Modesitt L.E.Jr - Saga Recluce 03 - Magiczny Inzynier.pdf

(2217 KB) Pobierz
-
L.E. Modesitt Jr
Magiczny inżynier
The Magic Engineer
Przełożyła Magda Motak
 
4857408.003.png
Dla Carol Ann
 
Część pierwsza
POSZUKIWACZ
4857408.004.png
I
Chłopiec spoglądał na wiśniowoczerwone żelazo w szczypcach.
Żylasty mężczyzna – nieduży i krępy, nie przypominający typowego kowala – uniósł
szczypce, zerkając ku niemu.
– Jest dość gorące, żeby związać burze i magów, chłopcze. Wystarczająco mocne, żeby
powstrzymać olbrzymów, tak jak Nylan związał dla. Ryby demony światła... – Pot spływał
mu po czole mimo podmuchu wiatru w kuźni. – Żelazo... żelazo płynie przez środek Recluce.
To ono właśnie czyni ją schronieniem ładu.
– Ta historia o Nylanie nie jest prawdziwa. Demonów światła już wtedy nie było –
stwierdziło dziecko czystym, niskim głosem. Na pociągłej, poważnej twarzyczce nie pojawił
się uśmiech. – I nie ma żadnych olbrzymów.
– A więc nie ma – zgodził się kowal. – Ale gdyby były, żelazo je powstrzyma. –
Powrócił do pracy. – A czarne żelazo powstrzyma choćby najgorszego białego maga. Tak było
od czasów Nylana.
– Najsilniejszego białego maga? Nie byli tak silni jak założyciel.
– Nie – przyznał mężczyzna. – Ale wtedy się ukryli. Ostatnio hodują w Fairhaven nowe
demony. Poczekaj tylko, a zobaczysz. – Uniósł młot. – Wtedy Czarne Bractwo będzie
potrzebowało czarnej stali... choćby mistrz ładu pomagał mi je wykuć.
Brzdęk... brzdęk... Młot opadał na metal, który szczypce przytrzymywały na kowadle,
odgłos uderzenia zagłuszył ostatnie słowa.
Chłopiec o włosach bardziej czerwonych niż chłodzony metal skinął głową i zmarszczył
brwi.
– Skończyłam, Dorrin. Gdzie jesteś? – Dziewczęcy głos, mocny i stanowczy, choć poza
kuźnią był krzykiem, ledwo przenikał przez uderzenia młota rozdzierającego żar i nikłą
mgiełkę obrabianej stali.
– Miłego dnia, panie – powiedział uprzejmie rudzielec i czmychnął z kuchni na światło
słońca.
... brzdęk...
Kowal pokręcił głową, ale jego dłonie pewnie trzymały młot i metal.
4857408.001.png
II
Rudowłosy młodzik przerzucał stronice grubej księgi, przebiegając wzrokiem od linijki
do linijki, od strony do strony, nieświadom, że ktoś obserwuje go z korytarza.
– Co czytasz?
– Nic. – Poczuł ogień w myślach na to rozminięcie się z prawdą. – Księgę o fizyce –
dodał szybko.
– Chyba nie tę o mechanicznych urządzeniach, co? – zapytał wysoki, szczupły
mężczyzna.
– Tak, ojcze – odrzekł Dorrin, czekając na wykład.
Ojciec tylko ciężko westchnął.
– Odłóż ją na półkę. Zajmijmy się twoimi lekcjami.
Kiedy gruba księga powędrowała na miejsce, chłopiec odwrócił się do ojca.
– Dlaczego nie zbudujemy jakiejś machiny z tych książek? – zapytał.
– Na przykład? – Mężczyzna w czerni obszedł syna i podążył w stronę osłoniętego
ganku za biblioteką.
Dorrin poszedł za nim.
– Może silnik na ogrzewaną wodę?
– Ogrzewana woda to para. – Czarny mag pokręcił głową. – Co by się stało, gdyby
wpuścić do zimnej wody energię chaosu? – Usiadł na wysokim krześle z niskim oparciem.
– Nie działałoby. Ale...
– Dosyć, Dorrinie. Istnieją powody, dla których nie używamy takich machin. Niektóre
chaos mógłby łatwo zniszczyć. Inne zaś wymagają nieustannej uwagi maga chaosu i ufam, że
potrafisz zrozumieć, dlaczego tu, na Recluce, nie jest to możliwe?
Dorrin siedzący naprzeciwko ojca w milczeniu skinął głową; słyszał już ten wykład
wcześniej.
– Współdziałamy z naturą, Dorrinie, nie przeciwko niej. To podstawa ładu i założenia
Recluce. – Mag przerwał na chwilę. – A teraz powiedz mi, jakie wiatry są za Krańcem Lądu.
Dorrin zamknął oczy i koncentrował się przez chwilę.
– Są lekkie – powiedział w końcu. – Jak zimna mgła sącząca się z północy.
– A te wyższe, które rządzą pogodą?
4857408.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin