Derrida Jacques - Pismo i telekomunikacja.pdf

(181 KB) Pobierz
702752023 UNPDF
Jacques Derrida, Pismo i telekomunikacja
Jeśli przyjmujemy pojęcie pisma w jego znaczeniu potocznym, co nie znaczy
bynajmniej: niewinnym, pierwotnym czy naturalnym, musimy w nim widzieć środek
komunikowania się . Należałoby nawet uznać je za potężny środek komunikowania
się, rozpościerający bardzo daleko - jeśli nie w nieskończoność - pole komunikacji
ustnej lub gestowej. Jest to pewna banalna oczywistość, na którą łatwo się przyjdzie
zgodzić. Nie będę opisywał wszystkich trybów owego rozpościerania się w czasie i
w przestrzeni. Zatrzymam się natomiast przy tym sensie rozpostarcia, o którym
wspomniałem przed chwilą. Kiedy mówimy, że pismo rozpościera pole i władzę
komunikacji ustnej i gestów, czy nie znaczy to, że zakładamy jakąś jednorodną
przestrzeń komunikacji? Na pewno zasięg głosu lub gestu ma umiejscowioną granicę
faktyczną i empiryczną w postaci przestrzeni i czasu, a pojawienie się w tym samym
czasie w tej samej przestrzeni pisma odsuwałoby ograniczające je bariery i nadawało
temu polu bardzo znaczny zasięg. Sens, treść przekazu semantycznego byłyby
przekazywane, komunikowane za pomocą różnych środków , pośredników
potężniejszych technicznie, na o wiele większą odległość, ale na płaszczyźnie
zasadniczo ciągłej i tożsamej ze sobą, w środowisku jednorodnym, nienaruszającym
w sposób istotny jedności, integralności sensu. Wszelkie naruszenie byłoby tu czymś
przypadkowym.
System tej interpretacji (będący zarazem, w pewnym sensie, jedynym systemem
interpretacji w ogóle lub przynajmniej interpretacji w ramach hermeneutyki), choć
obiegowy, a może właśnie dlatego, ze jest obiegowy i rozpowszechniony podobnie
jak zdrowy rozsądek, bywa po wielokroć przedstawiany w toku dziejów filozofii.
Rzekłbym nawet, że jest on w swojej istocie czysto filozoficzną interpretacją pisma.
Przytoczę tylko jeden przykład, ale nie sądzę, by można było znaleźć w całych
dziejach filozofii choćby jedną analizę będącą zaprzeczeniem analizy, którą
Condillac, wzorując się na Warburtonie, przedstawia w Eseju o pochodzeniu
poznania ludzkiego . Wybrałem ten przykład dlatego, że jawna refleksja nad
pochodzeniem i funkcją tekstu pisanego (której nie można spotkać w całej filozofii i
należałoby się zastanowić nad warunkami jej pojawiania się i przysłaniania) składa
się tutaj na filozoficzny dyskurs, który zakłada tym razem, podobnie jak cała filozofia,
prostotę źródła, ciągłość wszelkich pochodnych, wytworów, analiz, jednorodność
wszystkich porządków. Analogia jest naczelnym pojęciem w myśli Condillaca.
Wybrałem ten przykład także dlatego, że analiza "nakreślająca" pochodzenie i
funkcję pisma podporządkowana jest w sposób niekrytyczny władzy kategorii
komunikacji * . Jeśli ludzie piszą to: 1) dlatego, że mają coś do zakomunikowania; 2)
dlatego, że tym, co mają do zakomunikowania, są ich "myśli", "idee", przedstawienia.
Myślenic przedstawiające poprzedza i rządzi komunikacją, która przenosi "ideę",
treść znaczoną. 3) Dlatego, że ludzie, w chwili, gdy wynaleźli ten sposób
komunikowania się, jakim jest pismo, osiągnęli już możność udzielania innym i sobie
nawzajem swych myśli. Oto fragment XIII rozdziału części drugiej ("O języku i
metodzie"), Księgi pierwszej ("O pochodzeniu i rozwoju języka"), a więc rozdziału "O
piśmie" (Pismo jest więc modalnością języka i zaznacza dalszy rozwój komunikacji
językowej):
"Ludzie osiągnąwszy możność udzielania sobie własnych myśli przy pomocy
dźwięków, odczuli potrzebę wynalezienia nowych znaków, nadających się do ich
uwiecznienia i przekazywania osobom nieobecnym " (§ 127 - podkreślam tę cechę
nieobecności , która, poddana nowym badaniom, może spowodować pewne
załamanie jednorodności systemu).
Z chwilą, kiedy ludzie osiągnęli "możność udzielania sobie własnych myśli" i to za
pomocą dźwięków (co, według Condillaca, jest etapem wtórnym, jako że język
artykułowany "uzupełnia" mowę mimiczną i jest to jedyną i absolutną zasadą
wszelkiej mowy), narodziny i rozwój pisma tworzą linię bezpośrednią, prostą i ciągłą.
Dzieje pisma podporządkują się prawu ekonomii rządzącemu mechaniką: chodzi o
to, by objąć jak najwięcej przestrzeni i czasu najwygodniejszym skrótem; pismo nigdy
nie będzie miało najmniejszego wpływu na strukturę i treść sensu (idei), które
wypadnie mu przenosić. Ta sama treść, którą poprzednio komunikowały gesty i
dźwięki, będzie od tej chwili przekazywana przez pismo za pomocą kolejnych
sposobów notacji, od pisma obrazkowego do alfabetycznego przez pismo
hieroglificzne Egipcjan i ideograficzne Chińczyków. Condillac pisze dalej:
"Wyobraźnia malowała im wówczas tylko te same obrazy, które już wyrazili mimiką i
słowami, a także od początku uczyniły język obrazowym i metaforycznym.
Najbardziej naturalnym sposobem było więc rysowanie obrazów rzeczy. Aby
wyrazić ideę człowieka albo konia, przedstawiano kształt jednego czy drugiego tak,
że pierwsza próba pisma była tylko czystym malarstwem" (§ 127 - podkreślenie
moje).
Przedstawiający charakter pisemnego sposobu komunikowania się - pismo jako
obraz, reprodukcja, imitacja jego treści - będzie niezmienną cechą jego przyszłego
rozwoju. Pojęcie przedstawienia jest tutaj nieodłączne od pojęć komunikowania i
wyrażania, które podkreśliłem w tekście Condillaca. Oczywiście, przedstawienie
stanie się bardziej skomplikowane, wzbogaci się o dodatkowe przekaźniki i stopnie,
stanie się przedstawieniem przedstawienia w piśmie hieroglificznym, ideograficznym,
a później fonetyczno-alfabetycznym, ale nigdy nie zostanie zniesiona, ani
przekształcona struktura przedstawiająca, która oznacza pierwszy stopień
komunikacji ekspresyjnej, stosunek - idea-znak. Condillac opisując dzieje typów
pisma, wywodzących się od wspólnego rdzenia, który pozostaje na swoim miejscu i
łączy w swoistą wspólnotę analogiczną dla wszystkich rodzajów pisma, konkluduje
(jest to cytat z Warburtona, podobnie zresztą jak prawie cały ten rozdział):
"Oto ogólna historia pisma, prowadzona przez proste stopniowanie od stanu
malarstwa aż do litery; litery są bowiem ostatnim krokiem, jaki pozostał do zrobienia
po znakach chińskich, które z jednej strony mają coś z natury hieroglifów egipskich, z
drugiej zaś z liter, dokładnie tak samo, jak hieroglify miały coś wspólnego z
malowidłami meksykańskimi i znakami chińskimi. Znaki te są tak bliskie naszemu
pismu, że alfabet zmniejsza po prostu tylko trudności powstałe przez ich liczbę i jest
ich zwięzłym skrótem" (§ 134).
Po ukazaniu wątku redukcji ekonomicznej, jednorodnej i mechanicznej, powróćmy
obecnie do pojęcia nieobecności, które zaznaczyłem w tekście Condillaca. W jaki
sposób jest ono określone?
1 . Jest to przede wszystkim nieobecność adresata. Pisze się po to, by
zakomunikować coś nieobecnym. Nieobecność nadawcy, adresującego w
pozostawionych znaczkach, które odcinają się od niego i oddziałują poza sferę jego
własnej obecności, obecnej aktowości jego chęci powiedzenia, a nawet jego życia;
tej nieobecności, która należy przecież do struktury wszelkiego pisma, oraz, jak o tym
powiem w dalszym ciągu, w ogóle do struktury wszelkiej mowy, Condillac nie
poddaje badaniu.
2 . Nieobecność, o której mówi Condillac, określona jest w sposób najbardziej
klasyczny jako ciągła przemiana, stopniowe wygasanie obecności Przedstawienie
stale uzupełnia obecność. Ale ta operacja uzupełniania, wyrażająca wszystkie
momenty doświadczenia w tym stopniu, w jakim jest ono znaczące ("uzupełnianie"
jest jednym z najistotniejszych i najczęściej używanych pojęć operacyjnych w Eseju
Condillaca) * , nie jest ukazana jako przerwanie obecności, ale jako ciągłe i
jednorodne odnawianie i przemiana obecności w przedstawieniu.
Nie jestem w stanie przeanalizować w tym miejscu tego wszystkiego, co pojęcie
nieobecności jako odmiany obecności zakłada w filozofii Condillaca i gdzie indziej.
Powiedzmy tylko, że pojęcie to rządzi innym pojęciem operacyjnym (dokonuję w tym
miejscu klasycznego i wygodnego przeciwstawienia między tym, co operacyjne, a
tym, co tematyczne), równie istotnym dla Eseju - zarysowania i przerysowania.
Podobnie jak pojęcie uzupełniania, pojęcie rysu (śladu) można by określić inaczej niż
czyni to Condillac. Zarysowanie znaczy według niego tyle, co "wyrażanie",
"przedstawienie", "przypomnienie", "przywołanie" ("Malarstwo zawdzięcza swoje
pochodzenie prawdopodobnie potrzebie zarysowania w ten sposób naszych myśli i
potrzeba ta przyczyniła się niewątpliwie do utrzymywania mowy mimicznej, jako że
gesty można było malować łatwiej" ("O piśmie", § 128). "Znak narodził się w tym
samym czasie co wyobraźnia i pamięć, w chwili, w której domagała się go
nieobecność przedmiotu w aktualnym postrzeganiu. Pamięć, jak to widzieliśmy,
polega tylko na władzy przypominania sobie znaków naszych idei lub okoliczności,
które im towarzyszyły; a władza ta występuje o tyle tylko, o ile dzięki analogii
dobranych przez nas znaków (ja podkreślam: pojęcie analogii, organizujące całą
systematykę Condillaca, zapewnia w ogóle wszelką ciągłość, a w szczególności
ciągłość obecności w nieobecności) i porządkowi, w jaki ułożyliśmy nasze idee,
przedmioty, które chcemy sobie zarysować na nowo * , związane są z niektórymi z
naszych obecnych potrzeb" (§ 39). Jest to również prawdą w odniesieniu do
wszystkich porządków znaków, które wyróżnia Condillac (czyli dowolnych,
przypadkowych a nawet naturalnych; rozróżnienie to Condillac łagodzi, a w
niektórych punktach poddaje w wątpliwość w swoich listach do Cramera). Operacja
filozoficzna, którą Condillac nazywa zarysowaniem na nowo, przerysowaniem,
polega na odtworzeniu drogą analizy i stałego rozkładania na części ruchu derywacji
genetycznej, prowadzącej od zwykłego wrażenia i obecnego postrzeżenia do
skomplikowanej budowli przedstawienia: od pierwotnej obecności do najbardziej
sformalizowanego języka rachunku.
Byłoby łatwo pokazać, że ten typ analizy pisma nie zaczyna się ani nie kończy wraz z
filozofią Condillaca. Jeżeli się mówi obecnie, że analiza ta jest "ideologiczna", to
bynajmniej nie dlatego, by się miało przeciwstawić jej pojęciom pojęcia "naukowe",
lub odwoływać się do dogmatycznego zazwyczaj - można by nawet powiedzieć:
"ideologicznego" - użycia wyrazu ideologia, którego możliwości i dzieje tak rzadko się
dziś bada. Jeżeli pojęcia wprowadzone przez Condillaca określam jako ideologiczne,
to dlatego, że na tle rozległej, potężnej i systematycznej tradycji filozoficznej, której
przewodzi oczywistość idei ( eidos, idea ), zakreślają one pole refleksji francuskich
ideologów, którzy w ślad za nim opracowali teorię znaku jako przedstawienia idei,
która z kolei przedstawiać ma rzecz postrzeganą. Komunikacja przenosiłaby odtąd
jako swoją idealną treść (to, co zostanie nazwane sensem) - przedstawienie, a pismo
byłoby jednym z gatunków tej ogólnej komunikacji. Jednym z gatunków! Komunikacja
o względnej specyfice w ramach pewnego rodzaju. Jeżeli zapytamy obecnie, jaki jest
w tej analizie zasadniczy predykat owej różnicy gatunkowej, odnajdziemy znów
nieobecność.
Chciałbym wysunąć w tym miejscu dwa twierdzenia lub następujące hipotezy:
1) ponieważ każdy znak, zarówno w "mowie mimicznej", jak i w języku
artykułowanym zakłada (jeszcze przed pojawieniem się pisma w sensie klasycznym)
pewną nieobecność (którą należy określić), nieobecność w polu pisma musi być
czymś całkowicie oryginalnym, o ile pragniemy przyznać znakowi pisanemu
jakąkolwiek specyfikę;
2) jeśli okazałoby się przypadkiem, że predykat, który przyjęliśmy dla
scharakteryzowania nieobecności właściwej pismu, przysługuje wszelkim typom
znaków i komunikacji, spowodowałoby to ogólne przesunięcie wszystkiego: pismo
przestałoby być gatunkiem komunikacji, a wszystkie pojęcia ogólne, którym
podporządkowano pismo (samo pojęcie jako sens, idea lub uchwycenie sensu i idei,
pojęcie komunikacji, znaku itd.), okazałyby się niekrytyczne, źle urobione lub
przeznaczone raczej do ochrony autorytetu i mocy pewnego historycznego dyskursu.
Spróbujmy zatem, zachowując nasz punkt wyjścia w tym klasycznym dyskursie,
Zgłoś jeśli naruszono regulamin