Wiara naszych ojców.odt

(18 KB) Pobierz

Wiara naszych ojców

 

Jeśli ktoś spodziewa się po poniższym tekście gloryfikowania chrześcijaństwa i katolicyzmu może się poczuć zawiedzionym. Zapewne dlatego, że czytając tytuł, w wyobrażeniu wielu czytelników zostało utrwalone (skądinąd błędne) skojarzenie z chrześcijaństwem. Dlaczego błędne?

 

Nie trzeba chyba wiele tłumaczyć z historii Polski by wskazać na początki naszej ojczyzny jako mające swe korzenie nie w chrześcijaństwie lecz… w tzw. pogaństwie. Pogaństwie, które nie tylko istniało do czasu chrztu Polski ale trwało nie przerwanie do przełomu XIX i XX wieku.

Chrześcijaństwo a konkretnie katolicyzm przyjmując metodę „wchłaniania” zajął obszary Polski w typowy dla siebie, misyjny sposób. Większość z nas zna bohaterską opowieść o odwadze i poświęceniu św. Wojciecha, który nawracał pogańskich Prusów. Równie wielu zna legendę o Piaście Kołodzieju, którego odwiedzili aniołowie pańscy w czasie postrzyżyn syna Ziemowita. I tak jak pierwsza historia wydaje się być zwykłą relacją z faktycznego wydarzenia, tak druga okazuje się być niewiarygodnie zniekształconą propagandą. Dlaczego? Analizując ów przekaz możemy w nim zobaczyć niesamowitą mieszankę słowiaństwa i katolicyzmu. Oto do pogańskiego rzemieślnika, kołodzieja, przybywają dwaj „katoliccy” aniołowie. Przybywają w gości w czasie pogańskiego obrzędu postrzyżyn, któremu podlegali wszyscy chłopcy w wieku 12 lat (podobieństwo do żydowskiej barmicwy czy innych nie koniecznie chrześcijańskich obyczajów „przejścia” z wieku chłopięcego w męski). W samej legendzie roi się on katolickich zwrotów i można odnieść wrażenie, że Piast Kołodziej nie tylko znał dobrze tą religię, ale był po prostu jej wyznawcą. Jak się okazuje nie istotne są fakty. Polska miała mieć według tego zamierzenia mieć mistyczne, katolickie korzenie i tak należało to ukazywać. Tymczasem…

W 966 roku dochodzi do chrztu Polski. Głównymi motywami tego posunięcia były układy i naciski polityczne. Mieszko I wcale nie był mocno gorliwym neokatechumenem. Jego żona Dobrawa chcąc zdobyć jego zaufanie i przychylność dla nowej wiary nie przestrzegała usilnie postów. Co ciekawe jej syn Bolesław zwany później Chrobrym był o wiele bardziej restrykcyjny w tej materii. Za nie przestrzeganie postów groziła kara wybycia zębów. Weryfikowano ją jednak tylko w bliższych władcy kręgach. Na wsi dominowało nadal pogaństwo, co najwyżej coraz bardziej schodząc do podziemia. Trwało tak do naszych czasów. Po drodze przyjmowało formy tzw. zabobonu, ciemnoty i innych niegroźnych czy kuriozalnych praktyk. Całe szczęście, że tak je postrzegano gdyż inaczej kościół niewątpliwe by gorliwiej zajął się ich tępieniem. Ten jednak w między czasie robił coś zupełnie innego. Asymilował lokalne obyczaje i wierzenia na swoje potrzeby.

Dzisiaj może zaskoczyć wielość pogaństwa w katolicyzmie. Nie tylko z resztą w perspektywie polskiej. Jednak jeśli tylko tą się zajmiemy to poza oczywistymi akcentami pogańskimi w religii katolickiej takimi jak np. tradycje wielkanocne (kurczaczki, koszyczki, pisanki) i tradycje bożonarodzeniowe (siano pod obrusem, puste miejsce dla gościa, opłatek) znajdziemy ich jeszcze kilka w zupełnie nieoczekiwanych miejscach. Np. stypa: dawniej sądzono, iż nieboszczyk również potrzebuje pożywienia, więc całymi rodzinami chodzono na groby i tam urządzano obiad. Wtedy również palono świece a jeszcze nie tak dawno ludzie karmili zmarłych. Szerzej można przeczytać o tym pod hasłem „obrzędy pogrzebowe Słowian” w Wikipedii.

Zastanowić się więc można nad tym co należy mieć na myśli mówiąc „wiara naszych ojców”. Tak naprawdę licho, zmora, topielec, czy wiele innych używanych potocznie słów ma swój rodowód pogański. Przetrwały do dzisiaj tylko dzięki wierze wydawałoby się zmarginalizowanej i nieoświeconej wsi. Ciekawym obrazem tego stanu rzeczy są „Chłopi” Reymonta. Abstrahując jednak od tego w jaki sposób wszystkie te elementy dotrwały do naszych czasów i na jak bardzo są zakorzenione z naszą mentalnością oraz w jakim stopniu kościół stara je sobie przywłaszczyć to trzeba pamiętać, że nie katolicyzm był tu pierwszy. Wiarą naszych przodków była religia Słowian, tak bardzo dziś nieznanych. I tak jak epoka przedchrześcijańska obfitowała w przykłady rozwoju i wzrostu na ziemiach polskich tak późniejsze lata były bogate w same już tylko problemy i polityczne intrygi. A ilu z nas wie, że Mieszko I przyjaźnił się z Wikingami – Szwecją, Danią; że najemnicy wikingów pracowali dla nas? Dziś pozostało tylko wyciszane i bezszelestne echo osady Truso pod Elblągiem i świątyni na Rugii (dziś poza granicami Polski).

Czy warto było przyjmować ten chrzest i doświadczać rozłamu w słowiańskiej rodzinie? Katolicyzm jedynie stworzył swoją interpretacje pewnych faktów, inne ponaginał do własnych potrzeb i mimo, że przywędrował z dalekiej Jerozolimy wielu chętnie uważa go za rdzenną religię państwa, mimo że więcej w nim pogaństwa niż gdziekolwiek indziej. Ale o tym ile i jakich „adaptacji” może w następnym tekście, przy innej okazji.

 

Autor: Jadziohal

 

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin