Skandynawowie.doc

(52 KB) Pobierz
Jak nas widzą Skandynawowie

Jak nas widzą Skandynawowie

 

 

Stereotyp Polaka pijaka nie jest wśród Skandynawów popularny - sami zresztą nie stronią od kieliszka. Polak to pracujący na czarno robotnik sezonowy i "złota rączka". Ale ostatnio i to się zmienia: Szwecja zaczyna "importować" od nas lekarzy, a Norwegia pielęgniarki - pisze w cyklu "Jak nas widzą?" Grzegorz Sokół

 

Przeciętny Szwed czy Duńczyk zdążył już przyzwyczaić się, że upadł mur berliński, ale Europa Wschodnia dla większości Skandynawów to nadal terra incognita - mało kto tu był, mało kto coś wie. W świadomości Skandynawów Polska zaistniała wyraźniej dopiero po 1980 r. I dzisiejszy wizerunek naszego kraju w dużej mierze ukształtowany został przez stan wojenny i "Solidarność".

Jednak w ostatnich miesiącach obraz Polski w Skandynawii kształtował się pod wpływem dwóch wydarzeń: zakończenia negocjacji akcesyjnych w Kopenhadze i wojny w Iraku.

Przede wszystkim komentowano naszą twardą proamerykańską linię w sprawie wojny, która raczej nie przysporzyła nam tu popularności. W miłującej pokój i neutralność Szwecji nasza postawa nie znalazła zrozumienia. - Opinia publiczna była w tej kwestii jednolicie zaniepokojona - tłumaczy Jan Henrik Amberg, znawca Polski, obecnie zastępca ambasadora Szwecji w Warszawie. - Od 200 lat Szwedzi prowadzą aktywną politykę neutralności i nie mogli zrozumieć, dlaczego Polska odwraca się od Europy, by rzucić się w ramiona Busha i ruszyć do boju bez mandatu ONZ. Wcześniej zakup myśliwców F-16 zamiast szwedzkiego wielozadaniowego Grippena Szwedzi uznali za decyzję polityczną.

Mimo tych zastrzeżeń komentarze na temat postawy Polski nie były w Skandynawii tak ostre jak we Francji czy w Niemczech. Zresztą Dania, gdzie opinia w sprawie wojny była bardziej podzielona niż w Szwecji, wysłała w końcu do Iraku niewielką grupę żołnierzy.

Uwagę opinii publicznej zwróciła także nasza równie twarda postawa w negocjacjach akcesyjnych z UE, zwłaszcza podczas grudniowego szczytu w Kopenhadze. Duńczycy, ale także Szwedzi, w napięciu śledzili rozwój wydarzeń przy stole rokowań i starcia premiera Andersa Fogha Rasmussena z Leszkiem Millerem i polską delegacją.

Od kilku już lat nie mówi się tu o naszym kraju jako o tygrysie Europy Wschodniej, a coraz częściej słychać o wysokim bezrobociu, problemach z przemysłem ciężkim, nierozwiązanych kwestiach tak w gospodarce, jak w polityce i życiu publicznym, o korupcji. W skandynawskich mediach nadal pokutuje obraz polskiego chłopa orzącego zaprzęgniętym do konia pługiem. Mediom nie umknęło też pojawienie się w polskim Sejmie ugrupowań skrajnych i antyeuropejskich, co zresztą komentowano w kontekście sukcesów partii populistycznych w całej Europie.

Sukces transformacji z poprzedniej dekady utrwalił jednak obraz Polski, która rozwija się, choć z mozołem, i dogania gospodarczo i cywilizacyjnie kraje Unii. Nasze członkostwo w UE postrzegane jest więc jako naturalny krok i Polski, i Unii - nawet jeśli będzie trudne. Na wejście do Unii niejako zasłużyliśmy sobie naszym wkładem w obalenie komunizmu, jest ono zresztą konsekwencją całej historii Polski. Dlatego rozszerzenie UE Skandynawowie popierają zdecydowanie. Szwedzkie badania wskazują wręcz na pewien paradoks - otóż poparcie dla rozszerzenia jest większe, niż było w 1994 roku dla członkostwa Szwecji w Unii.

Szwecja, największy kraj skandynawski, widzi siebie jako lidera w regionie. Historyczna koncepcja morza Bałtyckiego jako wewnętrznego szwedzkiego morza do dziś wpływa na politykę zagraniczną kraju. W tym rejonie Polska jest państwem największym, ale wcale nie pupilkiem - Szwecja, a zwłaszcza Finlandia najbliżej związane są z państwami bałtyckimi, do których mają ciepły i nieco paternalistyczny stosunek. Polska jako kraj w porównaniu z nimi ogromny i o wielkim potencjale jest postrzegana jako poważniejszy i trudniejszy partner.

Polski parlament, czyli bałagan

Duńczyk i Szwed raczej nie znają Polski z osobistych kontaktów (turystycznie odwiedziło nas tylko 13 proc. Szwedów, w sprawach biznesowych zaledwie 4 proc.). - Skandynawowie, którzy tu przyjeżdżają, dziwią się, że widzą normalny europejski kraj - opowiada Jan H. Amberg. - Nie dlatego, że mieli jakieś inne wyobrażenia, ale że nie zastanawiali się, jak Polska wygląda.

Jednak zainteresowanie Szwedów Polską sięga czasów Zygmunta III (1566-1632) - polskiego króla ze szwedzkiej dynastii Wazów, a później nieudanej próby podbicia Polski, zwanej u nas potopem i znanej z powieści Henryka Sienkiewicza. W XVIII i XIX w. szwedzcy "komentatorzy" pisali, że do politycznego upadku naszego kraju doprowadziła "wolność szlachecka", a do upadku kultury - kontrreformacja i działalność jezuitów. "Polsk riksdag", czyli "polski parlament", mawiają do dziś Skandynawowie na określenie bezowocnych kłótni i debat lub w ogóle bałaganu. Mimo to już w XIX w. w stosunku Szwedów do przysłowiowej "sprawy polskiej" dominowała sympatia. Na ogół szła ona w parze z antyrosyjskimi nastrojami w polityce szwedzkiej związanymi najczęściej ze sporami o Finlandię. Kiedy Polacy wzniecali powstania listopadowe i styczniowe, w prasie szwedzkiej toczyły się debaty nad postawą wobec tych niepodległościowych zmagań, z rozważaniem zbrojnego wystąpienia przeciwko Rosji włącznie (obawy przed konsekwencjami brały oczywiście górę). Polska inspirowała szwedzkich poetów romantycznych. Carl Jonas Love Almquist posunął się nawet do tego, że w swojej prozie odmalowywał postacie Polaków, które miały być wzorem dla Szwedów! Reakcje szwedzkiego społeczeństwa na działalność polskiej opozycji demokratycznej w latach 80. były w znacznej mierze kontynuacją tych tradycji.

Zza żelaznej kurtyny obraz Polski wyłonił się dzięki ruchowi "Solidarności", a potem przez stan wojenny. - Społeczeństwo szwedzkie niezwykle się wtedy w sprawę polską zaangażowało - mówi Amberg. - Nie chcę wymieniać wszystkich akcji pomocy społecznej i związków zawodowych, ale dla przykładu powiem, że przez blisko dwa lata poczta szwedzka przyjmowała za darmo paczki adresowane do Polski. Reakcja Szwedów na rok 1981 była nieporównywalna do odzewu na wydarzenia roku 1956 na Węgrzech, czy 1968 w Czechosłowacji. Polska zawdzięcza to mieszkającej w Szwecji dużej grupie Polaków, która zapewniała przepływ informacji i wpływała na opinię publiczną. Jest tak w zasadzie i dziś.

 

Króluje Wałęsa

Według badań szwedzkiego Urzędu Migracji Polacy stanowią najbardziej zintegrowaną i zasymilowaną grupę imigrantów w szwedzkim społeczeństwie. Szybko uczą się języka, znajdują pracę i choć mają własne środowisko, nie tworzą gett i są otwarci na kontakty ze Szwedami. Statystyczny Svensson niejednokrotnie zna Polaków osobiście. Choć znajomych w Polsce ma ledwie co 13, to Polaków zamieszkałych w Szwecji zna aż 30 proc. Szwedów! W pracy, w szkole, w sąsiedztwie, nawet w rodzinie spotyka polskich emigrantów od dawna osiadłych w Szwecji. Często są to ludzie wykształceni, z pozycją zawodową, których poza akcentem niewiele od Szwedów odróżnia. Pamiętajmy, że do Szwecji wyemigrowało sporo inteligencji - najpierw po antysemickiej nagonce 1968 r., a potem zamieszkało tam wielu uchodźców politycznych, którym Sztokholm dość hojnie udzielał azylu.

Portret zbiorowy Polaków silnie kształtują znani tu nasi wybitni rodacy - nadal króluje Lech Wałęsa. "Solidarność" kojarzy się Szwedom z ich tradycją socjalistyczną i związkową, z ideałami społecznymi i jako taka ma w sobie coś swojskiego. Szwedzi pamiętają też naszych noblistów. Czesław Miłosz i Wisława Szymborska są czytani i podziwiani, także inni twórcy - np. Krzysztof Kieślowski czy Ryszard Kapuściński. Kieślowski, którego filmy nadal cieszą się dużą popularnością, odegrał tu podwójną rolę: zapisał się jako wybitny przedstawiciel polskiej kultury, ale z drugiej strony umocnił obraz Polski jako ponurego blokowiska, którego mieszkańców przytłacza ubóstwo i mroczne problemy egzystencjalne. To zaś kojarzy się Skandynawom z dymiącymi na horyzoncie kombinatami, które potem rzekami wysyłają do wspólnego morza zanieczyszczenia; a z tego morza na dodatek nadmiernie odławia się zagrożonego bałtyckiego dorsza. Szwed dba o środowisko i sporo na nie łoży, frustruje go, że jego wysiłki są obracane w perzynę.

 

Zbiera i leczy

Polscy robotnicy sezonowi są obecni w Skandynawii od dawna (tradycje sięgają przynajmniej XIX w.). Co lato zbieracze truskawek i jagód wyruszają do Szwecji i Norwegii, a polskie sprzątaczki działają tu nie tylko w sezonie. Niejedno skandynawskie gospodarstwo ma "swojego Polaka" - złotą rączkę, który co roku spędza tu kilka miesięcy. Pracuje na czarno, ale tanio i rzetelnie. Skandynawowie wiedzą, że są w Polsce także pracownicy o wysokich kwalifikacjach. I tak Szwecja zaczyna "importować" od nas lekarzy, a Norwegia pielęgniarki.

Dlaczego Szwedzi zdecydowali się na otwarcie swoich rynków pracy dla Polaków od chwili naszego wejścia do Unii? Po pierwsze, nie sprawdziły się obawy powszechne wśród Szwedów przed przystąpieniem do Unii, że w ich państwie dobrobytu będą osiedlać się mieszkańcy biedniejszych krajów UE. Po drugie, Szwedzi zdają sobie sprawę ze swojej sytuacji demograficznej - przyszłość ich systemu socjalnego w starzejącym się społeczeństwie wymaga importu siły roboczej. Wpuszczenie na rynek pracy ludzi z nowych krajów Unii ma być pierwszym krokiem. Zresztą bardziej niż zalania tanią siłą roboczą Szwedzi boją się wyprowadzania produkcji zagranicę - do krajów bałtyckich czy Polski. Obawiają się także wzrostu przestępczości po zniesieniu granic - znaczna ilość narkotyków sprzedawanych szwedzkiej młodzieży pochodzi z Polski.

 

Kościół - nie, wódka - tak

Szwedzi, którzy nie bez przyczyny uważają własne społeczeństwo za bardzo nowoczesne, widzą na przeciwległym brzegu Bałtyku krainę społecznego konserwatyzmu i katolicyzmu - co w ustach Szwedów nie jest określeniem przychylnym. Kraje, gdzie ogromną wagę przywiązuje się do równouprawnienia kobiet i mężczyzn i gdzie wprowadzono w tej dziedzinie daleko idące rozwiązania, z nieufnością spoglądają na Polskę, która wielu wydaje się bastionem patriarchalnej tradycji. Co czwarty Szwed uważa też, że w naszym kraju panuje korupcja oraz biurokracja. Aż 40 proc. Szwedów jest zdania, że Kościół katolicki ma zbyt duże wpływy w Polsce. Wielomilionowe rzesze pielgrzymujące do Maryjnych sanktuariów i wielbiące Papieża Polaka to rzecz dosyć egzotyczna dla mieszkańców protestanckiego kraju, gdzie od blisko 500 lat papizm nie cieszy się zbytnią popularnością, gdzie religijność (przynajmniej wśród etnicznych Szwedów) prawie całkowicie zanikła i gdzie do rangi niemal dogmatu społecznego urosła zasada wolnej aborcji.

W Skandynawii stereotyp Polaka pijaka nie jest zbyt rozpowszechniony. Polak to raczej robotnik sezonowy, który owszem, pije, ale u siebie. Skandynawowie sami zresztą nie stronią od kieliszka, choć państwo opiekuńcze w Szwecji i Norwegii, wprowadzając w życie unikalny program walki z alkoholem - sklepy monopolowe o specjalnym rygorze i zaporowych cenach - postawiło tym samym spirytus na piedestale tak wysokim jak nigdzie na świecie. Dlatego też wśród Skandynawów są i tacy, którzy cenią sobie każdą okazję do napicia się i często tracą w tym umiar, o czym dobrze wiedzą ich towarzysze podróży w strefach wolnocłowych. Polska jest przez nich raczej ceniona jako jedno z lepszych źródeł taniego spirytusu, i nie jest to wcale argument przeciwko niej i jej mieszkańcom. Dla Szweda miłym zaskoczeniem jest, że w Europie Wschodniej dają się zaszczepić szwedzkie wynalazki - że działa IKEA, że produkuje się części do szwedzkich samochodów, a ludzie kupują ubrania w szwedzkich sklepach. Z pewnym zażenowaniem mówi się o możliwości wcześniejszego niż w Szwecji wprowadzenia euro.

 

Nowe symbole narodowe

Polska i Skandynawia jeszcze się nie spotkały. Nasz obraz w oczach Skandynawów jest na tyle niewyraźny, że można go łatwo uzupełnić i poprawić. Bierzmy przykład z Finów, na których Szwedzi tradycyjnie patrzyli z góry, a dziś zaczynają nie tylko doceniać Finlandię, ale nawet odczuwać wobec niej kompleksy. Czasem przybiera to postać pojedynków na "nowe symbole narodowe", tak jak w przypadku konkurencji fińskiej Nokii i Ericssona, która skończyła się porażką szwedzkiego koncernu.

 

______________________________________________________________________________

Podczas pisania artykułu korzystałem z książki pod redakcją prof. Leny Kolarskiej-Bobińskiej "Obraz Polski i Polaków w Europie" oraz książki Andrzeja Nilsa Uggli "Fran politik till litteratur. Sveriges väg till den polska nationella diktningen under 1800-talet i sju studier".

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin