Ideologia Ustrojowa Stanisław Zakrzewski
STANISŁAW ZAKRZEWSKI
IDEOLOGIA USTROJOWA
KRYTYKA SĄDÓW BALZERA, KUTRZEBY, CHOŁONIEWSKIEGO
H. ALTENBERG, G. SEYFARTH, E. WENDE i SP.
WE LWOWIE (HOTEL GEORGE-A).
Z drukarni Jakubowskiego i Sp. we Lwowie.
Julii Thumenównie
poświęca autor.
Lwów — w styczniu 1918.
Z powodu: I)Prof. O. Balzera: Z zagadnień ustrojowych Polski: Studia nad historią prawa polskiego. Tom VI, z. 2. Lwów 1916 str. 75; II) Prof. St. Kutrzeby: 1) Charakterystyka państwowości polskiej. Wykłady powszechne Uniwersytetu Jagiellońskiego, str. 3-64; 2) tegoż autora: Przeciwieństwa i źródła polskiej i rosyjskiej kultury. Lwów 1916, str. 5-83; 3) tegoż autora: Wady i zadania naszej historiografii. Kraków 1916, str. 3-20; 4) tegoż aut ora: Wartości historyczne (Głos Narodu r. 1917, numery 284-286); III) Chołoniewski A.: Duch dziejów Polski, Kraków 1917, str. 141); IV) Tokarz W.: Z refleksji historyka (Wiadomości Polskie. Piotrków, r. 1917, nr z 25/XII).
Z podanych obok prac rozprawa prof. Balzera zajmuje osobne miejsce. Charakter jej ściśle naukowy, wypłynęła też z naukowych motywów, z własnej twórczości autora; w pewnej mierze opiera się na poprzednich jego rozprawach, tych zwłaszcza, które stanowią część polemiki prowadzonej swego czasu z prof. Kutrzebą. Innego zgoła typu są wszystkie pozostałe rozprawy i artykuły: są one mniej lub więcej silnie związane z teraźniejszością, względnie z kwestią stosunku naszej historiografii do teraźniejszości, ba nawet nawiązują do obecnej wojny i jej wpływu na naszą historiografię, względnie do wpływu historiografii na nasze społeczeństwo podczas wojny.
Ze względów czysto naukowych dość było poprzestać z osobna i przede wszystkim na omówieniu rozprawy prof. Balzera, a następnie niektórych publikacji prof. Kutrzeby, zwłaszcza zaś „Wady i Zadania”, gdyż „Charakterystyka państwowości” popularyzuje dawniej już sformułowane zapatrywania. Właśnie jednak opinia prof. Kutrzeby wyrażona w artykule „Wartości historyczne” skłoniła nas do wspólnego omówienia i rozważenia związku czy też stosunku, jaki zachodzi pomiędzy rozprawą prof. Balzera a „Charakterystyką państwowości” prof. Kutrzeby i „Duchem dziejów” p. Chołoniewskiego. Prof. Kutrzeba przytacza bowiem pierwsze dwie rozprawy jako dowód, że p. Chołoniewski dał wyraz takim zapatrywaniom, które idą „równolegle z tymi poglądami, które zwyciężają wśród historyków”. Oznaczone publikacje, zdaniem prof. Kutrzeby, stanowią o pewnym zwrocie dokonywającym się wśród polskich historyków. Co więcej, prof. Kutrzeba wystąpił niedawno z postulatem nowej syntezy dziejów Polski. Obecnie zaś sądzi, iż ta próba syntezy, wyprzedzająca usiłowania historyków, leży gotowa właśnie w „Duchu dziejów Polski”.
Jeden z młodych uczonych, przedwcześnie zgasłych z wielką stratą dla nauki, wyraził się o rozprawie prof. Balzera, iż jest to stanowczy wyłom zrobiony w zapatrywaniach t. zw. szkoły krakowskiej. Nie zwracalibyśmy na to zdanie baczniejszej uwagi, ponieważ nie wydało się nam dostatecznie uargumentowanym. Poglądu tego obrońcą jest jednak i prof. Kutrzeba, jak się okazuje z obecnych jego wywodów, z okazji omówienia „Ducha dziejów”. Stanowisko prof. Kutrzeby tym bardziej jest godne uwagi, iż sformułowane jest wyraźnie z punktu widzenia naukowego. Za wypowiedziane zatem twierdzenia bierze prof. Kutrzeba pełną naukową odpowiedzialność. Mówi więc o „Duchu dziejów”: „Albowiem, że z wynikami nauki pozostają w zgodzie jej twierdzenia — tym lepiej — dla niej („Ducha dziejów”) i dla społeczeństwa”. Ba, prof. Kutrzeba tłumaczy to szerzej: „p. Chołoniewski nie jest zawodowym historykiem, nie bada sam źródłowo naszych dziejów, choć niektóre źródła widocznie czytał; jednakże z naszą literaturą historyczną obeznany jest doskonale a czytać ją umie krytycznie... poszedł on równolegle z tymi poglądami, które zwyciężają wśród historyków. Od nich poglądów nie przejął jednak. Swoje zapatrywania zdobywał własną pracą myśli, dawał im już wyraz wciągu kilku lat ostatnich wtedy, kiedy z grona historyków na zewnątrz myśli takie jeszcze nie wyszły. W ostatnich tych ich pracach znalazł jednak poparcie swojej tezy, umocnił się może w niej; a przynajmniej znalazł na poparcie swoich poglądów więcej argumentów, których już z innych ich prac dawniejszych zebrał wielką ilość. Czerpał z prac, które jeszcze pisane były pod wpływem krakowskiej szkoły; ale krytyczny umysł jego umiał rozróżnić fakty i rozumowania na nich oparte, fakty brał, a rozumowań przeprowadzał krytykę własną myślą, która mu inne nasuwała ich tłumaczenie, ich ocenę. I nim jeszcze historiografia fachowa zdobyła się na ogólny sąd, uprzedził ją swoją książką”.
Charakterystyczny jest sąd prof. Kutrzeby ot. zw. szkole krakowskiej. Nie mówi o niej wprawdzie prof. Balzer wyraźnie; jasnym jest jednak, że zdanie prof. Kutrzeby jest pokrewne opinii prof. Balzera. Według więc prof. Kutrzeby w szkole krakowskiej „był jeden zasadniczy pogląd na naszą historię, który światło a raczej cień, rzucał na tłumaczenie wszystkich tej historii objawów; pogląd ten streszczał się w tym, iż upadek Polski zawiniliśmy sami, że zwłaszcza temu upadkowi winien był ustrój Polski taki, jaki sobie wyrobiła, demokratyczno-wolnościowy w obrębie panującej warstwy szlacheckiej”.
Do powyższych uwag możemy dorzucić interesujący drobiazg. Zdarzyło nam się czytać w jednym z poważnych pism zawodowo-pedagogicznych wzmiankę o pracy p. Chołoniewskiego. Autor, należący do pokolenia najmłodszych adeptów naszej nauki, entuzjazmuje się „Duchem dziejów”, zbudowanym na gruncie poglądów prof. Balzera i prof. Kutrzeby. Praca p. Chołoniewskiego, to balsam kojący zbolałe serce teraźniejszości. Prof. Kutrzeba wtóruje niejako temu zapatrywaniu, gdy podkreśla, że rzecz p. Chołoniewskiego odpowiedziała potrzebie serca; dowodem zaś tego ma być poczytność książki.
A więc zwrot w historiografii polskiej. Wypływać on ma z postępu samej nauki, łączy się zaś z oddziaływaniem wojny na społeczeństwo. Prof. Kutrzeba stwierdza nawet, że historiografia przedwojenna nie spełniła swego zadania wobec społeczeństwa.
Czytelnik mógłby na podstawie „Wartości historycznych” prof. Kutrzeby sądzić, że poglądy naukowe autora „Wartości” są niejako równoległe do zapatrywań prof. Balzera, a p. Chołoniewski jest odbiciem, jeżeli nie konkretnych poglądów, to ducha wiejącego z kart studiów obydwóch naszych historyków prawa.
Nie jestem historykiem prawa. Muszę więc prosić naukowego czytelnika o wybaczenie mi śmiałości, z jaką przystępuję do rozpatrzenia prac, zamykających się w ramach historii ustroju. Sądzę jednak, że gdy mowa o związku historii ustroju i państwowości naszej z całością przyczyn upadku Polski, gdy mowa na tym tle o zwrocie w historiografii polskiej, gdy rzucane są hasła nowej syntezy, jest obowiązkiem każdego badacza zabrać głos i skontrolować, w miarę sił i możności, naukową wartość wypowiedzianych zapatrywań.
Nauka, zwłaszcza nasza, nie może w ogóle uwolnić się z pod wpływu teraźniejszości, choć powinna zawsze dążyć do jak największej wolności i naukowej czystości sądu. Na każdy sposób jest obowiązkiem nauki wydzielać starannie to, co jest rezultatem pracy naukowej od tego, co jest wyrazem zmiennego nastroju. Wpływ wielkiej wojny dostatecznie tłumaczy różnorodne nastroje, którym ulega nasze społeczeństwo. Nastroje muszą obejmować wszystkie strony życia publicznego, myśli i twórczości naszej. Nic więc dziwnego, że obracają się nie tylko na terenie teraźniejszości, że kierują się ku przyszłości, ale nawracają także ku przeszłości. Formułowanie ich jest rzeczą i obowiązkiem publicystów. Uczeni zaś, gdy działają w tym kierunku, działają nie jako uczeni, lecz jako publicyści. Jasnym jest bowiem, że ujawnianie i określanie takich lub innych nastrojów myśli i uczuć naszej teraźniejszości, musi być w związku z walką i ścieraniem się różnych prądów i kierunków politycznych w samem społeczeństwie. Na każdy sposób nastrój polityczny czy społeczny jest złym naukowym doradcą, a racja zawsze będzie po stronie Korzona, gdy mówi: „nikomu nie schlebiam, ani ludziom, ani stanom, ani narodom, ani nawet zasadom; nikogo też nie czernię. Dla rodaka i cudzoziemca, a chociażby dla wroga, mam jedną mowę: »oto jest prawda, o ile ją pochwycić i wyrozumieć zdołałem«”.
Jeżeli z tego stanowiska przeprowadzimy kontrolę owego zwrotu w historiografii polskiej, o którym mówi prof. Kutrzeba, to wyniki kontroli będą wręcz zdumiewające. Więcej niż wątpliwym, okazuje się ów zwrot na zasadzie całkiem rzekomego naukowego związku pomiędzy rozprawą prof. Balzera, a rozprawą prof. Kutrzeby i książką p. Chołoniewskiego. Co się bowiem okazuje. Oto zachodzi zasadnicza sprzeczność pomiędzy obrazem ustroju Polski rzuconym przez prof. Balzera, a obrazem państwowości polskiej naszkicowanym przez prof. Kutrzebę. Źródła zaś pracy p. Chołoniewskiego i duch jego wywodów są zgoła dalekie nie tylko od nauki, ale od tego, co można nazwać publicystycznym ujęciem problemu naukowego.
A dalej. Nic nam nie wiadomo dotąd, by zapatrywania prof. Balzera były powszechnie uznane w nauce. Mają one wartość, jak dotąd, naukowej, ale odosobnionej hipotezy, a raczej jej programu, którego w całości nie podpisuje sam prof. Kutrzeba. Rzekomy zaś zwrot w historiografii naszej w związku z poglądem na całość przyczyn upadku Polski, zapisany przez prof. Kutrzebę na habet jego, prof. Balzera i p. Chołoniewskiego, a na debet t. zw. historiografii krakowskiej, nie odpowiada rzeczywistemu, historycznemu stosunkowi t. zw. krakowskiego kierunku czy do całości rozwoju porozbiorowej historiografii polskiej, czy też do rozwoju i stanu historiografii naszej od r. 1863 aż po czasy dzisiejsze.
Zachodzi tu szereg oczywistych nieporozumień, określania życzeń i nadziei jako obiektywnych faktów, a także istotnych naukowych pomyłek, które czym prędzej należy usunąć.
Stan historiografii naszej do ostatnich czasów, pojętej jako całość, nie upoważnia w niczym do ogłoszenia z naukowego stanowiska zasadniczego i ogólnego zwrotu w ocenianiu naszej przeszłości — w tym rozumieniu, że co dotąd miano za czarne — odtąd białym zwać się będzie.
* * *
Studium prof. Balzera — doskonale zbudowane pod względem ściśle logicznym, stanowi zwięzłą próbę rewizji zasadniczych poglądów na cechy ustroju Polski aż po czasy 3 Maja — i to zarówno pod względem państwowym, jak i społecznym. Pisane zaś jest pod określonym kątem widzenia: rozprawy z tymi, którzy w wadach ustroju widzą główną i istotną przyczynę upadku Polski.
Jedna tylko — w układzie całej rozprawy — zachodzi dysproporcja. Ostateczny wniosek nie wypływa bynajmniej z szeregu konkretnych spostrzeżeń poświęconych historii ustroju Polski. Dysproporcja ta jest zresztą wynikiem przecenienia znaczenia ustroju Polski i jego stosunku do innych stron naszej przeszłości. Autor słusznie, ze swego stanowiska, zaznaczył: „Uwagi, jakie tu zestawiliśmy, wykazały bezzasadność jednej tylko z przesłanek całego poglądu, a mianowicie, jakoby przyczyna upadku tkwiła w stosunkach ustrojowych Polski. Wartości i zasadniczości innych przesłanek nie mieliśmy zamiaru badać, ani też nie posiadamy do tego legitymacji”. Po tym zastrzeżeniu, które każdy uzna, wyjąwszy, iż legitymacja czcigodnego badacza obejmuje o wiele szersze tereny naszej przeszłości, spotykamy się zaraz ze zdaniem, na które już trudniej się zgodzić: „Ale już i ten częściowy wynik, jaki się dał uzyskać, ...
bzbij