Albert Grenier - Narody i cywilizacje - historia Galów.doc

(1734 KB) Pobierz

NARODY i CYWILIZACJE

W serii NARODY i CYWILIZACJE ukazały się: Else Roesdahl HISTORIA WIKINGÓW

Paul Johnson HISTORIA ANGLIKÓW

Albert Hourani HISTORIA ARABÓW

Cyril Mango HISTORIA BIZANCJUM

W przygotowaniu:

Philip Curtin, Steven Feierman, Leonard Thompson, Jan Yansina  HISTORIA AFRYKI

John King Fairbank  HISTORIA CHIN

MaldwynA Jores  HISTORIA USA

Claude Markovte  HISTORIA INDII

Jean Paul Roux  HISTORIA TURKÓW

Herwig Wolfram  HISTORIA GOTÓW

Georges Castellan  HISTORIA BAŁKANÓW

Jean Berenger  HISTORIA HABSBURGÓW

John o'Beirne Ranelagh  HISTORIA IRLANDII

 

Albert Grenier

HISTORIA GALÓW

NARODY i CYWILIZACJE

Przekład Agnes Delahaye, Maria Hoffman

Wydawnictwo MARABUT

Oficyna Wydawnicza VOLUMEN

Gdańsk-Warszawa 2002

 

Tytuł oryginału: LES GAULOIS

              Copyright © Editions Payot & Rivages 1970, 1979, 1994 Copyright © for the Polish edition by Oficyna Wydawnicza Volumen, Warszawa 2002

Wydanie pierwsze w języku polskim

Redakcja merytoryczna: prof. Jerzy Kolendo

Redakcja: Jolanta Gadomska Korekta: Jolanta Gadomska, Hanna Kościelecka

     Opracowanie graficzne: Tomasz Bogusławski Opracowanie tablicy chronologicznej: Marcin Rudnicki

   Mapy: Michał Blaut              SJ

Skład: Bogusław Lichoński

ISBN 83-7233-011-5 ISBN 83-916703-7-6

Oficyna Wydawnicza VOLUMEN ul. Konstancińska 3a m. 59, 02-942 Warszawa

Wydawnictwo MARABUT

ul. Zielony Stok 35A, 80-119 Gdańsk

tel./fax (prefiks) 58 302-01-17, tel. (prefiks) 58 302-01-29

e-mail: marabut@marabut.gd.pl

Adres do korespondencji: skr. poczt. 71, 80-305 Gdańsk 5

Klub Książki MARABUTA:  www.marabut.gd.pl

Druk: Drukarnia Wydawnictw Naukowych S.A. ul. Żwirki 2, 40-950 Łódź

 

Przedmowa honorowa

    Kiedy w roku 1960 Albert Grenier, mój profesor w Ecole des Hautes Etudes, przystał na napisanie przedmowy do pracy LOccident romain (Rzymski zachód), którą przygotowałem dla „Bibliotheque Historique", nie przypuszczałem, iż w 8 lat później, a 6 lat po Jego śmierci właśnie mnie przyjdzie przedstawiać czytelnikom nowe wydanie jego książki Les Gaulois (Historia Galów).

    Czynię to dziś z wielkim wzruszeniem, z wielką pokorą i całym szacunkiem należnym Jego pamięci, świadom podwójnych więzów, jakie mnie z nim łączyły, więzów serca i umysłu. Chociaż Lotaryngia nie była dla niego, jak jest dla mnie, ziemią ojczystą, spędził tu wszak swe dzieciństwo, młodość i tu rozpoczął karierę naukową. Przemierzył ten kraj wzdłuż i wszerz i przyczynił się do wielu odkryć archeologicznych. Żywe wspomnienia wyprawy do Camp d'Affrique, na północ od Messein w Meurthe-et-Moselle, odzywają się w zamieszczonym przez niego opisie tego oppidum1. Lubił sam przypominać, iż na wydziale literatury w Nancy był uczniem mego ojca, który wykładał tam łacinę. Pamiętam, że jako dziecko odwiedziłem z ojcem Alberta Grenier, mianowanego właśnie wykładowcą na tym samym wydziale. W dziecięcej wrażliwości i dumie poczułem się wyróżniony gościnnością, uśmiechem i życzliwością tego uczonego. W trudnych latach ostatniej wojny zostałem jego studentem. Zawsze, aż do swej śmierci, zaszczycał mnie przyjaźnią, a bywało, że i rozmowami, podczas których - w będącej jego tajemnicą aurze zarazem swojskości i erudycji, pełen prostoty, zaangażowania, jowialności i serdeczności - potrafił zachować przejrzystość dość przecież skomplikowanych wywodów naukowych, bezstronność sądów, ostrożność w ocenie różnych śmiałych hipotez.

     oppidum - umocniony gród, ośrodek administracji i gospodarki, spełniający również funkcję miejsca kultowego Celtów, szerzej zob. s. 169 i n. (przyp. red.).

    

Przedmowa honorowa

    Posiadał bowiem tę wielką mądrość, która chroniła go przed porywami przedwczesnego zachwytu - przed swego rodzaju „reklamą", której ofiarą padają niektórzy archeologowie. Potrafił się oprzeć takim impulsom i przeciwstawiał im dociekliwość umysłu; wyłącznym jego celem było odnajdywanie źródeł archeologicznych i udostępnianie ich jako dobra publicznego. Nie dodawał im tej otoczki subiektywizmu, w której kryje się niebezpieczeństwo deformacji ich natury; jednym słowem przeprowadzał drobiazgową analizę, przestrzegając najlepszych zasad naukowej krytyki.

    Z wykształcenia był pierwotnie filologiem. W tym samym roku 1912, w którym w „Bibliotheque des Ecoles d'Athenes et de Rome" ukazała się jego główna rozprawa Bologne villanovienne et etrusque (Bolonia w czasach kultury Villanova i Etrusków), drugą - Etudes sur la formation des composes nominaux dans le latin archaique (Tworzenie zrostów rzeczownikowych w łacinie archaicznej) zamieścił w „Annales de l'Est". Dał się wówczas poznać jako rygorystyczny i skrupulatny badacz i gramatyk oraz wybitny łacinnik. Te początkowe zainteresowania i perfekcyjna znajomość języków klasycznych tłumaczą wagę, jaką przykłada w niniejszej książce do wszystkiego, co dotyczy lingwistyki: stąd jego żywe i barwne układy na temat wspólnego pochodzenia dialektów indoeuropejskich, nazw miejsc, rekonstrukcji języka galijskiego i odczytywania inskrypcji celtyckich. Temu lingwiście nieobca jest jednak i literatura, o czym świadczy częste odwoływanie się do tekstów: przykładem jest fragment z Pro Fonteio dotyczący importu win italskich do Galii, opatrzony wzorcowym komentarzem.

    Wierny swemu wykształceniu gramatyka i lingwisty, Albert Grenier ze skromnością odmawiał sobie tytułu historyka. A przecież posiadał ostrożność i intuicję prawdziwego historyka, i te zapewne zalety leżą u podstaw sukcesu jego książki o Galach. Zainteresował się Galami bardzo wcześnie: już w 1904 roku obronił w Ecole des Hautes Etudes pracę zatytułowaną Habitations gauloises et villas latines dans la cite des Mediomatriques (Domostwa galijskie i wille rzymskie w kraju Mediomatryków). Wiele mówiący wybór, w którym potwierdza się zarówno jego przywiązanie do Lotaryngii, jak i żywe zainteresowanie dawnymi mieszkańcami naszej ziemi. Pracując nad swoją „wielką" rozprawą, nie porzucił bynajmniej Galów. Wspomniał o nich w paru miejscach, zwłaszcza w podsumowaniu, gdzie proponuje przypisać kulturę Villanova Umbrom, których nie chce utożsamiać z Celtami - co inni uważali za możliwe. Rozpatrywał problem związków Celtów z Umbrami, by ostatecznie całkowicie je zdezawuować.

    Najpełniej mógł jednak rozwinąć swe zainteresowanie Galami dopiero wówczas, gdy w roku 1919 otrzymał na Uniwersytecie w Strasburgu katedrę starożytności narodowych i nadreńskich. Zimą 1920-1921 zdecydował się poświęcić Galom cykl wykładów. Stał się on podstawową substancją książki,

    

Przedmowa honorowa

której kolejna edycja ukazuje się dzisiaj. Po raz pierwszy wydana w roku 1922, w typowym wówczas dla „Collection Payot" formacie dwunastki, w roku 1945 ukazała się ponownie w serii „Bibliotheque Historique" tej samej oficyny, w wersji poprawionej i w nowej szacie, w formacie ósemki. Po 10 latach nakład został wyczerpany; z myślą o reedycji poproszono autora o dopisanie rozdziału uwzględniającego aktualny stan wiedzy, ale uczony, pochłonięty pracą nad swym podręcznikiem archeologii galloromańskiej, zmuszony był odmówić. Aby nie zaprzepaścić niezwykłego powodzenia książki, zdecydowano się na dodruk w pierwotnej postaci. Jest to bowiem jedno z tych dzieł, w których każda przeróbka obcej ręki wypaczyłaby oryginalną myśl. Bibliografia z końca każdego rozdziału została zgrupowana na końcu pracy. Wreszcie niezbędne uzupełnienia uwzględniające nowe odkrycia, czy też modyfikacje dotyczące niektórych punktów widzenia, wynikające z nieuchronnego postępu nauki, zostaną zasygnalizowane nie w notach czy addendach, lecz w tej części przedmowy, do której teraz przejdziemy.

    Stosując przy opracowaniu swego ulubionego tematu - Galów - ostrożność i intuicję, zalety, które podkreśliliśmy na samym początku, Albert Grenier musiał stawić czoła wielu tendencjom reprezentowanym przez specjalistów tego działu historii: przede wszystkim zaś „mitowi liguryjskiemu", któremu dał wyraz i który rozpowszechnił w swej rozprawie Camille Jullian. Wiemy, do jak pochopnych konkluzji doprowadzić może ryzykowna teza o „liguryjskim imperium italo-celtyckim", czyli o wspólnocie - pod politycznym przewodnictwem jednego ludu, Ligurów - obejmującej społeczności italską i celtycką, osiadłe po obu stronach Alp. Albert Grenier dowodzi przekonywająco, że chodzi tu po prostu o zwyczajne „sąsiedztwo"; populacja Ligurii nie jest „czysta"; w liguryjskim kraju roiło się od najeźdźców, nie tylko celtyckich, którzy przynieśli tu swój język indoeuropejski. Rzekomo liguryjskie końcówki są albo germańskie, albo celtyckie - czyli indoeuropejskie - albo też pochodzą z innych jeszcze języków. „Tych, których D'Arbois de Jubainville i Camille Jullian nazywali Ligurami, my nazwiemy Celtami albo lepiej Protoceltami". Oto właśnie klucz do rozwiązania całego problemu. Wyjaśnieniom, które proponował Camille Jullian, jego uczeń przeciwstawił własne: Galia, już przed rokiem 600 (i rokiem 500 w wypadku Galii Środkowej) - a te daty znakomity profesor College de France dopuszczał jako najwcześniejsze z możliwych - zajęta była przez ludy zapowiadające Celtów z racji swego języka (bliskiego zresztą „językowi Italików" i będące ich przednią strażą). Termin „Protoceltowie", wprowadzony już we „Wstępie" do niniejszej książki, świetnie ilustruje zjawisko: niejednoczesny, lecz stopniowy napływ małych grup następujących po sobie, począwszy od „epoki brązu aż po zaranie epoki historycznej, czyli przez całe tysiąclecie" - tak więc w ciągu wielu wieków nakładających się na siebie kolejnymi warstwami. Nie

    

8

 

Przedmowa honorowa

 

 

 

inaczej tłumaczymy ten fenomen dzisiaj: Jacques Heurgon2 pisze, że „zjawisko formowania się kultury pól popielnicowych z całą pewnością nie oznaczało jednej jedynej masowej inwazji, ale początek długiego ciągu infiltracji, które trwać będą przez całą pierwszą połowę II tysiąclecia i za każdym razem obok wcześniejszych mieszkańców osadzają czasem nawet bez uciekania się do oręża - nowych przybyszów. Ich siedziby zagęszczały sieć osad halsztac-kich".

    Albert Grenier zachowuje niewątpliwą ostrożność w ocenie związków łączących ludy kultury halsztackiej z Celtami. Niemniej jednak przyznaje, że tumuli (kurhany), które są wyznacznikiem zasięgu Hallstattu, stanowią sposób grzebania zmarłych właściwy również cywilizacji celtyckiej.

    Dla scharakteryzowania okresu poprzedzającego La Tene, rozpoczynającego się około roku 1100 i obejmującego następnie trzy fazy Hallstattu, stosujemy dziś powszechnie określenie „pola popielnicowe". Jednakże gdy Albert Grenier przygotowywał swoją książkę, określeniem tym dopiero zaczynano się posługiwać. Autor zmuszony był więc zaadoptować je już w trakcie pisania, w związku z czym pojawia się ono dopiero w rozdziale czwartym, przy temacie penetracji celtyckiej w Hiszpanii i powraca kilka stron dalej jako synonim „grobów ciałopalnych", które zajmują miejsce kurhanów. Nie spotykamy go natomiast przy omówieniu okresu późnego brązu (około 1100), a kiedy autor mówi o zasięgu obrządku ciałopalnego, zastępującego pochówki szkieletowe, posługuje się opisem „dość duże, pękate urny, zamykane pokrywą lub odwróconą misą", złożone w „grobach płaskich zgrupowanych w cmentarzyska".

    Autor pozostaje również bardzo powściągliwy, gdy chodzi o udział Ilirów w kształtowaniu się cywilizacji halsztackiej: „[...] Celtowie ulegli politycznej dominacji Ilirów, przynajmniej na pewien czas i na części swego terytorium" i dodaje: „Możliwe też, że z obszarów iliryjskich przybyła jednocześnie nowa rasa ludzi, którzy mieszali się z i tak już niejednorodnym amalgamatem, z którego mieli się wyłonić Galowie".

    Rzecz jasna, odkrycia dokonane już po publikacji Les Gaulois (Historia Galów) wniosły wiele nowego, uściślając czy korygując w pewnych wypadkach szczegóły tez prezentowanych przez Alberta Grenier, nigdy jednak zdecydowanie im nie zaprzeczając. Tak oto w Romanii - w Dovadola i Cassola Yalsenio -odnaleziono kilka nekropoli celtyckich z końca VI lub początku V wieku p.n.e. Świadczą one o obecności Galów na półwyspie jeszcze przed pojawieniem się Bojów, Lingonów i Senonów, ogarniętych żądzą zdobycia Rzymu i usiłujących opanować Kapitol. Należałoby więc przesunąć datę pierwszych infiltracji celtyckich na Nizinę Padańską, przyznając rację Alexandre'owi Bertrandowi, który uważał, że Celtowie byli tam już od roku 600. Albert Grenier nie wykluczał,

J. Heurgon, Rome et la Meditermnee occidentale, „Nouvelle Clio", Paris, 1969, s. 94.

 

Przedmowa honorowa

iż hordy mogły przenikać do północnej Italii w okresie halsztackim, nie sądził jednak, by można było uznać za pewnik istnienie tam autentycznych grobów celtyckich sprzed roku 400.

    Konstatacja ta żadną miarą nie zaprzecza tezie o przybyciu najeźdźców z krain nadreńskich lub środkowej Europy przez przełęcze Brenner i Świętego Gotharda, a nie poprzez Zachodnie Alpy. A przecież w tym tkwi sedno poglądów, których Albert Grenier zawsze bronił. Wyjątkowo nieufnie traktował teorię - podtrzymywaną przez bezkrytycznie dającego wiarę Liwiu-szowi3 Camille'a Julliana - o tej wielkiej Galii celtyckiej, której plemiona wyruszyły jakoby pod wodzą Biturygów, by po drugiej stronie Alp zalać północną Italię. Profesor stwierdza: „Segowezus nie wyruszył z Galii przez Czechy, ale odwrotnie" i dalej: „Segowezus i Brennus nie byli Galami w dosłownym znaczeniu, lecz C e 11 a m i". Mimo że sam kilkakrotnie posługuje się wyrażeniem „imperium celtyckie" - nadając mu, jak myślę, wartość symbolicznej etykietki, zdolnej oddać pojęcie wspólnoty cywilizacyjnej wynikającej z jedności etnicznej - mistrz zakładał jako regułę, iż „mówienie o imperium celtyckim nie jest zasadne". Więc jednak nie akceptował tego pojęcia. Według niego ośrodkiem, z którego Celtowie rozeszli się zarówno do Galii, jak i do Italii oraz Czech, był region zachodnich Niemiec.

    Jeszcze jedną kwestią, której opracowywanie Albert Grenier mógł tylko rozpocząć, są odkrycia archeologiczne na terenie starożytnego miasta Marsylii. Do roku 1945, gdy książka się ukazała, odkryto zaledwie kilka fragmentów murów miejskich, w tym sławny odcinek odsłonięty w roku 1913. Uważa się, że ufundował go Criras, bogaty medyk z czasów Nerona, który ponoć - tak mówi Pliniusz Starszy4 - przekazał wielką sumę pieniędzy na budowę murów swego ojczystego miasta. Zniszczenia dokonane przez Niemców w czasie ostatniej wojny na północ od Starego Portu przyczyniły się do nowych odkryć. Ale przede wszystkim prace urbanizacyjne, prowadzone od lutego 1967 roku w dzielnicy Giełdy, odsłoniły nie tylko o wiele większe fragmenty fortyfikacji, ale też północno-wschodni przyczółek Lacydonu oraz część nabrzeży.

    Nie miejsce tu jednak, by bliżej zajmować się tymi umocnieniami ani też zastanawiać się, jak pogodzić tekst Pliniusza z datą (III-II wiek), którą wolno tym pozostałościom przypisać na podstawie zastosowanej techniki budowlanej. Chodzi przede wszystkim o ekonomiczną rolę Marsylii i jej oddziaływanie na

     Liwiusz, Dzieje Rzymu od założenia miasta, przeł. A. Kościółek, Wrocław 1968, l, 34 (przyp. tłum.).

Pliniusz Starszy, Historia naturalna. XXIX, 5, 9 (przyp. tłum.).

 

10

 

Przedmowa honorowa

 

 

 

Galię. Albert Grenier powątpiewał, by Massalia5 miała jakieś poważniejsze znaczenie w hellenizacji naszego kraju: podkreślał z naciskiem, że kontrolowała ona zaledwie wąską strefę wybrzeża, poza którą Ligurowie i Galowie nie pozwalali jej działać. Wyobrażał sobie, że otaczały ją pierścieniem nieodwołalnie wrogie oppida i - jego zdaniem - na szlaku galijskim handel cyną musiał być prowadzony nie przez samych Marsylczyków, lecz przez pośredników. Wypowiadał się zatem przeciwko tezie, wedle której wytwory greckie były sprowadzane do kraju Rodanem, i opowiadał się za drogą biegnącą przez przełęcze Alp środkowych lub wschodnich i doliną Dunaju.

    Jednakowoż prace Greniera są wcześniejsze niż słynne odkrycie w roku 1953 greckiego krateru w Vix, będące jak wiadomo, powodem euforii wśród zwolenników Marsylii; mimo to ich argumenty nie mogły całkowicie zwyciężyć, gdyż z udowodnionej w ten sposób świetności Mont Las-sois wcale nie musiał wynikać fakt rygorystycznego i wyłącznego korzystania ze szlaku rodańsko-sekwańskiego. Przejście między Vix i Dunajem musi być w dalszym ciągu brane pod uwagę, czego dowodzą ojnochoai, znajdowane w Jurze (Conliege), w południowych Niemczech i na Wyżynie Szwajcarskiej. Czy zresztą obecność jońskiej ceramiki w Pegue, tak samo jak w Ardeche, o 30 kilometrów na wschód od Rodanu, nie świadczy, że równolegle uczęszczane były różne trasy, nie tylko ten szlak wielkiej rzeki, z którego mogli czerpać korzyści Marsylczycy? Wreszcie - i jest to tendencja aktualna - nie da się przecież wykluczyć, że handel odbywał się dwiema drogami - tak Rodanem, jak przez Italię północną i przełęcze alpejskie -bądź równocześnie (VI wiek), bądź na przemian: w V stuleciu (w momencie załamania się potęgi Marsylii) przeważnie przez Etrurię, a w IV stuleciu (w okresie gwałtownego ożywienia marsylskiego handlu) głównie szlakiem Rodanu.

    Odkrycie z Vix i nowe możliwości interpretacyjne nie wpłynęły na stanowisko uczonego. Albert Grenier pozostał raczej na pozycjach „antymarsylskich". Wysuwał zastrzeżenia wobec wniosków, jakie niektórzy chcieli wyciągać z odkrycia w Pegue6.

    Rzecz jasna, gdyby miał możliwość osobiście poprawić swą książkę, z pewnością wniósłby w wielu miejscach konieczne uzupełnienia. Entremont, Gla-num i Saint-Blaise są na tych kartach ledwie wspomniane, podczas gdy dzisiaj dostarczają materiału do obszernych omówień. Wykopaliska w Entremont odsłoniły pochodzące z II stulecia, z okresu niewiele poprzedzającego podbój rzymski, prawie kompletne oppidum celtoliguryjskie, którego cywilizacja odznacza się przemieszaniem pierwiastków lokalnych, wyraźnych szczególnie

Dzisiejsza Marsylia (przyp. red.).

Comptes rendus de l'Academie des Inscriptions, 1959, s. 91 i n.

 

Przedmowa honorowa              11

w kulcie, z wpływami greckimi. Prace w Saint-Blaise, w roku 1945 dopiero co rozpoczęte, odsłoniły mury równie imponujące jak marsylskie, którym mogły być niemal współczesne. Podobnie jest w Olbii. Poszukiwania w Glanum, które również okazało się osadą zhellenizowaną, podjęto w roku 1921. W książce znajduje się tylko wzmianka o „greckim mieście przykrytym warstwą rzymską" - inaczej być nie mogło, bowiem odkrywanie warstw archeologicznych odpowiadających Glanum I znajdowało się wówczas w zupełnie początkowej fazie. Jeszcze dzisiaj te prace, wymagające wielkiej precyzji, posuwają się niezwykle powoli. Jeśli natomiast chodzi o oppida w Herault, to gdyby znał Enserune, jak my od niedawna znamy, na pewno wymieniłby ją obok takich jak Pyrene, Collioure i Agde.

    Wspaniałe odkrycie dokonane na jednej z plaż w Finistere, gdzie znaleziono uwięzione w algach złote statery z Cyreny, zapewne przyciągnęłoby także jego uwagę i przyczyniłoby się do rozwinięcia fragmentu omawiającego szlak cynowy. Podobnie okazałby szczególne zainteresowanie cennymi przedstawieniami ikonograficznymi żniwiarek na płaskorzeźbach pochodzących z Ardenów belgijskich; ich odkrycie (Bouzenol, 1958) i dokładna identyfikacja (Arlon, 1926; Trewir, 1964) od kilkunastu lat są pomocne w interpretacji tekstów literackich. Datowane na okres wczesnego cesarstwa drewniane wota z Chama-lieres, wydobyte jesienią roku 1968 u źródeł Roches, uzupełniły analogiczne znalezisko z sanktuarium Sources de la Seine (o pięć lat wcześniejsze), i z całą pewnością przyczyniłyby się do wzbogacenia rozdziałów o religii i o sztuce Galów.

    W zamieszczonej na końcu książki bibliografii czytelnik znajdzie wskazówki, gdzie poszukiwać informacji wypełniających te luki, lecz samo dzieło nie wymaga żadnych zmian. Napisane przed 25 laty, zupełnie się nie zestarzało, choć autor - ze skromnością niewątpliwie nadmierną - stara się podkreślać jego „prowizoryczny" charakter. Być może nosi ono znamiona powojennego okresu, w którym obydwie wersje były redagowane: pierwsze wydanie ukazało się w roku 1922, drugie w 1945. Zapewne stan ducha zasłużonego żołnierza pierwszej z tych wojen jest przyczyną wrogości wobec Cezara, najeźdźcy odpowiedzialnego za kres niezawisłości Galii: „Czy z Cezarem może być mowa o wolności!" - oburza się Albert Grenier. Cezar jest w jego oczach podejrzany, jak każdy wróg integralności francuskiej ziemi. Niemniej - a tę zasługę trzeba docenić - ustrzegł się zgubnego nacjonalizmu, który historyków poprzedniej generacji skłonił do przedstawienia Galów jako zażartych wrogów Germanów - obcych im nie tylko postawą moralną, ale i rasą. Co do Belgów, Albert Grenier nie ukrywa ich pokrewieństwa z Germanami zza Renu; posługuje się nawet przykładami z dziedziny językoznawstwa celem udowodnienia, że wiele plemion uchodzących za germańskie nosiło nazwy celtyckie.

    

12

 

Przedmowa honorowa

 

 

 

    Tak więc od początku do końca dzieło to nacechowane jest bezstronnością i szlachetną powściągliwością uczonego, który przede wszystkim troszczył się o prawdę i który nigdy nie przestał być człowiekiem.

Louis Harmand

28 lutego 1970

 

Przedmowa autora

    Książka niniejsza jest drugim wydaniem pracy o tym samym tytule, opublikowanej w roku 1922 nakładem wydawnictwa Payot. Długo wahałem się, czy ją wznowić, w końcu jednak uległem życzliwym namowom wydawcy.

     W tekście wprowadziłem znaczne zmiany. W ciągu dwudziestu lat moje przemyślenia, zwłaszcza dotyczące okresu przedhistorycznego, bardzo się zmieniły i, jak sądzę, wzbogaciły. Wiele zagadnień znalazło więc tutaj nową oprawę.

    Pierwsza wersja książki pisana była w Strasburgu w latach 1920-1921, latach szczęśliwych, pełnych zapału i - niespełnionych, niestety - nadziei. Powróciłem do tekstu latem roku 1939 w atmosferze narastającego niepokoju. I znów nastał czas wojenny. Bardziej niż kiedykolwiek obowiązek nakazywał nam wszystkim wywiązywać się ze swych zadań wszędzie tam, gdzie zastał nas los, i podtrzymywać życie narodu we wszystkich jego przejawach. Podczas gdy ważyły się losy kraju ogarniętego żałobą, ufny w przyszłość kontynuowałem moje studia nad jego galijską przeszłością, poszukując wyłącznie prawdy -jedynej użytecznej, jedynej krzepiącej wartości, jak niegdyś nauczali mnie moi mistrzowie. Duch książki pozostał więc ten sam.

    Redagując ją na nowo, fragment po fragmencie, starałem się zachować charakter, jaki nadany jej był w pierwszym wydaniu - pozycji przeznaczonej dla szerokiego kręgu czytelników zainteresowanych, niezależnie od poziomu wykształcenia, historią własnego narodu. Pragnąłem dać jak najwierniejszy obraz naszej przeszłości, odzwierciedlający aktualny stan wiedzy, nie zamierzając bynajmniej tworzyć dzieła ściśle naukowego. Poprzestałem na zarysowaniu najważniejszych zagadnień, zrezygnowałem z dywagacji na temat źródeł, interpretacji tekstów i faktów, a co za tym idzie, pominąłem także cały aparat naukowy, na którym oparte jest każde zawarte tu stwierdzenie. Dokumentacja pozostała w moim archiwum. Jeśli chodzi o fakty, to ograniczyłem się do najważniejszych. A gdyby udało mi się wzbudzić w czytelniku zainteresowanie i chęć do bardziej zawansowanych poszukiwań, to cel mój zostanie osiągnięty.

    

14

 

 

    Z myślą o tych dalszych poszukiwaniach przedstawiam poniżej listę, możliwie krótką, pozycji, do których warto sięgnąć1. Zawierają one szczegóły, których u mnie zabrakło, a w większości dostarczają również dowodów na prawdziwość tez, które przedstawiam. W istocie nie widziałem konieczności powracania do objaśnień raz już zaprezentowanych.

    Aby uniknąć powtarzania się, chciałbym już teraz podać najważniejsze tytuły, z których stale korzystałem i z których - co czuję się w obowiązku powiedzieć - wiele zapożyczyłem, nie cytując ich wszakże, jak może powinienem był zrobić, na każdej omalże stronie. Są to przede wszystkim:

    CAMILLE JULLIAN, Histoire de la Gaule, t. I-YIII, Paris, Hachette, 1908-1926, a szczególnie tomy I-III. Polecam też retrospektywną pracę tegoż autora De la Gaule a la France, 256 stron, tenże wydawca, 1922.

    JOSEPH DECHELETTE, Manuel d'Archeologie prehistorique, celtique et gallo-romaine. Wchodzą w grę wyłącznie części dotyczące archeologii prehistorycznej i celtyckiej: t. I, 1908; t. II, Archeologie celtique ou protohistorique, w trzech częściach, 1910, 1913 i 1914; II wyd. II i III cz. t. II, w dwóch woluminach numerowanych; t. III: Premier agę du fer ou epoque de Hallstatt i t. IV: Second agę dufer ou epoque de La Tene, 1927, Paris, wyd. Picard.

    Warto zajrzeć także do następujących opracowań, mimo iż są one starsze i nie zawsze już aktualne:

     HENRI D'ARBOIS DE JUBAINYILLE, Lespremiers habitants de l'Europę d'apres les ecrivains de l'Antiquite et les travaux des linguistes, t. I-II, II wyd., Paris 1889.

    ALEXANDRE BERTRAND, Archeologie celtique et gauloise, II wyd., Paris 1889.

    ALEXANDRE BERTRAND i SALOMON REINACH, Les Celtes dans les vallees du Po et du Danube, Paris 1894.

Większość źródeł została zebrana w:

    GEORGES DOTTIN, Les premiers habitants de l'Europę, Paris, Klinck-sieck, 1912.

    Tenże, Manuel pour servir a l'etude de l'Antiquite celtique, wyd. II, Paris, Champion, 1915. W pozycji tej zebrane są wszystkie teksty starożytne dotyczące Galów, jak też cenne informacje o faktach znanych nam dzięki literaturze celtyckiej Walii i Irlandii.

    SALOMON REINACH, Catallogue illustre du Musee des Antiquites natio-nales au Chdteau de Saint-Germain-en-Laye, t. I i II, Musees nationaux, Paris 1917, 1921.

     Bibliografia uaktualniona i ułożona metodycznie przez profesora Louis Harmanda znajduje się na końcu książki (przyp. Editions Payot).

    

Przedmowa autora              15

    Wreszcie dzieło znacznie obszerniejsze od mojego i o większej erudycji, którego autorem był nieodżałowany HENRI HUBERT i które ukazało się pomiędzy pierwszym i niniejszym wydaniem mojej książki: Les Celtes, t. I: Les Celtes et l'expansion celtique jusqu'a l'epoque de La Tene; t. II: Les Celtes depuis l'epoque de La Tene et la civilisation celtique, w serii „Bibliotheque Histori...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin