Rozdział 3. Obiad.rtf

(96 KB) Pobierz

Rozdział 3
Obiad

Alice
              Edward dośćugo nie wracał, więc postanowiłam sprawdzić, co się stało.
- Edward, kto przyszedł?- wyjrzałam za drzwi wejściowe i o mało co nie zwróciłam dzisiejszego obiadu. Co ona wyprawia?!
- Tanya- zwróciłam się spokojnie do dziewczyny uwieszonej na bracie- mogłabyś łaskawie zejść z mojego brata… A tak w ogóle, to co ty tutaj robisz? Przecież mieszkasz w L.A.- Łaskawie oderwała się od Edwarda i ujrzałam ulgę wymalowaną na jego twarzy. Oj chłopie… Masz szczęście, że byłam w pobliżu. Teraz przez najbliższy tydzieńdziesz mnie musiał nosić na rękach. Myśc o tym, uśmiechnęłam się, za co Edward spiorunował mnie wzrokiem. Biedak pewnie myślał, że to było do Tany.
-Już nie- ucieszyła się blond lala- nie przeprowadziliśmy się do Forks. Czyż to nie wspaniale?!- agam, powiedzcie, że to jest koszmar, z którego zachwalę się obudzę!- Strasznie się za WAMI stęskniłam.- Myśc, że tego nie wiedzę, puściła oczko do Edwarda. Tak jakbym nie wiedziała, że mówiąc Wami, ma namyśli mojego brata. Edward cały ten czas stał osłupiały. Widocznie nie doszedł jeszcze do siebie, po tym żosnym pocałunku. Na samą myśl dostaję dreszczy. Ugh… Tanya jest gorsza od Jess i Lauren razem wziętych.
- Umm… No cóż. W takim razie do zobaczenia w szkole, bo raczej wcześniej się już nie zobaczymy.- Mam nadzieję.- Edwardzie,- skierowałam wzrok na bliźniaka- Esme prosiła nas, byśmy pomogli jej w ogrodzie.-Skinąłową na znak zrozumienia. Obróciłam się do Tany.- Jeśli masz ochotę, możesz iść z nami.- Powinnam powiedzieć, jeśli musisz, ale ma szczęście, że rodzice dobrze mnie wychowali, bo gdyby było inaczej już, by jej tu niebyło.
- Yyy… nie, dzięki. Nie chcę się pobrudzić, a poza tym mam świeży manicure.- Normalnie NO COMMENTS.
- W takim razie, do zobaczenia.- Podarowałam jej wymuszony uśmiech. Rzadko kiedy muszę udawać, że jestem szczęśliwa. Wprowadzić mnie w taki stan, to nie lada wyzwanie, a tu proszę. Zjawia się taka i cała moja kochana energia pryska jak bańka mydlana.
- Buziaczki kochani- podeszła do mnie i pocowała mnie w policzek. No pięknie! Teraz bę musiała odkazić całą twarz… Zanim zbliża się do Edwarda, który cały ten czas był w szoku, pociągnęłam go do domu i zamykając drzwi powiedziałam szybkie cześć.
- Alice, jestem twoim dłnikiem.- Powiedział z ulgą, poczym dodał.- Po co tu przyjechała? Przecież nawet z nią nie chodziłem czy coś w tym stylu. Pamiętasz tą imprezę, któ urządziła u siebie?- Jak mogłabym zapomnieć.
              To było miesiąc temu, na naszych wakacjach w L.A. Co prawda, nie za bardzo wiem co się działo na tej (jakby to powiedziała ta wywłoka) bibce, gdyż Tanya była strasznie hojna i alkoholu mieliśmy pod dostatkiem. Dlatego samą imprezę zapamiętam chyba do końca życia. Gdy nad ranem obudziliśmy się z ogromnym kacem, nikt nie miał na sobie ubr, gdyż wszystkie pływały w basenie.
- Była jedyną trzeź osobą i twierdzi, że spaliśmy ze sobą. No, ale czy to możliwe, żebym nie pamiętał, że uprawiałem sex?- Zakończył swój monolog, więc uznałam, że powinnam mu odpowiedzieć.
- Niestety, ale to bardzo możliwe. Ja też nie pamiętam co i z kim robiłam. Mam nadzieję, że jeśli już to z Jazzem.- Wywrócił oczami słysząc moje słowa.- Pamiętam tylko, że jak się obudziliśmy, wszyscy byli toples. Spoko Ed. Jeśli będzie się do Ciebie dobierać, siostra Alice wkroczy do akcji!- Potrząsnął z niedowierzeniem głową i przytulił mnie do siebie.
- Co ja bym bez Ciebie zrobił, mój mały chochliku.- Uśmiechnął się łobuzersko wiedząc, że nie lubię tego przezwiska, za co trzepnęłam go w ramię.- Alice?
- Tak, braciszku?- Powiedziam słodko.
- Żartował z tą pomocą w ogrodzie, prawda? Jakby nie patrzeć jest dość późno.
- Pewnie, że nie mówiłam na serio, ale to był jedyny sposób, by sobie poszła. Jeszcze, by sobie księżniczka paznokcia złamała.- Powiedziałam z udawaną troską. Nie mogłam się powstrzymać od śmiechu czym zaraziłam Edwarda. Gdy doszliśmy do salonu, Emm unióowę znad kanapy, spoglądając w naszą stronę.
- Co Wam tak do śmiechu? Też chciałbym się pośmiać.- Uśmiechnął się do nas szeroko.
              Opowiedzieliśmy bratu o wizycie Tany. Na wieść o jej przeprowadzce wybuchnął gromkim śmiechem. Stwierdził, że teraz Ed nie będzie miał życia chyba, że znajdzie sobie dziewczynę. Zamówiliśmy pizzę. Dziś była moja kolej na wybieranie filmów. Po chwili namysłu zdecydowałam się na „Nienarodzony” i „Posłcy”. Co sobotę zbieramy się wszyscy u nas w domu na noc horrorów. Jednak dzisiaj musieliśmy sobie poradzić bez Jazza i Rose, gdyż byli w odwiedzinach u dziadków. Byłam zmęczona po całym dniu, więc zasnęłam w połowie drugiego filmu.  

Bella

              Obudziłam się bardzo wypoczęta. Wyjątkowo nic mi się nie śniło tej nocy, ale to zapewne dlatego, iż zasypiając byłam zmęczona wczorajszym dniem. Spojrzałam na zegarek stojący na szafce nocnej, który wskazywał za dziesięć 12.00. Zerwałam się gwałtownie z łóżka i od razu tego pożowałam, gdyż zakręciło mi się w głowie. Osunęłam się z powrotem na stare miejsce. Odczekałam parę sekund i ostrożnie wstałam.
              Ruszyłam w stronę garderoby. Przydałoby się wybrać coś odpowiedniego na TEN obiad. Zastanawiałam się przez pewien czas, aż w końcu wybrałam sięgają do połowy uda, czarną sukienkę bez ramiączek z kieszeniami po bokach. Do tego dobrałam czarne obcasy od Jimmy Choo i tego samego koloru torebkę od Channel.
              Wybrany strój połam na łóżku i wróciłam po ubrania na teraz. Obiad ma być dopiero koło 16.00, więc mam jeszcze sporo czasu. Nie bę przecież paradowała po domu w piżamie. Wzięłam pierwsze z brzegu rurki, tunikę i koronkową bieliznę, które zaniosłam do łazienki. Po długim i kojącym prysznicu, umyłam zęby i ubrałam przygotowane ciuchy. Następnie wysuszyłam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Gdy się już odświeżam, usłyszałam słowa piosenki Empire State of Mind, rozchodzące się po moim pokoju. Ta piosenka jest ustawiona tylko dla jednej osoby Jane! Wleciałam do pokoju jak torpeda. Całe szczęście urządzenie, z którego wydobywał sięwięk leżo na biurku.
- Halo?- Wolę poudawać trochę, by mieć czas na usprawiedliwienie.
- Nareszcie! Bella czy TY wiesz jaki dzisiaj mamy dzień?!- No cóż, nie zapowiada się najlepiej- I nie udawaj, że nie wiesz kto do Ciebie dzwoni!
- Jane! Jak dobrze Cięyszeć- zaczęłam nawijać, by jej jeszcze bardziej nie rozwścieczyć.- Stęskniłam się za tobą. I tak, wiem jaki dziś dzień. Przepraszam, że wczoraj nie zadzwoniłam tak jak obiecałam, ale dużo się działo i wypadło mi to jakoś z głowy.
- W takim razie mów co było takie ważne, że nie mogł znaleźć pięciu minut, żeby zadzwonić do swojej kochanej przyjaciółki.- Przynajmniej się uspokoiła.
              Opowiedziałam Jane o wczorajszym dniu. O poznaniu Jaspera, o moi niezdarstwie przez, które wpadłam na przystojnego… nie, on zdecydowanie jest ponad to na boskiego nieznajomego i wycieczce do Port Angeles. Powiedziałam jej o Angeli i Sethcie, na co odpowiedziała, że musi ich poznać, gdy przyjedzie...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin