Garwood Julie - Podarunek.pdf
(
1220 KB
)
Pobierz
Microsoft Word - Garwood_Julie - Podarunek
Julie Garwood
PODARUNEK
Prolog
Anglia, 1802
Wzajemne wymordowanie si
ħ
go
Ļ
ci weselnych było tylko kwesti
Ģ
czasu.
Baron Oliver Lawrence podj
Ģ
ł oczywi
Ļ
cie wszystkie
Ļ
rodki ostro
Ň
no
Ļ
ci — wszak to król Jerzy zarz
Ģ
dził,
Ň
e
ceremonia odb
ħ
dzie si
ħ
na jego zamku. Do przybycia władcy Anglii Lawrence pełnił rol
ħ
gospodarza, ale tak
musiało by
ę
. Król osobi
Ļ
cie powierzył mu to zadanie i Lawrence, który zawsze był mu wiernie oddany i lojalny
wobec niego, posłuchał bez wahania. Obie rodziny — zarówno Winchesterowie, jak i rebelianccy St.
Jamesowie — gwałtownie broniły si
ħ
przeciw temu zwi
Ģ
zkowi, jednak ich protesty nie zdołały wpłyn
Ģę
na
zmian
ħ
stanowiska króla. Jego decyzja była nieodwołalna. Baron Lawrence znał jej przyczyny. Na nieszcz
ħĻ
cie
był jedynym człowiekiem w Anglii, który miał jeszcze kontakty z obu rodzinami.
Baron nie był ju
Ň
jednak wcale dumny ze swojej wyj
Ģ
tkowej pozycji; wr
ħ
cz przeciwnie, uwa
Ň
ał nawet,
Ň
e
z
tego powodu czeka go jeszcze wiele trudno
Ļ
ci. Król wierzył wprawdzie,
Ň
e go
Ļ
cie weselni b
ħ
d
Ģ
zachowywali si
ħ
przyzwoicie, poniewa
Ň
ceremonia odbywała si
ħ
na neutralnym gruncie, ale Lawrence był
lepiej zorientowany w sytuacji.
M
ħŇ
czy
Ņ
ni, którzy go otaczali, byli opanowani
ŇĢ
dz
Ģ
mordu. Jedno słowo wypowiedziane fałszywym
tonem lub najmniejsza nieuprzejmo
Ļę
mogły doprowadzi
ę
do rzezi. Wystarczyło spojrze
ę
na ich twarze, by
dostrzec, jak bardzo pragn
Ģ
jeden drugiego zakatrupi
ę
.
Ubrany w biały ornat biskup siedział mi
ħ
dzy obu zwa
Ļ
nionymi rodzinami na krze
Ļ
le z wysokim
oparciem. Nie patrzył ani na lewo w stron
ħ
Winchesterów, ani na prawo, gdzie ustawili si
ħ
wojowniczy St.
Jamesowie, ale prosto przed siebie. Dla zabicia czasu b
ħ
bnił palcami w drewniane por
ħ
cze swego krzesła. Od
czasu do czasu wydawał z siebie gł
ħ
bokie westchnienie, które przypominało baronowi dychawiczny oddech
starego, chorego konia. Poza tym nic nie zakłócało złowieszczej ciszy w wielkiej sali.
Lawrence z desperacj
Ģ
potrz
Ģ
sał głow
Ģ
. Wiedział,
Ň
e nie mo
Ň
e oczekiwa
ę
od biskupa
Ň
adnej pomocy,
gdyby rzeczywi
Ļ
cie miały si
ħ
pojawi
ę
jakie
Ļ
trudno
Ļ
ci. Narzeczony i narzeczona czekali pi
ħ
tro wy
Ň
ej w
oddzielnych pokojach na przybycie króla — dopiero potem mieli by
ę
sprowadzeni lub zaci
Ģ
gni
ħ
ci do sali.
Niech Bóg ma oboje w swojej opiece, gdyby w tym momencie rozszalało si
ħ
piekło!
Był to naprawd
ħ
straszny dzie
ı
. Lawrence musiał nawet postawi
ę
pod
Ļ
cianami sali mi
ħ
dzy
królewskimi gwardzistami własnych stra
Ň
ników, aby utrzyma
ę
w ryzach wzburzonych go
Ļ
ci. Krok ten był w
przypadku wesela tak samo niezwykły, jak i to,
Ň
e go
Ļ
cie byli uzbrojeni po z
ħ
by. Winchesterowie mieli na
sobie tyle broni,
Ň
e ledwie mogli si
ħ
porusza
ę
. Demonstrowana przez nich wy
Ň
szo
Ļę
była wprost obra
Ň
aj
Ģ
ca i
nale
Ň
ało bardzo w
Ģ
tpi
ę
, czy dotrzymaj
Ģ
wierno
Ļ
ci królowi. Mimo to Lawrence nie mógł pot
ħ
pia
ę
tych
m
ħŇ
czyzn w czambuł. W zasadzie jemu równie
Ň
z trudem przychodziło ostatnio okazywanie szacunku
monarsze, poniewa
Ň
jego decyzje cz
ħ
sto były niesłychanie nierozs
Ģ
dne.
Ka
Ň
dy w Anglii wiedział,
Ň
e Jerzy stracił rozum, nawet, je
Ň
eli nikt nie wa
Ň
ył si
ħ
powiedzie
ę
tego gło
Ļ
no
z obawy przed karami. Zbli
Ň
aj
Ģ
ce si
ħ
wesele było jednak wystarczaj
Ģ
cym dowodem,
Ň
e władca nie był ju
Ň
przy
całkiem zdrowych zmysłach. Król zwierzył si
ħ
Lawrence'owi,
Ň
e jest zdecydowany przywróci
ę
w swoim
królestwie jedno
Ļę
, i baron był przera
Ň
ony t
Ģ
dziecinn
Ģ
nadziej
Ģ
.
Mimo swego szale
ı
stwa Jerzy ci
Ģ
gle jeszcze był jednak królem i go
Ļ
cie weselni powinni, do diabła,
okazywa
ę
mu przynajmniej troch
ħ
szacunku. Nie mo
Ň
na było tolerowa
ę
ich bezczelnego zachowania. Dlaczego
dwaj ze starszych Winchesterów tak demonstracyjnie gładzili r
ħ
koje
Ļ
cie swoich mieczów, jak gdyby w ka
Ň
dej
chwili oczekiwali krwawej bitwy? St. Jamesowie widzieli te gesty i cho
ę
wi
ħ
kszo
Ļę
z nich nie miała przy sobie
mieczy,
Ļ
miali si
ħ
wyzywaj
Ģ
co.
Winchesterowie mieli nad klanem St. Jamesów liczebn
Ģ
przewag
ħ
sze
Ļę
do jednego, ale St. Jamesowie
byli za to znani ze swej bezwzgl
ħ
dno
Ļ
ci, ich niecne wyczyny stały si
ħ
ju
Ň
legend
Ģ
: potrafili wydłuba
ę
m
ħŇ
czy
Ņ
nie oczy tylko dlatego,
Ň
e zezował, kopali przeciwnika w krocze i delektowali si
ħ
krzykami bólu, a
tylko sam Bóg zapewne wiedział, co robili swoim prawdziwym wrogom.
Odgłosy, które dotarły z dziedzi
ı
ca, pobudziły uwag
ħ
Lawrence'a. W chwil
ħ
potem wbiegł schodami na
gór
ħ
osobisty adiutant króla, ponury m
ħŇ
czyzna o nazwisku Roland Hugo. Miał na sobie galowy mundur.
Jaskrawoczerwone spodnie i biała marynarka mundurowa powodowały,
Ň
e jego i tak masywna posta
ę
wydawała si
ħ
jeszcze pot
ħŇ
niejsza. Lawrence uwa
Ň
ał,
Ň
e Hugo wygl
Ģ
da jak tłusty kogut, ale poniewa
Ň
był z
nim zaprzyja
Ņ
niony, zachowywał t
ħ
mało pochlebn
Ģ
opini
ħ
dla siebie.
Obaj m
ħŇ
czy
Ņ
ni padli sobie na krótko w ramiona, po czym Hugo cofn
Ģ
ł si
ħ
o krok i wyszeptał:
— Pojechałem przodem. Król przyb
ħ
dzie za kilka minut.
— Bogu niech b
ħ
d
Ģ
dzi
ħ
ki — odparł Lawrence z nieukrywan
Ģ
ulg
Ģ
i chusteczk
Ģ
starł krople potu z czoła. Hugo
patrzył badawczo ponad ramionami Lawrence'a i potrz
Ģ
sał głow
Ģ
.
— Cicho tu jak w mauzoleum — wyszeptał. — Nie wykorzystałe
Ļ
okazji do zabawienia go
Ļ
ci? Lawrence
spojrzał zmieszany na swego przyjaciela.
— Zabawi
ę
? Hugo, tylko krwawe ofiary ludzkie mogłyby sprawi
ę
przyjemno
Ļę
tym barbarzy
ı
com.
— Widocznie twoje poczucie humoru pomogło ci opanowa
ę
t
ħ
okropn
Ģ
sytuacj
ħ
.
-Ja nie
Ň
artuj
ħ
— odrzekł baron. — Tobie te
Ň
przejdzie ochota do
Ļ
miechu, kiedy zrozumiesz, jak wybuchowa
jest sytuacja. Winchesterowie nie przybyli tu po to, by wr
ħ
czy
ę
prezenty... s
Ģ
uzbrojeni, jakby szli na wojn
ħ
.
- Hugo z niedowierzaniem potrz
Ģ
sał głow
Ģ
, ale Lawrence nie zwracał na to uwagi i kontynuował: Usiłowałem
namówi
ę
ich do odło
Ň
enia broni, ale bez powodzenia. Nie s
Ģ
bynajmniej w
Ļ
wi
Ģ
tecznym nastroju.
— Eskorta królewska błyskawicznie ich rozbroi — wy- mruczał Hugo i po chwili zastanowienia dodał: —
Niech b
ħ
d
ħ
przekl
ħ
ty, je
Ň
eli dopuszcz
ħ
do tego, by nasz król wkroczył na tak wrog
Ģ
aren
ħ
. To wesele, a nie
pole bitwy.
Hugo udowodnił, jak skuteczne mog
Ģ
by
ę
jego gro
Ņ
by. Winchesterowie odło
Ň
yli bro
ı
w rogu sali, gdy
rozgniewany adiutant króla wydał stosowny rozkaz i gwardia królewska otoczyła go
Ļ
ci kołem. Nawet ci
nieliczni St. Jamesowie, którzy byli uzbrojeni, posłuchali jego wezwania — ale dopiero wówczas, gdy
gwardzi
Ļ
ci na rozkaz Hugona zało
Ň
yli strzały na ci
ħ
ciwy łuków i trzymali je w gotowo
Ļ
ci. Nikt nie uwierzy w
t
ħ
histori
ħ
,. je
Ň
eli mu j
Ģ
opowiem, pomy
Ļ
lał Lawrence i poczuł zadowolenie,
Ň
e król Jerzy nie ma poj
ħ
cia, jak
trudno było troszczy
ę
si
ħ
o jego bezpiecze
ı
stwo.
Kiedy król Anglii wkroczył do wielkiej sali, gwardzi
Ļ
ci opu
Ļ
cili łuki, ale strzały trzymali w pogotowiu,
by w ka
Ň
dej chwili, gdyby to było konieczne, móc zacz
Ģę
strzela
ę
. Biskup podniósł si
ħ
ze swojego krzesła,
wykonał przed królem formalny ukłon i gestem zaproponował mu swoje miejsce.
Dwóch obładowanych aktami i dokumentami adwokatów królewskich nie odst
ħ
powało Jerzego na krok.
Lawrence odczekał, a
Ň
monarcha usi
Ģ
dzie, po czym ukl
Ģ
kł przed nim i dono
Ļ
nym, grzmi
Ģ
cym głosem
potwierdził swoj
Ģ
przysi
ħ
g
ħ
wierno
Ļ
ci. Miał nadziej
ħ
,
Ň
e jego słowa nakłoni
Ģ
go
Ļ
ci do okazania królowi
szacunku w podobny sposób. Król skłonił si
ħ
i oparł swe wielkie dłonie na kolanach.
— Jeste
Ļ
my z was bardzo zadowoleni, baronie Lawrence — powiedział. — Jeste
Ļ
my przecie
Ň
cenionym przez
naród królem i władc
Ģ
wszystkich poddanych, nieprawda
Ň
?
Lawrence był przygotowany na to pytanie. Król cz
ħ
sto si
ħ
tak okre
Ļ
lał i z lubo
Ļ
ci
Ģ
słuchał
potwierdzenia ze strony swoich poddanych.
— Tak, mój panie, jeste
Ļ
cie cenionym przez naród królem i władc
Ģ
wszystkich poddanych.
— Dobry chłopiec — wyszeptał król i dotkn
Ģ
ł prawie łysej czaszki Lawrence'a.
Baron poczerwieniał z zakłopotania. Król traktował go jak niedo
Ļ
wiadczonego pachołka, a on rzeczywi
Ļ
cie
czuł si
ħ
wtedy jak niedo
Ļ
wiadczony pachołek.
— Podnie
Ļ
cie si
ħ
, baronie Lawrence, i pomó
Ň
cie mi dopilnowa
ę
tej wa
Ň
nej sprawy — rozkazał król.
Lawrence zrobił natychmiast to, czego od niego
ŇĢ
dano. Kiedy z bliska obserwował Jerzego, musiał si
ħ
powstrzymywa
ę
, by nie pokaza
ę
po sobie zaskoczeni. We wcze
Ļ
niejszych latach król wygl
Ģ
dał wzgl
ħ
dnie
dobrze, ale czas nie obszedł si
ħ
z nim łaskawie. Jego policzki stały si
ħ
pełniejsze, a przez twarz przebiegały
gł
ħ
bokie zmarszczki. Grube worki pod oczami
Ļ
wiadczyły o wyczerpaniu. Nieskazitelnie biała peruka z
loczkami po bokach podkre
Ļ
lała jeszcze nienaturaln
Ģ
blado
Ļę
twarzy.
Król wyczekuj
Ģ
co u
Ļ
miechał si
ħ
do swego wasala. Lawrence tak
Ň
e odpowiedział u
Ļ
miechem, zdumiony
tym niepotrzebnym wyrazem otwarto
Ļ
ci, chocia
Ň
przez wiele lat, zanim choroba poczyniła swoje spustoszenia,
Jerzy traktował swoich poddanych jak
Ň
yczliwy ojciec.
Baron stan
Ģ
ł u boku króla i bacznie przyjrzał si
ħ
m
ħŇ
czyznom, których uwa
Ň
ał za buntowników. Jego
dono
Ļ
ny rozkaz przeci
Ģ
ł cisz
ħ
panuj
Ģ
c
Ģ
w sali:
— Na kolana!
Posłuchali. Hugo patrzył zdziwiony na Lawrence'a. Do tej pory nigdy nie zauwa
Ň
ył, jak stanowczy
potrafi by
ę
jego przyjaciel. Król był wielce zadowolony z powszechnego szacunku, który mu okazano.
Baronie — powiedział i spojrzał na Lawrence'a promiennym wzrokiem. — Sprowad
Ņ
cie narzeczonych. Jest ju
Ň
do
Ļę
pó
Ņ
no, a my mamy jeszcze du
Ň
o do załatwienia.
Kiedy Lawrence skłonił si
ħ
, król zwrócił si
ħ
do sir Hugona:
— Gdzie s
Ģ
panie? Nie widz
ħ
Ň
adnej damy, która uczestniczyłaby w tej ceremonii. Co to ma znaczy
ę
, sir
Hugonie?
Hugo nie chciał powiedzie
ę
królowi prawdy i wyzna
ę
mu,
Ň
e m
ħŇ
czy
Ņ
ni nie wzi
ħ
li ze sob
Ģ
swoich
kobiet, poniewa
Ň
oczekiwali walki, a nie wesela. W tym wypadku szczero
Ļę
zraniłaby tylko uczucia Jerzego.
— Rzeczywi
Ļ
cie, wasza wysoko
Ļę
- odpowiedział szybko. — Ja tak
Ň
e ju
Ň
zauwa
Ň
yłem,
Ň
e nie ma tu dam.
— Ale dlaczego? — Dr
ĢŇ
ył dalej król.
Hugo nie miał w pogotowiu
Ň
adnego sytuacji i zwrócił si
ħ
do przyjaciela, momencie zjawił si
ħ
ponownie w
sali.
— Lawrence, czy znasz tego powody?
Baron zauwa
Ň
ył wystraszony wzrok Hugona i powiedział:
— Podró
Ň
tu byłaby z pewno
Ļ
ci
Ģ
zbyt uci
ĢŇ
liwa dla... delikatnych dam.
Omal nie zadusił si
ħ
tymi słowami. Kłamstwo było naprawd
ħ
bezczelne i oczywiste, poniewa
Ň
ka
Ň
dy,
kto chocia
Ň
jeden jedyny raz widział panie z klanu Winchester, wiedział,
Ň
e były one mniej wi
ħ
cej tak
delikatne, jak nie przymierzaj
Ģ
c szakale. Pami
ħę
króla Jerzego nie była ju
Ň
jednak najwyra
Ņ
niej najlepsza.
Krótkie skinienie głowy
Ļ
wiadczyło,
Ň
e wyja
Ļ
nienia te rozwiały jego w
Ģ
tpliwo
Ļ
ci.
Zanim baron rozpocz
Ģ
ł przygotowania do ceremonii, rzucił w
Ļ
ciekłe spojrzenie Winchesterom, którzy
zmusili go do tego kłamstwa.
Narzeczonego wezwano do zaj
ħ
cia przeznaczonego dla niego miejsca i natychmiast tłum rozst
Ģ
pił si
ħ
,
by go przepu
Ļ
ci
ę
. Młody St. James wpadł do sali jak energiczny wojownik, który musi stawi
ę
czoło wrogiej
hordzie. Miał kasztanowe włosy i czyste zielone oczy. Jego twarz sprawiała wra
Ň
enie kanciastej i szczupłej, a
nos był złamany w czasie walki, któr
Ģ
bez w
Ģ
tpienia wygrał.
Nathan, jak nazywali go członkowie najbli
Ň
szej rodziny, był jednym z najmłodszych szlachciców w
całym królestwie — niedawno sko
ı
czył czterna
Ļ
cie lat. Jego ojciec, lord Wakersfield, był w sprawach
rz
Ģ
dowych poza krajem i dlatego nie mógł towarzyszy
ę
synowi podczas tej ceremonii. W rzeczywisto
Ļ
ci w
ogóle nie wiedział o tym weselu i Lawrence obawiał si
ħ
,
Ň
e z w
Ļ
ciekło
Ļ
ci wyjdzie z siebie, kiedy si
ħ
o nim
dowie. Ju
Ň
w normalnych okoliczno
Ļ
ciach był nieprzyjemnym człowiekiem, ale kiedy go prowokowano,
potrafił by
ę
nieobliczalny. Znano go z tego,
Ň
e był bardziej okrutny ni
Ň
cały klan St. Jamesów razem wzi
ħ
ty.
Lawrence przypuszczał,
Ň
e wła
Ļ
nie z powodu tej cechy członkowie rodu zwracali si
ħ
do niego o rad
ħ
w
wa
Ň
nych sprawach i akceptowali go jako przywódc
ħ
.
Chocia
Ň
baron z całego serca nie cierpiał ojca, lubił młodego Nathana, którego ju
Ň
przedtem spotykał.
Młodzieniec sprawiał wra
Ň
enie rozwa
Ň
nego i dojrzałego, cho
ę
miał dopiero czterna
Ļ
cie lat. Lawrence cenił go,
ale jednocze
Ļ
nie było mu go tak
Ň
e troch
ħ
Ň
al, poniewa
Ň
jeszcze nie widział go
Ļ
miej
Ģ
cego si
ħ
.
Dalsi krewni nigdy nie zwracali si
ħ
do młodego markiza po imieniu — nazywali go po prostu „chłopcem”.
Musiał jeszcze przej
Ļę
pomy
Ļ
lnie kilka prób, by zyska
ę
opini
ħ
m
ħŇ
czyzny, ale nikt nie miał najmniejszych
w
Ģ
tpliwo
Ļ
ci,
Ň
e sprawdziłby si
ħ
doskonale. Ju
Ň
ze wzgl
ħ
du na jego wzrost uwa
Ň
ano go za potencjalnego
przywódc
ħ
i
Ň
ywiono nadziej
ħ
,
Ň
e wyro
Ļ
nie na energicznego, zdecydowanego człowieka, który w niczym nie
b
ħ
dzie ust
ħ
pował innym m
ħŇ
czyznom z klanu.
Markiz patrzył prosto na króla, kiedy kroczył przez sal
ħ
, i zatrzymał si
ħ
przed nim.
Lawrence uwa
Ň
nie obserwował młodzie
ı
ca. Wiedział,
Ň
e St. Jamesowie poinstruowali go, by nie uginał
kolan przed królem, je
Ň
eli nie zostanie do tego wyra
Ņ
nie wezwany.
Nathan zignorował jednak te wskazówki, ukl
Ģ
kł i pochylił głow
ħ
, a potem wyra
Ņ
nym głosem zło
Ň
ył przysi
ħ
g
ħ
wierno
Ļ
ci. Kiedy monarcha zapytał go, czy jest królem szanowanym przez naród i władc
Ģ
wszystkich
poddanych, po twarzy chłopca przemkn
Ģ
ł u
Ļ
miech.
— Tak, mój panie, jeste
Ļ
cie cenionym królem narodu — odpowiedział.
Lawrence czuł podziw dla młodego markiza, a Jerzy u
Ļ
miechał si
ħ
zadowolony, ale krewni Nathana
mieli pos
ħ
pne miny. Winchesterowie chichotali, jakby cieszyli si
ħ
z cudzego nieszcz
ħĻ
cia.
Nagle chłopiec jednym płynnym ruchem podniósł si
ħ
i odwrócił. Przez dłu
Ň
sz
Ģ
, pełn
Ģ
ciszy chwil
ħ
patrzył gro
Ņ
nie na Winchesterów. Mimo swego gniewu St. Jamesowie mruczeli z uznaniem.
Młodzieniec nie zwracał w ogóle uwagi na swoich krewnych. Ze splecionymi z tyłu r
ħ
koma stał na
rozstawionych nogach i patrzył w przestrze
ı
. Jego postawa nie wyra
Ň
ała niczego innego poza znudzeniem.
Lawrence stan
Ģ
ł tu
Ň
przed Nathanem i skin
Ģ
ł głow
Ģ
by da
ę
mu do zrozumienia, jak bardzo spodobał mu si
ħ
jego wyst
ħ
p.
Markiz odpowiedział ledwie dostrzegalnym ruchem głowy i Lawrence z trudem stłumił
Ļ
miech.
Chłopiec najwyra
Ņ
niej zbuntował si
ħ
przeciw swoim krewnym nie bacz
Ģ
c na konsekwencje i post
ħ
pował tak,
jak według niego nakazywała sytuacja. Lawrence poczuł si
ħ
niczym dumny ojciec, co było do
Ļę
osobliwe, jako
Ň
e sam ani nie był
Ň
onaty, ani nie miał dzieci. Wyruszaj
Ģ
c po narzeczon
Ģ
zastanawiał si
ħ
, czy Nathan zdoła
utrzyma
ę
swoj
Ģ
znudzon
Ģ
poz
ħ
podczas całej ceremonii.
Kiedy wszedł na pierwsze pi
ħ
tro, usłyszał płacz przerwany szorstkim, m
ħ
skim głosem. Zapukał dwa
razy i drzwi otworzył mu lord Winchester, ojciec narzeczonej. Jego twarz była czerwona ze zło
Ļ
ci.
— Ju
Ň
najwy
Ň
szy czas — szczekn
Ģ
ł
— Król spó
Ņ
nił si
ħ
na uroczysto
Ļę
— wyja
Ļ
nił baron.
Lord skin
Ģ
ł krótko głow
Ģ
.
— Wejd
Ņ
cie, Lawrence, i pomó
Ň
cie mi sprowadzi
ę
na dół t
ħ
mał
Ģ
krn
Ģ
brn
Ģ
smarkul
ħ
.
Lawrence za
Ļ
miał si
ħ
.
— My
Ļ
l
ħ
,
Ň
e wiele dziewcz
Ģ
t w tym wieku jest krn
Ģ
brnych.
— Po raz pierwszy słysz
ħ
co
Ļ
takiego — mrukn
Ģ
ł lord.
— Szczerze mówi
Ģ
c, pierwszy raz w
Ň
yciu jestem sam z Sar
Ģ
. Nie jestem nawet pewien, czy ona w ogóle wie,
kim jestem. Wszystko jej oczywi
Ļ
cie wyja
Ļ
niłem, ale jak widzicie, nie jest w takim nastroju, by kogokolwiek
wysłuchiwa
ę
. Nie miałem poj
ħ
cia,
Ň
e to takie trudne. Lawrence nie mógł ukry
ę
swojego zaskoczenia uwag
Ģ
.
— Haroldzie — powiedział — macie jeszcze dwie inne córki, które s
Ģ
starsze od Sary. Nie mog
ħ
poj
Ģę
,
Ň
e
wy...
— Nigdy nie miałem z nimi nic do czynienia — opryskliwie wpadł mu w słowo lord.
Wyznanie to wstrz
Ģ
sn
ħ
ło Lawrence'em. Potrz
Ģ
saj
Ģ
c głow
Ģ
pod
ĢŇ
ył za lordem do pokoju. Narzeczona
siedziała na brzegu fotela i szeroko otwartymi oczami patrzyła w okno. Gdy tylko dostrzegła przybysza, znowu
zacz
ħ
ła płaka
ę
. Była najbardziej czaruj
Ģ
c
Ģ
narzeczon
Ģ
, jak
Ģ
Lawrence kiedykolwiek widział. Jej anielsk
Ģ
twarzyczk
ħ
otaczały złote loki. Na głowie miała wianuszek z wiosennych kwiatów. Piegi na nosku nadawały jej
twarzy w
Ļ
cibski wyraz, chocia
Ň
policzki były zalane łzami. Miała na sobie dług
Ģ
biał
Ģ
sukni
ħ
z koronkowymi
obramowaniami na brzegach i r
ħ
kawach oraz haftowan
Ģ
szarf
ħ
, która opadła na podłog
ħ
, kiedy dziewczyna si
ħ
podniosła.
— Czas ju
Ň
zej
Ļę
na dół, Saro — ogłosił ponuro ojciec.
- Nie.
Lord w
Ļ
ciekle zaczerpn
Ģ
ł powietrza.
— Gdy tylko znajdziesz si
ħ
z powrotem w domu, zatroszcz
ħ
si
ħ
o to, by
Ļ
po
Ň
ałowała swojego
nieposłusze
ı
stwa, młoda damo. Na Boga, przeło
Ňħ
ci
ħ
przez kolano, zobaczysz!
Baron w
Ģ
tpił, czy lord wskóra co
Ļ
swoimi gro
Ņ
bami. Sara spojrzała buntowniczo na ojca, ziewn
ħ
ła i znowu
usiadła na brzegu fotela.
— Haroldzie, wybuchami w
Ļ
ciekło
Ļ
ci niczego nie osi
Ģ
gniecie — rzucił Lawrence.
— A wi
ħ
c musz
ħ
przej
Ļę
do czynów — hukn
Ģ
ł lord z wysoko podniesion
Ģ
r
ħ
k
Ģ
ruszył w kierunku córki.
Lawrence zagrodził mu drog
ħ
.
— Nie b
ħ
dziecie jej bili — powiedział gniewnie.
— Ona jest moj
Ģ
córk
Ģ
— rykn
Ģ
ł lord. — Zmusz
ħ
j do diabła,
Ň
eby była mi posłuszna!
— Jeste
Ļ
cie go
Ļ
ciem w moim domu, Haroldzie — odparł Lawrence, a kiedy uzmysłowił sobie,
Ň
e on tak
Ň
e
podniósł głos, opanował si
ħ
i dodał spokojnie: — Pozwólcie mi z ni
Ģ
porozmawia
ę
. Odwrócił si
ħ
do Sary, na
której w
Ļ
ciekło
Ļę
ojca najwyra
Ņ
niej nie wywarła
Ň
adnego wra
Ň
enia. Ponownie ziewn
ħ
ła. — Saro, cała ta
sprawa nie potrwa dłu
Ň
ej ni
Ň
kilka minut, a potem b
ħ
dziesz miała to wszystko za sob
Ģ
— powiedział
dziewczynce i pomógł jej wsta
ę
. Szepcz
Ģ
c do ucha uspokajaj
Ģ
ce słowa owin
Ģ
ł szarf
ħ
wokół jej talii i popchn
Ģ
ł
dziewczynk
ħ
w kierunku drzwi. Sara ponownie ziewn
ħ
ła.
Była tak znu
Ň
ona,
Ň
e nie broniła si
ħ
, kiedy baron ci
Ģ
gn
Ģ
ł j
Ģ
dalej, ale gdy dotarli do drzwi, wyrwała si
ħ
nagle z jego uchwytu i pobiegła z powrotem do swojego fotela. Chwyciła le
ŇĢ
c
Ģ
na nim star
Ģ
narzut
ħ
i
zataczaj
Ģ
c du
Ň
y łuk wokół ojca wróciła do Lawrence'a. Ci
Ģ
gn
Ģ
ce si
ħ
po podłodze nakrycie udrapowała sobie na
ramionach i podała r
ħ
k
ħ
baronowi.
Ojciec usiłował odebra
ę
jej t
ħ
zdobycz i Sara znowu zacz
ħ
ła płaka
ę
. Lord kl
Ģ
ł.
— Wielki Bo
Ň
e, Haroldzie, zostawcie jej to — westchn
Ģ
ł Lawrence.
— Nie zrobi
ħ
tego! — krzykn
Ģ
ł lord. — Nie mog
ħ
przecie
Ň
pozwoli
ę
, by wzi
ħ
ła ze sob
Ģ
te strz
ħ
py!
— Mo
Ň
e przecie
Ň
zatrzyma
ę
narzut
ħ
, dopóki nie dotrzemy do sali.
Lord, cho
ę
z oporami, w ko
ı
cu ust
Ģ
pił. Rzucił jeszcze córce w
Ļ
ciekłe spojrzenie, zaj
Ģ
ł miejsce na czele
ich małej procesji i zacz
Ģ
ł schodzi
ę
w dół.
Lawrence nie nic przeciwko temu, by Sara była jego córk
Ģ
. Kiedy z ufno
Ļ
ci
Ģ
patrzyła na niego i
u
Ļ
miechała si
ħ
do
ı
, najch
ħ
tniej wzi
Ģ
łby j
Ģ
w ramiona i pocieszył. Gdy wreszcie znale
Ņ
li si
ħ
w
drzwiach do sali,
lord usiłował wyrwa
ę
jej narzut
ħ
.
Plik z chomika:
Izzie05
Inne pliki z tego folderu:
Garwood Julie - Księżniczka(1).pdf
(1492 KB)
Garwood Julie - Księżniczka.pdf
(1492 KB)
Garwood Julie - Montana(1).pdf
(2037 KB)
Garwood Julie - Montana.pdf
(2037 KB)
Garwood Julie - Nagroda.doc
(1296 KB)
Inne foldery tego chomika:
Amanda Quick
Bertrice Small
Candace Camp
Carole Mortimer
Danielle Steel
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin