Bliźniaczy umysł 1-3.pdf

(237 KB) Pobierz
230310017 UNPDF
BLI Ź NIACZY UMYS?:
Naznaczono Intruza
230310017.001.png 230310017.002.png
Prolog
Miały się urodzić bliźniaki.
Rodzice już nawet wybrali imiona.Shannon i Eric(a).
W zależności od tego, czy będą to chłopcy czy dziewczynki.
Ale wszystkich zaskoczyło to, że urodziła się tylko jedna córeczka. Jakby
drugie dziecko... wyparowało.
Więc dziewczyna została ochrzczona imionami Shannon Erica.
Dopiero po kilku latach, gdy Shannon zaczęła mówić okazało się, że Erica
wcale nie zniknęła.
Cały czas Erica i Shannon razem kierowały ciałem.
Rozdział 1.
EPOV
Wiesz co jest dziwne? - spytałam siostry
Co?
To, że ja wierzę, a ty nie...
Cała nasza rozmowa była, jak zawsze, prowadzona w myślach.
Tym razem podczas lekcji religii.
Co to za wiara, skoro nie chodzisz do kościoła?!
Och, zamknij się! - mruknęłam – Ciesz się, że nie zmuszam cię do wizyt
w Domu Bożym!
Ale muszę tu tkwić i słuchać co ten gostek ma do powiedzenia...
Jakie słuchać?! Przecież gadasz ze mną!
Zaraz na nas nawrzeszczy, że nie uważasz...
Niby tak... Ale nawrzeszczy tak jakby bardziej na ciebie, bo krzyknie
„Shannon”.
Shannon! Czy ty w ogóle wiesz o czym mówię?! - wrzasnął katecheta.
Yy... - dukałyśmy.
Patrz tam! - rzuciła Shannon spoglądając na Blake'a, naszego szkolnego
kolegę, trzymającego karteczkę z wielkim napisem „O 7 grzechach
głównych”.
Blake podkochiwał się w nas.
Właściwie w Shannon, bo nie wiedział, że ja też tu jestem...
Mówił pan o siedmiu grzechach głównych. - powiedziałyśmy – I o
zainwestowaniu pieniędzy w odżywkę na porost włosów. - dodała
Shannon – A nie. O tym to pan nie wie...
Gdybym tylko mogła, kopnęłabym ją...
Cała klasa wybuchnęła śmiechem, a pan McKinely zrobił się czerwony
na twarzy.
Przepraszam – mruknęłam.
Katecheta pokręcił na mnie głową i wrócił do lekcji.
Dobrze, że powiedziałam przepraszam, bo inaczej pewnie znów
trafiłybyśmy do dyrektora... - warknęłam do siostry
Nie wydaje mi się, ale możliwe...
Po lekcji, która jest naszą ostatnią podeszłam do szafki i wyciągnęłam
naszego 8 GB iPoda Nano...
Nagle przy moim boku pojawiła się Eve.
Eve była naszą koleżanką – sąsiadką, z którą chodziłyśmy trasy szkoła –
dom, dom – szkoła.
Eve jak zawsze coś tam trajkotała, bez ładu i składu, jak to ona, a ja,
przepraszam, my , słychałyśmy jej jednym uchem, drugim słuchając
iPoda.
Zmień piosenkę. - powiedziałam.
Co masz do 30 seconds to mars?!
Znudziło mi się. Puść coś innego, bo puszczę Placebo.
Nie! Tylko nie ten pedał!
Co masz do Briana?!
Puszczając mi to, „robisz mi chuja z mózgu” *
Nie cytuj mi tu Molko! Puść w takim razie Muse.
Ale którą piosenkę?
Nie wiem. Uprising?
Nie... Znudziło mi się.
To co?
Resistrance?
Nie! Tylko nie to! - wrzasnęłam
To co śpiewa do dwóch mikrofonów?
To co ma buty na prąd? - pomyślałyśmy jednocześnie.
W takim razie Undisclosed Desires!
Ach... - westchnęła głośno Eve, kiedy zmieniałyśmy piosenkę.
Co?
Jak ja chciałabym być wampirem...
Mówisz tak po przeczytaniu Zmierzchu, czy na serio tak myślisz?
Na serio! Gdybym trafiła do Domu Nocy miałabym z głowy babcię...
Szanowna Babcia, jak ją z Shannon nazywamy, jest babcią Eve, która
na siłę zamieszkała z córką i wnuczętami. Jest również irytującą
kobietą, wpychającą swój kinol w nie swoje sprawy...
Też chciałabym bym być wampirem... - westchnęłam
Ja też. - szepnęła Shannon.
Niby nieprawdopodobne, ale... wapiry istnieją!
Może nie takie jak w Zmierzchu, słodkie, skaczące po łączce, ze złotymi
oczkami, ale są.
Wiem też, że Eve ma różne odpały.
Po przeczytaniu Harrego Pottera chciała mieszkać w Hogwarcie, a po
przeczytaniu Zmierzchu, szukała swojego Edwarda.
Dużo osób tak ma...
My, to jest ja i Shannon, długo się zastanawiałyśmy czy któraś z nas nie
jest Intruzem, po przczytaniu Intruza...
No bo naprawdę!
Dzielimy umysł! Jak Wanda i Melanie!
Ale to odpadało, gdyż Mel nie ruszała w ogóle ciałem, a Shannon może
______________________________________________________
* Lekko zmieniony cytat z piosenki „My Sweet Prince” zespołu Placebo
w równym stopniu co ja kontrolować nasze ciało.
No i musimy siedzieć po połowie w każdej półkuli, jednak to ja
kontroluję prawą rękę a Shannon lewą. Resztą ciała kontrolujemy tak
samo.
Kiedyś, gdy byłyśmy małe myślałyśmy, że każdy człowiek ma „po
dwie osoby w umyśle”.
Ale ta myśl upadła z naszym wiekiem.
Nagle Eve „kwiknęła” zatrzymując się.
Co? - spytała Shannon zirytowana
Ttttttracker! - zająkała się Eve.
Co?
Tracker!
Zszokowana odwróciłam się w kierunku, w którym patrzyła Eve.
To był wampir.
Prawdziwy wampir.
Stał oparty nonszalancko o słupek werandy mojego domu.
Kiedy nasze oczy napotkały koci wzrok Trackera, on ruszył w naszym
kierunku i Naznaczył mnie.
Mnie! Nas ! To ciało!
Poczułam tępy ból w głowie rozchodzący się w tył czaszki i
przymknęłam powieki.
Kiedy ból zelżał otworzyłam oczy.
Eve patrzyła na mnie z fascynacją.
O kurwa! Shannon! Jesteś Naznaczona!
Eve! Ty przeklinasz?! - byłam w głębokim szoku. Głębszym, niż to, że
Tracker naznaczył właśnie mnie.
Eve jest w końcu jakieś 99,9 % większą chrześcijanką, niż ja.
Tylko w promieniu 2 km od babcinych uszu, a jest ona dziś u swojej
koleżanki z kółka różańcowego. Shannon! Jesteś Naznaczona! Ale faza!
Weź mnie dziabnij!
Shannon zmroziła ją wzrokiem.
Ja wolałabym walić głową w mur i pytać „Dlaczego?! Dlaczego ja?!
Dlaczego ja, muszę się z nią znać?!”
Nie będę cię gryźć! - warknęłam
Dlaczego?!
Bo wychlam z ciebie całą krew i umrzesz! Zresztą jakoś nie mam chęci
na twoją krew... - wrzasnęła Shannon – A teraz muszę iść. Szykować się
do Domu Nocy.
Wyślij mi z tamtąd pocztówkę! Mają tam pocztę, nie?!
Wrzasnęła za nami, ale ją zignorowałyśmy.
Wbiegłyśmy do naszego domu i dobiegając do telefonu wybrałyśmy
numer komórki naszej mamy.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin