season for love - rozdział 1.rtf

(18 KB) Pobierz

SEASON FOR LOVE

 

PROLOG

 

 

Wszystko zaczęło się 2 miesiące temu, kiedy rodzice Isabelli Swan zmarli w katastrofie lotniczej. Razem ze swoją 17 letnią siostrą Alice przeprowadziła się do małego miasteczka o nazwie Forks w którym zamieszkały w rezydencji ze swoją nadal młodą duchem babci Megan. Chociaż nie utrzymywały z nią bliższych kontaktów z powodu rodzinnej kłótni z przed lat, która sprawiła, że rodzina rozpadła się to czuły wobec niej ogromną bliskość.  Megan jednak zawsze troszczyła się o swoje wnuczki i bardzo je kochała. Teraz los dał im szansę aby bliżej poznały zwariowaną babcię.

Wszystko płynęło wspaniale do momentu w którym do miasteczka wróciła kontrowersyjna rodzina Cullenów z wakacyjnej podróży dookoła świata. Najmłodszy członek rodziny – Edward jest najpopularniejszym chłopakiem w szkole, którego pragną wszystkie dziewczyny, a także kilku homoseksualistów.

Isabella jest młodą rozkapryszoną nastolatką, która zawsze osiąga postawiony sobie cel i potrafi manipulować chłopcami, którzy robią dla niej wszystko.

Losy Edwarda i Isabelli łączą się w wyjątkowy sposób podczas jednej z licznych imprez organizowanych przez Megan w swojej willi.

 

 

 

 

 

 

 

Wzorowane na powieści Stephenie Meyer „Zmierzch”.

1.

 

Isabella

Jestem w tej zielonej, wiecznie pochmurnej i deszczowej dziurze już od dwóch miesięcy, ale nadal nie wydarzyło się nic godnego mojej uwagi. Przez pierwszy miesiąc Megan uporczywie pragnęła swatać mnie z tym idiotą Mikiem Newtonem. Musze przyznać, że jest nawet ładny – wysoki, blond włosy postawione na żel, niebieskie oczy i całkiem miłe rysy twarzy. Lecz chyba to już wszystkie z jego zalet. Jak dla mnie to koleś jest za bardzo narwany. Ciągle ma jakieś erotyczne podteksty, a ja mam wyjebane na dupków, którym chodzi wyłącznie o zaspokojenie swoich chorych rządzy.

Jedyny spoko facet jakiego tu poznałam to Emmet. Jest zabawny, umie mnie rozśmieszyć i traktuje mnie jak młodsza siostrę. Wyglądem przypomina niedźwiedzia. Ma głębokie rysy twarzy, krótkie brązowe włosy i ogromne mięśnie. Trochę to dziwne ale jest jedynym ogrodnikiem Megan, który nie pozwolił się jej uwieść. Teraz mieszka z nami w tym ogromnym i nowoczesnym domu, a babcia zaczęła go traktować wreszcie jak własnego wnuka, więc bardziej jest rozpieszczany niż goniony przez nią do pracy. Trzeba jednak przyznać, że i tak sumiennie zajmuje się ogrodem.

Megan ma już 54 lata, lecz dzięki licznym operacją plastycznym, zdrowemu odżywianiu się, licznym sportom które uwielbia wykonywać i przede wszystkim przez imprezy które kocha, nadal wygląda i zachowuje się młodo. To chyba dobrze mieć babcię, która jest tak pogodną i zwariowaną osobą, ale jednak trochę się zdziwiłam gdy pewnej nocy zadzwoniła do mnie z komisariatu i zapytała „ Cześć kochanie, czy mogłabyś przyjechać po mnie na komisariat ? Cóż, trochę przesadziłam z alkoholem i troszkę z prędkością. Zatrzymała mnie policja i teraz siedzę w celi z jakimś brudnym pijakiem. Skarbię, proszę cię zabierz mnie stąd szybko ! ‘’ Więc pojechałam po nią. Na komendzie dowiedziałam się, ze babcia jechała 210 km/h gdy ograniczenie prędkości było do 120 km/h, a gdy zobaczyła, że ściga ją radiowóz dodatkowo przyspieszyła. Próbowała uciec ale pech chciał, ze po kilku przejechanych kilometrach musiała się zatrzymać. Jak zwykle roztargniona zapomniała zatankować i zabrakło jej paliwa. Samochód stanął, a ona wyskoczyła z niego i rzuciła się biegiem do ucieczki. Była tak pijana, że nie zauważyła stojącego przed nią drzewa i w nie uderzyła. Policja zlitowała się nad nią i nie zabrała jej na izbę wytrzeźwień tylko do normalnej celi.

Wygląda na to, że to ja będę musiała być w tym domu dorosła. Jest jeszcze Alice ale ta drobna brunetka z nastroszoną fryzurką myśli tylko o dwóch rzeczach:

- chłopacy

- zakupy

Tak to są jej dwie główne rozrywki dzięki którym nie czuje się w tym zakichanym Forks tak źle jak ja. Mogłabym iść w jej ślady i też ciągle chodzić na randki i zakupy, ale na Boga jakim cudem w ciągu dnia można ciągle przymierzać jakieś durne bluzki, sukienki i inne pierdoły, a wieczorami i nocą spotykać się ciągle z innymi chłopakami?! Nie mam nawet pojęcia gdzie ona ich wszystkich poznaje, bo chyba nie w żadnych idiotycznych butikach w których cały czas przesiaduje. Chyba trzeba mieć wrodzony dar, żeby ciągle przyciągać do siebie mężczyzn. Renee też tak potrafiła. Ja nie odziedziczyłam po niej tej zdolności. Zawsze kłóciłam się z chłopakami i jakoś żaden nie mógł wytrzymać ze mną w związku dłużej niż dwa tygodnie. Może dlatego, że tak naprawdę nigdy na żadnym mi nie zależało? Tak, to chyba prawda. Nigdy jeszcze się nie zakochałam tak na serio i nie wiem jak to jest. Ja nawet nigdy nie miałam motyli z brzuchu! Jestem jakimś dziwnym przypadkiem człowieka. Tak więc ciągle siedzę w domu i strasznie się nudzę. To do mnie nie podobne. W Phoenix zawsze miałam towarzystwo i nigdy się nie nudziłam. To, że nigdy się nie zakochałam nie oznacza, że nie miałam świetnych przyjaciół.  Chodziłam razem z Paulem, Mery, Diegiem, Ashley i Tomem do klubów. Czasami też włamywaliśmy się na jakąś budowlę i urządzaliśmy tam świetną imprezę. Zawsze niewiadomo skąd przyłaziło tyle ludzi, że po chwili zjawiała się policja i trafialiśmy na komisariat. Po kilku wybrykach policja znała nas już bardzo dobrze. Komendantem na komisariacie był przyjaciel Charliego więc wszystko uchodziło nam płazem.

Teraz niestety wszystko się zmieniło. Charlie i Renee zginęli w tym przeklętym samolocie, którym wracali z Chicago. Musiałam pożegnać się z dotychczasowym życiem i przeprowadzić tutaj! Cały świat dla mnie stanął na głowie, lecz obiecałam sobie, że nigdy się nie poddam. Mogę stawać na rzęsach ale będzie tak jak do tej pory. Zawsze zdołam postawić na swoim. Nic nie stanie mi na drodze do szczęścia!

No chyba, że Alice i ta jej zakupowa mania…

- Bello! Co ty tu jeszcze robisz taka nieuszykowana?! Przecież mamy dziś jechać na zakupy. Jutro jest pierwszy dzień szkoły, chyba chcesz zrobić dobre wrażenie na tych wszystkich boskich chłopakach co? – Ta jej paplanina troszkę mnie irytowała. I na jakich znowu chłopakach? Na tym zadupiu nie ma nikogo interesującego.

- No dobra, idę się przebrać i zaraz jedziemy – odbąknęłam

- OK – Alice zaczęła podskakiwać z radości, jak zawsze gdy chodziło o jej ulubiony sport.

- Alice ! – Krzyknęłam do siostry która już się oddalała w stronę garażu.

- Słucham – szybko odwróciła się z szerokim uśmiechem.

- Obiecaj mi, że nie będziesz szaleć pięciu godzin po sklepach! Kupimy jakieś sukienki i wracamy do domu.

Mina jej trochę spoważniała.

- Ale Bello, przecież wiesz, ze nie da się wybrać odpowiedniego stroju w kilka minut. Potrzebne są jeszcze dodatki, buty, sama rozumiesz.

- Godzina i ani sekundy dłużej !

- No dobrze, dobrze. Ubieraj się- Zadowolona odeszła tanecznym krokiem zapewne do swojego żółtego i bajeranckiego Porsche. Dostała je od rodziców na swoje szesnaste urodziny. Ja od zawsze wolałam motocykle niż samochody. Jadąc motocyklem można poczuć tą prędkość i ten wiatr we włosach. Dlatego ja na swoje urodziny dostałam cudowny czarny motocykl. Charlie zabrał mi go miesiąc później gdy niechcący prawie przejechała staruszkę, wpadłam w poślizg i wjechałam do ogrodu sąsiadów. Zniszczyłam im ogrodzenie, gęsto posadzone róże i altankę. Ojciec przeraził się jak w szpitalu lekarz powiedział mu, że mam wstrząs mózgu, złamane dwa żebra i zwichniętą rękę. Oczywiście byłam jeszcze dodatkowo cała w guzach i siniakach.

Później jeździłam jeszcze motocyklem, ale tylko Diega i tak, żeby ojciec mnie nie zobaczył. Nasze starania na wiele się nie zdały, bo po zniszczeniu kilku trawników i żywopłotów trafiliśmy na komendę. Oczywiście Charlie wszystko załatwił i nic nam nie zrobili. Tak Charlie. Teraz już nie będzie wyciągał mnie z aresztu i ratował z każdej opresji. Chociaż wątpię abym miała jakieś kłopoty z tym durnym mieście. Tu jest za spokojnie jak dla mnie. Raczej nie znalazłabym kompanów do wspólnych imprez i włamań. No chyba, że Megan ale wole jej nie dodawać żadnych pomysłów. Ta kobieta i tak jest wystarczająco szalona i sama pcha się w tarapaty.

- No dobra Bello- szepnęłam do siebie – weź się w garść, idź do pokoju, przebierz się i ruszaj z Alice na te zakupy – tak chce mieć je już z głowy.

W salonie natknęłam się na śpiącą Megan, która odsypiała wczorajsze spotkanie z jakimś nowym instruktorem fitness, którego poznała trzy dni temu. Przyszła wcześniej na swoje zajęcia i natknęła się na grupę która właśnie ćwiczyła. Chris spodobał jej się więc o nic nie pytając podeszła i dała mu swój numer telefonu. Z tego co bełkotała mi o 8 rano gdy wróciła do domu, to na początku poszli do restauracji, później do jej ulubionego klubu „Me Voy”, a następnie do apartamentu Chrisa. Jakoś nie chciałam wiedzieć co tam wyprawiali. Na samą myśl o tym robi mi się dziwnie niedobrze.

To chyba właśnie Megan zapoczątkowała ten dar podrywania w naszej rodzinie. Na początku ona, później Renee, a teraz Alice. Ciekawe do czego doprowadzi to Alice. Czy raczej ustatkuje się tak jak mama, czy nie i do jesieni swego życia będzie szaleć w klubach? Wole o tym nie Myślec.

- Alice jestem już gotowa. Możemy jechać.

- Spoko siostra. Zakupy będą ekstra, obiecuje ! Może nawet znajdziesz sobie jakiegoś przystojniaka z którym będziesz mogła się spotykać, a nie tylko siedzieć całe dnie w domu – Spojrzała na mnie z tym głupkowatym uśmiechem, którego używała zawsze gdy dawała mi do zrozumienia, że pora kogoś znaleźć i się zabawić.

- Przecież tu nie ma nikogo fajnego.

- Jak to nie? Gdybyś spędzała ze mną więcej czasu na mieście i w tutejszych klubach to z pewnością poznałabyś kogoś gorącego – uśmiechnęła się

- Jakoś nie mam ochoty na te twoje kluby – wymamrotałam.

- Oj Bello, musisz sobie w końcu znaleźć kogoś miłego, przystojnego, który porwie twoje serce! – Kolejny słodki uśmiech

Jakoś nie chce mi się w to wierzyć...

- Będę miała oczy szeroko otwarte ale zmieńmy już temat ok?

- Dobrze, jak wolisz – Alice znów w pełni koncentrowała się na drodze do Port Angeles, a ja mogłam odpocząć od tematu chłopaków. Jednak wiedziałam, że tak łatwo nie odpuści i będzie próbowała namówić mnie do randek i chłopców. Wtedy oczywiście miałaby więcej okazji zabierać mnie na zakupy. Na dodatek pastwiłby się nad moją twarzą i włosami przed każda randką.

O nie, wole tego uniknąć.

Teraz postanowiłam jednak nie myśleć o tym i nabrać sił przed zakupami. Znam Alice i wiem, że ciągle będzie przynosić mi nowe ubrania i zmuszać do ich przymierzania. Z reguły tak łatwo się nie poddaje ale moja młodsza siostra potrafi przekonać mnie do wszystkiego. Sama nie wiem jak to robi ale zawsze jej się udaje.

Tak jak myślałam Alice nie dotrzymała słowa i jesteśmy w tym durnym centrum handlowym już ponad trzy godziny!

- Alice, przecież już kupiłyśmy sukienki do szkoły, możemy wracać? – Zapytałam z nadzieją

- Oj Bello, nie narzekaj. Tak rzadko wychodzimy razem na zakupy. Chodźmy kupić ci jakąś fajna sukienkę! Może jeszcze jakieś nowe szpilki i torebkę.

- Nie! Nie potrzebuje niczego nowego.

- No to tylko sukienkę- zauważyła moja zniechęconą minę i szybko dodała – Chodź wejdziemy do ostatniego sklepu. Isabello, obiecuje, ze to już ostatni. Proszę Cię, zrób to dla mnie – i znów ta mina którą przekonałaby mnie nawet do randki w ciemno.

- No dobrze ale to już ostatni sklep

- Bells! Kocham Cię! – Zaczęła krzyczeć i podskakiwać. Wpadła do najbliższego sklepu i ustała przy wejściu nie oddychając. Takie zachowanie nie jest do niej podobne.  Po chwili postanowiłam do niej podejść ponieważ nie poruszyła się ani o milimetr.

- Alice co się stało ? – Zapytałam zniecierpliwiona.

- Bello czy ty widzisz to samo co ja ! – Odpowiedziała z poważna miną.

- Ale o co ci chodzi ?

- O tą cudną czerwono krwistą sukienkę, która wisi naprzeciwko ciebie!

Spojrzałam w stronę o którą jej chodziło i zobaczyłam naprawdę śliczną i uwodzicielską sukienkę. Może to dziwne ale na serio przypadła mi do gustu. Alice ma chyba jednak rację co do tego, ze powinnam sobie znaleźć jakiegoś miłego chłopaka. Mam nawet jakieś silne przeczucie, że ta sukienka może mi w tym pomóc. Postanowiłam ja przymierzyć.

- No i ? Nie trzymaj mnie dłużej w niepewności. Widzę, że ci się spodobała ! No już przymierzaj !

- No dobrze Alice, pali się czy co ?

Alice podała mi tą sukienkę kuszącą czerwonym kolorem. Szybko ją założyłam, nie miała ramiączek i była strasznie krótka. Jednak bardzo mi się podobała. Muszę przyznać, że wyglądam w niej świetnie i jestem pewna, że żaden facet mi się w niej nie oprze. Pośpiesznie wyszłam z przymierzalni, żeby pokazać Alice jak się w niej prezentuje. Siostra gdy mnie zobaczyła zaczęła piszczeć z zachwytu i szybko do mnie podbiegła.

- Siostrzyczko wyglądasz jak Catherine Zeta-Jones !

- Alice przestań, chyba nie jest aż tak dobrze.

- Na pewno będzie lepiej w tych czerwonych szpilkach, które widziałam na wystawie ! Zaraz ci je przyniosę ! Czekaj tu !

Alice odbiegła zadowolona, a ja odwróciłam się, żeby jeszcze raz ujrzeć swoje odbicie w lustrze. Przypadkiem zahaczyłam o jakiś wieszak, który spadł na podłogę. Szybko schyliłam się, żeby go podnieść. Wtedy usłyszałam jakiś dziwny trzask, głośne „Ooo” i donośne śmiechy.

O nie ! Boże proszę tylko nie to !

Szybko wstałam i odwróciłam się, żeby sprawdzić czy to prawda.

- O cholera!

Rozporek z tyłu sukienki rozdarł się, a mi było widać cały tyłek i czarne stringi. Kurwa i jeszcze ci kolesie, którzy stali teraz przede mną i się nabijali! Myślałam, że zaraz ich zabije!

- I o co wam chodzi !?

Nagle miedzianowłosy chłopak podszedł do mnie, schylił się i wyszeptał mi do ucha – Masz bardzo śliczny tyłeczek – odsunął się i szeroko uśmiechnął.

O nie ! Co on sobie wyobraża!? Myśli, że może się ze mnie nabijać!? Jeśli tak, to grubo się myli!

Natychmiast moją twarz zalała fala gorąca. Kurwa te cholerne rumieńce mnie dobijają!

- Odczep się od mojego tyłka ty popierdoleńcu!

- Mmm jaka agresywna, lubię takie – w tym momencie uśmiechnął się tak łobuzersko, że aż zatrzęsły mi się kolana.

- Spadaj !

- Bello mam te buty! – Nagle zobaczyłam podbiegającą do mnie Alice z zajebiście czerwonymi butami.

Miedzianowłosy chłopak jeszcze tylko raz spojrzał na mnie tymi swoimi złotymi oczami poczym odwrócił się i razem ze swoim blond towarzyszem odszedł do wind.

- Bello co się stało z ta sukienką ?! - Zapytała zdezorientowana Alice.

- Miałam mały i nieprzyjemny wypadek, lepiej już wracajmy.

- No dobrze ale po drodze musisz mi wszystko wyjaśnić i powiedzieć kim był ten sexy blondaś ok?

- Nie wiem, nie znam go ale sądząc po zachowaniu jego kolegi to pewnie też jest popierdolony!

- Ej to w takim razie co się tu wydarzyło ?

- Oj chodźmy już, w samochodzie porozmawiamy.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin