. - Stek i frytki to
najpewniejsza rzecz na tym lunchu.
C6z, mieso i ziemniaki sq przynajmniej bezpieczniejsze niz
czckoladowe ciastka i woda sodowa.
Chciala wrzucac" list do kosza, ale nie zrobila tego.
- Czego sie boisz, Katherine?
„Boje sie Danny'ego" - prawie to powiedziala. Za-trzymala sie w
p61 slowa i odpowiedziala:
Siebie samej. Lepiej bedzie, jak juz pojde. -Zgniotla w reku papier i
ruszyla do drzwi. Wychodzac /.awolala: - Wychodze do biura! Mike.
Do zobaczenia!
Cze^C Katherine! - odpowiedzial z szerokim u<5miechem i
pomachal jej reka..
Katherine jeszcze raz spojrzala na syna i jeszcze raz poczula, ze
wypelnia ja duma. Mike byl bardzo zdecy-dowany i pewny siebie.
Zupelnie jak jego ojciec. Zni6sl bardzo dzielnie SmierC" swoich
przybranych rodzic6w. Byl zadowolony, kiedy wyjas"nila mu, ze
jest przyja-ci61k4 jego matki, ze jego rodzice chcieliby, by miesz-
kal w Dark River. Po kilku tygodniach Mike zacz# przystosowywad
sie do nowej sytuacji. Teraz Katherine nie wyobrazala sobie zycia
bez niego.
Od pocza.tku obawiala sie, ze szok wywolany wiado-mos"cia., iz to
ona jest jego prawdziwa. matka., moze by<i zbyt silny dla
skrzywdzonego przez los dziecka. P6zniej prdba wyjawienia
prawdy stala sie jeszcze trud-niejsza. Kazdego dnia zajmowal
wiecej miejsca w jej sercu. Kazdego dnia czula lek przed utratq
tego dziecka. Noca, gdy siedziala przy jego 16zku, sluchajac, jak
od-dycha, rozumiala, ze juz raz go stracila.
Czyzby Danny pr6bowal zabraC jej Mike'a? Zamie-rzala walczyC" o
swe dziecko do ostatnich sil.
Katherine Sinclair nie byla juz przerazona., mloda. dziewczyna.
Byla burmistrzem Dark River. Juz dawno
wyrosla z czekoladowych ciastek i wody sodowej. Juz dawno
zapomniala o chlopaku, kt6ry przynosil te pikni-ki na brzegu rzeki.
Byla wystarczaja.co dorosla, by pojs'd na comiesiecz-ny lunch do
Garden Club, ubrana w letnia. sukienke. i eleganckie buciki.
OczywiScie, pod warunkiem, ze byl to gorqcy, wilgotny czerwiec.
Jako burmistrz musiala wygla.daŁ na kobiete sukcesu. Musiala
prezentowad sie jaknajlepiej.
Trzydzies"ci minut p6iniej zmierzala wprost do Dark River Inn.
Prowadzac samoch6d, starala sie nie patrzed na stare domy
polozone wzdluz ocienionej drogi. Cho-ciaz Dark River przylegalo
do Savannah, jak zawsze pozostawalo jedyne i niepowtarzalne.
Peine wdzieku, dlugowieczne deby wycia.galy ku niebu swe
poskreca-ne, pokryte mchem ramiona. Wspaniale ogrody, peine
egzotycznych kwiattiw, byly wlasnos"cia rodzin miesz-kajacych tu
115438595.004.png
od pokolert. Ograniczone od wschodu przez Atlantyk, a od
zachodu przez rzeke Dark River, jej mia-sto bylo skrawkiem
przeszlos"ci. Trzymalo sie kurczo-wo tradycji i niewiele zmienilo
sie, w nim na przestrzeni dw6ch wiek6w.
Mezczyzna, kttfry nastepnego popoludnia stana.1 w drzwiach jej
biura, zmienil sie nie do poznania. Nie byl juz tym pewnym siebie,
wszedobylskim mlodziert-cem, jakim byl, majac siedemnas"cie lat.
Ten Danny Dark byl jakby zywcem wyjety ze stronic Gentlemen's
Quarterly.
Ubrany byl w kremowQ, jedwabna marynarke, drogie, obszerne,
bawelniane spodnie i koszule z rozpietym
kolnierzem. Nie wydawal sie wyzszy niz ten, kttirego pamietala. Po
dziesieciu latach jego szczupla sylwetka Ickko sie wypelnila,
nadaja.c mu bardziej powazny i godny szacunku wygla.d.
Wszystkie te zmiany wply-ncty na sposdb, w jaki sie poruszal i
mowil.
- CzeSd, Katherine! Duzo czasu minelo.
Glos mial nizszy niz przed laty. Proste „czes"d" bylo wszystkim, co
mial do zaoferowania. Powiedzial to to-ncm, ktdry mogl byd
zaproszeniem do pojs"cia w jego ramiona. Jednak nie slowa czy
glosy byly w stanie ja. poruszyd, ale oczy - ciemne, intensywne,
hipnotyzuja.-cc. Odczula znajoma., surowa. site bijaca. z jego
powie-rzchownos'ci. Sile, ktora. poznala w wieku siedemnastu lat,
gdy spotykal si? z nia. nad rzek^.
Danny - powiedziala glosem, kt6ry bez udzialu s'wiadomos'ci
przybral miekki ton. - Minelo dziesied lat, doktadnie.
Nazywaj mnie Dan. M6wiac do mnie Danny, ro-bisz ze mnie
nastolatka. Takie imie nie pasuje do po-waznego,
dwudziestosiedmioletniego obywatela Dark River w stanie Georgia.
Zawsze robiles" z igly widly. Prawdopodobnie nie-wiclu jest dzis"
w Dark River ludzi, ktdrzy cie pamietaja. Mlodzi wyjechali, wielu
starszych umarlo. Zreszta. zawsze mawiales\ ze niewiele cie
obchodzi, co ludzie o tobie mys"la..
Tak. M6wilem to. Wiele razy.
Wiem. Wejdz.
Dan Dark mimo swych chexi, znowu stawal sie Dan-nym. Znowu
zaplonal dobrze znany b<51. Uklonil sie, wszedl i standi przy
eleganckich fotelach obok biurka.
Z Katherine emanowal chldd i opanowanie. Znikne-la gdzies" ta jej
delikatna niepewnos"d, kt(5ra dobrze pa-mietal. Ta kobieta byla
pelna uroku i dystansu. Patrzyl na nia przez chwile. Poczul cos" na
ksztalt niewidzialnej, ale mocnej s"ciany, oddzielajacej ich od
siebie. Jak m<5gl mys"led, ze spotkanie z Katherine bedzie r6wnie
proste jak przed laty?
Byla piekna. Jej sk6ra wciaz posiadla delikatna bar-we brzoskwini.
Pozbawiona skazy twarz dojrzala nieco, stala sie bardziej
interesujaca. Katherine zamrugala po-wiekami pod wplywem jego
spojrzenia, a na jej policz-ki wyplynal delikatny rumieniec. Byla to
oznaka emo-cji. Oznaka, kttfrej nigdy nie mogla opanowad. Dan od-
czul ulge.
115438595.005.png
Wiedzial juz, ze jest spieta tak samo jak on. Wie-dzial, mimo ze
starala sie to za wszelka cene. ukryd. Jej blekitne jak letnie niebo
oczy zdradzaly rozpaczliwe opanowanie emocji. Wlosy, jej
wspaniale wlosy, zlote za dnia, srebme w blasku ksiezyca. One
zawsze dopro-wadzaly go do szaleristwa. Myslal juz, ze obraz tych
wlos6w odszedl na zawsze. Mylil sie.
Tylko odglos ich oddech6w zak!6cal cisze. Wpatry-wali si? w siebie
przez chwile, ktfjra trwala dziwnie dlugo.
Dan poczul, jak jego usta przybieraja znany mu dobrze wyraz.
Wiedzial, ze Katherine takze potrafi to zro-zumied. Zawsze w ten
spos6b objawialo si? jego zmie-szanie. Nie potrafil zapanowad nad
swa twarza. Do diabla! Panowal nad soba w obliczu r6znych
niebezpie-czeiistw, wielu przeciwnikfjw, ale Katherine zawsze od-
bierala mu zimna krew.
Szukal na jej twarzy tego, co odczuwal. Nie wiedzial, co si? stalo.
Zdziwil sie, gdy zadzwonila Victoria Wil-lingham, ciotka Katherine.
Gdy powiedziala, ze Katherine ma klopoty i potrzebuje go, nie
zastanawial sie ani eliwili. Wydal wspd-lpracownikom wskaz6wki
co do lymczasowego prowadzenia jego interes6w i przyje-clial. Od
dawna potrzebowal jakiegos" powodu lub wy-inrtwki do
odwiedzenia Dark River.
Cos" jednak bylo nie tak. Katherine byla spieta. Byla /byl chlodna.
Oczekiwal, ze bedzie zla na niego. Miala do lego wszeikie prawa.
Oczekiwal, ze bedzie zadala wyjaSnieii Byl wciaz na siebie zly za
spos6b, w jaki ja poiraktowal. Teraz czul lek. Obawial sie
podejmowa-nych przez nia pr6b ukrycia uczud. Co jak co, ale to
ro/poznawal doskonale.
Danny Dark byl mistrzem w ukrywaniu uczud. Robil lo przez
wiekszos"<5 zycia. Napierw jako maty chlopak, polcm jako
zbuntowany nastolatek. Udajac, ze nie ob-cliodzi go, co ludzie o
nim mys'la, oszukiwal sam siebie. Nie chcial teraz tego robid. M6gl
sie zachowad wobec Katherine inaczej. Nie chcial popelniad na no
wo sta-rycli bleddw.
Sciagnal brwi. To nie byl spos6b na pozyskanie jej zaufania.
Podczas s"niadania w Dark River Inn jego mySIi krazyly pomiedzy
swawolnymi fantazjami a chlodna kalkulacja. Caly czas jednak
wokdl jednego lematu -jak zblizyd sie do Katherine.
Wielomilionowe iransakcje byly dla niego igraszka, ale staniecie z
ta ko-bicta twarza vv twarz wydawalo sie przerastad jego
mo-/liwos'ci.
- Nie wyszlas" za maz?
-Nie.
Do diabla! Dlaczego zadal to pytanie? Wiedzial doskonale, ze nie
wyszla za maz. Victoria to powiedziala.
Wiedzial rdwniez, ze przed powrotem do Dark River robila kariere
jako dziennikarka, ze pracowala w radio. Wiedzial, ze potem
zostala wybrana burmistrzem swe- j go malego miasta. Maja.c
dwadzieScia siedem lat, byla kobieta. sukcesu i byla samotna.
Podobnie jak on.
Z wymuszonym us"miechem Dan przybral wyraz opanowania i
usiadl w fotelu stojacym naprzeciwko. Blednie oczekiwal
pojawienia sie w niej ciepla, u&mie-chu lub czegoS w tym stylu. To
115438595.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin