Szady Mroczne wydmy.txt

(20 KB) Pobierz
Agnieszka 'Achika' Szady

Mroczne Wydmy

(trylogia w jednej cz�ci z nadziej� na sequel)
To Magda Filar, Douglas Adams and Terry Pratchett with love
Uwaga: produkt nie testowany na fanach.
Mo�e spowodowa� reakcj� alergiczn� (u George'a Lucasa).
Nie zawiera midichlorian�w.
100 % recyclable
Ozone friendly
Imperialny kr��ownik Kiler majestatycznie sun�� przez kosmos. Zaprojektowany zosta� specjalnie w taki spos�b, aby 
budzi� jak najwi�ksz� groz�, chocia� na zawsze pozostanie tajemnic�, dlaczego projektant za najbardziej budz�cy 
groz� uzna� akurat kszta�t zbli�ony do �elazka.
Admira� Ozzel podszed� do drzwi prywatnej komnaty Lorda Vadera i wyci�gn�� r�k�, �eby nacisn�� przycisk. Pe�ni�cy 
wart� szturmowiec chwyci� go za nadgarstek.
- Jego Lordowska Mo�� kaza� nikogo nie wpuszcza� - powiedzia�.
- Ja nie jestem nikim, idioto - warkn�� admira�, wsuwaj�c mu jednocze�nie w d�o� szeleszcz�cy papierek.
- A... w takim razie, prosz�.
Ozzel wszed� do komnaty, w kt�rej panowa�y ca�kowite ciemno�ci, je�eli nie liczy� �wiat�a wydobywaj�cego si� z 
komory medytacyjnej w kszta�cie skorupki od jaja. Podszed� do niej i g�o�no odchrz�kn��.
- Lordzie Vader...
Darth Vader podskoczy� gwa�townie, chowaj�c za siebie jakie� kolorowe czasopismo. Admira� dostrzeg� tylko nic mu 
nie m�wi�cy fragment tytu�u: ...nthouse.
- Lordzie Vader, zbli�amy si� do planety, o kt�rej doni�s� nam wywiad.
- Powiedzia�em, �e nikomu tu nie wolno wchodzi� - zasycza� Vader zza maski. - Ozzie, m�j przyjacielu, obawiam si�, 
�e zawiod�e� mnie po raz ostatni.
Admira� odskoczy� pod �cian�, zas�aniaj�c r�kami gard�o. Przera�ony patrzy� na zaciskaj�c� si� d�o� Vadera.
- Nie, panie, b�agam, daruj!... Pami�taj, �e Imperator zabroni� ci dusi� dow�dc�w bez potrzeby!
Vader sykn��, rozdra�niony. To by�a prawda. Na skutek jego niekonwencjonalnej polityki kadrowej Imperator, 
zirytowany ci�g�ym podpisywaniem kolejnych awans�w i wyp�acaniem odszkodowa� kolejnym wdowom, 
kategorycznie ograniczy� ilo�� zabijanych oficer�w do jednego miesi�cznie, z ewentualn� zamian� na dw�ch 
podoficer�w.
Rozlu�ni� zaci�ni�t� pi��. Potem wydoby� z kieszeni gumowe k�ko i �ciska� je przez kilka minut, a� gniew ust�pi�.
- No, dobrze. Wy�lijcie tam na d� par� oddzia��w szturmowc�w.
- Ile, m�j panie?
- Co si� g�upio pytasz. Oba.
* * *
Na planecie Tatooine pora dnia by�a jak zwykle niesprecyzowana: jedno s�o�ce sta�o w zenicie, drugie w�a�nie 
zachodzi�o. Nessie wraca�a ze swojej codziennej przeja�d�ki na dewbacku. Nagle zauwa�y�a imperialnych 
szturmowc�w, czaj�cych si� tu i �wdzie za wydmami. Starali si� dobrze maskowa�, ale powtykanie sosnowych ga��zek 
za he�my nie by�o najszcz�liwszym pomys�em na planecie, na kt�rej nie ros�o ani jedno drzewo.
Otworzyli do niej ogie�. Nessie przyj�a to z filozoficznym spokojem, jak przysta�o na rycerza Jedi.
- Pami�tajcie, �e mamy j� wzi�� �ywcem! - krzykn�� dow�dca oddzia�u. - Celujcie w tego zwierzaka.
Szturmowcy starali si� zastrzeli� dewbacka, aby uniemo�liwi� jej ucieczk�, z w�a�ciwym sobie brakiem logiki nie 
zastanawiaj�c si� nad tym, �e znacznie szybciej ucieka�aby na piechot�, ni� jad�c na leniwym gadzie wielko�ci 
furgonetki. Wi�zki laserowych promieni �wista�y Nessie ko�o uszu; czterdzie�ci krok�w dalej zapali�a si� stodo�a 
starego Larsa, zadaj�c k�am obiegowemu twierdzeniu, �e szturmowcy nie s� w stanie trafi� w stodo�� z czterdziestu 
krok�w.
Wreszcie siedzenie pod ostrza�em w pozycji lotosu znudzi�o si� Nessie. Zeskoczy�a ze swojego wierzchowca i si�gn�a 
do pasa po bro�.
- O cholera, znowu?! B�d� w ko�cu musia�a wyrzuci� t� chi�sk� latark�.
* * *
Tymczasem na orbicie do Kilera zbli�a� si� inny imperialny niszczyciel, The Eyeshadow. Od jego kad�uba oderwa� si� 
niewielki prom i poszybowa� w stron� pierwszego statku.
Lady Darth Beyre sta�a na mostku i przygl�da�a si�, jak ��ta kula Tatooine ro�nie w oczach, powoli wype�niaj�c ca�y 
ekran. Potem klikn�a Zoom out.
- Znowu jaki� niewielki prom oderwa� nam si� od kad�uba - powiedzia�a do stoj�cego obok kapitana. - Tyle razy 
m�wi�am, �eby je lepiej mocowa�!...
Odwr�ci�a si� i odesz�a, powiewaj�c czarnym p�aszczem. Mijani szturmowcy dygali z szacunkiem na jej widok. 
U�miechn�a si� pod nosem. Nie ma to jak rz�dy kobiecej r�ki.
Za�wiergota� komunikator.
- Wygl�da na to, �e przybyli�my za p�no, pani - meldowa� dow�dca oddzia�u po�cigowego. - Nie znale�li�my tej Jedi, 
tylko kartk� na drzwiach Zaraz wracam.
- Kto� nas ubieg� - powiedzia�a z�owrogo, tonem, kt�ry u jej podw�adnych wywo�ywa� dreszcz na plecach... albo gdzie 
indziej. - I ja chyba wiem, kto.
- Na orbicie jest Kiler. To pewnie robota Lorda Vadera.
- Milcze�! - z w�ciek�o�ci� rozwali�a komunikator o �cian�. Na szcz�cie promocja mia�a potrwa� do ko�ca miesi�ca: 
kupi sobie drugi.
* * *
Beyre teleportowa�a si� na Kilera. Urz�dzenie do teleportacji stanowi�o jej ma��, s�odk� tajemnic�, od kiedy 
przypadkowo wzi�a do niewoli statek obcej cywilizacji o dziwacznej nazwie Przedsi�wzi�cie, z band� wyj�tkowo 
niegustownie umundurowanych pacyfist�w na pok�adzie. Strzeg�a tej tajemnicy starannie: wszyscy �o�nierze, kt�rzy 
brali udzia� w akcji, zgin�li w nie budz�cym �adnych podejrze� zbiorowym wypadku przy czyszczeniu broni.
Wpad�a jak burza do prywatnej �wietlicy Vadera, kt�ry akurat ogl�da� w holowizji damskie zapasy w b�ocie. Szybko 
prze��czy� na MTV.
- Vader, ty �winio!- wrzasn�a, doskakuj�c do niego z pi�ciami. - Co to ma, do jasnej cholery, znaczy�?!
- O co chodzi, Beer? - celowo przekr�ci� jej imi�, wiedz�c, �e doprowadza j� to do sza�u. - Nie lubisz muzyki pop?
- Wiesz dobrze, o co chodzi! Zawsze bierzesz, co nie twoje! Ostatnim razem, jak u mnie by�e�, ze�ar�e� mi wszystkie 
mi�t�wki, a teraz to! Oddawaj mi t� Jedi! To m�j jeniec!
- Ja by�em pierwszy.
- Ale to M�J wywiad doni�s� o jej kryj�wce! Twoi �o�nierze potrafi� tylko kra�� kobiety i gwa�ci� kury!
- Chyba na odwr�t...
- Nie! Nie na odwr�t! Nawet tego nie potrafi�!
Beyre uspokoi�a si� nagle. Machni�ciem r�ki wy��czy�a holowizor, kt�ry nadawa� akurat teledysk Kayah i Yankovica, i 
usiad�a na fotelu.
- Zaczekam tu na ni� razem z tob�.
* * *
- Ostro�nie, stopie�.
- Auuu�!
- Uwa�aj, futryna.
- Aj! Oj!
Szturmowiec eskortuj�cy j� z lewej strony pozbiera� si� po upadku, tymczasem ten z prawej wyr�n�� g�ow� w filar.
- Jaaauu!... O matko, ju� nie mog�. W tych przekl�tych he�mach nic nie wida�.
- Dlaczego nie pojedziemy wind�? - spyta�a Nessie.
Szturmowiec tr�ci� j� luf� miotacza w plecy i powiedzia� ponuro:
- Windy s� miejscem kultowym. Mo�e z nich korzysta� tylko Lady Beyre.
Potkn�� si� na schodach i z �omotem spad� p� pi�tra w d�. Jego kolega wycelowa� bro� w Nessie; stali i czekali, a� 
tamten si� pozbiera. Trwa�o to d�u�sz� chwil�, wreszcie wgramoli� si� za nimi i podj�li marsz. Drugi szturmowiec 
po�lizn�� si� i upad�, uderzaj�c twarz� w stopie�. Gdyby nie maska, pewnie mia�by z�amany nos... cho� nie wiadomo, 
czy nie z�ama� go tak czy siak.
- S�uchajcie - powiedzia�a �agodnie - gdyby�cie zdj�li mi te kajdanki, mog�abym wam pom�c i��...
- Akurat - warkn�� pierwszy szturmowiec, popychaj�c j� luf�. - Jak ci rozkujemy r�ce, to natychmiast zwiejesz.
- Nie zwiej�, s�owo Jedi.
Drugi szturmowiec zn�w si� przewr�ci� i chyba skr�ci� sobie kostk�, bo przez chwil� podskakiwa� na jednej nodze.
- Pierwszy, a mo�e jednak... co nam szkodzi, zaryzykujmy...
Pierwszy nie chcia� si� zgodzi�, ale po kilku krokach wpad� z impetem na robota sprz�taj�cego, kt�rego nie zauwa�y� 
przez �le zaprojektowane wizjery w masce. Przewr�cili si� z �oskotem blach. Szturmowiec wsta� z trudem, przeklinaj�c 
i masuj�c sobie r�ne cz�ci cia�a.
- Dobra, drugi. Daj te kluczyki...
* * *
Vader i Beyre zd��yli si� jeszcze kilka razy pok��ci�, zanim wreszcie drzwi rozsun�y si� i do komnaty wesz�a Nessie, 
holuj�c za sob� p�ywych szturmowc�w. Jeden mia� powgniatany he�m, drugi kula� zauwa�alnie.
- Uwa�aj, teraz pr�g... daj mi r�k�... tak, dobrze... schyl g�ow�, tu jest nisko...
- Ty rebeliancki skunksie, co� zrobi�a z moimi lud�mi?! - wrzasn�� Vader, podrywaj�c si� z fotela. Nessie nawet na 
niego nie spojrza�a.
- Po pierwsze, m�wi si� "rebelianckie �cierwo", m�g�by� si� wreszcie nauczy�. Po drugie, nic im nie zrobi�am. Spadli 
ze schod�w.
- My�lisz, �e ci uwierz� - warkn�� Vader, ale Beyre przerwa�a mu, wysuwaj�c si� do przodu.
- Cze��, Nessie, mi�o ci� znowu widzie�. Powiedz temu kretynowi, �e jeste� moim wi�niem.
Nessie tylko unios�a brew, troskliwie pomagaj�c szturmowcom usi��� na �awie.
- Dlaczego niby mia�abym to zrobi�?
- Kurcz� pieczone, nie b�d� taka! Jeste� rycerzem Jedi, zgadza si�? Powinna� broni� sprawiedliwo�ci!
- Dobra - Nessie wygrzeba�a z kieszeni monet�. - Jak wypadnie orze�, to jestem twoim je�cem, a jak reszka, to Vadera.
Moneta poszybowa�a w g�r�; Vader i Beyre z napi�ciem �ledzili jej lot. Spad�a na pod�og�, przez chwil� si� kr�ci�a, 
kr�ci�a i...
Stan�a na kant.
- Kto� tu oszukuje - powiedzia�a z�owieszczo Beyre. - Vader, ruszy�e� r�k�! Widzia�am!
- Sama ruszy�a�! Kr�taczka!
- Szuja!
- Nikt niczym nie ruszy� - odezwa�a si� autorytatywnie Nessie. - Pilnowa�am.
Oboje popatrzyli na ni�.
- I kto to m�wi - warkn�� zza maski Vader. - Wychowanka Qui-Gona, tego starego hazardzisty!...
Nagle odezwa� si� sygna� interkomu i w rogu kabiny pojawi� si� hologram.
- Dzwoni� Imperator - meldowa�, stoj�c na baczno��, kapitan Piettrek. - ��da, �eby�cie natychmiast przybyli na 
Terminatora - pan i Lady Beyre. Aha, i wspomnia�, �e chcia�by si� spotka� z waszym mi�ym go�ciem...
Vader i Beyre popatrzyli po sobie.
- Zdaje si�, �e nasz problem sam si� rozwi�za�...
- Zamknij si�, Vader.
Nessie nie zwraca�a na nich uwagi.
- By�am kiedy� na Terminatorze... - powiedzia�a w zamy�leniu.
Spojrzeli na ni� ze zdziwieniem.
- Co si� tak gapicie? Powiedzia�am, �e by�am kiedy� na Terminatorze. Niez�y film.
* * *
Przez ca�� drog� Vader i Beyre nie przestawali si� k��ci�. Znudzona Nessie usiad�a prz...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin