Prolog_30 dni w żołądku dinozaura_by_klaudia,anette,lelsie,mika2100.pdf

(36 KB) Pobierz
286160912 UNPDF
Prolog
Podmuch wiatru targnął włosami Tanyi, wprawiając ją tym samym w drżenie z zimna
i wściekłosci. Stała nieruchomo na balkonie swojego pokoju rozmyślając o
dzisiejszym dniu. Poranna kłótnia z rodzicami doszczędnie wytrąciła ją z równowagi.
Z kimkolwiek zaczynała nawiązywać kontakt, już wszystko pękało na części. Pewien
incydent zniszczył jej szczęście.Odebrał jej wszystkie marzenia.
***
-Tanya, mamy już dość twoich niespełnionych obietnic - rzucił rozwścieczony ojciec ,
a matka poparła go stanowczym kiwnięciem głowy.
-Ale tato... - Zaczęła zrozpaczona Tanya, ale ojciec przerwał jej gwałtownie.
-Żadne ale, jedziesz i już – Wydarł się na cały głos.
-No ale ja pytam za co?! Co ja wam takiego zrobiłam?!
-Co? Już ty dobrze wiesz co. To się zdarza nie pierwszy raz - Ciągnął dalej swój
wywód, a jego twarz aż poczerwieniała ze złości. - Ile razy masz zamiar nas
przepraszać i zapewniać że to nie twoja wina?
-No bo to nie...
-Milcz kiedy do Ciebie mówię! Nie po to wydaję tyle pieniedzy na renomowaną
szkołę, żebyś niszczyła naszą reputację!
Rodzice Tanyi wyszli z pokoju, zamykając za sobą głośno drzwi. Zrozpaczona
dziewczyna ułożyła się w kłębek na łóżku, chowając głowę między kolana. Nie chciała
jechać na obóz, na który rodzice kazali jej się wybrać. Owszem, popełniła kilka
błędów, ale przecież mogła to naprawić. Nie mogła sobie ot tak po prostu wyjechać.
Za nic w życiu nie chciała jechać na ten przeklęty obóz, na którym z pewnością nie
bawiłaby się dobrze. Ale tak czy inaczej, wiedziała, że będzie musiała. Ojca już nic nie
przekona, powtarzała sobie w myślach Tanya.
Pukanie do drzwi wyrwało ją z zamyślenia.
Nie czekając na zaproszenie do pokoju wpadł jej brat , z poirytowaniem wymachując
rękami i pokrzykując coś nie zrozumiale.
Wyłapywanie poszczególnych słów z potoku przekleństw zajęło Tanyi dobra chwilę.
Nawet bez żadnych słów typu „Cześć siostra. Co tam u ciebie ?”, jak to bywało
kiedyś , kiedy wszystko było takie proste.
Przeszedł do ataku na bogu ducha winną siostrę.
-Hej , hej Luis ! Uspokój się! I może raczyłbyś mi wytłumaczyć co ma na celu to
wtargnięcie do mojego pokoju ?-Zaczęła Tanya.
- Jak to co ?-Prychnął lekceważąco.- Ty mnie jeszcze pytasz?!
- No pytam, bo nie mam zielonego pojęcia o co Ci chodzi...
-Haha dobre ... Nie ma zielonego pojęcia -wybuchnął sztucznym śmiechem.- Nie
udawaj takiego niewinątka.
-O co ci chodzi?-Zapytała spokojnie jeszcze raz .
W duchu wszystko się w niej gotowało
-O co mi chodzi?-Wykrzyczał.-Przez ciebie rzuciła mnie dziewczyna!
-Przeze mnie?-Zapytała Tanya na skraju łez.
Bała się, że wkrótce straci nie tylko swoich przyjaciół, ale również rodzinę...
Wprawdzie dobrych przyjaciół już wcale nie miała. W przeciągu zaledwie dwóch dni
wszystko się popsuło... Bezpowrotnie runęło w przepaść.
-Dlaczego winisz mnie? - Zapytała.
-Bo gdybyś nie odwaliła tego całego cyrku, nic by się nie stało
-Nic nie zrobiłam!-Łzy niemiłosiernie spływały dziewczynie po policzkach.-Dlaczego
nikt mi nie wierzy?
-Musiałaś jej mówić że jestem nierobem i nieudacznikiem?!-Wybuchnął.-Po jaką
cholerę w ogóle zaczęłaś z nią rozmawiać!? Co, zmieniłaś nagle orientacje?
-Dlaczego nikt mi nie ufa?
-Może nie zasłużyłaś by ktoś Ci ufał?-Zapytał oschle.-Mogłaś pomyśleć wcześniej.
Powiedziawszy to, wyszedł z pokoju trzaskając głośno drzwiami.
Tanya wtuliła się w poduszkę płacząc gorzko .
Musiała się wziąć w garść i zaakceptować to. Zamknęła oczy, szlochając cicho z
bezradności i smutku.
Autorki opowiadania:
mika2100
klaudia9421
anette462
lelsie
286160912.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin