kazania pasyjne II.doc

(169 KB) Pobierz
WIECZNE I NIEPRZEMIJAJĄCE KAPŁAŃSTWO CHRYSTUSA

WIECZNE I NIEPRZEMIJAJĄCE KAPŁAŃSTWO CHRYSTUSA

 

On zbawi swój lud od jego grzechów (Mt 1,21)

Jezus, ponieważ trwa na wieki, ma kapłaństwo

nieprzemijające. Przeto zbawiać na wieki może

całkowicie tych, którzy przez niego zbliżają

się całkowicie do Boga, bo żyje by się

wstawiać za nami (Hbr 7,24n).

 

1)      Człowiek wchodzi na drogę nieposłuszeństwa Bogu, przez to:

a)      wykopuje przepaść między sobą, a Bogiem,

b)      popada w niewolę szatana i grzechu.

2)      Tęskni za pojednaniem i o nie się modli.

3)      Chrystus pośrednik dokonuje pojednania:

a)      góra Kuszenia

b)      góra Golgoty i staje się Kapłanem na wieki.

      4) Chrystus daje udział w swym kapłaństwie.

 

By zrozumieć choć trochę Chrystusowe wiekuiste kapłaństwo, musimy odwołać się do człowieka, bo każdy kapłan jest "z ludzi wzięty i dla ludzi postawiony". Odwołać się musimy do człowieka pierwszego, do Adama i Ewy. Był on najwspa­nialszym dziełem Boga wśród stworzeń ziemi. Miał żyć w przyjaźni, "zażyłości" z Bogiem. Miał żyć w harmonii ze światem przyrody. Miało mu to zapewnić szczęście na ziemi, a po jakimś czasie radość wieczną w niebie. Miał spełnić tylko jeden warunek: pełne zaufania posłuszeństwo Bogu, a nie szukanie szczęścia na własnych ludzkich drogach.

 

W ich szczęście wmieszał się szatan: Idźcie ku szczęściu swoimi drogami. Macie rozum, wolną wolę. Dorównacie Bogu sta­nowiąc sami co jest dobre, a co złe: „Będziecie jako bogowie, znając (rozsądzając) co jest dobre a co złe” (Rdz 3,5).

a)      Wyciągnął Adam rękę po zakazany owoc. Wszedł na ścieżki ukazane mu przez szatana. Pogardził Bożym planem. I wnet zoba­czył pustkę, w jakiej się znalazł, spostrzegł, że stracił Boga, raj, że jest "nagi", a pomiędzy nim a Bogiem "zionie przepaść" (Łk 19,26) nie do przebycia. Taką straszliwą przepaść wykopał grzech Adama między człowiekiem a Bogiem, że o własnych siłach z niej się wydźwignąć nie może. Taką przepaść nie do pokonania wykopał również grzech aniołów. Świadczą o tym surowe słowa św. Piotra, że Bóg wydał aniołów, którzy zgrzeszyli do ciemnych lochów, by tam byli zachowani na sad (2P 2,4).

b)      I jeszcze coś więcej. W Halberstadt jest Średniowieczne malowidło. Adam i Ewa prowadzeni siłą na łańcuchu przez diabła, grającego na skrzypcach jakąś melodyjkę. To obraz metody szatana, który uwodzi człowieka melodyjką obiecanek, a zakuwa w kajdany grzechu, których koniec jest w jego łapie. I tak nie do przebycia dla człowieka jest ta przepaść wykopana przez grzech, tak nie do zerwania są te kajdany, nie do przełamania ta niewola.

Pomyślicie, że tak było z grzechem w raju. Nie! Każdy grzech, kopie tę ogromną otchłań miedzy Bogiem a grzesznikiem, Każdy grzech zakłada obrożę („każdy kto grzeszy, staje się niewolnikiem grzechu” J 8,34), a szatan i świat wymyślają coraz to nowe melo­dyjki pokus.

Ludzie zakosztowawszy grzechu, zawsze pragnęli powrotu do Boga, bo niewola grzechu była coraz bardziej dokuczliwa. Szukali wyzwolenia, szukali bliskości Boga. Przez całą swą historię ludzkość śpiewa pieśń o swoim wyzwoleniu od zła i powrocie do Boga. I Ży­dzi i poganie: "Obyś rozdarł niebiosa i przyszedł, na ciebie czekają wyspy (najdalsze krańce świata)". W tym celu płoną stosy ofiar, w tym celu kapłani wznoszą ręce i modły. Bóg też nie pozostaje niemy. Pociesza i podnosi ich na duchu proroctwami.

Wreszcie pojawia się na świecie Jezus Chrystus. Ten, o któ­rym Bóg powiedział: „Ty jesteś kapłanem na wieki”.

Nie mamy w języku polskim szczęśliwego słowa na określenie kapłana. W języku łacińskim, teologicznym i liturgicznym używa się słowa pontifex, czyli taki, który pontes fecit. Taki, który buduje „mosty” między Bogiem a ludzkością, między niebem a ziemią. To taki, który zasypuje tę nieszczęsną otchłań, jaką grzech wykopał między człowiekiem a Bogiem, to ten, który rozrywa kajdany nie­woli z obrazu w Halberstadt. Rozumiemy teraz okrzyk radości Apostoła: Chrystus pojednał nas z Bogiem i nam zostawił posługę jednania.

Pojednał nas z Bogiem. Idzie nad Jordan, gdzie gromadzą się pokutnicy przy Janie Chrzcicielu. I on, który grzechu nie uczynił, staje w szeregu grzeszników. Żąda od Jana chrztu pokuty, „aby się dokonała wszelka sprawiedliwość”. Pokutę, którą Jezus bierze na siebie w symbolicznym chrzcie w Jordanie, rozpocznie na pustyni postem, a dopełni ją w całości na Krzyżu. Tą POKUTĄ OFIARĄ zasypie przepaść, jaką grzech wykopał, rozerwie kajdany, jakie grzech nałożył.

Chrystus przyjmując tę pokutę jest reprezentantem całej ludz­kości: „Bóg włożył na niego nieprawość nas wszystkich..., On obar­czył się naszym cierpieniem..., został przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy..., w Jego ranach jest nasze zdrowie. Arcykapłan Starego przymierza nosił efod, tabliczkę na piersiach z 12 szlachetnymi kamieniami, na których były wypisane imiona poszczególnych pokoleń Izraela na znak, że jest ich reprezentantem przed Bogiem. Chrystus jest przed Bogiem reprezentantem, pośred­nikiem nas wszystkich.

Po Chrzcie pokuty Jezus udaje się na pustynię. Pokazują dziś to miejsce i nazywają je górą Kuszenia. Jezus cierpi tam udrękę ciała w postaci głodu. Męka głodu może trwać do 70 dni.. Cierpienia wielkie, kiedy z braku pożywienia zaczynają się rozkładać tkanki poszczególnych narządów. Deforma­cji ulega i stan psychiczny człowieka, tak że trafiają się nie­odpowiedzialne wypadki kanibalizmu. Do tego trzeba u Chrystusa dodać udrękę ducha za sprawą pokus szatańskich: Zamień te kamyki na chleb, przecież możesz... Oddam Ci trochę majątku, będziesz miał pozycję, ludzi biednych nie lubią... Nie, nie musisz zstępować z nieba na skrzydłach Cherubinów, wystarczy, że anio­łowie zniosą Ciebie z pinakla świątyni, a ludzie będą Cię mieć za wysłannika nieba... Szatan, że tak się wyrażę, morduje Pana Jezusa, by stał się Mesjaszem nie na drodze posłuszeństwa Woli Ojca nie­bieskiego, ale na drogach własnej woli, a wbrew Ojcu niebieskiemu. Ale już tu Chrystus powtarza, to co w Ogrójcu powie głośno: „Nie moja, ale Twoja wola niech się stanie”. Adam wszedł na drogę samowoli i ściągnął na ludzkość potępienie, Chrystus na drodze posłuszeństwa woli Ojca niebieskiego przynosi pojednanie i zba­wienie.

POKUTĘ-OFIARĘ Chrystus kończy na Kalwarii. Pomyślmy i porównajmy. Na pustyni tkanki ciała wyniszczone głodem. Tutaj rozorane narzędziami Męki. Non est in eo sanitas". Nie ma w Nim zdrowego miejsca. Na pustyni Chrystus usunął pokusę chleba. Tu rezygnuje nawet z wina zmieszanego z mirrą, które dawano ska­zańcom, by nieco znieczulić męki zawiśnięcia na Krzyżu. Na pustyni odsunął bogactwa dawane mu przez kusiciela, tu zabierają mu nawet płaszcz i suknię, a jedyną własność - Swoją Matkę - oddaje za matkę grzesznej, ale odkupionej ludzkości. Na pustyni osta­tecznie kusiciel Go opuścił, tu mu do końca towarzyszą bezmyślni kaci, zbrodniarze i szydercy.

 

Bracia i Siostry.

Stajemy zdumieni. POKUTA - bez ulgi. ODDANIE SIĘ woli Ojca bez reszty. OFIARA zupełna. Prawdziwy, wiekuisty Kapłan - PONTIFEX. POJEDNAŁ ludzkość z Bogiem za największą cenę. Na zawsze ZASYPAŁ tę otchłań, jaką grzech wykopał między Stwórcą, a stworzeniem. POKRUSZYŁ te szatańskie kajdany wiecznego potępienia. ON - NAJWYŻSZY I WIEKUISTY KAPŁAN.

Ale na koniec trzeba dopowiedzieć to, co już było wzmian­kowane. Chrystus pojednał nas z Bogiem, ale również zostawił nam posługę jednania. Z Jego Kapłaństwa wypłynęło sakramentalne kapłaństwo, kapłaństwo służebne, urząd jednania grzeszników z Bogiem. In persona Christi. Mocą Chrystusa Boga - Człowieka. Jednają się ludzie, narody: Serbia, Czeczenia, Izrael z Arabami, Tutsi z Hutu..., za pośrednictwem polityków. Rozkojarzony dzisiejszy człowiek szuka pojednania z samym sobą przy pomocy różnych technik i terapeutów. Cóż to wszystko znaczy wobec pojednania z Bogiem? Tu nie wystarczy polityk, psycholog, tera­peuta. Tu potrzebny kapłan. Kto policzy tych zmarzniętych ludzi, którzy w mrozach i śniegach szli na spotkanie z kapłanem?. Kto policzy te rozgrzeszenia i spowiedzi udzielane pod pryczami obozów? Słyszałem, że ludzie wypisywali przed śmiercią grzechy na pakunkowym papierze z myślą, że ktoś to zaniesie do księdza i ksiądz rozgrzeszy. W jednym szpitalu spowiadał się człowiek, który krzywdził Kościół. Ktoś na sali mówi: Przymknijcie drzwi, bo „on” się będzie spowiadał. A on na to. Nie zamykajcie. Niech ludzie widzą, że tacy też się spowiadają. Na przykładzie tego człowieka widać, jak słuszne jest powiedzenie któregoś z Ojców kościoła: „Nad czym się diabeł napracował przez lata, w jednym momencie ginie pod kapłańską mocą”.

A mimo wszystko świat nienawidzi kapłanów. Kapłani się tym nie martwią: świat was będzie nienawidził, ale wiedzcie, że mnie wcześniej nienawidził. Nienawidzi ich świat, ten świat w znaczeniu biblijnym. Nienawidzi ich piekło, bo moc kapłańska niszczy w sekundzie to, nad czym piekło lata pracowało. Im świętszy kapłan, tym większa nienawiść do niego. Mamy przykłady: Kolbe, Popiełuszko, Niedzielak, Zych, Mień. Na koniec, jako przestrogę dla was - słowa Pisma św. „Kto się was dotknie, dotyka źrenicy oka mego” (Zach. 2, 12) - mówi Bóg. UDERZASZ KAPŁANA, RANISZ BOGA W NAJCZULSZE MIEJSCE. Ale księże, nie wszystkich kapłanów mamy dobrych. Tak. Bo nie z nieba przychodzą, ale tego mniej czy bardziej grzesznego świata. Podobno też jest tak, że mamy takich, na jakich zasługujemy. Warto pomyśleć. Czy jesteśmy nadal godni świętych i dobrych kapłanów na miarę Kolbego, Wojtyły, Wyszyńskiego, więzionych, prześladowanych.

 

NAJDOSKONALSZA OFIARA

 

On jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy;

nie tylko nasze, ale i całego świata (I J 2, 2).

Albowiem od wschodu słońca, aż do zachodu,

wielkie będzie moje imię między narodami

i na każdym miejscu składana będzie

imieniowi memu ofiara czysta (Mai l, 11 ).

 

1)      Ofiary potrzebą człowieka.

2)      Ofiara-Wyniszczenie się Chrystusa:

q        wyniszczenie Ciała,

q        udręczenie duszy,

q        milczenie Nieba.

3)      Trwa na wieki wyjęta spod praw czasu.

4)      Mimo przeciwności.

5)      Nasze zadania.

 

Na poprzednim kazaniu rozważaliśmy o Chrystusie jako o naj­wyższym i wiekuistym kapłanie. Chrystus przyjąwszy chrzest pokuty, głosi Ewangelię pokuty, i tej pokuty dokonuje i zarazem dokonuje pojednania człowieka z Bogiem. Staje się tym „pomostem” PONTIFEX - Pojednaniem i nam zostawia posługę jednania - kap­łaństwo.

 

Z kapłaństwem związany jest ołtarz i ofiara. Pisma św. podaje: Każdy kapłan z ludu wzięty, dla ludzi postawiony, aby składał dary i ofiary za grzechy” (Hbr 5,1). Uświadommy sobie, na czym polega ofiara, czym ona jest. Jest to spalenie, zniszczenie jakiejś rzeczy dla uznania najwyższej mocy i władzy Boga, tego, że Bóg jest absolutnym Panem wszystkiego.

Człowiek zawsze poczuwał się do ofiar: „Z czym stanę przed Panem i pokłonię się Bogu wysokiemu? Czy stanę przed nim z ofia­rą całopalną, z cielętami rocznymi?. Czy Pan się zadowoli tysiącami baranów i miriadami potoków z oliwy? Czy trzeba, bym wydał pier­worodnego mego za mój występek, - owoc łona mego za grzech mej duszy?” (Mich 6,6-8). Z tego pięknego tekstu Pisma św. widać wpisaną w człowieka potrzebę ofiar dla Boga, a zarazem ich nie­doskonałość wobec Jego wielkiego Majestatu. Dlatego prorok Micheasz zapowiada ofiarę tak czystą, tak wielką, jak wielkie jest Imię Boga wśród narodów. Tą Ofiarą to Eucharystia, to jego Ciało za nas wydane, to jego Krew za nas przelana. „Całopalenia nie podobały się Tobie, aleś mi przygotował ciało... Oto idę pełnić wolę Twoją” - mówi Chrystus (por. Ps 40,7 i Hbr 10,7). Z tego Ciała i z tej Krwi czyni Chrystus Ofiarę.

Patrzmy na tę Ofiarę - Wyniszczenie Chrystusa. W Koronce do Miłosierdzia Bożego S. Faustyny odmawiamy słowa: „Ojcze Przedwieczny ofiaruję Ci Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo Pana naszego Jezusa Chrystusa”. Znawcy przedmiotu zwracają uwagę na głębię teologiczną tych słów (Ks. I. Różycki). Wyniszczone Ciało Chrystusa od krwawego potu w Ogrójcu. A potem: pojmanie, skrę­powania, popychanie, kopniaki, policzkowanie, biczowanie, ukoronowanie cierniem. Następnie ciężar krzyża wysysa ostatnie zasoby sił, Jezus wyniszczony upada. Przygwożdżenie do krzyża i trzygodzinne konanie. I jakby pieczęć na to wszystko - przebicie Boku. Połączone z tym udręczenie duszy. Chrystus przeżywa bo­wiem zdradę, sprzedanie, zaparcie się Piotra, ucieczkę uczniów, oplucie, posądzenie o bluźnierstwo, fałszywe oskarżenia, niespra­wiedliwy wyrok, szykany i drwiny, nawet w chwili największej męki konania. By Ofiara Chrystusa była w pełni doskonała, niebo za­chowuje milczenie. Zwraca się Chrystus do Swego Ojca: „Ojcze, w ręce Twoje polecam ducha mego”. A Bóg milczy. Dramatyczne i niepojęte dla nas milczenie Ojca wobec konającego Jego umi­łowanego Syna wyrywa z ust Jezusa słowa skargi: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił”. W tym opuszczeniu wyzionął ducha. Starty za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła nań chłosta zbawienna dla nas. W jego ranach jest nasze zdrowie. Ciało ma być wrzucone tam, gdzie wrzuca się ciała zbrodniarzy. Ratuje je Józef z Arymatei i Nikodem.

Ofiara najdoskonalsza. Wyniszczenie, opuszczenie, samotność. Mam od dawna notatkę, nie wiem z jakiego źródła: „Bez wątpienia ofiara Chrystusa polegała na samotnym cierpieniu, na Jego opusz­czeniu przez Ojca i ludzi”. To On ofiaruje się za nas, dla nas i z nami, albo raczej my z Nim. Bo wtedy uczynił z nas „wieczysty dar” dla Ojca.

 

I ta ofiara Chrystusa nie przemija, ale trwa. Bóg niejako „wyjmuje ją spod praw czasu”. Dokonuje się na naszych ołtarzach, „od wschodu, aż do zachodu” nieustannie. "Ilekroć bowiem spoży­wacie ten Chleb, albo pijecie Kielich, śmierć Pana głosicie, aż przyj­dzie" (l Kor 11,26). Składa ją każdy kapłan na mocy sakramental­nego kapłaństwa, ofiarując na ołtarzu Chrystusa pod postaciami Chleba i Wina. Wraz z kapłanem składamy ją i my, jesteśmy bo­wiem królestwem kapłanów (l p.2,5 i 9), a zjednoczeni z Nim, jako winnym szczepem, sami stajemy się Ofiarą, "wieczystym darem" dla Boga.

Znany wam jest z opisów cud św. Januarego. W kościelnym skarbcu w Neapolu przechowywane są dwie hermetycznie zamknię­te ampułki z krwią męczennika św. Januarego oraz w osobnym relikwiarzu głowa tegoż świętego. Co roku 19 września, w dzień św. Januarego, biskup na oczach tysięcy Neapolitańczyków przybliża ampułkę z krwią świętego do relikwii głowy. Wtedy krew w tych ampułkach traci swoją krzepliwość, staje się płynna i świeża. "Burzy się" w ampułkach. Było to zjawisko wiele razy badane naukowo

i nie ma naukowego wytłumaczenia. Dlatego zwane jest cudem św. Januarego. A na naszych ołtarzach też żywa ofiara, świeże Ciało, świeża Krew. Zmysły zawodzą, ale wiara wystarczy. Rok Kongresu Eucharystycznego winien pogłębić i ożywić tę wiarę.

 

1)     Ale jak szatan zawsze uderzał w kapłanów, tak zawsze uderza w ołtarz i Ofiarę. Ale jak Bóg ujmuje się za kapłanami, tak też za ołtarzem i Ofiarą. Gdy w Średniowieczu szerzyły się błędy Berengariusza, wtedy Bóg dokonał cudu w Bolsano. Z przełamanej białej Hostii na ołtarzu polała się prawdziwa krew. W1529 r. kiedy szerzyły się błędy Lutra i Kalwina, Ekolampadius - kronikarz, napisał w Bazylei po łacinie "Missa in Basilea expiravit" "Msza w Bazylei wymarła". Nie wymarła, przecież Pan Jezus powiedział, że ten Chleb spożywać będziemy i kielich pić będziemy, aż do czasu, "kiedy On przyjdzie", (l Kor 15, 26)

Czasy, które my pamiętamy też były czasami burzenia ołtarzy, by zamarła Ofiara Mszy św. Ile kościołów, ile cerkwi legło w gruzach. Ale również żaden wiek nie wybudował tyle ołtarzy. Dziwnych ołtarzy. Ołtarzem stawała się obozowa prycza, prze­wrócone pudło, ścięta w tajdze kłoda drzewa. Różne też były w tych czasach tabernakula. Blaszane, szmaciane, papierowe. Nawet mydlane. Przecież w kawałkach mydła przemycano często Komunię św. Bo Ofiara będzie sprawowana, "aż On przyjdzie".

 

2)     Zechciejmy, ze zrozumieniem i pietyzmem uczestniczyć w każdej Mszy św. Ofiara Mszy św. jest najdoskonalszym uwiel­bieniem Boga. Wielbił swego Ojca Chrystus modlitwą, głoszeniem Słowa, ukazywaniem mocy Bożej w cudach. Ale największe uwiel­bienie złożył przez wyniszczenie samego Siebie. Ten Sam, poza granicami ludzkich zmysłów, swoje wyniszczenie składa swemu Ojcu w każdej "Mszy św. Zastanawiał się Prorok (Mich 6,6-8) czy Boga uwielbi należycie tysiącami baranów i miriadami potoków z oliwy, czy uwielbi Boga należycie przez ofiarę swego pierworodnego. I oto uwielbiony jest Bóg przez ofiarę swego pierworodnego Syna Jezusa Chrystusa, a on "ofiarowan jest, bo sam chciał". Czym więc naj­lepiej Boga uwielbić? Tylko Ofiarą Mszy św.

Ofiara Mszy św. jest Ofiarą najbardziej owocną dla świata i ludzkości. Bóg Ojciec "wydał" swego Syna jako ofiarę prze­błagalną, a wraz z nim wszystko nam darował. Jeżeli samego Syna nam darował, "jakże miałby wraz z Nim i wszystkiego nam nie darować" (Rzym 8,32). Wzrusza nas kapłanów sytuacja, gdy ktoś wcześnie rano nas budzi i prosi: o odprawienie Mszę św. wymie­niając różne dramaty swego życia, (np.: bo już kona. Niech Bóg zbawi jego duszę.) A czy ty prosiłeś kiedy o Mszę św. o zbawienie Twojej duszy? A wiedz, że często takie Msze się odprawiają. To przecież najwyższe dobro.

Zechciejcie zrozumieć też i to, że my winniśmy stawać się ofiarą. Jest książeczka pt. "Z powrotem do Mszy św." Maedera. Wynotowałem stamtąd takie zdanie: "Mieliście odwagę budować ołtarze, miejcie odwagę stawać się ofiarą". Ofiary nie unikniemy. Samo życie domaga się od nas ofiary. Nie wynaleziono życia bez ofiary. Bez ofiary nie ma kawałka chleba, nie ma rzemiosła, nie ma przemysłu, nie ma życia gospodarczego, nie ma postępu, nie ma wiedzy, nie ma bezpieczeństwa i porządku; nie ma macierzyństwa i ojcostwa, nie ma kapłaństwa, nie ma zbawienia. Nie ma niczego. Kochani. Świat ku lepszemu idzie nie drogą używania i luksusu, ale drogą ofiary.

Nie wyrzucajmy również z naszego słownictwa słowa "ofiara". Świat chce to słowo wyeliminować. Nie zastępujmy tego chrześ­cijańskiego słowa nowomową. Bo już w chrześcijaństwie nie ma ofiary, tylko sponsorowanie, dotowanie, donacja. Już by może trzeba było księgi liturgiczne poprawić, byśmy się nie modlili za ofiarodawców, dobrodziejów, fundatorów, ale za sponsorów, dona­torów. Biblia ma swój język. Liturgia też. Nie upodobniajcie się do świata. Nie ulegajmy nowomowie, bo co za tym się kryje. Ukryta pełzająca laicyzacja. Synowie tego świata roztropni są jak węże, ale my bądźmy prości jako gołębice.

Nie bójmy się ofiary. Ona jest częścią ludzkiej doli, gwarancją zbawienia. I żyjmy blisko Ofiary Mszy świętej.

 


POKARM  MOCNYCH

 

Ciało moje jest prawdziwym pokarmem,

a Krew moja jest prawdziwym napojem” (J 5,5).

"Jak ja żyję przez Ojca, tak ten,

kto mnie spożywa, będzie żył przeze mnie" (J 66,57).

 

1)     Wymowa (symbolika) chleba.

2)     Chrystus z wielkim szacunkiem odnosi się do chleba i zapowiada Chleb życia.

3)     Zostaje pod postaciami chleba i wina, by być pokarmem dającym życie.

4)     By człowiek wytrwał w życiu bożym (w łasce).

5)     By miał siłę oprzeć się złu.

 

Nasze kazania pasyjne w tym roku koncentrują się na Osobie Jezusa Chrystusa w Eucharystii. Nawiązujemy do czekającego nas Kongresu Eucharystycznego i do hasła pierwszego z trzech lat przygotowania na Trzecie Tysiąclecie. Rozważaliśmy Chrystusa, jako Najwyższego Kapłana i jako najdoskonalszą ofiarę. Kap­łaństwo Chrystusa i Jego Ofiara trwają wiecznie, nie jako martwa pamiątka, ale w całej swej żywotności. Chrystus jako kapłan zawsze pośredniczy u Ojca i zawsze za nas się ofiaruje.

 

1.      Ale  możemy  zapytać:   ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin