Niezdecydowanie 1.doc

(32 KB) Pobierz

Siedząc na kanapie z Bellą w ramionach przypatrywałem się jak mój anioł ogląda telewizję. Uwielbiałem te chwile gdy dziewczyna była czymś zajęta a ja swobodnie mogłem ją obserwować.Wtulona we mnie pozwalała mi wdychać swój niesamowity zapach, doprowadzający mnie niekiedy do dziwnego stanu odrętwienia.Jej woń była tak apetyczna ! Miałem szczęście że moja ukochana nie używa dużej ilości kosmetyków. Jej skóra pachniałaby wtedy jak jakiś związek chemiczny. Dla mnie liczył się ten jeden , jedyny, pierwotny zapach. Było w tym coś dzikiego .Mimo że moje ciało nie żyje od ponad stulecia, to przy Belli znowu czułem się jak nastolatek. Czasami gdy byliśmy blisko , naprawdę blisko, w jakiś niewytłumaczalny sposób zacierała się ta granica nienormalności między nami. Powracała, niestety, gdy Bella musiała na przykład złapać oddech po jakże emocjonującym pocałunku. Gdybym mógł to nigdy bym tego nie przerywał. Jej miękkie, ciepłe usta powodowały u mnie reakcje których nawet nie znałem.Kontynuując moją obserwację zauważyłem jak na policzkach dziewczyny wykwita delikatny rumieniec. A więc czuła że ją obserwuję. Pochylając się lekko dotknąłem ustami delikatnej skóry na jej szyi. Jej serce od razu przyspieszyło swój rytm a oddech zatrzymał się na chwilę. Uśmiechnąłem się jak idiota. Cieszyło mnie że taki niewinny gest powoduje u niej takie reakcje. Bardzo ciężko było mi się powstrzymywać gdy jej delikatne ciało naciskało na moje własne. Nie chodziło już nawet o rządzę krwi. Po jej rzekomej śmierci przestało się to dla mnie liczyć. Jednakże gdy Jej ciepła skóra przesuwała się po mojej skórze powodowała dziwne rewelacje w moim brzuchu. Mimo usilnych próśb Belli o nasz " stosunek" nie mogłem się zgodzić. Jej ciało było zbyt kruche, miękkie i delikatne. Nie mogłem sobie wyobrazić w jaki sposób niby nie miał bym jej skrzywdzić i mimo argumentów Belli  nie zamierzałem nawet próbować. A jednak moja samokontrola topniała z każdym dniem. Pomijając jej dzienne próby uwiedzenia mnie- które nawiasem mówiąc niemal się jej udawały- nie mogły się równać z tym co mówiła od pewnego czasu przez sen. Uwierzcie gdybym mógł to bym się czerwienił.Jej głos mówiąc z nieznaną nutą moje imię , jej ruchy ciała i wzdychania doprowadzały mnie do szaleństwa. Już kilkakrotnie wybrałem się na " krótki spacer" żeby ochłonąć.Nawet gdy teraz siedziała cichutko koło mnie to nie mogłem wyrzucić z myśli obrazu jaki przedstawiała w nocy. Film widocznie się skończył bo dziewczyna odwróciła się w moją stronę i zatonąłem w jej głębokim spojrzeniu. W te oczy mógłbym patrzeć przez całą wieczność, i będzie mi to dane, zmienią jednak kolor. Dziwny prąd- podejrzewałem że rodzaj bólu- przeszył moje ciało na myśl o szkarłatnych tęczówkach nowo narodzonych. Moja twarz musiała zdradzić co się działo w moich myślach. Bella przejechała delikatne dłonią po mojej skostniałej twarzy.
- O czym myślisz?- zapytała cicho powodując lekki uśmiech na mojej twarzy
- To moja kwestia- usta dziewczyny wygięły się w pięknym uśmiechu, przysunęła się bliżej i przytuliła do mnie.
- Nie myśl o tym, cokolwiek to jest, po prostu o tym nie myśl- szeptała wtulona w mój bark. Przycisnąłem ją do siebie chowając twarz w jej szyi. Tam jej zapach był najintensywniejszy.Drgnąłem lekko gdy poczułem jej usta w tamtym miejscu. Czyżby znowu próbowała? Odsunąłem ją lekko od siebie próbując wyczytać o czym  myśli z jej oczu ale przeczuwając co chcę zrobić , dziewczyna wpiła się w moje usta. I po raz kolejny czysta przyjemność płynąca z pocałunku nadszarpnęła moją samokontrolę.Oddałem go równie namiętnie, mając jednak na uwadze moją siłę.Usłyszałem nierówne bicie serca Belli  i oderwałem się od niej. Oddychała szybciej, i nie tylko ona.
-Bello proszę cię- wyszeptałem zbolałym głosem, jakaś część mnie- przypuszczam że ta gorsza- nie chciała żebyśmy przerwali.- Zachowuj się grzecznie i trzymaj łapki przy sobie- mruczałem cicho wpatrując się w dwie czekoladowe głębie, rumieniec na jej policzkach pogłębił się.
-Ależ ja jestem grzeczna. Poza tym jako Twoja narzeczona mam chyba prawo cię pocałować prawda?- Ugh. Doskonale widziała co zrobić żebym jej nie odmówił.Niby niechcący wspomniała o narzeczeństwie jednaj ja wiedziałem że zrobiła to celowo. Zgadzając się na zostanie moja żoną sprawiła że stałem sie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie, a tyym samym wytrącała mi kolejne argumenty. Doskonale zdawała sobie z tego sprawę, potwierdzał to jej mały uśmieszek.
-Czyżbyśmy dzisiaj byli niegrzeczni Panno Swan?- ukazałem w uśmiechy szereg moich ostrych zębów nie bojąc się już o jej reakcje.
- Och, tak Panie Cullen, ale potrafię być jeszcze bardziej niegrzeczna- mruknęła Bella. Tym samym zbiła mnie z pantałyku. Takich tekstów musiała się nauczyć od Alice, albo od..
-Emmett ! - z dołu usłyszałem śmiech mojego brata, Bella też się śmiała.- Kochanie proszę cię bardzo nie przejmuj głupich tekstów od mojego brata- byłem niemal zły że nauczył mojego anioła takich niegrzecznych tekstów,chociaż spodziewałem się że  to nie wszystko co dla mnie przygotowali.
- Edwardzie, nie złość się na niego- Dziewczyna po raz kolejny przytuliła się do mnie i napierając na moje ciało przewróciła nas na wielkie łózko na którym siedzieliśmy.Moim zdaniem była to niezbyt odpowiednia pozycja. Próbowałem sie lekko wyswobodzić jednak Bella zrobiła coś niezwykle nieoczekiwanego a mianowicie oplotła mnie nogami. No tego już było za dużo. Nie zważając na grymas który wykwitł na twarzy dziewczyny odskoczyłem od niej pod samo okno . Usłyszałem jak dom pustoszeje, cóż chyba chcieli uciec ode mnie jak najdalej.Odwróciłem wzrok na moją ukochaną i niemal zacząłem krzyczeć. Na jej czerwonych policzkach zobaczyłem ślady łez. Znowu doprowadziłem ja do płaczu ! W mgnieniu oka, nie zważają na nic znalazłem się przy niej i wziąłem ją w objęcia.
-Znowu to zrobiłem prawda? Bello jak możesz wierzyć w to że cię nie chcę!Kochanie- scałowałem delikatnie łzy z jej policzków, próbowałem złapać spojrzenie anioła jednak skutecznie odwracała wzrok.W końcu spojrzała mi w oczy z taką stanowczością jakiej jeszcze nigdy nie widziałem.
-Udowodnij- powiedziała hardo. Że co?
-Proszę?-
-Udowodnij że mnie chcesz..- czy ona naprawdę mówi serio?
-Ależ Bello mówiłem Ci już że..- przerwała mi niemal brutalnie
-Udowodnij Edwardzie albo zaraz wracam do domu. - Odebrało mi głos. I poprzez ten ból niezdecydowania zobaczyłem jak moje postanowienia znikają. Jedno po drugim.
-W porządku- odszepnąłem

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin