Rozdzał_7.docx

(21 KB) Pobierz



Rozdział 7


BPOV

Dziś obudziłam się później niż wczoraj. Jak zwykle poszłam do łazienki wziąć ciepły prysznic, a po nim pójść zjeść śniadanie i pojechać do szkoły. Gdy wjechałam na parking ledwie co znalazłam miejsce gdyż był już prawie pełny. Rozejrzałam się w około lecz nigdzie nie zauważyłam srebrnego volvo.
Na pieszej lekcji miałam j. angielski z Mikem. Potem trygonometrie z Jessicom. Jak to ona oczywiście musiała obsypywać ogromną ilością pytań związanych z Cullenami. Wczoraj nie miała mnie jak spytać, bo nie zdążyła. Jednym słowem - uciekłam od niej.

-Cześć Bella ...yyyy tak sie zastanawiałam o czym tam wczoraj rozmawiałaś z Cullenami?

-A czy to ważne?
-No... yyyy... nie.... ale mi zawsze możesz powiedzieć ...... a w ogóle to wiesz jak on sie na ciebie patrzył na biologii?

-Kto się na mnie patrzył ?- spytałam mało inteligentnie, bo doskonale wiedziałam kto się na mnie patrzył.

-No nie mów, że nie widziałaś Edwarda?- Jess wzniosła oczy ku niebu

-Nie, nie zauważyłam. - Skłamałam, bo doskonale widziałam jak te jego oczy o odcieniu miodu wpatrywały się we mnie. Na szczęście zadzwonił dzwonek i uratował mnie. Potem miałam hiszpański, a następnie tak oczekiwaną przeze mnie biologię.
Gdy wchodziłam do klasy Edward już tam był. Podeszłam powoli do ławki i usiadłam obok niego.

-Witaj -powiedział gdy już się rozpakowałam. Uśmiechnął się do mnie tym swoim anielskim uśmiechem.

-Cześć-powiedziałam i też się do niego uśmiechnęłam.

-Jak ci minął wczorajszy dzień? - spytał Edward.

-Dobrze, a tobie?

-Wiesz, miałem dużo przeżyć wczorajszego dnia.

-Tak? A jakie? - Byłam ciekawa o jakich przeżyciach mówił. 

-Miałem wczoraj niewielkie przygody i niespodzianki - Wtedy obdarował mnie moim ulubionym uśmiechem.

-A miłe były te niespodzianki ?- Spytałam wierząc, że powie mi coś więcej.

-Wiesz... bardzo niespodziewane, ale miłe -Powiedział zerkając na mnie. Rozmowę przerwała nam wchodzący do klasy nauczyciel z jakimś wielkim pudłem. Jak się potem okazało, w tym wielkim pudle był telewizor.

-Dziś moi mili będzie lekcja z filmem. -Oznajmił nam profesor. Widać było jak wszyscy cieszą się z tej jakże cudownej nowiny. Nauczyciel włączył film, a w klasie zapadła cisza. Trwał on całą godzinę.
Po dzwonku był lunch. Gdy kierowałam się w stronę stołówki Edward idący z Emmettem oraz z Alice podeszli do mnie.

-Cześć Bells. - Pisnęła tym swoim pięknym głosem.

-Część. -Odpowiedziałam.

-Czy chcesz...yyyy z nami zjeść lunch? -spytał mnie Edward i usłyszałam cichy śmiech Emmetta.

-Yy na dob... - Nie dokończyłam, bo Alice mnie już pociągnęła w stronę stolika.

-Cześć - Powiedział do mnie Jasper z radością w głosie.

-Hej - Odpowiedziałam grzecznie, a Rosalie tylko się na mnie spojrzała niezadowolona.
Alice spiorunowała ją wzrokiem jakby chciała do niej powiedzieć:

"Bądź dobra dla Belli, bo jak nie to ci przyłożę w nos ''

 Chochlik ( czyt. Alice ) pociągnęła mnie za sobą i usiadłam koło niej. Natomiast drugą stronę mnie objął Edward.

-Ale nudny był ten film no biologii nie?-spytał się mnie.

-Dosyć nudny. Szczególnie jak się go ogląda 2 raz z kolei.
-2 raz ..... a gdzie go widziałaś - spytał się zdezorientowany.

- W szkole w Phoenix. Chodziłam na zawansowaną biologię i tam już zdążyłam obejrzeć ten film. W ogóle to tam już zdążyłam przerobić większą połowę tej tu książki.

- Nie dość, że ładna to i mądra. -Skomentował rozbawiony Emmett, a zdążyły pokryć się szkarłatnym rumieńcem. Nim sie zorientowałam to już wszyscy wstawali, a mnie za sobą pociągnął rozbawiony Edward.

-Bella teraz mamy razem w-f. Chodź, bo się spóźnimy. - powiedziała Alice.

-Nieeee... To już czas na w-f? Super czas na ośmieszenie.

-Oj! Nie przesadzaj już. Chyba taka zła to nie jesteś, co?

-Oj, mylisz się, mylisz... i to grubo. Jak chcesz się przekonać to wpadnij na nasz W-F -powiedziałam z ironią.
 

-Ok! Nie ma sprawy. - Powiedział i uśmiechnął się do mnie łobuzersko. Ja Alice i Emmett poszliśmy do swoich szatni żeby się przebrać. Weszłam na salę z 2 z rodzeństwa Cullen. Zaczęliśmy razem rozmawiać i jak wszyscy zauważyli, że stoję z Cullenami to patrzyli się na mnie jak na kosmitę. Po chwili na sale wszedł nauczyciel i już po chwili zaczął sprawdzać obecność. Gdy był juz w połowię na salę wszedł Edward z jakąś kartką w ręku. Od razu skierował sie w stronę trenera i podał mu ją.

- Widzę, że u mnie na lekcjach będzie od teraz 3 Cullenów. - Ucieszył się gdy to mówił, a ja zamarłam.

Jak on to zrobił? - Pomyślałam sobie i zanim zauważyłam on stał już u mojego boku.

- Jak widzisz nie tylko biologię masz ze mną.
-No, ale jak to zrobi... - Przerwał mi nauczyciel.

-Cicho tam z tyłu! Czas na gadanie już się skończyła wraz z dzwonkiem. Teraz proszę podzielcie się na 2 drużyny. Emmett i Ryan kapitanami.

-To ja pierwszy wybieram. - Powiedział z uśmiechem na ustach Emmett.

-Edward ...... Alice.....Zac.....Bella - Jak wymówił moje imię to się przeraziłam, ale i tez ucieszyłam, bo byłam razem z Edwardem i Alice w drużynie.
 

-Ok! To drużyny wybrane!  Dzisiaj gramy w Baseball. - Powiedział nauczyciel, a ja sie załamałam. Ja i Baseball to dwie rzeczy, które nie mogą się spotkać razem. - A! Dwie osoby z każdej drużyny idą na ławkę. - Na tę wiadomość naprawdę ucieszyłam się.

-To kto idzie na ławkę? - Spytał się Emmett.

-JA!!!!!!!! Mogę iść? Tylko bym tam wam przeszkadzała.

-Ok a druga osoba????....

-Ja tez mogę iść na ławkę. - Odezwała się dziewczyna stojąca za mną.
 

-Ok to już mamy skład. Teraz trzeba tylko wygrać.

Wszyscy z mojej drużyny, którzy grali poszli grać, a ja i ta dziewczyna poszłyśmy sobie usiąść na ławkę. Gdy lekcja skończyła się podszedł do mnie Edward i pomógł mi wstać z ławki. Podeszliśmy do Alice. Wraz z nią poszłam do szatni dla dziewczyn, a Edward i Emmett poszli do szatni przeznaczonej dla chłopaków. Gdy wyszliśmy z szatni Edward i Emmett czekali już na nas.

-Chodź Emmett, Jasper chciał ci coś pokazać. - Powiedziała Alice do swojego brata.

- Cześć Bella. - Powiedzieli chórkiem na odchodne.

-Cześć wam. - Odpowiedziałam im z uśmiechem.

Szłam z Edwardem w milczeniu w stronę parkingu gdy postanowił w końcu ją przerwać.

-O czym tak myślisz?

-Ja? O wszystkim i o niczym, a miedzy innym o tym, że dziś czeka mnie znów wieczór z Charliem przy telewizorze, bo nie zadali mi nic dziś do domu. - zaśmiałam się.

-Aha. To może jak dziś ci się nudzi to poszłabyś ze mną na spacer?

-YY... No jasne. Ok! 

-To ja przyjadę po ciebie o 18:00 ok ??
-Dobrze

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin