Sobor_viennenski.doc

(468 KB) Pobierz

[BULLE I DOKUMENTY KURII RZYMSKIEJ O ZAKONIE TEMPLARIUSZY ORAZ W SPRAWIE ZlEMI ŚWIĘTEJ] 

[Bulla Vox In excelso o kasacie Zakonu Templariuszy] 

(Vienne,22 III 1312) 

[l, la] Biskup Klemens [V], sługa sług Bożych, na wieczną rzeczy pamiątkę. „Głos z wysoka posłyszano, [głos] lamentu, płaczu i smutku”, ponieważ nadchodzi czas, już nadszedł, w którym Pan skarży się ustami proroka: „Ten dom stał się dla Mnie powodem do gniewu i oburzenia... Zostanie usunięty sprzed oblicza Mego wskutek nieprawości jego synów, ponieważ prowokowali Mnie do gniewu..., obracając się ku Mnie tyłem, a nie twarzą..., umieszczając swe bożyszcza w domu, w którym wzywano imienia Mego, by go zbezcześcić. Pobudowali wyżyny Baala, by swych synów składać w ofierze bożkom i demonom”. „Ciężko zgrzeszyli, jak za dni Gibea”. [l, 1b] Na tak straszliwe wieści i wielkie przerażenie z powodu rozpowszechnionej hańby - czy ktoś słyszał kiedyś takie słowa? czy widział coś podobnego? - „runąłem, słuchając; zasmuciłem się, patrząc; moje serce napełniła gorycz i ogarnęły mnie ciemności”. „Głos ludu z miasta, głos ze świątyni, głos Pana odpłacającego swoim wrogom”. Prorok zmuszony jest wołać: „Daj im, o Panie..., daj im bezpłodne łono oraz wyschnięte piersi”. Odsłonięta została ich nikczemność z powodu ich nieprawości. Wypędź ich z Twego domu i niech wyschną ich korzenie; niech więcej nie wydają owocu, niech ten dom nie będzie więcej „miejscem goryczy i cierniem sprawiającym ból”. Nie jest małe wiarołomstwo domu zabijającego na ofiarę własnych synów, oddającego i poświęcającego ich demonom, a nie Bogu, lecz bożkom, których nie znali. Dlatego dom ten będzie na odludziu i w hańbie, w przekleństwie i na pustkowiu, nazbyt skłócony i zrównany z ziemią, a w końcu zostanie opuszczony, nienawiedzany i uschły z powodu gniewu Pana, którym wzgardził. Niech nie będzie zamieszkany, ale niech się zmieni w odludzie, a każdy „niech zatrzyma się nad nim i wygwiżdże wszystkie jego niedole”, [l, 1c] Bóg bowiem nie wybrał ludu dla miejsca, lecz miejsce dla ludu. Dlatego miejsce świątyni podzieliło nieszczęścia ludu. Pan wyraźnie powiedział do Salomona budującego Mu świątynię, napełnionego mądrością niczym przez rzekę: „Jeżeli odwrócicie się wy i wasi synowie, nie idąc za Mną i nie oddając Mi czci, ale będziecie ubiegać się i czcić obcych bogów, oddając im pokłon, to odtrącę ich sprzed Mego oblicza i wypędzę z ziemi, którą im dałem, a świątynię, którą poświęciłem memu Imieniu, odtrącę od Mego oblicza, i stanie się przysłowiem i pośmiewiskiem oraz przestrogą dla narodów. Każdy przechodzący obok niej zatrzyma się z przerażenia, zagwiżdże szyderczo i zapyta: «Dlaczego Pan tak uczynił tej świątyni i temu domowi?». Odpowiedzą: «Dlatego, że opuścili Pana, Boga swego, który nabył ich i odkupił, a podążali za Baalem oraz innymi bogami, oddawali im pokłon i służyli. Dlatego Pan sprowadził na nich to wielkie nieszczęście”. [l, 2a] Niedawno, po wyniesieniu nas do najwyższej godności papieskiej, zanim jeszcze udaliśmy się do Lyonu, gdzie w czasie koronacji otrzymaliśmy insygnia naszego urzędu, a także później, zarówno tam, jak i gdzie indziej, dochodziły nas tajne doniesienia przeciwko mistrzowi, preceptorom, innym braciom Zakonu Rycerskiego Świątyni Jerozolimskiej oraz przeciwko całemu zakonowi. Postawiono ich w zamorskich krainach w celu obrony dziedzictwa naszego Pana Jezusa Chrystusa jako nadzwyczajnych bojowników za wiarę katolicką i szczególnych obrońców Ziemi Świętej. Wydawało się, że głównym przedmiotem ich troski jest działanie na rzecz Ziemi Świętej. Dlatego przenajświętszy Kościół rzymski, traktując ten zakon oraz jego braci ze szczególnie wielką łaskawością: uzbroił ich przeciwko nieprzyjaciołom Chrystusa znakiem krzyża; wyróżnił licznymi zaszczytami; zabezpieczył różnymi uprawnieniami i przywilejami; ponadto z tego samego powodu wielokrotnie i w rozmaity sposób otrzymywali oni pomoc zarówno z jego ręki, jak i wszystkich wierzących w Chrystusa wraz z niezliczonymi darowiznami. Tymczasem oni popełnili zbrodnię haniebnej apostazji przeciwko Jezusowi Chrystusowi Panu, popadli w obrzydliwe przestępstwo bałwochwalstwa, przeklęty występek Sodomitów oraz w rozliczne herezje, [l, 2b] A przecież wydawało się nieprawdopodobne, wprost nie do uwierzenia, ażeby mężowie tak oddani religii - którzy często przelewali swoją krew dla imienia Chrystusa i wielokrotnie wystawiali samych siebie na niebezpieczeństwo śmierci, którzy jeszcze częściej dawali wielkie świadectwa swej pobożności, zarówno w świętych obrzędach Bożych i w postach, jak i w innych praktykach religijnych - tak bardzo zapomnieli o własnym zbawieniu, że dopuścili się tak wielkich występków, zwłaszcza że ich zakon miał dobry i święty początek, otrzymał zatwierdzenie Stolicy Apostolskiej oraz zasłużył sobie, by jego szczególnie święta reguła uznana została przez nią za słuszną i sprawiedliwą. Dlatego pouczeni przykładami naszego Pana i pismami kanonicznymi, nie chcieliśmy nakłaniać ucha ku tego typu insynuacjom i oskarżeniom. 

[l, 3] Następnie Filip, nasz najdroższy syn w Chrystusie i dostojny król Francuzów, powiadomiony o tych przestępstwach, nie z gorączki chciwości - gdyż nie zamierzał rościć sobie praw do żadnego z dóbr templariuszy ani ich sobie przywłaszczać, w każdym razie w swoim królestwie oddał je im całkowicie wolne od jego władzy - ale z żaru prawdziwej wiary, krocząc świetlanymi śladami swych przodków, wywiedziawszy się o braciach tego zakonu, na ile tylko mógł i dozwalało prawo, celem wyposażenia nas w należytą wiedzę w tej sprawie, przekazał nam przez swych posłów oraz w listach wiele ważnych informacji. 
[l, 4a] Hańba templariuszy i ich zakonu, ze względu na wspomniane przestępstwa, wciąż wzrastała. Pewien ich rycerz, pochodzący z wielkiego i szlachetnego rodu, cieszący się w zakonie niemałym szacunkiem, zeznał przed nami w tajemnicy i pod przysięgą, że w chwili, w której był przyjmowany do zakonu, na prośbę przyjmującego, w obecności innych templariuszy, wyrzekł się Chrystusa i napluł na podany mu przez niego krzyż. [l, 4b] Powiedział także, że widział w zamorskim klasztorze, jak żyjący jeszcze mistrz templariuszy przyjął do zakonu, w obecności przynajmniej dwustu braci, pewnego rycerza w ten sam sposób, to znaczy z zaparciem się Chrystusa i opluwaniem krzyża. Słyszał też, że taki był zwyczajny sposób przyjmowania braci do zakonu: na wezwanie osoby przyjmującej albo jej delegata przyjmowany wyrzekał się Jezusa Chrystusa i pluł na okazany sobie krzyż w pogardzie dla Chrystusa ukrzyżowanego; ponadto, według wyznania, jakie wówczas złożył przed nami, przyjmujący i przyjmowany wykonywali jeszcze inne czynności niedozwolone i uwłaczające chrześcijańskiej przyzwoitości. 
[l, 5] Przynagleni powinnością naszego urzędu, nie mogliśmy nie słyszeć tak wielu i tak głośnych nawoływań. Rozchodząca się opinia publiczna, ogłoszone oświadczenie wspomnianego króla, jak również książąt, hrabiów, baronów i innych dostojników, osób duchownych, a także ludu Francji, dotyczące omawianej sprawy, w końcu dotarły do naszych uszu bezpośrednio oraz przez oskarżycieli i obrońców. Z bólem stwierdzamy, że mistrz, preceptorzy, inni bracia zakonu oraz sam zakon zamieszani są w te oraz w liczne inne przestępstwa. Uchodziły one za potwierdzone wieloma zeznaniami, oświadczeniami i wyjaśnieniami, złożonymi wobec licznych przełożonych oraz inkwizytora badającego herezje przez wspomnianego mistrza, przez wizytatora Francji oraz wielu preceptorów i braci zakonu. Złożono je za zezwoleniem władzy apostolskiej w królestwie Francji, zredagowano w formie oficjalnych dokumentów i przedstawiono nam oraz naszym braciom. Tymczasem wspomniana opinia [publiczna] i rozgłos tak nabrały na sile i tak zaczęły świadczyć przeciwko zakonowi i poszczególnym jego członkom, że bez wielkiego skandalu nie można było dłużej ich nie uwzględniać, ani pomijać milczeniem bez poważnego zagrożenia wiary, [l, 6] Przeto my, choć niegodni, podążając śladami Tego, którego zastępstwo pełnimy na ziemi, ażeby ze względu na powyższą rację zbadać sprawę, nakazaliśmy stawić się przed nami wielu spośród preceptorów, prezbiterów, rycerzy oraz innych braci tego zakonu cieszących się dobrą reputacją. Po złożeniu przez nich przysięgi, z niemałym przejęciem błagaliśmy ich - ze względu na Ojca i Syna i Ducha Świętego, przypominając o sądzie Bożym i groźbie wiecznego potępienia, zaprzysiężając ich na mocy świętego posłuszeństwa i zapewniając, że znajdują się w miejscu bezpiecznym i odpowiednim, gdzie nie powinni się niczego obawiać z powodu zeznań złożonych wobec innych [ludzi], które, jak zdecydowaliśmy, nie mogły z góry niczego przesądzać - ażeby w badanych sprawach powiedzieli nam szczerą i pełną prawdę. Pytając o nie, przesłuchaliśmy siedemdziesiąt dwie osoby. Asystowało nam przy tym uważnie wielu naszych braci. Wydaliśmy polecenie, aby zeznania w formie autentycznych dokumentów spisywał notariusz w naszej obecności oraz wspomnianych naszych braci. Następnie, po kilku dniach, kazaliśmy je odczytać głośno na konsystorzu w obecności zeznających oraz przedstawić je każdemu z nich w jego własnym języku. Podtrzymali oni swe zeznania tak, jak zostały one odczytane oraz wyraźnie i dobrowolnie je potwierdzili.

[l, 7] Później, chcąc osobiście przeprowadzić w tej sprawie badanie wraz z wielkim mistrzem, wizytatorem Francji oraz głównymi preceptorami zakonu, przebywając w Poitiers zarządziliśmy, ażeby wielki mistrz, wizytator Francji, jak również ważniejsi preceptorzy zza morza, z Normandii, Akwitanii oraz prowincji Poitiers stawili się przed nami. Niektórzy z nich byli wówczas chorzy i nie mogli podróżować konno ani bez uciążliwości stanąć przed nami. Chcieliśmy poznać prawdę o całej sprawie i dowiedzieć się, czy prawdziwa była treść zeznań i wyjaśnień złożonych wobec wspomnianego inkwizytora herezji w królestwie Francji, w obecności kilku notariuszy publicznych oraz wielu innych dobrych mężów, które zostały publicznie przedstawione, a nam i naszym braciom [kardynałom] udostępnione przez tegoż inkwizytora. Dlatego nakazaliśmy i poleciliśmy naszym umiłowanym synom - Berengariuszowi, kardynałowi tytularnemu [kościoła] świętych Nereusza i Achillesa, obecnemu biskupowi Frascati; Stefanowi, kardynałowi-prezbiterowi tytularnemu [kościoła] św. Cyriaka w Termach oraz Landulfowi, kardynałowi-diakonowi tytularnemu [kościoła] św. Anioła, w których roztropność, doświadczenie i wierność niezachwianie ufamy - aby wraz ze wspomnianym wielkim mistrzem, wizytatorem oraz preceptorami przeprowadzili śledztwo w sprawie powyższych zarzutów zarówno przeciwko nim i poszczególnym członkom zakonu, jak również przeciwko całemu zakonowi w ogóle. Mieli oni skrupulatnie zbadać prawdę i cokolwiek znaleźliby na temat wymienionych osób nam przekazać, dbając o pisemne zredagowanie przez państwowego notariusza złożonych przez nich zeznań i wyjaśnień oraz dostarczyć i przedstawić je naszej apostolskiej powadze, a wielkiemu mistrzowi, wizytatorowi oraz preceptorom udzielić zgodnie z obowiązującą normą kościelną łaski uwolnienia od wyroku ekskomuniki - w który popadliby, gdyby zarzuty okazały się prawdziwe - o ile pokornie i z uniżeniem prosiliby o to, jak powinni. 

[l, 8a] Kardynałowie ci udali się osobiście do wielkiego mistrza, wizytatora i preceptorów zakonu oraz przedstawili im powód swego przybycia. Skoro oni oraz inni templariusze przebywający w Królestwie Francji zostali nam przekazani, mocą [naszej] władzy apostolskiej nakazali im dobrowolnie i bez obawy wyznać sobie pełną i czystą prawdę na temat wszystkich wspomnianych spraw, [l, 8b] Mistrz, wizytator i preceptorzy Normandii, regionów zamorskich, Akwitanii oraz Poitiers, w obecności tychże trzech kardynałów, czterech państwowych notariuszy oraz wielu innych zacnych osób, dotykając świętej Bożej Ewangelii złożyli przysięgę, że we wszystkich sprawach powiedzą czystą i pełną prawdę. Następnie, każdy z osobna, swobodnie i z własnej woli, bez żadnego przymusu i obawy, złożyli przed nimi swe zeznania. Wyznali między innymi, że wyrzekli się Chrystusa i pluli na krzyż, gdy byli przyjmowani do Zakonu Templariuszy. Niektórzy z nich wyznali, że sami przyjęli do zakonu wielu braci w ten sposób, to znaczy: z zaparciem się Chrystusa i pluciem na krzyż. Niektórzy wyznali odrażające i nieprzyzwoite rzeczy, które teraz przemilczmy. Powiedzieli także i wyznali, że treść zeznań i wyjaśnień złożonych przez nich niedawno przed inkwizytorem jest zgodna z prawdą. [l, 8c] Zeznania i wyjaśnienia wielkiego mistrza, wizytatora i preceptorów zredagowane jako państwowy dokument przez czterech państwowych notariuszy w obecności tegoż mistrza, wizytatora, preceptorów oraz innych jeszcze zacnych mężów, po upływie kilku dni zostały odczytane wobec tychże osób na polecenie i w obecności wspomnianych kardynałów oraz przedłożone każdemu z nich w jego własnym języku. Oni zaś wyraźnie i dobrowolnie podtrzymali je i potwierdzili tak, jak zostały odczytane, [l, 8d] Po zeznaniach i wyjaśnieniach, na kolanach i ze złożonymi rękami, pokornie i uniżenie, wylewając obficie łzy, prosili oni tychże kardynałów o uwolnienie od ekskomuniki, w którą popadli za powyższe grzechy. Kardynałowie zaś, jako że Kościół nigdy nie zamyka swego łona dla powracającego, skoro tylko mistrz, wizytator i preceptorzy wyrzekli się herezji, udzielili im mocą naszego autorytetu, zgodnie z przyjętą przez Kościół formą, dobrodziejstwa uwolnienia; [l, 8e] następnie wrócili do nas, przedstawili nam zeznania i wyjaśnienia mistrza, wizytatora oraz preceptorów, zredagowane jako państwowy dokument przez państwowego [notariusza], jak zostało powiedziane. Zdali nam też relację z rzeczy, jakie podjęli ze wspomnianym mistrzem, wizytatorem i preceptorami. 

[l, 9] Zeznania te, wyjaśnienia i relacja przekonały nas, że często tenże mistrz, wizytator i preceptorzy zza morza, z Normandii, Akwitanii oraz Poitiers - jakkolwiek niektórzy w większym, a inni w mniejszym stopniu - dopuszczali się ciężkich przewinień w powyższych i w podobnych sprawach. Uważając, że tak straszne zbrodnie nie mogą ani nie powinny pozostać nie ukarane bez obrazy wszechmogącego Boga i wszystkich katolików, za radą naszych braci zarządziliśmy, że przeciwko poszczególnym osobom tego zakonu należy przeprowadzić dochodzenie w sprawie powyższych przestępstw i nadużyć za pośrednictwem ordynariuszy miejsc oraz innych wyznaczonych do tego przez nas wiernych i mądrych mężów, natomiast przeciwko zakonowi - za pośrednictwem pewnych dyskretnych osób, które nakazaliśmy mianować. 
[l, 10] Następnie ordynariusze oraz osoby przez nas wyznaczone przeprowadzili dochodzenia we wszystkich częściach świata, w których bracia tego zakonu zwykli przebywać, przeciwko poszczególnym osobom tego zakonu; inkwizytorzy zaś, których nakazaliśmy mianować, przeciwko zakonowi. Wyniki dochodzeń przeciw zakonowi przesłane nam do zbadania zostały bardzo skrupulatnie przeczytane i biegle przebadane - niektóre przez nas oraz naszych braci kardynałów świętego Kościoła rzymskiego; inne przez wielu bardzo wykształconych, roztropnych, godnych zaufania, bojących się Boga, gorliwych i kompetentnych w wierze katolickiej mężów, przełożonych [Kościoła], jak i innych - w Malaucene na terenie diecezji Vaison. 
[l, lla] Następnie przybyliśmy do Vienne, a byli tam już bardzo liczni patriarchowie, arcybiskupi, wybrani biskupi, opaci objęci i nie objęci egzempcją, liczni przełożeni kościołów a także pełnomocnicy reprezentujący nieobecnych przełożonych i kapituły, zebrani w celu odbycia zwołanego przez nas soboru. Przeprowadziliśmy pierwszą sesję ze wspomnianymi kardynałami, przełożonymi i pełnomocnikami zastępującymi nieobecnych, na której uznaliśmy za słuszne przedstawić przyczyny zwołania soboru. Trudne było, a nawet niemożliwe, by kardynałowie, wszyscy przełożeni i pełnomocnicy, zgromadzeni na obecnym soborze, mogli zebrać się w naszej obecności w celu omawiania sposobu postępowania w sprawie braci wspomnianego zakonu. Dlatego na nasze polecenie, spośród wszystkich przełożonych i pełnomocników tam obecnych, zostali zgodnie wybrani i wyznaczeni pewni patriarchowie, arcybiskupi, biskupi, opaci objęci egzempcją i nieobjęci, inni przełożeni kościołów oraz pełnomocnicy ze wszystkich zakątków chrześcijaństwa, z każdego języka, narodu i regionu, których uważano za bardziej doświadczonych, dyskretnych i odpowiednich do udzielenia rady w tej tak ważnej kwestii oraz przedyskutowania z nami i wspomnianymi wcześniej kardynałami tak poważnej rzeczy lub sprawy. 
[l, llb] Potem nakazaliśmy, aby wspomniane świadectwa uzyskane w czasie dochodzenia w sprawie tegoż zakonu publicznie odczytywano w wyznaczonym na odbycie soboru miejscu, czyli w kościele katedralnym, w obecności tychże przełożonych i pełnomocników, przez wiele dni, ile tylko chcieli słuchać. Następnie świadectwa te oraz uczynione z nich streszczenia zostały przejrzane, przeczytane i przebadane - nie powierzchownie, ale dogłębnie - przez wielu czcigodnych naszych braci [kardynałów], patriarchę Akwilei, arcybiskupów i biskupów obecnych na świętym soborze, wybranych i wyznaczonych do tego, oraz przez osoby, które z wielką rozwagą i troską wybrał cały sobór. 

[l, 11c] Wezwawszy wspomnianych kardynałów, patriarchów, arcybiskupów i biskupów, opatów objętych egzempcją i nieobjętych, innych przełożonych i pełnomocników, wybranych przez innych, jak wspomniano, do rozważenia tej sprawy, zapytaliśmy ich w czasie tajnej narady o sposób dalszego jej prowadzenia, zwłaszcza że niektórzy templariusze byli gotowi bronić swego zakonu. Większa część kardynałów i prawie cały sobór - to znaczy ci, którzy zostali wybrani, jak wspomniano, przez cały sobór i występowali jako jego reprezentanci, a przynajmniej ogromna jego większość, zapewne cztery piąte wszystkich obecnych z każdej narodowości - uznała, iż nie ulega wątpliwości, a to samo radzili również przełożeni i pełnomocnicy, że należałoby udzielić zakonowi prawa obrony i że bez obrazy Boga oraz zniewagi prawa nie można go potępić na podstawie zebranych dotąd dowodów w sprawie o herezje, o które przeprowadzono dochodzenie przeciwko zakonowi. Niektórzy byli przeciwnego zdania i mówili, że wspomnianym braciom nie można pozwolić na obronę zakonu, i że nie powinniśmy udzielić zakonowi żadnej obrony. Jeżeli bowiem - jak mówili, podając wiele różnych racji - pozwoli mu się na obronę lub jej udzieli, to wyniknie z tego niebezpieczeństwo dla samej sprawy, niemały uszczerbek w pomocy dla Ziemi Świętej, spór, opóźnianie i odkładanie podjęcia w niej decyzji.

[1, 11d] Chociaż rzeczywiście na podstawie procesów przeciwko zakonowi nie może on być potępiony kanonicznie wyrokiem ostatecznym jako heretycki, to jednak z powodu zarzucanych mu herezji jest bardzo zniesławiony. Niezliczeni jego członkowie, wśród których są wielki mistrz, wizytator Francji oraz ważniejsi jego preceptorzy, na podstawie ich dobrowolnych zeznań, uznani zostali za winnych wspomnianych herezji, błędów i przestępstw. Ich zeznania czynią ten zakon wielce podejrzanym, a hańba i podejrzenie sprawiają, że stał się on zbyt wstrętny i ohydny dla świętego Kościoła Bożego, jego zwierzchników, dla królów i innych władców oraz dla pozostałych katolików. Uważa się też, że prawdopodobnie nie znajdzie się odtąd żaden uczciwy człowiek skłonny wstąpić do niego. Dlatego stanie się on bezużyteczny dla Kościoła Bożego i dla sprawy Ziemi Świętej, do służenia której zostali przeznaczeni. Dalej, odkładanie decyzji czy rozstrzygnięcia omawianej sprawy - na podjęcie której i ogłoszenie wyroku zakonowi i braciom wyznaczyliśmy ostateczny termin obecnego soboru - spowodowałoby prawdopodobnie, jak się uważa, całkowitą utratę, zniszczenie oraz roztrwonienie dóbr templariuszy, które do tego czasu zostały ofiarowane, zapisane i przyznane przez wierzących w Chrystusa na pomoc dla Ziemi Świętej i walkę z nieprzyjaciółmi chrześcijańskiej wiary. 

[l, 11e] [W zasadzie były dwie opinie]. Niektórzy utrzymywali, że za wspomniane przestępstwa powinno się od razu ogłosić przeciwko zakonowi wyrok potępienia. Inni znowu twierdzili, że na podstawie przeprowadzonych procesów nie można wydać zgodnego z prawem wyroku potępienia przeciwko niemu. [My zaś], po długim i rozważnym namyśle, mając przed oczyma tylko Boga oraz wzgląd na pożytek Ziemi Świętej, nie zbaczając na prawo ani na lewo, uznaliśmy, że należy wybrać drogę zapobiegliwości i zarządzenia, która doprowadzi do usunięcia zgorszenia, uniknięcia niebezpieczeństw oraz zachowania dóbr stanowiących pomoc dla Ziemi Świętej. 
[l, 12a] Wzięliśmy pod uwagę hańbę, podejrzenie, ogłoszone oświadczenie oraz inne wspomniane wyżej rzeczy przeciw zakonowi, a także ukrywany i potajemny sposób przyjmowania do niego braci, widoczną u wielu z nich różnicę we wspólnym postępowaniu, sposobie życia i obyczajach w porównaniu z innymi chrześcijanami, szczególnie to, że przyjmujący na braci do swego zakonu wymagali od nich w chwili przyjmowania złożenia oświadczenia i przysięgi, że nie ujawnią nikomu sposobu przyjęcia ani nie opuszczą zakonu. Pozwala to oczywiście na sprzeciw wobec nich. Zwróciliśmy też uwagę: na wielki skandal powstały z wymienionych powodów wokół zakonu, którego nie można - jak się wydaje - usunąć tak długo, dopóki zakon istnieje; na zagrożenia dla wiary i dusz, na liczne straszne rzeczy popełnione przez większość jego braci oraz na wiele innych słusznych racji i przyczyn, które zdołały rozsądnie i należycie poruszyć nas do wydania poniższej [decyzji]. 

[l, 12b] Większość kardynałów oraz wspomnianych osób wybranych przez cały sobór, więcej niż cztery piąte, uznała, że stosowniej, korzystniej oraz pożyteczniej - dla czci Bożej, zachowania chrześcijańskiej wiary, pomocy dla Ziemi Świętej i wielu innych ważnych racji - będzie raczej pójść drogą zapobiegliwości i zarządzenia Stolicy Apostolskiej poprzez zniesienie zakonu i przekazanie jego dóbr na użytek, na który były przeznaczone, oraz wyrażenie zbawiennej troski o żyjących członków tegoż zakonu, aniżeli przestrzegać prawa do obrony i przedłużać sprawę. Zauważono także, że przy innych okazjach, bez winy braci, Kościół rzymski dokonał czasami kasaty innych ważnych zakonów z powodów nieporównywalnie mniejszych niż wspomniane wyżej. Dlatego nie bez goryczy i bólu w sercu, nie na drodze wyroku ostatecznego, ale zapobiegliwości i zarządzenia apostolskiego, za zgodą świętego soboru, nieodwołalnie i wieczyście znosimy Zakon Templariuszy, jego status, habit oraz imię, dołączając wieczysty zakaz bezwzględnie zabraniający, by ktokolwiek w przyszłości ośmielił się wstąpić do tego zakonu, przyjąć i nosić jego habit albo podawać się za templariusza. Jeżeli ktokolwiek uczyniłby coś przeciwnego, podlega ekskomunice na mocy samego faktu, [l, 12c] Dalej, zastrzegamy osoby i ich dobra zarządzeniu i postanowieniu naszemu i Stolicy Apostolskiej, które z pomocą łaski Bożej zamierzamy wydać jeszcze przed końcem obecnego soboru ku czci Bożej, chwale chrześcijańskiej wiary oraz pomyślności Ziemi Świętej. Surowo zabraniamy, by ktokolwiek, niezależnie od swego położenia czy stanu, w jakikolwiek sposób mieszał się w sprawę osób lub dóbr [templariuszy], czynił, wznawiał lub usiłował czynić coś, co uprzedzałoby nasze zarządzenie lub dyspozycję, które - jak wspomniano - powinniśmy wydać. Postanawiamy, że od tej chwili podobne działania, podejmowane przez kogokolwiek świadomie lub nieświadomie, są nieważne, [l, 12d] Nie chcemy jednak przez to unieważniać procesów już przeprowadzonych ani tych, które dopiero mają przeprowadzić w sprawie pojedynczych templariuszy biskupi diecezjalni oraz synody prowincjalne, jak zarządziliśmy przy innej okazji.

Nikt zatem... Jeżeli ktoś... 

Dane w Vienne, 22 marca [1312 roku], w siódmym roku naszego pontyfikatu. 


[Bulla Ad providam o dobrach templariuszy] (Vienne, 2 V 1312) 

[2, 1] Na wieczną rzeczy pamiątkę. Do przezornej czujności zastępcy Chrystusa, przewodzącego straży godności apostolskiej, należy rozważanie zmieniających się czasów, badanie przyczyn wydarzeń oraz ocenianie walorów poszczególnych osób. W ten sposób kierując ku poszczególnym rzeczom należny i konieczny namysł oraz przykładając rękę do odpowiedniego działania, wyrywa z Pańskiego pola ciernie grzechów, by wzmocnić cnoty. W ten sposób usuwa kolczaste krzewy grzeszników, by niszcząc je więcej sadzić aniżeli burzyć, i przenosząc młode roślinki poświęcone Bogu w miejsca puste po wykorzenieniu szkodliwych ciernistych krzewów, przynosi większą radość przez troskliwe i pożyteczne połączenie i przeniesienie ich w te miejsca, aniżeli [wymierzenie] prawdziwej sprawiedliwości, współczującej z cierpieniem, przyniosłoby szkody przez upadek ludzi w tego typu miejscach. W ten sposób znosząc rzeczy szkodliwe, a ustanawiając przynoszące korzyść, wspiera on wzrastanie cnót i odnawia to, co zostało usunięte ze środka, przez zaproponowanie czegoś lepszego. 

[2, 2a] Niedawno zakon domu Rycerstwa Świątyni Jerozolimskiej z powodu mistrza, braci i pozostałych jego osób we wszystkich częściach świata, winnych popełnienia wielu rozmaitych czynów nie tyle bezbożnych, jak haniebnych - ach, cóż za cierpienie! - złudnych i nikczemnych obrzydliwości, zbrodni, popadając w nieczystość i zepsucie, które obecnie przemilczymy ze względu na smutną i plugawą o nich pamięć, za zgodą świętego soboru znieśliśmy nieodwołalnie i trwale, nie bez goryczy i bólu w sercu, a także jego status, habit oraz imię. Uczyniliśmy to nie przez wydanie ostatecznego wyroku, ponieważ na podstawie dochodzeń i przeprowadzonych w ich sprawie procesów nie mogliśmy go ogłosić zgodnie z prawem, lecz na drodze zapobiegliwości i zarządzenia apostolskiego. Bezwzględnie też zabroniliśmy, aby ktokolwiek w przyszłości ośmielił się wstępować do tego zakonu, przyjmować i nosić jego habit lub podawać się za templariusza. Kto postępowałby inaczej, przez sam fakt podlega ekskomunice. [2, 2b] Postanowiliśmy także, na mocy autorytetu apostolskiego, że wszystkie dobra tego zakonu są zastrzeżone do rozporządzenia i dyspozycji Stolicy Apostolskiej, surowo zabraniając, by ktokolwiek, niezależnie od swego położenia czy stanu, w jakikolwiek sposób mieszał się w sprawy osób lub dóbr [templariuszy], czynił, wznawiał lub usiłował czynić coś, co uprzedzałoby zarządzenie lub dyspozycję apostolską, która - jak wspomniano - powinna być wydana przez tę Stolicę, i postanawiając, że od tej chwili podobne działania, podejmowane przez kogokolwiek świadomie lub nieświadomie, są nieważne. 

[2, 3] Następnie zatroszczyliśmy się o ich dobra - do tego czasu ofiarowane, zapisane i przekazane przez wyznawców Chrystusa albo nabyte z przeznaczeniem na wsparcie dla Ziemi Świętej oraz walkę z nieprzyjaciółmi wiary chrześcijańskiej - ażeby wskutek nie podjęcia powinności rozporządzenia [nimi], jako dobra bezpańskie: nie poszły na marne; nie przeznaczono ich na inne cele niż ofiarowała je pobożność wiernych; aby opóźnianie rozporządzenia nimi i rozdysponowania nie doprowadziło do ich zniszczenia czy roztrwonienia. Dlatego przeprowadziliśmy trudne, drugie i przeróżne narady oraz rokowania z naszymi braćmi kardynałami świętego Kościoła rzymskiego, z patriarchami, arcybiskupami, biskupami i prałatami oraz z pewnymi znakomitymi i wielmożnymi osobami, a także z przedstawicielami nieobecnych przełożonych, kapituł i konwentów, kościołów i klasztorów, wydelegowanymi na obecny sobór. Celem tych narad i rokowań, prowadzonych z rozwagą, było słuszne i pożyteczne zarządzenie i rozdysponowanie wspomnianych dóbr ku czci Bożej, dla wzrostu wiary, chwały Kościoła, pomocy dla Ziemi Świętej, a także zbawieniu i pokoju wierzących. 
[2, 4a] Po długich, przemyślanych, rozważnych i do końca doprowadzonych naradach, ze względu na wiele słusznych racji, nasze i wspomnianych ojców - a także patriarchów, arcybiskupów i biskupów oraz innych prałatów i znakomitych sławnych osób, obecnych wówczas na soborze - debaty i narady stanęły wreszcie na tym, że wspomniane dobra zostają na zawsze przyłączone do Zakonu Szpitala św. Jana Jerozolimskiego, przechodzą na własność Szpitala oraz umiłowanych jego synów: mistrza i braci, na imię Szpitala i zakonu, którego bracia, jako szermierze Pańscy, narażają się ustawicznie na niebezpieczeństwo śmierci w obronie wiary i w zamorskich krainach ponoszą ciągle ogromne i ryzykowne wydatki. 
[2, 4b] Towarzyszymy z obfitością szczerej miłości zakonowi Szpitala i Szpitalowi we wszystkich pozostałych zakątkach świata, w których - jak dobrze wiadomo - krzewi się przestrzeganie reguły. Dostrzegamy, a pokazują to naoczne dowody, że żarliwie zabiega się w nim o służbę Bożą, z gorliwością podejmuje dzieła pobożności i miłosierdzia. Bracia Szpitala, wzgardziwszy podnietami świata, pełnią oddaną służbę Najwyższemu i jako nieustraszeni wojownicy Chrystusa prowadzą walkę z wielkim zapałem i pragnieniem odzyskania Ziemi Świętej, lekceważąc wszelkie ludzkie niebezpieczeństwa. Uważamy, że w wyniku tego o tyle wzrośnie obrotność mistrza i wspomnianych braci zakonu oraz Szpitala, zwiększy się zapał ducha, umocni dzielność w odpieraniu zniewag wyrządzanych naszemu Zbawicielowi i kruszeniu nieprzyjaciół wiary, o ile powiększy się możliwość dysponowania większymi środkami; będą mogli lżej i łatwiej ponosić ciężary, których wymaga prowadzenie tak poważnego przedsięwzięcia. 
[2, 4c] Dlatego uważni i czujni, z pełnym zaangażowaniem i troską, abyśmy zwiększyli zasoby i działanie jego własnego statusu, za zgodą świętego soboru, pełnią władzy apostolskiej, na zawsze darowujemy, przyznajemy, jednoczymy, wcielamy, przyłączamy i dodajemy Zakonowi Szpitala św. Jana Jerozolimskiego i Szpitalowi siedzibę Rycerzy Świątyni oraz pozostałe domy, kościoły, kaplice, oratoria, miasta, zamki, wsie, ziemie, folwarki i okolice, posiadłości, jurysdykcje, dochody, prawa i wszystkie inne dobra nieruchome, ruchome i samoporuszające się ze wszystkimi ich członkami, prawami i przynależnościami, znajdujące się za oraz po tej strome morza, w każdej i w jakiejkolwiek części świata, które - w chwili wspólnego aresztowania mistrza i niektórych braci Rycerzy Świątyni w królestwie Francji w październiku 1308 roku Pańskiego - zakon i wspomniani mistrz oraz bracia zakonu Rycerzy Świątyni osobiście lub za pośrednictwem kogokolwiek innego mieli, trzymali i posiadali lub w jakikolwiek sposób przynależały do domu i zakonu Rycerzy Świątyni i do wspomnianych mistrza i braci zakonu Rycerzy Świątyni. [Obejmuje to także] tytuły, dzieła i prawa, o które w czasie ich aresztowania w jakikolwiek sposób ubiegali się lub mogli się ubiegać dla domu, zakonu lub jego członków, występując przeciwko komukolwiek, bez względu na jego godność, położenie czy stan; wraz z wszystkimi przywilejami, zwolnieniami, immunitetami i wolnościami, w które wspomniani mistrz i bracia domu i zakonu Rycerzy Świątyni oraz sam dom i zakon wyposażeni zostali za pośrednictwem Stolicy Apostolskiej, katolickich cesarzy, królów, książąt, innych wierzących lub w jakikolwiek inny sposób zgodny z prawem. 
[2, 5a] Zastrzegamy natomiast dobra należące niegdyś do zakonu Rycerzy Świątyni, znajdujące się w królestwach i na ziemiach naszych najdroższych synów w Chrystusie, dostojnych królów Kastylii, Aragonii, Portugalii i Majorki, poza królestwem Francji. Wyłączamy je w sposób szczególny ze wspomnianej darowizny, przyznania, zjednoczenia, przyłączenia, wcielenia i przywiązania dóbr, i zachowujemy do dyspozycji i rozporządzenia Stolicy Apostolskiej. [2, 5b] Życzymy sobie, ażeby pozostawał w pełni swej mocy zakaz wyrażony przez nas przy innych okazjach, mianowicie że nikt, jakiegokolwiek byłby położenia czy stanu, nie ma prawa mieszać się w żaden sposób w sprawy osób i dóbr [templariuszy], ani uprzedzać rozporządzenia czy dyspozycji, jaka ma być o nich wydana przez Stolicę [Apostolską], ani sprzeciwiać się naszemu dekretowi, dopóki osoby i dobra pozostają we wskazanych tu królestwach i na ich ziemiach, aż wspomniane dobra i rzeczy w tychże królestwach i ziemiach nie zostaną inaczej przez nią rozporządzone. 
[2, 6a] Przywłaszczyciele tychże dóbr lub ich bezprawni posiadacze, bez względu na stan, położenie, dostojeństwo i godność, nawet gdyby odznaczali się godnością biskupią, cesarską czy królewską, o ile w ciągu miesiąca - od chwili gdy zażądają tego wspomniani mistrz i bracia Szpitala lub ktokolwiek z nich, ich przedstawiciel lub przedstawiciele - nie opuszczą wspomnianych dóbr i nie oddadzą ich w pełni i bez przeszkód zakonowi Szpitala i Szpitalowi, albo mistrzowi, przeorom czy preceptorom lub braciom Szpitala, w jakimkolwiek kraju i prowincji, każdemu z nich lub przedstawicielowi czy przedstawicielom działającym w imieniu zakonu Szpitala, nawet jeżeli wspomniani przeorzy, preceptorzy i bracia Szpitala, ich przedstawiciele lub ktokolwiek występujący z ramienia zakonu, nie posiadaliby w tej sprawie specjalnego mandatu od mistrza Szpitala, byleby tylko przedstawiciele ci, w tych prowincjach i krajach, do których zostali wydelegowani, posiadali taki mandat od tychże przeorów i preceptorów lub od jednego z nich, i mogli go okazać... 
[2, 6b] Oni wszyscy i każdy z osobna, to znaczy przeorzy, preceptorzy oraz bracia przed wspomnianym mistrzem, przedstawiciele zaś przed przeorami i preceptorami, którzy powierzyli im to zadanie, zobowiązani są zdać pełną relację oraz przedłożyć rachunki dotyczące wszystkiego, co zostało przez nich w jakikolwiek sposób w wyniku sprawowania ich czynności dokonane, zdziałane, przyjęte i komu powierzone. [2, 6c] Zarządzamy, że wszyscy, którzy świadomie, otwarcie lub potajemnie, udzielą rady, pomocy albo wsparcia wspomnianym przywłaszczycielom lub posiadaczom nielegalnym, co do zawłaszczenia lub zatrzymywania tychże dóbr, podlegają przez sam fakt wyrokowi ekskomuniki; [2, 6d] natomiast kapituły, kolegia czy konwenty kościołów i klasztorów oraz wspólnoty miast, zamków, wsi i innych miejsc, ich miasta, zamki, wsie i miejsca, które okazały się winne tych rzeczy, jak również miasta, zamki i miejsca, w których zawłaszczyciele czy nielegalni zaborcy utrzymują te dobra w czasowym posiadaniu, jeżeli ci chwilowi właściciele stawialiby przeszkody opuszczeniu tych dóbr i wydaniu ich mistrzowi i braciom zakonu i Szpitalowi, występującym w jego imieniu, i w ciągu miesiąca nie zrezygnowaliby z posiadania nielegalnego, po zażądaniu tego od nich, jak powiedziano wyżej, przez sam fakt podlegają wyrokowi interdyktu; od tych wyroków nie mogą zostać uwolnieni, dopóki nie podejmą się ofiarować pełnego i należnego zadośćuczynienia; [2, 6e] ponadto zarządzamy, że przywłaszczyciele i zaborcy tychże dóbr, albo udzielający im, jak powiedziano wyżej, pomocy, rady lub poparcia, czy są to osoby pojedyncze czy kapituły, kolegia czy konwenty kościołów i klasztorów, wspólnoty miast, zamków, ziem i innych miejsc, oprócz wyżej przepisanych kar, przez sam fakt pozbawieni zostają wszystkiego, co posiadają w charakterze lenna otrzymanego od Kościoła rzymskiego albo od jakichkolwiek innych kościołów. W związku z tym dobra te swobodnie i bez przeszkód wracają do kościołów, do których należą, a przełożeni czy zarządcy tychże kościołów mogą dysponować nimi według swojej woli, zgodnie z tym, co uznają za pożyteczne dla tychże kościołów.

 Nikomu więc... Jeżeli ktoś...

 Dane w Vienne, 2 maja [1312 roku], w siódmym roku naszego pontyfikatu. 

[Ciąg dalszy w Regestach Klemensa V, VII. 69-71:] 

[2,7a] Z tego samego powodu za pośrednictwem apostolskiego listu polecamy, odwołując się do waszego rozeznania, ażebyście wy dwaj czy też jeden z was, osobiście lub za pośrednictwem kogoś innego lub innych, wprowadzali mocą naszej władzy - a już wprowadzonych wspierali - wspomnianych wyżej: mistrza, przeorów, preceptorów lub braci Szpitala, albo kogokolwiek spośród nich, ich pełnomocnika czy pełnomocników działających w imieniu Szpitala w rzeczywiste posiadanie rzeczonego domu Rycerzy Świątyni, pozostałych domów, kościołów, kaplic, oratoriów, miast, zamków, wsi, ziem, folwarków i okolic, posiadłości, jurysdykcji, dochodów i wszystkich innych praw do dóbr ruchomych, nieruchomych oraz samo-poruszających się, ze wszystkimi ich członkami, prawami i przynależnościami, tutaj i za morzem oraz w jakiejkolwiek części świata się znajdują, które tenże zakon i wspomniani mistrz oraz bracia zakonu Rycerzy Świątyni, we wskazanym wyżej czasie swego aresztowania, osobiście albo za pośrednictwem innych, mieli, trzymali lub posiadali, oraz dóbr, które w jakikolwiek sposób przynależały do mistrza i braci zakonu Rycerzy Świątyni. Po odsunięciu wyżej wskazanych posiadaczy nielegalnych, przywłaszczycieli, administratorów i konserwatorów, zapewnijcie osobom, którym te dobra zostały przyznane mocą władzy apostolskiej i jakiejkolwiek innej, czy komukolwiek innemu od nich, pełne odzyskanie korzyści z nich płynących, dochodów, przychodów, praw i wszystkich wpływów z tychże dóbr. 
[2, 7b] Zajmujący te dobra nielegalnie czy ich zaborcy, administratorzy, konserwatorzy i inni, jeżeli w ciągu wyznaczonego wyżej czasu nie opuszczą ich, jak powiedziano, i nie zrezygnują z dochodów przez nie przynoszonych, nie oddadzą bez czynienia przeszkód i w pełni zakonowi Szpitala i Szpitalowi, albo mistrzowi, przeorom, preceptorom lub braciom Szpitala, w regionach i prowincjach, gdzie te dobra się znajdowały, każdemu indywidualnie albo ich pełnomocnikowi lub pełnomocnikom wyznaczonym przez nich i działającym w imieniu Szpitala jak powiedziano wyżej, jak również osoby okazujące zaborcom, przywłaszczycielom, administratorom i konserwatorom pomoc, radę czy poparcie, jeżeli dotyczy to pojedynczych osób, ukarane zostaną ekskomuniką wiążącą na mocy samego prawa. Jeżeli zaś dotyczy to kapituł, kolegiów, konwentów czy wspólnot, miast, zamków, wsi i okolic, które okażą się winne podobnych wykroczeń, a także miasta, zaniki i miejsca, w których zaborcy i przywłaszczyciele uzyskają czasowe posiadanie tego rodzaju, jeżeli ci chwilowi właściciele czyniliby trudności i nie chcieli opuścić wspomnianych dóbr i oddać ich mistrzowi i braciom Szpitala, występującym w imieniu Szpitala, i w ciągu miesiąca nie zdecydowaliby się wycofać z nielegalnego posiadania dóbr, o których mówimy, podlegają z waszej strony interdyktowi wiążącemu na mocy samego prawa; ponadto [wspomniane pojedyncze osoby, jak i wspólnoty] pozbawione będą wszystkich dóbr, które zatrzymują w charakterze lenna otrzymanego od Kościoła rzymskiego albo od innych kościołów; to rozporządzenie nakażecie ogłosić wszędzie tam, gdzie uznacie za pożyteczne oraz nakażecie ogłosić innym, aby rygorystycznie unikano wspomnianych osób ekskomunikowanych, dopóki stosownie nie zadośćuczynią za swoje czyny i nie zasłużą na uzyskanie absolucji, bez względu na indult przyznany niektórym przez Stolicę Apostolską, na mocy którego nie mogą być objęci interdyktem, suspensą i ekskomuniką przez listy apostolskie nieorzekające tego w sposób pełny, wyraźny, dosłowny i tak dalej. Innych przeciwników, jeśli tacy będą, utrzymacie w ryzach przez kościelną cenzurę bez uwzględniania apelacji. 

[2, 7c] Chcemy zaś i mocą powagi apostolskiej nakazujemy, że od wydania tego aktu przyznaje się wam oraz komukolwiek spośród was władzę i jurysdykcję w odniesieniu do tychże osób, wszystkich i każdej z osobna. Możecie od teraz występować przeciwko nim na drodze pozwu albo w inny zgodny z prawem sposób, z taką samą swobodą, jakby ta jurysdykcja działała ze skutkiem wieczystym i jakby uważana była za przedłużoną wieczyście również przy zmianie postaci rzeczy, w ten sposób, by każdy z was mógł bez przeszkody kontynuować rozpoczętą sprawę przez któregoś z kolegów, bez względu na przeciwne dyspozycje niezapomnianego naszego poprzednika, papieża Bonifacego VIII, nawet jeżeli kolega ten żyje i nie ma żadnej przeszkody, za każdym razem i kiedy to będzie dogodne. 

Dane w Vienne, 2 maja [1312 roku], w siódmym roku naszego pontyfikatu. 

[Bulla Considerantes dudum o losie templariuszy po kasacie zakonu] 

(Vienne, 6 V 1312)

[3, 1a] Biskup Klemens, sługa sług Bożych dla pewności ludzi współczesnych oraz na pamiątkę potomnych. Zapoznaliśmy się niedawno z wynikami dochodzeń i różnych procesów, przeprowadzonych z polecenia Stolicy Apostolskiej we wszystkich miejscach chrześcijańskiego świata przeciwko zakonowi zwanemu niegdyś Rycerze Świątyni oraz jego poszczególnym osobom w sprawie herezji, o które byli oni poważnie obwiniani. Szczególnie poruszyła nas wiadomość, zgodnie z którą bracia byłego zakonu, w chwili przyjmowania do zakonu, a czasami również później, zapierali się Chrystusa i dla okazania Mu wzgardy pluli na podawany sobie krzyż, a nawet, jak mówiono, niekiedy go deptali. Wielki mistrz zakonu, podobnie wizytator Francji, ważniejsi preceptorzy tegoż zakonu oraz liczni jego bracia wyznali w sądzie, że są winni wspomnianych herezji; wyznania te uczyniły zakon bardzo podejrzanym. [3, 1b] Ponadto, wzięliśmy pod uwagę szeroko rozpowszechnioną hańbę, atmosferę wielkiej podejrzliwości, a także ogłoszone oświadczenie przełożonych, książąt, społeczności, baronów i hrabiów królestwa Francji, jak również groźbę poważnego skandalu powstałego z powyższych powodów wokół rzeczonego zakonu, którego - jak się wydawało - nie można było uśmierzyć przy dalszym istnieniu tego zakonu. Dostrzegliśmy także liczne inne słuszne racje i powody, które skłaniały nasz umysł do podjęcia decyzji, o których mówiło się w związku z przeprowadzanymi w tej sprawie procesami. Dlatego z wielką goryczą i bólem w sercu, nie przez wydanie ostatecznego wyroku, ponieważ na podstawie wspomnianych śledztw i procesów przeprowadzonych w ich sprawie nie mogliśmy takiego ogłosić zgodnie z prawem, lecz przez zapobiegliwość i rozporządzenie apostolskie, za zgodą świętego soboru, znieśliśmy, usunęliśmy i skasowaliśmy oraz poddaliśmy wieczystemu zakazowi były Zakon Świątyni, jego status, habit oraz imię, zachowując decyzje co do osób i dóbr tego zakonu rozporządzeniu i dyspozycji Stolicy Apostolskiej. Nie chcieliśmy jednak przez to unieważniać procesów już przeprowadzonych ani uchylać mających być przeprowadzonymi w sprawie poszczególnych osób i braci byłego zakonu przez biskupów diecezjalnych i synody prowincjalne, jak zarządziliśmy gdzie indziej. [3, 2] Chcemy jeszcze lepiej zatroszczyć się o pojedyncze osoby czy braci. Niedawno podjęliśmy decyzję, że wszyscy bracia - oprócz mistrza byłego zakonu, wizytatora Francji i Ziemi Świętej, wielkich preceptorów Normandii, Akwitanii, regionu Poitiers oraz prowincji Prowansji, których wcześniej zastrzegliśmy szczególnie naszemu postanowieniu, a także oprócz brata Oliviero de Penna, rycerza byłego zakonu, którego od teraz zachowujemy decyzji Stolicy Apostolskiej - powinni być pozostawieni sądowi i zarządzeniu synodów prowincjalnych, jak zresztą czyniliśmy to dotychczas. [3, 3a] Chcemy, ażeby te synody postępowały z nimi w zależności od różnicy sytuacji, w jakiej się znajdują. Tych, którzy na drodze wyroku zostali już uwolnieni od zarzucanych błędów albo zostaną uniewinnieni w przyszłości, zgodnie z wymogami sprawiedliwości, należy tak zabezpieczyć ze środków pochodzących z dóbr byłego zakonu, aby mogli z nich żyć w sposób godn...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin