Na Kolejnym Zakręcie - Zdzislaw M. Rurarz.doc

(184 KB) Pobierz
Zdzislaw M

zapodał w wersji elektronicznej:

„jasiek z toronto”

 

 

Zdzislaw M. Rurarz, 14 czerwca 1998 r.

NA KOLEJNYM ZAKRECIE

Uwagi wstepne

 

Na przestrzeni ostatnich 80-ciu lat Polska przeszla przez cztery zakrety dziejowe.
Pierwszym bylo odzyskanie niepodleglosci w 1918 r. i stworzenie II Rzeczypospolitej.
Drugim i katastrofalnym zakretem dziejowym byl okres II wojny swiatowej.
Trzecim, konsekwencja drugiego, bylo wejscie na droge wszechstronnej integracji z ZSRR i innymi krajami "wspolnoty socjalistycznej".
Czwarty z kolei zakret dziejowy odbywa sie na naszych oczach, z niewiadomym jeszcze wyjsciem z niego. Odziedziczony po trzecim zakrecie caloksztalt ukladow wewnetrznych i zewnetrznych zniknal, albo prawie zniknal, a na jego miejscu tworzy sie nowy, niezbyt jeszcze czytelny, mimo nadania mu juz okreslonego "ideologicznego kierunku".

 

Podobnie jak w niedalekiej przeszlosci, kiedy to z istniejacych ukladow, satelickich w swojej tresci, czyniono polska racje stanu, choc nie majaca sankcji wiekszosci narodu, tak teraz tworzenie nowych, majacych taka sankcje, ale rowniez satelickich w swojej tresci, znowu mianuje sie, niestety, polska racja stanu.
I ten fakt wlasnie jest niepokojacym objawem stanu polskich umyslow, zwlaszcza elit rzadzacych. Ongis, w czasach PRL, w warunkach quasi-niepodleglosci i quasi-suwerennosci, "satelicki model" byl jeszcze zrozumialy. Ale dzis, w warunkach podobno pelnej niepodleglosci i suwerennosci, skad ten zgodny ped, niemal wszystkich liczacych sie sil politycznych, do dobrowolnego wyzbywania sie ich w imie, blizej niesprecyzowanej, polskiej racji stanu? W pedzie tym dziwi szczegolnie entuzjazm polskiej lewicy, ktora, pomijajac juz czasy peerelowskie, do drugiej polowy 1993 r. nie tylko go nie miala, ale byla niechetna idei akcesji do NATO i Unii Europejskiej.

Czyzby w gre wchodzila "tajnopajeczynowa infrastruktura", ktora swoja racje bytu utozsamia z polska racja stanu?
Co gorsza, w czasach PRL haslem wywolawczym byly "przyjazn, pomoc i przyklad ZSRR", podczas gdy obecnie jest nim "przyjazn, pomoc i przyklad Zachodu", glownie dwoch jego czolowych instytucji, NATO i Unii Europejskiej.
Czy takie wlasnie branie kolejnego zakretu dziejowego Polski jest rzeczywiscie nieuniknione w istniejacych realiach polskich oraz swiatowych i najwlasciwsze ze wszystkich mozliwych?
Dlaczego wreszcie, sprawy tak zywotnie wazne dla egzystencji Narodu i Panstwa Polskiego, decydowane sa pod nieobecnosc poglebionej dyskusji wsrod szerokich kregow spoleczenstwa, a nawet wsrod elit rzadzacych?
Z "kompleksowej i przyspieszonej integracji" z Zachodem uczyniono akt wiary, tabu, nad ktorym jakoby nie wypada debatowac. A Polacy, niestety, ci u wladzy i ci poza nia, srodowisk polonijnych nie wylaczajac, urzeczeni swoim "nowym cudem", wiara w swoja wyjatkowosc i w bezinteresowna pomoc Zachodu, przypominaja plasajace chocholy Wyspianskiego, ktore zbudza sie kiedys i zmadrzeja, ale dopiero po szkodzie, jak zawsze dotad.

Niech wiec ponizszy glos, w nieistniejacej dyskusji na temat przyszlosci Polski, zmusi przynajmniej do refleksji nad dokonywanymi czynami, jesli juz sa one naprawde nieuniknione.

 

1.     NATO (Organizacja Paktu Polnocnoatlantyckiego)

2.        

NATO, poza wyjatkiem Turcji, jest czolowym symbolem Zachodu.
Stad tez akcesja Polski, kraju cywilizacyjnie zachodniego, do zachodniego "NATO, jest z tych wlasnie wzgledow wydarzeniem nie tylko logicznym, ale takze obecnie najwazniejszym dla znacznej wiekszosci Polakow w kraju i tych rozsianych po swiecie.
Czy dokonywany krok, popierany przez ponad 3/4 narodu, jest jednakze przemyslany od poczatku do konca?
No coz, wiedza o NATO nie tylko przecietnego Polaka, ale czesto wladz polskich i polonijnych, jest i nierzadko wypaczona. Powodem tego bylo demonizowanie NATO w PRL przez cale dziesieciolecia, a po powstaniu III RP dla odmiany jego bezkrytyczne wychwalanie. Z formalnego punktu widzenia, 710-milionowe NATO jest istotnie imponujaca organizacja. Majac tylko 12 procent mieszkancow globu ziemskiego, na kraje NATO przypada ok. 1/2 produkcji swiatowej. Obszar ten jest takze centrum handlowym, finansowym i naukowym swiata.
NATO wreszcie, wydajac na swoja obrone ok. 450 miliardow dolarow rocznie, wydaje znacznie wiecej niz. pozostaly swiat razem wziety. W swoich szeregach NATO ma ponadto trzy mocarstwa nuklearne, w tym jedno supermocarstwo.
Nade wszystko jednak, NATO jest symbolem Zachodu ze wzgledu na wyznawanie okreslonego systemu wartosci, ktorym jest demokracja parlamentarna i gospodarka wolnorynkowa.
Nie nalezy jednak zapominac, ze NATO nie obejmuje wszystkich krajow zachodnich.
Japonia, druga w swiecie potega gospodarcza, nie jest jego czlonkiem, podobnie jak nie jest Australia, Austria, Finlandia, Irlandia, Nowa Zelandia, Szwajcaria i Szwecja.
I wreszcie, Traktat Waszyngtonski z 4 kwietnia 1949 r., powolujacy do zycia NATO, mial u swoich podstaw okreslona sytuacje polityczno-wojskowa w owczesnej Europie, w podzielonych Niemczech w szczegolnosci, sytuacje nie majaca nic z obecna. W czasie powstawania NATO bowiem, od 24 czerwca 1948 r. do 9 maja 1949 r., trala ladowa blokada Berlina przez wojska sowieckie. Ilosc wojsk sowieckich ponadto, tylko we wschodnich Niemczech i Polsce, w bezposredniej bliskosci Europy Zachodniej, obliczano wtedy na ok. 1 milion zolnierzy i oficerow. Wojska te byly bez przerwy modernizowane i szkolone do dzialan ofensywnych. Za Bugiem liczebnosc tych wojsk oceniano na ok. 4 miliony.
W Europie Zachodniej zas, wojsk amerykanskich bylo tylko ok. 170 tysiecy, wojsk zachodnioniemieckich jeszcze nie bylo, podczas gdy armia francuska byla w znacznym stopniu zaangazowana w wojne indochinska i strzezenie zamorskich terytoriow. Podobnie bylo z armia angielska, drastycznie zredukowana i rowniez zaangazowana glownie w zamorskich krajach imperium. Armia wloska byla w powijakach, hiszpanska uwazano za faszystowska, a inne nie liczyly sie praktycznie.
Proba zaradzenia istniejacej sytuacji wlasnymi silami, poprzez utworzony w 17 marca 1948 r. zachodnioeuropejski sojusz wojskowy, Pakt Brukselski, zlozony z Anglii, Francji, Holandii, Belgii i Luksemburga, nie byl zadna zapora przed ewentualna agresja ZSRR i jego satelitow. Obrona Europy Zachodniej wlasnymi silami zatem, wowczas jeszcze pod nieobecnosc angielskiej i francuskiej broni nuklearnej, byla wiec niemozliwa bez aktywnego wlaczenia sie do niej USA.
USA, na szczescie dla Europy Zachodniej, postanowily wlaczyc sie do jej obrony, czego rezultatem bylo powstanie NATO, poczatkowo obejmujace 12 krajow, rozszerzajac sie z czasem do 16-tu. Czlonkami-zalozycielami byly: Anglia, Belgia, Dania, Francja, Holandia, Islandia, Kanada, Luksemburg, Norwegia, Portugalia, USA i Wlochy. W 1952 r. do NATO przystapily Grecja i Turcja, w 1955 r. Niemcy Zachodnie, a w 1982 r. Hiszpania. Szanse obrony Europy Zachodniej po powstaniu NATO polepszyly sie co prawda dramatycznie, zwlaszcza po przybyciu na jej terytorium dodatkowych, w stosunku do juz tam stacjonowanych, kontynentow wojsk amerykanskich, wyposazonych w bron atomowa.
Mimo tej poprawy, sytuacja byla nadal niepokojaca.
W dniu 25 wrzesnia 1949 r. bowiem, ZSRR wszedl w posiadanie broni atomowej, a 8 sierpnia 1953 r. broni wodorowej. Od 1948 r. mial rakiety balistyczne, a po wystrzeleniu Sputnika 4 pazdziernika 1957 r. stalo sie jasne, iz mial rowniez ciezkie rakiety miedzykontynentalne, wkrotce juz wieloglowicowe, zdolne siegnac terytorium USA.
 

Powyzsze wydarzenia, w sytuacji nasilajacego sie wyscigu zbrojen, radykalnie zmienily istniejacy wowczas uklad sil w swiecie. W ewentualnej III wojnie swiatowej, liczyly sie bowiem tylko dwa kraje, zwane potocznie supermocarstwami, USA i ZSRR, z pozostalymi odgrywajacymi role jedynie marginesowe. Dla ilustracji panujacej wowczas sytuacji warto przypomniec, ze oba supermocarstwa, na przelomie lat 1970-ch i 1980-ch, posiadaly po ok. 11 tysiecy nuklearnych glowic kazde, podczas gdy dla zniszczenia przeciwnika potrzeba bylo nie wiecej niz. 200-300 (sowiecki arsenal nuklearny ze wzgledu na wieksza moc wybuchowa glowic oraz znacznie wieksza ilosc taktycznej broni nuklearnej, byl zdolny zabic kazdego mieszkanca globu ziemskiego 30 razy, podczas gdy amerykanski "tylko" 16 razy...).
 

Ten stan rzeczy, jak tez postepujace odprezenie miedzynarodowe po smierci Stalina, postawilo NATO w obliczu nowych dylematow, nie przewidzianych przy jego tworzeniu. Europejscy jego czlonkowie bowiem, w zwiazku ze zmiana sytuacji, zaczeli nie wypelniac swoich zobowiazan dla podnoszenia zdolnosci bojowej kolektywnej obrony w silach konwencjonalnych, wywiazujac sie z nich zaledwie w polowie. USA znalazly sie w konsekwencji tego w trudnej sytuacji. Przy niedostatku konwencjonalnych sil do odparcia agresji, USA musialyby uzyc w obronie Europy Zachodniej broni nuklearnej, ryzykujac zmasowana sowiecka riposte przeciwko wlasnemu terytorium. W dodatku, pojawily sie nowe komplikacje, gdyz Francja, od 1960 r. posiadajaca bron atomowa, a od 1966 r. wodorowa, nie wierzac w obrone Europy Zachodniej przez USA, wycofala sie z wojskowej struktury NATO, najwazniejszej jego czesci, pozostajac tylko w jego "strukturze politycznej". Wycofujac sie ze "struktury wojskowej" NATO, co gorsza, Francja zazadala tez opuszczenia jej terytorium przez wojsk amerykanskie, co znacznie skomplikowalo tzw. glebie operacyjna NATO.

 

Ponadto, zarowno Francja, jak i Anglia, ktora rowniez w miedzyczasie stala sie mocarstwem nuklearnym, deklarowaly uzycie broni nuklearnej wylacznie w obronie wlasnego terytorium, oczekujac jednoczesnie od USA uzycia broni nuklearnej w obronie terytorium calej Europy Zachodniej.
USA wreszcie, co stalo sie widoczne w czasie kryzysu kubanskiego w pazdzierniku 1962 r., na wojne nuklearna z ZSRR nie mialy z kolei najmniejszej ochoty, nawet w sytuacji zagrozenia ich wlasnego terytorium, a co dopiero mowic o zachodnioeuropejskim.
W konsekwencji tego, wytworzyla sie opatowa "sytuacja strategiczna", ktora w miare rozbudowy sowieckiego potencjalu nuklearnego oslabiala chec USA do wojny z kazdym dniem, podczas gdy inni czlonkowie NATO, "nuklearnych" nie wylaczajac, liczyli sie niewiele (laczny potencjal nuklearny Francji i Anglii rownal sie w granicach 1-2 procent sowieckiego potencjalu nuklearnego).
 

Sytuacja ta, co gorsza, zaczela z kolei potegowac niewiare Niemiec Zachodnich w gotowosc USA do obrony ich terytorium przed agresja Ukladu Warszawskiego. Istotnie, nie wchodzac w szczegoly, rozlokowanie wojsk USA w Niemczech Zachodnich w znacznym stopniu usprawiedliwialo taka niewiare.
Tak wiec, NATO, ktore dzis jest przedstawiane jako zwycieski i wyjatkowo udany w historii sojusz wojskowy, w rzeczywistosci bylo zawsze w bardzo trudnym polozeniu, pogarszajacym sie jeszcze z biegiem czasu.

 



Nic dziwnego wiec, ze NATO, ktore zreszta nigdy nie planowalo zadnych dzialan ofensywnych przeciwko sowieckiemu blokowi, robilo wszystko co mozliwe, zeby tylko ZSRR nie porwal sie pierwszy na takie dzialania. A kiedy sytuacja na tym odcinku nieco zmienila sie, po decyzjach NATO z grudnia 1979 r. o rozlokowaniu w kilku krajach Europy Zachodniej amerykanskich rakiet Pershing II i Cruise, w odpowiedzi na sowieckie rakiety SS-20, to natychmiast, na wniosek Niemiec Zachodnich, USA przystapily do rokowan z ZSRR dla zazegnania groznej sytuacji. Wynikiem tego bylo porozumienie USA-ZSRR z grudnia 1987 r., tzw. INF, o eliminacji rakiet sredniego i krotszego zasiegu obu supermocarstwo na tzw. europejskim teatrze wojennym. Porozumienie to bylo nie tylko oznaka nowego odprezenia w stosunkach Wschod-Zachod, ale praktycznie wykluczeniem wojny nuklearnej w Europie pomiedzy dwoma supermocarstwami.

Odtad, prawde mowiac, NATO i Uklad Warszawski staly sie faktycznie zbedne, zwlaszcza po kolejnych jeszcze wydarzeniach. Jednym z nich, bardzo waznym, bylo oswiadczenie Gorbaczowa na forum ONZ w dniu 7 grudnia 1988 r. o jednostronnej i znacznej redukcji sil konwencjonalnych ZSRR w Europie. Konwencjonalny i niespodziewany atak sowiecki na jej zachodnia czesc stawal sie wiec coraz mniej prawdopodobny, a jeszcze mniej nuklearny, po porozumieniu INF z 1987 r.
W klimacie spadku napiecia w stosunkach Wschod-Zachod, pokojowy charakter NATO zaczal ujawniac sie teraz juz w calej pelni. Zreszta, jeszcze w okresie "zimnej wojny", nie mowiac o czasach pozniejszych, tez tak bylo, ale propaganda w krajach bloku sowieckiego niezmiennie przedstawiala NATO jako potencjalnego agresora, gotowego do napasci w kazdej chwili.
W rzeczywistosci, bylo odwrotnie. Tak na przyklad, jeszcze w 1949 r., tuz po swoim powstaniu, NATO deklarowalo wole "pokojowego wspolzycia" ze wszystkimi rzadami i narodami.
W 1953 r. wyszlo z kolei z idea rozwiazywania konfliktow "pokojowymi srodkami", podczas gdy w 1957 r. zaczelo glosic idee wylacznie "pokojowych przemian" w Europie.
W 1967 r. wreszcie, w tzw. Raporcie Harmela, NATO oswiadczylo, iz jego glownym "celem politycznym" w Europie byl "sprawiedliwy i trwaly pokoj", ktoremu towarzyszylyby odpowiednie "gwarancje bezpieczenstwa" wzajemnego.
Tak daleko idace oswiadczenie nie uszlo uwagi Moskwy, ktora odczytala go jako gotowosc NATO do wlaczenia sie w jakis "ogolnoeuropejski system bezpieczenstwa". A poniewaz Moskwa, nie przywiazywala duzej wagi do Ukladu Warszawskiego, ktorego niesowieckie wojska, bez broni nuklearnej, razem wziete mialy tylko ok. 5 procent konwencjonalnej sily ogniowej wojsk sowieckich, wiec podjela natowska inicjatywe. W efekcie tego, jak zwykle krok po kroku, Moskwa przeszla do wielkiej ofensywy "polityczno-dyplomatycznej", lansujac koncepcje "bezpieczenstwa i wspolpracy w Europie", do ktorej zaliczala, poczatkowo przynajmniej, takze Ameryke Polnocna. Celem tej ofensywy bylo "rozwodnienie" NATO, poprzez pozbawienie go "struktury wojskowej", jak tez zredukowanie liczebnosci wojsk USA w Europie Zachodniej, jesli nie ich ewakuacji stamtad w ogole, co rownaloby sie jej faktycznemu odcieciu od amerykanskiego sojusznika. Pierwszym efektem tej ofensywy byl Akt Koncowy z Helsinek w sierpniu 1975 r., rozpoczynajacy nowy etap w konflikcie Wschod-Zachod, w swojej istocie juz coraz bardziej polityczno-dyplomatyczny niz wojskowy, choc wtedy jeszcze nie bylo calkiem jasne czy celem Moskwy nie mialo byc jedynie uspienie czujnosci przeciwnika, "strategiczeskij obman".
Moskiewska ofensywa "polityczno-dyplomatyczna" nabrala na rozmachu dopiero po dojsciu Gorbaczowa do wladzy w marcu 1985 r.
 

W dniu 29 wrzesnia 1989 r. bowiem, sowiecki minister spraw zagranicznych Eduard Szewardnadze, na spotkaniu z amerykanskim Sekretarzem Stanu James Bakerem, wyszedl z sensacyjna propozycja jednoczesnego rozwiazania NATO i Ukladu Warszawskiego. USA nie poszly co prawda na sowiecka propozycje, ale ich reakcja na przemiany we
"wspolnocie socjalistycznej" stala sie odtad niezwykle przychylna, co znalazlo swoj wyraz w pieciu wystapieniach prezydenta Busha, wygloszonych w okresie 17 kwiecien-31 maj 1989 r.
 

Przelomem w stosunkach Waszyngton-Moskwa jednakze, bez precedensu w ich historii, stal sie szczyt Bush-Gorbaczow na Malcie w dniach 2-3 grudnia 1989 r., co znalazlo natychmiast echo w nowej polityce NATO wobec Ukladu Warszawskiego. Udzial prezydenta Busha w sesji Rady NATO, tuz po szczycie na Malcie, stal sie poczatkiem serii pojednawczych i przyjaznych gestow ze strony Sojuszu, od "Apelu z Turnberry" Rady NATO z 7-8 czerwca 1990 r. poczynajac, a na Karcie NATO-Rosja z 27 maja 1997 r. konczac. Moskwa, widzac zdecydowanie pokojowa reakcje NATO na dokonywane przez nia "przemiany", postanowila pojsc jeszcze dalej, pozbywajac sie Ukladu Warszawskiego, poprzez rozwiazanie najpierw jego "struktury wojskowej" 1 lipca 1990 r., a potem "struktury politycznej" 23 grudnia 1992 r (Uklad, warto to przypomniec, nigdy nie obejmowal wojsk sowieckich, a jedynie wojska jego niesowieckich czlonkow).
Zanim jednak swiat dowiedzial sie o tym, Gyula Horn, wegierski minister spraw zagranicznych, skladajac wizyte w Bonn oswiadczyl 20 lutego 1990 r., ze czlonkowie Ukladu Warszawskiego byliby gotowi przystapic do NATO!
Od tego momentu "rozprul sie" przyslowiowy worek z roznymi inicjatywami przystepowania do NATO ciagle jeszcze istniejacego, choc juz chwiejacego sie bloku sowieckiego.
Idea przystepowania bloku sowieckiego do NATO nie byla nowa. Jeszcze w marcu 1954 r. ZSRR wyrazil swoja gotowosc przystapienia do niego, co po dwoch miesiacach spotkalo sie z odmowa USA i Anglii, ale pozostali czlonkowie NATO byli w tej sprawie mniej kategoryczni. Po tym epizodzie sprawa akcesji bloku sowieckiego do NATO, jak sie to po latach okazalo, nie zeszla z porzadku dziennego moskiewskiej ofensywy polityczno-dyplomatycznej. Po Szewardnadze i Hornie przystapily do niej juz czolowe osobistosci Ukladu Warszawskiego. W dniu 16 maja 1990 r. bowiem, Gorbaczow oswiadczyl w Moskwie amerykanskiemu Sekretarzowi Stanu Bakerowi, ze ZSRR przystapi do NATO! Jelcyn z kolei, jako prezydent rodzacej sie Rosji, zakomunikowal Bakerowi 16 grudnia 1991 r. w Moskwie, ze powstajaca "struktura wojskowa" WNP, Wspolnoty Niepodleglych Panstw, po prostu ... polaczy sie z NATO!
 

Podobnych "odzywek" bylo znacznie wiecej, polskiej, przy okazji szczytu Grupy Wyszehradzkiej w dniach 5-6 pazdziernika 1991 r. w Krakowie, nie wylaczajac.

Fakty te nalezy przypomniec dlatego, zeby Polakom uswiadomic, ze na dlugo przed "ruszeniem NATO na wschod" - "Wschod ruszyl do NATO". Co dzialo sie potem w "polityce wzajemnych usmiechow", trudno opisac w kilku zdaniach. W kwaterze NATO bez przerwy goscily rozne osobistosci z Ukladu Warszawskiego, podczas gdy Sekretarz Generalny Sojuszu z kolei odbywal liczne podroze po stolicach wczorajszego przeciwnika. Polacy powinni takze wiedziec, ze jeszcze na dlugo przed zapowiedzia prezydenta Clintona z 22 pazdziernika 1996 r. w Detroit o gotowosci przyjecia Polski, Czech i Wegier do NATO, w dniu 29 wrzesnia 1994 r., na spotkaniu z Jelcynem, wyrazil on gotowosc przyjecia ... Rosji w jego szeregi!

I kto wie co by bylo, gdyby Jelcyn przyjal propozycje, ale jej nie przyjal, pokrywajac zaproszenie milczeniem...
Na marginesie tego wydarzenia nalezy przypomniec jeszcze inne, poprzedzajace szczyt Clinton-Jelcyn, a konkretnie wystapienie prezydenta Clintona na szczycie NATO w Brukseli w dniu 10 stycznia 1994 r., przy okazji powolywania do zycia Partnerstwa dla Pokoju. Partnerstwo, nowa instytucja w NATO, stwarzajaca przedsionek do ewentualnego w nim czlonkostwa, Clinton okreslil jako otwarte dla wszystkich, Rosji nie wylaczajac.
A tymczasem NATO zaczelo redukowac swojej sily zbrojne. Jego filar, wojska amerykanskie, zostaly zredukowane o 700 tysiecy, czyli o jedna trzecia, a ponadto zaczely opuszczac Europe Zachodnia, zmniejszajac swoj stan z ponad 330 tysiecy do ok. 100 tysiecy, wywozac przy okazji za ocean swoja bron nuklearna. Moskwa z kolei, szczerze lub nie, pomyslom NATO rozszerzania sie na wschod" oponowala. W odpowiedzi, NATO zabralo sie do "studiowania" sprawy, przedkladajac we wrzesniu 1995 r. dosc osobliwy raport. Osobliwy dlatego, ze w jego 7-miu punktach nie bylo slowa o tym na co nowi czlonkowie NATO, w tym Polska, mogliby liczyc w razie agresji, podczas gdy sporo mowilo sie o tym co NATO bedzie oczekiwac od swoich nowych czlonkow.
Wreszcie, zeby Moskwe uspokoic, Francja zaproponowala, a wszyscy inni w NATO poparli ja, podpisanie z nia jakiegos porozumienia, co skonczylo sie wspomniana Karta NATO- Rosja.
Po tym wydarzeniu, gdyby naprawde "Polska byla Polska", to powinna przynajmniej przemyslec sens przystepowania do NATO.
Widocznie jednak Rosja byla innego zdania i Polska do NATO wchodzi, gdzie juz faktycznie, choc jeszcze nieformalnie, jej wielki wschodni sasiad postawil swoja noge, z glosem bez porownania wiekszym...
Jak dalece w zwiazku z tym wydarzeniem zmienila sie sytuacja, warto zacytowac z Karty NATO-Rosja nastepujace zobowiazania ukladajacych sie stron:
"... NATO i Rosja beda wspolnie budowac trwaly i powszechny pokoj na obszarze Euro-Atlantyckim ... Wychodzac z zasady, ze bezpieczenstwo wszystkich panstw w europejsko- atlantyckiej wspolnocie jest niepodzielne, NATO i Rosja beda pracowac wspolnie, aby przyczynic sie do powstania w Europie wspolnego i powszechnego bezpieczenstwa ..." (podkreslenia moje).
NATO i Rosja utworzyly zatem cos w rodzaju "wspolnoty interesow", ktora ma zgodnie wspoldzialac we wszystkich europejskich sprawach, w tym oczywiscie takze w polskich. Ustanowiona Rada NATO-Rosja bowiem, spotykajaca sie regularnie, jest wyposazona w daleko idace uprawnienia. jesli na przyklad Polska zechcialaby poskarzyc sie na Rosje na forum NATO, to najpierw skarga taka musialaby trafic na forum Rady NATO-Rosja!
A w ogole, to niby dlaczego Polska mialaby skarzyc sie na Rosje na forum NATO? Przeciez jednym z warunkow jej przyjecia do NATO mialy byc jej bardzo dobre stosunki wlasnie z Rosja! Polska ze swej strony, starajac sie o wejscie do NATO, robila co mogla, albo tak musiala robic, zeby aby nie pisnac slowkiem, ze ze strony Rosji moze jej cokolwiek zagrazac!
Cel Moskwy "rozwodnienia" NATO zostal wiec w znacznym stopniu osiagniety. Utworzona 29 maja 1997 r. w Sintra w Portugalii EAPC, Euroatlantycka Rada Partnerstwa, do ktorej obok 16 czlonkow NATO wchodzi 28 czlonkow NACC, Polnocnoatlantyckiej Rady wspolpracy, z Rosja i Ukraina na czele, uczynila z dotychczas znanej Polakom instytucji autentyczna wieze Babel. Ilosc posiedzen w NATO wzrosla bowiem az 3-krotnie i szybko rosnie nadal.
Zmiana oblicza NATO nie byla ani przypadkowa, ani zywiolowa. NATO bowiem, wbrew pozorom, jest organizacja sojusznicza o niezbyt jasnym profilu, nie rozgraniczajac wyraznie dwoch zblizonych, ale nie identycznych pojec, ktorymi byla "kolektywna obrona" i "kolektywne bezpieczenstwo". W okresie "zimnej wojny" akcent kladziono na "kolektywnej obronie", podczas gdy obecnie, bez zmian w Traktacie Waszyngtonskim, akcent przesunal sie na "kolektywne bezpieczenstwo".
Sekretarz Stanu Madeleine K. Albright na przyklad, piszac 15 lutego 1997 r. w brytyjskim tygodniku The Economist o "rozszerzaniu NATO na wschod", o "kolektywnej obronie" nie wspomniala nawet slowem, piszac wylacznie o "kolektywnym bezpieczenstwie", ktorym byliby objeci nowi czlonkowie Sojuszu. Wynikaloby stad, ze ci nowi czlonkowie, a wsrod nich Polska, mogliby faktycznie nie byc objeci natowska "kolektywna obrona"!
Innymi slowy, NATO, rozbudowujac swoje instytucje, niewatpliwie "rozwadnia sie", stopniowo jakby odchodzac przy tej okazji od swojej funkcji "kolektywnej obrony" i stajac sie organizacja "kolektywnego bezpieczenstwa", w swej tresci polityczna, a nie wojskowa. Czym wiec naprawde jest obecnie NATO i czym jeszcze bedzie w przyszlosci - nie wiadomo.
Rozwoj sytuacji w Europie i swiecie jest bowiem tego rodzaju, iz nie jest wykluczone zejscie NATO ze sceny dziejowej w znanej dotychczas postaci, a na jego miejscu pojawi sie jakis "euro-atlantycki system bezpieczenstwa", od Vancouver do Wladywostoku, ktory Rosja, przy udziale Francji, a ostatnio jakby i Niemiec, niezmordowanie lansuje od lat. USA z kolei, jak dotad, nie maja jasnej wizji czym ma byc "nowy lad" w swiecie, ktorego narodziny zbyt pochopnie obwiescily w 1992 r.
Najgorsze zas, ze NATO nie bardzo wie co ma robic dalej. Nie na darmo sowieccy dyplomaci szeptali w niedalekiej przeszlosci swoim natowskim kolegom, ze "pozbawimy was wroga i zobaczymy co wtedy zrobicie..."
Rzeczywiscie, niebezpieczenstwo sowieckiej agresji silami konwencjonalnymi przeciwko Europie Zachodniej zniknelo, podczas gdy niebezpieczenstwo wojny nuklearnej pozostalo, ale do jego zazegnania nie NATO jest konieczne, ale partnerskie, jesli wrecz nie sojusznicze stosunki amerykansko-rosyjskie. Od lat jest bowiem oczywiste, ze w wojnie nuklearnej pomiedzy USA a ZSRR nie moze byc zwyciezcow.
Moskwa z Waszyngtonem, mimo ze dla postronnych obserwatorow, Polakow zwlaszcza, moze to czasem wygladac inaczej, robia wiec wszystko co mozliwe, zeby uniknac nuklearnego starcia. Wojna zreszta, jak nauczal Clausewitz, jest tylko jednym ze srodkow osiagania celow politycznych. Zamiast wiec isc na samobojczy konflikt zbrojny, Moskwa poszla, a Waszyngton to podjal, na rozegranie konfliktu srodkami polityczno-dyplomatycznymi. Jest wreszcie bardzo mozliwe, ze USA i Rosja, zamiast tkwic w takim polityczno-dyplomatycznym konflikcie, stana sie autentycznymi "strategicznymi partnerami", antychinskimi, antyjaponskimi i ... antyeuropejskimi, co zreszta Francja nawet podejrzewa. Tym tez prawdopodobnie nalezy tlumaczyc nowa sensacje, gdzie Francja wraz z Niemcami i Rosja zaczela tworzyc "luksemburski trojkat", ktory Jelcyn, w
marcu 1998 r., nazwal "osia" trzech panstw. I jesli tak istotnie potoczylyby sie sprawy, to NATO straci jakikolwiek sens istnienia, a jeszcze bardziej polskie w nim czlonkostwo.
 

Na temat przyszlosci NATO kraza zreszta nieprawdopodobne plotki. Jedna z nich wymienia amerykanskie proby stworzenia z Izraela, Egiptu, Jordanii, Tunisu, Maroka, Mauretanii, Albanii, b. Jugoslawii, Bulgarii, Rumunii, a moze jeszcze Grecji, Turcji oraz niektorych b. azjatyckich republik sowieckich, jakiegos "nowego NATO", przeciwwaznego dla Europy Zachodniej i Rosji.
Rzeczywistosc, prawde mowiac, nawet bez tych plotek, nie wyglada rozowo dla NATO. W jego szeregach poglebia sie podzial pomiedzy USA z jednej strony, ktore coraz bardziej dominuja uzbrojeniem, a europejskimi czlonkami Sojuszu, ktorzy, bez Anglii co prawda, chca jego "europeizacji", reaktywujac stworzona jeszcze we wrzesniu 1948 r. UZE, Unie
Zachodnioeuropejska. Niebezpiecznie narasta tez konflikt na poludniowo-wschodniej flance NATO, pomiedzy Turcja a Grecja, o Cypr i rozgraniczenie wod terytorialnych, co juz raz doprowadzilo miedzy nimi do groznego w skutkach kryzysu. Obecnie, jesli Rosja wyposazy grecka czesc Cypru w rakiety przeciwlotnicze S-300, ktore Turcja zapowiada natychmiast zniszczyc, to kto wie jaki moze byc tego rezultat.
Najgrozniejszym w skutkach problemem jest jednakze "perspektywa bezrobocia" w NATO. Gdyby nie jego akcja w Bosni, nigdy w NATO nie przewidywana, to wlasciwie nie mialoby ono nic do roboty (sytuacje moze zmienic napiecie w serbskiej prowincji Kosovo, gdzie w chwili pisania niniejszych slow, NATO sklania sie do interwencji zbrojnej). W wieksza wojne w Europie nikt juz nie wierzy, a dla lokalnych wojen, zwalczania terroryzmu, przemytu narkotykow, misji pokojowych i innych akcji, zadne NATO nie jest nikomu potrzebne. Rozwiazan dla roznych obecnych i przyszlych wyzwan nalezy bowiem szukac, w "globalizujacym sie" swiecie i przy proliferacji broni masowej zaglady, w skali ogolnoswiatowej, a nie regionalnej lub dwustronnej.

 

NATO zatem, znane Polakom z przeszlosci, nalezy juz do historii, a jakim bedzie w przyszlosci tego nikt nie wie. Jakies "nowe NATO", zeby znalezc "zatrudnienie", musialoby wyjsc poza dotychczasowy obszar swojego dzialania, poza Europe, a to nie jest zadna atrakcja dla wiekszosci jego dotychczasowych czlonkow i zapewne tych nowych, Polski nie wylaczajac. "Misje pokojowe" wylaczajac juz obecnie bardzo kosztowne i beda drozec nadal, a w skutkach beda niepewne (NATO w Bosni wydalo ponad 20 mld. dol. i jeszcze nie wiadomo czym sie to skonczy).

Ewentualne wejscie Rosji do NATO wreszcie, najprawdopodobniej oznaczac bedzie jego likwidacje, a przynajmniej w formie i nazwie dotychczas znanej. Co konkretnie pojawiloby sie na jego miejscu, w sytuacji gdzie nawet "architektura" zastepujacej go organizacji nie jest nakreslona nawet w zarysach, moze byc sprawa tylko domyslow.

Reasumujac, przyszlosc NATO jest mglista. Gdyby Polska zostala jego czlonkiem tuz po jego powstaniu, lub wkrotce potem, to taka decyzja bylaby sensowna, podczas gdy dzis jest co najmniej dyskusyjna.

 

2. Unia Europejska

 

Drugim najwiekszym i najpotezniejszym po NATO reprezentantem Zachodu jest liczaca ok. 375 milionow mieszkancow Unia Europejska.
Po NATO, czlonkostwo w niej jest marzeniem 2/3 Polakow, a nawet 84 procent polskiego duchowienstwa katolickiego.

Unia jednakze, nie tak jak NATO, ktore od niemal 50-ciu lat jest z traktatowego punktu widzenia instytucja czytelna i prawnie jak dotad niezmienna, ze zmienna tylko iloscia jego czlonkow, jest z kolei instytucja niezwykle wewnetrznie i zewnetrznie skomplikowana, malo przejrzysta, a tym samym Polakom mniej znana.
Egzystencja Unii jest znaczona roznymi etapami, ktore wraz z uplywem czasu tworza z niej instytucje-piramide, nie zawsze zrozumiala nawet dla jej krajow czlonkowskich, nie mowiac juz o kandydatach na jej czlonkow, wsrod ktorych jest Polska.
Aktualnie, ma za soba juz trzy "integracyjne etapy".

 

Pierwszym bylo stworzenie strefy "wolnego handlu", drugim "unii celnej", ze wspolna taryfa zewnetrzna, a trzecim, obecnie w trakcie realizacji, "jednolity rynek", nie tylko z wolnym przeplywem towarow i uslug, ale takze kapitalow i ludzi (bez ograniczen w zatrudnieniu i stalym miejscu zamieszkania).
Czwartym etapem ma byc unia walutowa i wspolny pieniadz, "Euro".
Dzialalnosc Unii Europejskiej znaczona jest tez okresowymi "drogowskazami".
Tak na przyklad, obecnie Unia dziala w mysl Traktatu z Maastricht z grudnia 1991 r., ale od czerwca 1997 r., po przyjeciu Traktatu z Amsterdamu, czesciowo zaczyna juz dzialac zgodnie z jego duchem, choc w pelni wejdzie on w zycie dopiero w 1999 r., po jego ratyfikacji.
W ramach Unii dzialaja ponadto trzy "europejskie wspolnoty", traktatowo niezalezne, tworzone jeszcze w latach 1950-ch, jak Europejska Wspolnota Wegla i Stali, Euratom i Wspolnota Europejska.
Kazdy z kolejnych traktatow wreszcie, wymysla nowe "filary" i nowe "cele", na ktorych opiera sie Unia w codziennych dzialaniach. Traktat z Maastricht na przyklad, wymyslil trzy "filary".
Pierwszym jest decyzja o utworzeniu unii walutowej, przemianowaniu Europejskiej Wspolnoty Gospodarczej i Wspolnoty Europejskiej na Unie Europejska, plus kilka innych decyzji poglebiajacych proces integracji.
Drugim filarem jest podjecie prob stworzenia wspolnej polityki zagranicznej i bezpieczenstwa.
Trzecim jest szereg decyzji zwiazanych z tworzeniem jednolitego "rynku", zgodnie z decyzjami z 1987 r., jak tez stworzenie "europejskiego obywatelstwa".
Traktat Amsterdamski z kolei, nie tylko skonsolidowal te trzy "filary", ale dorzucil cztery nowe "cele", w rzeczywistosci dodatkowe "filary".
Celami tymi:
- nadanie priorytetu sprawom zatrudnienia i praw obywatelskich;
- ostateczne zlikwidowanie barier w swobodnym ruchu ludnosci w obrebie Unii oraz wzmocnienie jej bezpieczenstwa wewnetrznego;
- wiekszy glos Unii w sprawach swiatowych;
- usprawnienie "instytucjonalnej struktury" Unii, majac na wzgledzie jej poszerzenie sie o nowych czlonkow.

Unia Europejska wiec, to instytucja w ciaglym ruchu, ale jednoczesnie pelna roznych zaszlosci, z ktorymi Kazdy kraj przystepujacy do niej musi sie liczyc i ktore ciaza na jej biezacej dzialalnosci. Polska, ktora w tworzeniu tych zaszlosci nie brala udzialu, a o wielu z nich nie wie do dnia dzisiejszego, nie biorac ponadto udzialu w tworzeniu nowych, znajduje sie wiec w niekorzystnej sytuacji, negocjujac warunki ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin