0:01:12:GRZESZNA MIŁOĆ 0:01:24:"Nie możesz uciec od miłoci." 0:01:27:Tak brzmiało ogłoszenie w gazecie w Baltimore. 0:01:32:I tak włanie jš znalazłe. 0:01:35:Była młodš kobietš...|Która potrzebowała męża. 0:01:39:A on był mężczyznš, który chciał żony. 0:02:01:-Jest za póno, żeby o tym mówić teraz. |-Nie możesz jej polubić Luis. Nawet jej nie znasz. 0:02:06:Poznam jš dzisiaj.|Statek z Ameryki przypływa o 6-tej. 0:02:08:Wemiemy lub o 9-tej,|przed 10-tš jestem z powrotem w pracy. 0:02:11:To mieszne! 0:02:13:-To jest mieszne!|-Mężczyzna potrzebuje żony. 0:02:15:Pamiętasz, jak mi to mówiłe? 0:02:17:-Więc, posłałem po żonę.|-Do Ameryki? 0:02:19:Jak ona wyglšda? 0:02:22:Przychodzi taki dzień w życiu każdego mężczyzny,|kiedy gra orkiestra. 0:02:25:I to jest jedyna taka rzecz na ziemi. 0:02:28:-Dzisiaj jest twój dzień.|-Kocham cię kobieto! 0:02:32:-Ona nie jest piękna!|-Ona nie musi być piękna. 0:02:36:Ma być łagodna, prawdomówna i wystarczajšco młoda,|żeby urodzić dzieci. 0:02:40:Daj spokój, to tak jakby słońce nie było ciepłe.|Statek zaraz przypłynie. 0:02:47:A co z miłociš Luis?|Czy miłoć w ogóle nie w chodzi w grę? 0:02:51:Miłoć nie jest dla mnie, Alan. 0:02:54:Miłoć jest dla tych, którzy w niš wierzš. 0:02:57:Jedziemy! 0:03:00:Dlaczego się ze mnie miejesz?|miejesz się tak ze mnie od samego rana. 0:03:03:Nie ważne, jed!|Jed! 0:04:20:Nie, to nie jest historia miłosna... 0:04:23:Ale to jest historia o miłoci|i mocy jakš ma nad życiem. 0:04:28:Mocy, żeby leczyć lub zniszczyć. 0:04:40:I tu się zaczyna ta historia... 0:04:58:Pan Vargas? 0:05:01:-Luis Vargas?|-Tak. 0:05:04:Nie poznaje mnie pan, prawda? 0:05:10:Panna Russell? 0:05:13:Tak. 0:05:17:Julia Russell? 0:05:21:-To, to zdjęcie...|-Oszukałam pana, przepraszam. 0:05:24:Nie powinnam była, ja... 0:05:27:Byłam niepewna.|Widzi pan, ja... 0:05:30:Nie chciałam, żeby mężczyzna był mnš zainteresowany tylko dlatego,|że mam ładnš twarz. 0:05:35:I...Wysłałam zdjęcie innej kobiety,|nie moje własne. 0:05:41:-Rozumiem, rozumiem...|-Mam nadzieję, że mi pan wybaczy. 0:05:45:Miałam zamiar napisać.|Próbowałam wiele razy. 0:05:47:Ale moja odwaga mnie zawiodła, więc ja... 0:05:56:I ja...|Cóż... 0:06:01:Teraz stoję przed panem, taka jaka jestem.|I zna pan najgorsze. 0:06:05:Nie, nie. 0:06:07:Wcale nie najgorsze. 0:06:10:Tylko...|To nie jest to, czego się spodziewałem. 0:06:14:Jeli moje oszustwo|zmieniło pana intencje, i... 0:06:17:Jeli nie jest pan usatysfakcjonowany w żaden sposób...|-Nie, nie nie, to nie to. 0:06:20:Jestem zdecydowana,|żeby wrócić do mojego domu w Delawere, 0:06:24:-Jeli pan tak powie, zrobię to.|-Panno Russell... 0:06:27:Panno Russell, ja... 0:06:32:Była pani ze mnš szczera,|więc i ja będę z paniš szczery. 0:06:37:Ja...|Sam dokonałem oszustwa na pani. 0:06:45:-Jest pan dokładnym odbiciem swojego zdjęcia.|-O, tak, jestem, jestem. 0:06:49:Ale napisałem do pani,|że jestem sprzedawcš w... 0:06:53:Firmie eksportujšcej kawę "Coffe Export House",|ale nim nie jestem. 0:06:58:Ja...|Jestem włacicielem tej firmy. 0:07:00:To jest mój własny interes. 0:07:07:I pan nie chciał, żebym była zainteresowana panem,|tylko dlatego, że ma pan pokane konto bankowe. 0:07:13:-Tak.|-Tak. 0:07:16:Cóż... 0:07:18:Więc mamy co ze sobš wspólnego. 0:07:21:Obojgu nam nie można ufać. 0:07:28:Oczywicie, jeli moje...|Oszustwo zmieniło pani intencje... 0:07:35:Jeli nie jest pani zainteresowana polubieniem...|Zamożnego mężczyzny... 0:07:39:Nie, mylę, że jako dam sobie z tym radę. 0:07:44:Jeli pan poradzi sobie z tym, że ma pięknš żonę. 0:07:49:Dołożę wszelkich starań. 0:08:06:Panno Russell... 0:08:09:Panie Vargas... 0:08:12:Teraz mamy dla siebie całe wieki. 0:08:15:Cóż, nie...|Nie wszystkie wieki. 0:08:17:Nie? 0:08:19:Nie, wemiemy lub o 9-tej. 0:08:24:-W takim razie, lepiej się pospieszmy.|-Tak. 0:08:37:Przyjmij tę obršczkę... 0:08:39:Jako znak mojej miłoci... 0:08:43:Którš przyrzekam... 0:08:45:Tobie. 0:08:58:W Imię Ojca... 0:09:10:Muzyka!|Muzyka! 0:09:13:Muzyka! 0:09:17:Spokojnie... 0:09:21:Panie i panowie,|wznoszę toast! 0:09:25:Za naszego pana młodego! 0:09:27:I jego pięknš...|Czarujšcš pannę młodš! 0:09:35:Zatańczysz ze mnš? 0:09:37:-Zatańczyć?|-Tak. 0:09:40:-Ja nie tańczę.|-A ja mówię, że tańczysz. 0:09:48:Niech ich życie będzie jak ten taniec,|pełne harmonii, spokojne, 0:09:53:Zatańczcie za życie, nigdy się niekończšce... 0:09:56:-Ant, już wystarczy.|-Prawie skończyłem. 0:09:59:Już skończyłe.|Usišd. 0:10:50:Powodzenia. 0:11:22:Chciałaby zobaczyć dom? 0:11:24:Nie.|Mogę go zobaczyć jutro. 0:11:27:Tak. 0:11:31:Musisz dać mi kilka chwil.|Jestem niemiała w tych sprawach. 0:11:35:Dam ci tyle chwil, dni, nocy,|ile będziesz potrzebować. 0:11:41:A jeli będziesz chciała,|żebym do ciebie przyszedł, zrobię to. 0:11:46:Ale nie wczeniej. 0:11:53:Zrobisz to dla mnie? 0:11:56:Skoro tak mówisz, tak. 0:12:07:Więc, powiem "Dobranoc". 0:12:09:-Dobranoc.|-Dobranoc. 0:12:13:-Pokój jest tam, na prawo.|-Tak. Mylę, że go znajdę. 0:13:28:Wreszcie się obudziłe. 0:13:32:Pół dnia już minęło. 0:13:36:Przepraszam, nie jestem wypoczęty. 0:13:38:Mogę poczekać na zewnštrz,|ale wtedy kawa będzie zimna. 0:13:41:Nie, w porzšdku. 0:13:43:Gdyby kto przyniósł mi kawę,|zanim bym się ubrała, 0:13:46:Byłabym bardzo szczęliwa.|To przemieniłoby mój dzień. 0:13:50:Ale... 0:13:52:-Ty pijesz herbatę rano.|-Naprawdę? Nie. 0:13:56:Tak. 0:13:58:Kiedy napisałem do ciebie list,|że pracuję w firmie zajmujšcej się kawš, 0:14:00:-Odpisała...|-To moja siostra... 0:14:03:Uważa kawę za grzesznš przyjemnoć. 0:14:06:Więc udałam, że się z niš zgadzam,|a potem przeczytała wszystkie moje listy do ciebie, 0:14:09:Nie mogłam być z niš szczera. 0:14:15:Więc jeszcze jeden powód,|żeby o nich zapomnieć. 0:14:17:To jest już za tobš. 0:14:20:Co mylisz? 0:14:24:O czym? 0:14:28:Czy uważasz, tak jak moja siostra,|że przyjemnoć... 0:14:33:Może być grzeszna... 0:14:56:"Kto mnie obudzi z mojego snu?" 0:14:58:"I kto będzie podtrzymywał mš miłoć?" 0:15:00:"Nikt, nikt..." 0:15:13:Zrywasz to w ten sposób... 0:15:30:Dlaczego wybrałe Amerykankę? 0:15:33:Cóż, ja... 0:15:35:Tutaj, my jestemy przeszłociš,|a tam, ty jeste przyszłociš. 0:15:42:Dlaczego zdecydowała się jš opucić? 0:15:46:Żeby uciec od przyszłoci. 0:15:50:Żeby stać się kim innym, tak mylę. 0:15:56:Ja jestem...|Kim innym z tobš. 0:16:01:Kim takim jak...Ja sam. 0:16:22:I tam, w jego ramionach...|Stała się kim innym. 0:16:28:Stała się bardziej sobš. 0:18:08:Mówię ci stary.|Nigdy nie byłem szczęliwszy. 0:18:11:Nie ma nic takiego|jak być szczęliwym w małżeństwie, Luis. 0:18:13:To jest oksymoron, jak "szczęliwy dzień". 0:18:17:Proszę pana...|-Więc powoli planujesz uciec od obowišzków... 0:18:21:-Zwrócić się ku temu, co najważniejsze.|-Już nie. 0:18:23:W każdym razie,|już wystarczajšco długo byłe zdany tylko na siebie. 0:18:26:-Kiedy jš znowu zobaczymy?|-Wybieramy się do teatru w przyszłym tygodniu. 0:18:30:Przyjeżdża jaka Amerykańska trupa aktorska,|którš chce zobaczyć. 0:18:32:Dlaczego się do nas nie przyłšczycie? 0:18:41:"Szybko nadchodzi poranek,|kiedy wybija ostatnia godzina" 0:18:45:"-By zabrać mój oddech.|-Chod, chod. Noc prawie się już skończyła." 0:18:54:"Szatan jest blisko!" 0:18:57:"By odkryć piszczšce, grone,|ohydne bramy piekieł" 0:19:02:"Przyjd|Albo podzielisz jej nieszczęsny los..." 0:19:05:"Piekielny ogarze!|Odrażajšcy potworze!" 0:19:08:"Chciałbym się nigdy nie narodzić.|Pomóż nam!" 0:19:11:"Ocal jš!|Albo się z tobš rozprawię!" 0:19:14:-Wspaniałe, wspaniałe.|-Obrzydliwe. 0:19:18:Tani melodramat. 0:19:21:"Czy to za naszš sprawš nasze drogi się połšczyły?|Czy może ty obdarzyłe nas zaufaniem?" 0:19:26:"-Ja czy ty?"|-"Co za potwornoć wyszła spod ziemi?" 0:19:34:"Ojcze, niech teraz aniołowie majš nade mnš władzę!" 0:19:38:"I włšczš mnie w poczet niebiańskich istot." 0:19:41:"Ona jest skazana na mierć!" 0:19:44:"Nie, ona zostanie wywyższona." 0:19:47:"Zbliż się, do mnie!" 0:20:00:Julia, moja droga, zarumieniła się. 0:20:03:-Wszystko w porzšdku?|-Tak, to teatr, uwielbiam go. 0:20:08:Nawet tani melodramat. 0:20:12:-Wybaczysz mi?|-Oczywicie. 0:20:20:-Czy ona miewa goršczkę?|-Raczej używa zbyt dużo różu. 0:20:25:Nonsens. 0:20:27:-Dama nie używa różu.|-Nie, dama nie używa. 0:20:31:I dama również nie przechadza się|samotnie po teatrze. 0:20:36:Wybaczcie mi. 0:20:42:Może drugi akt bardziej cię poruszy? 0:21:37:Przepraszam, proszę pana. 0:21:39:-Publicznoć nie może tutaj wchodzić.|-Proszę mnie nie dotykać. 0:21:42:-To jest moja żona, do cholery!|-Luis, przychodzisz mi na ratunek. 0:21:46:-Julia.|-To tak jak w sztuce. 0:21:50:-Co ty tutaj robisz?|-Czy to nie podniecajšce? 0:21:54:-Znalelimy się w tajemniczych okolicznociach.|-Kim był ten mężczyzna? 0:21:57:Jaki mężczyzna?|Zabłšdziłam, to wszystko. 0:22:00:-Sprawiła, że serce mi stanęło.|-Wyczuj moje. Czujesz szybsze bicie? 0:22:09:Chryste.|Doprowadzisz mnie do mierci. 0:22:16:Mam nadzieję... 0:22:19:Na miejsca proszę, proszę zajšć miejsca.|Panie i panowie, akt drugi. 0:22:33:Zabierz mnie do domu, teraz. 0:22:40:Panie Vargas?|Z Korei. 0:22:43:Dziękuję. 0:22:45:"Moja najdroższa siostro," 0:22:47:"Nie mogę zrozumieć,|dlaczego mnie tak traktujesz." 0:22:50:"Minęło już wiele tygodni,|odkšd mnie opuciła." 0:22:53:"I od tamtego czasu nie napisała ani słowa,|o tym czy bezpiecznie dotarła na miejsce." 0:22:57:"O tym czy poznała pana Vargas'a,|o tym czy małżeństwo doszło do skutku czy też nie?" 0:23:01:"Co mam o tym myleć?" 0:23:03:"Skontaktowałam się z ambasadš w Hawanie..." 0:23:06:-"Oraz z tamtejszymi władzami w Santiago..."|-Wiem, co o niej mylisz, ale... 0:23:11:Musisz do niej napisać. 0:23:15:Musisz napisać, zanim nale na nas policję. 0...
AALESERIALE1