Szukamy frajera.doc

(285 KB) Pobierz
Szukamy frajera

1

 

http://biznes.onet.pl/szukamy-frajera,18563,4936945,1,news-detal

 

Szukamy frajera

 

Odbyłeś wiele praktyk, staży, jesteś świeżo po studiach, a już masz spore doświadczenie? To źle, bardzo źle. To zmniejsza Twoje szanse na pracę. Płatną pracę.

Ukończone studia magisterskie na kierunku bankowość. Na ostatnim roku – trzymiesięczna bezpłatna praktyka w dużym, krajowym banku. Po studiach – bezskuteczne szukanie pracy przez dziesięć miesięcy. Decyzja o kolejnych, darmowych praktykach w innym, tym razem międzynarodowym banku. Kolejne siedem miesięcy poszukiwania pracy. Trzecia praktyka. Właśnie tak w skrócie wygląda dotychczasowa droga zawodowa 27-letniej Ewy. Dziewczyna przyznaje, że sporo się podczas praktyk nauczyła, uzupełniła teoretyczną wiedzę ze studiów i naprawdę czuje się już gotowa do podjęcia płatnej pracy.

Wszyscy kłamią?

– Wykonywałam poważne zadania, nad którymi pracowali też normalnie zatrudnieni specjaliści. Wymagano ode mnie często samodzielności – mówi Ewa. Najważniejsza nauka, jaką wyniosła z praktyk, jest jednak dużo bardziej życiowa, niż tajniki bankowości. – Mogę powtarzać jak doktor House – „wszyscy kłamią” . Na początku każdej praktyki słyszałam, że mam szansę na etat. Potem to się jakoś rozpływało. W szufladzie mam super opinie, referencje, w których jest napisane, jaką świetną byłam praktykantką, ale co z tego? – żali się Ewa.

Jej rozgoryczenie wynika również z tego, że rzadko ma okazję pochwalić się swoimi referencjami. Mimo iż wciąż aktywnie szuka pracy, nie jest zbyt często zapraszana na rozmowy kwalifikacyjne.

– Mam na koncie trzy darmowe kilkumiesięczne praktyki. Widzę po sobie, że to stygmatyzuje człowieka na rynku pracy jak nic innego. Przylgnęła do mnie łatka frajerki, która pracuje za darmo – podsumowuje.

Czy ma rację? Praktyki i staże uchodzą przecież za niezbędny element CV każdego, kto „debiutuje” na rynku pracy. Przede wszystkim stanowią dowód na to, że może się on pochwalić czymś więcej niż tylko wiedzą teoretyczną. W powszechnej opinii są także dla potencjalnych pracodawców sygnałem zaangażowania i ambicji. Okazuje się jednak, że niektórzy pracodawcy interpretują ten sygnał zupełnie inaczej.

Angaż nie dla zaangażowanych

Piotrka znajduję poprzez Goldenline. Zostawia komentarz na forum w temacie dotyczącym wykorzystywania praktykantów. Zerkam na jego CV. Absolwent dziennikarstwa o specjalności PR. Praktyki zaczął już po napisaniu pracy licencjackiej i kontynuował praktycznie przez cały okres studiów magisterskich – w lokalnym radiu, prasie, portalach internetowych, wreszcie w agencji PR. W rezultacie, mimo że studia skończył dopiero w ubiegłym roku, jego życiorys zawodowy jest dłuższy niż niejednego wieloletniego pracownika. Pytam, dlaczego czuje się wykorzystany.

– Praktyki to był świetny czas – zaczyna Piotrek i wyjaśnia, że zdaje sobie sprawę z plusów ich odbywania. Przyznaje, że ludzie, którzy byli jego opiekunami, dzielili się z nim wiedzą, którą sami zdobywali przez lata, że miał szansę pomagać przy wielu ciekawych projektach i nabywać wprawy m.in. w redagowaniu tekstów, montowaniu materiałów wideo, a także nawiązał całą masę przydatnych kontaktów. Jest jednak jedno małe, ale...

– Teraz naprawdę czuje się gotowy do podjęcia pracy za normalną, godziwą pensję. Tymczasem nie mogę pozbyć się „syndromu praktykanta”. Znalazłem ostatnio w internecie ciekawą ofertę pracy – młodszy specjalista ds. PR, w ogłoszeniu zaznaczone było, że chodzi o umowę o pracę. Idę na rozmowę, pani rekrutująca zerka w moje papiery i mówi: „Ooo, widzę że pan naprawdę angażuje się w to, co robi”. A po chwili proponuje mi umowę o dzieło za 900 zł miesięcznie, przy pracy wymagającej pełnej dyspozycyjności i siedzenia przy biurku ponad 8 godzin dziennie. Kiedy się oburzyłem, ona oburzyła się jeszcze bardziej i powiedziała, że przecież widzi w dokumentach, że do tej pory pracowałem nawet za darmo – opowiada Piotr.

Jego zdaniem, to duża ilość bezpłatnych praktyk w CV przyczyniła się do tego, że potencjalny pracodawca na starcie potraktował go jak kogoś mniej wartościowego, mniej ceniącego swój czas, a w rezultacie zaproponował umowę „śmieciową.

Obiecanki dla praktykantki

– Byłam praktykantką w małej agencji interaktywnej, w której cała polityka zatrudnienia była nastawiona na darmowych stażystów i praktykantów. Było ich więcej niż pracowników etatowych i wykonywaliśmy poważne zadania. Wielu rzeczy uczyłam się sama, w toku pracy – mówi Milena, absolwentka marketingu.

Przyznaje, że wszystko od obowiązków, poprzez odpowiedzialność, aż po rozkład godzinowy praktyki sprawiało, że miała prawo czuć się jak pracownik firmy. Szwankował tylko jeden element – brak pensji. Mimo to spędziła w tym miejscu sporo czasu. To, co miało być krótką, miesięczną praktyką, zamieniło się z inicjatywy szefostwa w dłuższą, trzymiesięczną darmową pracę.

– Po miesiącu dostałam informację, że są ze mnie bardzo zadowoleni, że mnie zatrudnią, jeśli zgodzę się „popraktykować” jeszcze dwa miesiące. Zgodziłam się. Była nawet mowa o przyszłej pensji. Wynegocjowałam sensowną kwotę, potraktowałam więc sprawę poważnie. Planowaliśmy z chłopakiem ślub, wszystko świetnie się układało – opowiada Milena.

Kiedy okres praktyk minął, nadal pracowała. Przez pierwsze trzy dni nie wspomniała nawet nic o umowie. Myślała, że księgowa ma po prostu dużo na głowie. W końcu odważyła się upomnieć. Usłyszała, że wszystko jest w porządku, że ma dalej pracować, że umowa na pewno będzie ze wsteczną datą. Tak minął tydzień, potem drugi. W połowie trzeciego umówiła się na rozmowę z panią prezes. – Wtedy usłyszałam, że umowy nie będzie, bo gdyby firma mnie zatrudniła, przekroczyłaby magiczną granicę i przestała być mikroprzedsiębiorstwem – opowiada Milena.

Praktykantka jest przekonana, że jej niedoszły pracodawca od początku zamierzał tak postąpić. – Po prostu pokazałam, że za bardzo mi zależy, że jestem w stanie pracować długo za darmo, a oni chcieli sprawdzić, jak długo są w stanie robić ze mnie frajera. Okazało się, że całkiem długo – podsumowuje Milena. Przyznaje też, że zaraz po swoich doświadczeniach musiała schować ambicje zawodowe do kieszeni i zacząć pracę w hipermarkecie, żeby nie musieć odwoływać zaplanowanego już wesela.

Zatrudnienie - w perspektywie

Pojawiający się w firmach praktykanci to w większości absolwenci studiów, którzy chcą zdobyć pierwsze szlif zawodowe. Prócz korzystających z praktyk absolwenckich, szeregi wielu firm zasilają także praktykanci jeszcze studiujący – robiący wymagane przez szkoły praktyki zawodowe oraz stażyści, będący np. na płatnym stażu finansowanym przez urząd pracy

Zgodnie z ustawą z 7 lipca 2009 r. o praktykach absolwenckich, praktykantem może być osoba, która ukończyła co najmniej gimnazjum i ma mniej niż 30 lat. Zapisy ustawy ograniczają czas trwania praktyki w jednej firmie do maksimum 3 miesięcy. Od ustaleń między stronami zależy, czy praktyka taka będzie płatna, czy też nie. Jeśli strony ustalą, że praktykant otrzymywać będzie wynagrodzenie, ustawa precyzuje, iż nie może ono przekraczać dwukrotności minimalnego wynagrodzenia za pracę. Jednocześnie warto pamiętać, że praktykanci nie są objęci zapisami Kodeksu pracy, z niewielkimi wyjątkami, które dotyczą m.in. norm czasu pracy czy równego traktowania. Artykuł 1.2 wspomnianej ustawy brzmi: „Praktyka ma na celu ułatwienie absolwentom uzyskiwania doświadczenia i nabywania umiejętności praktycznych niezbędnych do wykonywania pracy”.

Tymczasem, z punktu widzenia pracodawców, cele praktyk bywają zupełnie inne.

– To są naczynia połączone. Skoro tzw. pracodawcy widzą co się dzieje i wiedzą, że na rynku jest „moda” na jak największą liczbę odbytych praktyk, korzystają ile się da z darmowej siły roboczej. Jest gigantyczna podaż, więc zgodnie z prawami ekonomii – cena pracy jest niemal zerowa. Zgadzając się na darmowe staże i praktyki, zgadzamy się na to, że nasz rynek pracy staje się jeszcze bardziej patologiczny. Sam to też wiele lat temu przerabiałem – też odbyłem darmową praktykę, ale tylko jedną. Gdy kolejny „pracodawca” zaproponował mi pół roku z zatrudnieniem „w perspektywie”, powiedziałem mu niemal wprost, żeby spadał na drzewo. Powiedzą Ci, że „zdobędziesz doświadczenie”, „będziesz mieć co wpisać do CV” itp. A tymczasem prawda jest taka, że „pracodawca” będzie cię wykorzystywał w nieskończoność, bo sam byłby frajerem, gdyby tego nie zrobił. Dziś sam jestem pracodawcą i znam te triki, lecz ich nie stosuję. Jeśli kogoś zatrudniam, to stawiam sprawę jasno: inwestuję w pracownika, uczę go na mój koszt i ryzyko, dostaje wynagrodzenie adekwatne do doświadczenia i kwalifikacji – surowo wypowiada się na jednym z forów internetowych anonimowy internauta.

Idzie zmiana?

Poszukujący pierwszych doświadczeń zawodowych młodzi ludzie nie muszą zbytnio się trudzić, aby znaleźć oferty praktyk. To raczej one znajdują ich. Ogłoszeń o poszukiwaniu praktykantów pełno jest na najpopularniejszych serwisach z ofertami pracy. Prawie każda większa firma czy korporacja posiada także na swojej stronie internetowej zakładkę, streszczającą zasady „programu stażowego” czy też „programu praktyk”, jaki w niej obowiązuje. Sporo ogłoszeń z ofertami pojawia się także na tablicach informacyjnych na uczelniach. Młodzi ludzie przekazują sobie też „pocztą pantoflową” informacje o ciekawych, wartościowych miejscach, w których warto się pojawić i zapytać o możliwość odbycia praktyki. Tą samą „pocztą pantoflową” roznoszą się jednak także wieści o firmach, w których praktykować nie warto, bo normą są w nich iluzoryczne obietnice przyszłej pracy.

Od jakiegoś czasu „poczta pantoflowa” zaczyna jednak także służyć do szerzenia innych, szerszych, choć nadal związanych z tematyką praktyk, idei. Młodzi ludzie w całej Europie zaczęli bowiem dostrzegać, że darmowe praktyki w zbyt dużej „dawce” wyrządzają im więcej krzywdy, niż dają korzyści. Ruchy takie jak Génération Précaire czy Fairwork, nawołują do regulacji przepisów związanych ze stażami i praktykami, szerzą wiedzę o nadużyciach w tej sferze, ewidencjonują przypadki wykorzystywania praktykantów, a wszystko to pod hasłem, któremu trudno odmówić słuszności: „Nie pracujmy za darmo”.

Autor: Patrycja Kaleta

Źródło: OnetBiznes

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin