"Finish Line (aka Rally 2)"
Autor: DB
Loeb stał na podium na drugim miejscu, robiąc wszystko, żeby tylko nie dotykać Szejny. Dzieciak podskakiwał i śmiał się, jakby nigdy nie wygrał. Odebrał od hostessy kwiaty, uśmiechając się sztucznie, a fotografowie ciągle wykrzykiwali, żeby wszyscy się objęli. Prędzej rozbije im na głowie ten wiecheć, niż to zrobi. Jak mógł dać się tak podejść? Hirvonen też wyglądał na mało zachwyconego. Właśnie miał się odezwać do Eleny, że chce już iść, kiedy na jego głowę wylał się wodospad szampana. Wściekły do granic możliwości otarł oczy ze spływającego, klejącego się alkoholu i rzucił im wrogie spojrzenia. Niestety nie zwracali na niego uwagi, ciągle się obściskując i wylewając pieniącego się szampana. Ściągnął ze stopni Elenę i zanim fotografowie zrobili swoje zdjęcia, uciekli. W ich namiocie kręcili się ludzie, ale Sebastian nie zwracał na to uwagi.- Czy ty ich widziałeś? - Wydarł się do pilota- Sebastian, wyluzuj, proszę cię - Jego spokój wyprowadzał go z równowagi jeszcze bardziej. Czy on nie rozumiał, że te dwa kozie bobki znowu wróciły?- Kurwa, nie mów mi, że mam wyluzować, kiedy ci idioci stoją na podium! Na naszym miejscu!- Gdyby było nasze, to by go nie zajęli. Jeszcze się nie nauczyłeś, że to jest sport? Wygramy następnym razem, jak- Zamknij się! - Miał ochotę go uderzyć - Im się wszystko trafia, jak ślepej kurze ziarno! Rozpieszczone pod skrzydła mi Tomasa dzieciaki, które myślą, że mają i mogą wszystko.- Wiesz, że tak nie jest - Trudno było odmówić im bezczelności i pychy, ale swoje to chyba przeszli.- Mam to w dupie. Zrobię wszystko, żeby pokazać im gdzie jest ich miejsce***Sasza biegł między ludźmi, ciągnąc za sobą swojego pilota. Wpadli za plandekę i natychmiast wpadli sobie w ramiona. Krystian wskoczył na kochanka, oplatając go nogami w pasie. Aleks ciągle podciągał do go góry, bo ich kombinezony ślizgały się o siebie. Młodszy nic mu nie pomagał, bo zamiast trzymać go za szyję, to chwycił jego twarz w dłonie i przybliżał się wolno.- Wygraliśmy - Mruknął- Nie da się ukryć- Dzięki tobie- Tak - Aleks uśmiechnął się wrednie, teraz dotykali się już nosami- Świnio, powinieneś docenić też moje zasługi- Docenię, jak się zamkniesz i w końcu mnie pocałujesz.Krystian nie mówił więc już więcej, tylko przylgnął do kierowcy, w intensywnej pieszczocie. Starszy musiał odstawić chłopaka na ziemię, bo ręce mu mdlały, a poza tym, miał dla nich ciekawsze zajęcie. Uwolniwszy się od słodkiego ciężaru, zaczął szukać suwaka od kombinezonu. Nie to, że chciał tu coś... ale trochę zabawy nikomu nie zaszkodziło. Obaj otworzyli oczy i przestali się na chwilę całować. Zwilżali wargi, opierając czołami o siebie.- Nie zapędzaj się - Krystian chwycił jego rękę i lekko musnął nią swoje wypukłe już krocze.- Mój piękny, młody, porywczy kochanek - Każde słowo oddzielał muśnięciem, czy całusem.- Mówię poważnie, bo zaraz będzie za późno - Gardłowo roześmiał się pilot. Sasza oparł jego głowę o swoje ramię, przytulając mocno.- Udało nam się- Zawsze nam się udaje, kiedy jesteśmy razem - Krystian szepnął, tak, że ledwo go usłyszał. Uśmiechnął się mocno. Kątem oka zauważył jak poły namiotu ruszają się dziwnie, jakby ktoś z niego właśnie wyszedł. Zaciekawiony wypuścił pilota z objęć i podszedł tam.- Co jest? - Zaciekawił się młody- Coś mi się chyba zdawało - Machnął na niego ręką, ale poszedł za dziwnym przeczuciem. Wyjrzał na dwór, gdzie na chwilę oślepiło go słońce, ale i tak zauważył jak do stojącego nieopodal samochodu pakuje się mężczyzna z aparatem w ręce. Złapał na moment jego spojrzenie. To ten sam palant co pod sądem! Już miał ruszyć za nim i skopać mu tyłek, ale obok stanął Krystian.- Co tam widzisz?- Nic, mówiłem, zdawało mi się - Nie chciał go niepotrzebnie denerwować. On miał wystarczająco dużo namieszane, żeby jeszcze jakiś buc miał go wyprowadzać ze świeżo zdobytej równowagi.***Wracali do domu już tyle godzin, że oboje przysypiali, kiedy prowadzili. Teraz za kierownicą siedział Aleks, ciągle zagadując do Krystiana, żeby tylko mieć zajęcie.- Możesz dać mi się zdrzemnąć? - Wymruczał młodszy, zwijając się na przednim siedzeniu, dokładnie tak jak Sasza nie lubił.- Wytrzymaj do domu, co? Inaczej nas zabiję.- Wierzę w ciebie kochanie, odczep sięKierowca pokręcił zrezygnowany głową, uśmiechając się pod nosem. Przeciągnął się, wyciągając ramiona przed siebie.- Trzymaj kierownicę!- Uuu, bez trzymanki! - Zarechotał.- Wiesz co, to ja już wolę z tobą pogadać. O czym chcesz pokonwersować? - Rozplątał się z oplatających go kończyn i usiadł prosto.- Nie wiem, o dupie Maryni.- Nie znam żadnej Maryni - Prychnął.- O, to już wiem, możemy się pokłócić. Według Tomasa nieźle nam to robi - Spojrzał na niego bykiem, bo widział, że jest nie w humorze.- Wiesz co, ugryź się.- Jesteś taki bo się nie wyspałeś czy masz jakiś lepszy powód? - Przestał się śmiać już na dobre. Wróciliśmy do normy proszę państwa?- Przepraszam. Jakoś mi tak niebardzo. Nie powinienem się na tobie wyżywać.Aleks prawie zatrzymał samochód ze zdziwienia. Nie chciał robić afery, ale Krystian chyba zauważył jego zaszokowane spojrzenie. Poklepał jego dłoń pokrzepiająco i wyszczerzył zęby.- Jak wrócimy do domu i się prześpimy, to możemy iść na imprezę. Może poprawi mi się humor i będę mógł cię ładnie, po twojemu przeprosić.- Kusząca propozycja. Tylko nie rozumiem czemu mnie sprowadzasz do roli niewrażliwego napaleńca a to ty masz być tym dojrzałym, który przeprasza używając słów.- Sam sobie odpowiedz napaleńcu.Zajechali pod kamienicę i jak dwa zombie weszli do środka.- Zaklepuję dużą łazienkę - Krzyknął na progu Sasza i od razu poszedł wziąć kąpiel. Krystian, który też chciał dużej łazienki, postanowił poczekać i zrobić sobie coś do picia. Usiadł przy blacie w kuchni i sięgnął po laptopa. Chciał sprawdzić wiadomości z Polski i Norwegii, bo kiedy są na rajdzie nigdy nie wiedzą co się dzieje. Wszedł na jeden z ulubionych portali i nagle jego wzrok został przyciągnięty przez dziwnie brzmiący link."Mistrzowie kierownicy namiętnie świętują (zdjęcia)". Pchany niezdrową ciekawością, zwalczając w sobie uczucie głupiej pychy (w końcu oni to mistrzowie, prawda?) kliknął. Zobaczył chyba ostatnią rzecz, jakiej się spodziewał. On i Sasza spleceni w gorącym pocałunku na środku ich namiotu. Tam, gdzie nikt nie powinien ich widzieć. Przesuwał suwak w dół i mógł sobie dokładnie odtworzyć to, co się wczoraj działo. Zagotował się w nim. Skąd te padalce mają takie zdję... Dotarło do niego. Ten głupi Sasza go oszukał. Widział wtedy tego, kto ich sfotografował. Zeskoczył ze stołka i ruszył jak taran w kierunku piętra. W tym samym czasie na schodach pojawił się kierowca.- Czemu mi nie powiedziałeś, że ktoś robił nam zdjęcia!? - Prawie dopadł do niego z pięściami.- Ej, stój - Chwycił go za nadgarstki - Kto? Kiedy?- W namiocie, wczoraj!- A...ha - Zmieszał się - Skąd wiesz?- Widziałem je w Internecie!- Myślałem, że się nie dowiesz. Nigdy nie kupujemy takich debilnych brukowców i nie w ogóle.- Czyli uznałeś to za wystarczający powód, żeby mi nie mówić, że ktoś nas śledzi?- To chyba za duże słowo. Po prostu jakiś paparazzi się uwziął i- I łazi za nami, żeby zrobić nam zdjęcia. Czy to jakby nie definicja śledzenia? - Z własnej woli opuścił ręce, więc Aleks zwolnił uchwyt.- Kochanie, idźmy spać, chodźmy na imprezę, nie przejmuj się idiotami. Jeśli ktoś będzie chciał zrobić nam zdjęcia, to je i tak zrobi.- Tylko kogo to interesuje, że jakiś kierowca rajdowy sypia ze swoim pilotem?!- No najwyraźniej kogoś tak. I nic na to nie poradzisz. Jeśli zaczną wypisywać bzdury, to możemy ich pozwać. Za publikację takich zdjęć nic nie możemy - Chodź - Pociągnął go na górę.- Miałem się wykąpać.- Później, chodź się położyć, jak się obudzisz, to spojrzysz na to inaczej.- Ale i tak mogłeś mi o tym powiedzieć - Mruknął z wyrzutem.- Chodź, przeproszę cię po mojemu.Niestety nie mieli już siły na nic oprócz snu. Zasnęli w trzy sekundy, przytuleni do siebie.Sasza miał rację, po obudzeniu Krystian był bardziej w nastroju do wszystkiego. Kiedy kierowca jeszcze się ogarniał, wziął szybką kąpiel i zaczął kręcić się po domu. Było ciemno, bo kładli się w dzień. Mogli albo siedzieć w domu, albo, tak jak wymyślił wcześniej przejść się na imprezę.-Pożyczysz mi jakieś ciuchy? Nie mam tu nic, co by się nadawało do klubu.- Jeśli znajdziesz coś w szafie, to jasne. Na twój mały tyłek może nic nie pasować.Krystian wzruszył ramionami i skierował się do garderoby. Rzucał okiem na półki zawalone stertami, często nienoszonych, ciuchów i próbował coś znaleźć.- Spróbuj w komodach, tam są rzeczy, których już nie noszę.Chłopak wolał tego nie komentować, bo połowę tego wszystkiego można by oddać do sklepów, a przede wszystkim w ogóle z nich nie wynosić. Zgodnie z sugestią otwierał jednak wszystkie szuflady po kolei. Jedna, na samym dole wzbudziła jego ciekawość. Coś jakby jego spodnie? Wyciągnął dżinsy i ocenił. To były jego spodnie. I jego koszule i bluzy. Co tu robią jego stare rzeczy?- Aleks, co to jest? - Zawołał go, żeby upewnić się w swoich przypuszczeniach.- Co? Aha - Zażenowany kierowca unikał jego wzroku - Nie wyrzuciłem tego kiedy wyjechałeś. Zapomniałem. No to powinieneś znaleźć coś w swoim rozmiarze - Odwrócił się w drugą stronę, udając, że czegoś szuka, kiedy nagle doznał olśnienia - Czekaj! - Ale było już za późno. Krystian między koszulkami znalazł czarne pudełeczko i otwierał je.- Tego też nie wyrzuciłeś? - Wiedział co jest w środku. Pamiętał to opakowanie. Na białym jedwabiu leżały ich obrączki. Wyciągnął je na dłoń i przesuwał między palcami.- No tak jakoś... Nie miałem serca ich sprzedać ani nic. Zostaw - Wyciągnął po nie ręce - To głupie. Odłóż.Krystian już miał to zrobić, kiedy kątem oka zauważył jego minę. I usłyszał tę żałosną nutę w jego głosie. Nie chciał nosić tego pierścionka. Nie czuł tego, co w chwili, kiedy go dostał. Nie wiedział, czy kiedyś to poczuje. Ale najwyraźniej Sasza czuł i nie chciał robić mu przykrości. Przełykając gulę w gardle ścisnął tytanowe krążki. Bez słowa sięgnął po dłoń kochanka i wsunął mu większy na palec. Swój kręcił jeszcze przez chwilę, ale zdecydowanie nasunął go na serdeczny palec. Aleks skinął głową, nieporadnie udając, że mało go to obeszło, ale w słodkim pocałunku, którym go obdarzył było wszystko co chciał powiedzieć.- Szykuj się - Poczochrał mu włosy i wrócił do swoich wieszaków.Kiedy jechali samochodem Krystian czuł się, jakby na ręce miał kilkutonowy ciężar. Jakby zsunął się z serca na dłoń. No cóż, przynajmniej oddychało mu się lżej. Aleks wyglądał za to, jakby nawąchał się lakieru do włosów. Przygłupi, maślany uśmiech wyrażał więcej, niż by chciał. Gapił się ślepo przed siebie, nie zwracając uwagi na otoczenie.- Kto pije?- Słucham?- Który z nas pije? Chyba, że założyłeś, że ty i nie wziąłeś dokumentów - Krystian próbował odwrócić jego uwagę od tej garderobianej deklaracji.- Wziąłem. Bez różnicy, mogę prowadzić.Pilot tylko skinął głową. Było mu to na rękę, drink, albo dwa były mu potrzebne. Aleks już i tak był nieźle "upojony". Na tyle, że nie zauważył, że niemal spod domu ktoś za nimi jedzie...- Widzisz go? - Wskazał palcem w lusterko. Sasza ocknął się trochę i obejrzał za siebie. Jęknął - Wiesz kto to?- Tak. Ten fotograf.- Chyba żartujesz? - Krystian mało sobie karku nie skręcił, obracając gwałtownie.- Patrz na drogę - Upomniał go - Zamienić cię, czy sam go zgubisz?- Tylko patrz - Młodszy zmienił bieg i wbił gaz w podłogę. Chwilę później ogona już nie było. Odetchnął z ulga. Tylko tego mu było trzeba. Idioty, który zrobi mu zdjęcia jak się nawali. Podjeżdżali pod klub i chyba po raz pierwszy cieszył się z tego, że może korzystać z przywilejów VIPa. Zaparkował byle gdzie i przepchnął się przez tłum. Ledwo przywitał się z Christianem i ruszył prosto na parkiet na dole. W ogóle nie chciał się socjalizować z elitką na piętrze. Sasza prawie go gonił, uważając, żeby nie zgubić jego małej postaci w tłumie. Dobili do baru i od razu w ruch poszły dwie czy trzy kolejki wódki.- Tak cię wpienił ten fotograf?- A ciebie to naprawdę nie rusza? - Wypił strzał i skrzywił się.- Najwyraźniej mniej niż ciebie - Przekrzykiwali się - Chodź tańczyć - Wskazał ręką na parkiet. Krystian skinął głową i podążył za nim. Zlepili się w jedno, obściskując między ludźmi. Wystarczył kwadrans, żeby obaj spocili się jak szczury i nie mieli czym oddychać. Nawet pilot zmiękł i postanowili wyjść na górę, a potem na taras. W oszklonej sali wypili jeszcze coś i poszli na dach. Cisza w nich uderzyła. Krystian przytulił się do Aleksa. Ten splótł ich zaobrączkowane dłonie i uniósł przed twarz.- Dzięki - Mrugnął do niego i pocałował je - Chłopak nie wiedział co ma mu odpowiedzieć, więc tylko uścisnął go mocniej.- No, no - Usłyszeli obok siebie - Kogo widzę - Odsunęli się od siebie. Naprzeciwko nich, z cynicznym, obślizgłym uśmieszkiem stał, nie kto inny, ale Johan. Aleksowi zebrało się na wymioty, Krystian zesztywniał u jego boku. Wspomnienie tamtej koszmarnej nocy wróciło ze zdwojoną siłą. Zadrżał i w duchu podziękował kochankowi, że nie puścił jego ręki.- Spieprzaj - Starszy nie miał zamiaru z nim rozmawiać.- Tak się odzywasz do starych znajomych? - Johan zrobił krok w ich stronę. Sasza instynktownie przesunął się do przodu, odgradzając go od pilota - Nie rozliczyliśmy się za nasze ostatnie spotkanie - Przestało być śmiesznie (jakby w ogóle było...), bo mężczyzna przybrał złowrogi ton.- Powiedziałem, żebyś spieprzał. Krystian - Zwrócił się do niego - Idź do środka- Nie musisz go tak bronić - Mrugnął w stronę młodszego, który nie chciał zostawiać Aleksa samego, ale zrobiłby wszystko, żeby znaleźć się w bezpiecznej sali.- Krystian powiedziałem, że masz iść! - Prawie na niego krzyknął.- Idziemy obaj - Odezwał się w końcu i szarpnął go za rękę - Już.Przeszli tyłem kilka kroków, jakby obawiając, się że mężczyzna do nich strzeli, albo coś. Na schodach objęli się i zbiegli niżej. Kiedy tylko znaleźli się w otoczeniu ludzi serca przestały walić im tak niespokojnie.- Chodźmy stąd - Zaproponował Sasza.- Nie. Nie dam mu się zastraszyć. Zostaniemy - Zadecydował Krystian, idąc do baru po kolejnego szota.Tego wieczoru Aleks pilnował młodszego jak oka w głowie. Kiedy tylko odrywał się myślami od "tu i teraz" przed oczy wpływał mu obraz nieprzytomnego Krystiana na kanapie w domu Johana. Miał ochotę wrócić na górę i zrzucić go z dachu. Chłopak upomniał go tylko raz, kiedy wyczuł o czym myśli, ale więcej nie wracali do tego wydarzenia. Bawili się całkiem nieźle, każde pochłonięte swoimi niepokojącymi myślami. Krystian miał tylko o tyle lepiej, że chyba był już pijany. W końcu po czwartej Aleks zholował go do auta i odwiózł do domu. Położył go w łóżku i, ponieważ sam nie mógł zasnąć, przyglądał się mu. Na kołdrze trzymał zaciśniętą w pięść dłoń, na której błyszczała się obrączka. Węższa od jego własnej, z dwoma rządkami wtopionych w nią diamencików. Nie wierzył, że on ją założył. Było mu tak głupio, kiedy je znalazł. Kiedy powiedział, że ma je odłożyć, chłopak wyraźnie wahał się chwilę, ale potem... I to spotkanie z Johanem, kiedy drżał za jego plecami. Znowu czuł tę odpowiedzialność za niego, za jego życie i szczęście. Nie mógł tego spieprzyć drugi raz. Ufał, że on też to czuje i nie pozwoli sobie na powtórkę z rozrywki.***- Pieprz się idioto! - Krystian wrzasnął, trzaskając za sobą drzwiami. Był tak wściekły, że nawet nie potrafił sobie przypomnieć od czego zaczęła się ta kłótnia. Wsiadł do swojego samochodu, kopiąc po drodze w błotnik aleksowego wozu i uruchamiając w nim alarm. Mieli iść na tę imprezę razem, ale skoro on zachowuje się jak palant, to nie będzie się na niego obracał. Otworzył schowek i wrzucił tam, zerwaną z palca, obrączkę. Niech spieprza.- Krystian, może chwila na zdjęcie? - Wysiadając z samochodu zaczepili go, bo już nie był tylko jeden, fotografowie. Pokazał im środkowy palec i wszedł do klubu. Znowu poszedł prosto tańczyć i na dodatek szybko znalazł sobie towarzystwo. Bawił się znakomicie, do chwili, kiedy zmęczenie nie dotarło z jego głowy do nóg. Musiał usiąść, a że w chillout'cie nie było miejsca, musiał iść na górę, chociaż nie chciał. Na schodach minął kilku znajomych, którzy zatrzymywali go na kilka minut. Kiedy dotarł do foteli był wykończony. Kelner przyniósł mu zamówionego drinka, którego sączył sobie, odpływając myślami daleko. Nagle na stoliku pojawiła się butelka szampana.- Przepraszam, ale ja tego nie zamawiałem - Powstrzymał go gestem ręki.- To od tamtego pana - Wskazał ręką na stolik po drugiej stronie. Krystian musiał skupić wzrok na sylwetce, ale szybko go rozpoznał.- Proszę to wziąć, natychmiast - Prawie zrzucił kubełek na ziemię - Nie chcę nic od tamtego pana.- Ale prosił... - Kelner nie dawał za wygraną.- Poradzę sobie, dziękuję - Johan stał już obok nich i z uprzejmym uśmiechem odsyłał chłopaka do baru. Krystian dosłownie w ostatniej chwili powstrzymał się do chwycenia go za rękę i proszenia, żeby został.- Odejdź, bo wezwę ochronę - Zagroził mu.- Dzisiaj jak widzę, jesteś bez odstawy - Johan w ogóle nie zwrócił uwagi na jego słowa.- Powiedziałem coś? - Pilot podniósł się z miejsca, ale procenty, które zdążył wypić, zatoczyły nim lekko. Mężczyzna potrzymał go - Nie dotykaj mnie! - Podniósł głos, zwracając uwagę kilku osób.- Nie rób scen, podszedłem się przywitać.- Ok., przywitałeś, się, a teraz mnie zostaw. Nie starczy ci, że Aleks już raz obił ci mordę? - Wysyczał- Nie strasz mnie, bo się ciebie nie boję. Ani twojego ochroniarza - Mocniej ścisnął go za ramię.- Mówię poważnie, jeśli mnie nie puścisz, narobię takiego rabanu, że nas stąd wywalą.- Jeszcze lepiej, porozmawiamy sobie na osobności - Johan błysnął zębami jak drapieżnik. Krystianowi zimny pot popłynął po plecach. Spokojnie - Mówił do siebie - Jesteś wśród ludzi, nic się nie stanie. Mężczyzna zwolnił uścisk i cofnął się o krok - Jeszcze się spotkamy.Chłopak nie mógł już wydobyć z siebie słowa. Rozejrzał się tylko, czy nie zostawił nic na stoliku i biegiem puścił się przez salę i po schodach w dół. Kiedy znalazł się na ulicy rozglądał się nerwowo dookoła siebie. Pluł sobie w brodę, że nie zaparkował pod wejściem, tylko gdzieś po drugiej stronie ulicy. Oczywiście tych pieprzonych paparazzi też nie było, kiedy akurat teraz by się przydali. Kiedy stanął przy samochodzie odetchnął. Otworzył drzwi i...Kiedy otworzył oczy siedział na tylnim siedzeniu swojego auta i pulsowała mu głowa. Co się do cholery stało? Wyprostował się i rozmasował obolały kark. Zaczęło do niego docierać. Serce przyspieszyło mu gwałtownie a w ustach zrobiło się sucho. Na miejscu kierowcy siedział jakiś barczysty gościu, a obok Johan, który zorientował się, że chłopak jest już przytomny.- Powinieneś bardziej uważać. Mógł cię napaść jakiś bandyta - Roześmiał się, a kierowca mu zawtórował.- Zatrzymaj się! - Wydarł się, rzucając się z pięściami do przodu.- Słyszałeś co powiedziała nasza gwiazda? - Johan zwrócił się do towarzysza - Zatrzymaj się o tu - Wskazał dłonią jakieś pobocze - I wsiądź do mojego auta - Krystian dopiero teraz zauważył, że za nimi jedzie limuzyna - Możecie jechać. Poradzę sobie - Mężczyzna kiwnął głową, skręcając i hamując. Chłopak nie wiedział co jest gorsze, to, że jechali, czy to, że stają. To, że kark był z nimi, czy to że zaraz odjedzie. Nie miał pojęcia gdzie są, nie miał swojej komórki, ani dokumentów. Wpadał w panikę.Drzwi po jego stronie otworzyły się i ich towarzysz podróży wyciągnął go na zewnątrz. Pchnął w stronę swojego szefa i zgodnie z jego poleceniem zniknął we wnętrzu drugiego auta i odjechał w stronę Oslo.- A my teraz dokończymy to, co nam kiedyś przerwano - Wymierzył Krystianowi silny policzek, że ten zatoczył się na drzwi.- Proszę cię Johan - Wyjęczał.- Widzisz, tak możesz do mnie mówić ciągle - Podszedł do niego i uderzył drugi raz, ale chłopak zdążył się uchylić. Na moment zyskał przewagę, bo stał już nie przed, ale obok oprawcy. Chciał się rzucić do ucieczki, ale nogi zbyt wolno odpowiadały na sygnały z mózgu i Johan już znowu zaciskał pięści na jego ramionach - Teraz nie uciekniesz - Uderzył, tym razem celnie i pchnął do wnętrza samochodu. Krystian bił na oślep, ale starszy złapał jego ręce i silnym uściskiem zablokował je. Wolną ręką ścisnął jego policzki i zmiażdżył usta w pocałunku. Kiedy oderwał się, niezadowolony, z tego, że nie udało mu się przebić przez zaciśnięte wargi, natychmiast zaczął rozpinać jego spodnie. Chłopak wyrywał się i darł jak opętany, ale Johan był od niego zdecydowanie silniejszy.- Ciekawe go powie twój ochroniarz, kiedy się dowie, że sobie ciebie pożyczyłem - Zadrwił, a Krystian zachłysnął się powietrzem. Już nawet nie chodziło o te obleśne ręce, które dotykały go wszędzie, o zapach jego perfum, który doprowadzał go do mdłości. Jeśli Sasza się dowie, to zabije Johana. Nie metaforycznie. On go dopadnie i zabije na najruchliwszej ulicy Oslo, jeśli będzie trzeba. I znowu będzie miał poczucie winy i znowu będzie patrzył jak na ofiarę. Tylko tym razem jeszcze gorzej, bo zza krat więzienia. Kiedy dłoń Johana dotknęła jego penisa, odruchowo znowu spróbował się wyrwać, ale zobaczył jak ten znowu się na niego zamierza.- Nie! - Krzyknął i na ułamek sekundy powstrzymał go - Nie bij mnie - Załkał - Zrobię co chcesz, ale mnie nie bij, proszę cię - Mężczyzna zrobił zdziwioną minę i zawahał się - Zrobię co tylko zechcesz, proszę - Powtórzył. Johan uśmiechnął się i lekko zwolnił uścisk na jego nadgarstkach.- Jeśli blefujesz, dostaniesz dwa razy mocniej - Zagroził mu.- Nie oszukuję. Poobijany nie będę mógł pojechać w rajdzie - Zełgał na poczekaniu. Mężczyzna nie dopatrzył się fortelu. Nie domyślił się, że Krystian chce uniknąć śladów, żeby Aleks się nie dowiedział. Puścił go.- W takim razie zabieraj się do roboty.***Wszedł do domu, modląc się, żeby Aleks spał i nie zobaczył go w takim stanie. Spojrzał na siebie w lustrze w przedpokoju. Załzawione oczy, spuchnięte usta i policzek, bo w końcu oberwał te dwa razy. Skulony wszedł do wanny w łazience na dole i szybko umył się, żeby szum wody nie zbudził kochanka. Zamiast iść do sypialni poszedł do pokoju gościnnego. W końcu przed wyjściem się pokłócili, prawda? Może spać bez niego, nie wzbudzając podejrzeń. Położył się w miękkim łóżku, ale to tylko wzmogło ból, który czuł w całym ciele. To było straszne. Nigdy nie czuł czegoś takiego. Nikt nie obszedł się z nim w takim sposób jak Johan. Nie wiedział jak ma się położyć, żeby nie chcieć rozpłakać się z bólu. Kiedy przestał się już trząść, usłyszał jak na piętrze otwierają się drzwi. Aleks cicho zszedł na dół i zrobił inspekcję, szukając go. Chłopak natychmiast postarał się uspokoić oddech, żeby móc udawać, że śpi. Mężczyzna rozsunął drzwi pokoju i wślizgnął się do środka. Nasłuchiwał czy pilot zasnął i upewniając się, że tak, położył się obok niego. Najwyraźniej w ten sposób chciał się pogodzić. Obudzić się obok siebie, tak? Przerzucił rękę przez jego ciało, a ono zdradziło go, znowu wpadając w drżenie.- Krystian? - Szepnął zaniepokojony, ale chłopak nie odpowiedział. Bał się, że się rozpłacze - Śpisz? Krystian? - Dotknął jego ramienia - Coś się stało?- Idź sobie - Wymusił z zaciśniętego gardła te dwa słowa.- Co? - Aleks usiadł zdziwiony. Ok., pokłócili się, ale aż tak? Tak, żeby wywalać go z łóżka?- Słyszałeś, idź sobie, zostaw mnie - Krystian znowu się odezwał. Sam był zdziwiony, jak dużo jest w stanie z siebie wyrzucić.- Skoro tak - Obrażony kierowca klapiąc bosymi stopami, wyszedł z pokoju i kilka chwil później ostentacyjnie trzasnął drzwiami sypialni. Krystian w końcu nie wytrzymał i znowu łzy poleciały mu ciurkiem po twarzy.Kiedy się obudził, nieśmiało przeciągnął, sprawdzając jak bardzo jest wciąż obolały. Było zdecydowanie lepiej niż myślał, ale nie spieszyło mu się do wstawania. Słyszał jak w kuchni tłucze się Aleks, mocując się z garnkami. Spojrzał na przegub ręki, żeby sprawdzić godzinę, ale tarcza była stłuczona i wskazówki się nie poruszały. Niechętnie podniósł się z łóżka. Zanim skonfrontuje się z kochankiem, musi mieć jeszcze chwilę dla siebie. Wszedł do łazienki i puścił gorącą wodę. Zanurzył się w wannie, rozluźniając mięśnie. Odetchnął i schował głowę pod powierzchnię. Wszystkie odgłosy domu zmieniły się w szum. Otworzył oczy, ale woda szybko je podrażniła. Aleks wszedł do pokoju, usłyszał to, ale nie przeszedł dalej. Pewnie sprawdzał czy jeszcze śpi. Krystian po kilku minutach wyszedł, ubierając się w biały szlafrok dla gości. Spojrzał na odbicie w lustrze i zrobił inspekcję swojego ciała. Wszystko było raczej ok. On widział tylko lekko opuchnięty policzek, zaczerwieniony ślad przy ustach. Ale gdyby nie wiedział, że oberwał, to pewnie by nie zauważył. Drzwi od pokoju były rozsunięte, więc bezszelestnie przeszedł do kuchni. Usiadł przy blacie, obok talerza z wciąż jeszcze ciepłym obiadem. Pewnie dla niego, bo Aleks zmywał już jakieś naczynia. Zaczął gmerać widelcem w daniu, bo niezbyt miał ochotę na jedzenie. Kierowca skończył i obrócił się w jego stronę. Nie wyglądał na zaskoczonego. Najpierw przyglądał mu się badawczo, a potem obszedł blat dookoła i chwycił go pod brodę. Kciukiem przejechał po opuchliźnie. Krystian roześmiał się w środku. Naiwny, myślał, że Aleks tego nie zauważy.- Lód już tu nie pomoże. Będziesz musiał poczekać, aż zejdzie - Puścił go i poszedł po kawę dla nich - Długo spałeś.- Faktycznie - Zerknął na zegarek na piekarniku. Dochodziła trzecia - Musiałem odespać.- Co takiego robiłeś, że aż tak się zmęczyłeś - Ironicznie spytał Aleks. Myślał pewnie, że jest na kacu. Że zachlał w nocy.- Co, mam zdać raport? - Sarknął, bo wiedział, że w ten sposób Aleks się odczepi i nie będzie chciał z nim rozmawiać.- O, widzę, że primadonnie nie przeszło - Odstawił kubek z kawą tak gwałtownie, że trochę wylało się na blat. Obaj wyciągnęli ręce do szmatki, ale kiedy Krystian poczuł jego dotyk cofnął ją gwałtownie, potrącając kubek i wylewając wszystko.- Przepraszam! Przepraszam, nie chciałem! - Chciał wyrwać ścierkę mężczyźnie, ale ten nie chcąc oddać, uniósł ją do góry. Szybki ruch ręki sprawił, że coś w środku Krystiana kazało mu się uchylić, jakby spodziewał się ciosu. Aleks zmarszczył brwi, bo zauważył dziwny odruch. Zanim zdążył to skomentować, Krystian starł plamę i wyszedł z kuchni.- Wiesz co, ustaliliśmy, że rozmawiamy ze sobą, tak? A ty znowu walisz fochy - Aleks szedł za nim i gadał, machając ścierką, którą chwycił po drodze.- Jak będę ci miał coś do powiedzenia, to się zgłoszę - Jego oschły ton uderzał jak policzek.- Może ja chcę porozmawiać, co?- To zadzwoń sobie do kogoś, ja nie mam ochoty - Krzyczał już z piętra, znikając za drzwiami sypialni. Wściekły Sasza zaklął pod nosem i znowu podążył jego krokami. W ostatniej chwili zatrzymał się przed pokojem i skręcił do gabinetu. Usiadł głęboko w fotelu i pogrążył się w lekturze, pierwszej książki, która leżała na biurku. W końcu przerwało mu burczenie w brzuchu i zachodzące za oknami słońce. Nie miał wyjścia, musiał iść się najeść. Skierował kroki do kuchni i pech chciał, że dokładnie w tej samej chwili z pokoju obok wyszedł Krystian. Obaj wywrócili oczami na swój widok. W końcu Aleks stwierdził, że musi być tym mądrzejszym, skoro inaczej się nie da. Chwycił go za ramię i chociaż w Krystian próbował je wyszarpnąć, przytrzymał go stanowczo. Ustawił go naprzeciw siebie, tak, że musiał na niego spojrzeć.- Cały dzień się do siebie nie odzywamy. Tamta kłótnia nie była tego warta, już nawet nie wiem o co poszłoChłopak gryzł usta, wahając się co powiedzieć. Nie miał wymówki. Ile może się gniewać o jakieś pierdy. Będzie się musiał po prostu kłamać mu prosto w oczy. Przywołał na twarz słaby uśmiech i pokiwał głową. Sasza odetchnął i przyciągnął go do siebie, za wciąż trzymane ramiona. Krystian położył mu dłonie na barkach i wtedy zauważył, że nie ma obrączki. Boże, co z nią zrobił? Wrócił do poprzedniej nocy, omijając ostatnie jej godziny. Schowek. Wrzucił ją tam, kiedy wyjeżdżał. Poczekał, aż kochanek go puści z objęć i zeszli na dół. Aleksowi wciąż burczało w brzuchu. Młodszy kombinował jak wyjść z domu, żeby nie wzbudzić zbytnich podejrzeń. Jeszcze na chwilę został z kierowcą. Zaczął szykować sobie herbatę, kiedy ten chwycił go w pasie i obrócił jego twarz do siebie. Krystianowi żołądek zwinął się w supeł.- Zjem coś i porządnie cię przeproszę - Niby na zachętę pocałował go, torując sobie językiem drogę. Chłopak nie wytrzymał, wyrwał mu się, zasłaniając usta wierzchem dłoni. Oddychał ciężko. Jezu, jeśli tak ma wyglądać to jego udawanie, to nie będzie łatwo - Co jest? - Aleks żachnął się zły.- Przepraszam, źle się czuję - Naprawdę czuł się chory, a jeśli wyglądał jak się czuł, to był wiarygodny. Mężczyzna zmartwił się wyraźnie i położył mu dłoń na czoło.- Boli cię coś?- Nie, po prostu po imprezie tak mi dziwnie.- Może weź coś?Krystian pokiwał głową- Mam coś w aucie - Znalazł idealną wymówkę. Chwycił kluczyki i poszedł swojego SUVa. Obchodził go jak pies. Zanim otworzył drzwi stał tam kilka minut. Jak najszybciej się dało wszedł do środka i zaczął wyrzucać wszystko ze schowka. Chociaż zostawił drzwi otwarte i tak dotarł do niego ten zapach, perfum Johana. Skurcz żołądka wrócił ze zdwojoną siłą. W ostatniej chwili zauważył krążek i wcisnął go na palec. Wypadł z auta na ulicę i biegiem rzucił się do kamienicy. Aleks, który zmartwił się, że długo go nie ma, akurat do niego wyszedł. Chłopak potrącił go w przejściu, upuszczając kluczyki i pognał do toalety. Sasza zatrzasnął auto i poszedł za nim. Klęczał przy toalecie, wstrząsany przez torsje. Szybko zmoczył ręcznik i położył mu go na kark.- Chyba naprawdę jesteś chory - Kucnął przy nim i pomógł wstać.- Nie - Pokręcił głową - To nic. Mam kaca najwyraźniej. Podszedł do umywalki i umył zęby, ciągle asekurowany przez Aleksa.- Położysz się?- Chyba tak. Odeśpię i będzie ok - Uśmiechnął się z wysiłkiem, ale szczerze. Nie poszedł do sypialni na górę, zasnął w sypialni dla gości, gdzie położył się nad ranem, gdy wrócił. Sasza wrócił do przygotowywania sobie kolacji. Zmartwił się tym wszystkim. Przypomniało mu się, jak panikował, kiedy Krystian leżał w szpitalu, jeszcze wtedy kiedy on był z Bonne. Trząsł się nad nim jak nad jajkiem. Próbował się uspokoić wracając do książki, ale nie mógł usiedzieć. Poszedł z nią do Krystiana i położył się obok. Dopiero obok niego mógł się skupić na czytaniu. Akurat zdążył zamknąć okładkę, kiedy kochanek przeciągnął się, otwierając oczy.- Już lepiej? - Pogłaskał go po włosach- Chyba tak - Miał zachrypnięty głos, trochę wiąż zmęczony. Aleks patrzył na niego chwilę i pochylił się w końcu, całując lekko w usta. Mniej natarczywie niż przedtem.- Cudownie wyglądasz, taki zaspany - Uśmiechnął się do niego i znowu pocałował, tym razem kładąc się na niego. Krystian z całych sił próbował się nie spinać, próbował powstrzymać mdłości, które wzbierały z każdym ruchem kochanka. Mężczyzna rozpinał mu już koszulę i obcałowywał jego szyję o obojczyki. Jęk chłopaka wziął za zachętę i jeszcze gorliwiej zaczął go rozbierać. Kiedy zsunął mu spodnie, usiadł, żeby rozebrać siebie. Krystian niemal nawet tego nie zauważył i znowu czuł na sobie jego ciężar i erekcję. Aleks jednym ruchem ściągnął z niego spodnie i bokserki. Cały noc przelatywała młodszemu przed oczami. Miał ochotę krzyknąć, poprosić, żeby tego nie robił, ale głos uwiązł mu w gardle. Aleks z błyskiem w oczach sięgnął między jego nogi i wtedy już nie wytrzymał. Zrzucił go z siebie i skulił w najdalszym kącie łóżka.- Krystian! - Sasza krzyknął sfrustrowany. Już zupełnie nie rozumiał o co chodzi - Powiesz mi co się dzieje, czy mam się domyślać? Już mi najgłupsze myśli przychodzą do głowy!- Przepraszam - Jęknął- Nie przepraszaj mnie, tylko mi wytłumacz! Masz kogoś?- Nie! - Zaprzeczył gorliwie i przysiadł na piętach. Jego nagość go zawstydziła, przykrył się więc rzeczami, które wciąż walały się po materacu. Będzie musiał mu powiedzieć. Albo mu powie, albo wszystko się posypie. Nie da rady się zmuszać, nie da - Powiem ci, ale poczekaj tu chwilę. Zaufaj mi, dobrze? - Dotknął jego dłoni. Ubrał się, zasłaniając się najbardziej jak się da. Wyszedł z sypialni i nakluczył drzwi wejściowe. Pochował w...
Kattze