Marie Ferrarella - Marchand 02 - Pamiętny wernisaż.doc

(828 KB) Pobierz

 

 

 

 

Mój najdroższy Remy!

Jakie jeszcze nieszczęścia los szykuje hotelowi, który powstał z naszej miłości i naszych marzeń? Czy nie wystarczą mu finansowe kłopoty, z jakimi musimy się borykać? Właśnie dziś, w przeddzień otwarcia karnawału, w całej Dzielnicy Francus­kiej i na sąsiednich ulicach zgasły wieczorem wszystkie światła. A jakby tego było mało, zepsuł się nasz awaryjny generator i w Hotelu Marchand zapanowały egipskie ciemności.

Ja z mamą nocujemy u Sylvie, opiekując się jej śliczną córeczką, i mamy szczęście, bo przerwa w dostawie prądu nie dotknęła naszej dzielnicy. Ufam naszym dzielnym córkom, które na pewno postarają się zapanować nad sytuacją, niemniej zadzwoniłam do hotelu, aby dla własnego spokoju dowiedzieć się, co się tam dzieje. Okazało się, że poprzedzająca karnawał zabawa trwa w najlepsze. Goście po prostu przenieśli się z sali balowej na dziedziniec i tańczą pod gwiazdami na świeżym powietrzu.

Staram się nie upadać na duchu, ale nie mogę oprzeć się myśli, że wszystko wyglądałoby inaczej, gdybyś nadal był z nami. Pisząc do Ciebie i łącząc się z Tobą myślami, trochę się uspokajam .

Ton amour

Anne

 

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Emily Lambert przystanęła na progu ojcow­skiego gabinetu. W okna uderzał lodowaty stycz­niowy wicher. W Bostonie zapowiadała się wyją­tkowo ostra zima.

Ojciec Emily zdawał się nie słyszeć wiatru ani nie zauważać jej obecności. Był całkowicie za­przątnięty pracą. Mogłaby tak stać godzinę, a on nie podniósłby nawet oczu znad biurka.

Kiedy indziej odłożyłaby sprawę na lepszy moment, ale tym razem czas naglił. Trochę się denerwowała. Tata był wprawdzie najlepszym i naj czulszym ojcem na świecie, lecz w niektó­rych kwestiach okazywał-niebywały upór. Rów­nież i dzisiaj spodziewała się ciężkiej przeprawy.

Potrzasnąwszy głową dla dodania sobie otu­chy, energicznym krokiem weszła do pokoju, nie czekając na zaproszenie. Wyjątkowo dojrzała jak na swoje szesnaście lat, Emily czuła się czasami, jakby była nie córką, lecz matką tego poważnego pana mecenasa, specjalisty od prawa o przedsię­biorstwach. W gruncie rzeczy ojca i córkę łączyły bardzo bliskie, niemal przyjacielskie stosunki. Od czasu śmierci żony, która zginęła osiem lat temu w katastrofie samochodowej, wybitny prawnik Jefferson Lambert wziął na siebie wszystkie obo­wiązki związane z wychowaniem ukochanej cór­ki, pozostając nadal pełnowartościowym partne­rem znanej firmy prawniczej Pierce, Donovan and Klein.

Emily wiedziała, że ojciec, mimo nawału za­wodowej pracy, nigdy jej nie zawiedzie. Zawsze był przy niej, ilekroć uczestniczyła w szkolnym meczu albo przedstawieniu, pomagał jej w mate­matyce, udzielał lekcji tenisa. Każdy jego dzień był dokładnie zaplanowany, nie pozostawiając czasu na towarzyskie rozrywki. Dopóki Emily była mała, lubiła mieć ojca tylko dla siebie i wca­le jej nie przeszkadzało, iż jej ukochany tata nie ma poza domem własnego życia. Odkąd jednak podrosła na tyle, by interesować się chłopcami, sytuacja ta zaczęła jej ciążyć.

Mimo swej umysłowej dojrzałości, miała o sprawach męsko-damskich nader mgliste wy­obrażenie. Nie wiedziała, jak zwrócić na siebie uwagę chłopców, ani jaki typ kobiety mógłby się spodobać jej ojcu. Z wiekiem coraz lepiej zdawa­ła sobie sprawę z odmienności ich gustów. Nie potrafiła, na przykład, zrozumieć, jak można lu­bić musicale i sentymentalne piosenki, które ją dosłownie przyprawiały o mdłości. Niemniej miała nadzieją, że znajdzie się kobieta podziela­jąca dziwaczne upodobania ojca.

Emily zastanawiała się od długiego czasu, jak sprawić, aby zaczął się z ,kimś spotykać. Jego obecny tryb życia, ograniczony do domu i pracy, całkowicie wykluczał możliwość poznania sto­sownej osoby. Dlatego tak bardzo ucieszyło ją nadesłane w ostatnich dniach grudnia zaprosze­nie z Nowego Orleanu na spotkanie członków uniwersyteckiej korporacji, do której ojciec nale­żał za studenckich czasów. Był to nieoczekiwany dar losu, którego nie chciała zmarnować.

Przekonana, że ojciec sam niczego podczas wyjazdu nie wskóra, postanowiła poświęcić swo­je oszczędności i za pośrednictwem którejś z ogła­szających się w sieci agencji kojarzenia par umó­wić go w Nowym Orleanie na randkę...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin