1207-kp.pdf

(1104 KB) Pobierz
kp12.indd
KRÓTKOFALOWIEC
POLSKI nr 12 (515)/2007 ISSN 1230-9990
„Krótkofalowiec Polski”– organ prasowy
ZG PZK ukazuje się od 1928 roku
Wydawca ZG PZK
Druk: Wydawnictwo AVT Warszawa
Od Redakcji
To ostatni numer KP w tym roku. Nadrabiamy, publikując większość artykułów ze spotkań krótko-
falarskich, które odbyły się na jesieni, a różne wydarzenia nie pozwoliły na wcześniejsze zamieszczenie
tych materiałów. Mijający rok obfitowałwwielespotkańiimprez,wtymkilkazasługującychnaszcze-
gólną uwagę: polskie wyprawy na Brandon (specjalny numer KP) i Chatham (artykuł w tym numerze),
porozumienie PZK – PZRS, czyli wspólne reprezentowanie radiolokacji sportowej na zawodach mię-
dzynarodowych, oraz bardzo znaczny wzrost aktywności krótkofalowców, działających w OT i klubach.
Wiele klubów obchodziło „okrągłe” rocznice i to przeważnie 50-lecie swojej działalności, co zaktywi-
zowało środowisko sporą liczbą okolicznościowych dyplomów i kart QSL. Koniec roku to także wybór
delegatów na XVI Zjazd Krajowy Polskiego Związku Krótkofalowców, na którym wytyczone zostaną
kierunki działań na następne 4 lata oraz wybrane nowe prezydium zarządu naszego związku.
W związku ze zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia oraz nowym, 2008 rokiem, chciałbym
złożyć wszystkim Koleżankom, Kolegom oraz naszym Sympatykom najserdeczniejsze życzenia spokoj-
nych, zdrowych świąt oraz pomyślności w nadchodzącym roku.
Redaktor Naczelny
Wiesław Paszta SQ5ABG
sq5abg@tlen.pl
Polski Związek Krótkofalowców
Sekretariat ZG PZK
ul. Modrzewiowa 25, 85-635 Bydgoszcz
adres do korespondencji:
skr. poczt. 54, 85-613 Bydgoszcz 13
tel./fax 052 372 16 15,
e-mail: hqpzk@pzk.org.pl,
strona internetowa www.pzk.org.pl
Konto bankowe:
33 1440 1215 0000 0000 0195 0797
Centralne Biuro QSL – adres jw.
Vy! 73 Wiesław SQ5ABG
Prezydium ZG PZK
Prezes:
Piotr Skrzypczak SP2JMR
sp2jmr@pzk.org.pl
Wiceprezesi:
Ewa Kołodziejska SP1LOS
sp1los@pzk.org.pl
Tadeusz Pamięta SP9HQJ
Sekretarz generalny:
Bogdan Machowiak SP3IQ
sp3iq@pzk.org.pl
Skarbnik:
Aleksander Markiewicz SP2UKA
Koleżanki i Koledzy Krótkofalowcy!
Z okazji zbliżających się świąt Bożego Narodzenia, a także
nadchodzącego nowego roku 2008 życzę Wam w imieniu
prezydium ZG PZK, całego Zarządu Głównego PZK oraz
czuwającej nad wszystkim Głównej Komisji Rewizyjnej
zdrowia, spokoju i rodzinnej atmosfery w czasie Świąt. A na
ten Nowy Rok życzę przede wszystkim zdrowia i sukcesów we
wszystkich dziedzinach życia, ze szczególnym uwzględnieniem
naszego wyjątkowego hobby, jakim jest krótkofalarstwo.
Piotr Skrzypczak SP2JMR, prezes PZK
Główna Komisja Rewizyjna
Przewodniczący:
Maciej Kędzierski SP9DQY
sp9dqy@pzk.org.pl
Członkowie GKR: Zdzisław Chyba SP3GIL,
Bogdan Trych SP9VJ,
Jarosław Dyś SP5CTD,
Marek Ruszczak SP5UAR
Polska wyprawa DX-owa na wyspę Chatham ZL7
Inne funkcje przy ZG PZK
Award Manager:
Augustyn Wawrzynek SP6BOW
sp6bow@pzk.org.pl
ARDF Manager:
Krzysztof Słomczyński
SP5HS ardf@pzk.org.pl
IARU-MS Manager:
Jerzy Gierszewski SP3DBD
sp3dbd@poczta.onet.pl
IARU Liaison Officer:
Wiesław Wysocki SP2DX
sp2dx@chello.pl
Contest Manager
Kaziemierz Drzewiecki
sp2fax@wp.pl
VHF Manager:
Zdzisław Bieńkowski SP6LB
pkukf@pzk.org.pl
KF Manager:
Adam Perz SP5JTF sp5jtf@pzk.org.pl
QTH Manager:
Grzegorz Krakowiak SP1THJ
qth@pzk.org.pl
Packet Radio Manager:
Marek Kuliński SP3AMO
sp3amo@pzk.org.pl
Manager OH PZK:
Andrzej Wawrzynkiewicz SP3TYC
sp3tyc@pzk.org.pl
Przygotowania
Podczas czerwcowej ak-
tywności na pasmach amator-
skich polskiej wyprawy na 3B7
(z udziału w której wycofałem
się ze względów osobistych) za-
dzwonił do mnie Jacek Mar-
czewski SP5EAQ z propozycją
wybrania się z nim na jesienną
wyprawę na jedną z wysp Pacy-
fiku: Lord Howe (VK9L) lub
Chatham (ZL7).
Po kilkunastu dniach namy-
słu zdecydowałem się na wspól-
ną organizację wyprawy. Jacek
optował za VK9L i przez po-
nad miesiąc próbował znaleźć
lokalizację dla naszych stacji
na Lord Howe, gdzie mogli-
byśmy zamieszkać i postawić
anteny. Niestety, trafiałnamiej-
sca, w których – przed wielu
laty – byli krótkofalowcy i przy
stawianiu anten narobili wiele
zamieszania, toteż wszędzie od-
powiedz była odmowna.
Pozostało nam Chatham, ZL7
– ku mojemu zadowoleniu, jako
że przed sześciu laty byłem ak-
tywny na pasmach amatorskich
– wspólnie z Jurkiem SP9EVP
– z sąsiedniej (względem VK9L)
wyspy Norfolk, VK9N. Ponadto
w Nowej Zelandii (wyspa Cha-
tham do niej przynależy) ważne
są przecież nasze CEPT-owskie
licencje!
Jacek proponuje znalezione
na stronach WWW Chatham
Awarakau Farmstays jako miej-
sce naszego pobytu na wyspie.
Oglądam szczegółowo (przy po-
mocy Google Earth) tę loka-
lizację pod kątem możliwości
postawienia anten i konfiguracji
terenu w kierunku na Europę.
Wszystko jest OK – to tylko
180m od brzegu oceanu, przy
niewielkim nachyleniu terenu
i otwartych kierunkach na EU,
JA i W/K.
Zaskoczeniem dla mnie jest,
że Europa na mapie azymutalnej
z centrum na ZL7 rozciąga się
na niemal 180 stopni – ale to
przecież antypody.
Jacek uzgadnia z właściciela-
mi farmy warunki pobytu i po-
stawienia anten. Ja rozeznaję się
w możliwościach dostania się
na wyspę. Najkorzystniejszą jest
opcja dotarcia do Wellington,
a stamtąd już „tylko” 770km na
Program TV o krótkofalowcach
„Krótkofalowcy Bis” www.videoexpres.pl
331632803.007.png 331632803.008.png
KRÓTKOFALOWIEC POLSKI
IC-7000 Marka i mój K2/
100W,
dwa tranzystorowe wzmac-
niacze 600W (każdy po 6kg
z zasilaczem włącznie),
komputery z odpowiednim
oprogramowaniem,
no i – przede wszystkim – an-
teny.
Zakupiłem w tym celu w fir-
mie Spiderbeam dwie tyczki
18 m i jedną 12 m, firma zapro-
ponowała specjalny upust w za-
mian za reklamę na karcie QSL.
Ale co najlepiej na tych tycz-
kach umieścić? W tym przed-
miocie zwróciliśmy się o po-
radę do Tadeusza SP7HT. Ku
naszemu miłemu zaskoczeniu,
Tadeusz SP7HT zaproponował
pomoc także w samym przy-
gotowaniu anten. Przygotował
nam pionowe anteny na 40/80m
i na 30m oraz dał szczegółowe
wytyczne do anteny na 160m.
Anteny – z wyjątkiem 160m
– wstępnie sprawdziliśmy na
działce córki Tadeusza.
Czwarta antena nadawcza to
własność Jacka: GP5, wykonany
przez Waldka SP7GXP. Do od-
bioru na 160/80m miała służyć
przełączana w czterech kierun-
kach K9AY zrobiona i spraw-
dzona przez Marka.
Po rozmowach Jacka w Bri-
tish Airways, 3 tyczki zostały
zakwalifikowane jako „wędki”
a więc sprzęt sportowy i przy-
pisane odpowiednio Jurkowi,
Markowi i mnie. Mogliśmy je
zabrać bez opłat. Niestety GP5,
300 m kabla koncentrycznego,
500 m sznurka (Kevlar) i kil-
ka innych „drobiazgów” dało
prawie 23kg i stanowiły bagaż
dodatkowy.
Na miesiąc przed wyjazdem
Romek SP9FTJ wskazał mi
znak aktywnego na pasmach,
a mówiącego po polsku Tonie-
go ZL2UO,przez którego do-
tarliśmy do Romana ZL2DZ
(ex SP3MIH). Obaj mieszkają
w Lower Hutt w pobliżu Wel-
lington.
Roman bardzo zainteresował
się naszymi planami wyprawy
i zaoferował szeroką pomoc po
przylocie do Wellington i po
powrocie z Chatham.
W niedzielę 30 września od-
latujemy z Warszawy przez Lon-
dyn, Bangkok, Sydney do Wel-
lington i „już” na trzeci dzień
jesteśmy w stolicy NZ. Wpraw-
dzie w Sydney ochrona rekwiru-
je nam znajdujące się w bagażu
podręcznym sznurek i taśmę do
mocowania anten, ale po negocja-
cjach Jacka (biegle posługującego
się angielskim) oraz pokazaniu
pisma ZG PZK zaświadczającego,
że jesteśmy zorganizowaną polską
wyprawą, dostajemy obietnicę, iż
zostanie nam to zwrócone w Wel-
lington po wylądowaniu. Słowa
dotrzymano.
W południe 5 października
na lotnisko odwozi nas Roman
i wylatujemy.
Wyspa Chatham
Wiatr zelżał i bez większych
sensacji (u mnie), po niespełna 3
godzinach, lądujemy na wyspie.
Z lotu ptaka ta wulkanicz-
na wyspa przypomina trapez
o bokach około 40 km, z rozcią-
gniętymi górnymi narożnikami,
zaś w jej środku jest potężna
laguna. Klifowe brzegi są tylko
od strony północnej. Cała wy-
spa, oglądana z okien lądującego
samolotu, jest zielono-szara (na
Chatham jest wiosna).
Na maleńkim lotnisku czeka
na nas Greg, właściciel farmy,
na której będziemy mieszkać.
Do jego samochodu z trudnością
mieszczą się wszystkie nasze ba-
gaże. Nie mogąc się już docze-
kać zobaczenia naszej siedziby,
jedziemy szutrową drogą (ruch
lewostronny) prawie 20 km
w kierunku południowym.
Po drodze Greg potwierdza
nasze encyklopedyczne wiado-
mości o wyspie: że zamieszkuje
ją nieco ponad 600 mieszkań-
ców, zajmujących się głównie
hodowlą owiec oraz połowem
ryb i langust. Różnica czasu po-
między ZL7 a Polską wynosi 11
godzin i 45 minut.
Naszą siedzibą okazuje się
nowy, ładny piętrowy budynek
z parterem dla gości (4 pokoje
– akurat dla nas) i wspaniale za-
gospodarowaną oraz starannie
utrzymaną przestrzenią przed
budynkiem w stronę oceanu.
Miejsca do stawiana anten nie
ma zbyt dużo, ale jest zgoda wła-
ścicieli na wykorzystanie wszyst-
kich istniejących elementów do
stawiania i mocowania anten.
Po rozpakowaniu się (jest
godzina 16 czasu lokalnego),
postanawiamy postawić co naj-
mniej GP5 oraz pionową antenę
na 30 m. O zmroku rozkładamy
Wyspy Chatham z kosmosu (fot. NASA)
Nowa Zelandia
Wellington usytuowane jest
na południowym cyplu Wyspy
Północnej, rejon przesmyku po-
między Wyspą Północną a Połu-
dniową jest jednym z najbardziej
wietrznych miejsc na świecie.
Lądowanie przy prędkości wia-
tru, który wówczas wiał prawie
100km/godzinę, napędziło mi
nieco strachu.
Z lotniska odbiera nas i prze-
wozi do hotelu w centrum mia-
sta Roman ZL2DZ wraz z swo-
im synem. Zostawiamy bagaż
i jedziemy do domu Romana,
oddalonego od Wellington o kil-
kanaście kilometrów. Na moje
uwagi o potężnie wiejącym wie-
trze podczas lądowania z prze-
kąsem mówi: „macie szczęście,
że nie przylecieliście wczoraj
– bo wiało 130km/godzinę”! Je-
steśmy bardzo gościnnie przyję-
ci przez XYL Romana – Wandę.
Słuchamy od razu, co w tej czę-
ści świata słychać na pasmach
i uświadamiamy sobie, że to nie
pasmo 20m będzie dla nas naj-
bardziej wydajnie, lecz 40-tka.
Na drugi dzień Roman po-
kazuje nam najciekawsze miej-
sca w stolicy kraju i jej okolicy,
a wieczorem zaprasza ponownie
do swojego domu na spotkanie
z Tonim ZL2UO i jego XYL.
Cały czas potężnie wieje, a ja
obawiam się, co to będzie, gdy
następnego dnia będziemy le-
cieć prawie 3 godziny niewiel-
kim samolotem do celu naszej
wyprawy.
Chatham. Istnieje prywatna li-
nia lotnicza (1 mały samolocik),
zapewniająca przelot z Welling-
ton 4 razy w tygodniu na wyspę.
Rozważając z Jackiem spra-
wę aktywności z wyspy trzema
rodzajami emisji i pracę możli-
wie na największej ilości pasm,
zaproponowałem zwiększenie
składu osobowego wyprawy
o sprawdzonych podczas moich
poprzednich wypraw przyjaciół,
Jurka Gromysza SP9-31029 oraz
Marka Niedobę SP9BQJ. Jacek
akceptuje moją propozycję i od
tego momentu zaczynamy kon-
kretne przygotowania. Chociaż
wiele linii lotniczych zapew-
nia połączenia lotnicze z Wel-
lington, to znalezienie takiego
przewoźnika, który pozwolił-
by zabrać możliwie największą
ilość bagażu, a podróż nie prze-
biegałaby przez terytorium USA
– gdzie konieczne są wizy, wcale
nie było łatwe.
Decydujemy się na linie
brytyjskie, a zaważyła na tym
w istotnym stopniu informacja
na stronie WWW tych linii, że
za darmo przewożą sprzęt spor-
towy! Zamawiam bilety lotnicze
z Warszawy do stolicy Nowej
Zelandii, a Jacek stamtąd na
Chatham.
Ustalamy wstępnie, że spra-
wami sprzętowymi zajmuje się
głównie Marek, organizacyjny-
mi – Jacek. Jurkowi przydzie-
lamy sprawy turystyczno-po-
znawcze i finansowe, aja sam
przyznaję sobie sprawy sporto-
we (m. in. propagacja, wybory
pasm, emisji itp. a także pomoc
w sprawach antenowych). Za
radą kilku OMs z SP planuje-
my aktywność z wyspy także na
160m.
Kompletujemy sprzęt pod
kątem minimalnej wagi, bo wol-
no nam zabrać tylko po 23kg na
osobę.
Decydujemy się na:
sprzęt nadawczo-odbiorczy:
podrasowany IC-718 Jacka,
Wybrzeże wyspy
2 KRÓTKOFALOWIEC
12/2007
POLSKI
331632803.009.png 331632803.010.png 331632803.001.png
Czwórka uczestników wyprawy
dowoływali się do mnie ci, któ-
rzy wcześnie o to pasmo pytali.
Pierwszą stacją z SP w moim
logu na 160m był Jurek SP3BQ.
Każdy z operatorów miał
swój styl pracy. Osobiście, z nie-
mal ciągłym pile-up radziłem
sobie, wybierając z tumultu
stacji sygnały nieco powyżej
pile-up (do czasu, gdy znowu
większość wołających tam się
nie przeniosła). Konsekwent-
nie realizowałem łączność po
odebraniu za pierwszym razem
niepełnego znaku – co zapew-
ne zauważyło wielu kolegów,
gdy na skompletowanie pełnego
Tak jak z Jackiem staraliśmy
się sprawiedliwie dzielić „cza-
sem antenowym”, tak Marek
na RTTY niestety był mocno
poszkodowany, co wyraźnie od-
zwierciedla poniższa statystyka
łączności.
Na trzy dni przed końcem po-
bytu na wyspie Jurek – nasz pełno-
mocnik finansowy–„zafundował
nam” wycieczkę objazdową wokół
całej wyspy. Na początku długiej
drogi mieliśmy okazję kupić pa-
miątki z wyspy. Jedyny na wyspie
sklep z pamiątkami prowadzi sio-
stra naszej gospodyni – uprzedzo-
na, otworzyła jego podwoje.
sprzęt nadawczo-odbiorczy i Ja-
cek rozpoczyna pracę na 20 m,
a po kilku minutach już walczy
z pile up. Ja próbuję uruchomić
się na 30m, ale zaraz pierwsza
i właściwie jedyna niemiła nie-
spodzianka: mimo zastosowania
w torach odbiorczych specjal-
nych filtrów pasmowych, nie
jest możliwa jednoczesna praca
dwóch stacji. Filtry osłabiały
sygnały stacji zza ściany, ale to
nie wystarczyło, aby móc nie-
zależnie, komfortowo pracować
równocześnie mocą 600W.
Od tej chwili pozostaje nam
dzielić czas pracy pomiędzy
trzech operatorów, a jak się nie-
długo okaże, nie była to cała
doba, a jedynie 17 godzin, jako
że w godzinach od 10 do 17 (cza-
su lokalnego) wszystkie pasma
były martwe. Zatem praca w ete-
rze skupiała się na godzinach
wieczornych, nocnych i poran-
nych. W ciągu dnia albo odra-
bialiśmy zaległości w spaniu,
albo też zwiedzaliśmy okolice
naszego QTH. Jacek pracował
wyłącznie emisją SSB, Marek
– RTTY a ja – CW.
Następnego dnia stawiamy
(już przy bardzo silnym wietrze)
anteny na pasma 40/80 m oraz
160 m, bazując na 18 m tyczkach
Spiderbeama. Bardzo silne wia-
try były zmorą dnia codzien-
nego.
W krótkich okresach, gdy
wiatr z zimnego południowego
zmieniał się na północny, wy-
stępowały rozpogodzenia, które
w ciągu dnia wykorzystywali-
śmy do robienia zdjęć.
Antenę na 160 m stawialiśmy
trzykrotnie, raz wiatr zrywał je-
den poziomy element „T”, dru-
gi raz – prowizorycznie napra-
wiony jako inv. L też po kilku
dniach się urwał. Raz złamała
się w połowie przy stawianiu
tyczka. Po trzeciej naprawie
i powrocie do wersji „T” wytrzy-
mała do końca.
Miłym zaskoczeniem są dość
długie otwarcia w kierunku Eu-
ropy – szczególnie w paśmie 40
m. To na tym paśmie zrobiliśmy
najwięcej łączności. Sygnały,
także te z Europy, były bardzo
silne. Pracując w okresie mini-
mum cyklu słonecznego urucho-
miliśmy się na paśmie 160 m.
Tam, dla mnie, praktycznie
każda stacja (poza ZL) była DX-
-em. Bardzo trudno było przy-
zwyczaić się do dyskomfortu od-
bioru sygnałów przy potężnych
trzaskach, związanych z ciągle
przemieszczającymi się nad wy-
spą frontami atmosferycznymi.
Chcąc jednak dać szanse zrobie-
nia na tym paśmie wielu stacjom
EU, NA czy JA, które ciągle
pytały o 160 m, postanawiamy
poświęcić więcej czasu na pracę
w tym paśmie.
Chociaż Marek z Jurkiem
postawili dodatkowo antenę
odbiorczą K9AY, niewiele na
tym paśmie na niej słuchałem,
po prostu sygnały odbierane na
niej były bardzo słabe, pomi-
mo korzystania ze zbudowanego
przez Marka (tam na miejscu)
przedwzmacniacza. Lepsza była
w paśmie 80m.
Podczas 5 porannych (czasu
lokalnego) i dwóch wieczornych
aktywności w paśmie 160 m
przeprowadziłem 519 łączności
z 36 krajami, w tym 77 stacji
z Europy (21 krajów) i 6 z SP.
W tym czasie, gdy mozolnie
wyławiałem znaki koresponden-
tów na 160 m, była równocześnie
doskonała propagacja na 80 czy
40m w kierunku EU, a Jacek
jak i Marek cierpliwie czekali
na swój czas antenowy. Chociaż
wszystkie przeprowadzane łącz-
ności sprawiały przyjemność, to
największą satysfakcję miałem
podczas QSO’s na 160m, gdy
Emisja 160m 80m 40m 30m 20m 17m 12m Razem
SSB - 682 3028 - 1510 369 134 5723
CW 519 1083 2154 1909 1044 746 69 7524
RTTY - - 728 629 273 - - 1630
Ogłem 519 1765 5910 2538 2827 1115 203 14877
Przy radiostacji ZL2DZ
znaku „wyciszałem” nawet kilka
razy innych korespondentów.
Na znaki SP i SQ byłem spe-
cjalnie wyczulony, toteż w moim
logu stacji z Polski znalazło się
bardzo dużo.
Każdego ranka Jurek uak-
tualniał statystykę łączności,
beształ tych, co według niego
nie wykonali planu i zachęcał
do pracy nawet wówczas, gdy
nic nie było słychać na pasmach
(hi).
W trakcie naszego pobytu
na wyspie odbywały się zawo-
dy Oceania DX Contest, każdy
z nas wziął w nich symboliczny
udział.
Tak się złożyło, że wszyscy
uczestnicy wyprawy są żeglarza-
mi (w tym aż trzech kapitanów),
toteż w chwilach relaksu zmie-
nialiśmy temat na żeglarski.
Urzekła nas surowa przyroda,
niezliczone foki, mające kolonię
na wschodnim wybrzeżu, a tak-
że niekończące się pastwiska, na
których dziesiątki tysięcy owiec
i krów spędzają całe swoje życie.
Równiny i góry, w „naszej” oko-
licy bezdrzewne, w północnej
i wschodniej części są porośnię-
te lasami.
Ludzie na tej wyspie są bar-
dzo życzliwi, znają się wszy-
scy, gdy mijają się na drodze,
pozdrawiają się gestem ręki
i uśmiechem.
Temperatura powietrza w cza-
sie naszego pobytu oscylowała
między 5 a 12 °C, ale bardzo sil-
ne wiatry sprawiały, że właściwie
(prawie zawsze) było zimno.
Nasi gospodarze Rosemari
i Greg byli bardzo mili. Rosema-
ri przygotowywała bardzo smacz-
12/2007
KRÓTKOFALOWIEC
POLSKI
3
331632803.002.png 331632803.003.png
 
KRÓTKOFALOWIEC POLSKI
ne posiłki, racząc nas najczęściej
owocami morza, jagnięciną i wo-
łowiną, a także znakomitymi
własnymi wypiekami i deserami.
Na Chatham jest dostęp do
Internetu. Na wyspę dostarczany
jest drogą satelitarną, a dalej do
abonentów przez sieć telefonicz-
ną i modemy. Jest wolny i drogi,
nasi gospodarze mają tylko 16k/s.
Greg tylko odbierał swoje e-ma-
ile. Spoty z DX-clustera dotyczą-
ce naszej pracy w eterze za pierw-
sze trzy dni pracy przesłał nam
pocztą lotniczą z Wellington nie
kto inny, jak Roman ZL2DZ!
Na koniec naszej aktywności
w logach znalazło się prawie 15
tysięcy łączności, w tym także 3
QSO’s z Tadeuszem SP7HT, na
którego antenach pracowaliśmy.
Był wieczór 18 październi-
ka, gdy demontowaliśmy pierw-
sze trzy anteny (160 m, 30m
i K9AY), następnego dnia wcze-
snym rankiem dwie pozostałe
– miałem pewien niedosyt pracy
(podobnie jak Jacek i Marek).
Odlatujący o 10:15 CIDT sa-
molot do Wellington nie pozo-
stawiał wyboru, kolejna radiowa
wyprawa była już za mną.
Lower Hutt, gdzie czekała na
nas jego XYL Wanda z obiadem.
Trochę czasu poświęcamy na
przepakowanie bagaży i spraw-
dzenie poczty w Internecie.
Późnym popołudniem Roman
zabiera nas samochodem na trzy-
dniową wycieczkę do Rotorua,
które znajduje się w północno-
-środkowej części North Island.
Jedziemy najpierw zachodnim
wybrzeżem, potem środkową czę-
ścią wyspy, podziwiając wszech-
obecne, przepiękne widoki. Gdy
dojeżdżamy do Taupo, w powie-
trzu czuć mocny zapach siarko-
wodoru: to zwiastun ciepłych
źródeł, wulkanów i gejzerów.
Okolice Rotorua to jeden z naj-
ciekawszych zakątków na ziemi.
Zażywaliśmy gorących kąpie-
li na wolnym powietrzu, a nie-
codzienną atrakcją była kąpiel
w rzece, w której temperatura
wody wynosiła prawie 40°C.
Roman pokazał nam najbar-
dziej urokliwe zakątki tej części
Nowej Zelandii z wierzchołkami
jeszcze nie tak dawno czynnych
wulkanów, dymiące zbocza gór,
regularnie wytryskające na kil-
kanaście metrów gejzery itp. Zo-
baczyliśmy też tablice pamiąt-
kowe i pomnik koło Pahiatua.
To tu w 1944 roku Rząd Nowej
Zelandii z premierem Peterem
Fraserem utworzył obóz dla 734
polskich dzieci, zagubionych
Uczestnicy wyprawy na zielonym jeziorkiem
sierot, obronionych przed de-
portacją na Syberię przez wojska
generała Andersa i wyprowadzo-
nych do Iranu. Dzieci te miały
tam wszelaką opiekę i pobierały
naukę w szkole. Nowozeland-
czycy są bardzo dumni z tego,
iż wówczas mogli w taki sposób
pomóc Polakom.
Podczas tej wycieczki uświa-
domiliśmy sobie, jak mało wiemy
o Nowej Zelandii, kraju, gdzie
w zgodzie żyją biali i ludność
pochodzenia polinezyjskiego
– Maorysi. Nie ma tu pośpie-
chu w załatwianiu spraw, a jest
za to wielka wzajemna życzliwość
mieszkańców. Bardzo przychylne
i opiekuńcze dla obywateli, de-
mokratycznie rządzone państwo.
Romanowi ZL2DZ, który na
czas naszego pobytu w ZL wziął
sobie specjalnie urlop z pracy,
oraz jego małżonce jesteśmy
bardzo wdzięczni. Opowiadania
o naszych „wyczynach” podczas
wyprawy, a także liczne z nim
i z Tonim ZL2UO QSO’s, być
może zaowocują wyprawami tej
dwójki na ciekawe wyspy Pacy-
fiku.Romanpilotowałnasażdo
naszego wylotu z Wellington.
Wyprawę organizowaliśmy
z własnych środków finanso-
wych.
Dziękujemy SPDX Klubowi
za przyznaną dotację, zaś Ryb-
nickiemu Oddziałowi Stowarzy-
szenia Inżynierów i Techników
Górnictwa (trzech członków
wyprawy to członkowie klubu
SP9PRO przy tym oddziale) za
wydrukowanie kart QSL, który-
mi potwierdzamy przeprowadzo-
ne z wyspy Chatham łączności.
Wojciech Kłosok SP9PT
Ponownie Nowa Zelandia
W Wellington znowu cze-
kał na nas Roman ZL2DZ. Po
sprawdzeniu rezerwacji w hote-
lu, udaliśmy się z bagażami do
Krótkofalarska Jesień na Pogórzu, czyli Jodłówka Tuchowska 2007
Jak co roku w drugi weekend
września, tak i w 2007, w dniach
7-8 września w Jodłówce Tu-
chowskiej odbyło się spotkanie
pod nazwą „Krótkofalarska Je-
sień na Pogórzu”.
Niepisanym przywilejem tej
imprezy jest piękna pogoda, któ-
ra i w tym roku dopisała. Prawie
cały dzień słoneczny i ani kropli
deszczu! Sprzyjało to dużej fre-
kwencji koleżanek i kolegów,
nawet z centralnej Polski, któ-
rzy trochę później niż zwykle
docierali na miejsce, ze względu
na paskudne deszczowe ostatnie
dni i godziny przed sobotnim
spotkaniem.
Piękna okolica, czyste w tym
rejonie powietrze i dopisująca
pogoda zachęcały do spacerów.
Grzyby z pobliskiego lasu też
stały się zdobycznymi trofeami
przybyłych na spotkanie. Oczy-
wiście pogaduchy, wymiana do-
świadczeń, informacji i dyskusje
toczyły się przez cały czas pobytu
– w grupach większych i mniej-
szych. Dobra i tania miejscowa
stołówka dodatkowo poprawiała
humory uczestników.
Do naszej dyspozycji był
cały ośrodek – Dom Wczasów
Dziecięcych. Miejsca noclego-
we w przystępnej cenie 17 zł od
łóżka, w 4-osobowych pokojach.
Giełda, stołówka, miejsce grilo-
we i sypialnie – wszystko w jed-
nym miejscu. Pozwala to na po-
byt całymi rodzinami, nawet
z małymi dziećmi.
Radiostacja pod znakiem od-
działowym SP9PTA/9 pracowała
już w piątek przed południem,
zarówno na falach krótkich jak
i UKF, szczególnie na lokal-
nym kanale 145,350MHz oraz
na przemienniku 145,775MHz.
Głównym celem tegorocznego
spotkania było podsumowanie
Zawodów Tarnowskich. Po swo-
je trofea przybyli prawie wszyscy
koledzy. Kolega Zbyszek SP2IU,
który reprezentował ZG PZK,
po odebraniu swojego pucharu
podzielił się uwagami i informa-
cjami o pracy CB QSL. Wyraził
też podziękowanie wszystkim
społecznym QSL Managerom.
Uczestnicy zawodów oraz zdo-
bywcy trofeów przekazali nam
swoje uwagi co do obowiązujące-
go regulaminu zawodów. Podzie-
lili się również swoimi doświad-
czeniami w tym zakresie. Choć
mamy już wiele lat organizacji
zawodów za sobą (od 1984 r.),
okazuje się, że zawsze coś można
zmienić i usprawnić. Temu też
sprzyjają takie spotkania.
Jak zwykle, wielkie powodze-
nie miała giełda sprzętu krót-
kofalarskiego, która odbywała
się w sobotę. Wiele drobiazgów
do majsterkowania z demobilu,
kompletnych urządzeń oraz sporo
nowości technicznych przyciągało
wzrok przybyłych na spotkanie.
Spotkanie w Jodłówce (fot. SQ9AOR)
4 KRÓTKOFALOWIEC
12/2007
POLSKI
331632803.004.png
Mimo niesprzyjających za-
powiedzi pogodowych, które
na szczęście nie sprawdziły się
przez ośrodek przewinęło się
co najmniej 200 osób. Na dość
pokaźnym korytarzu szkolnym
zrobiło się nawet trochę ciasno...
Po zakończeniu części oficjal-
nej w sobotę, pozostali uczestnicy
popołudniu spotkali się przy gri-
lu, by podyskutować i – porzuca-
jąc mikrofon radiostacji – pośpie-
wać przy dźwiękach gitary.
Zapraszamy na naszą stronę
internetową www.sp9pta.w.in-
Jodłówka, giełda (fot. SQ9AOR)
teria.pl, gdzie można zobaczyć
fotografie ze spotkania oraz do-
wiedzieć się więcej o tym pięk-
nym zakątku Pogórza Ciężko-
wickiego.
Serdecznie dziękujemy Dy-
rekcji Domu Wczasów Dzie-
cięcych oraz Dyrekcji Szkoły
Podstawowej w Jodłówce Tu-
chowskiej, którzy już po raz 24
udzielają nam gościny. Dzię-
kujemy wszystkim uczestni-
kom spotkania i do zobaczenia
w 2008 roku.
Vy 73 Stanisław SQ9AOR
Jubileuszowa praca stacji HF60KAB
Pięć lat temu na podstawie nie
do końca sprawdzonych infor-
macji przyjęliśmy datę 1947 jako
datę wydania licencji dla znaku
SP5KAB. Zorganizowaliśmy kon-
kurs o dyplom HF55KAB.
Obecnie porównując niektóre
zachowane dokumenty i relację
należałoby skorygować datę po-
jawienia się znaku SP5KAB na
rok 1950. Czyli PRAWDZIWA
60. rocznica przypada za trzy lata.
Dyplomów z przed pięciu lat sko-
rygować się nie da.
Postanowiliśmy więc kontynu-
ować konkurs rocznicowy mając
nadzieję, że nasza pomyłka nie
zepsuje wspólnej zabawy. Dlatego
od 1 października do końca roku
2007 pracuje stacja HF60KAB.
Jest to najprawdopodobniej
najstarszy czynny znak krótko-
falarski wydany po roku 1945.
Więcej informacji oraz historia
SP5KAB w numerze 1/2008 Krót-
kofalowca Polskiego.
Konkurs o numerowany DY-
PLOM HF60 KAB, jak przed
pięciu laty, odbędzie się w dniach
24.12 do 31.12.2007. Serdecznie
zapraszamy do udziału.
Zarząd SP5KAB
XVI Mistrzostwa I Regionu IARU w ARS
W sobotę 15 września w póź-
nych godzinach wieczornych za-
kończyła się ogromna międzyna-
rodowa impreza, w której uczest-
niczyło 256 zawodników z 22
krajów. Najdalszym krajem była
Korea, która w przyszłym roku
będzie organizatorem mistrzostw
świata w tej dyscyplinie. Zawod-
nicy Korei startowali gościnnie
poza konkursem jako, że Korea
jest w III Regionie IARU. Celem
ich udziału było zapoznanie się
z organizacją tej rangi zawodów.
Wyniki tegorocznych mi-
strzostw są umieszczone na stro-
nie www.ardf.pl. Widać z nich,
że większość medali zdobyli
zawodnicy trzech potęg w tej
dyscyplinie, a mianowicie Rosji,
Czech i Ukrainy. Jest tak głów-
nie dlatego, że w tych krajach
ARS jest sportem zawodowym.
Nasi zawodnicy zdobyli łącz-
nie trzy medale: dwa srebrne
i jeden brązowy.
O dobrej organizacji zawo-
dów niech świadczą podziękowa-
nia od przewodniczącego Grupy
Roboczej ARDF Reinera Flese-
ra DL5NBZ przesłane na ręce
Jacka SP2LQC, prezesa Klubu
Radiolokacji Sportowej i głów-
nego organizatora mistrzostw: „z
upoważnienia Grupy Roboczej
ARDF 1 Regionu IARU, przesy-
łam na Twoje ręce podziękowa-
nia za bardzo dobre przeprowa-
dzenie przez Klub Radiolokacji
Sportowej PZK 16. Mistrzostw
ARDF 1 Regionu IARU”.
Mistrzostwa swym rozmiarem
i problemami organizacyjnymi
przewyższyły poprzednie tego ro-
dzaju zawody. Mimo drobnych
niedociągnięć, impreza została
jednak przez uczestniczące stowa-
rzyszenia uznana za bardzo uda-
ną. Wysoko oceniono doskonałe
warunki zakwaterowania i wyży-
wienia, uroczystość otwarcia i uro-
czystość dekoracji zwycięzców,
szczególnie w drugim dniu zawo-
dów. Wyrazy najwyższego uznania
otrzymał sędzia rozprowadzający
Staszek Wilczyński SP2FLE za
znakomite rozlokowanie nadajni-
ków w podbydgoskich lasach.
Myślę, że Polska będzie mo-
gła w swoim czasie śmiało poku-
sić się o organizację Mistrzostw
Świata ARDF. Na razie dwie naj-
bliższe imprezy są już ulokowane
(2008 w Republice Korei i 2010
w Chorwacji). Ale przyszłość
jest przed nami. Nie sposób mi
wymienić wszystkich członków
zespołu organizacyjnego mi-
strzostw w Bydgoszczy, ofiarnie
pracujących nieraz całymi ro-
dzinami. Przekazuję wszystkim
podziękowania i pozdrowienia
w imieniu przewodniczącego
Grupy Roboczej ARDF Rainera
Floessera DL5NBZ i moim.
73, Krzysztof Słomczyński SP5HS
Tuż przed startem... oraz meta. Odpoczywają ci, co dobiegli
12/2007
KRÓTKOFALOWIEC
POLSKI
5
331632803.005.png 331632803.006.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin